Lee__
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Lee__
-
O nie, Pająku, mnie do ketozy daleko... Bo ja jem mało białka, trochę więcej tłuszczy, ale bez przesady... to z czego tu ketoza?? Cofam to co napisałam, po zastanowieniu stwierdzam, że ja jednak lecę na węglach... nie tych z chleba i makarony... ale jednak węglach (z warzyw, owoców, ryżu, ziemniaków, kasz). Sprawdzałam też ph moczu... jest w okolicach 7 więc nie jestem zakwaszona. Pozdr.
-
A od czego to tak Ci się ta buźka śmieje, Misiu?? co takiego wyczytałeś?? Dajcie coś świątecznego... a nie tylko same te łomoty... głowa boli... Najlepsza kurkuma i cayenne byłyby bio... ale drogie okropnie... :( Gdzie Misiu upatrzyłeś taką 1-kilogramową ??
-
Qurcze, fakt Pająku... o tym nie pomyślałam... że po to on płukany jest :P :P no to ja już prawie całkowicie na niskowęglowodanowej diecie jestem :D :D tyle co węgli z warzyw i owoców... nooo, jem ich sporo, ale to są te "inne", dobre węgle :) ;) dzięki za stronę, zaraz sobie odświeżę pamięć :) qurcze, nie trzymaj nas zbyt długo w nieświadomości... zdradź tajemnicę !! chociaż uchyl rąbka... :)
-
Tak, kapsaicynę warto sobie regularnie podjadać... szczególnie przez zimę... Japończycy i Chińczycy lubią ostrą kuchnię ;) i mają efekty... Kapsaicyna u nas też by się przydała częściej w kuchni... bo na pewno rozgrzewa ;) odchudza (a wiadomo, zima sprzyja magazynowaniu prze organizm tłuszczyku). No a przy okazji ma super właściwości ubijające różne gady i działa przeciwnowotworowo. To jest właśnie ten pieprz cayenne, który dodaje się i do "konia trojańskiego", a ja akurat dodaję go do ryżu... I kurkumę (ale akurat mi się skończyła, muszę zrobić większy zapas). Natomiast ciekawostką (z tego artykułu wklejonego przez Misia) jest to, że kapsaicyna rozpuszcza się w tłuszczach (i z nimi jest wchłaniana) ale nie rozpuszcza się w wodzie. Czyli - jak ja ja jem jako dodatek do ryżu wraz z 2-3 łyżkami oleju lnianego, to dobrze, bo mi się wchłania. Ale jak to jest w koniu trojańskim?? Tam się ją w sumie dodaje tylko do wody... nie ma tam żadnego tłuszczu. I co o tym myśleć?? Wniosek - chyba lepiej dodawać cayenne do potraw z tłuszczem... więc w koniku ją sobie odpuszczę. Robalio... tak właśnie zrobię, czyli daruję sobie bor. Tym bardziej, że mam jakiś preparat wielo-minerałowy, który łykam i tam trochę tego boru jest. Wystarczy ;) Jesteś niesamowita z tymi pijawkami... szczerze podziwiam :) Kresko, taaaaak, ruch jest bardzo potrzebny. Nigdy nie byłam w siłowni... co tam robisz?? Saunę muszę też koniecznie "zaliczyć" jeszcze w tym tygodniu, zachęciłaś mnie bardzo !! Tym bardziej, że ją uwielbiam... nie znam lepszego sposobu na relax i odprężenie... Pojadę ;) Nie jest tak, że można palić, jeść co się chce i byle jak, nie dbać o siebie i być zdrową... to tylko kwestia czasu... Fakt, są tacy, którym się "udaje", mają jakieś mega dobre geny... albo robią coś innego, co jakby "rekompensuje" im te niezdrowe obyczaje... Np. mój ojciec, który całe życie pali ogromne ilości, ale jednocześnie jest bardzo aktywny, zawsze na powietrzu, zawsze dużo ruchu... więc może się to jakoś bilansuje... bo jest zdrowy jak ryba (po 70-tce)... Ale nie wierz w to, że to jest jakaś reguła. Wręcz przeciwnie... Ty tu sobie będziesz narzekała na to czy tamto, tam Cię coś zaboli, tu zachorujesz... ale być może od takich naprawdę poważnych rzeczy się uchronisz... pozdrawiam ps. a co u Pajączki?? Na co bierzesz cholinę... co to w ogóle jest?? Napisz nam tu, please :) ;)
-
Tak, kapsaicynę warto sobie regularnie podjadać... szczególnie przez zimę... Japończycy i Chińczycy lubią ostrą kuchnię ;) i mają efekty... Kapsaicyna u nas też by się przydała częściej w kuchni... bo na pewno rozgrzewa ;) odchudza (a wiadomo, zima sprzyja magazynowaniu prze organizm tłuszczyku). No a przy okazji ma super właściwości ubijające różne gady i działa przeciwnowotworowo. To jest właśnie ten pieprz cayenne, który dodaje się i do "konia trojańskiego", a ja akurat dodaję go do ryżu... I kurkumę (ale akurat mi się skończyła, muszę zrobić większy zapas). Natomiast ciekawostką (z tego artykułu wklejonego przez Misia) jest to, że kapsaicyna rozpuszcza się w tłuszczach (i z nimi jest wchłaniana) ale nie rozpuszcza się w wodzie. Czyli - jak ja ja jem jako dodatek do ryżu wraz z 2-3 łyżkami oleju lnianego, to dobrze, bo mi się wchłania. Ale jak to jest w koniu trojańskim?? Tam się ją w sumie dodaje tylko do wody... nie ma tam żadnego tłuszczu. I co o tym myśleć?? Wniosek - chyba lepiej dodawać cayenne do potraw z tłuszczem... więc w koniku ją sobie odpuszczę. Robalio... tak właśnie zrobię, czyli daruję sobie bor. Tym bardziej, że mam jakiś preparat wielo-minerałowy, który łykam i tam trochę tego boru jest. Wystarczy ;) Jesteś niesamowita z tymi pijawkami... szczerze podziwiam :) Kresko, taaaaak, ruch jest bardzo potrzebny. Nigdy nie byłam w siłowni... co tam robisz?? Saunę muszę też koniecznie "zaliczyć" jeszcze w tym tygodniu, zachęciłaś mnie bardzo !! Tym bardziej, że ją uwielbiam... nie znam lepszego sposobu na relax i odprężenie... Pojadę ;) Nie jest tak, że można palić, jeść co się chce i byle jak, nie dbać o siebie i być zdrową... to tylko kwestia czasu... Fakt, są tacy, którym się "udaje", mają jakieś mega dobre geny... albo robią coś innego, co jakby "rekompensuje" im te niezdrowe obyczaje... Np. mój ojciec, który całe życie pali ogromne ilości, ale jednocześnie jest bardzo aktywny, zawsze na powietrzu, zawsze dużo ruchu... więc może się to jakoś bilansuje... bo jest zdrowy jak ryba (po 70-tce)... Ale nie wierz w to, że to jest jakaś reguła. Wręcz przeciwnie... Ty tu sobie będziesz narzekała na to czy tamto, tam Cię coś zaboli, tu zachorujesz... ale być może od takich naprawdę poważnych rzeczy się uchronisz... pozdrawiam ps. a co u Pajączki?? Na co bierzesz cholinę... co to w ogóle jest?? Napisz nam tu, please :) ;)
-
Kreskotasiemko, o co Ty mnie podejrzewałaś ?? Podziwiam Robalię !!!!!!!!!! ja bym sobie nigdy nie pozwoliła czegoś takiego zrobić........ musieliby mnie chyba najpierw uśpić... albo upić... albo ogłuszyć jakimś ciosem (sorry, wróciłam przed chwilą z kina; film był "mocny", tzw. akcji :P)... ale i wtedy nie ręczę, że by się udało :O :D
-
fajny :) jak tu ostatnio cisza.... ja bor sobie jednak odpuszczę... jakoś intuicyjnie czuję, że mi nie trzeba :P poza tym boję się tego trochę... ale jod - jak najbardziej... czekam na przesyłkę i zaczynam ;)
-
Napisałam, że nie chcę wiedzieć Misiu, co robiłeś... ale się i tak dowiedziałam :O :) :) ;) Słyszałam, że ten bor jest potrzebny i mega-dobry... ale szczegółów to nie znam... może napiszesz kiedyś, w wolnej chwili tak w skrócie?? niekoniecznie teraz... >>> W tym sklepie, który podałeś jest zarówno boraks, jak i kwas borowy... trzeba by to rozpracować... ale to może już po jodzie.... :O >>> tu zamówiłam płyn Lugola, jest na wodzie ;) https://www.e-zikoapteka.pl/filter/name,plyn-lugola?name=p%C5%82yn+Lugola buziaki
-
A wracając do naszego ryżu ;) znalazłam taką informację: "Ryż jest tylko wtedy łatwo strawny, jeżeli pochłonął przeszło 6 razy tyle wody ile sam waży. Na miarę wypadałoby przeszło 4x/a miarek wody na 1 miarkę ryżu. —- W tym celu należy ryż z do¬mierzoną ilością wody zagotować i po 10 minutach powolnego kipienia naczynie z ryżem zawinąć np. w kilka warstw dobrze zmiętych gazet i wstawić w zaciszne i ciepłe miejsce. Po 2 godzinach ryż jest jeszcze parząco gorący i wyrośnięty, pochłonąwszy wszystką wodę. Pokarmy powinny być choremu przysądzane do smaku. Chory zaś powinien każdą łyżkę po-karmu długo obracać w ustach i nawet w braku apetytu siłą woli starać się w siebie wmawiać, że mu potrawa smakuje, aby pokarm dobierał do¬stateczną ilość śliny w celu szybkiego i należytego trawienia, inaczej wywiązują się w żołądku kwasy." Ja jakoś intuicyjnie -->> gotuję ten ryż dłuuugo... na takim baaardzo wolnym ogniu... tak, że praktycznie to się nie gotuje, tylko tak aby aby, czasem nawet przez ponad godzinę... Wtedy ryż jest dopiero miękki... sporo powiększa swoją objętość... łatwiej go zjeść...
-
Hej :) Miałam zamiar zrobić własny płyn Lugola - wg przepisu Clark zamieszczonego tu przez naszą Kreskę ;) Czyli planowałam zakupić jod oraz jodek potasu i wymieszać zgodnie z przepisem. Ale po wpisach Misia trochę się waham... skoro te składniki to taka trucizna?? To może lepiej nie trzymać tego w domu... szczególnie jak są dzieci... Poza tym, wg przepisu Huldy, to wychodzi litr płynu !! Pewnie wystarczy na 3 lata ;) No i nie wiem... robić, czy zamówić gotowy.... :O Pająku / od robali... czytałam, że jod leczy nadżerki i wrzody żołądka... ubija też bakterie, może helico też by ubił ?? Kresko, czytam teraz o selenie... Wpadła mi w oko jeszcze taka informacja: "Wraz z magnezem i selenem, jod jest najbardziej niedoborowym minerałem w naszych ciałach." >>> "Jod jest równie bezpieczny jak chlorek magnezu, z zapisem sięgającym do 180 lat wstecz stosowania w medycynie." >>> "Dopiero zaczynamy odkrywać na nowo niezwykłe lecznicze możliwości jodu. Może nie jest to wszechstronny lek na wszystkie choroby jak mówili kiedyś lekarze, ale może zdziałać niezwykłe rzeczy gdy spożywany jest z chlorkiem magnezu, kwasem liponowym (ALA) i w przypadku raka z wodorowęglanem sodu. Medycyna Przetrwania z XXI Wieku zawiera rewolucyjny protokół postępowania w przypadku raka piersi który mówi o chlorku magnezu, jodzie i wodorowęglanie sodu. Kiedy połączymy te trzy lekarstwa „awaryjne” i będziemy ich odpowiednio używać, zrewolucjonizujemy onkologię, ale zarazem będzie to zagrożenie dla przemysłu farmaceutycznego, którego zyski zmniejszą się drastycznie jeśli ludzie zaczną używać tych tanich, bezpiecznych i efektywnych leków." Czyli zalecenia są takie: jod łączyć z chlorkiem magnezu (oraz z sodą w przypadkach "onkologicznych") plus chelatacja, np. za pomocą ALA. Co Wy na to ?? Czy ktoś stosował chlorek magnezu i może mi coś o nim więcej powiedzieć ?? pozdr.
-
Brak jodku potasu to nie tylko wole i choroby tarczycy, to też matołectwo, torbiele i rak piersi, rak żołądka, jąder, jajników, także mięśniaki, zła praca jelit, itp. Funkcje jodku potasu nie związane z tarczycą: usuwa z organizmu toksyczne metale - ołów, kadm aluminium, rtęć, fluorki, bromki, także biologiczne toksyny. Wzmacnia odporność i chroni przed nienormalnym rozrostem bakterii w przewodzie pokarmowym. Jodek potasu wzmacnia energie zdrowych komórek i stymuluje obumieranie słabych tkanek, takich jak rakowe, zarażone wirusami, zatrute. Słabe lub zdegenerowane komórki usunięte w porę a zdrowe wzmocnione to warunki, które umożliwiają i przyspiesza regenerację. Przy usuwaniu fluoru i bromu z narządów może powstawać więcej śluzu, np. katar nosa i podobne do trądziku zmiany na skórze. Ważne by w tym czasie, dostarczyć organizmowi właściwe ilości selenu, cynku, magnezu, krzemu oraz nienasycone kwasy tłuszczowe omega. Przyjmujący jodek potasu, są pełni energii, maja jaśniejszy umysł, lepiej i krócej śpią, poprawia im się cera i ruchy jelit. Czują ciepło, gdy jest zimno.
-
Kresko, no co Ty... nie rzucaj wszystkiego w diabły !! :) ;) bo to Ci i tak nic nie da :P Pewnie, że narządy mogą się zregenerować... A w to, że masz je zniszczone to nie wierzę... raczej nie funkcjonują jak trzeba, są obciążone i nie spełniają dobrze swoich funkcji... ale zniszczone?? nieeee ;) Musisz działać dalej, oczyszczać się... może dobrać inne suplementy... może coś jeszcze pokombinować z dietą... nie masz wyjścia :P A ile tej witaminy C bierzesz?? Czy robiłaś kiedyś taki test nasycenia witaminą C?? Czyli brałaś jej taką ilość, żeby dostać biegunki ??Żeby wiedzieć, ile tego możesz stosować.... Ta buzia, to fakt... mogą być jakieś hormony... ale to już działka Pająka ;) :) Dobrze to wymyśliłaś z tą siłownią i sauną... ja ostatnio chodziłam się jogować :O ;) taaaakie tam... ćwiczenia na macie.... :P A wiecie, że jest coś takiego (nowość !! hehehehe) jak joga hormonalna ?? Właśnie ma toto, te ćwiczenia, regulować takie hormonalne nierównowagi... ponoć wpływa nawet na płodność... menopauze... i takie tam... O saunie myślałam - to jest świetny pomysł !! Idź... nie ma lepszego relaxu, połączonego z detoxem w dodatku... ja sama też sobie pójdę w next tyg. Refleksologia stóp... o qurcze... zainteresowałaś mnie tym... napisz coś więcej, please... Pajączku, Ty jesteś na Atkinsie ?? Co tam się je ?? Nooooo, baby nie mają łatwo :( No tak, jak z tarczycą wszystko w porządku to mi rak jajników nie grozi... chyba, że od wątroby, pasożytów albo candidy :O ;)
-
Jod zapobiega rakowi piersi. Inne badania podają też, że najbardziej narażone na rakowacenie komórki przewodowe w piersi są wyposażone w jodową pompę (symporter jodku sodu, taki sam, jak posiada gruczoł tarczycy) do wchłaniania tego pierwiastka. Zaobserwowano, że jod zmniejsza wrażliwość, guzowatość, zwłóknienie i obrzmienie piersi oraz liczbe torbieli olbrzymich. Jod potrafi również usuwać z organizmu toksyczne chemikalia, jak fluorki, bromki, ołów, aluminium, rtęć i biologiczne toksyny, powstrzymuje wytwarzanie przeciwciał przeciw własnym antygenom, wzmacnia adaptacyjny układ immunologiczny i chroni przed nienormalnym rozrostem bakterii w żołądku. Poza tarczycą i sutkami również inne tkanki są wyposażone w pompę jodową (symporter sodu/jodu). Śluzówka żołądka, ślinianki i gruczoły sutkowe potrafią koncentrowac jod niemal do takiego samego stężenia, jak tarczyca (40-krotnie większego od stężenia we krwi). Inne tkanki wyposażone w taka pompę to jajniki, grasica, skóra, splot naczyniówkowy w mózgu (produkujący płyn mózgowo-rdzeniowy) oraz stawy, arterie i kości. Ludzie którzy przyjmują jod w takich ilościach, donoszą, że maja znacznie lepsze samopoczucie, że są pełni energii i mają jaśniejszy umysł. Czują, że jest im ciepło w zimnym otoczeniu, że potrzebują mniej snu, że poprawia im się cera i że maja bardziej regularne ruchy jelit.
-
Hello :) a co tutaj dzisiaj tak cichooooo ?? Wiecie co drogie oczyszczaczki (i oczyszczacze)... właśnie zastanawiam się nad zakupem czegoś z jodem... Ten temat wałkowała ostatnio dość mocno Aleksa na wzjg... .... ale też już jakieś 2 lata temu był dobrze rozpracowany na David Icke... I tak oto sobie myślę, czy by nie nabyć jakiegoś płynu lugola, kelpu, morszczyna, czy czegoś tam jeszcze... co jod zawiera i nam go uzupełnia... Tym bardziej, że u Gersona (którego ja cenię najbardziej i jego zalecenia są skierowanie właśnie do mnie ;) ) też jest płyn lugola - nawet do 18 kropli u leczących się z poważnych rzeczy... a te 3-5 kropelek u tych mniej poważnych... Temat jeszcze dla mnie mało zbadany, raczej zapoznałam się z nim do tej pory pobieżnie i "po łebkach" ale... chyba nadszedł czas, żebym się temu dokładniej przyjrzała... Co Wy na to ?? bierzecie / stosujecie / zamierzacie / znacie?? pozdrowionka i buziaki
-
Kresko każda kobieta ma jakby potrójną naturę... ma w sobie trzy Boginie, trzy jaźnie: KOBIETĘ, DZIEWCZYNKĘ i WIEDŹMĘ. Cechy kobiety, którą jest w danym momencie... to wszystko co sobie w życiu same "wypracowałyśmy", nasza pozycja w świecie... Mała dziewczynka w nas - to nasza ciekawość świata, spontaniczność, robienie od czasu do czasu czegoś "głupiego", chęć wlezienia do mysiej dziury, zaufanie do świata badanie świata, dociekanie, przyglądanie się mu, nasze kontakty z przyrodą... Wiedźma -- to cechy, które często dziedziczymy od naszych przodkiń, babek, prababek... to właśnie umiejętność wykorzystania w różnych sytuacjach życiowych magii, leczenia naturalnego, ziół, modlitwy, medytacji... to nasza pewność siebie i mądrość, umiejętność skorzystania z żywiołów... rytuałów i ceremonii
-
Ja akurat nie wiem co w tym jest skomplikowanego... :P >>> pijesz OR popijasz osłodzoną kawą, żeby olej szybciej opuścił żołądek... bo kawa pobudza perystaltykę żołądka... i tyle
-
Uwaga !! :) U Gersona - w 1 godzinę po wypiciu OR aplikowana jest lewatywa z kawy. A w 4 godziny po wypiciu OR aplikowana jest lewatywa z oleju rycynowego !! Czyli bardzo dokładne czyszczenie, tak, żeby wszystko szybko przeszło i nic nie zostało (tak jak u Kreski :P)
-
Cześć :) Picie oleju rycynowego razem z filiżanką posłodzonej kawy to metoda z kuracji Gersona. U niego takie OR robi się na początku kuracji (pierwsze 4 miesiące) nawet co drugi dzień. Ma ono na celu szybsze przepchnięcie toksyn "wyłapanych" przez wątrobę, tak, żeby nie zostały wchłonięte i nie doszło do powtórnej detoksykacji. Więc ta metoda (OR) ma sens wówczas, gdy prowadzi się jakieś oczyszczania. U Gersona - wczesnym świtem, tzn. o 5.00 rano (ale tak wcześnie tylko po to, żeby potem przez resztę dnia spokojnie robić dalszą część kuracji), przyjmuje się doustnie :P olej rycynowy (2 łyżki), który popija się natychmiast 120-150 ml zwykłej czarnej kawy posłodzonej 1/2 łyżeczki cukru. Muszą to robić nawet Ci, którzy na co dzień nie piją kawy. Jest to też jedyny wyjątek, gdzie w tej kuracji używa się cukru. Po co to? Dlatego, że kawa i zawarty w niej cukier jest niezbędny, do pobudzenia perystaltyki żołądka. Można to wszystko jeszcze "zagryźć" kawałkiem pomarańczy, ale tylko po to, żeby nie zwymiotować... chodzi o smak itd. "Jest to jedyna okoliczność w terapii Gersona, kiedy pije się kawę. Jej celem jest aktywowanie mięśni żołądka i szybkie przepchnięcie oleju w dół przewodu pokarmowego, tak, żeby pacjent nie miał trwających godziny nudności, gdy olej znajduje się w żołądku, i mógł swobodnie spożyć śniadanie i kolejne soki"
-
Dzień dobry !! :) Zaczynam trzeci tydzień kuracji ryżem ;) Czuje się świetnie... wątroba przestała jakkolwiek dawać o sobie znać !! łączę to z ryżem ;) Pajączku to Ty nie robiłaś jeszcze nafty ?!?!?! nigdy ??? !!! Ciebie o to bym nie podejrzewała, hehehehe..... Ja też nie robiłam... tzn. próbowałam, ale to nie dla mnie... Za to dziś odpalam zappera... A Ty Pajączku skaczesz na trampolinie?? Jeśli tak, to czy czujesz jakieś jej "zdrowotne" właściwości ?? Może by tak zacząć skakać regularnie?? Danke węgorek jelitowy ?? kurcze, co to takiego?? muszę poczytać... Gość od robali też czasami czuję uciskanie i pobolewanie po lewej stronie pod żebrami... najdziwniejsze, że nigdy wcześniej tego nie miałam... to się pojawiło wraz z moimi oczyszczaniami :( chyba zacznę też robić takie okłady... robisz ja na obie strony jednocześnie? czyli i na wątrobę i na trzustkę?? Kresko no i jak skończyło się Twoje oczyszczanie? Ruszyło się coś?? Godzina pomiędzy olejem i ryżem, to fakt, mogło być za mało. Zimne - też niedobre :( wątroba lubi ciepłe... No i faza księżyca -- też mogła mieć jakieś tam znaczenie... zawsze się mówi, żeby wszelkie oczyszczania itd. robić w tzw. "malejącym księżycu), czyli po pełni... widać organizm wtedy lepiej na to reaguje czy coś... Misiu jak tam pierwszy ryż ?? smakował?? czy nie smakował?? taki bez soli.... brązowy.... dlaczego rezygnujesz z OR... ?? moim zdaniem warto to jednak łączyć.... tak jakoś mi się wydaje... bo OR mocniej "uderza" w wątrobę i flaczki.... a ryż to później łagooodzi.... takie mam wrażenie... pozdr.
-
kurcze... ale efekty... ryżu ;) :) niesamowite trampolina jest mega-fajna sprawą... taki rodzaj ruchu... gdzie pracują stopy... jest nacisk na stopy, uderzenia w nie... uderzenia w piętę... to jest bardzo dobre dla naszego organizmu, głównie dlatego, że pobudza limfę do krążenia... a jak wiecie, układ limfatyczny nie ma swoich "naczyń", żyłek (tak jak krwionośny)... limfa przemieszcza się sama... tak przesiąka... pomiędzy komórkami, tkankami... i warto zadbać, żeby była w ruchu, żeby nie było jej przestojów... bo układ limfatyczny - to nasza odporność, gibkość, usuwanie toksyn... trampolina jest bardzo dobra, tak samo jak spacer czy taniec - każda tego typu aktywność, w której jest "przestępowanie/przechodzenie" z nogi na nogę i uderzanie w stopę od dołu... u mnie też są takie błonki... od dawna... czasem więcej... czasem przez jakiś okres nie ma nic.... ale zazwyczaj pojedyncze, po kilka... nigdy tyle na raz !! fuj, co to też w nas siedzi... dobrze się tego pozbyć... ja jeszcze nie dojrzałam do OR... i jak czytam Wasze doświadczenia to tym mi dalej do tego, hehehehe.... matko, czy ja w ogóle dam radę?? obawiam się, że nieeeeeeeeee :P Misiu, dlaczego Ty uważasz, że ten ryż można zjadać wyłącznie wcześnie rano ?? Na czczo, to wcale nie musi oznaczać o 5 zero zero.... to może być np. o 7.00... albo o 8.00...... Ja jem dopiero około 12.00.... nie jestem co prawda "na czczo"... ale zaledwie po sokach, które, jak wiadomo, organizm przyswaja w 15 minut... więc nic mi nie "zalega"... ryż dalej jest "pierwszy" ;) Natomiast PO RYŻU trzeba wytrzymać bez żarełka te 3-4 godzin... więc niektórzy jedzą "przez sen"... żeby im te 4 godziny szybciej zleciały... bo są wówczas mega-głodni.... jedzą na śpiąco... potem wskakują do łóżeczka dalej spać... i jak się budzą i wstają to mogą już jeść dalej... ;):) Ponieważ ja dodaję do ryżu oleju lnianego (tak pozwala Tombak), to ja nie czuję aż takiego głodu, dla mnie to normalne śniadanie... Kresko, powodzenia !! Wydalenia wielu złogów i paskudztw !! hehehehe :P ;) pozdrawiam wszystkich oczyszczaczy
-
Pajączku... tak to była kuracja chlorochinaldinem... zdaje się że 3 x dziennie po 7 tabletek... długości takiego "leczenia" nie pamiętam... aaaa jeszcze przed chlorochinaldinem... tak chyba na pół godziny-godzinę przed trzeba wziąć 2-3 tabletki rapchaholinu bo ten z kolei powoduje najpierw "wyrzucenie" lamblii z wątroby i woreczka... a potem chlorochinaldin je ubija jest to lek przeciw-pierwotniakowy a lamblie to właśnie pierwotniaki buziaki pozdrowionka miłego dnia :)
-
Super stronka :) chętnie poczytam ! Krwawnika też piłam :) dodawałam po 2-3 łodyżki do wyciskarki... plus pokrzywę, mniszka, skrzyp, babkę... a przez jakiś miesiąc też po łodyżce świeżego wrotycza... -->> i już szykuję się na następną wiosnę... posieję nasturcję, nagietki -- >>> ładnie kwitną, są ozdobą ogródka... a dodatkowo będę je zjadać dla zdrowotności :P żółtlicę na pewno znajdę !! ja mam taki spory kawałek "naturalnego" ogrodu... tzn. takiego, gdzie zawsze na wiosnę mam szeeerokie plany.... i na tych planach zazwyczaj kończę.... a ogródek "robi się sam"... mam tam mega-zapas zawsze świeżej pokrzywy po pas ;) i wsio inne... jak tylko ktoś coś tam wspomni o chwastach z których można skorzystać, to ja tam idę i.... zawsze mam !! hehehe -->>> Taaaak... dietetyczne płatki dla dorosłych a danonki z wapniem dla zdrowych ząbków i kosteczek dla dzieci... bożeeee, to jest niewiarygodne... kiedyś, na jakimś innym forum ktoś zamieścił etykietę kaszki dla niemowlaka... taką od 10 miesiąca..... nie uwierzylibyście, co w niej jest... poszukam kiedyś dla ciekawości i wrzucę... -->>> Kredko, ja chyba jestem z tego samego typu co Ty ;) też tłuste mogę ;) nie jem !! bo wiem, że nie powinnam... ale jak już zjem... usmażonego bekonu... smalcu ze skwarkami... golonki... tłustej śmietany... to też nic mi nie jest !! używam za to sporo oliwy z oliwek... no i jem olej lniany... a od czekolady, wina, cebuli, itd. mam problemy :(
-
Gościu - dowcipniusiu ;) :) przekonałeś mnie :) będę już zawsze mieszała tylko i wyłącznie ze wschodu na zachód... z lewa do prawa... oraz zgodnie ze wskazówkami zegara... nie inaczej ;) [upieram się, że to była geografia :P] Kresko, tak, przydałby się cytrynowy sad :D Ja to wkleiłam z innego źródła... raczej za hodowlą doniczkową nie jestem... brak mi cierpliwości do takiego dłubania, pielęgnowania ;) Zioło baaaardzo ciekawe... ale nie kojarzę ze swojego ogródka... przyjrzę się jeszcze temu wiosną / latem... znaczy się wtedy, jak już będzie się czemu przyjrzeć... ;) :P No tak... teraz na wielu mieszankach ziołowych jest zastosowanie lee / li tylko do kąpieli :P :P Mnie nic się po tym oczyszczaniu nie dzieje... poza tym, że wątroba zachowuje się super... żadnych uciskań, pobolewania... dawno tak nie miałam... nie wiem, czy łączyć to z ryżem ?? a zdarza mi się raz na jakiś czas pojeść czegoś ciężej strawnego, czy tam smażonego, ciężkiego... a tam, u niej -- fajna cisza cały czas ;) tfu tfu, tfu (przez lewe ramię) żebym nie zapeszyła na święta ;)
-
Dziś zjadłam "ryż po modyfikacji" ;) Czyli - do ugotowanego ryżu (ja gotuję dłuuuugo, robi się taka bardziej kleista papka), dodałam 2 łyżki oleju lnianego (ryż musi być wystudzony!!), pieprzu cayenne (przesadziłam niestety :(, jutro dam mniej) oraz sporo kurkumy. Całkiem do zjedzenia (gdyby tylko nie ten nadmiar cayenne) ;) To już będzie moje codzienne śniadanie na dłuższy czas ;) Drugie, bo na pierwsze są zawsze świeże soki :) Od robali... tak, wszystko jest energią :) :) Teraz popiszę się swoją znajomością geografii :P Ale wiecie, że to jest tylko POZORNY ruch Słońca po niebie -->> ten -->> ze wschodu na zachód?? Tak naprawdę to latamy sobie w kosmosie zupełnie na odwrót... czyli razem z Ziemią, która kręci się - perfidnie - z zachodu na wschód... no to jak mieszać ?? żartuję !! ;) :) Misiu, bardziej dosłownie to już byś nie mógł....... ;) a ja zawsze czytam, jak jem śniadanie... :( Olejek oreganowy zamówiłam... bo poprzedniego nie znalazłam... ale znalazłam olejek czosnkowy... i póki co, ten wykorzystam :) pozdrawiam wszystkich :)