Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Foli

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Foli

  1. Paula, super, że jest wszystko ok, teraz macie chyba taki fajny czas, dzidziuś w drodze, zmiana pracy, mieszkanko :) trochę zmian się szykuje, no nie?
  2. Zabajona, moja chodzi koło 21.20, 22.00 i śpi do 9.00 :) co jest zbawieniem w eekendy, w ogóle jeśli chodzi o wysypianie się to przy niej nie narzekam :) Pedagog, to fakt każde dziecko jest inne, my z mężem jesteśmy nocnymi markami, więc mała ma to chyba po nas :) Enigma, ale masz jazdę w rodzinie, nie zazdroszczę :(
  3. Maklady, ja też mama nadzieję, że wyniki będą pomyślne i już nie będziesz się musiała martwić. Zabajona, moja też lubi zmiany i łatwo się przystosowuje do nowego, w ogóle lubi jak dużo się dziele. Zasypianie to u nas odwieczny problem bo Nadia zachowuje się jakby jej było szkoda czasu na sen i zasypia wtedy najlepij jak nie czuje się do tego zmuszana, np. w trakcie obiadu, jedząc :) w markecie siedząc w wózku na zakupy, na karuzeli na wesołym miasteczku (bardzo hałaśliwej :)) po pierwszym okrązeniu już smacznie spała, na imprezie siedząc na kolanach mojej koleżanki, na rowerku w parku, ludzie na nas dziwnie patrzyli jak pchaliśmy rowerek ze śpiącym dzieckiem, nie zauważyliśmy na początku, że jej główka dziwnie zwisa :) mamy parę filmów w telefonie jak śpi w dziwnych okolicznościach ale nigdy kiedy powinna :) wieczorem jest cały maraton usypiania
  4. ale by byla radość ale mi się wydaje,że w każdej chwili dostanę, tak mnie brzuch pobolewa cały czas @owo. No dobra, bo zazne się nakręcać jeszcze, w sumie jakiegoś stresa nie mam bo i tak jadę do łodzi w tym miesiącu, tylko wkurza mnie, że to się wszystko opóźnia. Dziewczyny, a powiedzcie mi jak wasze maluchy śpią z wami czy w łóżeczkach. Bo moja z założenia w łóżeczku miala spać ale w praktyce częściej ląduje w łóżku u nas, tzn odkładamy ją do łóżeczka a jak się obudzi to biore ją do łóżka a czasami od razu z nami zasypia
  5. Zabajona, z tą rwą kulszową ci współczuję, jak już pisałam kiedyś mnie też bolała noga ale tylko przez 3,4 tygodnie już nie pamiętam jak dlugo, ja wtedy po prostu się nie ruszałam bo nie byłam w stanie. Ciekawe jak to u mnie będzie z drugą ciążą, narazie czekam na @, mam się zapisać do kliniki ale jak zawsze mam regularnie po 26 dniach tak teraz jest 28, boli mnie brzuch a nie przychodzi, moze to emocje związane z transferem. No ale to dopiero 2 dni opóźnienia więc nie robię testu bo nawet nie chce mi się wierzyć żeby mogło się udać. Poczekam do jutra
  6. to jest niesamowite uczucie, nie da się tego opisać, mam nadzieję, że wszystkie dziewczyny tutaj się tego doczekają.
  7. Ana, kurcze ja to chyba się sentymentalna robię bo aż mi się łezka zakręciła, zanim przeczytaam o tobie to myślałam o moim transferze i postanowiłam poczytać jak to było za pierwszym razem, jak robiłam test i powiedziałam mężowi a tu takla wiadomosć na forum :)
  8. Zabajona, ja miałam wczoraj dostać okres ale nic z tego, dzisiaj mnie brzuch boli więc chyba dostanę, wtedy zapisuję się do łodzi na 29 września na usg i około 1 października transfer :) także już całkiem niedługo
  9. aż z tego wszystkiego zapomniałam pogratulować :)
  10. :):):):):):):):):) ale super :) aż brak mi słów :):):) humor mi się poprawił nareszcie bo jakaś przybita dzisiaj byłam :)
  11. Maklady, biedna twoja córeczka, trzymam kciuki mocno za wyniki. A jak ona się ma teraz?
  12. Suzinka, to świetna wiadomość :):):) No to jeszcze raz gratulacje
  13. o cześć Pedagog, co słychać? dawno cię u nas nie było. Jak mała?
  14. Paula to super z tymi wynikami, jeden stres z głowy :) Ana, mi też się nic nie chce dzisiaj, lenia mam strasznego :(
  15. Zabajona, ja też czytałam o domach dziecka i też pomyślałam o nadwiślance, cholera mnie bierze w takich momentach.
  16. Zabajona, a ja niepotrzebnie widzę tłumaczę o co chodzi w tym tekście. Z tego samego powodu jestem przeciwko karze śmierci. Choć to z innej beczki. Dlatego m.in. , że było dużo udowodnionych spraw, że ktoś został posądzony niesłusznie i stracony. I nawet dla tej jednej osoby warto z tego zrezygnować.
  17. Zabajona, choćby jedno dziecko miało znaleźć szczęśliwy dom to warto przedłużyć te procedury i zagłębiać się w te przypadki. Kiedyś czytałam taki fajny tekst: Pewien człowiek o zachodzie słońca wybrał się na swój zwyczajowy spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się,że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał do wody. Gdy nasz bohater zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny i powiedział: - Dobry wieczór, amigo. Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz. - Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu. - Rozumiem... - odparł nasz bohater - Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żadem sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę - tłumaczył - że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to co robisz, nie ma większego znaczenia? Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł: - Ma znaczenie dla tej!" (cytat za Jack Canfield & Mark Hansen)
  18. "Nadziei" z tego wkurzenia robię błędy. Byłam wczoraj w łodzi, rozmawiałam z profesorem. Mam przyjechać w 11,12,13 lub 14 dniu cyklu, usg i transfer na cyklu spontanicznym :) bez leków (bo ja nigdy nie miałam problemów z owulacją. Zapłaciłam za wizytę w recepcji za co mnie prawie opierd... i powiedział, że miałam nie płacić ze w sumie niepotrzebnie przyjechałam, bo wtym cyklu mi nie może zrobić tylko w przyszłym bo miałam 17 dzień i powiedział, że za następną wizytę mam nie płacić podpisał mi kartkę, że następną wizytę mam zapłaconą. znowu mnie zaskoczył pozytywnie :)
  19. Cześć :) Jeśli chodzi o decyzję ośrodka ciężko mi się z nią pogodzić z tego względu, że znam osobiście dwie pary, którym odmówiono adopcji z racji pracy męża (koleżanka z pracy (wspaniali ludzie) i rodzice mojej najlepszej koleżanki, którzy wychowali dwójkę dzieci swoich i jak podrosły chcieli podzielić się miłościa z jakimś maluchem). Ja wiem, że takie są kryteria ale skoro znam w swoim otoczeniu takie krzywdzace przypadki to napewno jest ich więcej. to są dwa przypadki niby tylko dwa i z tym możnaby się pogodzić ale to nie są tylko cyfry to jest dwójka dzieci, które mogły mieć szczęśliwe domy, pełne miłości i szczęśliwe dzieciństwo i tego zaakceptować nie mogę. Uważam,że skoro jest taka sytuacja, ze mąż pracuje poza domem to nie powinno się z góry odrzucać tej sprawy (bo u nas w Polsce tak to jest traktowane, jako kolejna sprawa) tylko przyjżeć się takiej rodzinie bliżej, przedłużyć ten proces i poświęcić trochę więcej czasu, żeby sprawdzić czy ta rodzina poradzi sobie z adopcją. U nas niestety jest biurokracja, pracuje daleko - odrzucamy, koniec kropka. Tylko powiedzcie takiemu samotnemu, nieszczęśliwemu dziecku, że mogło mieć rodzinę kochającą ale nie będzie miało, bo potencjalny tatuś pracuje w rozjazdach. Poza tym nie rozumiem dlaczego na pocżątku tej drogi nie powiedzieli wam, nie traćcie czasu, nie miejcie nadzieji bo nie spełniacie kryteriów. Zdenerwowałam się
  20. Emika, znieczulenie przy cesarce wspominam miło może dlatego, że skurcze tak bolą, że nawet wbicia igły nie poczułam za to potem nie czuła skurczy i to było piękne :) Teraz takie historie raczej się nie zdarzają igłę wbija się daleko od rdzenia chyba, że się trafi na lekarza partacza. Ja Nadię dostałam zaraz po cesarce Paula, wierzę, że nie można się oprzeć brania dziecka na ręce w ciąży, ja też sobie tego nie wyobrażam. Ale z tą trawką troszkę przesadziłaś :)
  21. Estelka, dzięki :) Udanych wakacji, wypoczywaj :)
  22. Zabajona, mi na te bóle lekarz zalecił przeczekanie, nic nie mozna zrobić neistety chyba, że u ciebie to jest coś innego. Dobrze, że teściowa wypoczęła, z nowymi siłami wróciła do Oli :) Emika, ja miałam cesarkę, do końca walczyłam z myślami co zrobić. niby naturalny lepszy dla dziecka ale po in vitro zalecają cesarkę bo jak mi lekarz powiedział tyle starań to szkoda, żeby coś poszło nie tak. Zwłaszcza, ze Nadia była duża -ponad 4 kilo, lekarz zostawił mi decyzję i do końca nie wiedziałam co robić, w końcu ponad 5 godzin rodziłam naturalnie (au...) a potem miałam cesarkę. Lekarze stwierdzili, że dobrze się stało bo te skurcze są dobre dla dziecka przed cesarką, dla mnie niezbyt bo po 4,5 godzinach jak mi położna powiedziała, że lekarz zaraz przyjdzie to krzyknęłam : kur... gdzie on jest :) Po cesarce okazało się, że Nadia była owinięta pępowiną więc decyzja była dobra. Teraz będę chciała cesarkę bo miło wspominam, szybko doszłam do siebie i byłam zadowolona. Choć wiem, że poród Zabajonej naturalny był całkiem fajny - jeśli mozna to tak nazwać. Nie ma reguły
  23. Emika, ja też miałam termin na 8-ego marca ale urodziłam 14-ego :) u nas w rodzinie większość rodzi się 14-ego, taki zbieg okoliczności. Nie miałabym nic przeciwko bliźniakom w sumie :) byle ciąża była ok. Ana aż miło się robi jak się widzi jak taki maluszek się na ciebie cieszy :) Iwona :) ja też nie zauważyłam wcześniej tej daty porodu u Emiki :) a jak synek?
×