Cortina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Cortina
-
czy i ja mogę poprosić o książeczkę raveczka@wp.pl
-
zaczynam_od_nowa wiem kochana, znam to doskonale znam:(
-
zaczynam_od_nowa czy dobrze rozumiem to co napisałaś? czyzby spełniło się to co mi pisałaś na GG. odezwij sie na gg, ja zmieniłam kompa i kontakty poszły jak się okazało w kosmos
-
dawno mnie tu nie było, bo jak to wszystko czytam to włos się jeży na głowie i coraz bardziej nienawidzę facetów. stefaniaharper - matko co musiałaś przeżyć, dobrze, że nic Ci sie nie stało. Co się z tymi facetami porobiło:(
-
Samotnośc mnie przytłacza Szukam przyjaciół ...drugiej połówki...
Cortina odpisał na temat w Po 30-tce (Życie dojrzałe)
Ja jestem z wrocławia:) -
dzisiaj 12 lipca, wczoraj był dla mnie trudny dzień. Dzień, w którym miał odbyć się nasz ślub. Cóż przeżyłam, zatem przeżyję i kolejne dni. Od jutra mam priorytetowy cel w życiu i mam zamiar go zrealizować mimo wszystko. A On - kocham go tak jak kochałam, mimo, że rani mnie ciągle różnymi rzeczami. Np. Wczoraj nawet cały dzień nie zadzwonił, teraz też. Zadzwiniłam - nie odbiera no cóż. I do tego da radę się przyzwyczaić
-
i kolejna fajna sentencja Miłość jest jak narkotyk: wiemy, że jesteśmy uzależnieni, kiedy zaczyna nam go brakować.
-
A ja sie wymęczyłam na siłowni 2h - brrr aż mi niedobrze. Mój znowu jedzie w delegację i wraca pewnie w piatek. Kolejny tydzień bez spotkań, dobrze że mam zajęcie bo tak bym zwariowała. Jego siostra wygadała się coś, że na weekend chce mnie gdzieś zabrać i wszystko załatwione, ale wczoraj nawet słowem o tym nie mówił. No ciekawe czy się dowiem, odrazu mam myśli, że nie jedzie ze mną, ehh głupia jestem, głupia
-
zaza165 wiem wiem, pamiętam co sama mówiłam, robiłam, nieważne upokorzenie, nie ważny żal, ważne żeby był. Jesteś młodą kobietą, myślę że na swojej drodze spotkasz jeszcze tego jedynego. Mnie to nie było dane, ale cieszę się z innych rzeczy, bo cóż mi pozostało. Boję się tylko jednego, gdy odejdą rodzice, zostanę sama już na zawsze i to mnie przeraża
-
zaza165 rozumiem Cię, ale postaw się w innej sytuacji. Wraca, ale sama wiesz, że nigdy już nie będzie jak było. Mój wrócił i co, jednego dnia jest cudwnie, a drugiego - jak dzisiaj - umówiliśmy się na spotkanie na wieczór bo wrócił po długiej nieobecności z delegacji. Dzwoniłam o 15.00 zajęte, nie oddzwonił, zadzwoniłam o 18.00 - nie odebrał. Już nie dzwonię, ale w sumie od rana czekam, czekam na niego. Gdyby go nie było, wiedziałabym, że nikt nie zadzwoni i nie mam na co czekać. Tak chcialabym zniknąć zapomnieć, wspominać tylko te piękne chwile, a tak jest ciągłe rozczarowanie
-
A coś takiego znalazłam na necie, coś dla nas... Mówi się, że potrzeba: - jednej minuty, żeby kogoś zauważyć - jednej godziny, by go ocenić - jednego dnia, żeby go pokochać i całego życia, by go później zapomnieć....
-
a ja idę poczytać książkę. Mój wraca z delegacji, ale rano wyjeżdza znowu w trasę. Niby powiedział, że pomyśli, czy nie skoczy na chwilę do domu po rzeczy a potem do mnie by przy mnie zasnąć. Byłoby super, ale rozumiem go, jesli jednak padnie w domu. Dzisiaj wogole nie spał, a jeszcze ten wyjazd jutro, więc cóż zostaje mi przyjaciel książka.
-
I ja się dołączam do spotkanka:)
-
rozumiem Cię "dwa razy pod obojczyk dwa... " u Ciebie to inna sytuacja. U mnie chciał odejść bo zdjęłam pierścionek, bo mnie wkurzył brakiem zainteresowania przygotowaniem do ślubu. No cóż... bywa Mój pierścionek też jest sporo wart, choć mówiłam tyle razy, że nie chcę takiego drogiego, ale się uparł. Ktoś powie pewnie, że się postawił, że taki kupił. Też tak myślałam i kiedyś mu to powiedziałam, a on jak zwykle wytłumaczył, że to nie jest postawienie się, tylko pokazanie, że jestem dla niego najważniejsza na świecie, a to co mi daje ma nie być zwykłym pierścionkiem, jaki może mi kupić codziennie tylko czymś wyjątkowym. Przekazaniem jego miłości. Czytałam wczoraj topik na kafe, że dziewczyna chciała z diamentem, a dostała brylantem. Nie ganię jej, ale z drugiej strony rozumiem, że pragnęła czegoś więcej, że za tą kwotę którą wydał mógł kupić ten brylancik czy diamencik. Mnie jest obojetne, czy mam cyrkonię czy brylanty na palcu. Patrzę na ten pierścionek i oczy zachodzą łzami. On jeden chciał mnie po miesiącu, jak zechciałam z nim być, a tyle lat czekał odtrącony. Mój były miał mnie tyle lat i dopiero kiedy powiedziałam, że odchodzę, chciał się oświadczać, żenić itp. Ktoś powie że przegrałam życie, tak, mówię sobie to codziennie, ale wiem, że kochając mojego obecnego narzeczonego, oddaję mu to, co powinnam mu dać te 5 lat temu, kiedy powiedziałam mu, że nigdy ze mna nie będzie! Teraz mogę dać mu swoją miłość, tyle czasu musiało upłynąć bym zrozumiała, że to jemu należy się moja miłość. Nawet jeśli, on już jej nie będzie teraz chciał. Bo moze jest już za późno!!!
-
Sama pamietam jak mnie wkurzył (pierwsza poważna kłótnia) i wnerwiona zdjęłam go z palca. Położyłam na stole, a on wkurzony otworzył okno i chciał go wyrzucić. W ostatniej chwili go powstrzymałam, wyrywając mu go z ręki. Postąpiłam najbardziej idiotycznie na świecie. Dla niego ten pierścionek był, jest wyznaniem jego miłosci do mnie, a ja go najzwyklej na świecie zdjęłam, dla niego to był cios i dopiero po długim czasie to zrozumiałam. Teraz rozumiem dlatego wtedy nie chciał wrócić ..... Nigdy bym już tego nie zrobiła, tak samo nigdy już mu go nie oddam. Od tego czasu jest na moim palcu zawsze i zawsze będzie, niezależnie od tego czy będziemy razem czy nie.Patrząc na niego w smutnych chwilach przypominam sobie jego, jedynego na świecie faceta, który wyznał mi swoją miłość w tak piękny i jedyny sposób. Gdyby nie to że postapiłam tak głupio, za niecały miesiąc byłby już moim mężem. A tak sklejam to co się rozpadło, czy mi się uda nie wiem, ale dostałam nauczkę na całe zycie i tylko do siebie mogę mieć pretensje
-
macie rację, teraz leci w kółko, ale ten początek, łzy się cisną do oczu, odlatuję.....
-
Jesli jesteście z Dolnego Śląska, zapraszam, spotkajmy się by pogadać, kawka, basen, kino. Wiem jak to pomaga :) Jestem do waszej dyspozycji
-
Tak pięknie piszecie, że cały czas wraca do mnie ta mysl, to pytanie. Dlaczego tak wrażliwi, cudowni ludzie zazwyczaj są sami, zostają porzuceni przez innych. Może dlatego, że jesteście za dobrzy? za kochani? Wiem co czujecie, bo to przeżyłam, teraz jest On, choć od 2 miesięcy ciagle w delegacji. Wczoraj pojawił się na 3 h, to co przeżyłam, warte było włozonego wysiłku kilku miesięcy temu, by go odzyskać. Patrzyłam wczoraj na faceta, którego darzę miłością bezgraniczną , który jeśli odchodzi, zabiera znaczną część mnie, sprawia, że mój świat umiera.Byłam w kilku związkach, ale nigdy nie czułam czegoś takiego jak teraz.... Czy to jest w końcu ta miłość, tylko czemu już kilka razy wystawił los mnie na próbę.
-
Beren piszesz pięknie i daj znać kiedy jedziesz na Kubę, jadę z Tobą:) Tak myslę i myślę cały dzień i wiecie co, chyba jedyna rzecz z której jestem zadowolona to to, że dzieki obecnemu facetowi rzuciłam gościa z którym byłam 7 lat i tak naprawdę dopiero po rozstaniu pokazał jakim podłym człowiekiem był i jest. O dziwo znowu kilka dni temu zadzwonił i obowiada jaki to szczęśliwy itp. Ze dziekuje mojemu obecnemu facetowi, że w końcu się mnie pozbył. Totalny palant, w dodatku opowiada bajery że kogo on tam nie ma, a wiem z innych źródeł, że sam jak palec, że wyje za mną:) Tylko po co dzwoni, chyba liczy że będę go błagać by wrócił
-
zaza 165 byłam, byłam piękne czasy, totalny spontan, ale warto było to przeżyć:) Jasne, że Cię zabieram już walizeczka gotowa:) Co do ucieczki, znam to, mój też uciekał na początku, ale zauwazyłam, że jak nie odzywałam się to on jeszcze bardziej zamykał się w sobie. Myślę, że długo mógłby tak wytrzymać. Jak czytałaś moją historię to on kochał mnie przez 5 lat, ale ani razu nie dał znaku życia. Jak przed 5 laty dostał kosza, to przez te kolejne 5 lat dusił to w sobie, kochał na odległość, o czym nie miałam nawet pojęcia. Więc teraz już wiem, że faceci mogą długo, a dla nich wyciągnięcie ręki i gest przepraszam widać nie jest znane. Wiadomo, że nie wolno tego generalizować, ale jednak widać takie egzemplarze się trafiają. Wierzyłam, że wróci jak kocha. Nadzieja umiera ostatnia i to powtarzałam sobie w kółko. Wrócił, a z nim uśmiech na mojej buzi, na jak długo nikt nie wie, choć nie raz płaczę do poduszki, że chciałabym by było inaczej między nami. Nie jest, no trudno, czerpię radość z tego co daje mi życie, może kiedyś będzie lepiej...
-
Na Kubę jadę i ja w pierwszej kolejności. Eh jak sobie przypomnę ten 2004 :) Musze tam wrócić
-
zaza165 dziekuję za piękne słowa otuchy:) To żadna tajemnica, byłam wytrwała. Dzwoniłam, nie odbierał, to pisałam smsy. Czasami typy, że tęsknię, że ludzie są tylko ludzmi, że popełniają błędy itp, czasami tylko zwyłe dobranoc czy buziak o poranku na nowy dzień. I któregoś dnia zadzwonił jakby nic się nie stało:( chciał się spotkać. A ja przyjęłam pozycję, nie wracam do tego co było tylko biorę to co dał mi dzień. Po co rozgrzebywać rany, jest dobrze to niech tak będzie i tak zostało, od ostatniej poważnej kłótni mineły juz 4 miesiące, raz obraził się na 1 dzień, by nastepnego dnia wrócić i tulić mnie w ramionach. Słowa przepraszam nigdy nie było. Cóż dziwny egzemplarz, ale z perspektywy czasu to gratuluję sobie, że za miesiąc nie zostanie moim mężem, choć żal ogromny jest bo nie sądziłam, że okaże się takim facetem. Gdybym wiedziała to ponad rok temu nigdy bym nie poszła na to spotkanie po latach. A czas leci, sporo już mam lat na karku, więc jak czytam o 26 latkach które mówią że są starymi pannami to się śmieję. W waszym wieku to mówiłam, że nie ma faceta na świecie, który mógby być moim mężem. Dzięki temu osiągnęłam w zyciu zawodowym tak wiele, że do końca zycia nigdy nie będę musiała być zalezna finansowa od kogokolwiek, choć okazuje się, że to wśród facetów oznacza również przynanie mi wielkiego minusa. A co mi tam:)
-
Hey kochani!! dawno nie pisałam, ale systematycznie czytam wątek, który rodził się razem z moim bólem. Znam doskonale to uczucie, kiedy człowiek budzi się rano, piękne słońce na dworze, wstaje i nagle uświadamia sobie, że nie ma jego... i wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika:( a w to miejsce pojawia się smutek, żal, odwieczne pytanie dlaczego??? Mój wrócił, niby jest dobrze. Ale właśnie niby :( Z jednej strony radość, z drugiej brak wiary, żal dlaczego takie stało. Za miesiąc miał być nasz ślub, nie ma nic i szczerze już nie wierzę, że kiedykolwiek komuś uwierzę tak by stanąć przed ołtarzem. Zostałam skrzywdzona, ale nadal w sercu kocham. Nie umiem tak poprostu włączyć reset i zapomnieć. Czemu? Przy innych facetach kasowałam ich z pamięci, szybko, bezboleśnie. Przy nim nie umiem. Żyjemy razem, on jest raz idealny, raz nie. Ale kto nie ma wad, ale we mnie jest cały czas żal... Dla niego w ciagu kilku dni odeszłam od kogoś z kim byłam 7 lat, czułam jakbym wygrała los szczęścia na loteri, cudowne miesiące, wspólne plany i wszystko legło w gruzach. Teraz mam wrażenie, że siedzę i sklejam kawałeczki rozbitej porcelany. Mówie sobie odejdź, zapomnij, ale kiedy zadzwoni, przyjedzie, te myśli znikają i patrzę w niego jak w obrazek, czując, że bez niego mój świat jest niczym! Tłumaczę sobie, że może tak ma być, że w życiu zawsze jest pod górę, że jesteśmy sobie pisani i mam walczyć o tą miłość, ale wierzcie czasami mam dosyć i zastanawiam się czy nie lepiej by mi było, gdyby jednak wtedy nie wrócił..... Ale jest:) Tylko kto da mi gwarancję, że znowu nie odejdzie..
-
posłuchajcie, cos pieknego http://www.youtube.com/watch?v=rdzFV-CGBG4&feature=related
-
o matko, ale się uśmiałam....