Yennyfer
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Yennyfer
-
Ani, rozciagasz topik! ja juz go nawet słuchac nie mogę, twarz konia, a mentalnosć.... szkoda słów. Do wieczora,albo do jutra dziewczynki.
-
Może nie trzeba będzie wyjeżdżać??? Za 25 lat??? Pocieszmy się jeszcze tym, ze moze anulowane zostaną umowy międzynarodowe o unikaniu podwójnego opodatkowania i nie będzie się ludziom opłacało wyjeżdżać za garnicę ... ;-) Ot, marzenia ściętej głowy
-
A jeszcze do zylaków - moja mama ma - ja nie.
-
Celi, nie wszystkie mają żylaki. Ja sie nie dorobiłam ale niektóre kobiety mogą mieć - zwłaszcza jak mama miała albo babcia. A jak zaplanujemy \"cuzamen do kupy\" zaciazenie to w d... daleko miejmy exiary itd. Ani, spójrz na to praktyczniej... Bedzie kto miał pracowac na naszą emeryturę ;-)
-
A moze tak Ani poczeka na nas, Grosze, Celi i ja zajdziemy gdzieś tak koło jesieni 2007 - i bedziemy razem gadać o mdłosciach, żylakach, a potem o kupkach i przecierkach????? :-D Może Ninke do nas dołączy?
-
Pomysle i o plasterkach. Spirala nie wchodzi w grę. Celli, ja się boję że on zrobi to specjalnie, bo wczoraj mu tak nagadałam i ostatnio trochę też. No i boi się ze mu się wymknę. znów jestem zła na niego - miał zadzwonic, nie dzwoni - nieczesto mu się to zdarza, czasem tylko w wyjatkowych sytuacjach.ale i tak jestem zła, głupiego smsa moze puscic,prawda? No i tak ogólnie nie mam dzis nastroju.
-
Celi, mój kolega powtarza zwsze - po ostatnim razie nie możesz być niczego pewna ;-) Ja też upieram się z kolejnością, nie mam pewności ze do czerwca wszystko bedzie jak należy i mówię mu stanowcze NIE. Tylko jest jeden problem, z powodów zdrowotnych (wątroba) nie mogę brać pigułek. ;-) ale już za kilka dni idę na badania, jak wszystko jest ok to nie czekam tylko zaczynam brać od nowa. A jak pozałatwia pysiek wszystko to pogadamy i o dziecku (o czym marzę od dawna)
-
Obrobiłam się troszkę, mam chwile przerwy bo znów aktualizują mi program. A na początku był taki fajny i prosty. A teraz - dokładają tyle funkcji, a i tak połowa niepotrzebna. A co do dzidziusiów - mój pysiek zaplanował poczęcie na połowę przyszłego roku. ;-)
-
Garnierki dzidziuś. Ani, dzięki za emilka, juz mi lepiej.
-
Garnierka,ale jak pojadę na drugi stopień to moze juz dzidziuś będzie na świecie i spotkanie dojdzie do skutku. Pozdrawiam.
-
Oj, Ani, ja już więcej nie zamierzam się wtrącać. Pisałam wczoraj o moim ojcu na przykład. Od czasu rozstania z matką nie odczułam tego ze nie jestem mniej ważna dla niego niż nowa rodzina. Obydwoje z macochą pomagają nam jak umieją, czesto ich odwiedzamy, oni nas. uwielbiam swojego brata przyrodniego. Matka też ułożyła sobie życie, lubię jej partnera, moi bracia tez go lubią. Nas lubią jego dzieci, akceptuja moją matkę. Uważam ze zapieczenie się w złosci jest złe dla dzieci. Ot, choćby przykład mojego chrzesniaka. Matka się rozwiodła z ojcem, najpierw ojciec odwiedzał syna, potem założył nową rodzinę-z kochanką czy jak tam ją nazwać. Matka mojego chrzesniaka nie mogła tego przeżyć, urwała kontakty syna z ojcem. Ojciec pisał, dzwonił. Matka nie zezwalała na kontakty.Mówiłyśmy jej ze robi źle. Syn ma teraz 16 lat. sam odnalazł ojca. Zapytał go \"dlaczego mnie zostawiłeś?\" Ojciec powiedział mu wszystko - o próbach kontaktu, zwracanych prezentach itd. Chłopak się załamał. Matkę ma za nic, ma do niej żal, pretensje, przestał się uczyć, w dupie ma tłumaczenia matki ze ojciec odszedł do kochanki. Dla niego ważne jest to ze ojciec o nim nigdy nie zapomniał, ze kochał go cały czas i ze być moze chcąca dobrze matka pozbawiła go kontaktu z ojcem. Chłopak jest w trudnym wieku, zawsze byłam dla niego ulubioną ciocią, teraz nienawidzi i mnie- bo uważa ze i ja go okłamałam. Złosci się na dziadków, nauczyciele się skarżą. Ot, jeszcze jedna historia z najblizszego mi otoczenia. Ile ludzi tyle historii, pokręconych losów. I być moze niektóre dzieciaki nie chcą znać ojca po tym jak zostawił matkę .ale inne chcą tych kontaktów mimo wszystko i potem mają zal.
-
Witam dziewczyny. Droga do pracy śliska i zimno jak cholera,ale co się dziwię - to moja wina bo w końcu jako kochanka ... ;-) Nastrój mam dziś do dupy, wczoraj kupiłam ten prezent, potem wróciłam do domu - gadaliśmy i oczywiscie na imprezę z okazji .... nie idę, bo nie byłabym mile widziana. Ale drogi jak cholera prezent odemnie jakoś jest miły i nie śmierdzi. Po raz kolejny. Celi, wiem ze trafiony to prezent bo córcia o tym marzyła. No i jak wróciłam wczoraj do domu, w miedzyczasie zadzwoniła jego siostrzyczka z propozycją nie do odrzucenia, by kupił kwiaty, jakąś biżuterię i poleciał błagać o wybaczenie ex. Pokłócili się ,ale ja się wściekłam, powiedziałam mu ze to bez sensu, niech spada, ja mam dosyć itd. Ze nie chcę juz z nim być, ze nigdzie się nie przeprowadzam. Przestraszył się, powiedział ze nie mozna mi tak mysleć, ze kocha itd. A ja zgrzytałam zębami ze złości. Dziś wieczorem przyjdzie do mnie - bedzimy sami i czeka nas rozmowa. Nie będzie dla niego przyjemna, o nie. Zwłaszcza ze sprawa jakoś niedługo (nie znam dokładnej daty i nie chcę znać by się nie denerwować). Garnierka, odpisałam Ci. Trzymajcie się ciepło dziewczyny.
-
Oj, Ani,Celi jak ja kocham jak ktoś spłaszcza temat i wyciąga tylko to co chce wyczytać. Już to pisałam na sposobach dziś.
-
Wróciłam i poczytałam. Ani, dzieki za emilki - złość na mojego mi już minęła, tylko z nimi (facetami) to tak jest porąbane. Dziś własnie z Groszkiem gadałysmy o tym przez telefon, że oni tacy madrzy, rozumni a czasem prostą i nieskomplikowaną sprawę trzeba im tłumaczyć godzinami - a i tak za cholerę nie pojmą. Jak i na sposobach, prawda? ;-)
-
Celi, dzięki. Ja czasem robię podobne krokiety ziemniaczane, ale bez nadzienia i z sosem pomidorowym. A do Twojego przepisu super pasować bedzie jeszcze kawalek jakiegoś mięska. Zrobię na pewno w weekend. Obrobiłam się z robota, (czwartkowe nadgodzinki, dziś byłam godzine wcześniej w pracy)odbyłam prawie 20 minutową konferencję tel. z Groszkem (jeszcze raz dzieki za telefon), zjadalm kanapkę, wypiłam herbatkę a zaraz wybywam słuzbowo. Jak wrócę odezwę się.
-
Ani, ja lubię to święto, lubię płonące świeczki itd. Czasem to jedyna okazja by odwiedzić groby bliskich- są daleko, a zwyczajnie nie ma czasu by pojechać.Jeździmy z tatą w lecie-by posprzątać i czasem przed świetami innymi. O zmarłych -tych z rodziny i tych znajomych myslę dosyć często. Ale mimo ze te świeta są jakie są (z tym nakazem refleksji to masz rację) wolałabym je obchodzić weselej - bez tej obowiazkowej \"grobowej\" miny. Pamiętam - jeszcze jako dziecko byłam upominana przez babcię by nie śmiać się na cmentarzu, bo nie wypada. Trzeba było stać na baczność. Babcia była najszczęśliwsza jak ten dzień był szary, ponury, smutny. Słońce w takim dniu traktowała jak osobistą obrazę. Kiedyś skrytykowała moją kolezankę, której spod czapeczki wygladały warkoczyki zwiazane różowymi kokardkami. To taki chyba polski zwyczaj obchodzenia wszystkich smutnych roczic, celebrowanie ich itd. No i jeszcze te obowiązkowe nowe futra, płaszcze, kapelusze - załozone pierwszy raz własnie na cmentarz-by wszyscy widzieli. Nawet w mojej rodzinie niektóre ciocie i kuzynki koniecznie przed wyjsciem na cmentarze muszą się obkupić a potem lustrują innych i są szczęśliwe gdy mogą komuś wytknąć \"a ten płaszcz kochana , to masz z zeszłego roku(sprzed dwóch lat, trzech...) prawda?\" :-)
-
A ja chcę do ciepłych krajów. Wczoraj przemarzłam. No i złapałam doła - chodzilismy z bratem po cmentarzach i paliliśmy świeczki na grobach znajomych-kolegów i kolezanek. I było nam smutno jak cholera. Tyle młodych osób- zmarli w wieku 17-25 lat. Straszne. Kilkanaście osób. Na grobach rodziny też było mi smutno - ale jakoś inaczej. Babcie i dziadkowie umierali już jako starzy ludzie-człowiek przyzwyczajał się powoli do tego że ich nie będzie. I choć ich śmierć, pogrzeby były bardzo cieżkim przeżyciem, to grób kogoś kogo się dobrze znało-a zmarł młodo to jest strasznie dołujace, niesprawiedliwe, smutne. Przecież on mieli jeszcze całe życie przed sobą. A pozatym ja w pracy od 7, roboty sporo jak na poswiateczny dzień. Pozdrawiam. Celi dzięki za przepisy, Ninke, potem odpiszę - teraz do roboty.
-
Ninke, nie mam emilka w skrzynce. Trudno, przeczytam w czwartek, pozdrawiam.Uciekam do domu.
-
jeszcze nie wyszłam - krew z nosa mi poszła - zmęcznie???? Ninke, zaraz poczytam - ale odpisze w czwartek, pozdrowienia dla wszystkich.
-
No, widzę ze was wywiało-ja juz konczę na dziś. Do czwartku. Pozdrawiam.
-
Wiem Ani,wiem. To się nazywa apolitycznosć i bezstronność polskich sądów. ;-) Celi, gdzie przepisy???
-
A Ty Celi napisz mi przepisy na te swoje specjały - mam w domu i pieczarki i kartofelki się znajdą i jakieś mięsko tez jest. Moze pokombinuję jutro
-
Zaraz wam napisze na emilka co u mnie.
-
Ninke, odpisałam. Celi - Tobie później albo dopiero w czwartek, nie mam siły już - ale zapieprz dziś. Padam. Do czwartku dziewczyny.
-
Dziewczyny, napisalam do was- zbiorczo, bo musze brac się do pracy. Pozdrawiam jeszcze raz-potem zajrze.