Yennyfer
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Yennyfer
-
Cześć piękności. Ja zaspana trdycyjnie, spało mi się super, a budzik - masakra. Ale jutro i pojutrze mam urlop - odeśpię trochę. Groszkowa - my też czekamy. Będzie dobrze. A co do grządek i warzyw - oprócz sosu pomidorowego słodko-kwaśnego i ogórków nic z tym nie robię - posiana marchewka, pieruszka i kilka innych warzyw dosłownie na bieżące zużycie, tylko pomidorów więcej - bo je kocham. Posadziłam już ze 12 odmian, jeszcze dwa mi sąsiad ma podrzucić. Ja to lubię - babranie się w ziemii, sadzenie, kopanie - przy tym odpoczywam najlepiej.
-
Heja. Ja wczoraj byłam na wsi, siałam fasole wszelkich odmian i dosadzałam pomidory. Mam ich z 12 gatunków. Jeszcze dosieję fasolki szparagowej, posadzę ogórki, dynie i cukinie. I tyle. Pozatym - praca - do 15 czerwca będą rozstrzgniecia. Trzymajcie kciukasy!!!!
-
Czesc. Ani - wpółczuje. Śmierć zwsze jest przykra. Whim - kujonico jedna ;-) A ja wczoraj sobie odpuściłam prasowanie. NIc mi się nie chciało. Młodego nie ma - leżelismy cały dzień. A pozatym - ciezki tydzień przedemną.
-
Cze. Nerwówy cd. Od samego rana. A w najbliższych dniach czeka nas koszmar. Jeszcze nigdy tak źle w pracy nie było. Tylko siąść i płakac. Ani - współczuję. Ale takie życie niestety jest. Whim - współczuję!
-
I na koniec dnia Pomyśleć, sąsiedzie, że wasz Patruś się dziś żeni! A jeszcze wczoraj raczkowało to na czworakach po podwórku, taplało się w kałużach, gaworzyło... - Wieczór kawalerski wczoraj miał.
-
Whim, widzisz - ja jeździłabym - pewnie wolno i ostrożnie, pewnie przestrzegałabym ściśle wszystkich znaków i nie przeszkadzałoby mi to, ze jade powoli- co najwyżej inni trąbiliby na mnie. I pewnie też myślałabym za innych. U mnie problem jest w tym że nie widzę zza kierownicy przestrzeni - nie potrafie prawidłowo ocenić odległosci, pamietam jak uczyłam się parkować - nigdy nie potrafiłam trafić w kopertę, nie potrafiłam prawidłowo ocenić kiedy muszę hamować, zatrzymać się - waliłam kołami w krawężniki. Koszmar był z wyprzedzaniem,albo jak z naprzeciwka coś jechało. I tu właśnie jest pies pogrzebany. Nie umiejąc właściwie ocenić odległości nie powinno się siadac za kierownicę - i to nie jest mój wymysł czy coś co sobie wmawiam,ale tak mam i tego nie zmienię. Podobnie jak z lękiem wysokości czy strachem przed windą czy głęboką wodą. Boję sie wysokości, boję się wind. Nie wiem skąd sie wziął lęk wysokości - ale woda i windy to wiem - raz się topiłam i od tamtej pory panikuję jak nie czuję gruntu w wodzie, a zatrzaśniecie się windy - brrrrrr - unikam ich jak mogę, nigdy nie wsiadam sama itd... Z wieści słuzbowych - jest bardzo źle, trzymajcie kciuki, bo jak to nie pomoze to już nie wiem co ...
-
Heloł. Mam hercklekoty - takie, że bez kija nie podchodź. Poszłam spac z bólem i wstałąm z bólem, dodatkowo zalało mnie - ledow siedzę. A w pracy muszę być, bo po niedzieli idę na trochę na urlop i muszę powypychać conieco. Ponadto dali mi na przeszkolenie stażystów - wydawało się, że ludzie kumaci - a niestety, nie kumaci. No, moze jedna laska i jeden chłopak coś czają, reszta nie teges. Ani - w temacie jeżdzenia - jako jedyna utrafiłaś w sedno, każdy siebie zna najlepiej i wie do czego się nadaje a do czego nie. Ja siebie znam, i wiem, ze nie byłby ze mnie dobry kierowca. I dlatego nie robię prawka, choć nie powiem, że nie byłoby nieprzydatne. Ale zrobić po to by zrobic - wywalić kasę i stracić nerwy - i potem nie korzystać - nie ma sensu. Pamietam jak rozmawiałam z moim pierwszym instruktorem, facet z ogromnym doswiadczeniem i on też mówił, że najważniejsze to wiedzić co sie potrafi i do czego się nadaje. Jak rezygnowałam z nauki, to stwierdził, że należy mi się medal za cywilnaodwagę przyznania się, że nie umiem jeździć i nie nadaję się do tego. Bo są osoby, które nie potrafia, nie myslaza kółkiem - a jeżdżą, dają łapówy by zdać egzamin - a potem tylko nieszczeście z tego wychodzi. To on doradził mi, bym zrobiła sobie przerwę, a potem poszła do innej szkółki, bo moze on po prostu nie trafił do mnie. jak juz pisałam - zmiana nauczyciela nie pomogła i tak jest, ze jeżdzę sobie jako pasażer. I tez nie narzekam. ;-)
-
Dodam jeszcze, że nikt nigdy nie mówił mi, że nie nadaję się na kierowcę, raczej odwrotnie, w domu od zawsze był samochód i chciałam się uczyć, nauka z ojcem się nie sprawdziła, więc w liceum dostałam w prezencie urodzinowym kurs - nawet moj instruktor(wyjątkowo cierpliwy pan, w naszej okolicy wyszkolił 90% kierowcow) nie był w stanie pomóc mi opanować nerwów za kółkiem, przerwałam kurs, potem poszłam jeszcze raz - do innego instruktora, historia się powtórzyła - i dałam sobie spokój na lata. Jakiś czas temu mój ksieć próbował mnie nauczyć - też dał sobie spokój - i sam się śmiał, że jakoś wyjątkowo nie mam talentu.
-
Witam znow. Wieści słuzbowe dalej nienajlepsze,ale jakoś żyjemy :-( Kicia - doczytałam i gratuluję. Mimo wszystko - jak muszę jechać, to wolę jak mnie wożą. A do jeżdzenia nastawianie miałam pozytywne, kiedyś prawko i własne auto było moim marzeniem - i nic. Czyli nie tylko nastawienie jest ważne. Samochód trzeba \"czuć\" - a jak się tego nie czuje to nic nie pomoże. Wczoraj zresztą widziałam jak jechała moja kolezanka, też nie chciała jeździć,ale ją sytuacja zmusiła(mieszka na wsi kilka km od naszego miasta, za daleko na piechotkę, a autobusów tam nie ma) - jeździ fatalnie i zdaje sobie z tego sprawę, wczoraj mój ją otrąbił(przyjechał po mnie do pracy), a co klął przy tym to jego, bo mało co nie spowodowała wypadku. Zjechała na pobocze, zatrzymaliśmy się i my, bo przestraszyłam się, że zasłabła albo cos w tym stylu, a ona z płaczem do mnie, że wydawało jej się, że zdązy i dlatego próbowała wyprzedzać. Chwilę pogadałyśmy - też nie ma dobre orientacji - wydaje jej się, ze inne auto daleko, chce wyprzedzac, musi uciekać by nie spowodować wypadku, albo nie wyprzedza, bo wydaje sie jej ze samochód blisko, a inni na nią trąbią, bo akurat samochód daleko i mogłaby spokojnie wyprzedzić. A wozi swoje dziecko i ma taki stres, że jak siada za kółko to od razu ma drżaczkę. I kilka lat jeżdżenia nie przynosi efektów. Znam ten ból, jak sie próbowałam uczyć jeździć to każdy samochód jechał na mnie, dosłownie, jedyne o czym marzyłam, to zamknąć oczy i uciec, możecie się śmiać, ale tak było. Zresztą, po wypadku to ja nawet za pasażera robić nie lubię, codzienna jazda jest stresująca, najlepiej czuję się na własnych nogach. Taka jestem i już.
-
Czesć i czołem. Choć mało optymistyczne wieści ws. służbowych od rana, to humor nieco lepszy. Ani - dzięks! Buziaki.
-
Nasmęciłam Wam w @. Garni- super zdjęcia. jak rozumiem - już jest lepiej??? Buziaki dla reszty.
-
Witam. Po weekendzie humor średni. Ale to mam nadzieję opisać w @ - może dziś znajdę czas. Whim - współczuję, ja też mam oczy jak u królika.
-
Hej. Ani - nie będę. Już był i instruktor i kurs w prezencie urodzinowym i wiele, wiele prób - ja się po prostu do tego nie nadaję. Jestem jak moja ciotka - lata temu każdy jej mówił, zrób, idź, mąż ci samochód kupi itd. I w końcu poszła - a egzamin zdawało się na miejscu, a nie jak teraz w wojewódzkim mieście najczęściej. Dostała papier w rękę, mąż jej kupił skodę, wyjechała na miasto - tzn do końca swojej ulicy, spanikowała, wróciła, próbowała zaparkować przed garażem, walnęła w drzwi garażu, skasowała przód auta, wysiadła i powiedziała, że więcej nie siądzie za kółko. I ja mam tak samo! Panikuję, nie mam orientacji przestrzennej. I to wyklucza mnie jako kierowcę. I moze to dobrze, bo po zeszłorocznym wypadku mam i tak stracha jak jade gdziekolwiek, czymkolwiek. A jeżdżę prawie codziennie. Jak u Was pogoda??? U mnie nieciekawie. I humor mam nienajlepszy. Muszę Wam zbiorówkę napisać,ale nie mam kiedy - zaraz jedziemy na wieś, wrócimy późno, jutro mamy gości. Buziaki moje drogie, miłego weekendu i pięknej pogody!
-
Cześć dziewczynki. Ja w pracy, tradycyjnie niedospana(kiedy ja w koncu się wyśpię???) Ogladałam do późna kryminlane zagadki Miami i padłam na końcu i nie wiem kto zabił A taki był ciekawy odcinek... W pracy mam masakrę, do tego problmy z zatokami. Głowa boli, już nie mogę brać ibupromu bo z kolei boli żołądek. Wczoraj księć masował i masował - trochę przeszło. Pozatym młody żyje wyjadami, ja też (tymi jego wyjazdami), jutro działeczka, w niedzielę w domu i tak dzień za dniem leci. W pracy nerwowo - dalej nie wiemy na czym stoimy. Moją pracę nr dwa, którą miałam w promieniu 1 km od pracy nr 1 przeniesiono do innego miasta. teraz to jazda \"emką\" conajmniej godzinę w jedna stronę. Pogadam z kolegą z pracy, który mieszka w tamtym mieście, może będę jeździć z nim samochodem. na szczescie nieczęto muszę odwiedzac, 90 % spraw da sieząłatwić netem i telefonicznie,ale czasem potrzeba jest. Coraz bardziej we znaki daje mi się brak prawka,ale z moim antytalentem do 4 kółek i wogóle jakichkolwiek kółek nie będę kierowcą. No cóż, muszę się do kolegi pouśmiechać. Pozatym u mnie ok. Pozdrawiam.
-
Czesc dziewczyny. Ja ziewm, kawa nr 2 i papierologia... Dzień jak codzień. Na @ czasu brak, wczoraj dotrałam do domu późno, padłam po 21. Pozdrawiam wszystkie!
-
czesc. Whim - miłego pisania pracy! I obrony na 5! reszta - buziaki, nie mam czasu by pisać, w pracy młyn - postaram się napisać @ co u mnie, mam trochę kłopotów - nic strasznego, ale daje popalić. Groszkowa - wczoraj wyłączył mi się telefon, nawet nie wiem jak - odczytałam Twojego smsa późno. Skrobnij co u Ciebie. Jeszcze raz buziaczki.
-
Hejka. Ja kilka dni bez netu właściwie - tylko tyle, co musiałam popracować. A tak - odpoczynek i wioska. Odwalony kawał roboty i ja strzaskana na słoneczku. Plecy trochę za bardzo,ale da się przeżyć. Buziaki. Serce - jak złapię oddech to napiszę do Ciebie - wielka jesteś - wiesz???
-
Czesć dziewczyny. Zaziewaman tradycyjnie - jak wolne, to budzę się raniutko wyspana, jak do pracy to ledwo zwlekam się z łóżka. Potem postaram się napisać do was na @ - na razie mam trochę pracy. I telefonów.
-
Czesc pracy. ziewam przeokrutnie.
-
Cześć dziewczyny! Mumi, ja też czasem mam taki odpał, ze zaczynam sprzątać pokój młodego... W sumie to najwięcej ma kotów - pod wersalka są ich setki by nie powiedzieć tysiące. Za wersalką co najwyżej piłki, ale w szufladach........ Chyba wszystkie paierki po cukierkach/czekoladach/batonikach itd... W szafce na razie porządek, bo 3/4 ciuchów poszło sobie, tzn. oddałam dla mniejszych. Mój ma 174 cm. czekają mnie poważne zakupy ubraniowe. A wieści - cóż, jak będzie komplet badań to powiem Wam co i jak, na razie są badania robione - wszystko praktycznie prywatnie, bo na panstwowe trzeba by czekac. wczoraj byliśmy na wsi rekreacyjnie, opaliłam się, ale na twarzy wyskoczyła mi nowa plama wrrrrrrrrrr nie znacie dobrego kremu na przebarwienia????
-
Witam z rańca. mam hercklekoty
-
CZesć dziewczynki. Ninke, dzieki za smsa - dla Ciebie. Rozmawiałam wczoraj Groszkową - macie usciski i pozdrowienia. Buziaki i odemnie, idę pracować, bo wczoraj w pracy byłam tylko chwilę i mam masę zaległości. U nas jako tako - w sprawie tego co pislam na @ odezwę się jak będę więcej wiedzieć, na razie badania, badania i jeszcze raz badania.
-
Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008
Yennyfer odpisał okokokokokokoko na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ana - dzięki! Oczko - mój w 1 klasie. Pozdrawiam. -
Świeta racja Whim. Miłej pracy.