Yennyfer
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Yennyfer
-
Heja wieczorem. Przechwaliłam robotników co robią u nas - spieprzyli dwie rzeczy. Właśnie jest u nas ich szef i myśli co z tym fantem zrobić... My nie przyjmujemy odbioru prac remontowych - za drogo nas to kosztuje by przyjąć taką kichę. Ale jak pomyśle, że znów będą kuć i brudzić to mam ochotę gryźć i kopać. Pozatym przez cały ten bajzel mam doła. Młody ma doła bo schrzaniły mu się plany wakacyjne. Szkoda słów, ludzie są niepoważni. Dobrze, ze zdrówko już powoli się stabilizuje, choć kicham i kaszlę i smarka mam do pasa to przynajmniej temp. minęła i w kościach tak nie łamie. Ani, nie ma to jak romantyczne gesty. Ja ostatnio nie bardzo mogę pochwalić mojego... dostałam tylko ;-) hiacynty i miniaturowe żonkile w doniczce... A tak na serio ostatnio jak nie choroby to remonty i nie ma czasu na romantyzm. Ale jako pielęgniarka się sprawdził, pielęgnował jak trzeba jak leżałam z gorączka. :-) Choć też muszę przyznać, że nerwowo u nas przez to wszystko i dość czesto są sprzeczki. I jeszcze ex dziś dała popis... Ale o tymna @.
-
Cześć lasencje. jeszcze smarkata i kichata. Ale idzie ku lepszemu. Idę walczyc z kurzem. Buziaki.
-
Jestem, jestem... Szczegóły na @
-
Hej dziewczyny, ja w pracy, jeszcze lekko otępiała, ale już lepiej. Buziaki, napiszę jak się obrobię.
-
Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008
Yennyfer odpisał okokokokokokoko na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam. Księć wybył do sklepu, to ja dorwałam się do kompa... DZiewczyny, wczoraj zdychałam. A przynajmniej tak się czułam. W piątek byliśmy na imprezie, impreza się udała, było naprawdę super, ale ja się coraz gorzej czułam i w sumie już ok 21 chciałam do domu jechać. Ale że mój gospodarz impry, współorganizator... No to go proszę, odwieź mnie i wróć. Usłyszeli to znajomi - i zaraz "a nigdzie nie pojedziesz.siedź, nic ci nie będzie, jeszcze kieliszeczek i wyzdrowiejesz". W końcu i tak do domu pojechaliśmy ok północy, nad ranem dostałam tak wysokiej temperatury, ze dosłownie bredziłam. Miałam w sobie jeszcze tyle przytomności, że zrobiłam sobie herbaty i wzięłam dwie aspiryny i poszłam do innego pokoju. I padłam. Ok 10 ksieć mnie budził, temp powyżej 39. Cały dzień koło mnie chodził, przebierał, dawał leki, nacierał, no i na wieczór już i jego zaczeło pobierać. Dziś mi troszkę lepiej, nie mam wysokiej temp, cos ok 37. Ale słaba jestem jak niewiem. Młodego zaraz do moej jmatki odeślę, aby znów nie zachorował. Idę pod kołdrę. Buziole. -
Witam. Księć wybył do sklepu, to ja dorwałam się do kompa... DZiewczyny, wczoraj zdychałam. A przynajmniej tak się czułam. Impreza się udała, było naprawdę super, ale ja się coraz gorzej czułam i w sumie już ok 21 chciałam do domu jechać. Ale że mój gospodarz impry, współorganizator... No to go proszę, odwieź mnie i wróć. Usłyszeli to znajomi - i zaraz \"a nigdzie nie pojedziesz.siedź, nic ci nie będzie, jeszcze kieliszeczek i wyzdrowiejesz\". W końcu i tak do domu pojechaliśmy ok północy, nad ranem dostałam tak wysokiej temperatury, ze dosłownie bredziłam. Miałam w sobie jeszcze tyle przytomności, że zrobiłam sobie herbaty i wzięłam dwie aspiryny i poszłam do innego pokoju. I padłam. Ok 10 ksieć mnie budził, temp powyżej 39. Cały dzień koło mnie chodził, przebierał, dawał leki, nacierał, no i na wieczór już i jego zaczeło pobierać. Dziś mie troszkę lepiej, nie mam wysokiej temp, cos ok 37. Ale słaba jestem jak niewiem. Młodego zaraz do moej jmatki odeślę, aby znów nie zachorował. Idę pod kołdrę. Buziole.
-
Cześć! Mam nadzieję, że nastroje lepsze. Mój tak. U mnie Groszkowa mglisto było wczoraj i dziś rano, teraz jest piekne słonko i błękitne niebo bez jednej chmurki. I ciepło. Byłam z młodym na kontroli, jest już ok - za to ja prycham, kicham i wszystko mnie łamie. na dodatek dwie koleżanki z dzisiejszej imprezy wycofały się z powodu choroby. Tylko, ze one miały przynieść sałatki. No i wyszło na to, że sałatek nie będzie. Koleżanka zadzwoniła do mnie z paniką w głosie, ja też spanikowałam, ale zdążyłam... Sałatka jest, z tuńczykiem i oliwkami i octem balsamicznym. Reszta - przegląd lodówki, była pekinka to wkroiłam, było jajko to wkroiłam, był ogórek konserwowy to wkroiłam... nawet niezłe wyszło. Drugą sałatkę zrobi żona kolegi i jakoś będzie. Placek upieczony, podobno jeszcze dwie dziewczyny przyniosą coś słodkiego. Ale my pewnie długo nie posiedzimy - raz, ze młody sam w domu zostaje, dwa - ja się kiepsko czuję. Tyle ze nie mam temperatury, pozatym - ledwo żywa. A - i nie mam koncepcji w co się ubrać. Trzy kreacje leża na łóżku, przyjdzie księć to wybierze ;-) I nie mam siły włosów układać, moja fryzjerka na zwolnieniu, a psiapsióły na pomoc żadnej nie wezwę, bo mają małe dzieci, a ja zarażam. W pracy podobno masakra jakaś się dzieje... Ale nie dzwonię, nie dopytuję. Smsa dostałam, najpierw dzwonili, ale byłam w przychodni. nie odebrałam, to przysłali info. Chyba tylko po to, bym się wściekała. Dobra, idę zjeść zupę, potem loki trzeba kręcić. Papatki
-
Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008
Yennyfer odpisał okokokokokokoko na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Jula, podoba się i to bardzo. Najładniejsza z wszystkich tych które pokazywałaś, zresztą już chyba Emi to samo pisała. ja też tylko po cywilnym, aż szkoda, ze takiej kiecy nie założę. A takie własnie podobają mi się najbardziej. Ja mam zapalenie krtani. Dobrze, ze na zwolnieniu siedzę, w pracy nie dałabym rady. Jutro mamy imprezę taneczną, nie mam siły ale idziemy. -
U mnie też monosylaby, i z młodym i ze starym. Idę się myć, a potem siadam do tv i nie odciągnie mnie nic. Dziś jadą panowie. i mój ostatnio ulubiony Joubert. Choć Jagudinem to on nie jest, to ma coś w sobie... ciacho ;-) Branoc dziewuszki.
-
Whim, wróci, wróci... U nas w pracy z tego samego powodu nerwówka co u Ciebie, VAT + dochodowe wszelkiej maści, deklaracje, terminy i jeszcze inne sprawy... I jeszcze sprawozdawczośc, rozwala mnie, sprawozdania ze sprawozdań. wrócę, to muszę zrobić jeszcze 2. Do 30. Potem na jakis czas spokojnie. Zaraz idę pranie rozwiesić, i chyba racuchy zrobię. Jakoś mnie naszło, siedzę w przepisach i szukam mojego ulubionego na faworki. Młody gra na konsoli, stary śpi... bo w nocy tv oglądał. A ja się błąkam - kuchnia, komp, kuchnia , komp.
-
Ka, Whim - dawajcie co leży na wątrobie. Jak się człowiek wygada i wypłacze to mu lżej. Garni, cały czas myslałam o tych Twoich rysunkach, niedawno jeszcze u nas przychodnia dla dzieci była tak pomalaowana, moze inne bajki, ale było wesoło i dzieciaki patrzyły na królewny i kota w butach... A teraz po remoncie jest kafelkowo, kremowo i sterylnie, nie ma już tych obrazków. A szkoda, bo choć na chwilę odrywały uwagę dzieci od szczepionek i zastrzyków. Szkoda, że u nas nie ma takiej Garni co by namalowała takie cuda za dziekuję i radość dzieci.
-
Dzięki dziewczyny za dobre słowo. Biegam jak wariatka po mieszkaniu, omiatam kąty, gotuję obiad i piekę placek. Placek na jutro, mamy imprezę, dosć duża i z tancami. Iść musimy, choć nie mam ochoty. Bo chora jestem coraz bardziej, mimo antybiotyku. A jeszcze staram się tak wygospodarować czas, by mieć chwile na tv - oglądam łyżwiarstwo figurowe. choć tyle dobrego z tego zwolnienia wynika...
-
Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008
Yennyfer odpisał okokokokokokoko na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Czesć. Avi - myśl pozytywnie. Zdasz i zapomnisz o lasce, ale najpierw nakopiesz jej doopska. Jeszcze dziś i jutro no i weekend i wracam do pracy. Ale mi sie nie chce, bo poobrażali się na mnie, ze na zwolnienie poszłam. Kurcze, jak w październiku miałam grypę to pracowałam, bo krzywili się, nawet nie miał kto zastąpic mnie na dyżurze, wiec siedziałam w pracy od 7 do 18. A teraz mam dziecko chore, ma zastrzyki i siedzę w domu i koniec. Nie ma co się poswiecać, bo medalu nie dostanę. Humor zryty - ale to chyba dlatego, ze czuję zblizający się okres. a ten rok byłby super na urodzenie dzidzi... Dzięki za komplementy, ja już mam wesoło z "koleżankami" młodego. W zeszłym roku dostał najwiecej walentynek z całej szkoły ;-) A na koniec dowcip, pewnie taką teściową bedę... Koleś postanowił się ożenić, idzie do matki i mówi: - Mamo, zakochałem się i będę się żenił. - Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać - To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką. - Niech tak będzie. Następnego dnia gość przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę... - To ta pośrodku. - Dokładnie. Skąd wiedziałaś? - Bo już mnie wku*wia. -
Cześć laski. Ja zaczynam coraz bardziej kasłać. Wczoraj przemoczyłam nogi... I chyba dziś efekt wychodzi. I źle spałam, budziłam się co chwila, śniła mi się głównie praca. wszyscy mieli do mnie pretensje. A stosy papierów i deklaracji do wprowadzania były ogromne. Ja chyba nie umiem się nie przejmować.Opowiadałam wczoraj Groszkowej, myślałam, że wywaliłam z siebie to, a jednak tkwi... Wiem, że jestem obowiązkow i solidna i nie lubię zawalać. Nawet jak mam lenia czy jaskrę analną to potem nadrabiam szybciutko i zawsze jestem na bieżąco. A moi koledzy i koleżanki z pracy, zamiast docenić, że jak obejmują zastępstwo po mnie to nie mają tyłów i zaległości, to jeszcze z pretensjami. Ja sprawy ważne zaznaczam - nawet dla siebie, bo wiem, że pamięć jest ulotna. I ostatnio przyszły nowe wytyczne, to ja do dokumentów popodpinałam żółte karteczki z info, ze to robi się tak i tak... I nikt nawet do szafy do dokumentów nie sięgnął, tylko telefon z pretensjami. Ech, do bani wszystko. Pozatym już wiemy, że ten rok to będzie marnizna pod względem finansowym. Praktycznie zero premii i dodatków. To byłby dobry czas na ciażę bo i finansowo niewiele bym straciła i ominęłyby mnie zawieruchy dotyczące zmian na stołkach. Ale jak chcę to nie doczekam się na pewno... nie teraz. Mam przed sobą mase roboty, a nie chce mi się za nic brać. Obiad muszę zrobić. Nie mam weny... Wogóle jestem dziś tak naładowana, że gryzłabym i kopała.
-
Jo, ja wiem, że się da... Tylko trzeba mieć do tego anielską cierpliwosć, dużo czasu i pomoc... A ja niestety, zostałabym z tym wszystkim sama. I nie stać by mnie było na rezygnację z pracy, a to kosztuje, dużo kosztuje. Zastanawiam się nad sprawa o alimenty - coraz bardziej wkurwia mnie mój ex. Ja tak mało mu zawaracam głowę, on w sumie nie ma obowiązków tak naprawdę, zastanowię się jeszcze, ale chyba nie będę miała wyjścia. Wiecie co, wróciłam z miasta, ledwo doczłapałam się do domu, jestem jak wypluta. Dosłownie. A pogoda piękna, słonko świeci, tylko błota całe zwały. Idę jeść żurek, może jak zjem coś innego niz wafle ryżowe to lepiej mi będzie. Papatki, wieczorkiem zajrzę.
-
Ale Jo w sumie to i tak wrózka z Ciebie, no bo jakby nie patrzeć to bliźnięta mam... Nieważne, że prawie 30 letnie, ale są... :-) Dobra, idę na to miasto...
-
Hej. Zaraz muszę wybyć po zakupy i tak mi się niechceeeeeeeeeeeeeeeeee Nie chcę też bliźniąt, ja chcę jedno dziecko. Jak ma być dwoje, to z 5 letnią przerwą! Ja wiem jak to jest z bliźniakami, więc pięknie dziękuję. Dziewczyny - uwierzcie, nie marudzę, wiem co mówię. Jak u nas urodziły się bliźnięta, to zostałam odstawiona do babci. I do babci po pewnym czasie zaczęłam mówić mama. I w wieku 1,5 roku poszłam do przedszkola(nie było żłobka chwilowo w naszej wiosce). babcia mnie zaprowadzała i odbierała. A do domu wróciłam, jak na widok własnej matki odwróciłam się i z bekiem uciekłam do babci. Jeszcze w międzyczasie na chwilę wróciłam do domu i z niedopilnowania zostałam poważnie poparzona. Blizny mam do dziś... Także wiecie dziewcuszki kochane - za bliźniaki to ja dziekuję bardzo raz jeszcze, z jednym jest robota, a co dopiero z dwójką... A młody mimo, że lat 14 na karku, to potrzebuje uwagi. trudny wiek, nie chciałabym czegokolwiek przegapić i zaniedbać.
-
Serce, na kaca najlepsza praca i na chorobę chyba też... Glut coraz mniejszy i sraczka mija ;-) I jeszcze tyle dni laby...
-
Idę łyżwiarstwo figurowe oglądać. Groszkowa, mam nadzieję, ze w następnym cyklu do Ciebie dołączę. Ten stracony. Znów. Coś wczoraj gadamy o dziecku, a mój się pyta nagle "a urodzi się takie do razu trzyletnie?" Zartowniś... nie ma tak dobrze.
-
Groszkowa, a tak pozatym to wszystko ok??? A Ty znów na zwolnieniu, czy jeszcze pracujesz? I co na wiadomość o córci tatuś? Dumny, i czy już kupuje psa obronnego?
-
Serce, w sumie to co piszesz - to racja. Ja sie tego nauczyłam - jak się wściekam, to staram się nazwać te uczucia, co mnie drażni, na co się wściekam. I pomaga. tzn. ja sobie mantrę powtarzam - będzie dobrze, będzie dobrze...
-
Dziewczynka????
-
Witam. Ano pospałam. Do 8,30 - i spałabym dalej, ale zaraz na zastrzyk przyjdą, to musiałam wstać i ogarnąć conieco w chacie, siebie, młodego nakarmić. Teraz mam chwilę to siedzę na kompie, potem do sklepu skoczę bo młody chce na obiad spaghetti, a potem to znów będzie LB, bo w weekend nie przewidziałam wolnego tygodnia i nagotowałam obiadów. Fajnie. No i Chirurgów pooglądam i Brzydulę. Whim, zaintrygowałaś mnie tym serialem, kiedys już kilka odcinków widziałam - masz racje Wioletka wymiata, a jej wczorajsze \"nie tragedyzuj\"... :-) wogóle to chyba muszę zacząć zapisywać jej powiedzonka, i przysłowia, bo są po prostu boskie. I Przemko - ta jego \"osoba pójdzie, osoba idzie\" :-D Reszta na tle tej pary przeciętna. Jestem wściekła na exia, mówię Wam, ten człowiek to debil, nawet nie zadzwonił do mnie, ze młody chory, a potem chciał go w busa wsadzić i do domu odesłać. Ze nie wspomnę o tym, ze jak przyjechalismy z ksieciuniem po dziecko, to z wielką przyjemnością pozbyli się go, nawet nie zapytał czy mogę iść na zaolnienie, czy będzie kto miał z młodym siedzieć... Ze nie wspomnę o kasie na leki, cóż, argument dla mnie na sprawe o alimenty, chyba wezmę przykład z Mumi... Ninke, Serce z tym biadoleniem to chyba żartowała, ale ma troszkę racji, ja też czasem marudze bo podobnie jak Ty nie lubię zmian... I takie delikatne kopnięcie pomaga, musisz z całych sił wierzyć, że będzie dobrze, dobrze i tylko dobrze. Inaczej być nie może, przecież już teraz było tak źle, że gorzej nie dałoby rady... Ninke, uwierz w siebie, ja wiem, ze to trudne,ale musisz, musisz... I do przodu, nie poddawaj się ,niedługo wiosna - nowe życie dla Ciebie się zacznie. Spadam dziewczynki, bo zaraz przyjdzie pani z ośrodka, potem zajrzę.
-
Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008
Yennyfer odpisał okokokokokokoko na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
hejka. Widzę że wszędzie nerwowo, ja z młodym od dzis na zwolnieniu, zła jak osa. W piątek pojechał do tatusia i oczywisćie znów poszli na ryby, młody nogi przemoczył i w sobotę go zaczeło rozkładac.Oczywiście tatuś nawet nie zadzwonił, ze młody chory, wczoraj dzwonię i pytam co słychac i o której przyjedzie, o młody mi mówi mamo chory jestem.I ojcu nawet nie chciało się go odwieźć do domu, w busa chciał debil go wsadzić!!!! No to pojechaliśmy z mężem po niego, młody 40 stopni, leje się przez ręce. NIkt z nim do lekarza ani na izbę przyjec do szpitala nie poszedł, wrrrrrrrrrrr Że nie wspomnę o tym, że z chęcia się chorego dziecka pozbyli, nikt nie zapytał czy mogę iść na zwolnienie i czy na leki nie dołożyć. Będe miała argument na sprawę o alimenty, bo ostatnio stwierdził, ze 400 zł to i tak za dużo... Dziś rano poszłam z młodym do lekarza. W przychodni cyrk, cudem udało mi się dostać, bo miejsc nie było, ale księć(tak nazywam mojego męża) zadzwonił do koleżanki, co tam rejestruje i przyjeli nas. A podobno ludzie od 6 czekali.Pani doktor na widok niektórych dzieci, kazała mierzyć gorczkę, a jako, że mój miał 39,4 stopnia,to poszedł na pierwszy ogień z maleństwami z wysoką temperaturą. Ma angine ropną i do tego rotawirus czyli grypka żoładkowa. CZyli dostał zastrzyki, by nie obciazac żołądka. A pani doktor(moja koleżanka) mnie dała antybiotyk, bo stwierdziła ze też jakaś taka niewyraźna jestem(zatoki). I osłonowo mam brać nifuroksazyd, aby nie dostać żołądkówki. Aby był komplet, księciunia też w gardle łaskocze. Więc siedzimy w domu... Także nieciekawie, choc jest jeden plus - odespię ostatnie bezsenne noce. A co do poparzenia dzieci, z jednej strony nie upilnujemy ich przed wszystkim, ale ja jako dziecko niespełna roczne byłam bardzo mocno poparzona, miałam paskudną bliznę na boku i na nodze, smarowałam je maściami, teraz na nodze prawie nie znać, ale na boku tak. I jakoś mojego młodego udało mi się ustrzec. Ale synek koleżanki ściagnął na siebie olej rozgrzany. Choć Aneta też pilnowała go jako oka w głowie. -
Garni, Groszkowa ma rację, lepiej nie zapeszać. niech się trzyma. Idę pod kocyk, wzięłam leki. Po południu zajrzę.