Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yennyfer

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Yennyfer

  1. Witam. Oczko, nie potrzebowałam dnia wolnego, po południu miałam robione i nastepnego dnia do pracy normalnie. nie krwawiłam za bardzo - jakieś plami z tydzien były, ale niewiele. W sumie to chyba nawet mnie nie bolało.
  2. Marzka - dzięki za hasło. Ano rozpieszcza, mam tego całe skrzynki, w koncu zebrałam się i pofotografowałam wszystko, opisałam - odpukać - jak okradli moich rodziców to zabrali wszystko i jak policja prosiła o opis rzeczy to był mały problem, niby pamiętasz co masz, ale do szczegółów uwagi nie przywiązujesz, a potem problem. A moja kolekcja już jest spora i sporo warta, więc wolę na zimne dmuchać. Zanim zwiazałam się z moim miałam trzy komplety - bardzo skromne, jeden od ojca dostałam po obronie, jeden w pracy na imieniny i jeden sama sobie kupiłam by poprawić humor. I długo ten komplet przed ex ukrywałam, by chyba by się zawściekł. A teraz mam aż za dużo ;-) Śmiałam się, ze córka by się przydała by to przejąć wszystko, bo synowa może się nie udać ;-) Dostałam pierwszą partię ubranek, koleżanka męża nam podrzuciła - bardzo fajne rzeczy i takie ok 3-6 m-ca - akurat jesienne - spodenki na szelkach, pajacyki. Fajniutkie. No i sister dziś napisała, że wysyła pakę - zaczyna się... Wybrałam już wózek, łóżeczko, ale jeszcze troszkę się wstrzymam z zakupem - najważniejsze, że już wiem czego chcę. Ale się cieszę na te wszystkie zakupy i pierdółki. Nawet mój oglądał to wszystko i się uśmiechał. A w sobote jadę na 4d, już się doczekać nie mogę. W sprawie moczu u dziecka - Marzka ma rację , warto sprawdzić - z nerkami nie ma żartów. Ja tam zawsze wolałam wyjść na nadopiekuńczą mamuśkę, niż ptem sobie w brodę pluć. Pozdrawiam.
  3. Magdulka, to super, że dzieciaczki zdrowe! od razu lżej. Pozdrawiam i pytam co u Was???
  4. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    hej. Mumi, to jakieś linki są wklejane i moderia je kasuje - ale na liście wyglada tak jakby był wpis aktualny. U mnie - leci, robię się okrąglejsza, już widać wyraźnie, że jestem w ciąży. Smaków nie mam, przez pierwsze m-ce - prawie do końca 4tego rzygałam jak bury kot, do lodówki podchodziłam tylko w ostateczności i w szaliku zawiązanym na nos. Masakra to była. jadłam tylko biały ser, dżemy, chleb z masłem(chleb tylko zwykły-biały) i ryż z owocami. CZasem ale to czasem pomidorową. No i piłam mleko. Od początku ciaży nie jej wędliny, w ogóle mięso tylko w wersji na ciepło. Ale to od niedawna wrócił smak na konkrety ;-) Np na ryby z frytkami. A smaki mam głównie na słodko-ale też bez szaleństw - jakaś czekolada wystarcza. A i czasem słodkie jabłko albo jogurt owocowy załatwi sprawę. Nie toleruję za to czosnku, choć przed ciążą uwielbiałam. Z reszty wieści, w przyszłym tyg. obciążenie gllukozą, boję się trochę, bo ostatnio miałam nieco nieprawidłowe cukry w zwykłych badaniach. Szyjka skróciła się niewiele od ostatniej wizyty, ale i tak mam leżeć bo skurcze są i to dość mocne i niestety zakupy dla dzidzi tylko przez neta. No i jak będę u lekarza teraz zrobię sobie usg 4D - na pamiątkę.
  5. Magdulka, fajnie, że dzieciaczki zdrowieją. Wogóle wszystkim chorowitkom dużo zdrówka życzę.
  6. Witam. Mapeciak, not to fajne atrakcje ;-) Kurcze, kiedy ja się doczekam "atrakcji" z prawdziwego zdarzenia? :p Jeszcze równe 4 mce do terminu no i po cc jednak trzeba przynajmniej 3 tyg. wytrzymać w abstynencji... Ale się mój wypości, ojej, aż mi go szkoda. No i siebie, bo fajnie jest się bawić, ale jednak porzadne bzykanko to jest to! A jeszcze takie, że sprzęty lecą w drzazgi... mmmmmmmmmmm Co do rozwalnia topiku - pisałam Wam o swoich doświadczeniach, niewiele trzeba by rozwalić coś fajnego. A odbudować trudno, net ma to do siebie, że nie widzimy miny piszącego, nie słyszymy tonu wypowiedzi. I wystarczy jedno źle zrozumiane słowo, by afera się rozkręciła. Pamiętam pierwszą zadymę, dziewczyna w ciąży poprosiła o rady dot. wyprawki. No i jedna z dzieckiem ok rocznym, powiedzmy pani X zaczęła opisywać co potrzeba. No i wpisała ileś tam rodzajów butelek do karmienia, a mnie oczy na wierzch wylazły, bo za czasów mojego syna były dwa rodzaje - mała i duża. No i ja napisałam, ze co do wyprawki to się nie wypowiadam, bo nie pamiętam za wiele, ale z tego co czytam to zgadzam się z tym co pisze X i tylko zdziwiłam się że jest tyle rodzajów butelek. I napisałam "a co to jest" dodając kilkanaście pytajników. Bo byłam autentycznie zdziwiona. A X uznała, że z niej kpię i nie pomogły tłumaczenia, dziewczyny się też dziwiły, starały się mediować, a tamta nie i koniec, ja ją obraziłam, potem zaczęła na innym topiku wypisywać o mnie rózności, że biorę na litość ludzi poronieniem, że coś tam, że ma mdłości jak czyta o moim cudownym synu. A potem na jeszcze innym topiku w ogóle pojechała po wszystkich dziewczynach, wyzywała nas od fałszywych, zakłamanych, zacofanych i w ogóle było niesmacznie. I jakaś pomarańcza, detektyw z zamiłowania - poprzesyłała nam na @ linki do tych topików. nieprzyjemnie było, oj nieprzyjemnie. A ja tą dziewczynę uważałam, za bardzo mi bliską osobę. Zwierzałam się jej. Najprzykrzejsze jednak było to, że ta pomarańcza - detektyw i jeszcze ktoś - nie pisząc wprost o tych topikach z obelgami zarzucały X, że jest fałszywa - że obrabia nam dupy, a na topiku pisze słodkie tiu tiu tiu. No i X oskarżyla mnie o pomarańczowe wpisy. Sytuacja była tak niesmaczna, że poprosiłam o pomoc MOD_K i ta moderatorka porzadek zrobiła. Ale to juz nie było to, miałyśmy jakieś opory by pisać. I w koncu i tak topik się rozpadł, okazało się, że dziewczyny, które mają mniej różowe życie zazdroszczą tej, która ma dobrze, zaczęły się nieprzyjemne docinki, oskarzenia o snobizm. I w końcu szlag trafił cały topik, teraz czasem tylko piszemy krótkie info co i jak, ale głównie przez @ i telefon się kontaktujemy. Napisałam to, by pokazać jak niewiele trzeba by popsuć, więc może i pomarańcze wezmą sobie do serca, że nie potrzebujemy "pomocy", bo same chcemy ocenić z kim mamy pisac, kto jest jaki itd. To na tym topiku jest fajne, że nikt nikogo nie ocenia, że każda ma swobodę napisania tego co myśli i czuje i jak się to komuś nie podoba to po prostu nie komentuje. Afery są wtedy jak się wtrącą obcy - ja dziekuję za taka"pomoc". No, napisałam co myślę, pozdrawiam - u mnie bez zmian, jutro zaczynam 23 tydz, czyli 6 miesiąc, mały coraz bardziej dokazuje, małż wniebowzięty. Dziewczyny - kiedy robiłyście USG 3 lub 4 D? Zrobiłabym - bardzo mi się u koleżanki podoba jej zdjecie małego z 3D, super pamiątka i w ogóle chciałabym tak na serio obejrzeć malca, zobaczyć to serduszko, buziaka, no i siusiaka, by się upewnić, że to chłopiec. Ostatnio koleżanka przy 3 czy 4 usg(własnie 4D) dowiedziała się, że będzie dziewuszka choć wczesniej lekarz mówił o 80% chłopak. No niby ja siusiaka widziałam wyraźnie, bo sprzęt niezły i nie wyglądało to na dziewuszkę, ale... No np. upatrzyłam mały niebieski strój policjanta i kusi mnie by kupić, bo przesłodki jest, ale dla dziewuszki by nie pasował ...
  7. Ojej... Karusia, olej. Najlepiej na tym się wychodzi. Ana - możemy napisać do moderatorki forum, by miała wzgląd na nasz topik i usuwała złośliwe wpisy - albo przenieść się na zamknięte forum. Innego wyjścia nie ma. Tzn, jest - olewać. Idę placki ziemniaczane smażyć - jakoś tak mnie naszło. Z kompem a właściwie dostępem do niego mam problem bo jest już w domu syn i mój brat więc okupują cały czas. teraz do sklepu ich posłałam, to mam 5 minut dla siebie. Buziaki.
  8. Magdulka, dobrze, że małej lepiej. FAktycznie, nerwy straszne jak dziecko chore. Pozdrawiam.
  9. Witam! Magdulka, mam nadzieję, że z dzieciakami lepiej? Kurcze, az sie zdenerwowałam jak przeczytałam. Julka, a jak Filipek? Zdrowieje? Ja ostatnie dni nie pisałam, bo nic chcialam w myśl stopki dyskutować z orange, szkoda tylko, że zawsze taka akcja psuje atmosferę i rodzi podejrzenia. Przeżyłam już na kafe taką akcję i w końcu sprawa oparła się o moderię. Ja znam zresztą jedną z moderatorek (akurat tego forum nie moderuje) i pomogła mi załatwić tamta sprawę. Ale zawsze mnie w takich sytuacjach zastanawia dlaczego ludzie szukją problemów u innych, jakby swoich nie mieli... Szkoda klawiatury. Osttanie kilka dni spędziłam z małżem sama, synio na feriach był. Więc mieliśmy mase czasu dla siebie. Zrobiliśmy porządek ze zdjeciami, okazało się, ze mamy wywołane tylko zdjęcia sprzed 6-7 lat, te z analoga i zdjęcia ślubne. A reszta na płytach, kompach, pendrive`ach itd. Masakra normalnie. I zrobiliśmy porządek, wybraliśmy najładniejsze do wywołania (około 300) i zaczeliśmy wklejać w albumy. Mąż ma zdolności plastyczne i pięknie pisze, więc ozdabia pięknie te albumy. Ponadto mamy zachowane bilety z wyjazdów różnych i inne perdoły typu pocztówki okolicznościowe, jakieś pamiątki i to wklejamy też. I postanowiliśmy, że dzidzi też zrobimy sami taki album, oglądałam te z allegro i nie zachwyciły mnie, masa kiczowatych zdjęć i nie wszystko co chcielibyśmy w takim albumie widzieć. co dalej? Ano małż posprzątał piwnicę, wywalili z syniem(jeszcze jak był w domu) ok połowy jej zwartości. I powynosił z domu masę niepotrzebnych pierdół, a przez to jest coraz więcej miejsca dla malucha. Co prawda jeszcze wiele pracy przed nami, ale już widać pierwsze efekty.
  10. Hejka. Ja żyję, ale i nie mam co pisać, dziś zaczynam 6 miesiąc w sumie - no i coraz cieżej się schylać, niby brzuch nie jakiś wielki, ale krzyż boli, czy leżę, czy stoję, czy siedzę. Buziaki dla wszystkich.
  11. Ale się nudzę, mówię Wam. Oczy mnie coś bolą, więc nie wyszywam i nie czytam, poleżałam i nawet spałam z pół godziny. Niestety, sąsiadka kotlety tłukła, więc po spaniu. Przy kompie tez nie teges, ale co robić. Sama jestem - a nie lubię tego za bardzo. jeszcze na tygodniu to ok, młody szkoła, stary praca,ale weekendy... Zamówiłam małżowi na allegro nożyki do maszynki do golenia- kupiłam mu na walentynki maszynkę wilkinsona quatro titanium, tą z elektryczną golarką - a w Rosmanie nożyki do niej mieli droższe niż maszynka(chyba to naormalne). A na allegro można te nożyki za 22 zł kupic, a nie 50. To kupiłam, bo bardzo z tej maszynki zadowolony. JAk byliśmy u lekarza to zaszłam do Rosmana(budynek obok) - kupiłam sobie oliwkę, szampon, puder i masę pierdółek na poprawę humoru - np rękawice do masażu. No i mój był ze mną i poprosiłam by wybrał sobie coś na Walentego, bo ja niestety po sklepach nie polatam i nie kupię. No i wybrał maszynkę i dobrze, bo ja kiedyś mu wybrałam, to nie był zachwycony, jednak pewne rzeczy najlepiej samemu wybierać. NA rocznicę slubu(już niedługo) zamówiłam na allegro srebrne spinki do koszuli z grawerem - inicjały jego. On bardzo lubi koszule z mankietami do spinek, no to niech ma. Co prawda kupiłam mu pod choinkę spinki-gładkie, ale widziałam, jak podziwiał kiedyś te z grawerem. Szczerze mówiąc ja mam zawsze problem z prezentem dla niego, bo on ma specyficzny gust i ciężko mu dogodzić. Raz zamówiłam mu obraz, kopię jednego z jego ulubionych obrazów, potem inny obraz - kopia pewnego aktu - ale twarz pani to miała być moja moja twarz(co prawda ja tam podobieństwa nie dopatrzyłam się, ale inni - owszem). Kupowałam mu specjalistyczne albumy na jego zbiory, lupy i inne pierdółki i zabrakło mi pomysłów. Najbardziej zadowolony był z trzech prezentów - raz - udało się kupić książkę, której nakład już był wyczerpany, ale byłam akurat w Warszawie na szkoleniu i pojechałam do wydawnictwa i wybłagałam ją-to były Mikołajki. Drugi raz - zorientowałam się, że szuka albumu pewnego, też ciężko było go dostać, zadzwoniłam więc do wydawcy, a tam skierowali mnie do archiwum, jako że album wydany był wiele lat temu i jak nie ma w archiwum to nie ma wcale. No i ja się przedstawiam kobietce z archiwum, a ona radośnie przedstawia się takim samym nazwiskiem. Moje panieńskie jest dość rzadkie i szczerze mówiąc nie znam osób spoza rodziny o takim nazwisku. No i od słowa do słowa, okazało się, że kobietka jest prawdopodobnie moją daleeeeeeeeeeeeeką kuzynką, mój śp dziadek i jej śp pradziadek to byli chyba kuzyni, w każdym razie z tej samej miejscowości pochodzili. No i ona odgrzebała dla mnie ten album i podesłała mi. No i nie dość, że wtedy jeszcze narzeczonemu sprawiłam radość nieziemską to i kuzynkę zyskałam(czasem się kontaktujemy) A trzeci raz - mój mąż bardzo lubi Beatę Kozidrak - no i jak wydała album Teraz płynę, to kupiłam go a nastepnie szukałam kontaktu z panią Beatą, udało mi się osobiście z nią spotkać, podpisała płytę i do tego kartkę urodzinową i sama od siebie jakiś gadżet z autografem dołozyła. Stary był przeszczęśliwy. Ostatnio na urodziny kupuję mu co rok jego ulubiona wodę Muglera, setkę - więc ma na cały rok. Ta woda jest strasznie mocna, jak rano psiuknie, to czuć cały dzień. Ale mikołaj, choinka, walentynki, rocznice - nie mam koncepcji. A on nie ma problemu - zawsze jakiś komplet biżuterii i ma z głowy. W najbliższym czasie planujemy też zacząć przygotowywać pokój dla dzidzi, trzeba powoli zacząć, w przyszłym tygodniu mają montowac pawlacze, przeniesie się tam masę rzeczy, tak by pokój dla małego był gotowy. No i pomalować trzeba, rolety dokupić, ostatnio montowaliśmy w całym mieszkaniu, tylko nie tam, bo nie znalismy płci i nie wiedzieliśmy jakie kolory będą. No i teraz trzeba zaczac działać. Siostra napisała, że paczkę już szykuje, więc i miejsce będzie potrzebne. Wiecie co - ta ciąża zmobilizowała mnie do remanentu w szafach i wydałam już 3 wielkie torby ciuchów, a jeszcze jednej szafy nie przejrzałam i u młodego nie patrzyłam. A też pewnie jest sporo do oddania, bo ledwo coś założy a już za małe.
  12. Sikorka, Przemek jest ok i nawet myślałam o tym imieniu, ale małżowi się nie podoba za bardzo. I szukaliśmy czegoś co nam obojgu podpasuje ;-)
  13. Podam wam przepis na rybę co wczoraj robiłam - w sosie chrzanowo - śmietanowym. W oryginale był karp, ale ja nie robiłam nigdy z tą rybą, bo nie chciałoby mi się bawić z wybieraniem ości podczas jedzenia. Robiłam z dorszem i miruną i jest super. Filety podzielić na kawałki - jak mały filet to na pół, jak duży to na 3. Posolić, posypać lekko przyprawą do ryb Prymat i posmarować obficie chrzanem. Ułożyć w naczyniu żaroodpornym, posmarowanym masłem. Na każdy kawałek ryby położyć wiórek masła. I tak zostawić na kilka godzin. Wstawić do nagrzanego do 180-200 st. piekarnika(termoobieg) i piec ok. 20 minut. w tym czasie szklankę śmietany wymieszać z łyżką mąki i łyżką soku z cytryny i polać tym rybę i piec jeszcze 10 minut. Do śmietany można wcisnąć czosnek, ale ja zwykle podaję toz bagietkami czosnkowymi - wkładam je na ostatnie kilka minut do piekarnika. A że ostatnio czosnku nie toleruję, to robię bagietki z ziołami np. prowansalskimi i też jest ok.
  14. hejka. Ja pól słomiana wdowa, bo małz w szkole. Za to wieczór był super, zrobiłam rybę z bagietkami, potem obejrzeliśmy Małysza, a potem już tylko zabawa i padłam spać przed 22 jeszcze. No i dziś na nogach już po 7, małż pojechał a ja wstawiłam gulasz, obrałam ziemniaki-duży gar, będzie na ruskie. Oczko, wczoraj pisałaś o pierogach - ja mam zamrożone masę mięsa gotowanego i mam biały ser i ziemniaki i cebulę - zrobię dziś farsze, a jutro psiapsółka przychodzi - zrobimy razem pierogów. Zamrożone już wyszły wszystkie, najwyższa pora uzupełnić zapasy. Z pączkami i oponkami jeszcze się wstrzymam, na razie przepisy zanotowałam i kiedyś pewnie wypróbuję. Na razie nie chcę szarżować, aby ta szyjka się nie skracała, bo skurcze są - zwłaszcza jak postoję chwilę, to zaraz brzuch twardy i ciągnie i pobolewa dół brzucha. Julka, kurcze, współczuję włamania, nawet nie wiadomo co powiedzieć, dobrze, ze nie zniszczyli auta jak dziewczyny piszą, bo u nas tak jest, że nie dosć, że okradną to i zdemolują. My kupiliśmy garaż, bo i na naszym osiedlu zdarzały się kradzieże. Dziewczyny, jak mogłam pić i miałam okazję, to też nie żałowałam sobie, fakt - zawsze wiedziałam kiedy dość (ja mam generalnie słabą głowę) ale wprawić się w humorek lubiłam. Przed ciążą też mi się zdarzało - np. na wyjeździe wrześniowym - była super impreza i nie powiem, bo wypiłam, zresztą - mój mąż nie zabrania mi - to raczej ja nie chcę przy nim pić. Ale namolnemu wciskaniu alkoholi mówię NIE. Ja pamiętam jak dwa lata temu jak byłam w ciąży byliśmy na imprezie u znajomych. Ja byłam wtedy zaraz po wizycie u lekarza - jakoś 6 tydzień. No i nie chciałam pić, jeszcze nie chwaliłam się, że jestem w ciąży, no ale za kieliszek odmówiłam. No i najpierw było namawianie, a potem to już chamówa totalna, pani domu -już dość mocno wstawiona obraziła się na mnie, bo nie chciałam się z nią napić. Sytuacja była nieciekawa, ja się zdenerwowałam, mój mąż się wściekł i wyszliśmy stamtąd. Potem doszło do nas jak ci znajomi dupę nam obrabiają, że my dziwacy, bo nie pijemy. Ale olał takich. Julka, pokażę wam brzuszek, tylko niech młody wróci do domu i zainstaluje mi program do zmniejszania zdjęć. Bo te co mam to wielkie strasznie.
  15. Chimerka, ja też mam ferie ;-) długie już. Kurcze, lata całe tak długiej laby nie miałam. Od ponad 8 lat pracowałam i jedyne przerwy to urlop 2,5 tyg max. A teraz już 4 mc zwolnienia leci. I odpoczywam. A odkąd nie rzygam toi już w ogóle jest cacy. Teraz fajny okres, brzuch jest widocznym ale nie jest wielki, nie jest ciężko jeszcze.Dam radę się schylić, jeszcze bikini wydepiluję. Paznokcie malować gorzej, ale i z tym się uporam. No, ale kończy się powoli 5 mc i wiem, że będzie coraz ciężej. Mąż mnie wczoraj strzelił komplement, że jeszcze nigdy taka sexi nie byłam ja teraz - fakt, cycki mam rozmiaru D - i nie obwisają, a ładnie sobie sterczą. Młody pojechał do ojca, zastanawiam się czy nie zrobić na wieczór ryby pieczonej w sosie chrzanowo - śmietanowym, do tego bagietki zapiekane. Jakieś świeczki, kadzidełko. I ja w złotej koszulce nocnej, kolejny prezent od małża... Co prawda bzykać się nie bardzo możemy, ale inne zabawy czemu nie.:p Oj, nudzi mi się chyba.
  16. Hejka. Wczoraj byłam u gina, jest ok, szyjka skróciła się minimalnie, więc nie ma powodu do paniki, ale mam obserwować to twardnienie brzucha, jakby pojawiły się bolesne skurcze to do szpitala. Ale pozwolił mi na mały spacer raz w tyg. - tak na 20 minut, by się dotlenić i nie odwyknąć od chodzenia. Poza tym mam leżeć i odpoczywać jak najwięcej, ale coś już w domu mogę porobić, np. coś ugotować czy kurze wytrzeć, byle by nie wariować i nie przestawiać mebli i nie trzepać dywanów ;-) Wyniki mam takie sobie, z hemoglobiną kiepsko, ale ogólnie ok. Najważniejsze, że młody zdrowy - wiercipięta z niego straszny. Mąż prawie cały czas chce dotykać brzucha i gada z małym jak on kopie. A wczoraj zrobił mi zdjecie z wypiętym brzucholem i wstawił na tapetę w telefonie. Wariuje dalej. I niedługo krzywa cukrowa bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeee Oczko, z tym piciem to mój mąż ma przechlapane, on nie może pić ze względów zdrowotnych i nie pije, śmieje się, że wypił za młodu co jego i teraz wcale nie musi. No i przy nim i ja mało kiedy piję(choćzdarza mi się), zresztą, mam w rodzinie "piękne" obrazki alkoholizmu, więc nie przepadam za stanem upojenia. Potrafimy się bez tego bawić, no i zawsze jest gadanie, a dlaczego nie pijecie i głównie do męża mojego gadki. Jeszcze jak jesteśmy gdzieś na wyjeździe, to ok, bo samochód, wiadomo, ale na miejscu zaraz gadanie i wydziwianie i głupie uśmieszki. Jakby facet niepijący nie byl facetem. A ja lubię to niepicie w moim mężu, bo mam porównanie jak to jest z pijącym - z exiem dwa razy w czasie małżeństwa wyszliśmy na imprezę i dwa razy spił się i narobił mi wstydu, więc ja wolę tak. A na pouczanie dot. karmienia piersią to już wolę nic nie pisać, najbardziej to mój ojciec się mądrzył jak młody był mały, no i moja matka(my z braćmi byliśmy na butelce - więc wiecie, "experci" z moich rodziców:o) Teraz postanowiłam, że będę reagować szybko, zresztą - mój mąż jest taki, że sam się odezwie w razie co - on też nie cierpi wtrącania się rodziny i obcych w sprawy dot. dzieci itd. Kurcze, wstałam rano, bo małż do szkoły jechał, zjadłam i teraz siedze, obiad na dziś mam bo wczoraj mąż zrobił. lekko ogarnę chałupkę, i pewnie będzie tvi i czytanie. Praktycznie skończyłam haftować ikonę, zostało mi troche tła -ale nie nie mam nitki, w sklepach nie ma tego numeru jak na złość. Może dziś obrus podgonię? Albo widoczek?
  17. Ana, ja mam dość ładne w kształcie, ale niezbyt długie, więc lubiłam sobie podoklejać a to tipsa, a to żel, a to akryl. Co tu dużo mówić, zniszczyłam paznokcie i od czasu jak nie kleję nie wróciły do stanu sprzed. Ale juz lepiej, teraz maluję nail tekiem, po nim pazurki są grubsze. właśnie zaraz bedę malować, może i jakiś wzorek ciapnę? w każdym razie u nóg paznokcie mam zawsze zrobione jakieś extra, z przyklejanymi pierdółkami itd. To taki mój bzik, co prawda teraz już ciężko się schylić,ale mąż pomaga ;-) A co do biżuterii - kupuj, kupuj - tego nigdy za wiele. ;-)
  18. Oczko, ws. książek, dzięki za propozycje, wezmę pod uwagę, teraz czytam "Ukradziony sen" Marininy, taki rosyjski kryminał, nawet niezły, skończyłam dwa tomy Johna Connollego, też kryminaly, ale z elementami thirllera. No i czekam na trzeci tom trylogii Millenium Stiega Larssona, jak ktoś lubi kryminał, obyczajówkę pomieszane z romansem i trzymające w napięciu to polecam, jedne z najlepszych książek jakie w życiu czytałam. Szkoda, że Larsson zmarł i nic więcej nie napisze. Ze szwedzkiej literatury czytałam też ostatnio kilka ksiażek Henninga Mankella o Kurcie Wallanderze. Te mniej mi się podobały. Poza tym czytam Cobena, Cooka - a jak mi smutno to Harrego Pottera, Tolkiena lub Sapkowskiego, ostatnio Narrenturn mi się bardzo podobał. No i Wiedźmin forever ;-) Jak widać ostatnio czytam raczej cięższy kaliber, cóż, mąż przyniósł mi parę romansów, ale znudziły mnie szybko, więc wróciłam do ulubionych gatunków.
  19. Hejka dziewuszki. Mapeciak - gratki składam i podziwiam, podziwiam. Ja nie mam nawet zamiaru prawka robić (ma mnie kto wozić) ;-) Tym bardziej więc gratuluję i życzę szerokosci i przyczepności i dróg jak stół gładkich i tego wszystkiego czego życzy się kierowcom. Ana, ja też uwielbiam zdobić pazurki, kiedyś ciągle miałam coś doklejonego, każdy podziwiał wzory, a potem zarzuciłam. No i teraz tylko pomaluję delikatnie, czasem frencha zrobię, no i noszę dość krótkie paznokcie, a wcześniej musiałam mieć szpony na conajmniej cm - wtedy najlepiej się czułam. Ostatni raz do ślubu miałam takie długie. A co do biżuterii, to fotkę strzelę i wrzucę na @ - tylko niech mi synio wgra program do zmniejszania zdjęć. Od tygodnia mamy nowy komputer i jeszcze nie wszystko zainstalowane. Ale naprawdę pod tym względem małż mi się udał, ma chłopina smak i gust, wybiera fajne rzeczy. A od wczoraj jeszcze szczęśliwszy mój małż, bo po raz pierwszy poczuł kopniaki synia, łzy mu leciały jak dziecku, tak się wzruszył. Oczko, gorzej będzie mówisz... To ja wysiadam, dziękuję, cholera, sytuacja z wczoraj, zażartowałam, że muszę się przestawić na myślenie o piłkach i rowerkach zamiast lalek i różowych spineczek, a laska do mnie, że ona rozumie jak to jest nastawić się na płeć i jakbym chciała pogadać o rozczarowaniu to ona chętnie, bo pewnie mi ciężko. Wiecie, zatkało mnie, ja myślałam o dziewuszce, owszem, ale jak zobaczyłam ptaszka to łzy same poleciały, łzy szczęścia i za miliony dziewczynek nie zamieniłabym mojego synia. Pewnie, że fajnie mieć córkę, ale dziecko to dziecko i kocha się je za to że jest a nie za płeć. Ja wiem, że ona nie miała nic złego na mysli, pewnie chciała mi pomóc, ale w czym ja się pytam? Poczułam się jak jakaś wyrodna matka. Potem koleżanka cos o tym, że własnie fajnie mieć dziewczynkę, bo te różowe falbanki, sukienieczki i wogóle, no a ja ze śmiechem, że własnie to był jeden z argumentów za dziewuszką. A inna na to, że nie zawsze dziewczynka da się wystroić w falbanki, bo jej córka nie chciała się tak ubierać i teraz tylko na sportowo chodzi :o Wiecie, niby szczegóły, ale takie wkurzające lekko. No i jeszcze pouczenia, że tego mi nie wolno, a tamto wręcz muszę, gadka np. o alkoholu, wpadł do nas kolega męża, nie było go dawno. No i facet przywiózł mi nalewkę własnej roboty- z aronii. Pyszna jest, właściwie to zawsze jak nas odwiedza to mi przywozi coś takiego. Śmiał się, że nie wiedział, że jestem w ciąży, jakby wiedział to by mi smaka nie robił. Ja podziękowałam, powiedziałam, ze wypiję kiedyś, nie zepsuje się. No i przyszły do mnie koleżanki. Poczęstowałam nalewką, sama nie piłam. No i namawianie mnie - pij, jeden kieliszek nie zaszkodzi, mnie lekarz kazał wino pić itd. No a ja nie chcę, kurcze, lubię nalewki, lubię fajki, ale odstawiłam to ze względu na ciążę, umiem sobie odmówić. Jak ktoś chce pić czy palić w ciąży to jego sprawa, ja nie potępiam, ale nie cierpię namolnego namawiania. No i ja swoje, one swoje. W koncu powiedziałam NIE dość głośno i zrozumiały. Albo sytuacja z kawą, piję bezkofeinową, ale raz na jakiś czas pozwalam sobie na maleńką filiżanke rozpuszczalnej, głównie wtedy jak cisnienie spada i głowa mnie boli. No i też raz nieopatrznie kuzynka zauważyła, i zaraz gadanie, że jak mogę itd., to trucizna, dziecku szkodzę. Nauczyłam się głośno mówić, że nie życzę sobie takich uwag, i staram się nie przejmowac, ale jak potem do mnie to wraca, to mi przykro. Ale to drobiazgi, nie ma się czym przejmować. Oczko, fajny ten Twój Miki z opowieści, faktycznie ma chłopak pomysły i wyobraźnię. Gratuluję nocnikowania, duża rzecz. Pooglądałam zdjęcia na @ - cudne wszystkie dzieciaczki. Julka - na jednym zdjęciu Twój Filipek łudząco przypomina mojego męża jak był mały - włoski, oczka, ich kolor, kształt twarzy - pokazałam zdjęcie mężowi, aż się pytał czyje to dziecko i zachwycał się, że taki śliczny chłopczyk. Pozdrawiam, idę się malować i fryzowac, dziś do gina z badniami wszystkimi.
  20. Julka, dobrze że się pokazałaś. Niestety, Piotruś nie może być z kilku powodów ;-) Zdrowia dla mamy dużo, pozdrawiam.
  21. Karusia, a co do Pawła masz 100% racji, zawsze na czasie, pasuje i do malucha i do dorosłego. Mnie podobnie pasuje Antoni - mały Antoś, średni Antek i dojrzały Antoni, ale nie wiem czy syn będzie za jakiś czas zadowolony. Jeszcze przejrzę gazetę lokalną, tam są informacje o dzieciakach urodzonych w gminie i ich imionach, zobaczę jakie imiona królują u nas. Ale coś czuję, że na Pawełku albo Antosiu się zatrzymamy.
  22. Heloł. Zjadłam 3/4 pudełka faworków ;-) A co. Taka ta moja ciąża nietypowa, spaskudniała mi cera, żrę na słodko i wcale nie dziewczynka w brzuchu. Choć muszę przyznać, że cera się poprawia od kilku dni. Oby tak dalej. Powiem Wam, że coraz częściej zgrzytam zębami ze złości, jakby nie to, że ja towarzyskie bydle i to uziemienie mnie nudzi, to zamknęłabym się i nie dopuszczała ludzi do siebie. Bo coraz częściej traktują mnie na zasadzie o jakiej pisałyście "większy brzuszek, krótszy rozumek". Wrrrrrrrrrrrrr
  23. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    Ninke, Mumi - dzięki. Ja się staram nie martwić o szyjkę, o skurcze, które cały czas mam niestety - ale od początku ta ciąża zagrożona i mam leżeć, nawet na ostatniej wizycie gin szpitalem znów straszył. Jutro się okaże czy lezę w domu, czy w szpitalu, mam nadzieję, że w domu. Niedawno koleżanka ze szpitala urodziła córkę w 30 tygodniu, jej też cały czas szyjka się skracała i mimo leżenia i podszywki nie udało się dłuzej dziecka donosić. Niestety mała poważnie chora, ale jest nadzieja że wyjdzie z tego. Dlatego ja się boję i na razie nie ma "go", tylko leżenie ew. półleżenie. A ciuszki i wszystko inne kupię przez net, bo po przejściu kilku kroków pojawiają się skurcze, więc chodzę tylko jak muszę. cóż - coś za coś.
  24. Ja też byłam szczęśliwa jak lekarka potwierdziła, że to chłopak, już byłam happy, że wsio jest ok z maluchem, a synek... wiem czego się spodziewać i chłopiec zawsze ma lepiej, zresztą ja o tej dziewczynce myślałam, bo fajnie by było mieć parkę, ale dwóch synów to tak dumnie brzmi :-) Szczęśliwa jestem - dzidziuś zdrowy, a panowie w domu się cieszą - niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Sikorka, Ola i Michał to najpiękniejsze imiona i jak dwa lata temu byłam w ciąży to od razu z mężem zdecydowaliśmy, że jak urodzi się dzidzia to będzie albo Ola albo Michał. Nawet dyskusji nie było, zgodność w 150%. Ale niestety poroniłam wtedy - i jakoś te imiona zostały przy tamtym dziecku, ja nie zapomnę nigdy tamtej kruszynki. I postanowiliśmy wybrać zupełnie nowe imiona. Bo ta dzidzia to nie zastępstwo za tamto dziecko, tylko kolejny dar. Na razie mamy dla synia dwa typy albo Antos albo Paweł. Ale jeszcze jest czas, może coś innego nam się spodoba.
  25. Witam. I dzięki za gratulacje. Przekażę dumnemu sprawcy. A przed chwilą dostałam pączki i pudełko faworków, nieoceniona pani J stanęła na wysokości zadania. I podała przez męża. Są przepyszne, delicje dosłownie. Więc ja z maluchem sobie wcinamy i bardzo nam smakuje. Powiem Wam, że trochę ciężko przyzwyczaić się do myśli o chłopczyku, od początku mówiłam o dziewczynce, no i mam syna, to córcia byłaby jak znalazł. A teraz muszę się przestawić na myślenie o rowerkach, zbitych kolanach, piłkach itd... Przypomnieć sobie jak to z chłopcem bywało ... Nie mogę się doczekać, kiedy tego szkraba przytulę i będzie już z nami. Tak się cieszę, że jest zdrowy, że wszystkie wyniki są dobre. I strasznie jest żywotny, nawet pani doktor śmiała się, że mistrz olimpijski w gimnastyce w brzuchu siedzi, bo ruchliwy strasznie. Na początku badania spał, więc można go było w spokoju obejrzeć, ale jak się obudził, to obracał się o 360 stopni. Mąż jak pisałam wariuje, niby mówił co będzie, byle by zdrowe było, a jak większość chłopów marzył o synu - i ma ;-) Smiać mi się chce z niego, bo co jakiś czas stwierdza, że i tak wiedział, że to chłopak będzie. A dziś do pracy zabrał zdjęcie z"ptaszkiem". A młody cieszy się na brata, może nie szaleje ze szczęścia, ale widać, ze i nie rozpacza. Cóż, ciężko po latach przyzwyczaić się do faktu, że nie będzie się jedynakiem. Dziś pojechał się "dokulturyzować" do teatru, mają jeszcze kino jakieś zaliczyć. Powiem szczerze, że i ja bym do teatru albo kina poszła, ale kiedy to nastąpi... Za rok? Bo na razie leżenia cd Mąż z młodym idą w przyszłym tyg. na Avatar`a, mnie nie zabierają. No nic, idę jeść pączki i faworki.
×