Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yennyfer

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Yennyfer

  1. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    Witam! Niedawno wróciliśmy od lekarza - i tak - dzidzia zdrowa - mierzy tyle ile powinna, serducho piękne, bije równo i rytmicznie, wszystkie narządy wykształcone prawidłowo, wszystkie parametry w normie, jedynie to łożysko przodujące, ale dziecku to nie zagraża. No i ma ptaszka, nie da się go pomylić z niczym innym. Także będę miała trzeciego chłopaka w domu, więc 3 do 1 przegrywam Ale szczęśliwa jestem bardzo, najważniejsze, ze dziecko zdrowe . No i teraz pogłowimy się nad imieniem dla chłopczyka, nawet mąż ma jakieś propozycje. rano zrobiłam badania w laboratorium, w piątek z wynikami wszystkimi do gina. Oby tylko szyjka się nie skracała. Zapomniałam napisać, że małżon oszalał ze szczęścia, a i przy okazji syn, baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo zadowolony, że to nie baba ...
  2. Zapomniałam napisać, że małżon oszalał ze szczęścia, a i przy okazji syn, baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo zadowolony, że to nie baba ...
  3. cześć laski. Ja żyję. niedawno wróciliśmy od lekarza - i tak - dzidzia zdrowa - mierzy tyle ile powinna, serducho piękne, bije równo i rytmicznie, wszystkie narządy wykształcone prawidłowo, wszystkie parametry w normie, jedynie to łożysko przodujące, ale dziecku to nie zagraża. No i ma ptaszka, nie da się go pomylić z niczym innym. Także będę miała trzeciego chłopaka w domu, więc 3 do 1 przegrywam ;-) Ale szczęśliwa jestem bardzo, najwżniejsze, ze dziecko zdrowe. No i teraz pogłowimy się nad imieniem dla chłopczyka, nawet mąż ma jakieś propozycje. rano zrobiłam badania w laboratorium, w piątek z wynikami wszystkimi do gina. Oby tylko szyjka się nie skracała. Buziaki.
  4. A w kwestii biżuterii, dziś dostałam kolejny komplet, śliczny, znów z kryształami svorowskiego, ale inny niż wszystkie inne. Zwłaszcza bransoletka super. Czy ja powinnam się częściej kłócić :-) Wtedy dostawałabym więcej i więcej... Zartuję, ale faktycznie miejsca w szkatułkach zaczyna brakować, muszę coś znów dokupić, bo ostatnie prezenty są popakowane w te pudełeczka w których je dostałam. Fajnie byłoby mieć córkę, byłoby komu te cudeńka przekazać.
  5. Ana - gratulacje wielkie, pewnie że kup sobie coś specjalnego, należy Ci się. I dobrze, że mąż dumny. Znaczy, że normalny. Uściski!
  6. CZeść. Ana - kciuki trzymam mocno. Daj znać po co i jak. Ale wiem, ze będzie ok i szkoda, że opijać Twoje mgr mogę co najwyżej colą ;-) Z bratem lepiej, dam Wam na @ znać jak będę wiedzieć więcej, ale diagnozy są optymistyczne. Ulżyło. Małż natomiast przeprosił i dostałam kolejny komplet biżuterii - tym razem srebro z malachitem - kolczyki, wielki wisior i bransoleta, cudne ;-) NA razie jestem jeszcze trochę się dąsam ;-) Ana, tak jutro mam połówkowe, i też przeżywam strasznie. A dziś przez to rozpiera mnie jakaś mega energia, od dawna się tak nie czułam. Mam ochote na ciasto domowe, i nawet zrobiłabym, ale boję się, bo jak tylko pochodzę to brzuch mi twardnieje i długo muszę leżeć by zrobił się miękki. Wiec odpuszczę, a energia mam nadzieję do wieczora nie przejdzie. Oczko, szkoda, że masz takie podłe nastroje, ale rozumiem, ja po urodzeniu młodego nie chciałam drugiego dziecka długo i mój exio nie mógł się do mnie zbliżyć bez prezerwatywy, a ja jeszcze dodatkowo tabsy brałam (co prawda nie do konca w nie wierzyłam bo na mercilonie wpadłam z młodym) no i jakby tego było mało miałam globulki i czasem leciałam do gina po postinor. Taką miałam fazę ;-) No, tylko, że ja wiedziałam, że z mój ex nie nadaje się na ojca, bo sam jest dzieckiem. W każdym razie Oczko, teściostwo olej i to tak naprawdę, niech się obrazają, niech się dąsają, ale postawic na swoim trzeba. Wczoraj w DDTVN pani psycholog Ola Piotrowska mówiła własnie o takich toksycznych dziadkach, którzy są najmądrzejsi i najlepsi i jak przyjadą raz do roku z wizyta to chcą wszystko poprzestawiać po swojemu. I są dwa wyjścia - albo dać im na te kilka dni porządzić, albo po prostu mówic nie na każdym kroku. Szkoda, ze u Ciebie problemy się nawarstwiły - praca to wiekszy problem, zz szefostwem się zwykle nie wygrywa. A wiem co to znaczy pracować z debilem, który dorwał się na stołek po kolesiostwie i jest najlepszy z najlepszych (dla siebie oczywiście). cieżko coś doradzić, najlepiej robić swoje i nie zwracać uwagi, choć czasem ma sieochotę wybuchnąć. I nie wkręcaj się, że zła matka z Ciebie, dziewczyno - Ty wzór matki jesteś, a siniaki i rozcięcia to normalne w rozwoje dzicka. Pewnie, że każda z nas to przezywa, bo cośsię stało ukochanemu potomkowi. Ale i to trzeba przeżyć. A co ja mam powiedzieć, jak mój wraca z treningu (king-boxing) z podbitym okiem, albo z piłki z rozwaloną nogą? Taki to nasz matek los, że trzeba opatrzeć i pilnować, a przynajmniej starać się. Pozdrawiam
  7. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    Hejka. Ninke, jak najbardziej jest ok. I trzymam kciuki, mocno!
  8. Karusia, myślę tak jak Ty, że nie ma co na innych się oglądać. Choć jeszcze niedawno zwracałam na to uwagę, bo w mojej klasie w liceum było kilka Anek, Kasiek i Agnieszek i Asiek i właściwie to były tylko te imiona. Podobnie w podstawówce, czasem zdarzyła się Dorota, Iwona, Monika lub Sylwia, ale te 4 imiona dominowały. No to doszłam do wniosku, że teraz mogą podominować Maje i Misie. Na babcię moją mówili Michasia, i tak chce zdrabniać mój mąż, ale znam panią Michalinę co na nią Misia mówią i bardzo mi się to podoba.
  9. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    Ty wypinaj laska ;-) Ja rosnę - tzn. brzuch mi rośnie. Już mam taki jak na zdjęciu co Wam posłałam i wcale nie muszę wypinać ani jeść by mieć taki. Pozatym wieści macie w @ - lekko optymizmem zawiewa. Młody urósł, ma 180 cm. Kto następny?
  10. Hejka. U mnie sytuacja się poprawia, więc i ja spokojniejsza. Jak będzie cos więcej wiadomo to napiszę jak i poprzednią wiadomość na @ wspólnego - tu nie chcę o tym pisać. Poza tym - powoli do przodu, małe kopie, pojutrze połówkowe - w piątek zaczął się 20 tydzień. Ana - a Ty jak przed jutrem? Ja trzymam kciuki. Marzka - pisałam, ale się powtórzę - będzie dobrze. Kłopoty można przezwyciężyć jak jest zdrowie. To co przeżyłam przez ostatnie kilka dni utwierdziło mnie w tym przekonaniu. A co do imion - dla dziewczynki mamy dwa typy - Maję i Michalinkę, w ostateczności Julię. Oklepane, popularne, ale co z tego jak mnie się podobają. A dla chłopca na razie tylko Antoś nam podpasował, zresztą też popularne. A tak na marginesie, Antoni i Michalina to moi dziadkowie (właściwie pradziadkowie) i też przez wzgląd na nich te imiona wybrałam.
  11. Cześć dziewczyny. Piszę z rana, bo potem nie wiem jak będzie. U nas straszny kryzys rodzinny, mój brat miał wypadek i jeszcze nie wiadomo jakie będą konsekwencje, nie jest źle ogólnie, ale grozi mu kalectwo, dziś jest konsylium lekarzy, ojciec ma zaraz jechać do kliniki i może coś będzie wiedział. Boję się strasznie, nie spałam pół nocy, fatalnie się czuję, do tego pokłóciłam się z mężem i to bardzo poważnie, zbyt zdenerwowana jestem by myśleć logicznie. Dziecko jakby wyczuwając moje nerwy strasznie się kręci - po raz pierwszy tak intensywne ruchy czuję. Teraz jest chwila spokoju, ale jeszcze przed kilkoma minutami kopało bardzo mocno. Zaraz chyba wypiję melisę i położę się i wypłaczę porządnie, młody do szkoły poszedł to mam dom dla siebie.
  12. Witam. Żyję, żyję. Znow muszę się wyżalić. Wczoraj znów dentysta, zrobiła mi tą trójkę, teraz wizyta dopiero w marcu, bo idzie na urlop moja pani zębolog. Ana - to samo u mnie, na pierwszy rzut jasne, równe, proste zęby, a zajrzęć głębiej to jak u Ciebie - kanałówki, plomby, wypełnienia. I dwa usunięte. Ale na razie nie jest najgorzej i zrobię wszystko by nie mieć sztucznej szczeny w wieku 40 lat. Wogóle to ja za stan moich zębów winię matkę i ojca, wcale nie dbali o to by te zęby były zdrowe, nie pilnowali mycia, nic- pamiętam w przedszkolu, w 5 latkach dziewczynka z grupy powiedziała mi, że mi z buzi śmierdzi. Ale sie wtedy spłakałam - ale moze i tak było, bo ja nie miałam szczoteczki! Tylko w przedszkolu miałam - taką do fluoryzacji, ale ta fluoryzacja była raz na ruski rok. Wtedy kazałam sobie kupić szczoteczkę i pastę i zaczęłam myć zęby, by już więcej nie przeżyć takiego upokorzenia. Do dziś to pamiętam i tą dziewczynkę co mi to powiedziała. Kurcze, trochę nie tak to było - to rodzice powinni mi uświadomić, że mam myć zęby a nie koleżanka. No i myłam je, tylko już w połowie była próchnica, a jak pojawiły się stałe to na nie próchnica przelazła - i tak nikt nie chodził ze mną do dentysty, raz tylko na wyrwanie bolącego mleczka mnie zabrała matka, a tak to ja sama do szkoły do dentysty biegałam (to moja obecna stomatolog - wierna jej pozostałam ;-) ). Ale w szkole jak to w szkole - byle jakie były materiały no i za często chodzić też nie można było. ta pani doktor i tak kombinowała, jak ktoś nie przyszedł to mnie przyjmowała, a opisywała w innej karcie. Widziała że mi zalezy, że chcę przychodzić, że dbam. W liceum nie miałam dentysty, a prywatnie nie miałam za co chodzic, jak prosiłam rodziców to nie mieli (fakt, biedę wtedy klepaliśmy straszną), czasem coś odłożyłam i poszłam, ale to była kropla w morzu. A w przychodni było od 8 do 14, czyli wtedy kiedy ja w szkole byłam - czasem szłam na wagary i szłam do dentysty, ale ta pani więcej szkód narobiła niż coś pożytecznego. I tak w końcu wróciłam do "mojej" pani doktor, a potem chodziłam do niej z synem. Tu też było "wesoło" - młody miał opiekę dentystyczną w przedszkolu, a brał żelazo i pojawiły mu się plamy na zębach i w nich małe dziurki próchnicy. Więc poszłam do tego przedszkolnego dentysty by to poleczyć, a ta do mnie, że się nie opłaca. Wkurzyłam się, i poszłam do mojej dentystki, od ręki zrobiła, zalakowała - i dziś młody w wieku 15 lat nie ma ani jednej plomby na zębach, co dla mnie jest powodem do dumy. I nie musi się mordować jak ja i bać, że zaraz go coś zaboli. No, wyżaliłam się. Lady Mia- bajeranckie to łóżko, ale cena.......... SZOK! Powiedz, na co PFRON daje dofinansowenie do takiego bajeru? Na jakie schorzenie? Ana - ucz się, kciuki już trzymam. Karusia - słodka ta Twoja MIśka - u nas może też będzie MIchalina, niby miała być maja, ale teraz co druga to Maja...
  13. Hejka. Ana- no to tydzień emocji, najpierw we wtorek trzymać kciuki za Ciebie, potem mam połówkowe i moze dowiem się czy to dziewczynka czy chłopczyk. Wczoraj dzwoniła do mnie koleżanka z którą w szpitalu leżałam i pochwaliła się, że będzie córka. Kurcze, wszystkie dziewczyny mają już albo będą mieć córki, przez ten tydzień leżałam w sumie z 6 dziewczynami -(zmieniały się) i w tym już 3 mają córeczki, a kolejne 3 rodzą mniej więcej od m-ca do 3 tyg, przede mną i dwie mają już potwierdzone, że córka. Tylko ja jeszcze nie wiem. Może to nic nie znaczy, ale jak leżałam z młodym na patologii, to wszystkie miałyśmy mieć chłopców i potem jak leżałam na położnictwie to też na sali było 5 chłopców - więc może... W każdym razie dzidzia kopie aż miło. A czasem śmiać mi się chce, bo mąż wyczytał, że dzidzia w 19 tyg. reaguje na dźwięki - więc jej śpiewa - i wiecie co - z reguły się wtedy wierci i kopie. Mój mąż to już ekspert ws. ciąży, czyta wszystko co mu w ręce wpadnie, na pamięć recytuje ile dziecko może mierzyć i ważyć w poszczególnych tygodniach itd...
  14. Hejka. Od razu przyznaję się, że nie piszę z lenistwa, po prostu małż zabrał laptopa do pracy a do kompa do pokoju młodego jest straaaaaasznie daleko ;-), więc leżę i czytam albo wyszywam. a głownie czytam, teraz drugi tom trylogii Millenium Larssona, coś cudownego. Dawno nie czytałam bardziej trzymającej w napięciu książki. Co poza tym... Byłam wczoraj znów u zębologa, poprawiła mi dwójkę, no i oczywiście okazało się, że już trójka do robienia. Ja mam masakrycznie słabe zęby, cuda i wianki z nimi wyprawiałam, pasty, leczenie i nie działa nic, bo cholerstwa psują się od środka. Nic nie widać z wierzchu, a w srodku zaczyna się próchnica, a potem albo nagle boli i zapalenie okostnej, albo wcześniej się ułamie i okazuje się, że ząb do leczenia. Głównie górna szczena taka jest, z dolną o wiele lepiej. Do zrobienia mam jeszcze 6 - ale to pani doktor zaklajstrowała, a dokończy jak urodzę, bo musi rentgena strzelić. Niby zrobiłam jeszcze przed ciążą, takiego całej szczęki, no i na nim widać korzenie, a teraz nie może się do jednego dostać, igła wchodzi tylko odrobinę i dalej jest blokada. Na szczęście zatruty jeszcze w sierpniu, więc nie boli. No i chcę trzy stare plomby zmienić i wsio. Ale to okres ciąży, więc pewnie zaraz coś znów poleci (odpukać) No i jeszcze pomarudzę - kurcze, fajnie jest ;-) bo leżę i pachnę, mam czas by rano makijaż strzelić, włos przyczesać, nogi i inne okolice wydepilować. Nabalsamować się, maseczkę nałożyć. I mimo brzuszka wcale nie czuję się mniej sexy, mimo, że w domu noszę dresy, to są to ładne dresy, a pod dresami ładna bielizna. Mąż nie narzeka, kocha, rozpieszcza, całuje. Tylko ja wczoraj zauważyłam, że wraca cellulit, odkąd jestem w ciąży odstawiłam balsamy antycelulitowe, peelingi z kofeiną, no i nie ćwiczę. Mało ruchu, leżenie. Walczę oczywiście jak mogę, myję się szorstką rękawicą, nacieram mustellą i oliwką, więc nie mam rozstępów, ale niestety cellulit pojawia się znów, wczoraj małżon masował mnie takim przyrządem do masażu cały wieczór, a ja marudziłam, mąż obiecał mi po ciąży rowerek stacjonarny, basen, jakies zabiegi - bylebym tylko się uspokoiła. Wiem, że najważniejsze teraz jest by dzidziuś był zdrowy, i to jest fakt, ale nie chcę też zapuścić się i potem nie móc dojść do porzadku ze sobą, widzę jak niektóre dziewczyny zaniedbują się, a potem ciężko jest wrócić do wyglądu "sprzed", bo dziecko zabiera czas i energię. No to pomarudziłam już całkiem, na pocieszenie sobie mówię, że w końcu z cerą lepiej, wygoiły się te cholerstwa co trapiły mnie od 2 m-ca. Buziaki dla wszystkich, Ana - pewnie, ze kciuki trzymam.
  15. Cześć porannie. Dobrze, że się odezwałyście dziewczyny, ja tak myślałam,m że sesje, praca itd ale choć słówko "żyję" trzeba skrobnąć. No i super, że pozdawałyście, że to co najcięższe za Wami. Jeszcze trochę i będzie luz. Uściski. Ana, Tobie już gratuluję powoli, teraz oby do lutego. I też z głowy problem będzie, powiedz mi czy Ty sama się bronisz, czy jest jakaś grupka? Ech, przypominają mi się moje studia i moja obrona(co bardzo mile wspominam). Trzymam kciuki. U mnie już 18 tydzień, za chwilę 19 i już połówka. Kurcze, pierwsze dwa m-ce w domu tak mi się dłużyły strasznie, może to przez rzyganka, a może przez to, że ja nieprzyzwyczajona do takiego leżenia... A teraz zaczyna iść z górki, brzuszek widać, to cała ciąża jest realniejsza, taka bardziej namacalna ;-) No i dzieć w brzuchu figluje, więc oby do czerwca. lekarz mówi, że jak maluch będzie duży i bedzie wsio ok, to nawet w 38 tyg. do szpitala pójdę, poleżę z 3 dni, zrobią badania i będzie cc. No i dobrze. No i w dalszym ciągu rozbraja mnie mój mąż. nie dość, że rozpieszcza prezentami, patrzy maślanymi oczami i bez przerwy mizia, robi zakupy, sprząta i gotuje to wczoraj normalnie przeszedł samego siebie. Pisałam Wam, że bolały mnie plecy, źle spałam, miałam taki przykurcz po lewej stronie. I nic nie pomagało. jeszcze do zębologa mnie wczoraj woził, zimno było - wiało, więc plecy bolały mnie okrutnie. Do tego miałam wrazenie, że boli mnie ten robiony ząb i siedzialam marudna jak nie wiem co. A mój małż po pracy pojechał po taką znajomą - ona jest rehabilitantką-masażystką, przywiózł ją do domu, babka plecy mi wymasowała cudnie i dziś czuję się jak nowo narodzona. Pozdrawiam.
  16. Hejka. No, przynajmniej jest co poczytać ;-) I jak przygoda Czarka z monetą? Kurcze, niby człowiek wie, że to nie tragedia a jednak boi się, jak wszystkiego co dotyczy dziecka. Ja wczoraj spanikowałam na chwilę bo malec w brzuchu tak mocno kopnął, że aż podskoczylam, do tej pory to były delikatne ruchy, obroty, czasem lekki kopniak w żołądek, a wczoraj - krzyknęłam, mąż sie przestraszył, bo myślał, że coś się stało. Teraz siedzę i jęczę - źle spałam w nocy i boli mnie lewy bark, nic nie pomaga, masuję, ćwiczę - normalnie wzięłabym połówkę diclacu albo ketonalu i by przeszło, a tak... No i pogoda się skiepściła, jest -8 i pada śnieg, wieje jak cholera, podobno mimo mrozu taka wilgoś paskudna w powietrzu. A ja dziś do dentysty i tak się cieszyłam na spacer w słonku. I kicha. Ana - daj znać jak poszła rozmowa z promotorem. Pozdrawiam.
  17. Dziewczyny, dzięki wielkie! Już wiem conieco, kurcze, u nas to wszystko trzeba załatwiać w 5 okienkach ;-)
  18. Magdulka, nie dziwne ze Cię roznosi. Jak ja wiedziałm, że siostra rodzi to mało co nie zwariowałam. A w maju, jak przyjaciółka rodziła córę, to w pracy pożytku ze mnie nie mieli ;-)
  19. Hejka. Czyżbym lekko obudziła topik? Ja dziś na necie, młodemu kompa kupuję i czekam na odpowiedzi sprzedawców. I tak zaglądam sobie na kafe, w międzyczasie wyszywam, kończę już ikonę - nawet nieźle wychodzi. Wczoraj jak była u mnie ta przyjaciółka, to nazachwycać się nie mogła. I że mi się chce tak dłubać. No a co mam robić, ona to może zapomnieć o wyszywaniu, bo właśnie ma dwulatka w domu, drugie w drodze no i nie wie czasem w co ręce włożyć. Mama_dzidka - no ona właśnie ma tak, że ciąża problematyczna, tzn. teraz jest ok, ale do 4 m-ca rzygała jak i ja, ciagle w wc siedziała a synek z nią, bo nie zostawi jej na krok. Wczoraj by do mnie przyjść musieli z mężem kombinować, w sumie to zdążyła dojechać a już jej mąż dzwonił i pytał kiedy wróci. Bo mały darł się wniebogłosy. To ja zabrałam słuchawkę i powiedziałam, że wróci jak wróci, a on niech teraz wie co ona ma na co dzień. Jego firma ma teraz przestój i siedzi w domu do lutego, to niech ją odciąży. No i wczoraj jak gadałyśmy to ona właśnie bardzo przeżywała, jak to będzie jak dziecko się urodzi, bo młody nie schodzi jej z rąk, będzie zazdrosny, oj będzie. On jest bardzo mądry, pięknie mówi, jak ostatnio usłyszałam od niego "to jest karnisz" (leżał na podłodze, wymienialiśmy akurat) to mnie zatkało, kurcze, ma 2 lata i 2 m-ce, a mówi jak staruch, całymi zdaniami i pięknie, wyraźnie, bez dziecięcego przekręcania. No i on zdaje sobie trochę sprawę co to znaczy dziecko w domu i już jak przy nim się rozmawia o dzidziach to woła głośno "nie" i się złości. Wczoraj się trochę pośmiałyśmy, bo każda z nas liczyła na drugą ;-) Tzn. ja liczyłam, że jak zajdę w ciążę, to ona będzie nianią(już bawiła dzieci, jest w tym świetna), a ona z kolei jak dowiedziała się o ciaży, to liczyła, że jak zwykle raz na jakiś czas zabiorę małego by mogła odpocząć, bo on mnie zna, dość dobrze toleruje i nie było problemów jak ze mną zostawał. Na początku był bek, a potem fajna zabawa. A tu najpierw okazało się, że on w ciąży, więc z ew. niańkowania nici, a potem okazało się, że ja w ciąży i mam leżeć, więc przy małym jej nie pomogę ;-) No, ale teraz się cieszymy, że razem z wózkami będziemy biegać, bo ona rodzi tylko 1,5 mca wcześniej niż ja. Mama_dzidka, dzięki za info, przekażę koleżance, szkoda, że wczoraj nie oglądałam całego programu na tvn, muszę gdzieś doczytać jeszcze. U niej to chyba chodzi o to, że kartę ciąży ma założoną po 10 tygodniu i pierwszy wpis jest późniejszy. Bo pierwszy raz była w szpitalu - i tam stwierdzono ciążę, a potem poszła do swojego lekarza dopiero. i chyba o to dokładnie cały cyrk, bo to, że była na wizycie w szpitalu to się nie liczy czy coś takiego. No kurcze, ja trafiłam do szpitala w 5 tygodniu, wyszłam w 6, leżałam 3 tygodnie, potem wizyta - i kartę mam od 9 tygodnia, ale co by było jakbym pierwszy raz poszła w 11 - czy leżenie w szpitalu by zaliczyli czy nie? Cholera ich wie, chyba wsio zależy od lekarza - jak prywatny to wypisze, że od 6 się bywało na badaniach, a jak z umowy z NFZ-em to cholera wie... A wogóle to jak brałyście berecikowe to napiszcie mi jak to realnie wygląda - tzn. gdzie się idzie i załatwia i jakie papiery potrzebne - oprócz tego nieszczęsnego zaświadczenia. chyba do MOPS-u - tak? I czy to każdemu się należy czy trzeba spełniać jakieś kryteria- zarobkowe, etc Mimo, że sama biurwą jestem, to nienawidzę załatwiania papierkowych spraw. Oczko - przepis na masę z kaszy dla Ciebie: 6-8 łyżek kaszy manny, 2 1/2 szklanki mleka - zagotować na gęsto. Ja czasem dodaję jeszcze trochę kaszy, im gęstsza tym lepiej. Ucieram dwa masła (ew. jedno masło+m. roslinne), 3-4 żółtka, 1 1/2 szklanki cukru pudru(czasem dodaję cukier wanilinowy lub kropelkę olejku, ale niekoniecznie) - jak to jest ładnie utarte, po łyżce dodaję wystudzoną kaszę i na koniec ucierania odrobinę wódki.
  20. Witam. Faktycznie mało ostatnio wpisów na topiku, wiem, wiem, dzieci, praca, dom, obowiązki. Ja niby siedzę w domu i nie mam za wiele do roboty, no ale nie mam i o czym pisać czasem. No bo ile można o rzyganiu, zgadze, hafcie krzyżykowym itd. :-) Przede wszystkim pytam o Julkę. Gdzie się on podziewa, dawno nie było jej, jak któraś ma do niej namiary telefoniczne to może warto sprawdzic? U mnie leci powoli, ale by nie było za wesoło to dalej mam leżeć, bo jak wstanę to zaraz mi brzuch robi się twardy, są lekkie (na szczęście lekkie) skurcze i brzuch boli. Więc albo leżę albo półsiedzę jak teraz. A już się cieszyłam, że choć cokolwiek porobię. No, ale mus to mus. Mąż zwariował na punkcie dziecka, przeczytał chyba wszystko o ciąży i porodzie, wie lepiej czy dzidzia kopie czy ma czkawkę ;-), wie, że teraz już maluch w brzuchu rozróżnia głosy, więc gada do niego, śpiewa. Ostatnio wyczytał, że dzieci w brzuchu lubią muzykę poważną, więc wczoraj katował mnie Straussem. Ja kocham muzykę poważną, swojego czasu grałam na pianinie całkiem dobrze i to grałam głównie powazne utwory, ale akurat wczoraj chciałam tylko poleżeć w ciszy, coś podziębiona jestem, głowa mnie boli - załatwiłam się tak wizytą u dentysty, w poczekalni była taka zimnica, że szok. No i zmarzłam. Mąż zrobił mi syropu z miodu i cuytyny(dalej nie toleruję czosnku), piję to, do tego herbata z sokiem malinowym. Poza tym mój mąż ciągle kupuje mi biżuterie, w ostatnich dwóch miesiącach dostałam 4 komplety, ostatnio ten wymarzony z zielonym bursztynem. A teraz perfumy mi kupił, Armani Diamonds Intense, bardzo mi się podobają. Teraz kazałam mu przystopować i zacząc oszczędzać. Ja zapłaciłam za wycieczkę syna, teraz nowego kompa musimy kupic, bo ten już ledwo chodzi. A potem znów kolonia młodego no i zaraz trzeba będzie wyprawkę szykować. Więc stary też musi pasa zacisnąć, bo prezenty są fajne, ale i trzeba realnie myśleć i wydawać. No i jeszcze nie wiadomo, czy w tym roku 13 dostaniemy, wczoraj dzwonily dziewczyny z pracy i mówiły, że cisza - zawsze w połowie stycznia było już zgłaszane zapotrzebowanie na środki i w połowie lutego kasa była - a teraz nic nie wiadomo. A szczerze mówiąc liczyłam na tą kasę - miałabym opędzony kolejny miesiąc wychowawczego. Była u mnie przyjaciółka najlepsza, rodzi na krótko przede mną, jest zła - nie dostanie becikowego przez te durne przepisy. Nie wiedziała, że jest w ciąży, bo ma problemy - o pierwsze dziecko starała się ponad dwa lata, brała hormony, po urodzeniu małego zwariował jej cały cykl, czasem miała okres czasem nie, w lecie brała znów tabletki na uregulowanie cyklu i poszła do lekarza na kontrolę i on jej powiedział, że jest w 10 tygodniu... A jak brała te tabletki, to podczas przerwy 7 dniowej miała okres, skąpy, bo skapy,ale po tabletkach z reguły tak miała. I teraz przeżywa, bo dla nich te 1000 zł to majątek. Kurwa, te polskie przepisy to normalnie szok, wczoraj w TVN24 też był o tym materiał, a ta baba z ministerstwa gadała jak potłuczona. Ech.
  21. Yennyfer

    TERAZ MY!!!

    Cześć. Dziś spać nie mogłam, chyba miałam "nosa", że coś się dzieje. Medal dla Mumi. To wracamy? Ja jestem za, bo już złapałam dystans do tego co było i bardzo za Wami się stęskniłam. Przez emaile, telefony i smsy to nie to samo. Ściskam mocno.
  22. Witam. Sikorka, to witaj w klubie. Ja na szczęście przeszczepów nie potrzebowałam, i mimo, że z całego wydarzenia mam w pamięci tylko przebłyski, to mam świra na punkcie bezpieczeństwa dzieci, jak widzę, że matki nie reagują a dzieci biegają wokół wrzątku to dostaję białej gorączki dosłownie. I mam w domu zawsze pentanol, jak się na wiosnę poparzyłam(wylałam sobie wrzątek na nogi) to popsikałam i nie było tak źle. Teraz nie ma już sladu po oparzeniu. U mnie dzis nudy, dobrze, że mam kablówkę to łyżwiarstwo figurowe ogladam, kocham ten sport. Moje największe i niespełnione marzenie - być łyzwiarką. Cóż, teraz za późno. ;-) Jak u Was z pogodą - u mnie -10. Otworzyłam okno by wywietrzyc pokój jak wstałam, poszłam do kuchni - wróciłam po chwili i w pokoju było zimnisko takie, że hej.
  23. Witam. Bromba, no widzisz jak miło z Twoją firmą ;-) Mam nadzieję, że interwencji potrzebować nie będę, bo jak na razie firma spisuje się na 6. Mamy w pracy ubezp. grupowe i jeszcze nikt nie reklamował usług, w sumie to wszyscy przepisaliśmy się z pzu do compensy, bo warunki są kosmiczne a cena niska, odwrotnie niż w pzu. Ana - co to za firma hdi? nie kojarzę. Wiesz, część ubezpieczycieli jest taka, że jak auto jest starsze niż 6 lat to nie chcą wypłacać za części oryginalne a zamienniki wciskają i nie dość, że auto traci na tym bo jest powypadkowe czy stłuczkowe, to jeszcze chińskie części obniżają jego wartość. Ale taki jest zwyczaj - w dwóch przypadkach wałkowalismy, jedna sprawa w sądzie wygrana, drudzy odpuścili bo już mieli dość. Bromba, jak dobrze, że mały cały i zdrów, ja jak miałam rok i 3 miesiące zostałam poparzona kawą - kuzyn stał przy stole, wziął mnie na rękę, a w drugą szklankę z kawą i jakoś tak nieszczęśliwie się złożyło, że jak siadał na fotel to zalał mi cały bok i nogę wrzątkiem. Blizn nie mam, bo na szczęście mój chrzestny był wtedy w za granicą i miał dostęp do leków jakich w Polsce nie było, więc przysyłał nie licząc się z kosztami i dzięki niemu mam tylko minimalne ślady, własciwie na nodze nie widać nic, tylko na boku jest jaśniejsza plama. A nawet nie jaśniejsza, tylko skóra ma inną strukturę. Jak ktoś nie wie, że byłam poparzona to nie dojrzy, ale jak widzę i też wyczulona jestem na takie niebezpieczeństwo. Potrafię rodzicom zwrócić uwagę, było kilka sytuacji, że się na mnie obrazano, ale w doopie to mam, wolę tak, niż by dziecko miało cierpieć. Ja po tym poparzeniu leczyłam się długo-prawie rok, byłam w szpitalu, wdało się zakażenie, z tłustego pulpeta zostałam szkieletorkiem, kilka tygodni miałam bardzo wysoką gorączkę. ja tego nie pamiętam, mam tylko taki przebłysk - moje pierwsze wspomnienie, stoję u babci koło pieca, i wymiotuję - na początku myślałam, że to sen, ale babcia mi powiedziała, że tak było -jak wyszłam ze szpitalka to wróciła gorączka i z gorączki i płaczu przy zmianach opatrunków cały czas wymiotowałam, a ze łóżeczko stało zaraz za kaflowym piecem, to tam rzygałam. Sama się dziwię, ze pamiętam coś takiego, miałam wtedy niespełna dwa lata. A moja babcia pierwszy raz wtedy uderzyła moją mamę - ja jak byłam mała wychowywałam się u babci bo rodzili się moi bracia i wtedy mama zabrała mnie na jeden dzien od babci, bo kuzyn przyjeżdza... No i stało się. Podobno moją babcię szał ogarnął wtedy, mój ojciec z kuzynem uciekli, bo babcia by ich zabiła(pili wódeczkę - a moja babcia nie tolerowała alkoholu przy dzieciach). No, dość o nieszczęściach. Oczko, ja też bym coś upiekła, Marlenkę znam w innej wersji, ciasto robię tak sao jak w przepisie, ale masę z kaszy manny i na wierzch polewe czekoladową - u nas nazywa się to pszczółką lub miodowcem. Kiedyś spróbuję zrobić z masą z mleka zagęszczonego, ciekawy pomysł. Pozdrawiam.
  24. Piszę na raty, ale net mi się wiesza. Jezeli chodzi o ubezpieczenia, to ja wolę zapłacić ratę i potem mieć święty spokój, niż martwić się, że jak coś się stanie, to skąd brać kasę. Bardzo sobie chwalę Compensę - jak dla mnie najlepsza życiówka. A mieszkaniowe itd - Generali i Unica. LadyMia - super, że badanie nie wykazało nieprawidłowości. najgorzej to czekać na wyniki dot. dziecka. Oczko, zdrówka dla mikiego. Sikorka, pozdrawiam piromanko. :-) Co do oeju i frytek, to możesz sobie podać rękę z moim sąsiadem. też tak kuchnię spalił, tylko on do kompa siadł ;-) Pozdrawiam resztę i pytam znów gdzie Julka???
  25. Witam. Ana, aż mi się włoski zjeżyły na rekach jak przeczytałam Twoje opowieści. jakby u mnie taki pozar wybuchł to ja bym uciekła, ja jestem panikara i nie umiem w takich sytuacjach logicznie myśleć. Uciekam i tyle. Podobnie jest jak komuś trzeba udzielać pierwszej pomocy - od razu i ja słabnę. Współczuję Ci. wyczytałam, że w Compensie jesteś ubezpieczona - ja nie narzekam na tą firmę, bo mam w niej polisę z pracy i nie nacięłam się jeszcze ani razu. Za toi odradzam PZU, fatalna współpraca, fatalne warunki - a znajomego w naprawie samochodu nacieli na kilka tysiaków. Miał części oryginalne, samochód serwisowany, a oni wycenili szkodę na jakieś grosze, bo policzyli ceny chińskich zamienników. Facet co w niego wjechał był właśnie w PZU ubezpieczony. U innych znajomych było to samo. A ja cały poprzedni rok wojowałam z PZU o ubezpieczenie mojej matki. Co oni wyprawiali to szok. Stanęło na moim, ale... Ubezpieczam mieszkanie moje to co wynajmuję, pomyślałam sobie, kurcze nie ma mnie tam na co dzien, nie wiadomo co się stanie, a niech lokatorzy zaleją sąsiadów albo coś podobnego... No to ubezpieczyłam od szkód, kradzieży i katastrof naturalnych - na 20tysiaków i 25 tys w OCi płacę rocznie ok 180 zł.Za ten rok - ze zniżką za lata ubezp. w tej samej firmie mam zniżkę i zapłacę coś ok 150 zł. A ubezpieczam to mieszkanie w Generali.
×