Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yennyfer

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Yennyfer

  1. Cześc. Kurde, wyluzuj dziewczyno, od jakiegoś czasu faktycznie masz pod górę, no więc masz nerwa. Ale ciągły stres nie pomoże Ci nic a nic. Karusia ma rację - księgowośc to bardzo trudna działka, samemu się wszystkiego nie da rady ogarnąc. Nie przejmuj się pomyłkami tak bardzo, nie myli się ten co nic nie robi, a większośc pomyłek da się odkręcic. uszy do góry, jak Cię szefka ochrzani to powiedz na spokojnie, że nie jesteś wprowadzana w obowiązki jak było ustalone, i że nie chcesz się skarżyc, ale przez miesiąc pracy nikt w księgowości nie jest alfą i omegą. I że koleżanki z dzialu mogłyby więcej czasu poświęcic na tłumaczenie o co chodzi w księgowaniu niż aferom u zły zszywacz. I idź do fryzjera, kup sobie coś ładnego - mnie pomaga. A z czasem wszystko się ułoży. A co do wizyty - jest ok, szyjka przestała się skracac, ale dalej mam lezec, a jak się znów plamienie pojawi to do szpitala na kontrolę. Dzidzi ładnie serduszko bije, machała łapkami i nóżkami - czy chłopczyk czy dziewczynka widac nie było. Jest korekta tygodni - 17 tydzień i 1 dzień. Za 3 tyg. usg połówkowe. Jest też potwierdzenie, ze będzie cc - mam przodujące łożysko, no i jeszcze kilka innych powodow, ale tym akurat się nie martwię a cieszę. Oczko - o jakim placku mówisz? Daj przepis. pozdrawiam resztę - Madulka, a Ty nie płacz, mój młody siadł na nocnik, spadł z niego i miał sliwę na pół czoła i pod oczami, odwróciłam się na sekundę dosłownie. Będzie ok - dentysta doklei ząbek i nie będzie śladu.
  2. Cześć. Od dwóch dni muli mi net - nie mogę pisać, strony otwierają się po pół godziny. Teraz idzie szybciej, ale i tak klęłam - musiałam wysłać przelew za telefon, normalnie tupałam nogami ze złości. Ale jak sobie pomyślałam, co mają ci ludzie bez pradu od kilku dni to mi przeszło. Ana - właśnie ja mam zawsze problem co na takie imprezy - sama ciekawa jestem ile się kasy daje. Kolczyki to dobry pomysł, w sumie złoto to inwestycja :-) Kurde no - nie stresuj się tak. Będzie lepiej. Ja dziś do gina, niedługo wezmę prysznic, namaluję urodę, wskoczę w kreację i jedziemy. Muszę jeszcze do pracy do mnie podskoczyć, mam masę jakichś papierów do podpisania, talony i paczkę do odebrania itd. Potem chcę na zakupy przed lekarzem, bo talony niedługo tracą ważność. A specjalnie jechać nie będę. No a potem do gina. Jak zwykle przed wizytą denerwuję się. pozdrawiam.
  3. Teraz haftuję na prezent ten obrazek : http://www.coricamo.com/?p=pokaz_produkt&nr=92218&grupa=104 i na drugi prezent: http://hafty2.nazwa.pl/files/produkty_png/4253.png a przymierzam się do tego: http://www.coricamo.com/?p=pokaz_produkt&nr=92236&grupa=104 I szukam jeszcze czegoś z niebieskim, też na prezent. Do tego wyhaftowałam już 6 serwetek z rózami, teraz myślę o obrusie. Te hafty świetnie na mnie działają, uspakajają, tv sobie gra, ja siedzę liub półleżę i wyszywam.
  4. Cześć dziewczynki. ja ostatnio mniej weny na pisanie, no i porwałam się na mega trudne obrazki z haftu krzyżykowego, więc przez 3/4 dnia półleżę i wyszywam. Dziś postanowiłam nadrobić zaległości- ale widzę, że i u Was jakieś dołki, mało do czytania. Lady Mia - też trzymam kciuki. Chimerka, no to zdrówka, ja po 3 miechach rzyganka, to współczuję serdecznie. A Ciebie to jakaś żołądkówka dopadła? Kurde no - myśl pozytywnie, ja też swojego czasu w ciągu roku 3 razy pracę zmieniłam jak Karusia, w pierwszej było okropnie, szef nas oszukiwał na pensjach, byłam kierwoniczką, odpowiadałam za wszystko, zarabiałam 450-700 zł(zalezało od jego humoru), pracowałam po 15 ha dziennie-odeszłam, miałam dwa m-ce przerwy, potem ta praca o której Wam pisałam - odeszłam po kilku miesiącach i od 7 lat pracuję w us - jestem zadowolona - trzeba tylko trafić na swoje zajęcie. Kurde - a Twoja była praca odpada? Nie możesz tam wrócić? od nas niedawno odszedł chłopak, też go skusili lepszą pensją itd, a po kilku m-cach wrócił - akurat chwilę przed moim zwolnieniem. Może i Twoja była szefowa Cię przyjmie? A jak w domu - co Twój mąż na to? Marzka - uszy do góry. pewnie teraz Ci ciężko, ale będzie lepiej, złe dni, kłopoty kiedyś się skończą i odetchniesz. Karusia - je też Cię podziwiam. I dzieki za linki, ale na razie nie licytuje - dopiero jak minie 7 miesiąc i będzie wsio ok to zacznę kupować. Wiecie jak ja marudzę, mam zły nastrój, wszystko mi przeszkadza to myślę o kuzynce mojego męża. Dorota znalazła swoją miłość jak miała już ponad 30 lat, i za sobą ciężkie życie. Naprawdę ciężkie, w biedzie, w harówce, z pijącymi rodzicami. Wyrwała się z piekła, wyszła za mąż, znalazła pracę nawet niezłą jak na nasze okolice i w sumie tylko studium miała skończone. Potem urodziły się dzieci, żyli sobie szczęśliwie i nagle okazało się, że ma raka, bardzo złośliwego. Zmiotło ją dosłownie w ciągu 3 czy 4 miesięcy. W marcu zeszłego roku był jej pogrzeb. Wiecie, jak patrzyłam na rozpacz jej męża, na dwójkę malutkich jeszcze dzieci nie bardzo rozumiejących o co chodzi to ... do dziś nie umiem na spokojnie o tym myśleć i na płacz mi się zbiera. Ale jak marudzę już za bardzo, to sobie myślę o niej, o tym co tak naprawdę jest nieszczęściem, mówię sobie, że mam zdrowie i zdrowe dziecko a drugie w drodze, i myślę, że to co mam to i tak dużo. I staram się myśleć optymistycznie. Ja wiem, że jak kłopoty przygniatają to trudno być optymistą, ale trzeba próbować. Buziaki dla wszystkich - no i pytam za Chimerką - gdzie Julka????
  5. Cześć. Nudzę się dziś. Tzn. mam zajebistą ksiażkę do czytania - Steiga Larssona pierwszą cześć trylogii szwedzkiej - Millenium. I dokupiłam wczoraj kanwy i nitek do haftów, ale oczy mnie bolą i nie mogę ani czytać, ani wyszywać. Przy kompie tez pieką, ale czymś muszę czas zabić. Straszna maruda się zrobiłam, normalnie się nie poznaję, a płaczka ze mnie zawodowa. Byle słowo i od razu beczę, film, ksiażka - łzy jak grochy. Hormony! Baby to mają przechlapane! Ana - na ciążę parcie powiadasz... Poczekaj lepiej, zobacz jak z mężem wyjdzie, dokończ sprawy na uczelni i wtedy ew. pomyśl. Przynajmniej ja to tak widzę. A wracając jeszcze do ciuchów - takie odcinane pod biustem tuniki raczej nie były w moim typie, miałam jedną bluzkę taką - kiedyś kupiłam bo była w extra zielonym kolorze. I mam jeszcze z luźnych rzeczy swetry dwa - takie typowo zimowe, grube, z golfami. I tyle. Więc stąd przymus uzupełnienia garderoby. Śmieję się, że jak mi zostanie brzuszka po ciąży, to te luźne ciuchy w sam raz będą. Choć jak z młodym wychodziłam ze szpitala to już było po brzuchu, ważyłam mniej niż przed ciążą. Miałam takie zdjęcie, szłam po korytarzu w szpitalu w koszuli, jakoś tak przywarła do mnie mocno i dosłownie widać było każdą kostkę, każde żebro, twarz miałam zapadniętą, a do tego nogi - dwa patyki - wyglądałam jak uciekinierka z obozu lub anorektyczka. Ja przed ciążą ważyłam 47-49 kg, jak wychodziłam ze szpitala ważyłam 43 czy 44. Strasznie wyglądałam. Tylko cycki miałam duże. w domu dość szybko przytyłam do 50, bo sporo jadłam, ale to zdjęcie podarłam a negatyw zniszczyłam, bo to był koszmar. Brrrrrrrrrrrr Teraz przytyłam 3 albo 4 kg, zależy jak waga pokazuje - ważę się głównie rano, i raz jest 58 raz 59. Ale brzuszek rośnie i cycki też i pewnie jeszcze ładne parę kg mi przybędzie. Smaruję się mustellą i trzeba przyznać, że działa, zero jakichkolwiek problemów ze skórą, oby tak dalej. Jak mi się będzie kończyc tyubka to kupuję kolejne, rewelka jak dla mnie. Także wielkie dzięki za polecenie jej.
  6. Cześć. Dziewczyny, widzę, że wczoraj prawie każda miała jakiś dziwny dzień. Ja poszłam do fryzjera - jestem zadowolona, ale wczorajszy dzień tak mnie wymęczył, że ok 16 już padałam na pysk. A wieczorem pokłóciłam się z mężem, przepraszał, ale ja nie chciałam się odezwać, nie wiem co we mnie wstąpiło, bo to pierdoła była. A potem padłam na pysk i spałam do 8 prawie, budziłam się co prawda kilka razy, ale ogólnie było ok. Sny mam nadal głupie, ale już nie o dzieciach. Ana - zdrówka dla Martynki dużo. Mój młody dostał pierwszy antybiotyk jak miał 9 mcy, a potem to już seria była - zastrzyki głownie, bo ciągle miał chore oskrzela i uszy i nic nie działało - tylko zastrzyki. Na szczęście wyrósł z tego dość szybko. Przyszły wczoraj dwie bluzki z allegro - jedna ładna, ale materiał jest lichy, tzn. nie taki zły całkiem, ale mógłby być grubszy. No, na wiosnę będzie super. A druga jest skstra, bardzo jestem z niej zadowlona. Ma dojść jeszcze jedna bo akurat koloru nie było takiego jak chcę. Na wiosnę jakieś lekkie portki dokupię i ze dwie koszulki luźne i tyle. Karusia - mnie nie podobają się te pasy, ma moja przyjaciółka i jakoś to średnio mi się podoba, niedawno była u mnie(jest w ciąży 1,5 mca więcej jak ja) i przymierzyłam do dżinsów i nie bardzo mi to odpowiada. Pewnie, że szkoda trochę kasy na ciuchy ciążowe, ale te bluzki co ja kupiłam to i później można spokojnie nosić.
  7. Bromba, a Ty pisz jak w pracy się układa. Avi - a jak Twoja koleżanka od zszywacza? Dała już spokój?
  8. Piszę na raty, bo inaczej zawiesza mi się kafe. A ja od dwóch dni wogóle zirytowana i niedospana jestem, śnią mi się koszmary - że rodzę sama, bo nie zdążyliśmy do szpitala i dziecko nie oddycha, ja próbuję reanimować i nic i budzę się wtedy zlana potem i płaczę. Wczoraj z takiego snu mąż mnie wybudził, dziś sama się ocknęłam i potem nie spałam 3 godziny, normalnie zasnąć się bałam. Koszmary straszne, nie wiem czy nie pić melisy na noc, bo jak więcej takich snów mieć będę, to ja dziękuję. Mnie chyba się zaczyna nerwówka, ech, oby do czerwca. Pozdrawiam.
  9. Co do innych sprzętów - mój młody miał leżaczek-bujaczek i przy nim to była kasa wywalona w błoto, bo wcale w nim się nie chciał bujać. Tylko pierwsze m-ce i to bardzo mało, a potem jak zaczął siedzieć to już za chiny nie dał się położyć. Wolał krzesełko do karmienia, a ja miałam takie z funkcją odchylania oparcia i bujania(składało się podpórki i były bieguny- niskie dość to krzesełko było) Produkcji chyba czeskiej, takie dość toporne w porównaniu dzisiejszych, ale jak na te czasy 15 lat temu to był hicior. Muszę Wam jeszcze coś napisać, to nie tak, że ja jestem niewdzięczna czy marudna, ale nie lubię jak mnie ktoś na siłę chce uszczęśliwiać. No i w pracy u mojego męża wymyślili, że właśnie wózek mi kupią. I powiedzieli o tym mężowi, a on mi powtórzył. Więc mu powiedziałam, by delikatnie powiedział kobitkom, że ja nie chcę wózka, bo to taka rzecz, którą sama chcę wybrać. No i on im powiedział, więc jedna zadzwoniła do mnie i na siłę mnie przekonywała, bym jednak im pozwoliła kupić. No to ja swoje, że wcale nie muszą robić mi takich drogich prezentów, że jak chcą to wystarczy paczka pampersów i jakieś ubranko, a te swoje. No to ja im, że nie i koniec. Więc za chwilę znów telefon - a co bym chciała. No kurcze, to głupio tak powiedzieć - chcę to czy tamto. Zresztą, ja najbardziej lubię SAMA sobie wszystko zapewnić, wybrać to co mi pasuje. No, ale z drugiej strony rozumiem i dziewczyny, ze nie chcą kupić mi rzeczy która już mam . No i powiedziałam, by kupiły krzesełko do karmienia. Zielone koniecznie. :-) Może i zołza jestem, ale mnie naprawdę pieluchy by ucieszyły i pamięć, a nie takie na siłę wciskanie czegoś drogiego. Zwłaszcza, że to pracownicy mojego męża - i wygląda to trochę na lizusostwo. A głupio tak dać link na allegro i powiedzieć - to macie kupić. Bo np moja siostra - zadzwoniła i powiedziała - daj znac czy bedzie chłoppczyk czy dziewczynka, to wyślę Ci paczkę - mam mase rzeczy nieuzywanych po moich dzieciach(2 chłopcy i dziewuszka) i sporo używanych, ale w super stanie - to ci się przyda. I koniec kropka, a nie pytania - a co chcesz, wózek czy nosidełko czy moze nowego mesia? Moze trochę upraszczam, ale zirytowały mnie wczoraj tym - dziwnie się czułam.
  10. Hej. Wczoraj opisałam się jak głupia i zżarło mi cały tekst mimo, że go skopiowałam. Dzięki za rady dot. wózków - ten Jedo niezły, ale chyba zrobię jak radzi Oczko i moje koleżanki z realu - wózek z RAF bez fotelika, bo się super sprawdza, a fotelik z maxi cosi. Bo faktycznie nie ma co na foteliku oszczędzać. A wózek nie musi być za 1500, wystarczy by był zwrotny i w miare wygodny. A okazuje się, że RAF-a prowadziłam, ma go moja przyjaciółka najlepsza - a ja przecież cale kilometry z tym wózkiem robiłam jak zajmowałam się jej małym w weekendy. No więc na razie mam taką koncepcję i chyba mi zostanie. Marzka - mnie właśnie mutsy się nie podobają - bo są takie "zawieszone". Ale podobno są najlepsze. Co do wyposażenia pokoju dziecka - mamy taki pokój już umeblowany - bibliteczka, komoda, szafa - przestawimy wersalkę i akurat wejdzie łóżeczko. I na nic więcej miejsca nie będzie, tzn. akuratna środku będzie go sporo, ale na sprzęty już nie. No, najwyżej fotelik do karmienia się wciśnie obok szafy. Ale akurat te meble są ok - z biblioteczki mąż zabierze swoje pierdoły i będzie miejsce na kosmetyki dla dzidzi, misie i inne, z komody ja zrobię wyjazd ze swoimi rzeczami i bedzie cała dla dziecka, jest duża i szeroka i przewijak na nią spokojnie wyejdzie, a szafę przetrzebię też i to porządnie. Właśnie jestem na etapie przeglądania szafka po szafce ciuchów, ręczników, firanek itd, i wywalam co niepotrzebne. A jest tego masa cała. Na koniec zostawiam swoje ciuchy - wielu szkoda mi, ale albo już nie pasują, albo już nie wypada mi takich zakładać. Ja to chomik jestem, po tym jaki kiedyś matka przerobiła na badziewiaste spódnice zajebiste sukienki z lat 70-tych to ja niczego nie wyrzucam(moda wraca-czaicie ;-) ). No, ale teraz siła wyższa. A na pościel, ręczniki i td mąż ma zrobić pawlacz (do tej pory byłam przeciwniczką pawlaczy, ale znów - siła wyższa).
  11. Dzięki Sikorka stokrotne! Bo już się bałam, że to może jakiś szmelc. Choć opinie ma bardzo dobre, ale zawsze lepiej dopytać. Powiem ci, że nie mogę się już doczekać tych zakupów, na razie nie kupuję nic, raz - wolę poczekać, dwa - musimy pokój jeden przerobić. i dopiero jak miejsce będe mieć to zacznę zakupy.
  12. Sikorka, i nie rozwalał się, nie łamał i nie było problemów? A mówiąc nosidło mówisz o gondoli? Karusia, link mi się nie otwiera. Napisz o co tam biega.
  13. A, jeszcze mi się te coneco podobają. W nich fajniej jest rozwiązana funkcja montażu fotelika. Ale chyba mam jeszcze trochę czasu na wybór wózka.
  14. Hejka. Dzieki za rady odnośnie wózków, ale właśnie w tym problem, że ja nie wiem czego chcę :-), bo za czasów jak młody się urodził to był jeden model wózka, i wszyscy takie mieli, tylko kolorem się różniły, a i tak jeszcze można było na ulicy spotkać te stare "ceraciaki" - nie wiem czy czaicie o jakie wózki mi chodzi. W sumie to chodzi o wózek na miejskie bruki, chyba wolę 4 kółka. No i do bagażnika mógłby się mieścić. Oglądałam na allegro rózne - od Mutsy za 2000 z kawałkiem, przez te za 1500 do tych za 600-700 zł. I np najbardziej podoba mi się ten: http://allegro.pl/item861238094_smart_exclusive_fotelik_mega_gratisy_24_kolory.html oczywiście nie czerwony a zieleń czy granat. Wogóle te wózki z RAF podobają mi się bardzo. Słyszałam, że te mutsy są to mercedesy wśród wózków, ale nie podoba mi się to, że są takie "zawieszone" w powietrzu, ta rama wygląda niestabilnie. No i cena - zwala z nóg. A ten link co wklejam, to używany wózek z gondolą tylko, bez spacerówki i innych bajerków. http://allegro.pl/item872260700_mutsy_urban_rider_2009_podwozie_gondola_cargo.html Ja chcę odłożyć kasy jak najwięcej na wychowawczy. A i tak wydatków będzie masa, bo nie mamy nic, nawet jednej pary śpioszków. A wracając do wózka, jest on trochę ciężki, ale z tego co widzę to waga wszystkich waha się od 11 do 15 kg. Mam jeszcze pytanie, czy te foteliki co są z wózkami to są ok? czytałam już sporo opinii i jedni mówią, że bardzo dobre, inni, że takie sobie. Ale najwięcej opinii takich, że na początek może być, a potem kupić jakiś większy np. z maxi cosi (te mają najlepszą opinię) No i tak czytam, czytam i powoli głupieje.
  15. Czesc lasencje. Dobrze, że wrócilyscie. Ja ostatnio siedzę na allegro i kupuję ciuchy ciążowe. staram się ograniczac, ale w ciąży też chcę jakoś wyglądac, a nie mam wcale w czym chodzic. Brak mi ładnej bielizny ciążowej, macie jakies sprawdzone sklepy internetowe? I mam jeszcze do Was prośbę - napiszcie mi jakie macie wózki, jaki fotelik na początek najlepszy. Z góry dzięki, oglądam różności w necie i mam mętlik w głowie. Buziaki dla Waszych pociech. Jak obrobię zdjęcia to wrzucę na @ - mam już okrągły brzuszek, w końcu to 15 tydzień i 2 dzień.
  16. Z okazji Nowego Roku składam najserdeczniejsze życzenia, aby każdy dzień był piękny i pełen uśmiechów, by zawsze towarzyszyli Wam bliscy, by zdrowie dopisywało, a kłopoty omijały Was szerokim łukiem.
  17. Cześć dziewczyny. Ja dziś w necie po dłuższej nieobecności, przed świętami odcieli nam net, no a w święta nie zaglądałam wcale. Najadłam się trochę strachu w pierwszy dzień, bo znów plamienie było, zadzwoniłam do lekarza, odebrał - i kazał wziąść leki, lezeć, a jakby plamienie się nasilało lub brzuch by bolał to do szpitala. Na szczęście przeszło wszystko, dziś wstałam na chwilę, tak to mąż robił wszystko. W drugi dzień mieliśmy gości i wczoraj też - i mąż też wszystko szykował, co prawda pomagały mu jego siostra i kuzynka, ale ogólnie wszystko on robił. Moja mama z bratem nie dotarli - rozłożyła ich grypa i to taka porządna. Jeszcze w wigilię czuli się jako tako, a w święta już masakra była. No i tak to minęło, ciśnienie było masakrycznie niskie, więc głowa mnie bolała strasznie, no i nerwy jeszcze swoje zrobiły. Dziś już lepiej. Mąż dziś odpocznie, gotować nie trzeba bo dojadamy świąteczne dania. Młody lata do kolegów, do domu tylko tyle by zjeść. Śnigu u nas mnóstwo - w nocy zaczął padac i pada cały czas Idę leżeć, oby dzieciaki Wam już nie chorowały. Ana - mam nadzieję, że po świętach jest lepiej! Pozdrawiam.
  18. hejka. Ale cisza, myślałam, że topik skasowali. Julka, no to masz kilka dni odpoczynku. Przyda się, by akumulatory podładować. I szczęśliwej podróży. A Twój synio to naprawdę słodziak jakich mało. Wiesz, mój młody też nie ściągał mi serwet, bibelotów. Za to namiętnie bawił się pilotami itp. I przez jakiś czas wywalał z szafek ubrania. I prasował je takim dziecinnym żelazkiem. Ale miał radochę. Potem mu przeszło. Atmosfery świąt nie czuję za bardzo -uziemiona. Tylko w radiu, tv ciagle o świętach. Na siedząco pokroiłam sałatki, ulepiłam pierogi(stary gotował). Zrobił rybę po grecku. Reszta zamówiona - a mięsa jutro wstawie do piekarnika. I tyle. Porządki takie bardziej po wierzchu - zresztą, w szafach i szafkach mam porządek przez cały rok, więc nie muszę jakoś specjalnie się wysilać. Pani co mi pomaga ma jutro przyjść na umycie podłóg, przetarcie kurzy wysoko i ma mi umyć szafki w kuchni. Ja z bólem głowy, smaruję czoło amolem i pomaga. Ale co jakiś czas znów boli. No inerwa wczoraj mieliśmy. Zamówiliśmy drzwi pokojowe i do łazienki i wc. Stare już były zdezelowane i szyby popękały i malowane już wielokrotnie. Więc postanowiliśmy zainwestować w nowe. Przyszli panowie, obmierzyli, pozapisywali - ile szerokości, prawe czy lewe, no i długość, bo fabryka robi dłuższe, a samemu się przycina. Oni w usłudze mają przycinanie. Zostawili nam kopię tych miar(na szczęście mąż nauczony doświadczeniem poprosił o nie). Wczoraj przyjechały drzwi. Pierwszy nerw, mąż pojechał na zakupy, młody na treningu, ja sama w domu. I telefon od pana, że za 15 minut będą drzwi. No chwila, ja na to, zadzwonię po męża, sama jestem. (drzwi trzeba wnieść na górę samemu) Pan zaczął się "pluć", ale usadziłam go mówiąc, że o czymś takim trzeba uprzedzic wcześniej a nie chwilę przed. Zadzwoniłam po męża, dojechał na czas. No i młody wrocił. Wnieśli te drzwi. Rozpakowali - pokojowe ok, pasują, takie jak zamówione. Kibelkowe - powinny być prawe są lewe... zonk. Łazienkowe - wymiar ok, prawe jak być powinny. Tylko przy szybach poobdzierana okleina i do tego na całej powierzchni bąble i wybrzuszenia - niedoklejone. Mąż dzwoni, by pan wrócił, pan z łaską przyjeżdza. Mąż mu mówi, by zabrał te drzwi - bo nie takie były zamawiane do wc, a łazienkoych nie przyjmujemy, bo są uszkodzone. A pan nam na to, że nie przyjmie, bo są już ucięte! No, to się wkurzyliśmy - ja się nie odzywałam, ale mąż tak i pyta pana jak to nie zabiera, przecież takich zniszczonych my nie chcemy, a te do wc to nie takie jak zamówione. Pan nam wpierał, ze takie zamówiliśmy - no to mąż mu przed oczy kopię zamówienia. No to przyznał rację, ale dalej miał wątpliwości czy te od łazienki zabierze. Mąż się wściekł i powiedział, że on składa w takim razie oficjalną reklamację, bo płaci za drzwi a nie obdarte byle gówno. No i pan z łaską zabrał i jedne i drugie. No i nerwa mieliśmy, potem przeszło, mam nadzieję, że bez problemów będzie dalej - i że dadzą nam nowe drzwi, w końcu zapłaciliśmy za wszystko. ta firma miała niezłą renomę, znajomi chwalili. Ale podobnie było z oknami (inna firma), wszyscy zadowoleni, a u nas spieprzyli okno balkonowe i mój do dziś dnia zgrzyta zębami jak wyjdzie na balkon i widzi te krzywe listwy. Nie mamy szczęścia do fachowców, czasem to nadaje się tylko do "usterki". I najczęsciej jest tak, że mąż sam robi, bo przynajmniej zrobione jest starannie. A mój to perfekcjonista, więc... Pozdrawiam!
  19. Cześć. Dzięki dziewczyny wielkie, na Was można liczyć. Czyli jak pisałyście - najlepiej zdrowy rozsądek. Akurat surowe mięso wołowe to ja uwielbiam, tatar mniam mniam, ale to wiem, że nie wolno. Zrobię małżowi na święta, bo on też lubi. Co do owoców morza - ja dużo tego nie jem, ale jako dodatek do pizzy(własnej) i sałatek - kocham. Tylko ja je najpierw parzę w gorącej wodzie, a potem na maśle z czosnkiem smażę - takie są dla mnie najlepsze. No nic, zobaczymy jak to dalej będzie. Pozdrawiam.
  20. Kurde, dzięki. Ja rozumiem co przezywasz, w mojej poprzedniej pracy wytrzymałam niecałe 7 m-cy, też jedna laska mnie wkurzała - ja ją zastępowałam w razie nieobecności i nie dość, że nie przekazywała mi obowiązków, nic mnie nie uczyła, to jak tylko złapała mnie, że coś zrobiłam nie tak, to robiła aferę. W końcu jej się postawiłam i też nikt za mną się nie ujął, bo ona pracowała tam od lat a ja byłam nowa. Nie powiem, bo inni pracownicy byli dla mnie ok, ale jak przyszło co do czego to po jej stronie staneli. No i szefowa była okropna, jej nikt nie lubił. I dlatego szukałam innej pracy, bo tam wykańczałam się nerwowo. W moim poprzednim poście napisałam "no i się zestresował strasznie, że coś jest ok" a miało być, że coś nie jest ok. Sorki, ale nie myslę, głowa boli, co prawda spałam ponad 2 godziny i trochę przeszło, ale nie jest jeszcze dobrze. No i nic nie mogę brać, niby pozwolił lekarz pyralginę w ostateczności, ale na razie nie chcę faszerować się lekami. Postanowiłam przestać czytac net i książki, kurcze można pierdolca dostać. W jednej piszą by nie jeść owoców morza poda żadną postacią(uwielbiam), w drugiej, by tylko surowych unikać, a przetworzone tak, bo akurat owoce morza mają kwasy omega-3 i to bardzo wspomaga układ odpornościowy dziecka. W jednej piszą, by unikać wątróbki jak ognia, bo ma za dużo wit. A i to może zaszkodzić. W drugiej piszą, żeby jeść wątróbkę, bo ma dużo żelaza łatwo przyswajalnego i jest wskazana dla kobiet z niską hemoglobiną w ciąży(to ja). W jednej znów piszą, by dziecko układac na boku i na brzuszku, zmieniać pozycję do spania - bo i główka się formuje równomiernie, i w razie ulewania nie zachłyśnie się. W kolejnej piszą by absolutnie nie kłaść na boku i na brzuchu, tylko na plecach, bo jak śpi na boku czy na brzuszku to wzrasta ryzyko wystąpienia zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej/ To samo dotyczy wielu rzeczy - np., cytrusów - jeść, nie jeść, pić mleko, nie pić - bo alergie itd. Koleżnka jeszcze mi powiedziała, że od cytusów mozna poronić. normalnie kopara mi opadła. Zwariować można. Ale jak to baba w ciąży, jak poczytam różnych rewelacji to potem myślę i myślę... Wiem, że najlepszy we wszystkim zdrowy rozsądek, ale... dajcie znać co Wy o tym myślicie, jak Wy robiłyscie. Z góry dzięki.
  21. Cześć. Ja chora - zatoki. Nawet nie wiecie jak głowa mnie boli. Nie, nie boli - napierdala. Dosłownie. Wczoraj byłam u lekarza, jest nieźle, ale - po pierwsze - szyjka krótka, po drugie ciągle są jakieś plamienia(na szczęście niewielkie) no i macica bardzo się kurczy, trochę za bardzo. No i kiepskie wyniki morfologi. Więc dalej leżeć, jak najmniej robić, zwolnienie do połowy lutego i jeszcze pan doktor powiedział mi, że do końca ciąży nie wrócę do pracy. Bo nie ma co ryzykować. No to leżę. Widziałam maleństwo jak fikało fajnie na usg, szkoda, że robił dopochwowo. Następnym razem poproszę o normalne, to sobie chłopina popatrzy. Był strasznie zawiedziony, że tym razem zdjęcia nie było. No i podsłuchał jak lekarz przechodząc koło drzwi mówił, ze jak mnie boli to mam brać leki, no i się zestresował strasznie, że coś jest ok. A mi lekarz kazał brać podwójną no-spę jak mnie brzuch rozboli. Bo dość często mnie pobolewa - jak na silny okres, a to raczej niedobrze. Dziś miałam ochotę na gołąbki, zrobiłam, a jak, ale z tego bólu głowy i od "pomocy" męża zapomniałam do nich dodać ryżu. Dobre wyszły, ale dziwne trochę bez ryżu. Wczoraj napisałam przed lekarzem jeszcze długaśnego posta i zjadło mi go bo były jakieś prace konserwatorskie na kafe. I dziś nie mam weny by napisać to wszystko jeszcze raz. Oczko, normalne, że padasz - organizm się przyzwyczaja do wstawania rano. Kurde no - spokojnie, fakt, niezbyt dobrze ten początek wypadł, ale moze jeszcze będzie dobrze. Pliszka, nie denerwuj się bucem, nie warto. Pozdrowienia dla reszty.
  22. Cześć dziewczyny! He, Wy o sexie min, a mnie już ślina cieknie dosłownie, niby można inaczej i nie powiem, bo małż się stara i "bawimy się", ale jednak co bzykanko to bzykanko. A ja nie mogę i cierpię :-) Trochę. Prezenty kupiłam, młodemu koszulkę z jego ulubionym piłkarzem, worek z logo ulubionego klubu i słodycze. Mężowi koszulę, słodycze i spinki do mankietów. A koszulę już mu dałam, bo przesyłkę odebrał on i otworzył. Ja zwykle proszę sprzedawców z allegro, by na niego adresowali, bo dostaje do pracy, a u nas ze skrzynek giną listy, awiza(często listonosz zamiast pofatygować się na piętro, to zostawia awizo w skrzynce). I zwykle mąż nie otwiera przesyłek, jak widzi obcego nadawcę, a teraz nie sprawdził dokładnie, myślał, że to dla niego coś. Ale nic to. Braciom kupiłam koszule sztruksowe, a mamie perfumy - i tyle, bo tylko oni do nas wpadną na święta. Mąż swojej chrześnicy kupił komplet biżuterii, jej mężowi wodę Beckham, a ich synkowi kupiliśmy ogromną ciężarówkę i klocki. Ja od 2 nad ranem nie spałam, zaczęłam przysypiać ok 5, ale zaraz musiałam wstać, bo dziś robiłam badania - krew, mocz i takie tam. Teraz mąż przywiózł mnie do domu, zjadłam pączki i siedzę. Zaraz położę się spać, bo wymęczona jestem nieziemsko. I katar mi się przyplątał, taki porządny, miałam go od dłuższego czasu, pomagała woda morska, ale teraz już niestety nie pomaga. Znacie jakieś domowe sposoby? leków nie wezmę, krople do nosa to chyba te dla dzieci można stosować, ale nie jestem pewna. Naturalna, zdrówka dla małej i obyś nie była jak nie chcesz, Oczko - zdrówka dla Ciebie, Ana - super, że jest lepiej, Julka - dasz radę. Dziewczyny dobrze radzą, zamów wakacje i tym sposobem skróć pobyt rodziny i znajomych - Wy wyjeżdżacie i oni się muszą ewakuować. A po tygodniu wróćcie i bądźcie tylko Wy - dla siebie. Pozdrawiam.
  23. CZeść. A ja nie pisałam, bo po fajnym piątku, gdzie nie rzygałam i nie miałam mdłości przyszła sobota - no i zaczęło się od nowa. Wczoraj było nieco lepiej, ale też nie za dobrze. Dziś od rana na razie (odpukać) spokojnie. Pozdrawiam.
  24. Dziewczyny, uszy do góry, Naturalna, Ana - nie smutkujcie się. Teraz pod górę, ale i z górki będzie. Wiem po sobie. Zdrówka życzę Tobie Naturalna i malutkiej. A teściostwo niech sobie swoje rady w dupę wsadzi. Ja sama, młody do ojca wybył, stary w szkole. nudzę się szczerze mówiąc, oczy mnie pieką więc czytać nie mogę, haftować też nie. Siadłam na chwilę do kompa, ale też bolą i łzawią. chyba zatarłam. Ide się myć i kładę się, dziś nie spałam w dzień i padam już na pysk.
  25. Cześć. ja dziś o dziwo samopoczucie ok od rana, ale na nic weny nie mam. Pozdrawiam.
×