Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yennyfer

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Yennyfer

  1. Cześć lasencje. A u mnie - czuję się już trochę lepiej, mniej wymiotów, więcej jem, odżyłam. Jeszcze nie jest idealnie, ale naprawdę niebo a zamia miedzy tym co jest a tym co było. Bardzo nam ulzyło po wczorajszych badaniach, bo jednak bałam się. Wiecie, niby wierzyłam, że wszystko będzie ok, ale ciągle w uszach miałam słowa lekarza, który na izbie przyjęć w szpitalu radził mi powrót do domu i "poronienie w spokoju" ze słowami "natura lepiej wie co robi". Nie dopuszczałam do siebie złych myśli, ale to fatalne samopoczucie, stres robiły swoje. No, teraz to tylko czekać do czerwca. I będzie mała baletnica albo piłkarz. Chłop przeszcześliwy, wczoraj normalnie piał ze szczęścia. Oby mu tak zostało. Pozdrawiam wszystkie.
  2. Zżera mi wpisy, w każdym razie u mnie ok, dzidzia zdrowiusia. Pozdrawiam.
  3. Witam. U mnie wsio ok, dzidzia zdrowa, przezierność dobra, 1,2, kość nosową widać wyraźnie, kręgosłup wykształcony, wierciła się strasznie, ale wszystkie pomiary dało się zrobić. Pewnie wiecie jaka szczęśliwa jestem... W ogóle dziś mam dobry dzień. A po badaniu pojechaliśmy do hurtowni i kupiliśmy wymarzony serwis obiadowy na 6 osób. Składałam na niego kasę długo bardzo, a że na święta goście się zapowiedzieli, to już mus był kupić. Najważniejsze, że jest możliwość dokupienia poszczególnych elementów w razie stłuczenia czegoś. Ana - spokojnie, wszystko samo się poukłada. Najważniejsze, że żałuje.. A teściówki to tylko pozazdrościć. Pozdrawiam.
  4. Hejka. Zaraz jadę do lekarza. Wieczorem albo rano napiszę Wam co i jak. Na razie zaczynają mnie nerwy ponosić. A dwa dni temu pokłóciłam się z mężem, darliśmy się na siebie oboje. On po raz pierwszy odkąd zaszłam w ciążę podniósł głos. Ja zaczęłam krzyczeć, to fakt, ale z jego winy. Sprawa głupia, on zatrudnił moją koleżankę no i ona narobiła w pracy brudu strasznego. Nie będę pisać co i jak, bo sprawa dość charakterystyczna, a nie wiem kto to czyta. W każdym razie ja nie wiedziałam, że mają zatrudniać. I ona złożyła papiery. Przeszła do "finału" - zostały trzy osoby. I mąż zapytał się mnie czy znam te osoby. Ja powiedziałam, że znam tą jedną. No to on się zaczął o nią wypytywać. I ja powiedziałam, że ona jest ok, no bo znałam ją z jak najlepszej strony. W życiu nie spodziewałabym się, że wytnie im takie numery. Sprawa ma oprzeć się o sąd niestety, będzie dużo smrodu, co firmie jest bardzo nie na rękę. No i mąż wrócił do domu wściekły. I dąsał się całe popołudnie, a potem coś się do mnie przyczepił, że co ja mu mówiłam o tej dziewczynie, że jest fajna. A potem o jakąś inną głupotę. No i stłukłam z nerwów jego ulubiony kubek. I tak od słowa do słowa ja zaczęłam się drzeć, on też. Ale wyłam, chyba ze dwie godziny. On co prawda przepraszał mnie już po chwili, ale w dupie miałam jego przeprosiny. Głowa mnie rozbolała strasznie, no a przecież procha brać nie mogę. I wczoraj przez to miałam globusa że ho ho. Mąż kupił w ramach przeprosin filiżankę. Od niedzieli mniej rzygam. Oby to już się utrzymywało. Bo od razu mi lżej jak nie latam co chwila do wc. No i zaczyna mi być widać brzuszek. Kupiłam sobie dzinsy ciążowe, niby jeszcze mieszczę się w dwie pary zwykłych, ale ciasnawo się zrobiło. Kurde no, pierwsze koty za płoty. A wariatką się nie przejmuj. Nic złego nie zrobiłaś. Oczko, zdrowiej. I w pracy też olewaj babsztyla, nie ma co sobie nerwów psuć. wywalą ją i tak, a nie ma się co mieszac w takie sprawy. Ja też miałam tak w pracy, ale nic się nie odzywałam. I w końcu zwolnili, co w urzędach skarbowych jest ewenementem. Ale jak ona nie nadaje się to prędzej lub później trafi i na nią. A Ty będziesz mieć spokój. Ana, gratuluję zakupów. fajny dzień dla siebie. Pomaga nabrać dystansu. Duze buziaki dla wszystkich.
  5. Cześć. Jak po mikołaju? U nas wcześniej daliśmy sobie prezenty, zresztą mój mąż nie wytrzyma i daje wcześniej. Więc wczoraj bez emocji. Szukam pomysłu na prezenty pod choinkę. Młodemu kupię bluze albo kommplet piłkarski z jego ulubionym piłkarzem, a dla męża nie mam kompletnie pomysłu. Help.
  6. Witam. Ana - dasz radę, ja już pisałam o sobie i nie będę powtarzać, ale jedno jest pewne, dojdziesz do ściany i w koncu powiedz dość - albo w jedną albo w drugą. Może to trwac rok, albo lata całe, bo dziecko, kredyty itd, ale naprawdę czasem lepiej samemu niż we dwoje. Fakt, że macie kredyt pogarsza sprawę, ale mieszkanie zawsze można sprzedać, kredyt spłacić, a resztą kasy się podzielić i mieć na start jakiś grosz, choćby na wynajęcie czegoś na początek. Zmiany zawsze są trudne, ale może się poprawi? Kurde no - Ciebie też się to tyczy, dacie radę, bo silne babki z Was. Avi, a jak w pracy po kilku dniach? Julka, Ty też dasz radę, na pewno Ci ciężko, ale jeszcze tylko kilka m-cy i z głowy, lepiej tak, niż miałabyś męczyć sie dwa lata. Skończysz szkołę, chwila dla małego, a potem do pracy, zadbać o siebie. Zresztą mąż i tak dużo pomaga, tylko takiego pozazdrościć. Dziewczyny, mój mnie rozpieszcza - to fakt, odkąd jestem w ciąży nie mogę złego słowa na niego powiedzieć, bo chucha dmucha i obchodzi się jak z porcelaną, ale nie zawsze jest taki słodki, o nie. Jak nie byłam jeszcze w ciąży to koty darlismy i to nieźle. Jedno trzeba mu przyznać, dba zawsze o pewne sprawy, ja nie martwię się o "męskie" zadania i to w nim cenię. Do tego zawiezie, przywiezie, załatwi o co poproszę. Ostatnie dni były dla mnie jakby potwierdzeniem tego, że dobrze wybrałam sobie drugiego meża, jak młody zachorował to dbał o niego jak matka, podawał leki, parzył herbatę. nacierał maściami itd. Wiem, że robił to i dlatego, żeby młodego do mnie nie dopuszczać, bo grypka niewskazana,ale i wiem że jest dla młodego jak ojciec. leszy niż ten rodzony, bo mój ex jak młody jest u nich i się rozchoruje, to dzwoni do mnie by go zabrać!!!! A mieszka z matką na emeryturze, babą zdrową jak rydz i mogłaby czasem z wnukiem zostać. Ale nie, po co? jego bycie ojcem ogranicza się do dawania kasy, i tak teraz dobrze, że daje, bo kiedyś to i z tym było krucho. Przestraszył się dopiero jak zagroziłam sądem. Najpierw cwaniakował, ze mu nic nie zrobię, bo nie udowodnię ile naprawdę zarabia. Ale matka mu wytłumaczyła, że ja pracuję w US, mam możliwość sprawdzenia obrotów firmy, nasłania kontroli itd ;-) W życiu bym kontroli nie nasłała, ale oni mierzą swoją miarką, więc wygrałam. A od jakiegos roku mam z ex lepsze kontakty, chyba przebolał, że ułożyłam sobie życie. No i na tyle chyba dziewczynki, idę leżeć. A - od małza na mikołaja dostałam przecudny kuferek z szufladkami na moje przybory do haftowania. No, nie dość, że praktyczny, to i bardzo ładny ten kuferek. Dba chłop, oj dba...
  7. hejka. I ja zamilkłam, ostatnio tak źle się czuję, że tylko półsiedzę i haftuję - albo rzygam, albo krzyżykami. Znalazłam sobie nowe hobby i uskuteczniam je - z pierwszymi już sukcesami. Pozatym stary znalazł mi panią do mycia okien, ale na razie nie ma czasu - po niedzieli ma wpaść. Na razie była tylko i ogarnęła chatę i na rekonesans ogólny, co do ceny się umówić itd. No i nie umówiłyśmy się, ale za ogarnięcie chaty wzięła 50 zł, za okna plus podłogi, plus kurze plus zawieszenie firanek bierze coś ok 100. Spoko, czuję, że pokorzystam z niej ile się da, no bo jak mam leżeć. za tydzien jadę na USG - przeziernośc. Nie wiem czy nie za wczesnie, to będzie przełom 11/12 tyg. No i młody mój był chory, już dziś poszedł do szkoły choć ma katar. Ale ma i 2 sprawdziany i uparł się, że idzie, bo nie chce potem pisac sam. Co do pind w pracy - cóż, każdy ma swoją pindę, ja np. w obecnej pracy mam takową, ile to ja z nią się kotów odarłam, to moje. A w poprzedniej miałam taką pindę szefową bezpośrednią, to przez nią zrezygnowałam z pracy, bo uprawiała mobbing w biały dzien. co do prezentów - na imieniny niedawne małż kupił mi extra komplet biżuterii- wisior,kolczyki i bransoletka z kamieniem noc kairu. Uwielbiam. A sama sobie kupiłam wode toaletową Absynth z Avonu. Uwielbiam ją, jedyny zapach który teraz mi nie przeszkadza, trwały, ładny, super. A na mikołaja małż dał mi kuferek na moje szpargały do haftów. Pozdrawiam Was wszystkie, trzymam kciuki za pisanie prac i oby dzieciaki były zdrowe.
  8. Cześć. Napisałam długaśnego posta, ale prad wyłączyli więc mi go zżarło. Wrrrrrrrrrrrr Zdrówka dla maluchów, mój młody też chory. No i ja kicham i prycham. Sikorka - mnie podoba się A*Men Muglera, ale to specyficzny zapach, inny niż Farenhait. Ciężki. Kiedyś nie cierpiałam tego zapachu, ale mój małż go uwielbia i przyzwyczaiłam się. Pozdrawiam.
  9. Cześć dziewczyny! To hejka wyżej to ja, coś mi się komp wiesza i wariuje - ech, do czyszczenia musze dać. A młody zbiera kase na nowy. Wczoraj nie pisałam, bo cały dzień goście albo byli, albo dzwonili. mamy w domu potrójne święto, więc tak do niedzieli będzie. No, od męża dostałam na imieniny obłędny komplet biżuterii z kamieniem noc Kairu. Bajeczny. Choć wolałabym zielone bursztyny, ale ten też jest super. Ana - peeleing z kawy to prościzna - ja parzę dwie - trzy czubate łyżki kawy mielonej w odrobinie wody, czasem dodaję trochę cynamonu - albo kroplę aromatu jakiegoś - wtedy ładniej pachnie. No i jak to wystygnie to dodaję do tego trochę mydła w płynie albo żelu pod prysznic(staram się by miał jak najbardziej neutralny zapach - mydło w płynie z rosmana idealne) i tym się nacieram - w rękawicach do masażu. A potem spłukuję. Jak chcę pokombinować to dodaję przed samym nacieraniem sól albo łyżkę kaszy manny - wtedy lepiej trze. Ale kawa musi być zimna, bo w ciepłej sól się szybciej rozpuści a kasza zmięknie. I to naprawdę mu si być dodane przed samiutkim wcieraniem. Uwielbiam takie peelingi - o wiele lepsze niż te sklepowe. No i trzeba znów zacząc stosować, bo cellulit wraca. Poza tym rzygam jak rzygałam, no i mam nowe hobby - haft krzyżykowy. Nawet mi wychodzi. na jakiś czas obleci i nie będę się nudzić. A - co miłe - dostałam premię z pracy, co prawda niewiele bo tylko jeden m-c z kwartału byłam w pracy, ale zawsze to coś. No i chyba kierowniczka nie dała mi minimum tylko ciut więcej. Podobno w pracy masakra - nie bardzo ma mnie kto zastąpić, no i bajzel się robi. Konczę, idę się malować, coś przegryzę i jadę do dentysty. znaczy małż mnie zawiezie.
  10. Hejka Oczko - książka super, w połowie grudnia mam badania - blisko mojego gina jest empik to pewnie wpadnę tam i kupię ta książkę.Naprawdę ciekawa rzecz. A co do mandarynek - nie mogę niestety ich jeść, jedyne z cytusów co mi wchodzi to grejfruty, zwłaszcza zielone. Pomarańcze też odpadają, choć lubiłam zawsze. Mnie się tak smaki pozmieniały, że ja nie wiem chwilami co się dzieje. Nawet jak sąsiadka gotuje i poczuję coś to rzygam. wczoraj była wogóle masakra - cały dzień leżałam i rzygałam, nie pomagały leki, witaminy, nic. Dziś deczko lepiej, ale tylko deczko. Już nie mogę chwilami, bałam się nawet bo nie tyłam, teraz już jestem 2 kg do przodu, ale same cycki ważą z kilogram-półtora, stary się śmieje, że są wielkie jak arbuzy. Bo są. A - i wiecie co - znów mam początki celulitu, przez to leżenie zaniedbałam masaże i peelingi skóry trochę, smaruję tylko mustellą. Powiedzcie mi, czy kawowe peelingi nie zaszkodzą? na nogi i dupsko tylko. Bo patrzyłam na te w sprzedaży, to te antycelulitowe wszystkie z kofeiną, to ja wolę w domu sobie swój zrobić bo lepiej działa, a o dziwo zapach kawy toleruję.
  11. Hejka. Ana - olej dziadygę, rób swoje, obronisz się niedługo. Teraz już z górki, moze spróbuj jeszcze z nim pogadać, zapytaj czy coś mu nie odpowiada w Twojej pracy... Nie wiem co Ci doradzić, bo na udry iść nie ma co. Ja swojego promotora wspominam przemiło - zresztą - mamy kontakt służbowy. Czasem jak nas odwiedza w pracy (a pracuje u nas trzy osoby z jego seminarium) to wspomina nas i mówi, że takiej grupy seminaryjnej to nie miał i nie będzie miał już nigdy. Pozatym - Torecan trochę pomaga, ale dziś już miałam dwie "sensacje". Oczy mam zapuchnięte jakbym płakała, a łzy normalnie same mi płyną strumieniami. Młody ma katar i to porządny, dziś do szkoły poszedł bo ma sprawdzian, ale jak jutro nie przejdzie to zostawiam go w domu. Co do prezentów, szukam na allegro czegoś dla dwulatka, i nie wiem wcale co wybrać. Chyba jakąś książkę kupię, bo zabawek ma masakryczne ilości ten chłopczyk. a jego mama wariuje od tych wszystkich odgłosów i melodyjek jakie wydają. Faktycznie, ciężko teraz kupić coś bez baterii i niegrajacego. A co do topików - dziewczyny - to chyba celowe podziały, jeden topik opanowała laska niezrównoważona, kopiowała wpisy z innych topików, ściemniała, wciskała kity- najpierw, że nie robiła jeszcze testu, potem że robiła już dwa, potem ze poroniła i wogóle jakaś paranoja tam się odbywała, zamiast rozmowy były wyzywanki, ktoś wkleił linki do NK i fotosika tej dziewczyny, okazało się, że na zdjęciach nie ona w ciąży czy z dzieckiem tylko brat z żoną - nie pamiętam dokładnie,ale pisać tam na pewno nie będę. Drugi topik normalniejszy, ale niesamowicie "ciukmający", a trzeci - no cóż, rozmowa jest normalna, ale te dziewczyny dziwne jakieś - jedna np,. pisze że plami cały czas, ale lekarz nie dał jej zwolnienia tylko normalnie kazał do pracy chodzić i ona chodzi, jedna z tych dziewczyn poroniła, też plamiła, ta sobie wcale tego do serca nie bierze, jakoś tak wszystkie dziwnie podchodzą do ciąży, tak niuefrasobliwie, a przy tym wszystkie przesądy ciążowe uznają. Nie kumam czaczy na tym topiku, chyba już się nie dam rady tam wstrzelić. więc z Wami zostaję, bo tu mi dobrze :-D Pozdrawiam.
  12. hejka. Plisza - trzymam kciuki za małą, wyzdrowieje. jednak najgorzej jest jak dzicko choruje, nawet najmniejszy katar się przezywa, a co dopiero zapalenie płuc. Mój dwa razy miał, ale to jak już miał 13 lat. Aż się bałam, bo tak dwa razy w roku. Na szczęście odpukać od tamtej pory spokój. Oczko, ja właśnie lecę na Torecanie od wczoraj i jest nieco lepiej. Pozdrawiam wszystkie - bardzo mi fajnie z Wami, poczytałam czerwcówki 2010 - są trzy topiki - jakaś masakra. Jednak nie ma to jak z Wami.
  13. Cześć. ja po lekarzu, jest Ok :-D - maluch rośnie, serce bije. Ma 2 cm, tyle ile mieć powinien, super. Kamien spadł mi z serca. Dostałam witaminy na rzyganko, do tego jakieś czopki. Może to coś da. Pozatym leżeć jeszcze, zwolnienie na m-c kolejny i badani - mocz, wr i coś jeszcze. W międzyczasie mam zrobić przezierność, już się zapisałam. Pozdrawiam, idę pisać smsy :-D
  14. A co do płci, pewnie, że będę chciała - wiesz, nie mogę się doczekać kupowania tych wszystkich pierdółek w odpowiednim kolorze ;-) Mój mąż nawet ostatnio dał się przekonać, ze wcześniej trzeba zakupy zrobić dla dzidzi - wózek, fotelik, łóżeczko - on miał takie przesądy, ze do urodzenia dziecka nic się nie kupuje. W ogóle jakie on ma przesądy przedpotopowe to ja się śmieję jak coś palnie. No i niedoczekanie jego by on wózek miał kupić! O co to to nie!
  15. hejka. Niedługo do lekarza, a na razie siedzę i się nudzę. Niedobrze mi, ale chyba z wrażenia jakby mniej. Koleżanka pocieszyła mnie, że jej właśnie w 15/16 tyg. mdłości i rzyganko mineło, więc ;-) he, no jak poogladałam Wasze dzieciaki na @ to mnie wzięło i od 2 dni oglądam mlodego, porobiłam trochę zdjęć ze zdjęć, bo chcę się pobawić. No młody mój był uroczy z tymi swoimi długaśnymi rzęsami, teraz... ciacho - tak to dobre określenie. panny prawie piszczą na jego widok, ciągle smsy, wizyty, ale jemu po wakacyjnej miłości, wielkiej i niespełnionej nie spieszy się do chodzenia z dziewczyną. I dobrze. W sumie to on duży chłopak, ma 15 lat, poszukam zdjęć aktualnych i wyślę na @. Julka, jak Filip był mały to mi się wydawało, że ma ciemne oczy. Ale jest super słodziak. W ogóle wszystkie dzieciaki są śliczne. ja się napatrzeć nie mogę. Julka, i weź idź do lekarza, bo takie omdlenia i krwotoki to nie przelewki.
  16. Hejka. Co do grypy i szczepień, nie szczepię się i nie zaszczepię, za nic. Kilka lat temu u nas w pracy była po raz pierwszy możliwość zaszczepienia się i ja się zapisałam. Ale na kilka dni przed szczepieniem zachorowałam (w sumie lekki katar) i nie mogłam się zaszczepić. A kolega - zdrowiutki jak rydz zrobił to. I za dwa dni tak zachorował, że leżał w szpitalu kilka tygodni, długo wychodził z choroby i to mnie zniechęciło. A dwa - znajoma zmarła dwa dni po podaniu szczepionki. Były jakieś komplikacje. Nie znam szczegółów, bo głupio mi było pytać rodzinę, ale jakoś tak od tamtej pory boję się. No i boję się zachorować - stary kicha a młody na gardło narzeka. A u mnie - bez zmian, rzygam jak rzygałam, dziś po południu do gina. Ciekawe co powie. Dam znać pewnie jutro co i jak, bo wieczorem nie chce mi się nic robić. Siedzę ostatnio w zdjęciach młodego i rozczulam się - wysłałam Wam kilka na @. Robię zdjecie ze zdjecia, stąd taka marna jakość. Ale im więcej zdjęć przeglądam to tym trudniej mi uwierzyć, że młody tak wyrósł.
  17. hejka. Wy o grypie nowej, no - ja raz posłuchałam jak to ona groźna dla ciężarówek i teraz boję się na zapas. nie panikuję, ale... Gadałam z koleżanką, podobno u nas od 4-5 nad ranem stoją kolejki do lekarzy. Odpukać, nie wiem co by było jakby młody zachorował, jeszcze przez kilka tygodni mam obowiązek chodzić z nim do lekarza, a w zeszłym roku właśnie chodząc z nim na zastrzyki zaraziłam się grypą. I to taką, ze miałam 3 tygodnie z głowy. ale mam nadzieję, ze w tym roku wsio ok będzie. I że wasze dzieciaczki też nie pochorują się na jakieś paskudztwa. Poza tym - zimno i ponuro, całą noc lało, teraz nie leje, ale siwo i wieje. Więc nawet mi nie szkoda, że jestem uziemiona. Masakra nie pogoda od kilku tygodni. RZygam dalej, dziś już 2 razy. I muli mnie non stop. No to na tyle na razie.
  18. Thęks lasencje. U mnie dopiero 8/9 tydzień, więc jeszcze trochę się pomęczę. Najgorzej mi jak pomyślę, że nie przejdzie. lezałam w szpitalu teraz z dziewczyną - była w 12/13 tyg i bez przerwy ją mdliło i rzygała, w zeszłym tyg. dzwoniła, wcale jej nie przeszło, a to już 15 tydzień. i tego się boję. Zjadłam trochę tuńczyka, o dziwo przeszedł. teraz idę grzać kapuśniak, oczywiście w szczelnej masce na twarzy, bo zapach z lodówki zabija (młody kupił sobie wędzoną makrelę) :o Najśmieszniejsze jest to, że odrzuciło mnie od coli ;-) Bromba, no nie ma co się dziwić z jednej strony, zaklepiecie i będzie z głowy ;-)
  19. Hejka. Śpię, rzygam, śpię i rzygam i tak w kółko. Robi się coraz gorzej, każdy zapach to bleeeeeeeeee, by otworzyć lodówkę zawiązuję szalik na nos!!! Byle nie czuć. Jak jem, to też takie bezzapachowe rzeczy. Jak na początku jadłam słodkie, tak odrzuciło mnie prawie całkiem, no zjem jakieś delikatne ciastko, lizaka, landrynka. Na widok czekolady - paw. No i jem na kwaśno, wczoraj pojadłam kiszonej kapusty, potem ugotowałam (a właściwie mąż pod moje dyktando) kapuśniak. I to mi podeszło, ale potem miałam tak wzdęty brzuch, że myslałam, że mi rozerwie. Wyglądałam jak w 7 mcu ciąży. Sorki ze to piszę, ale jakaś masakra, leżę, mało się ruszam i mam problemy i ze srankiem. Jem rano płatki owsiane na mleku, piję zieloną herbatę i niewiele pomaga. Najlepszy zawsze był ruch, kawa i papierosek, a teraz tego niet. :( No i cera - wywaliło mi masę takich malych syfków, do tego grudki i zaskórniki, nawet jako nastolatka nie miałam takiego syfu na twarzy. Kupiłam sobie zestaw z Iwostinu purritin do cery tłustej - krem na noc, emulsję matującą, żel do mycia i maseczkę - trochę pomogło, nawet stary wczoraj stwierdził, że deczko lepiej po kilku dniach kuracji. Idę w piatek do gina to zapytam co mam robić, bo jak tak dalej pójdzie to się wykończę, bo wsio się sypie. Jednak nie ma to dziewczyny jak urodzić przed 20, jak rodziłam młodego miałam 19 lat, zero takich problemów, fakt na początku 7 zaczeło się zatrucie ciążowe i leżałam trochę na patologi, potem w 9 mcu znów przez trzy tyg, do samego porodu, ale czułam się pełna życia, biegałam jak mały sprinter, zero dolegliwości, nawet sznurówki wiązałam sama. A teraz jestem słaba jak kot na dodatek i mam takie napięte mięśnie, że wieczorem mąż musi mi mi je nacierać amolem by się rozgrzały i rozluźniły. Nerwus ze mnie taki, że wybucham o byle co. O dziwo tylko na młodego się nie drę. A pozatym dostaje się każdemu. No i od piątku wieczora buczę dodatkowo, zmarła osoba bardzo mi bliska. Na pogrzeb nie idę, raz - mam leżeć, dwa - takie emocje teraz mi nie są potrzebne. Ale jest mi z tą myślą tak źle, tak niemiło. Że nie moge pożegnać tej osoby jak należy. Idzie na pogrzeb mąż i syn. No i tak to u mnie wygląda, do tego płaczę o byle co, głównie na filmach i serialach. Jak do tej pory oglądałam tylko Hausa, CSI wszelkiej maści i inne kryminalne no i Brzydulę czasem, to teraz oglądam wszystko - dosłownie. jeszcze trochę i modę na sukces zacznę "czesać" z nudów. Mam nadzieję, że mąż mi jakiejś fajne książki dziś przyniesie bo inaczej ocipieję. heh, dziewczynki - jak fajnie u Was się wypisać i wyżalić, najfajniesze, że nie potępiacie za nic. Ana - trzym się, będzie dobrze, teraz zachowaj spokój o obserwuj rozwój wypadków. Życie i tak poda Ci gotowe rozwiązania. Pliszka, Bromba - Wy już swatacie? :-D Buzia dla reszty mamuś i dzieciaków. A gdzie Karusia?
  20. Hejka dziewczyny. Mało piszę, bo i chęci niewiele by wstać, mam taki okres, ze najchętniej leżę i śpię, wtedy nie jest mi niedobrze i nie rzygam. Rano jest ok, póki nie wstanę, więc leżę póki mogę, a jak już muszę wstać, to lecę od razu rzygać i jak zacznę to końca nie widać. Dopiero po południu robi mi się lepiej, tzn. niedobrze mi jest, ale mniej pawików. No i nastrój mam dupiasty, mega dół, nudno i pusto, całymi dniami sama. Ale mam nadzieję, że niedługo mdłości przejdą, że odżyję. Widze, że u niektórych z Was nieciekawie, Bromba - wiele racji w tym co piszesz, ale jak trafisz na egzemplarz typu maż Avi czy mąż Any - to uwierz, nawet jakbyś była ideałem kobiety to nic byś nie wskórała, bo liczy się ON i jego potrzeby. Znam to z autopsji, mój ex to krzyżówka tych wyżej wymienionych panów - ja miałam z nim to samo, żyłam z obcym facetem jak Avi-choć znałam go nieźle, to po ślubie się zmienił o 360 %, i jak Ana musiałam liczyć tylko na siebie, bo on miał swoje życie i swoje potrzeby. Kasa była jego, moją wypłatę zabierał i wszystko było wyliczane, kłótnie o wszystko. Niby pracował i na chleb było, ale awanturował się o każdy niepotrzebnie wg niego wydany przeze mnie grosz. Sam na siebie nie załował, oryginalne ubrania, kurtki ze skóry, jakiś sprzęt do jego rozlicznych hobby - a ja - jak ten dziad, o wszystko musiałam prosić. I było jak u Any, ze jak poszedł w pizdu z kolegami to nie liczyło się dla niego nic, najkrótszy wypad trwał 3 dni, najdłuższy - 3 m-ce. wracał do domu w tym czasie nad ranem, śmierdzący wódą, a ja wybaczałam bo kochałam, bo dziecko, bo cośtam. Przy dziecku też nie pomagał, jak już wziął go na chwilę, to zaraz były pretensje, że młody mu przeszkadza, że on nie może w spokoju tv pooglądać itd. A ja też miałam pracę do napisania, w domu musiało być wszysko zrobione. Ja nie narzekałam, bo nie przerabiałam się ponad siły, ale wcale nie doceniał tego co ma - a miał wszystko podsunięte pod nos, ja robiłam WSZYSTKO, łącznie z malowaniem i wbijaniem gwoździ, składaniem mebli, nie zrobił nigdy - NIC. No, przez jakiś czas prał, bo bał się, że zepsuję pralkę :-) Aż w końcu miarka się przebrała, dowiedziałam się o panienkach, o kłamstwach jakimi mnie raczył, zadałam sobie to pytanie jakie Ty postawiłaś Anie i odpowiedziałam sobie tak jak Ana - że moze nie lepiej, ale łatwiej mi będzie. jeszcze próbowałam walczyć, ale nie udało się, znalazłam lepszą pracę i złożyłam pozew o rozwód. Wtedy mój ex dostał szoku jakiegoś, kwiaty chciał mi kupić, chciał walczyć. Nie mógł przezyć, że dam radę bez niego, straszył, że skończę pod mostem, a on mi syna zabierze. I co - po 1,5 roku stanęłam na nogi, kupiłam mieszkanie, choć z tego małżeństwa wyszłam bez grosza, z meblami dla dziecka, jedna wersalką, pralką i lodówką. Tyle miałam. A w międzyczasie poznałam obecnego męża i żyję i nie żałuję ani jednej rzeczy jaką zrobiłam. Także ja doskonale rozumiem dziewczyny, wiem co przechodzą. I wiem, że przyjdzie chwila, że dojdą do ściany i zrobią odwrót. Ale na to trzeba czasu i siły, bo decyzja łatwa nie jest. W każdym razie laski - dzielne jesteście i jestem z Wami. Buziaki dla reszty! Julka - dasz radę, jeszcze tylko do czerwca. Ty skończysz szkołę, ja akurat urodzę :-)
  21. hejka. Nie ma to jak Wam napisać, od razu lepiej. Napiszcie co za firma od tych wózków, bo choć likwiduję spację to link mi się nie otwiera.
  22. Hejka, ja tylko n a chwilę. ide spać, bo za mną tragiczna noc. Było mi tak niedobrze, ze na pół siedziałam w łóżku, a i tak co chwila wstawałam. a jak już przysnęłam, to miałam zaraz takie durne sny, w tym te o coli :-( Ja to tam mam, taki głupi charakter, ze jak mnie coś wkurzy, zaboli to potem długo mi siedzi w głowie, wydaje mi się, że po problemie - a tu nie. I tak mi się śniło, że na mnie drą się, bo colę pije. Dziewczyny, muszę dać sobie na luz, bo zwariuję. Buziaki.
  23. No i tak się rozpisałam, wybaczcie, ale muszę się wyżalić. Zawsze jak wywalę z siebie, to mi się lżej robi. Idę leżeć. papatki
  24. I dziś właśnie marudził, ile to on sklepów obszedł by kupić wszystko. A w tv już reklamy świąt, mnie teraz święta przerażają. Nie wiem kto mi zakupy nawet zrobi, takie porządne... Niby mąż i syn robią jak pisałam wyżej, ale... Napisałam na kartce wyraźnie, drukowanymi literami PAPIER DO PIECZENIA. A mąż przyniósł, owszem, ale śniadaniowy! Tylko po co - ja go nie używam wcale. Mam sporo mięsa ugotowanego z wywarów i warzyw, chcę rozmrozic, młody obiecał mi skręcić, ma przyjść w środę moja przyjaciółka, to byśmy upiekły pasztet. Ale nie mam papieru, a młody wysłany po takowy, wrócił i stwierdził, że w sklepie nie wiedzieli o co chodzi... Szok normalnie. Muszę wiec przyjaciółkę poprosić o zakup tego papieru. Druga sprawa to kasa na te zakupy. Dałam meżowi stówę, poszedł po kilka rzeczy. Za dwa dni mówię, dokup jeszcze tego i tego. A on do mnie, że kasy już nie ma... Ja się pytam a gdzie reszta? Ano wiesz, wydałem. Potem przynosi mi paragon z tych zakupów. Oczywiście wszystko kupione w najdroższych sklepach. Jakbym ja robiła te zakupy z 15 zł na pewno bym zaoszczędziła. Plus miałabym resztę. A on beztrosko wydaje wszystko na pierdoły. Nie jestem skąpiradłem, ale i nie lubię rozrzutności, jak wiem, że mogę to samo kupić taniej, to idę tam, gdzie taniej. I mamy cel by oszczędzać, raz - że dziecko to wydatki, dwa - być może wezmę kilka m-cy wychowawczego po macierzyńskim, więc muszę mieć rezerwę, a tak to ja nic nie oszczędzę. Choćby dziś - kazałam mu wypłacić z bankomatu 300 zł i zapłacić za gaz - 50. A on mi przynosi kartę i 200 zł. Pytam gdzie jest jeszcze 50 zł, a on mi, że krem mi kupił. No tak, tylko, że ja na ten krem już mu dałam raz(musiał zamówić w aptece, bo akurat nie mieli tego z Iwostinu). Więc kasę wydał a dziś znów z moich zapłacił. Normalnie jest niepoprawny. i młody też ma potrzeby, byli w teatrze na jakiejś sztuce, potem obowiązkowy na takich wycieczkach wypad do galerii... No i zakupy, całe kieszonkowe wydał na pierdoły. A dziś już woła odemnie, no bo nie ma grosza. Mam wrażenie, że tracę kontrolę nad domem przez to unieruchomienie.
  25. Hejka. Stary poszedł na zebranie do spółdzielni, a młody robić referat z geografii u kolegi, to ja mam kompa wolnego i mogę posiedzieć przez chwilę bez tego wiecznego "leż". A ja leżę 90% dnia, tylko jak coś zjem to mnie zaraz się wszystko cofa. I takie półleżenie przed kompem jest ok. Dzięki Wam za rady odnośnie smarowideł na rozstępy i rzyganko. Mustelę już kupiłam, dwie tuby, a co tam, wolę wydać teraz kasę niż potem płakać. Po pierwszej ciąży mam niewiele "skaz", lepiej tego nie pogarszać. Oglądałam niedawno rozmowy w toku z laskami z rozstępami - masakra. I już zapowiedziałam staremu, że ze 3 m-ce po porodzie idę do kosmetyczki na mikrodermabrazję, albo inny wygładzający zabieg. Co do kłótni, to już mi przeszło,a małż przyniósł mi lody, miałam taką ochotę, zjadłam kilka łyżek i już bleeeeeeeeeeeeeeee I teraz na samą myśl o wiśniowych lodach mam odruch. To wkurzające, bo mam tak z wszystkim, naleci mnie na coś, zjem trochę i potem na to patrzeć nie mogę. Oby było jak mówicie - tylko do końca 3-mca, tylko to jeszcze cały miesiąc! Czas mi się dłuży niemiłosiernie, na zwolnieniu jestem dopiero 3 tydzień, a mam wrażenie, że kilka m-cy. Pooglądałam Wasze zdjęcia na @, super. Karusia, faktycznie ciekawie wyglądasz w ciemnych włosach, wcale Cię nie postarzają, no i wyglądasz z dziećmi jak siostra. Serio, drobniutka, z młodziutką buzią. Ana, mamy podobne pasemka, tylko ja na długich włosach. No i ja mam juz odrosty takie, że hej. Trzeba by się wybrać do fryzjerki mojej, ale to później, na razie mam jakąś szamponetkę w domu to pomęczę męża i mi pomoże pomalować. No i wiecie, to moje leżenie sprawia, że chyba coraz bardziej panowie doceniają moją pracę. Są w szoku ile czasem trzeba się nachodzić za zakupami, nastać przy kuchni, osprzątać itd.
×