Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

paolka-smutna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez paolka-smutna

  1. Oneill masz maila. Zajrzyj na skrzynke bo to pilne :-)
  2. Aaa z tym szukaniem to i u mnie tak samo. Gdzie jest cos tam? Tam gdzie rzuciles . Nie ma. Moze ma nogi i sobie poszlo. Ale dowcipna jestes. Dialog na porzadku dziennym. I jeszcze tak na wesolo. Wczoraj mu ptak obsral kurtke :D Zdarza sie. Chcial, zebym mu ta kurtke wyczyscila, powiedzialam \"na twoja nasral, sam se pierz\". Obrazil sie :D
  3. A mnie naszla taka mala refleksja po przeczytaniu postu Oneill. Bo u mnie jest podobnie - tez chlopczyk dostal po lapach, tez sa scisle wyznaczone granice i on tych granic nie przekracza (na razie ;-) ) Tylko, ze to nie bierze sie ze zrozumienia - robilem zle, nieprawidlowo postepowalem tylko ze strachu! On sie boi - policji, social care. Ale trudno - nie moja broszka. Ja i tak ze swojej drogi nie zejde, juz wiele zalatwilam - chociazby niezaleznosc finansowa (moze i bidna taka ale mam!). Wiem, ze jest to czlowiek chory - on nie widzi nic nagannego w swoim postepowaniu - moja wina bo go zdenerwowalam, sprowokowalam ple, ple - a leczyc sie nie chce. Zamkniete kolo - nie bedzie sie leczyl bo wedlug niego jest wszystko z nim w porzadku. Ostatnio jak sie zaczal wydzierac mlodsze dziecko prawie z placzem wpadlo do kuchni wolajac \"nie rob mamie krzywdy!\" Psiakrew - nienawidze go czasami!!!!!
  4. Dzieki dziewczyny za slowa skierowane do mnie.Jak zwykle jestescie niezawodne :-) Ja moze zle napisalam o tej swojej rezygnacji - bo to po prostu swiadomosc, ze dobrze z nim juz nie bedzie. Bo nie oszukujmy sie - do pewnego momentu wierzylam, mialam nadzieje, ze moze sie uda. Nie uda sie! A spokoj, cisza, brak wyzwisk, podniesionej lapy nad glowa - bezcenne :-) Ja dopiero teraz rozumiem jak mocno bylam zaburzona, jak gleboko tkwilam w nienormalnym, chorym ukladzie. Pierwszy krok jaki uczynilam - wtedy gdy wezwalam policje to nawet nie bylo swiadome dzialanie, to byl instynkt. Nie myslalam, nie analizowalam - szukalam pomocy. I ta pomoc mnie przerosla, przestraszylam sie wrecz (moje rozpaczliwe telefony gdy siedzial w areszcie to strach przed nieznanym) Nie wiem na co ja liczylam - ze policja przyjedzie, pogrozi mu palcem i bedzie spokoj? A okazalo sie, ze dzialania byly duzo szersze - jego natychmiastowe odizolowanie ode mnie, pomoc spoleczna, psycholog. Teraz daje sobie rade - i finansowo i psychicznie. Ale czytac Was bede nadal bo wciaz ucze sie czegos nowego, ten topik nadal pomaga mi mierzyc sie z moimi koszmarami, z myslami. Teraz ide juz do przodu, juz nie cofam sie.
  5. Nie pisze ale czytam. Mam nadzieje, ze niektore z Was mnie pamietaja. Walcze ze soba, ze swoimi uczuciami ale ide do przodu. I dosc daleko zaszlam. Juz nie ma we mnie strachu ale jest rezygnacja, nie ma juz we mnie tej \"milosci\" do niego ale jest przywiazanie, odpowiedzialnosc. Daje sobie rade jakos. Zachlystuje sie swiatem bez strachu, bez bicia, swiatem wolnym, moim. PS: Chyba powinnam zmienic nick. Nie jestem juz smutna, moze zrezygnowana ale nie smutna.
×