Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

paolka-smutna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez paolka-smutna

  1. Piglet pisze pod tym nickiem bo tak zaczelam swoja przygode ;-) na kafeterii i tak juz zostalo. Nie ma on nic wspolnego z moim dzisiejszym stanem ducha... Ale moze masz racje, moze czas pozegnac sie z paolka-smutna i nadac sobie jakies weselsze miano :-) Ja naprawde odzylam po odejsciu od meza, dopiero teraz widze jak bardzo chory byl ten zwiazek. I dlatego nadal tu wchodze, czytam i wciaz znajduje dla siebie jakies nowe wskazowki i dobre rady.
  2. Abssinthe to jak taka podrozniczka z Ciebie to faktycznie moze i do mnie sie wybierzesz :-) Ale wyspisz sie tez u mnie, nie w autobusie
  3. Abssinthe :-) nie tylko na kawe ale i na butelke dobrego wina mozemy sie umowic tylko...my chyba dosc daleko od siebie mieszkamy. Cos mi sie kojarzysz z poludniowa czescia UK. Buszujaca ja nadal mieszkam w UK, tu jest od lat moj dom :-) teraz w koncu cichy i spokojny. Nadal namawiam Cie na wizyte na policji, mozesz zadzwonic, mozesz podejsc na komisariat i powiedziec w jakiej sprawie chcesz porozmawiac. Zostaniesz od razu skierowana do kompetentnych osob, majacych na codzien do czynienia z przemoca domowa. Pamietaj - nikt nie podejmie zadnych krokow mogacych narazic Cie na jakikolwiek atak z jego strony. Zostaniesz dokladnie poinformowana o tym jakie dzialania moga zostac podjete, jak zostanie zapewnione Twoje bezpieczenstwo i pokieruja Cie co dalej robic. Nie bedziesz sama z tym wszystkim! Moj mial zakaz zblizania sie do mnie ale ja wezwalam policje po (kolejnym zreszta) pobiciu mnie. Wierz mi, ze chroniono mnie wbrew samej sobie :-) Nie szukasz realnej pomocy bo sie boisz ale nie pozwol aby strach kierowal Twoim zyciem. Pamietaj, ze na mocnych sa mocniejsi a on nie jest panem i wladca tego swiata! Ja mam teraz przekichane bo odkad rozstal sie z miloscia swojego zycia to bombarduje mnie SMS-ami pelnymi zapewnien o kochaniu, odbudowywaniu, przytulaniu itd. Tylko ja zbyt dobrze pamietam, ze jego przytulajace ramie latwo w Madejowe loze zmienic sie moze ;-)
  4. Nie zagladam na forum codziennie ale podczytuje :-) Nadal znajduje dla siebie wiele cennych rad...chociaz juz nie bezposrednio do mnie kierowanych. Aweb dziekuje za pamiec. Jakos udalo mi sie prawie wygrzebac z tego bagna. Mieszkam sama, z dziecmi, pracuje i niedawno zlozylam dokumenty rozwodowe. A dokladniej oddalam sprawe do kancelarii adwokackiej, podpisalam wszelkie pelnomocnictwa i oni zajmuja sie cala procedura. Maz o tym nie wie, dowie sie jak dostanie pozew rozwodowy. Nauczylam sie juz byc krok przed nim. Posplacalam juz dlugi jakie narobil, odnowilam dom i jakos brne do przodu. Kilka miesiecy przed jego wyprowadzka bylo okropne. Eskalacja jego agresji byla przerazajaca, czulam, ze zaczynam sie pomalu ladowac w ten znany mi czarny scenariusz. Pil, rzucil prace, byl agresywny juz nie tylko w stosunku do mnie ale i do dzieci. W koncu sie wyprowadzil, twierdzac, ze to ja jestem wszystkiemu winna, nie da sie ze mna wytrzymac, jestem kretynka, nienormalna i w ogole zmienilam sie na niekorzysc, ze mi odbija itd. Nadal probowal swojej gadki z odbieraniem mi dzieci kiedy twardo mu drzwi pokazywalam. Poznal kogos, jak twierdzil "kobiete swojego zycia". Coz...widocznie on nie byl mezczyzna jej zycia bo zwiazek ten juz jest zakonczony. Stara sie wiec swoj wdziek na mnie wyprobowywac, raz proszac abysmy byli "normalna rodzina" :O i zapomnieli o tym co bylo, zaczynajac wszystko od nowa, drugi raz mowiac "zalatwie cie, popamietasz mnie, zniszcze cie" itd Jedyne co mi z dawnych czasow zostalo to zwiazany zoladek na supel kiedy dzwoni do mnie :-( A jednak...jestem szczesliwa!!! Tak zwyczajnie szczesliwa :-) czego zycze kazdej z Was.
  5. Ups...znalazlam was :-) Nie wiem czy niektore z Was pamietaja mnie jeszcze i moje zmagania z losem i zyciem? ;-) Chce sie tylko "pochwalic" ze udalo mi sie zawalczyc o siebie i o dzieci. Nie mieszkam juz z nim, mam zalatwiona prawna separacje, pracuje i zyje sobie spokojnie - bez wyzwisk, bez szarpaniny i bez strachu. Jestem sama, on kogos ma - mam tylko nadzieje, ze nie jest to kobieta w typie ofiary i w razie czego szybko zakonczy ten zwiazek. A moze tylko w stosunku do mnie byl taki jaki byl? Nie wazne. To juz przeszlosc. I jeszcze raz chce podziekowac tym wszystkim dziewczynom, ktore tu pisaly w trudnych dla mnie momentach, dodawaly otuchy i sprowadzaly na ziemie :-) A tym, ktore rozpoczely swoja batalie o normalne zycie aby sie nie poddawaly, szly do przodu nawet malenkimi kroczkami bo zycie bez strachu i lez jest wspaniale!
  6. Kochane, wszystkiego najlepszego! Wiele radosci z dnia codziennego, sily do zycia samodzielnego, milosci do siebie i do swiata. Dosiego Roku!!!! Ja czasami wrecz nie wierze ale wyszlam na prosta! Pracuje wiec jestem niezalezna finansowo, odkochalam sie wiec niezalezna jestem (od niego) emocjonalnie. Jakie zycie jednak jest piekne! Wierzyc mi sie nie chce, ze kiedys zyc nie chcialam, ze ja go tak "kochalam", ze tak splycilam swoje zycie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Warto walczyc o siebie!
  7. bo zycie jest takie piekne a o ile piekniejsze by bylo gdyby nie wrzod na dupie :-) Ide do przodu, cholera, tu sie to ciagnie wszystko (te oficjalne sprawy) ale ide I tego Wam wszystkim zycze - byle do przodu :-) Kiedys sobie swoje posty wydrukuje...od tych pierwszych az do tych kiedy napisze - jestem calkowicie wolna, jestem szczesliwa :-) Kiedys tam :-)
  8. Wszystko jest w porzadku. Dobrze zrobilam, nawet bardzo dobrze. Byly u mnie trzy osoby, w tym jeden psycholog. Mnie powiedziano, ze nikt dzieci nie odbiera bo maz ma takie widzimisie ani nie w momencie kiedy szuka sie pomocy. Najgorsze co moge zrobic to byc bierna - krzywdze i siebie i wlasne dzieci. No ale to raczej jasne i logiczne tylko ja mam mocno wryte w glowe przez niego to "odbieranie dzieci". I na to tez mi zwrocono uwage - nie jestem straszona odebraniem telewizora, laptopa czy samochodu...Uderza w to co mnie najbardziej zaboli. A on obrazony, nie odzywa sie do nas - bo podobno my nie rozumiemy go i wykorzystujemy rozne slowa powiedziane w zlosci... "a tak naprawde to wcale tak nie mysle" (cytat). Rece opadaja. Mam nadzieje, ze sprawy zakonczenia tego zwiazku nabiora troche tempa.
  9. Cholipa-chyba mam normalne dzieci, pomijajac chorobe mojego mlodszego dziecka. Ich system to wie! Ale w sumie to czego sie boje? Chce rozwodu z facetem, ktory mi grozi, z facetem, ktory mial sprawe o "domestic violence". To on sie powinien bac, nie ja! Dlaczego ja sie boje? Przeciez on nie jest bez winy - to ON mnie bil,to on twierdzi, ze starszy syn jest - cytuje "gejem i hujkiem" a mlodszego (chore dziecko) "trzeba zwiazac" - dziecko czasami bywa agresywne, trzeba znac chorobe i wiedziec jak postepowac. Nic to...zobaczymy w poniedzialek co bedzie. Ide spac!!!!
  10. Nadal sie boje - nie jego a systemu. Zadzwonilam na ta nieszczesna infolinie - tzw: domestic violence hotline...Mozna rozmawiac anonimowo, mozna dane podac....ja podalam. Znajac zycie to w poniedzialek (bo to niby "goraca linia" ale dziala w dniach tzw: roboczych :D) bedzie odzew - nie wiem co zrobia. Powiedzialam, ze chce rozwodu, ze on nadal mnie przeraza, nadal mi grozi (smiercia, pobiciem, odebraniem dzieci. To im powiedzialam, stwierdzilam stanowczo, ze moje dzieci sa szczesliwe i zadowolone ze mna, sa bezpieczne itd) Diabelnie ryzykuje bo juz raz kazali mi podpisac ten "child protection agreement" i cholera ich wie co dalej wymysla - jak mi dzieciaki zabiora to tylko sie powiesic moge! Psiakrew, moje dzieci sa szczesliwe i zadowolone. Rozmawiamy codziennie, codziennie sie wyglupiamy i bawimy... Do diabla...ja tylko chce rozwodu (moje wymagania wzrosly, juz nie chce separacji, chce rozwodu :-) ) i chce w miare normalnego zycia dla mnie i dla swoich dzieci. Ale sie boje! Dam Wam znac (jak chcecie :-) ) w poniedzialek co sie dzieje i jak to wszystko wyglada - mam nadzieje, ze mi po prostu pomoga z pozwem rozwodowym, z tymi wszystkimi sprawami urzedowymi. Jezuuuuu.....boje sie!!!!!!!!!!!
  11. Zadzwonilam dzisiaj na infolinie tzw: Domestic violence - pomoc w kazdej sytuacji przemocy. Podalam swoje dane, sytuacje i prosbe o wsparcie. Rok temu, uzyskalam od nich pomoc materialna, mam nadzieje, ze dzisiaj uzyskam wsparcie psychiczne! Wyspiewalam wszystko jak na spowiedzi :D uczciwie i tylko sie troche boje aby dzieci mi nie zabrali - rodzina patologiczna w koncu! Nie wiem co bedzie ale ja juz dluzej nie moge. Znowu sie boje! Jak zawsze...widac taki moj los.
  12. Zaczynam sie bac! Bardzo sie bac! Mieszkam w tej chwili pod jednym dachem z czlowiekiem chorym psychicznie, z kims kto nie chce sie leczyc, z kims, kto nie widzi problemu. Chcialam sie rozstac jak ludzie cywilizowani, kulturalni. Zaczyna swoje zagrywki, ktorych nie uda mi sie opisac, nie uda mi sie opowiedziec. Znow robi mi metlik w glowie, znow zaczynam sie bac. Wiem, ze sa tu dziewczyny z UK - prosze Was dajcie mi namiary na siebie, dajcie mi jakies wsparcie bo zaraz sie rozsypie. Rozstanie jest nieuniknione, zobilam blad rok temu - tylko wtedy bylam za malo silna...juz mialabym to za soba. Znowu sie rozsypuje! Ze strachu, jakiegos iracjonalnego.
  13. Zaczynam sie bac! Bardzo sie bac! Mieszkam w tej chwili pod jednym dachem z czlowiekiem chorym psychicznie, z kims kto nie chce sie leczyc, z kims, kto nie widzi problemu. Chcialam sie rozstac jak ludzie cywilizowani, kulturalni. Zaczyna swoje zagrywki, ktorych nie uda mi sie opisac, nie uda mi sie opowiedziec. Znow robi mi metlik w glowie, znow zaczynam sie bac. Wiem, ze sa tu dziewczyny z UK - prosze Was dajcie mi namiary na siebie, dajcie mi jakies wsparcie bo zaraz sie rozsypie. Rozstanie jest nieuniknione, zobilam blad rok temu - tylko wtedy bylam za malo silna...juz mialabym to za soba. Znowu sie rozsypuje! Ze strachu, jakiegos iracjonalnego.
  14. Do pamietajacych mnie jeszcze ;-) Wkrotce skladam pozew o separacje (chcialam o rozwod ale chcialam tez na spokojnie, nie udalo sie) Separacje on przelknie a mnie zalezy na kulturalnym (????) i grzecznym rozstaniu sie. On caly czas uwaza, ze - cytuje "odbilo ci ale zrozumiesz". Dla mnie prawna separacja juz bedzie wielkim krokiem. I wiecie? Znowu sie boje ;-)
  15. Stuk puk dasz rade!!!! Jezeli ja - beznadziejny przypadek na tym forum, dalam rade to tym bardziej Ty sobie poradzisz. Wierze w Ciebie i trzymam kciuki. Dla wszystkich (bez wyjatku :-) )
  16. Oneill gratulacje dla corki. A jednak nadal Was podczytuje.
  17. A ja Wam chce tylko napisac, ze nareszcie odcielam sie calkowicie od toksyka. Psychicznie :-) bo jeszcze troche pomieszkac w tym samym domu musimy - zycie to nie bajka i nie da sie pewnych spraw przeskoczyc. I wiecie co mi pomoglo tak ostatecznie? Wywrzeszczalam mu to co mi przez te lata na sercu lezalo! Wszystkie te emocje nagromadzone we mnie przez ten czas znalazly ujscie i poczulam sie wolna jak ptak. Tak zwyczajnie - wolna. Zrobilam to czego \"nie wypada\", \"nie nalezy\" i swiat sie nie zawalil. I wzielam przyklad z Oneill i tez sie na mala wycieczke skusilam - zupelnie sama. Zycze Wam wszystkim dobrych i madrych decyzji i dzieki, ze przetrwalyscie ze mna najgorszy okres :-)
  18. Tez mieszkam w UK :-) Casta idz do CBA, tam powinni Ci pomoc. Ale z tego co ja sie orientuje to ChB jak najbardziej przysluguje po rozwodzie, kwote ta pobiera osoba sprawujaca faktyczna opieke nad dzieckiem (ja \\\"przepisalam\\\" ChB na siebie, bez zadnych problemow). Mozna oczywiscie pobierac ten zasilek na dziecko mieszkajace w Polsce ale...jezeli dziecko posiada polskie obywatelstwo to kwota ta przysluguje rodzicowi pracujacemu w UK, pod warunkiem, ze tzw: rodzinne nie jest pobierane w Polsce (sprawdzaja to!). Jezeli jest sie samotna matka to w swietle przepisow UK nalezy mieszkac z dzieckiem na terenie GB. Krotko mowiac Casta, w Twoim wypadku albo maz/byly maz pobiera to swiadczenie (Revenue nie wnika w to czy on Ci przesle te pieniadze. Jezeli nie, to mozesz tylko zastopowac wyplaty :-( i nie mozesz pobierac tzw: rodzinnego w Polsce) i przesyla Ci je do Polski albo zostac z dzieckiem na terenie UK i jako samotna matka starac sie o dodatkowe benefity. Nie wiem czy nie zagmatwalam ale ja dzisiaj...opijam :D Opijam swoje katharsis :D chyba Siodemka kiedys o to pytala. No to wczoraj sie oczyscilam - jakos dziwacznie, nie tak jak mnie uczono i wychowywano (tresowano?). Umysl mam jasny tylko lapy mi sie po klawiaturze placza :D To moze jutro Wam opisze - jak minie kac fizyczny i ten psychiczny (bo cos jeszcze nadal siedzi). Sama nie wierze w to co zrobilam - co dla normalnej jednostki pewnie jest zwyczajne. Jezuuu uciekam... :D
  19. No to i moje trzy grosze :-) Ja czytam Was codziennie, nie pisze bo bardziej sie w tej chwili na zyciu w realnym swiecie koncentruje ;-) duzo juz zrobilam ale i nadal dluga droga przede mna. Ale sile wciaz czerpie z topiku i nawet z dyskusji pomiedzy roznymi uczestniczkami tego forum wyciagam to co najbardziej mi w danej chwili potrzebne - chociazby nauke spokojnego i rzeczowego bronienia wlasnego zdania. U mnie wzgledny spokoj, odbudowalam relacje z synem, nauczylam sie spokojnie bronic wlasnego terytorium przed toksykiem. Wolalabym nie byc zmuszona do zadnej obrony bo jak obrona to i atak ale coz - krok po kroku. Pozdrawiam Was wszystkie bez wyjatku bo wszystkie bez wyjatku jestescie wspanialymi osobami i kazda z Was wnosi bardzo duzo w istnienie tego topiku.
  20. Oneill zgadza sie, \"tok rozumowania\" (jezeli mozna nazwac to jakimkolwiek rozumowaniem) naszych mezow jest podobny. Moj sie uspokoil, lapy nie podniesie ale jedynie z powodu strachu przed kara. Bo slowa w stylu \"dawno w leb nie dostalas\" to i owszem rzuci od czasu do czasu. Do tego dochodza jego wielkie pretensje (do mnie rzecz jasna) o ten jego areszt, sprawe sadowa. Te mamrotania od czasu do czasu pod nosem \"wsadze cie, zobaczysz jak to jest\" sa po prostu upierdliwe. Wedlug niego reakcja policji, sadu, opieki spolecznej byla nie wspolmierna do tego co sie stalo bo \"przeciez nic ci nie zrobilem\". Zero refleksji, zero empatii, zero przyjecia odpowiedzialnosci za swoje czyny. Baa, jest dodatkowe oskarzanie mnie za wezwanie policji po drugim pobiciu - \"bo wiedzialas co MI zrobia\". Nie moze zrozumiec tez dlaczego odpowiadal nie tylko za pobicie ale rowniez za molestowanie psychiczne. A jak mi powiedzial policjant \"moze byc przemoc psychiczna bez przemocy fizycznej, odwrotnie nie ma szans\", zaklada sie, ze przemoc fizyczna idzie w parze z przemoca psychiczna. I takie zarzuty mu postawiono w sadzie. I tak jak napisalam, mnie to jego gadanie juz nie rani, nie biore do siebie jego slow. Chcialam abysmy razem poszli do psychologa ale nie, nie bo z nim jest wszystko w porzadku, to ja mam problemy. Machnelam reka. Wiele spraw sobie przemyslalam, przewartosciowalam, znow polubilam sama siebie i dobrze sie czuje w swoim towarzystwie :-) Na pewno juz nie pozwole aby znow strach zapanowal nade mna. Oneill - mam nadzieje, ze uda sie kiedys to o czym pisalam jakis czas temu w mailu :-)
  21. Dawno nie pisalam (ale czytam Was codziennie). Teraz sie wtrace. Natalu zobacz jak kazdy Twoj post swiadczy o tym co napisala Ci Niebo - zawsze stawiasz potrzeby innych na pierwszym miejscu. A gdzie Ty w tym wszystkim jestes? To maz, to ten drugi, to znow dzieci tesknic beda jak wyjedziesz - no owszem beda ale nie wyjezdzasz na stale, masz prawo do odpoczynku, do spokojnego przemyslenia swojego zycia. I nie mysl, ze nie rozumiem Cie - az za dobrze bo postepowalam identycznie. Dopiero przewartosciowanie pewnych spraw, zachowan, przemyslenie - wlasnie z dala od meza - pomogly mi sie wygrzebac z kompletnego bagna w jakim tkwilam. I wierz mi, ze postawienie swoich potrzeb na pierwszym miejscu nie czyni z nikogo zlej matki - wrecz przeciwnie matka spokojna i zadowolona jest na pewno wieksza podpora dla dziecka niz zestresowana i przerazona kazdym dniem. To TY musisz podjac decyzje, zgodnie z wlasnymi oczekiwaniami, pragnieniami. A u mnie jakos do przodu. Maz sie uspokoil, chociaz czasami cos tam pod nosem rzuca malo pochlebnego dla mnie. Mam to w doopie - ot takie brzeczenie komara - upierdliwe ale w sumie zranic nie moze. Juz nie!
  22. Oneill kochana mocno trzymam za Ciebie kciuki. Mysle o Tobie!!!
  23. Oneill czytam co piszesz i oczy przecieram ze zdumienia. U mnie toczka w toczke to samo. Napisalas \"maz dzisiaj twierdzi ze nie rozumie jak moglam mu cos takiego zrobic! Jak moglam publicznie o naszych sprawach opowiadac. I wogole jak lekarka cos go zapytala to czemu ja go nie bronilam (nikt go nie atakowal) tylko spojrzalam w okno. Bo przeciez on nic nie zrobil zlego, tylko wpada szybko w gniew i nie panuje nad soba ale kazdy w jego sytuacji, jakby byl tak zaszczuty i oszukany by tak postapil.\" U mnie przewija sie dokladnie ten sam scenariusz - jak ja moglam publicznie go \"ponizyc\", baaa ja ja w ogole moglam wzywac policje. Po pierwsze nic mi sie nie stalo (!!) a po drugie on mi \"nie daruje\" tego ponownego wezwania - bo ja juz - uwaga! - wiedzialam czym jemu to grozi. Rece opadaja!
  24. Cztery umowy napisalas cos fantastycznego, cos co powinno sie grubym drukiem wydrukowac. \"Blokada przed działaniem, a kiedy jednak zrobi się krok do przodu, okazuje się, że wcale nie było to takie trudne. Że ten krok miast powodować lawinę lęku, powoduje spokój i przygotowanie do kolejnych zmian.\" Ja sie balam - balam sie jego piesci, jego podniesionego glosu, wyzwisk, szantarzu. Zrobilam pierwszy krok i okazalo sie, ze mozna - mozna wyjsc z uzaleznienia, mozna zrobic nastepny krok i w koncu mozna zyc w miare normalnie! Ja o tym marzylam, plakalam a wystarczylo dzialac! ALe bylam w pewnym momencie jak zombi - szczesliwa, ze przezylam dzien bez wyzwisk, ze tylko lekko szturchnal, ze oczy nie podbite. Jezu jakie to chore bylo! Najtrudniejszy pierwszy krok......
×