przeszłam to i nigdy nie chcę do tego wracać. To było w poniedziałek. Dzisiaj mamy czawartek, a ja nadal wiję się z bólu. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż to, co tutaj opisujecie. Poszłam do lekarza dopiero teraz, mimo że ciążę straciłam 13.04.07. Minęła kupa czasu i lekarz dziwił się, że jeszcze żyję, a skprp żyję to że nie musi usuwać mi macicy. Uciekłam mu, jak tylko powiedział, że mogę się już ubrać. Chyba chciał mi coś przepisac. Jaka ja głupia byłam..... Teraz już na pewno nie pójdę po leki. Uraz mi został. Będzie, co ma być. Lekarz, który mi to robił był jakimś rzeźnikiem z powołania. Dostałam zneczulenie, ale zaczęło działać, jak już wyszłam. Byłam w 4-5 m-cu. Ciąża bliźniacza. Nie był pewny co do miesiąca moich dzieci. Stwierdził, że czas zrobił swoje, a poza tym przy ciąży mnogiej trudno to określić, bo dzieci są innej wielkości. Najgorsze było to, jak widziałam ich porozrywane ciałka... Długo będę dusić ten koszmar w sobie :(