Stonka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Stonka
-
ale Krzyś uroczuchny ! Aha, bella z wycięciem i tak haczą o kikutek u mojego małego więc wywijam przód pampersika i jest ok. Córa jak zobaczyła kikutek z pępowiny zapytała co Rafał ma za koreczek? Uśmiałam sie z niej w duchu.
-
Dziękuje za gratulacje ! i za wpisanie do tabelki, Ania, jak będziesz coś zmieniać w tabelce, proszę popraw mi sn na cc. Dzięki. Serdeczne gratulacje dla wszystkich rozpakowanych w \"międzyczasie\" Ach, dawno nie wstawałam o tej porze. Pobudka o 3.30, dłuuugie karmienie i już już myślałam że pójdziemy spać a tu mój skarb zwymiotował dokładnie posiłek. Kurcze, tak mi się żal zrobiło tego mleka bo jeszcze jestem na etapie walki o pokarm i nie mam \"na zbyciu\" ani 10gram. Piersi puste, sutki obolałe jak diabli i głodne dziecko, skończyło się wyjściem awaryjnym, poszłam zrobić butelkę i załamałam się. Rafał płacze, woda się dopiero gotuje a gdzie studzenie... dobrze że chociaż mleko kupiłam na wszelki wypadek. Na koniec okazało się że zrobiłam za rzadkie, ale tym się już nie martwię.Coś w brzuszku zostało. Wlałam wody jak w przepisie a proszku 1/3mniej. Właśnie parzę zioła ewentualnie popiję je karmi z ciepłą wodą. Liczę że jeszcze z dzień - dwa i mleka będzie pod dostatkiem, już jest go zdecydowanie więcej ale jeszcze zbyt mało jak dla malucha. W każdym razie walka trwa i nie zamierzam sie poddać. Muszę jeszcze zrzucić zdjęcia mojego skarba i spróbować je wrzucić na fotosika. Nigdy tego nie robiłam ale może się uda. Ciekawe co u naszych nieobecnych? Aneczka, miły ten salonik piękności, ja sobie jeszcze zaczekam na dłuuugą kąpiel w pianie. Na razie szybki prysznic. ok, idę wypić zioła (wcale nie są takie bleeeee :) ) i jeszcze pospać. Chyba ze mój królewicz ma inne plany na rano hihi
-
A ja już po !!! Mam syna! Rafał urodził się 04.07 o 9.55 i dostał 9pkt Ważył 3150 i 55wzrostu Nie było tak źle, przed porodem najtrudniejsze było znieczulenie bo trudno było się we mnie wkłuć ale jak juz poczułam ciepło w nogach potoczyło się ekspresem. Synek się urodził, mnie zacerowano i wywieziono na pooperacyjną gdzie czekał mężul, później kroplówki i do rana plackiem w łóżku. Dziecko dostałąm po niecałych 2godzinach jak zaczęłąm ruszać nogami. Był ze mna do 22 z groszem a później go wzięli na noc do pielęgniarek. Nocka była w sumie ciężka bo ani sił żeby się przewrócić ani nie mogłam zasnąć mimo ze dostałam przeciwbólowy z jakimś odlotem. Rano wstałam i powolutku się zaczłapałam pod prysznic, umyłam ząbki i jakby życie mi wróciło. Chodziłam, dostałam dziecko i miałam go z soba aż do wyjścia. Na noc już go nie zabierali. Znieczulaczy podawali dość a zawsze moża było poprosić o więcej. Pielęgniarki bardzo pomagały, i one i cały personel naprawdę godny podziwu. Wypisali mnie dziś bo jest spory ruch, pewnie z okazji ładnej daty, no i mamy w 3dobie po, z dobrymi wynikami i w ogólnym dobrostanie poszły do domku. Z czego się bardzo cieszę. Mały teraz śpi a ja rozkoszuję się domem, aha, porównując to ten poród zniosłam lepiej ale to pewnie dlatego ze nie byłam po ogólnym znieczuleniu. Nie trzeba było się tak bać po poszło dość dobrze. Wiadomo, nie jest to miód z masłem ale dało się przeżyć i wracam do siebie. Trzymajcie sie dzielnie i dopiszcie mnie do tabelki. papa
-
Witam porannie! Dobrze, że miałam gdzie przyjść o tej porze, bo ileż można chodzić bez celu po domu. Makijaż odpada, śniadanie też mi nie przysługuje więc zostało zaczekać godzinkę żeby obudzić męża. A ten śpi jak suseł - w przeciwieństwie do mnie. Marylka, ale trafiłaś z tą wizytą...koszmar. Wiesz, chyba najtrudniejsza do przełknięcia jest taka bezradność. Przychodzi człowiek po pomoc a lekarz traktuje go \"z buta\" , no chyba że przychodzi z żywą gotówką. A co do terminu to faktycznie odejmują 10dni od tego z miesiączki. Anulka78, dobrze, że maluch zaczął się wiercić. Tak to już jest że dzieci się wyciszają a czasem po prostu przesypiają cały dzień a matki szaleja z niepokoju. Sama tak \"budziłam\" moje dziecko ale to było gdzieś w kwietniu. I na szczęście tylko jeden raz. Wiesienka, takie \"życzliwe\" ciocie czy teściowe najepiej trzymać krótko. Bardzo krótko. No, miłe panie,trzymajcie się dzielnie, rozpakowujcie lekko i szczęśliwie a ja, jak Bóg da, wracam do was za kilka dni z moim szczęściem.
-
oj, jaki tu ruch w interesie:) Witam nowe forumowiczki! Co do imienia Milan, to miałam na studiach .cwiczenia z Milanem. Facet był całkiem całkiem. Dziś od rana sprzątałam, później odebrałam wyniki i dokupiłam do domu kilka potrzebnych rzeczy. Zostało mi jeszcze raz sprawdzić torbę i potrzebna dokumentację. Wieczorem się ogolę no i rano wyjazd. Zajrzę do was wieczorem a co i jak napiszę jak już wrócę do domku. Trzymajcie się dzielnie!
-
A ja znowu kulinarnie. Pekińska jest nie tylko na surówki. Na gorąco z warzywami, z mięskiem do ziemniaków. Praktycznie można z niej wszystko jak ze zwykłej kapusty. Nawet gołąbki z niej robia. A, jeszcze jedno pekińska jako surówka nie musi być z kukurydzą. Z zielonym ogórkiem w kostkę jest suuuper. Posiekana pekinka, zielony ogórek w kostkę i filet z kurczaka w kostkę podsmażony z przyprawą do gyrosa - też dobre. A filet nie potrzebuje długo się smażyć.
-
Aneczka, odnośnie warzyw na patelnię i innych takich (u mnie najlepiej idzie marchewka z groszkiem) to są pyszne jak je się udusi z łyżeczką masła albo i ugotuje na parze i wymiesza z woreczkiem ryżu i kaszy jęczmiennej. Czas gotowania ten sam więc ryż i kaszę gotuję w jednym garnku i do gorącego dodaję te warzywa. Jak wrzucisz jeszcze kostkę topionego serka to miód malina. Do tego kawałek mięska i obiad z głowy. A jak chodzi o naczynia to obyło się bez strat. Wychwaliłam dziecko pod niebiosa i jest przeszczęśliwa.
-
Ja znam wersję z ziemniakami, taka pełnoobiadowa. Warstwa ziemniaków w plasterkach, na to warzywa w grubą kostkę - wymieszane z solą albo jakąś przyprawą, teoretycznie wszystkie pasują. Na to troszkę masła, jak możesz to na koniec ciut żółtego sera i upiec w piekarniku. Super są ziemniaki z cebulą , oba w plastry wymieszane z jakąś przyprawą i ciut tłuszczu, ja robię z olejem albo tłuszczem po kurczaku. W drugim naczyniu wrzucam rybę, zalewam pomysłem albo sosem własnej roboty i piekę za jednym zamachem. Może być też kurczak zamiast ryby. Do tego surówka i obiadek jak marzenie. No ale to Aneczko chyba dla rodziny, bo dla ciebie uboższa wersja. W każdym razie robi się bardzo szybko. A może duszone warzywa z makaronem? Jeszcze chwila i sama zacznę główkować co by tu jeść:D Oho...słyszę że moja córcia robi mi niespodziankę, wypakowuje zmywarkę. Jej praca to rozpakować sztućce i pokrywki ale coś czuję ze chce mnie zaskoczyć i wypakować wszystko. Chyba się powstrzymam przed przeszkodzeniem jej. Może obędzie się bez strat bo już słyszę że wykłada talerze.... Dam znać czego się pozbyłam hihi...
-
Widzę że żołądkowe sensacje nie dotyczą tylko mnie. Wczoraj chciałam się porządnie wykaszleć i skończyło się wymiotami. Marylka, nie wiem dlaczego ale ubzdurałam sobie że masz jedną siostrę. Ja mam dwie i brata, tyle że jest między nami spora różnica wieku bo najstarsza ma 43 lata. Uważam że rodzeństwo to świetna sprawa i bardzo się ciesze że nie jestem sama. No i że moje skarby będą miały siebie.
-
Aneczka, mam być w szpitalu w środę o 7.15 na czczo, z kompletem wyników i innej dokumentacji i gotowa do boju. Dziś byłam na wynikach, jutro odbiorę. Torba niby spakowana ale muszę jeszcze raz tam zajrzeć. Dziś ostatni dzień bez diety. Uczciłam to półkilową porcją czereśni i popchałam nektarynką. Na obiad pierogi z jagodami. Lepi moja mama z córusią. Tzn,babcia lepi a wnusia pomaga. O fryzjerze też myślałam, postaram się ustawić na jutro na delikatne strzyżenie. Aha, zmierziyłam brzuszek, osiagi mam kosmiczne, 123cm. Przybrałam 13kg. Jutro jeszcze się zważę.
-
Olcia, dają koszulkę taką za tyłek i z rozcięciem z przodu, no w każdym razie ja dostałam. Na przedporodowej czyli tych piłkach i workach byłam w swoim t-shircie i spodniach. Do badania po prostu się rozebrałam a że nie badali mnie co chwilę więc ok. Tę szpitalna dali mi sporo wcześniej ale przebrać się nie chciałam, dopiero to włożyłam jak miałam przejść na łóżko. to w kwestii koszuli, aha, obudziłam się nie pamiętam w czym a kiedy przebrałam się w swoje też nie pamiętam. Taka dziura w pamięci. Lalik, po zzo dają wcześnie. Na chwilę po wyjęciu a później po 2 do kilku godzin, zależy od zwyczajów w szpitalu,
-
Dziewczyny, gratuluję dzieciaczków! Ależ macie fajnie że jesteście już po. Ewusia i Krzyś są prześliczni, czekamy na kolejne fotki. Będę musiałą też się tam \"wpisać\" żeby w przyszłości pokazać wam trochę fotek. Samotna, współczuję ci tego zmuszania do sn! Ale macie tempo pisania, miło się czyta! Ja dziś wzięłam ostatnią dawkę antybiotyku, mam teraz 2dni na szybka rekonwalescencję bo na środę mam zaplanowane cc. Kochane nie straszcie! Po pierwszej cc jakoś tak w miarę sprawnie doszłam do siebie i bardzo bym chciała żeby tym razem nie było gorzej. Odwrotu już nie ma ! Lalik, mam nadzieję że tym razem już pójdzie gładko. Sendi, fajnie że już wróciłaś, w ogóle fajnie że jesteście ! Wszystkie!
-
Dziewczyny nie straszcie! Co prawda wszelkie nieprzyjemności po cc zapomniałam już ale powoli zaczynam mieć stracha. Fakt, cewnik jest fuj i mycie też takie hmm....wpadła pielęgniarka z dzbankiem, miską wacików i każdą po kolei ochlapała.. Kurcze, musi być dobrze! Ja dla odmiany przy podejściu do sn bałąm się tak, że strach mnie paraliżował a raczej przyprawił o drgawki i to już na etapie łóżka porodowego. Aż boję się wspominać:) I kto to pisze...prawie 30-tka która świadomie zdecydowała sie na drugie dziecko...oj wstyd ! Dziś tak mnie ciągnie w dół że ze strachu spakowałam torbę. W sumie mam tam to samo co każda z was. Koszulka nie jakaś specjalna do karmienia tylko z rozpinanym przodem (wychodzi na to samo hihi). Szlafroczka nie biorę bo i po co. Poduszka\"do kichania\" przydaje się...owszem... Natomiast co do mężów...mój namiętnie zostawia pozawieszane gdzie się da spodnie, koszulki i swetry, wszystko rzucał na dwójkę. W czasie remontu zaczął zawieszać na wieszak od ręczników a teraz, jak znów mamy sypialnię ale pozbyliśmy się dwójki, wiesza szmaty na łóżeczko albo zostawia na komodzie. Ciekawe co nowego wymysli jak łóżeczko będzie zajęte... A obiadem go nie postraszę bo powie że zje po drodze.
-
Kurcze, nie uśmiechają mi się te cholerne hormony. Nie chcę już tego brać. Najlepiej by było, gdyby udało się namówić męża żeby się podwiazał. Byłby święty spokój bez skutków ubocznych. Tylko jak tu przekonać faceta że nic mu z męskości nie ubędzie...
-
Cześć, ależ miło się was czyta. Ruch w interesie piękny, ja jeszcze jestem w ekipie mamuś oczekujących. Byłam wczoraj na wizycie w szpitalu, gdzie chcę rodzić , lekarz wpisał mnie na 04.07 czyli na najbliższą środę. Kurcze, już mi wystarczy palców u jednej ręki do odliczania dni. Do tego czasu mam leżeć co czynię z chęcia bo chodzić nie daję rady. Mymłon mnie boli okrutnie ale to dlatego że dzidzia jest bardzo nisko. Szyjka nadal zamknięta, obrzęki się utrzymują więc nie sądzę żeby to moje skierowanie traktował jako naciagnięte. Powoli dostaję stresa przedporodowego. Poruszyłyście temat antykoncepcji. Hmmmm no nie mam gotowej recepty. Gumki u nas jakoś nie przechodzą. Najczęściej kończy się tym, że z seksu nici. Przeważnie brałam tabletki. Z przerwą na dziecko ponad 7lat. Później odstawiłam bo coraz gorzej się czułam po hormonach. W międzyczasie miałam krótki ale bolesny epizod z wkładką. Nie miałam jej nawet przez miesiąc. Dostawałam ataków bólu brzucha, macica robiła się twarda i pofałdowana jak skorupa od orzecha a ja wiłam się z bólu do nieprzytomności. Po dwóch takich akcjach kiedy zjeżdżałam z toalety na podłogę w łazience i nawet nie miałam siły zawołać męża na pomoc poszłam to wyjąć. Wierzcie mi, zebym mogła wyjęłąbym to sama choćby zębami. Tak że na początek nieszczęsne gumki a jak się tylko się da to znów tabletki. Są jakieś dla karmiących. Zresztą moja gin mi pomoże coś dobrać. A jak się wszystko uspokoi to może odstawię tabsy. Jak do tej pory miałam organizm na tyle uregulowany ze wiedziałam kiedy zbliża się jajeczkowanie a kiedy jest po. Obie ciąże były świadome i planowane ale dopóki piłka w grze, trzeba uważać. Mam nadzieję ze wszystko będzie ok, bo nie planuję kolejnego dziecka. Oczywiście gdyby się pojawiło to przyjmę je z otwartymi ramionami i sercem. No a teraz idę zajrzeć do kuchni bo chyba ziemniaczki się ugotowały a rybka przyjemnie pachnie.
-
Alicja, gratuluję...cieszę się całym sercem. Dbaj o siebie !s
-
Aneczka, dzięki za relację. Jesteś naprawdę dzielna! Tak się cieszę że Krzyś jest silny i szybciutko wrócił do formy. Istraa, gratuluję! fajnie że masz to już za sobą, Sendi pewnie też już po... Ciekawe, która następna. Jutro idę do chirurga i może już wyznaczy konkretny termin o ile się wykuruję. Miałam dziś straszny zapał do sprzątania ale po umyciu podłóg w 2pokojach i rozwieszeniu prania brzuszek pokazał gdzie moje miejsce - czyli na dwójeczce. Poleżę jeszcze z pół godzinki i muszę skoczyć do przedszkola. Oczywiście jeszcze tu zajrzę. Trzymajcie sie !
-
co do podpasek to największe belle, te bez gumowej powłoczki. Miałam jeszcze o persilu...Kupiłam dla maluszka lovellę a teraz w biederonce mają taniej persile sensitive do białego i kolorów i kupiłam dla wszystkich już w nim prałam i jest ok. Jak będzie dalej w tej cenie to jeszcze dokupię. Ale tak naprawdę to przygody z proszkami zaczna sie jak nasze dzieci zaczną się się brudzić jak należy.
-
Aneczko witaj ! Ale fajnie ze już wróciliście do domku. Nareszcie wyśpisz się we własnym łóżku. Oj wyobrażam sobie jak się cieszysz córcią. Wisienka, uważaj z solarium bo możesz sie oparzyć a i bez tego będziesz wystarczająco obolała. Będę-mama witaj:)
-
a co do bólu kości krocza to uwalniają się hormony, które \"zmiękczają \"kości biodrowe i pewnie się rozchodzą zeby główka mogła się ładnie wstawić. Taki urok końcówki ciąży ale nie ma się czym martwić. Justka, zobaczysz, wszystko się poukłada a co do AquaParku to nie za bardzo masz czego żałować. Byłam tam z półtora m-ca temu i żadna anie rewelacja. Ząb czasu zrobił swoje. Fugi miejscami popleśniałe i jakoś tak niezbyt miło. Popływać nie ma gdzie bo to teren do zabawy. Owszem, dziecko może się pochlapać i pobawić a ty razem z nim. Sauna w naszym stanie odpada, rurami też nie za bardzo żeby z impetem do wody nie wpadać. Z ratownikiem też miałam niemiłą sytuację bo byłam z córą na tej rurze która jest tyko w środku i czekałam na nia na dole a ona zjeżdżała i wypływała do mnie. Umie pływać wiec jej nie byłam do niczego potrzebna. W końcu pytam czy idzie ze mną na głeboki to popływamy razem ale ona jeszcze nie. Odległość między nimi to ok 1,5metra. Pływałam i obserwuję schody i rurę i dziecka nie ma a że 10 osób na krzyż to łatwo wyhaczyć swoje. Podpływam do ścianki - dziecka nie ma więc dookoła schodkami(bo się nie wygramolę po ściance) idę pod rurę a tam moje dziecko siedzi ze łzami w oczach bo ratownik jej nie puścił do mamy tylko kazał czekać na dziecięcym aż po nią przyjde. Zagotowałam sie bo miał mnie 2-3metry od siebie i jak jej nie chciał samej puścić wystarczyło gwizdnąć. Widział z kim jest dziecko i że czekam na nią. Tyle na temat tego basenu, no może jeszcze to, ze mają drogo bo ok10zł za godzinę. Na szkolnym, gdzie chodzimy 10zł to kosztuje godzina nauki pływania a jak się wchodzi po prostu popływać to dorośli 5zł a dzieci 2zł. No i jest czyściutko tak, że nie ma obrzydzenia nawet na boso chodzić ale to za cenę dyscypliny. obowiązkowa szatnia, zmienne obuwie i żeby się konało to do szatni w butach nie wpuszczą. Tak że to tyle na temat basenu. Idę gotować obiad. papa
-
aha, na szczęście umiałam czytać i wyszukiwać potrzebne informacje wiec poradziłam sobie całkiem nieźle, papa
-
tiaaaaa fryzurki...chyba że sobie sam środek zostawię bo tam najbardziej mnie swędzi odrastanie a poza tym też lecę po całości. Dzięki za miłe słowa o córci. U mnie było inaczej. Mama co prawda powtarzała ze woli najgorszą prawdę i takie tam ale nie rozmawiała z nami tak \"prywatnie\" raczej pytała co w szkole no chyba ze któreś zaczęło samo opowiadać ale w naszej czwórce były kłopoty z wylewnością. Tabu był nie tylko seks i wszystkie okołoseksualne jak dojrzewania, miłości i takie tam ale i kosmetyki, malowanie - nawet w liceum dostawałam burę za pomalowane oczy. Na temat tamponów dowiedziałam się tylko tyle ze są dla mężatek. Co innego moja babcia, która mnie uświadamiała na temat takich gumek, które faceci sobie zakładają. W ogóle babcia była bardzo zyciowa. W ramach przygotowania mnie do małżeństwa kazała sobie zapamiętać że jak chcę mieć święty spokój to mój mąż musi być po pierwsze dobrze najedzony a po drugie zaspokojony i dlatego żona ma być w miarę atrakcyjna - czytaj zadbana. A poza tymi dwoma rzeczami przymknie oko na wszystko. I miała rację ok, spokojnej nocki i do jutra, bo jutro znów leżący dzień. papa:)
-
Marylka, absolutnie nie traktuję tego jako wymadrzania ! nie zamierzam jej golić tylko pozwolić sprawdzić jak działa krem. Masz rację że później to utrapienie i chyba zrobię jej tylko kropeczkę z kremu żeby zobaczyła jak to jest. Wiesz, jak podpatruje coś u mamy to później ja korci. Tak jest np z malowaniem. Wydębiła ode mnie puder w lulkach, który chciałam wyrzucić bo miał jakiś czerwony odcień no i teraz zdarza się jej pomalować nim nie tylko lalki:) A już najbardziej jak przyjdzie jej kuzynka, wtedy gwiazdy się stroją i malują. A inna sprawa że wolę żeby popróbowała czegoś pod moim okiem niż sama po cichaczu bo tak naprawdę nie jestem w stanie upilnować jej w 100% a chodzi mi o to, żeby nie bała się powiedzieć mi o tym, że chce czegoś spróbować albo ze coś zrobiła. Teraz chodzi o pierdoły ale za kilka lat będą poważniejsze sprawy no i chodzi mi o to żeby nie bała się mówić a widzę że czasem sortuje wiadomości i że bierze mnie naprawdę na poważnie. Ostatnio nie przyznała mi się że z kuzynka wypychały sobie piersi, wiedziałąm o tym od mamy ale nie puściłam pary tylko grzecznie wysłuchałam opowieści o zabawach. Niestety ale czasy mamy okrutne i bardzo się boję żeby nie stracić z nią kontaktu.Jak się nie dowie od mamy to popyta koleżanek a słuchając rozmów takich kilkulatek czasem można się ciekawych rzeczy dowiedzieć - oczywiście jak myślą że ich nikt nie słyszy. Na razie jest ok ale to teraz zapracowuję sobie na nasze układy za następne 6-10-20lat Ale się rozpisałam ! Aco do pomarańczki, nie sądzę żeby się ktoś podszywał.
-
Kaliope, współczuję. Trafiłaś na jakiegoś gnoja. Ale się ucieszyłam ze Ania z Krzysiem wracają do domku, dla Ani to największa nagroda za jej starania i determinację. Super! Marylka, golę się sama. Kiedyś poprosiłam męża ale odmówił że on to niby nie potrafi albo mnie zatnie no i radzę sobie sama. Nie zawsze przed lusterkiem, czasem na wyczucie. Tak na co dzień to sobie jeszcze radzę z maszynką a do szpitala też nie ma problemu bo najważniejsze od góry. Zastanawiam się nad kremem, żeby ten pas do cięcia wydepilować wtedy przynajmniej 2-3dni później zaczną odrastać i będą słabsze no i powinno mniej swędzieć. Moją córę strasznie ciekawi jak to jest z tym kremem i pyta czy to na pewno tylko dla dorosłych i czy dzieci, ale takie duże, 6-letnie, mogłyby spróbować...Wyczaiła że trochę zostało w tubce więc chyba dam się uprosić i zrobię jej te łydki.
-
Asiulek, wszystkiego najlepszego! Ależ fajnie ze Maja urodziła takie duże i zdrowe dzieciaczki, Krzysiu też rośnie i ma się coraz lepiej...oby same takie dobre wiadomości. Terka, trzymaj sie dzielnie ! Co do mnie to zaczynam 38tydzień. Na następny wtorek miałam zaplanowane cc a tu zonk, jestem przeziębiona, dostałam antybiotyk i się leczę. Kicham, smarkam , w nocy myślałam że płuca wypluję więc muszę wyzdrowieć i pewnie przesuną mi termin żebym zdążył dojść do siebie bo nie wyobrażam sobie kaszleć i smarkać z ciętym brzuchem. A że szyjkę mam twardą i szczelna to myślę że doczekamy właściwego momentu. W czwartek mam wizytę u chirurga wiec powie mi co i jak. No a teraz zostało mi polegiwanie. Trzymajcie sie !