Garniera
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Garniera
-
hejka a ja nadal mam doła...nadal non stop. nic się nie zmieniło. z racji tego że on wyjezdał do francji i był teraz tu dwa dni i zas dzis pojechal jeszcze sie nie wyprowadziłam. korzystam z kompa i pisze prace... mam spakowane pudła ...oprozniłam biblioteczke ktorą zapełniałam cała sama. moje \"papier\" o \"ozdóbki\" tez pochowałam. teraz w ciągu tych trzech dni chce sie dalej spakowac. bardzo to boli...bardzo go kocham. paradoks ze dla mnie jest cudowny i nie ma miedzy nami napiecia. ale rozstajemy sie, nie bedzie wracal do zony (ponoć ) tylko rozstajemy sie by w spokoju mogl wszystko poukladac. mam dosc juz tego , oczy podkrazone. najgorsze ze trace nadzieje na lepsze jutro i nic kompletnie mi nie wychodzi :(:( z perspektywy czasu to był najcudowniejszy okres mojego zycia , kazda minuta i kazde mrugnięcie okiem przez niego, gest usmiech buziak...... tak samo jak piekne tak samo boli.....tak mocno...
-
dzieki calineczka:) odkąd mój tata nagle umarł niestety nie mam rodziny jedynie mamę, dlaczego - nie będę wyjaśniać. choc teraz troszke jestem w złych układach z mamą...bo ona ma mojego brata.nie na rekę im żebym wracała. zawsze tak było bo ja byłam oczkiem w głowie tatusia....którego nie ma... tak bywa..
-
dlatego napisałam co osoba to inna historia i nie wolno generalizować. nigdy nie napisałam , że dla niej nie było smutku. ale tez znam ta osobę- ją- i wiem jak do tego podchodziła. z całym szacunkiem....,ale ..
-
Młodość to skarb raz zmarnowana już nie wraca nie depczcie własnego szczęścia bo potem przez całe życie trzeba się rwać ku niemu daremnie... ze strony 17
-
strona 17 tego topicu..... 16:18 do ciebie kochanie - to wpis mojego M.... wie ze pisuje na kafeterii, wtedy byłam pod nickiem \"ktoś kto czuje to samo\" takich słów obietnic...takich mrzen planów...było setki, tysiące..... mieszkamy razem - mamy kotka i rybki.... i mamy koniec... ciężko będzie mi przejść na porządku dziennym do normalności
-
coś więcej... nee nie życzę ci abyś czuła to co ja teraz czuję.nie chodzi mi o to ,że chłopak mnie rzuca, że kończy się związek. za bardzo to trywialne. nie życzę ci aby kiedyś ktoś tak wykorzystał twoje dobre serce, wykorzystał to że dla kogoś jesteś w stanie zrobić i oddac wszystko. że ktoś pograłby sobie twoim kosztem, zbałamucił i..........odstawił- grając ciągle złudną nadzieją...mamiąc cię pięknymi słowami , dając tyle obietnic. nieżyczę ci tego. bo czuję się bardzo oszukana i bardzo skrzywdzona..wypalona jako człowiek który wszystko poświęcił dla tej kochanej osoby..
-
nee generalizujesz. co człowiek to inna historia, każdy ją ma w swoim sercu. tworzyłam nowy związek oparty na bardzo szczerej bliskości. w dupie to mam co piszesz. mnie on zranił. ja miałam czyste konto wielkie serce oddałam je jemu. on to wykorzystał. jestem człowiekiem na litość boską! kochanką? jak zwał tak zwał. nikogo nie krzywdziłam. ktoś tylko moim kosztem, kosztem mojego oddania zrobił sobie ze mnie urozmaicenie życia alonic, aana - pozdrawiam
-
dokładnie...poki są emocje są uczucia. u nich nie bylo nic.nie rozmawiali nic..... ja budwalam nie noszcząc ich zwiazku. on juz 5 miesiecy z nią nie był.choc przyznaję, dopoki nie miał rozwodu nie powinnam.ale gorąco wierzyłam ze wszystko się ułozy .co wiecej wierzylam ze najpierw pozostaniemy przyjaciolmi ale zakochalismy sie w sobie..
-
ze tak bardzo musiałam się rozczarować ze plany i marzenia były tylko iluzją..... jesli oboje tego by chcieli, kochali by sie lub tylko by tliło się w nich uczucie- to jestszansa....ale nie gdy walczą juz tyle czasu tyle przykrych słów było powiedziane....a teraz jak odkręcić to wszystko? budować cos mozna tylko na trwałym fundamencie.inaczej prędzej czy pozniej sie rozleci.. prawda stara jak swiat juz przypowiesci mówiły o domu zbudowanym na piasku lub na skale...tak więc jesli nie jest za pozno walcz.ale dla mojego M i jego zony to wszystko runęło..
-
witam Cię. wiesz inaczej jest gdy az tak długo byliście razem.mój z zona był bo była wpadka,spotykali sie chwile i potem slub na szybko.juz po 3 miesiacach sie wyprowadzil.wiec po 3 latach po raz trzeci odszedl. Moim zdaniem jemy - im sie nie ułozy. za duzo kłamstw miedzy nimi, za duzo falszu.on odszedl na dobra ponad półtora raoku temu, choc nie maja separacji ani rozwodu, ze mna sie zwiazał- tez oddawał całego siebie.nie oszukiwał- teraz tak sie stało ze nam nie wyszło.ale nie wyjdzie im nawet dla dobradziecka gdy sie zechca zejsc.przeciez wystarczy ze raz jedna ze stron wypomni co sie dzialo przezten rok. gdzie byl na swieta co robil w wakacje.....- no tak był ze mną...kobiety maja to w sobie ze wypominaja. ale nie da sie zapomniec tego co bylo.słuchaj i z drugiej strony w jego głowie tez beda obrazki z tego jak spedzał czas ze mna jak cudownie nam bylo razem jak sie bawilismy w wakacje na plazy...i co w jego domu teraz ułozone \"po mojemu\" a chocby taki szczegol- ja mu robiłam kanapki rano a ona nigdy....czasem na poczatku wieczorem robila i chowala do lodowki. to sa szczegoly, ale ja go bardzo kochałam...kocham....u nich nie ma milosci- bo nigdy by nie doszlo do rozstania. wroze im rychły koniec i wiecej poszarpanych nerwow.ale przykro mi ze bał sie podjac ryzyko i poniesc konsekwentnie decyzje.
-
jak sie okazuje jest tutaj wiecej rzeczy moich.,moje ksiazki wypelniaja biblioteczke...,jego zadna.moje ramki ze zdjeciami i inne pierdolki. posprzatam mu tu.zrobie sterylny porzadek.zabiore co moje poprostu.kazdy kto do nas przychodzl mowil ze jest to takie przyjazne mieszkanko z dusza.....ze tutaj sie oddycha ze milo tu sie jest....tak wiec zabieram dusze i serce wlozone w umeblowanie , ktore wspolnie planowalismy....zostaną puste pólki- bedzie miał przestrzen. jak rozmawialismy powiedzial ze na jakis czas ja sie mam wyprowadzic, zabrac niezbedne rzeczy bo i tak tu wroce...o nie1 nie ma polowicznych rozwiazan.
-
niby takie internetowe kolezanki jestescie ale wczoraj po tym zgodnym tonie ze nie powinnam dawac sie krzywdzic zaczełam sie pakowac.jak on wroci w piatek.ustalimy co nasze bo w koncu mnie po ssmochod sprowadzic pojechal ...i zabieram stąd tyłek.w sobotę wyprowadzam się.po szkoleniu.cyrków robic nie bede , bo utrudniac sama sobie zycia nie chce.płakałam duzo...i wicie co...łez mam jeszcze dostatek.ale dla niego limit sie wyczerpał...!! idę mocną kawkę, i zabieram sie do pisania pracy. fajnie ze jestescie. on sam podkreslal ze jestem delikatna ufna i dobra...ze łatwo mnie skrzywdzic przez wrazeliwe moje serduszko. no i wow! wykorzystał to perfekcyjnie!! mnie moje ciało duszę ....serce !! mam nadzieje ze ułozy sobie zycie i nie bedzie juz sie wahał inna karmiąc bajkami.mam nadzieje ze ta następna czy poprostu zona( choc do niej nie wraca zostaje tutaj) bedzie dbała o niego z takim sercem jak ja. bedzie z radoscia niekłamaną robiła kanapki o 6 do pracy i swieze sniadanko z herbatką robiła, ze bedize prała obiadki gotowala i sprzatala...dbała o dom o jego rybki w akwarium i o to by wszystko zawsze było na miejscu....by była i namietnosc i młosc i radosc z domowego ogniska.. skrzywdził mnie tak bardzo , kocham go ...ale tak byc dłuzej nie moze
-
ok ok wszystkoładnie pięknie...ale ja naprawde cierpię....ja musze miec stanowczy jego krok zeby zrozumiec zeby dotarło do mnie ze ...ze to koniec, ze zyłam w swiecie iluzji. Muszę poczuć ze on mnie nie kocha.Ja kocham go całym sercem mimo wszystko i jesli stanowczego kopniaka nie dostane to.....bede taka łajza :)bo chodzi o tą nadzieje która on mnie karmi.
-
w ten sposob odchodzac, mam nadzieje ze to sie ulozy. ze tak jak mowi zamknie tamta sprawe. nie chce miec zludnych nadzieii niech tez da mi odczuc ze to koniec..... bo co to niby ma byc ze co ranek buziak na dobranoc przytulaniec....oj matko, czysta manipulacja.....musi sie zdecydowanie oderwac. ja od niego..
-
gostka nie....ja powiedziałam mu ze niech on wezmie tą walizkę i spakuje mnie...zrobmy to razem. chce poczuc ze on zamyka jakis rozdział zycia. ze dla niego to skonczone. niech poniesie odpowiedzialnosc. niech tez zobaczy jak cierpie. nie moge sobie isc .tak byloby mu latwiej.bo widze jego niezdecydowanie. niech wreszcie zacznie ponosic konsekwencje,zarowno słowa kocham jak i dowidzenia
-
tak tak....naiwnosc moja nie zna granic...
-
i jak tu potem komuś zaufać?............ nie mam nic... za to bardzo go kochałam...bez opamiętania do szalenstwa...z pełnym poswieceniem i oddaniem.. i szczerze nie chce mi sie znowu komus zaufac.. nie chce innego ...chce jego.. do tego nawet wychodzac teraz dał mi buziaka...spedzilismy razem cały dzien...przez re dni zasypialismy..razem wtuleni, ja płakałam...rozmawialismy... dlaczego mnie to musialo spotkac :(
-
wiesz, jestem teraz w trakcie takiego unijnego prjektu od czwartku przez 3 dni bede miec szkolenia...zajmie mi to troche czasu. ale wiekszosc spedzam w domu, bo jest jeszcze tak ze wszyscy wkolo maja swoje drugie polowki..co wiecej sa to malzenstwa...ja jedna znowu mam ..nic. nie mam motoru ktory by napedzal mi wiare w siebie, checi do robienia czegos... a to jak zarabiam maluje drobne zamowienia...to tez sama w domu nie nie mam siły na nic
-
dziękuje :(
-
do powyzej...o do gostki jestem wtej samej sytuacji, po idealnym roku bycia razem, wspólnego mieszkania,planowania, wspolnych marzen.....zostalam sama. on wyjezdza teraz do francji na 3 dni w interesach, a ja mam czas na spakowanie.nie umiem sobie sama poradzic. nie jestem glupią pipą- no sory poprostu strasnie mocno go kocham....cułam się jak ktoś wyjątkowy jedyny ...a teraz czuję się oszukana i bardzo ale to bardzo zraniona.... możecie mówić mi....dobrze ci tak zonatym sie wiazalas....ale ja cierpię! rozumiecie.....sensu w zyciu nie widze mam juz od dluzszego czasu dola, płacze....czytałyscie od kiedy...wiec tak...zostałam sama..
-
nie, nie wrócił, nadal mieszkamy razem. ale to wisi na włosku. powoli oswajam sie z myslą ze to koniec. on do niej niw wroci, ale chce zamknąć pewien rozdział w zyciu. strasznie siebie potrzebujemy nawzajem. ja jednak też rozsądnie musze do tego podejść. on musi być stanowczy i zdecydowany. inaczej im dalej tym ciężej .tym ciężej dla mnie gdy jednak to się zakończy.... buziory
-
dzięki mała odnaleziona.....ciekawe jak zona mojego myśli....
-
no wiem...przykro mi bo go kocham nad życie i bez niego sobie nie wyobrażam życia.... pozdrawiam zmykam do zajęć
-
nie chce mi sie tlumaczyc. chodzi o to ze jesli wraca to juz na zawsze i beda zyc dalej razem. jesli nie wraca to ona musi sie zgodzic na rozwod. jak to sie nie zgadza. ....ano tak, poprostu i sprawa sie ciagnie latami .a dziecka szkoda bo na to patrzy. zagmatwałam sie na topicu.a nie mam czasu wyjasniac wszystkiego na forum a inaczej wynikaja takie niedopowiedzenia i ataki innych pozdrawiam
-
to ci powiem co... chcę ułożyć sobie zycie. jestesmy przemęczeni.chcemy uporzadkowac sobie zycie. ile tak mozna zyc \"w zawieszeniu\" kochamy sie jest cudownie ale przeciez musi miec czysta sytuacje abysmy mogli myslec smialo o przyszlosci.zebysmy mogli sie zwiazac. no i dziecko- zeby nie bylo pokrzywdzone, bo to cudowne dziecko.a on kocha go bardzo. szukamy wyjscia by nie ucierpialo i chcemy jakos przemowic do rozsadku zonie. ze nie mozna tylko walczyc i sie zapierac rozwodu nie da \"BO NIE\" dziecko rosnie, zacznie rozumiec, po co ma byc wychowywane w złej atmosferze. trzeba cos zrobic ja tez chce miec w koncu rodzine