Garniera
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Garniera
-
jesli mamy to my byc razem, chce aby on poczuł ze zrobil wszystko by uratowac małzenstwo, by dziecko mialo dom normalny. chce by byl pewny tego co czuje i tego co zrobi. dlatego nie bede pisac juz teraz. to wszystko teraz sie wyjasni. dzieki forum moglam porozmawiac z calkiem sympatycznymi osobami, wygadac sie doradzic. to wazne ze ktos potrafi przyjac moj sposb widzenia, bo sam jest w takiej sytuacji. pozdrawiam Koneffka, zielony groszek, alonic.....wszystkie:)
-
tak wiec....nic w zyciu nie jest poukladane. nie jestem napisac czarno na bialym. nie jest dobrze. teraz jest to rozwazane aby dla dobra dziecka wrocil do domu zony. ale tak wlasnie mi mowi ze do dziecka by wrocil nie do niej.juz nie bede pisac bo sama musze to poukladac. leglo w gruzach wszystko ale na spokojnie to chcemy rozwiazac. skoro kocha mnie to po co ma robic cos takiego. tamten dzien gdy mi to oznajmil byl dla mnie koncem. teraz rozmawiamy i moze znajdzie sie inne wyjscie. rozwazamy jak zrobic ...dla dobra dziecka.by ono nie ucierpialo ze rodzicom nie wyszlo.
-
nie patrze obiektywnie na sytuacje tego faceta, bo przez moment moja byla podobna teraz, wiec patrzac na ten jego post mam na mysli moja. a to co teraz sie dzieje. mieszkamy nadal razem, staramy sie to ulozyc. to jedno wiec nie bede sie odzywac. kazda sytuacja jest inna. jesli jest milosc nie ma watpliwosci
-
a jesli nadal ją kocha to jasne , jesli zona tez go kocha owszem...... ale gdzie ta milosc jest skoro tyle nie sa z soba?! gdy jest milosc patrza nie tylko na siebie ale i w tym samym kierunku. gdy sie kochaja są bez zastanowienia razem.
-
no i to kto kogo kocha i gdzie jest milosc
-
kochanie... ale podstawowa sprawa nie jest z nia dwa lata nie moze o niej nawet myslec!! wyzywaja sie lub nawet nie patrza na siebie! jak zyc ma w ten sposob?
-
wiecie co..... ja zas mam przeczucie że to napisał mój....kiedys zabral glos na kafeterii a dokladnie to mi mowil jak rozmawialismy teraz o rozstaniu. to sa jego argumenty. moze i tym razem tu napisal. jesli tak....to do faceta987...jesli to ty, kochany to przeczytaj: „Dla męża żona, a dla żony mąż powinien być absolutnie pierwszym człowiekiem, którego kocha. Nie matka ani ojciec, nawet nie rodzone dziecko, tylko właśnie współmałżonek. Nie chodzi o to, że matkę czy ojca, czy dzieci mamy kochać mniej niż współmałżonka, ale o to, że dzieci dopiero wtedy są mądrze kochane, kiedy są kochane w miłości swoich rodziców.\" świete słowa.nie rozwodzisz się z dzieckiem tylko z nią. dziecko może być szczęśliwe i będziejesli bedzie otoczone miłościa .....nie papierkowym domem \"dla jego niby dobra\"...dzieci jak nikt wyczuwaja fałsz...więc wychowywac mozesz w pełni tego słowa znaczeniu, mając swój dom pełen prawdziwej miłości. gdzie ZAWSZE bedzie miejsce dla dziecka z poprzedniego małzenstwa.kochasz to dziecko wiec pomysl dobrze.bo kochasz kobiete ktora chcesz zranic.a mozesz stworzyc dom,w ktorym podstawą i fundamentem bedzie milosc. gdy cos budujesz na niestałym fundamencie- prędzej czy pozniej sie zawali.wiec tu juz twoja konstrukcja byla zła. tak wiec pomysl...
-
nikomu męża nie zabierałam!
-
gdyby zone bolało to ok zwracam szacunek, gdyby kochała gdyby walczyła o miłość. nie jestem osoba z którą on zdradził zone. o nie! my poznalismy sie jak oni nie byli razem. im wymarło uczucie a moze go nigdy nie bylo?...niewazne...
-
gdy stawiasz wszystko na jedna kart e, gdy kochasz bez opamietania....gdy tylko z tym kims chcesz byc bo bo jest ci jak w niebie....gdy po cudownej nocy przytulanej , porannym sniadanku wspolnym przy dobrej niedzieli, gdy dostaje pelno slodkich buziakow, czule pieszczoty....kochanie...... i on wychodzi mijaja 4 godziny mijaja kolejne nie wraca, zostaje na noc u rodzicow,i sms.....kurwa sms...ze wraca do zony a własciwie do dziecka.ze to koniec
-
nie, bo jestem daremnym cykorem... zero stanowczosci we mnie i zdecydowania
-
dziewczyny, dzieki jednej z forumowiczek jest mi lepiej. najgorsze pozostac z takim problemem samemu...specjalnie nic tu nie pisalam. nie da sie tez tak łatwo otruc....chcialam nałykałam sie tabletek, na sen no i deprim forte.... i oprocz sraczki i mocno walacego serca...nic.... moj minus to bardzo dobry stan zdrowia i bardzo silny organizm. serio gdy zostaje sama gdy jest ten problem...to tylko takie widze rozwiazanie.... to prawda...skończyło sie , opiszę wam za kilka dni co i jak...teraz nie chce o tym myslec bo znowu przywolam dołek.jak ochłone, dojde do porzadku dziennego z tym...to wtedy opowiem wam. nie bede raczej juz pisac- bo ja juz przegralam. pakuje rzeczy z naszego wspolnego mieszkanka i odchodze... STRACIłAM NADZIEJE NA LEPSZE JUTRO a do pomarańczowych..........w dupie was mam:) powiecie dobrze mi tak, a jak....ale ja cierpie, dałam mu całe wielkie serce i co z tego mam....najwieksze łzy
-
kultura wypowiedzi- gdy ktos wtraca swoje trzy grosze, a nie zorientowany jest w prowadzeniu dyskusji, miedzy innymi to jest wskaznik.z tego wywodza sie spory , potem obrazliwe teksty.
-
o mój Boże ręce opadają......ludzie kultura wypowiedzi! :) troszkę u Was na bakier z tym! pozdrawiam :)
-
może i mnie no tak...tez pomimo wielu wylanych łez jestem pełna nadzieii ze moze sie ułozy, a jak nie...to tylko jedyne co sie boje ze nie zaufam juz nikomu..nigdy....bo tutaj kocham całym sercem całą soba i wszystko postawiłam na NAS..
-
moze i mnie to w takim razie jestesmy w podobnych układach raz tak mowi raz nie...czyli nigdy w sumie niewiem czy wspolne zycie i kiedys zwienczone malzenstwem stanie sie prawda
-
ten link wczesniej....do gazety przegląd.będąc w empiku przeglądałam ją...taka paplanina , ale gdy pokazałam ja mojemu...przeszedł(nawet chyba się zdenerwował) i zrobił \"acchhh\"..w stylu znowu to, ten temat...jak on ma tam poplanowane by zonke sposobem podejść niech robi , zobaczymy ------------poza tym wszystkim wczoraj odniosłam wrażenie że on wcale sie nie chce rozwieść, że ma to gdzieś. bo wiem że kocha mnie, dobrze nam razem - choć ostatnio sie popsuło przez afery ciągłe. ale jemu rozwód niepotrzebny.. ze mną ślubu mieć nie chce, nie teraz, bo ja teraz wcale nie mam takowych zamiarów. tak więc na dobrą sprawę po co mu rozwód. plan mam taki- POMILCZĘ- udam ze mnie to nie interesuje i będę tak żyła, zakończę studia- czyli tylko skoncze pisanie pracy i obronię. teraz rozkręcam z grupa artystów sklep z rekodziełem, skupię się na tym ,biore udzial w programie unijnym - też sie mu poświęcę- i z całych sił wystaram się o staż zagraniczny z tego programu....wygodnie mi mieszkać z nim- bo w domu nie miałam lekkiego zycia- więc bede tak żyła. a co dalej czas pokaże, bo nerwów miec nie chcę.,.... dość juz łez w tym temacie. potworkiem nie jestem głupia nie jestem...więc co ja sie jednym jedynym będę zamartwiać!! chcę być szczęśliwa i chcę tworzyć cokolwiek artystycznego. chcę zająć się może arteterapia dla dzieci...pomysle narazie sie szkolę :)
-
mała odnaleziona kurcze dlaczego ja nie trafiam na taka osobę jak ty, inteligentna nie zmanierowana i kulturalną- bo tak moge wnioskowac z twoich postów co do twojego ex.. ja mam przeciwnie, my mamy przeciwnie i mam dość :) i mam dość słuchania że jestem zła, że szmata...i inne pochodne...bo nie zasłużyłam sobie
-
no wlasnie !! nigdy nie nalezy traktowac dziecka jak narzedzie nawet tego planowanego tego zeby łapac na dziecko fuuuuj dla mnie to obrzydliwe i wyrachowane. choc podejrzewam ze w ten oto sposob wlasnie zona zlapala mojego...tylko z jakim skutkiem?? widac na przykladzie
-
kochane... jakoś to będzie, musi być.ja rodziny zakładac nie zamierzam. chcę po kolei. rozwód nowy związek i tylko i wyłacznie gdy w spokoju będziemy mogli nowe zycie rozpocząć to wtedy mozemy myśleć o rodzinie...nie w ten sposób..A dziecka nawet które miałoby byc nasze...nie nie teraz...ja nie chciałabym żeby coś przyspieszało, zmieniało, to ma byc wydarzenia nasze na spokojnie, gdy wszystko bedzie sprzyjało. gdy będę miała pracę. gdy juz wszystko wyjdzie na prosta. ona jest materialistka, ona naciskała na slub gdy wpadli...nawet przed wpadka nie zdarzyli sie poznać, nie mieszkali ze soba zwykłe spotykanie które nawet nazwę\"chodzeniem\" - bo tak to było w wieku...20 lat?...otóz to niedojrzałość... moje życie , moje decyzję chcę aby były dojrzałe, rozsadne i z sercem. chcę byc pewna jutra tego co będzie i tego że bedziemy mieli spokój... więc powoli..z rozsądkiem i z...rozwagą.
-
aana i tu własnie jest suche prawo... wtedy jest wina jego. czyli co za tym idzie musiałby płacic tez po rozwodzie na zone. musiałby wraz z polepszeniem swojej sytuacji materialnej polepszac jej poziom zycia - czyli jego dochody w gore jej tez musi zapewniac poziom zycia równy swojemu. a wtedy co z nami?? no własnie...do tego ona ma bardzo duzo praw. to jest wazne jesli chcemy normalnie funkcjonowac nie mozemy sie godzic na rozwod z jego winy.bo to za nami pociagnęłoby się... sedzina tez czlowiek ale.... tamta pyskata więc pani zona teraz pogrywa sobie
-
wiesz co calineczka ona go nie chce, tez jej sie dziwie ze jej to nie drazni i nie poniza wiedząc ze jej mąż ma inna miłosc sama nie występuje o rozwod ...ona sory ale...chce pieniędzy. Alinmenty na dziecko on płaci, ma uregulowane widzenia z dzieckiem- wszystko sądownie. ale płacic alimentów na nia nie bedzie bo to ze ma dziecko nie przeszkodzilo jej w nauce - jest pania mgr, na sprawie o alimenty wyszła sprawa ze ona odrzuciła trzy załatwione prace...bo bo od męza nie che! sedzina ja zjechała ze ma mozliwosci dziecko ma isc do przedszkola bo jest to ten wiek a ona co robi......kazała sie sedzina cieszyc ze mąż zgadza sie dobrowolnie na tak wysokie alimenty na dziecko bo według jego dochodow sedzina by tyle nie przyznała..... tak wiec pani zona chce więcej i więcej... upatrzyła mnie ze jestem przyczyną czemu mąż odszedl. ale sama go nie chce..... patowa sytuacja - ona go nie chce a na rozwód bez orzekania o winie zgodzic sie nie chce
-
AANA dlatego pytalam o doprecyzowanie z tym WASZE tez mnie to tak...rozruszyło....jednak ja bym w życiu tak nie chciała. tym bardziej ze mi wcale by sie dziecka posiadanie nie usmiechało teraz:) a do tego ...wiadomo nie było by owocem miłosci tylko takim \"materiałem\"\"narzedziem\" by cos poukladac ./...oj ninienie ..
-
ha! tyle ze nie chcemy zeby był rozwód z jego winy! to potem ciągnie się całe życie . bo gdy sie rozstali po raz enty i ostateczny to nie z powodu czyjejś winy tylko oboje siebie nie chcieli. a tak jak MY jesteśmy razem to już wina w oczach sądu jest...i w oczach jej! ze on ma kogos nowego i się rozpadło małzenstwo! i tak cały czas ona utrzymuje ze ja jestem winna ze jestem powodem. wiec nie moga sie dogadac - bo ona niema nikogo cholera ja wie! anaa a co własciwie masz na mysli/.
-
anaa serio nie byłoby to potem problemem gdyby wyszło ze razem mieszkamy? no moze nie całkiem bo ja tu zameldowana nie jestem i nikt mi nie udowodni tylko ze to ze on jest w nowym zwiazku to nie jest problemem? tak juz ponad dwa lata nie mieszka z zoną...my ze soba od listopada