Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Garniera

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Garniera

  1. no mnie kurs asertywnosci by sie przydał!! bo nigdy nie odmawialam, pomocy jego siostrze w zadnej kwestii ale chyba sie obrazila i numery robi bo wszystkich prac juz jej nie chce pisac...coz mam swoje zajecia. a ona bidulka do matury .przygotowywalam ja - ale notorycznie nigdy nie byla przygotowana , nigdy nic sama nie zrobila nic nie napisala- wiec powiedziala przyjdz jak cos zrobisz....i echem sie obilo a teraz agresja bo czas ja gonil! wiec odmowilam i mam za swoje plotki pogloski ze ja to szmata , dostalam od niej smsa- oczywiscie anonima ze nikt mnie nie chce tu odbieram dziecku ojca a zonie meza!! kur....mać! terrorysta jestem!! no i wiecie to wszystko sie sklada na spiecia miedzy nami i ogolnie zla atmosfere... on mi tlumaczy mam ją ignorowac- ale ja tak nie umiem ......teraz sie ucze:)
  2. PROBLEMISKA! JA TO NIKOMU NIGDY NIE POLECE SPOTYKAC SIE Z ROZWODNIKIEM BĄDZ W TRAKCIE ROZWODU... mam dosyc szukam zrodel energii aby jakos funkcjonowac. zajelam sie soba- li tylko!- kursy i szkolenia a jak! bo ileż można kto wie czy to przetrwam ,,,potem bede nie daj Boże goła i wesoła:) z trzydziecha na karku bez koncepcji na zycie
  3. nie da rady...mieszkamy w jedym miescie.on pracuje w firmie ojca, niestety ale nie mozna zyc w niezgodzie z rodzina. siostra bywa slodka jak cukierek i wlazi bez masla do tylka jak cos chce- a jak jej cos nie zrobisz to ...robi numery i knuje. do tego gdy sie nudzi szuka sensacji mieszajac cos u nas:) rozpieszczony bachor
  4. dlaczego kiedys bede musiala odejsc...podobno na troche...po to zeby w spokoju sprawa rozwodowa minela.bo tak ciagle cos komus zarzuca...mnie ze jestem kochanką...ech w dupie mam wszystko ale nie chce myslec narazie.udaje ze jest dobrze i jestem przekochana jak nigdy ..no jak powinno byc...zeby sie ulozylo
  5. witam przepraszam ze tak sie nie odzywałam po takim poście., tak nie mam komputera - to znaczy mam juz- od wczoraj.czy sie skonczyło?? chmm nigdy w zyciu jak wlasnie tego dnia nie mialam takich mysli, nigdy w zyiciu nie czulam ze swiat mi sie zawalil... bo bez niego nie ma mnie nie zgodze sie z wypowiedzia ktora porownuje ze zony takj sie zachowuja bo traca zycie zawala im sie - a dla mnie to rozstanie z chlopakiem. zona - w tym moim przypadku- to wynik wpadki z dzieckiem - a co nie ma stosunkow bez milosci z ktorych sa dzieci?? są! wiec nikomu sie po rozstaniu swiat nie wali tylko ma gorycz w sobie i nerwy! u mnie...chmm mieszkamy nadal razem- takiej powaznej rozmowy nie mialam nigdy - stanęło na tym że kiedys bede musiala odejsc...bo wiecie- za duzo osob wie o nas- ta durna siostra tez miesza ciagle jako fanka zony ..i to wprowadza tyle zamętu ze szok.gdybysmy nie mieszkali razem to skonczyloby sie w ta niedziele...ale jestesmy \"stety\" niestety\" powiazani kilkoma rzeczami i \"kotem\":) do tego kochamy sie i gdy na sile chcemy na rozsadek isc ktos cierpi...bo ten rozwod to niekonczaca sie historia...ludzie, zona ktora tylko walczy , nawet dzieckiem ....sił moze w koncu zabraknąć mnie brakło...to narazie mamy odroczona sprawe o rozstanie nasze....ale ja nie mam ochoty narazie poruszac tematu... DYSTANS POTRZEBUJE NABRAC DYSTANSU ALE JAK SA WIELKIE EMOCJE W WIELKIEJ MILOSCI TO SKĄD TEN DYSTANS NABRAC? przepraszam ze nastraszyłam....fajnie ze jestescie , bo o wiele łatwiej dzielic sie z kims problemami
  6. dziękuje dziewczyny że tu byłyście....prawie jak przyjaciółki bo czujecie to samo....jak ja byłam kimś kto czuje to samo... wiele łez upłynęło, zmęczeni jesteśmy , sytuacja nas przerasta , ja zrobiłam sie strzępkiem nerwów.musimy się rozstać. to dopiero...mieszkalismy razem, wspólny kotek...no i nawet najpiekniejsza bajka może prysnąć jak bańka mydlana. nie jestem w stanie wyobrazic sobie zycia bez niego... gdy obrócę głowe na poduszce a obok nie będę widziała jego twarzy kochałam w nim KOCHAM każdy gest słowo uśmiech..wszystko...nie da się tego oduczyć.nie da się teraz wrócić do porzadku dziennego sprzed tego zakochania....nie da się nie czuć tego że brak mi osoby która tak kocham...nie mogę jej wymazac tak nagle z głowy , gdy myślałam non stop o nim..ja uwielbiałam wstawać rano o 6 i szykować mu kanapki , uwielbiałam prac jego ubrania, sprzątać gotować ...wszystko dla niego żyć dla niego.. za jego uśmiech dotyk spojrzenie... za to że jest na tym świecie... pretensje mam tylko dlaczego tak pożno sie spotkalismy marzę zasnąć i już nigdy się nie obudzić... bo przy nim..żyłam bez niego to nie ma sensu kochane mam nadzieje ze wam się uloży tym bardziej ze powoli się układa. Anouk- mądra kobieta z ciebie Ninke - jak bardzo pragnęłabym być na twoim miejscu calineczka - czasami podobnie czułysmy i chcialam tez wykrzyczec czerwonym nickom zielony groszek....wiara czyni cuda i reszta dziewczyn kurcze fajnie ze jesteście!! buziaki.......Wasza Garnierka
  7. wszystko sie popsulo. podejmuje decyzje ze sie zabije. najem tabletek na sen i pojde gdzies....dzis w nocy....jak ja tak zyc nie moge powodzenia
  8. podobno niektórym kobietom to obojetne jak będą przez zycie szły czy z mężczyzną na kocią łapę - bop poprostu ważna miłość nie papierek....pomyśl co dla ciebie się liczy i jak ty to widzisz, bo im dalej brniesz tym potem urosna problemy jeśli ich na bieżąco nie rozwiązujesz
  9. oj misia... trudna sprawa., moze i by się rozwiódł ale jest pewnie wiele spraw które go powstrzymują. zastanawiam sie jak to jest. bo w moim przypadku młody męzczyzna mój kochany ma 26 lat więc całe życie układa własnie teraz. od tego jak sie rozwiedzie na jakich warunkach zalezy to jak bedzie się zyło potem.tak samo jego dziecko 4 letnie nie rozumie , nie mozna mu wytlumaczyc. Ale w twojej sytuacji....dorośli dojrzali ludzie....dzieci dorosłe... to ja niewiem, nie decydowałabym sie na zycie z czlowiekiem ktory nie chce podjac dojrzalej decyzji.. w jedną albo w druga stronę... rozumię cie bo sama myślę o zalegalizowaniu związku, tez cos chcę osiągnąć i z kimś to dzielić...nie żyć na kocią łapę i patrzeć jak gdzieś obok jest nie \"ex zona\" tylko ciągle .....żona musisz, musisz porozmawiac...
  10. hejka calineczko, to my ostatnio braliśmy raty i Pan pyta stan cywilny: odpowiedział żonaty, potem odszedł a Pan dalej pyta mnie liczba dzieci: odpowiadam jedno, a Pan dalej telefon kontaktowy do męża.... jakby ktoś mi kubeł wody wylał na czuprynę...aż się zagotowałam ale z pięknym uśm,iechem i stoickim spokojem odpowiedzialam panu.... a w duszy pomyślałam ale to cudowne uczucie powiedzieć mój mąż...a tu licho , psińco :( aaaaach
  11. Hejka Anouk! witam dziewczyny! nadal nie mam komputera ale do konca powinien byc. tak wiec jak jestem u mamy to sobie pisze. wszystko w porzadku miedzy nami, ale mam problem z jego siostra powazny. ona ma jakies problemy emocjonalne! raz włazi do dupska bez masła (sory za dosadność wyrażenia ale idealnie tu pasuje) a raz robi sobie z naszych spraw pozywkę dla sensacyjnych plotek! siostra! masakra... tak wiec delikatna sprawa, rozmowa jaka mielismy zostala podsluchiwana przez nia i....i zrobila z tego zabawe! @@@@ tak bym ją nazwała :) no ale wyrośnie z tego choc rozumu to jej chyba nie przybędzie...chyba ze ktos dupsko jej skopie w życiu!! jakąś lekcję jak dostanie to się opamieta ze nie wciska sie nosa tam gdzie nie trzeba!
  12. ojojoj witam!! ale się rozpisałyście :D:D:D zaraz poczytam wszystko tak tylko rzuciłam okiem.. zepsułnam się komputer a na nowy nie ma kasy!! kurrrrrrde \":) tak więc u mamuśki sobie czytam:) zajęłam się szuakniem pracy, rozmowy kwalifikacyjne i takie tam... u nas..no ruszyło trochę. rodzice po imprezie rodzinnej przypięli nas do muru..co my dalej robimy, tak żyć nie możemy(bez jego uregulowanych spraw) boją się że się rozmyślę bo braknie mi siły czekać. tak więc teraz spróbujemy z o \"panią żoną\" sposobem...skoro o rozmowe na poziomie kulturalnym trudno.. ja to wszystko przeżywam,. dziecko jego...chmm narazie jest mi obojętne..ja chcę mieć normalną rodzinę. też chcę mieć dziecko z nim! nie teraz rzecz jasna, po wszystkim, ale właśnie musimy to uregulować nie ma że ona się nie zgadza, bo gdyby go kochała to by walczyła o tą miłość a tak od ponad roku nic..zero ..więc skoro sama nie przejawia dobrej woli i chęci pogodzenia jak może się NIEZGADZAĆ NA ROZWÓD? do tanga trzeba dwojga....do małżeństwa też...
  13. a jak!! pewnie ma ograniczone także myslenie!! poczytaj (choć wiem że to trudne dla ciebie aż 47 stron) a zrozumiesz istote problemu !! ech czasami mi słów też brakuje na żałosne dopiski czerownych..
  14. nie calineczka, zawsze mam ten komfort ze ma sadownie uregulowane widzenia z dzieckiem. ale wczesniej tez wyskakiwal ni z gruchy ni z pietruchy- ze akurat zabierze tylko dziecko na basen..na spacer a ja siedzialam sama....potem byly widzenia pod nadzorem matki - bo rzekomo wedlug niej nie mial dobrego kontaktu z dzieckiem.teraz jest juz dobrze co druga niedziela i sobota miesiaca na zmiane czyli raz w tygodniu 4 godziny. ona jedynie nanipuluje co do godziny ustalona \"od 10 \" nigdy nie była tą godziną....bo ex cos tam wymysla:) to dobra sprawa uregulowane widzenia.
  15. wiesz co cieżko to wszystko pogodzic..bo każda chciałaby byc tą\"jedynę\" a tu niestety miłość trzeba dzielić...tzn my obdarzamy naszych facetów całkowita miłością , oni dzielą ją na ta ojcowską... mój stosunek do jego dziecka jest zalezny od humoru, bo raz mam ochote zaproponowac mu nawet zeby do naszego mieszkanka go przyprowadzil , raz nie chcialabym tego dziecka wcale nigdy widziec... ale rozum podpowiada, że emocje musza odejsc na bok...to też...czas pokaże a ja jestem typem wrażliwca..więc reaguję impulsywnie,czasami aż mi potem głupio za to jak panikuję :)
  16. ninke. widze że ten weekend miałysmy podobny. ja znam dziecko mojego chłopaka.nawet miałam okazje kilkakrotnie wraz z jego siostrą i jego dzieckiem bywać na placu zabaw na spacerze..tylko to były nasze poczatki. wszystko tak naprawde pozmieniało się gdy między ami robi się bliżej..gdy zaczelismy mieszkać razem.gdy chcemy byc razem na zawsze.wtedy wszystko za mocą prawna nabrało znaczen. alimenty, widzenia uregulowane przez sąd. głupie zagrywki ex.\"nieex\" ...zaczęłam być zazdrosna... o dziecko a jak... no i teraz tak się stało ze przyszła kolejna niedziela, kolejne jego spotkanie z dzieckiem u jego rozdzicow zwykle przebywaja. no i zadzwonil po mnie ,że jestem zaproszona na obiad, zebym przyjechala do nich juz. ( a przeciez tam jest z nim...) kazdy kto nie jest w takiej sytuacji moze naskoczyc tu na mnie- ale naprawde bolesne sa takie chwile. dało się przezyc..serio..choć panikowałam w duszy, ale przeciez nikt mi nie kaze kochac tego dzieciaka, czy nawet bawic sie z nim.musze tylko sie pogodzic i zaakceptowac.jesli mamy poważny związek stworzyć.tak wiec w tej kwestii długa droga przed nami...bo wiecie ninke anouk calineczka jaka mam sytuacje my czekamy w separacji faktycznej aby minał czas tych nerwow napięć aby całkowicie malzenstwo zostalo uznane w oczach sadu za rozpadle.tak wiec choc faktycznie nie kochaja sie nie zyja z soba to wszystko jest trudniejsze o ten fakt ze bylby juz rozwiedziony... damy rade i ty tez ninke dasz:) ale doskonale cie rozumiem. i rozumiem o co chodzi w słowach \"taki nie mój\" ...ja nadal to czuje :) ale on mój :)
  17. ninke wlasnie zauwazylam ze to poprostu prowokacja! i prosze odpisalam kontekstowo i juz sie ruszylo! po cudnych walentynkach pora na dobranoc!! buziaki nawet dla prowokatorow!
  18. a teraz dla przykładu ...jest po 15 miał byc o 14 :) jest z dzieckiem na spotkaniu - pewnie cieszy się ze moze byc godzine dłużejdla niego to wazne ,siedzą u jego rodziców. nie jesteśmy jeszcze gotowi aby tutaj do naszego mieszkanka przychodził z nim. .... a ja ....czekam z obiadem odgrzewając zupkę poraz ....enty. za chwile sama jem, bo ileż można czekać?:):) proza życia... szczerze normalnie bym nawet twierdziła że raz w tygodniu spotkanie z dzieckiem dla jego prwidłowego rozwoju to mało....aby mogło mieć wychowanie od obojga rodziców....ale inaczej myślę gdy to mój chłopak...bo wtedy pojawiają się (choc niechciane) myśli w głowie.....a co ze mną??
  19. znamy sie już długo jesteśmy razem ponad rok, mieszkamy razem. znam dobrze jego rodzinę, nie tylko ta najbliższą- była już wspólna wigilia i wogóle- oni chcą aby nam się ułożyło... znam tez ta druga stronę....dziecko,sobiście i - nie bezposrednio ale tez zonę.. nadal twierdzę że to trudne, odradzam nawet jeśli nie jesteś wciągnięta ;) ale miłość nie wybiera...a taki związek nie jest łatwy a na pewno wiele traci w porównaniu do normalnych.... no i jeśli ci zależy w przyszłości...na ślubie...pomyśl czy nie będziesz miec kompleksu \"drugiej\".... nawet jesli chcesz tego uniknąć to się poprostu nie da....zawsze są i będą porównania- jak nie od otoczenia to usiądą w twojej głowie... a i przy różnych okazjach bez emocji ale jego rodzina będzie wspominała o żonie, to nieuniknione.i nie uważam tego za brak taktu, poprostu oni bez emocji- ja kamienna twarz jakby mnie to obojetne było a w głębi duszy mam czasami dość!! buziaki !! trzemaj się!! choć ostatnio myślę tego kwiata jest pół świata....:)
  20. ale gdy sie kocha.....tak mocno jak ja....kocham jego- nie wyobrazam sobie zycia w ktorym nie byloby \"NAS\" choc czesto placze, bo to tak boli...im dalej brniesz tym bedzie trudniej, jesli ma to byc powazny staly zwiazek z czasem pojawia sie problemy dojrzalsze...powazniejsze...bo planowac bedziecie wspolne zycie w ktorym jakis procent zajmie fakt zatytulowany \"jego byłe małżeństwo i dziecko\"
  21. nie da sie oddzielic przeszlosci...tym bardziej gdy jest dziecko.zawsze bedzie przypominac o milosci z ktorej jest zrodzony...jesli drugi raz mialabym sie zwiazac z kims z takim bagazem....nie zdecydowalabym sie chyba.....nie myslalam ze to bedzie takie trudne. spojrz na to tak: teraz siedze sama i sprzatam , robie obiad ....i zamiast wspolnie spedzac czas....nie ma go obok- jest z dzieckiem- nie waszym.....ich dzieckiem. dwa razy sie zastanow, choc na milosc nie ma sposobu, nie da sie ustalic regul wedlug ktorych bedzie \"trwac\"
  22. calineczka w jednym z postów jest mój email.,odezwij się jak chcesz pogadac na gg
  23. acha calineczko - jednak lżej mi jest gdy spotkania ma poza jej domem...choć nawet nie rozmawiali jest to komfort. choć ona i tak ingeruję , nie wyszykowując dziecko na czas, lub nie zgadzając się na spacer....ble ble...wiesz jak mamy coś my zaplanowane na konkretną godzine po spotkaniu dziecvka - to wiadomo ona przestawia opóznia widzenie więc nasze plany sypią się....czasem mam dość szczerze dość
  24. calineczko, wiesz we mnie podobne uczucia wywołuje rozmowa z nim o dziecku,. ale jeszcze gorzej sie czuje gdy on wraca z widzenia i nic nie mówi, a wiem że np byli w centrum rozrywki czy gdzies tam... mój sprawe o uregulowanie spotkan ma za sobą. Najpierw jak pamiętasz było na regułach ustalanych przez matkę czyli u niej w domu ...bo wymysliła na to swoje powody. teraz ma poza domem matki na 4 godzinki raz w tygodniu. Z całym szacunkiem dla tego dziecka..(bo zaraz mnie zlinczują) ja mam czasami dość po jego spotkaniu. dla niego zawsze ma czas, dla mnie nie zawsze- dla mnie jest rzeczywistosc praca , zmęczeni, brak ochoty- bo ciężki dzień. a przy nim odżywa- bo....bo to jego dziecko i mu się należy co najlepsze..czasem zastanawiam sie czy dam radę... my wiele sobie odmawiamy, a dziecku prezenty robi, teraz sprawa tego co wymaga matka- zeby dokładał się. a ja poraz kolejny mówię ze z jego dobrej woli były alimenty zasądzone tak wysokie.a jej mało mało mało ciekawe czy całe życie będzie tak pogrywać kosztem...no właśnie czego?? dziecka czy prawa do tego że jest formalną li tylko formalną jeszcze żoną... trzymajcie się
  25. ninke wiesz hipotetycznie gdzie przebiega ta granica i jak ty bys taka kwestie wyjasnila i poprowadzila dalej. mam kilka dylematow, mieszkamy razem, zaczynamy inwestowac w nasze mieszkanko razem. on nie ma rozwodu.bela nie wie o mieszkanku bo zarejestrowane na jego rodzine nie na niego. ale troche czasem sie boje...a to kwestia ktora zawsze mozna zabic argumentem \"to moje dziecko i chce dla niego wszystkiego naj...\" no wlasnie..
×