Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Sari-mari

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Sari-mari

  1. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Zobacz jak to jest, normalność to dla nas już niemalże doskonałość... Bo niestety tona kremów, maści po to by tylko nie straszyć, to już niestety jest choroba. Ja nie pragnę wiele, chcę po prostu kupić jeden krem do twarzy, móc zrobić sobie peeling, maseczkę... Ehhh... Będę prosić moją dermatolog o cud. Chociażbym miała na to wydawać wszystko co mam. Bo moja skóra aż boli...
  2. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Była tu kiedyś dziewczyna, która miała PCO i ten sam problem... Teraz nie robię sobie fotek, a niektórzy pytają co mi jest... PCO to okropna choroba.
  3. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Już zapomniałam co to znaczy wstać rano, przemyć twarz wodą i zacząć dzień. U mnie każdy ranek to smętny rytuał... O wyrywaniu nie wspominając...
  4. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Szaroburo, na poczcie masz moją fotkę z makijażem, kiedy mi się poprawiło, ale przed tym co mam teraz. Czyli pomiędzy. Gdybym wysłała ci fotkę aktualną byłaby masakra. Jak twarz może się zmienić... :o Nie wspominając o włosach... Zobaczymy co pokażą nowe badania.
  5. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Dlatego mówię, nie mam już siły i woli walki... No bo jak ma się na twarzy jesień średniowiecza, to już nawet walczyć z włosami się nie chce...
  6. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    To co ja mam to głębokie zmiany jak liszaje, podskórne dziwne zaczerwienia, czerwone ślady /nie pryszcze i wągry), wykwinty trudne do sklasyfikowania i opisania. Chciałabym mieć zwykły trądzik i tłustą/mieszaną cerę. Moja jest odwodniona, wrażliwa, atopowa? Ogólnie nie ma na nią rady i właściwej nazwy.
  7. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Szaroburo, ale ja nie mam cery trądzikowej. Żaden z polecanych przez ciebie preparatów nie jest dla mnie. Nie mam pryszczy nawet. Poza tym ja stosowałam już avene, co najmniej kilkanaście preparatów tej firmy (w tym najsilniejszy, sprzedawany w kilku tubkach, bez konserwantów itp, nie pomagał). Ja używam tylko kosmetyki najlepsze i to z najwyższych półek. Ja za ich kosmetykami nie przepadam, ponieważ nie najlepiej mi służą. Obecnie mam drogi krem z kwasem hialuronowym, przepisywany po ostrych peelingach i ledwo co nawilża, ledwo! W połączeniu z kremem barierowym dla mocno alergicznych cer. Pielęgnuję swoją skórę bardzo uważnie. Stosuję tylko cleanser physiogel zamiast wody. Następnie nakładam mocno nawilżające kremy (muszą odbudowywać płaszcz lipidowy skóry, które ja już praktycznie nie posiadam), następnie coś tłustego i krem barierowy. Na taką mieszankę kładę tylko najlepsze podkłady kryjące, nie zawaham się wydać 200 zł na kosmetyk. Latem wystarczy puder mineralny. Zimą muszę mieć jakąś warstwę ochronną przed zimnem i wiatrem. Przetestowałam wiele najlepszym serii i stosowałam maści i inne specyfiki dla ludzi z trądzikiem różowatym lub cerą atopową. Jak na razie jest lepiej, ale nic tego nie wyleczy. Problem jest wewnątrz. Mogę tylko łagodzić objawy. Mam niedobór estrogenów i bardzo wysokie stężenie hormonów androgennych.
  8. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Nie szukam nowej dermatolog, ponieważ ta do której chodzę jest niesamowita. Ale nie da się wszystkiego wyleczyć, chociażby się chciało. A było kiedyś 4 razy gorzej, do tego co mam dochodziły palące skórę czerwone plamy...
  9. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    To ja szukam ze śląska koleżanki... Najgorsze, że jest taka sucha, pełno na niej liszaj, zawsze ściągnięta, nie mogę myć jej wodą, jej koloryt jest ohydny... W ogóle jest ohydna, już ludzie z zaawansowanym trądzikiem wyglądają lepiej... W piątek robię badania i krwi i zobaczę na ile plastry pomogły i czy nie dostanę Diany. A wszystko przez ten pieprzony testosteron :o
  10. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Dla mnie od tych włosów ważniejsza jest cera... Okropna, wysuszona, pełna liszaj, podskórnych wykwintów i z początkiem trądziku różowatego na policzkach... I chyba zaczyna się przyzwyczajać do plastrów, bo się pogarsza a to znaczy tym samym iż testosteron już nie spada, a może nawet wzrasta... Mam tak okropną skórę na twarzy, że już wolałabym brodę golić niż wyrywać z niej włosy, ale codziennie patrzeć na ziemistą, suchą, chropowatą i brzydką skórę twarzy. Żadne, nawet super niesamowite kremy nie pomagają... To jest mój największy dół i z tym sobie psychicznie nie radzę. Czasem mam ochotę strzelić sobie w łeb...
  11. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Cóż pewnie nie pocieszę, ale mam PCO i ogromny testosteron. Piję miętę od lat, zdarza się że kilka kubków dziennie. A testosteron mi się wzmagał wraz z hirsutyzmem pomimo tego.
  12. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Do kliniki wysłała mnie lekarka z powodu bardzo złych wyników i nie jest to na pewno regułą. W zależności od wyników badań. Nie będę się śmiała z Twojej fobii jakkolwiek nierozsądna mi się ona wydaje. Strach przed chorobą jest u mnie większy niż przed głupim szpitalem i pewnie dlatego będzie to dla mnie zawsze nieracjonalne. Ale każdy z nas ma swoje lęki. A więc moje wyniki wyszły źle i zostałam wysłana do kliniki w celu dokładnej diagnostyki (zamiast PCO mogłam mieć jeszcze guza nadnercza). Niestety krwi pobierają bardzo dużo nie ma mowy o pobieraniu z palca. Takich ilości nie da się pobrać inaczej, ponieważ wkuwali się we mnie kilka razy dziennie, po kilka ampułek krwi. Dlaczego tak? Ponieważ do każdego badania jest osobny pojemniczek, osobne pobieranie, a trzeba badania przeprowadzać o różnych porach. Mnie jeszcze podawali jakiś hormon syntetyczny by zbadać jakiś inny i w tym celu miałam zakładany wenflon. Niestety na zgięciu ręki żyły miałam tak słabe, że mi pękła. Nie straszę, ale zdarza się często. Nie boli, nawet nie szczypie, jest tylko siniak. Boli tylko zakładanie wenflonu i chodzenie z tą igłą, a musiałam z nią chodzić cały dzień. Dodatkowo miałam robioną krzywą cukrową (picie glukozy to dopiero nieprzyjemne doświadczenie) i serie usg i badań ogólnych. Nie wspominam miło pobytu, ale warto. A wyglądem nie ma co się przejmować, gdy zobaczyłam kobiety z prawdziwym męskim zarostem, bakami gorszymi od mojego ojca, to przeszły mi kompleksy. Będziesz leżała (jeżeli już) z równymi sobie i pewnie nie jedna dziewczyna Cię zadziwi ogromnym trądzikiem, nadwagą, albo zarostem. To tyle ode mnie. Ja cieszę się, że przez to przeszłam. Tak dokładnych badań nie da się zrobić w jeden dzień i na własną rękę. A czasem niewielki niuans decyduje o wyborze leczenia. A propos mojej terapii. To mój piąty plasterek, połowa drugiego miesiąca gdy jestem z Evrą. Czuję się super, żadnych efektów ubocznych poza małym zarostem na nogach, włoski nie znikają ale chyba nie pojawiają się nowe, no nie jakoś specjalnie. Zobaczymy jak badania, a jak skończę to opakowanie idę na badanie krwi. Oby to było to, bo potem chcę zacząć laser i inne rzeczy. Pozdrawiam :)
  13. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Wśród tych wzruszeniem i wzajemnych wyznań przepadł mój post o założeniu kontynuacji. A nasze wypowiedzi pojawiają się z opóźnieniem, ciągle wyskakują błędy, czytanie tego jest horrorem. Przemyślcie proszę moją propozycję, ponieważ to ważne aby nic nam nie zakłócało tych chwil, kiedy wraz z innymi cierpiącymi możemy wymieniać się sposobami na niechciane włoski oraz pocieszać się w chwilach słabości. Wasza niewidzialna Papryczka chili.
  14. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Musimy założyć nowy wątek, bo na tym ciężko już cokolwiek napisać.
  15. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    No i nagle mam 3 posty o tej same treści heheh. Proponuję założyć nowy temat, znaczy się kontynuację obecnego, gdyż ten jest już chyba przeładowany :).
  16. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Nie mogę napisać postu zwało, za cholerę nie mogę. Coś nawala ten nasz temat, od długiego czasu mam straszne problemy z wysłaniem każdego postu. A ja uwielbiam pot. Mmmm, ale mojego narzeczonego. Heheh, jego koszulki mogłabym wąchać godzinami. A atlas nie zagraci mi pokoju, nawet pół siłowni by się zmieściło i przestrzeń by pozostała. Mam spory metraż, a w dodatku przedpokój na moim piętrze jest wolny, także miejsce to najmniejszy problem. Co do jogi to mam podręcznik, najlepszy jaki znalazłam, matę i zaczynam od tego weekendu. Zmobilizowałaś mnie zwało, ale nie odpuszczę sobie reszty :P.
  17. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    I post mi wcięło, a właśnie pisałam jak to kocham pot :D Poważnie, ale mojego męża. Mogłabym jego koszulki wąchać godzinami :D:D:D. Dobra, mam w domu matę, fachową rzekłabym księgę o jodze i zabieram się do samotnej pracy. Przynajmniej na teraz coś będę robić, więc zmobilizowałaś mnie zwało :P. Co do przestrzeni, to ja mam jej tak dużo, że nawet pół siłowni by mi pokoju nie zagraciło :D. A mam jeszcze wolny przedpokój na swoim piętrze. Pod tym względem mieszkanie w domu jest bardzo komfortowe :).
  18. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Ja mam ogromny pokój, nawet z połową siłowni nic nie zakłóci przestrzeni :D. Uwierz mi. Na razie samotny rowerek ginie w przestrzeni pomiędzy łóżkiem a moją denną meblościanką. Ale ja chodzę na babską siłownię heheh, męski pot lubię, ale tylko jednego osobnika. I to bardzo. Moje męża :D. Mogłabym jego koszulki wąchać godzinami takie mam zboczeni. Ok, mam piękną i fachową napisaną księgę do jogi od jutra zacznę ją studiować i sama próbować swoich sił. W końcu mnie zmobilizowałaś zwała :P.
  19. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    I jeszcze jedno, w domu nie potrafię się skupić po prostu :D.
  20. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    To żaden zachwyt. Ot lubię ciepłe miejsce. Kocham bieżnie, nie lubię biegać po ulicy, a co do reszty to jest to mój mus. Moja rehabilitacja w sanatorium składała się w połowie właśnie z ćwiczeń na przyrządach. Dlatego siłownia łączy przyjemne z pożytecznym. Mogę sobie biegać tak jak lubię, a i korzyści dla reszty ciała są spore. Gdybym mogła kupić sobie bieżnie do domu, pewnie i zainwestowałabym w jakiś atlas i rozciągała się w domu. Asany w jodze to nie wszystko. Chodziłam na zajęcia i rozmawiałam z doświadczonymi nauczycielami. Nie tylko są efektywniejsze od ćwiczeń w domu, ale również bezpieczniejsze i jakościowo lepsze. Nie trzeba kupować sprzętu (tak, w jodze też potrzebne jest coś więcej od maty), instruktor zawsze Ci skoryguje postawę, ustawi tak by nie nabawić się kontuzji, a podczas ćwiczeń w parach albo w trójkach można się nieźle rozciągnąć. Wiem, że kiedyś praktykowałam tylko w domu i dopiero na zajęciach poznałam prawdziwy obraz tego powiedzmy sportu. Chciałabym mieć po prostu bardziej proporcjonalne ciało, jeżeli już czepiamy się tego spalania :D. Bo ręce mam jak patyczki wręcz :P.
  21. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Ale ja kocham jogę, ale nie mam kurczę na nią na razie czasu :/. Na siłownię można wyskoczyć w każdej chwili, a zajęcia z jogi są w ustalonych dniach i porach, a ja wtedy albo pracuję albo mam szkołę :/. Nie chce spalać, ale wrócić do formy i nabrać masy mięśniowej. Póki co taniec i rowerek, potem jakiś karnet, może basen na moje chore plecy i joga jak będzie czas. :)
  22. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Ja akurat jestem szczupła, więc także z brzuchem wyglądałabym jak z piłką. Niektórzy mówią nawet, że za szczupła. Ale ja bym chciała zmniejszyć tyłek, aby do chudej góry go dopasować. Także nie wiem, czy by Ci tak wesoło było, chociaż waga w dolnych granicach normy to nie niedowaga jak u Ciebie. W każdym razie życzę Ci żebyś się nie przewracała i czuła się dobrze w ciąży :*.
  23. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Wybielam preparatem do wybielania włosków na twarzy Sally Hansen.
  24. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    P.S. 2, włoski na brodzie robią się coraz grubsze. Wyrwać? Dalej wybielać? A jeżeli pozbyć się to czym? Tyle pytań i tak wiele odpowiedzi, ale w tej sprawie nie mam jeszcze doświadczenia, bo wąsy wyrywam pęsetą, ale brodę się boję, nie chce mieć grubszych włosków...
  25. Sari-mari

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    Loris, mama mojego przyszłego męża miała udar. Na dzień dzisiejszy jest półrośliną, a na pewno ogromnym dzieckiem, któremu trzeba zmieniać pieluchy. Praktycznie nic nie zostało z tej niegdyś inteligentnej i pięknej kobiety. W jej przypadku niestety udar wystąpił po drugiej próbie samobójczej... Mój narzeczony jest najmłodszy w rodzinie, a miał wtedy 20 lat. I na jego barki spadła cała odpowiedzialność za dom. Ojciec tyran wykończył w końcu matkę psychicznie, a ta pomimo tego, że miała trójkę udanych dzieci wybrała łatwiejszą drogę ucieczki dziś możemy jej tylko zmieniać pieluchy... Można by mieć do niej nawet żal, że tak postąpiła. Bo wraz z chorobą posypały się ogromne długi z jej firmy, no po prostu rozpętało się piekło. To co przeżyłam razem z nim jest nie do opisania. To praktycznie zrujnowało nam przyszłość, na dzień dzisiejszy wciąż mamy długi i zero perspektyw na wspólne życie przez najbliższy czas. A mimo to mam w sobie wiele siły i woli życia, chociaż sama przeszłam w domu piekło, ba wciąż przechodzę (Już jako 10-letnie dziecko chciałam się zabić). Skąd to mam? Nie wiem. Dlatego coś w tym wrodzonym optymizmie jest. Ja zawsze gadam dużo, czarnowidzę, ale w obliczu nieszczęścia odnajduję w sobie siły i walczę. Żałuję, że nie znałam jego mamy przed chorobą, gdyż poznaliśmy niedługo po tym "fakcie". Często myślałam sobie, że może bym jej pomogła, dała oparcie którego nie znalazła w synach, nie do końca umiejących zrozumieć kobiecą naturę. Jeden z braci bił się z ojcem w obronie mamy, drugi jej pomagał, porzucił marzenia i pracował na dom (mój), ale nikt nie wysłuchał jej i nie zobaczył w porę jak umiera na duchu. Straszne. Dlatego dziś wiem, że najważniejsze jest się nie poddawać. I cieszę się, że sobie tą cechę wywalczyłam. Ona i jej życie jest dobrym przykładem na to, że poddanie się sprowadza na nas jeszcze gorsze nieszczęścia, że łatwiejsze drogi to najczęściej najgorsze z możliwych. Z tego też względu mało narzekam i rzadko wylewam tu swoje żale na temat włosów, bo owszem załamuje mnie mój wygląd, ale gorsze są dla mnie stracić miłość, wiarę, stracić sens do życia. I o ten sen każdego dnia walczę. P.S. Też uwielbiam zapach pościeli gdy się ją wywietrzy na powietrzu (ja swoją wietrzę na placu za domem), boskie są takie drobne gesty. Jak to mówią, w życiu piękne są tylko chwile. I o te chwile trzeba walczyć, bo życia to nieustanna walka jest. Ze światem, ludźmi, samym sobą. Ale nie warto się poddać. Naprawdę nie warto.
×