Witam.
Jestem byłą siatkarką. Mam 27 lat a od
liceum mam problemy z kręgosłupem. Rok
temu, na ostatnim treningu (już poza
sezonem), doznałam urazu. Moja
\\\"wspaniała\\\" lekarka na moją sugestię, iż
mogę mieć przepuklinę, wyśmiała mnie
mówiąc, że nie byłabym w stanie chodzić i
znowu przepisała mi tabletki. Rehabilitantka
z tej samej poradni spojrzała na moje plecy,
stwierdziła, że nic nie widzi i odesłała mnie
do domu (do dziś zastanawiam się nad jej
niesamowitymi zdolnościami - rzecz dla
agentów z archiwum X, baba nawet nie
sprawdziła jaką mam dysfunkcję). Po roku
przypadkiem dowiedziałam się, że na
tomografię może skierować tylko neurolog i
udało mi się doprosić skierowanie do tegoż
lekarza. Wynik (wyrok?) tomografii:
lewostronna przepuklina L5/S1 i wypuklina
L4/L5. Neurolog kazał chodzić na basen i na
rehabilitację. Co mogę a czego nie, nie
powiedział. O operacji też nie wspomniał.
Chodzić owszem mogę, ale nie mogę
siedzieć :). Grać zawodowo nie zamierzam,
ale ze sportu rezygnować nie chcę. Poza
tym chcę urodzić dziecko. Nie chcę liczyć na
moje szczęście do lekarzy, jeśli znacie
jakiegoś dobrego fachowca z Łodzi lub
okolic proszę dajcie znać.
AA
PS. Wciąż się zastanawiam czy lekarze w
Polsce to debile czy może tylko brak im
dobrej woli?