Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yasmin

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Yasmin

  1. witam troszke napłodziłyscie a ja wczoraj juz do Was nie zajrzałam bo nie miałam nawet kiedy. Wczoraj byl zwariowany dzien. Byłam u lekarza. Maluszek ma 5 tygodni:-) mam nawet zdjęcie:) fakt ze widac na nim czarną dziure co najwyzej ale jest, to najwazniejsze:-) niestety.....nie jest jednak tak jak powinno byc....do konca. Moje samopoczucie, stan emocjonalny, przezyty stres, robią swoje:-O lekarz był przerazony moim stanem:-O wczoraj pojechałam do niego bo cały czas boli mnie brzuch, wczoraj po pracy az sie popłakałam z bólu:( lekarz mnie zbadał, zrobił usg, powiedział ze jak się natychmiast nie wyciszę to polozy mnie do szpitala albo wczesniej stanie sie tragedia.:-O Dał mi leki na podtrzymanie, mam łykac Duphaston. Za 2,5 tygodnia mam znowu sie u niego pokazac, chce zobaczyc w jakim tym razem bede stanie. M jest tak wystraszony, ze nigdy go takiego nie widziałam. Chodzi za mną krok w krok. Wczoraj nawet chciał siedziec ze mną w łazience jak sie kąpałam zeby nic mi sie przypadkiem nie stalo. Dzis znowu polowy nocy nie przespałam tak mnie brzuch boli:-( Do pracy pojechałam taksówką bo jak sie rano obudziłam to pizamę miałam tak spoconą ze mozna bylo ją wykręcac.:-( a jeszcze wczoraj sie niezle spłakałam i boł brzucha urósł trzykrotnie:-O Nie wiem jak to dalej bedzie. Musze sie wyciszyc ale nie wiem jak! na dodatek....moze to brutalnie zabrzmi...nie umiem sie narazie cieszyc tym co dostałam. Tylko nie krzyczcie na mnie ze jestem jakas nienormalna..ale jak sobie pomysle ze w listopadzie urodzi sie moj pierwszy maluch....a nie bede mogla tej radosci podzielic z Tatą....szlag wszystko trafia:-O nie umiem i juz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-( mam doła. Przepraszam:(
  2. Ewelina------az mnie zatkalo jak przeczytałam Twoj post. Nie wiedziałam ze tez przezywasz tragedie taką jak ja:-( jesli masz gg chetnie bym z Tobą porozmawiała. Moj nr 5083426.
  3. Asia-----wiesz, jesli mam byc szczera wcale narazie nie umiem sie tym wszystkim cieszyc. Mysle caly czas o tym jakby to bylo cudownie gdyby moj Tata zył, oddałabym za to wszystko....nawet gdyby mi kazali nigdy nie miec dzieci! :-O poswięciłabym wszystko za to aby moj Tata mogl dalej zyc...ze mną, moją mamą, siostrą:-( co o tym pomysle to cały czas płaczę...nie wazne gdzie jestem, w pracy, w domu, w sklepie. Łzy same płyną:-( tak bardzo mi brakuje mojego Słoneczka a ten bol po prostu rozrywa mnie od srodka. A teraz, kiedy bede miała dzidzie...i nie moge sie tym z Tatą podzielic, ukochac Go, złapac za reke, ten bol kłuje jeszcze bardziej i bardziej!!! :( na dzien dzisiejszy---nie umiem cieszyc sie tą ciążą, po prostu nie:-(
  4. Ejmi-----nie smutaj sie. Ja Ci wysyłam kwiatuszka na pocieszenie i głaskam po główce! ciekawa jestem czy nasi firmowi mężczyzni beda o nas pamietac jutro? :-P w zeszłym roku, o dziwo, pamiętali. Zobaczymy w kazdym razie. Natasza---- :) witamy w naszym gronie! zasypiam a jeszcze 3 godz ponad śleczenia w tym biurze:-O bleh.......w domu tez nie moge zasnac bo musze sie uczyc, ale mam nadzieje ze jakos wytrzymam do tej srody:-) kropelka---cholerka sama nie wiedziałabym co poradzic w takiej sprawie. Są i tacy ludzie jak widac którzy własne dzieci olewają i mają gleboko w powazaniu. Interesuje ich jedynie własna osoba i koniec.
  5. dzien dobry kochane:) siedze sobie w pracy i postanowiłam zajrzec do Was:) w nocy jakos zle spałam, bol podbrzusza dawał mi sie we znaki, miałam wrazenie jakby mi ktos tam wlozył napompowany balon:-O dziwne uczucie. A piersi mi tak dokuczają ze oszalec mozna:-O czuje sie jak jakas niedołężna. Mam nadzieje ze poczuje sie lepiej za jakis czas. Dół brzuszka zrobił mi sie jakis taki wydęty troszke, taki smieszny. Nawet jak M dotykał wczoraj to sie usmiechnął ze taka fajna piłeczka. A przeciez to niemozliwe bo na brzuszek jeszcze za wczesnie. wszystko mnie teraz przeraza:-O boje sie tej ciąży, caly czas mysle o tym jak to bedzie kiedy juz sie dzidzia urodzi, jestem przerazona:-O pewnie smiejecie sie teraz ze mnie ale ja jestem naprawde niezle wystraszona. O rany........wszystko jest jakos na opak.. Musze podpytac kolezanek o lekarza, którego mogłyby mi polecic bo sama chodziłam do tej pory nie prywatnie, z reguły tylko po tabletki a tamte panie z ZOZu nie byly za ciekawe:-O wolę teraz tamten rejon unikac. oj kobitki......zycie płata czasami niezłe figle.....:-) a jak tam nasze ciężarne? jak sie czujecie? Monia, Gawit? Dziewczyny dzieki za slowa otuchy:) kochane szkraby jestescie. Pewnie sie wszystko jakos poukłada, wierze w to mocno, M o mnie dba, pisze tereaz smsmy jak sie czuje, czy nic mnie nie boli.....wczoraj dostałam kolacyjke do lozka. Zobaczymy jak sie bedzie sprawowac dalej:)
  6. dzien dobry dawno mnie tu nie bylo:-) anised----dzięki sliczne za maila, za pamięć....kochana Jestes kobietka:-) reszta dziewczynek pewnie nie wiem o co chodzi. Juz mówię:-) będę mamą:-) dzis zrobiłąm test i okazalo sie ze jestem w ciąży. 2 grube krechy. bedziecie wiec wirtualnymi ciociami:-) pozdrawiam WAS wszystkie i bede wpadac czesciej!
  7. ciesze sie dziewczyny ze WAS mam, ze moge na WAS liczyc. Jestescie najwspanialsze na swiecie idę sie teraz pouczyc. Musze sie przeciez spiewająco obronic:-)
  8. eh dziewczyny. Ale sie wszystko pokomplikowalo..... dalej jestem w szoku. Patrzę cały czas na test i nie moge uwierzyc. Siostra caly czas mnie pociesza ze tak mialo byc, ze widocznie Bóg widział co się swięci i nie chciał pozwolic na nasze rozstanie z M...i dał nam dzidziusia zeby to nas na nowo scaliło. On ajest tego pewna wręcz. Staram się jej wierzyc. Bardzo boje sie reakcji mojej mamy. Ona zna całą naszą sytuację z M. Nie wiem jak teraz zareaguje na taką wiadomość. Troche sie niepokoje. Ale mam nadzieje ze bedzie mnie wspierac. Teraz tylko musze znaleźć dobrego lekarza który sie mną zaopiekuje. Narazie nie mam nikogo na oku:-O M szaleje jak mu powiedziałam, tak się cieszy. Oczy mu się swiecą. Poleciał do kuchni, zrobił mi sniadanie i powiedział ze teraz bedzie na mnie chuchał i dmuchał, ze bedzie mi gotował co tylko bede chciała i ze nie moze doczekac sie momentu kiedy bedzie mogl polozyc glowe na moim brzuchu i sluchac jak dzidzius puka:) zwariował:) obiecał ze naprawi wszystko co złe, ze sprawi aby to co bylo kiedys miedzy nami...na nowo powrócilo. Nie wiem, ja nadal odczuwam jakis dystans, moze dlatego ze jestem jeszcze wystraszona i zszokowana. najpierw jednak musimy wszystko zaplanowac, dopiero wtedy powiemy mojej mamie. No i oczywiscie jego rodzicom. I nie przez telefon. Planuję to zrobic dopiero jak sie obronie, czyli w przyszłym tygodniu bo do konca tyg po obronie biore urlop i jade do mamy. M pojedzie pewnie ze mną. Wiec to bedzie dobra okazja zeby powiedziec. Boję się....:-O
  9. witam nie napiszę za wiele, tylko tyle abyście wiedziały ze zrobiłam test. Wynik----pozytywny. 2 grube krechy......... jestem w ciąży. Pewnie nie takiej wiadomosci sie spodziewałyscie. Ja tez nie. Idąc do łązienki zobaczyc wynik byłam jakby 100% pewna ze bedzie 1 kreska tak jak miesiąc temu. Ale nie. Są 2, grube, wyraźne... Dobra dziewczynki....nic wiecej WAm nie napisze bo mam w glowie kolowrotek mysli. Nie moge sie jakos uspokoic...... Odezwe sie wieczorem do Was.....
  10. Ejmi-----i tu masz rację...niestety:-( dziecko nic by nie zmieniło w moich relacjach z M, a raczej poczułabym sie tak jakby wielki głaz spadł mi na glowe i przydusił:-O Aktualnie jestem pewna jednej rzeczy---nie chcę z Nim być. Już nie. Nie chcę zeby sie starał i zabiegał. Chcę odmienic swoje zycie, chce byc szczesliwa a nie pol zycia spedzic na tym aby wychowac sobie faceta:-O ja tak nie chce zyc. Powiedziałam o tym M bo zauwazył ze nie doceniam jego staran i cały czas go blokuję. Nie mogłam go oszukiwac i dawac nadziei na to ze jeszcze odbudujemy nasz związek. Bo nie odbudujemy. Bylismy razem ponad 5 lat. Wydawało mi sie ze juz zawsze bedziemy razem:-( ale śmierc Taty otworzyła mi oczy na pewne sprawy. Nie wiem dlaczego wczesniej tego nie dostrzegałam. Czlowiek na bledach sie uczy. Taki jego los. Teraz jestesmy z M w takiej jakby \"separacji\" bo nie umiem tego inaczej nazwac. Owszem, rozmawiamy normalnie, oglądamy filmy......ale czekam tylko jak M znajdzie sobie jakies lokum i sie wyprowadzi. Tak to wygląda. Nie zamierzam rozstac sie z Nim w gniewie. On tez tego nie chce. Ja chce byc tylko szczesliwa, zalozyc rodzinę, miec meza, dziecko.....ale On widac nie umie sprostac moim oczekiwaniom:-O Wiecie...nigdy nie przypuszczałam ze tak to sie wszystko potoczy. Moja mama jest w glebokim szoku, siostra tez. Tyle czasu razem a tu nagle cos takiego... One znają całą sytuację, wspierają mnie jak tylko mogą. A ja juz dzis wiem ze moja decyzja jest słuszna. I nie zamierzam juz jej zmieniac. Zmienie co najwyzej jedno---całe moje zycie. Na lepsze, duzo lepsze:-) a ten okres to cały czas mam nadzieje ze to tylko zaburzenia hormonalne..nic wiecej:-O Gawitku-----oglądałam fotki:-) fajny brzunio:) głaskam Cie po nim czule:-) dbaj o siebie skarbie;-) pozdrawiam wszystkie Panie!!
  11. witam w niedzielny poranek:) jestem chora i leze w łózku ale to nawet dobrze sie składa bo mam w koncu czas aby zabrac sie za nauke na obrone. dziewczyny.....dzis jest 4 marca a mojego okresu dalej nie widac:-Oco sie kurde stalo????? zaczynam sie martwic:( juz dosc długo bolą mnie piersi wiec myslałam moze ze dostanę predzej czy pozniej ale nic, zero:( a ból piersi coraz bardziej daje mi sie we znaki, nie moge nawet zalozyc stanika bo zwijam sie z bólu:( zrobiły sie jakies obrzmiałe i dziwne. Szlag by to trafił:( co sie moglo narobic??? nie wiem, martwie sie strasznie:( wiecie...moja sytuacja z M wygląda jak wygląda więc jesli okazałoby sie ze np. jestem w ciąży, to..........:-( nie tak i nie teraz, błagam..............:-O jutro ide do pracy wiec jak bede wracała to wstąpie do apteki i kupię test. Oczywiscie o ile do jutra nie dostanę okresu (a jakos sie nie zapowiada). Zrobię i będę wiedziała na czym stoję. Jesli to nie ciąża to zasuwam do lekarza. Ale mam nadzieje ze to tylko zaburzenia hormonalne, dziewczyny plisss powiedzcie ze tak jest:-O Bling----spóźnione zyczenia urodzinowe duzo zdrówka i pomyslnosci w zyciu!! niech dobre Aniołki mają Cię zawsze w swojej opiece:-) w ogóle to ściska nasze forumowe Mamusie. WAm tez zycze duzo zdrówka i dla Waszych pociech, bo to jest teraz dla Was najwazniejsze! Monia, Gawit----trzymajcie się :-) idę teraz zjeść sniadanie i siadam znowu do nauki. Zajrze do WAs jak zwykle wieczorem:)
  12. dzień dobry Słoneczka:) jestem z Wami cały czas, podczytuję, ale jakos tak nie mialam weny zeby cos naskrobac. Poza tym, byłam na 3 dni u mamy, wzięłam urlop i wyjechałam w poniedziałek zaraz po pracy. Spędziłysmy milo czas, nagadałysmy się, 28 lutego miała urodziny wiec oprocz prezentu dostała ode mnie olbrzymi bukiet czerwonych róż, taki sam jaki jej Tato kupował. Az sie rozpłakała. Nie chcialo mi sie wracac do Sz-na, dobrze mi tam bylo z mamą:( no ale musiałam wrócic- do pracy, do przygotowań do obrony która nadchodzi wielkimi krokami, bo już raptem za 12 dni:-) tak wiec trzymajcie kciuki. Mocno:-) sprawe w prokuraturze tego chlopaka który potrącił Tatę- umorzyli:-O wczoraj się dowiedziałam od mamy. Umorzyli po raz drugi. Nie wiem jak to jest mozliwe ze w wypadku ginie czlowiek a kierowca pojazdu nie poniesie zadnej odpowiedzialnosci za to:( brak mi slow...i brak mi slow na nasze kurewskie polskie prawo. Wystarczy dac w łape a wtedy mozesz wszystko:-O wydaje mi sie ze tak wlasnie bylo, bo nie chce mi sie wierzyc w to ze temu skurwielowi tak to płazem uszlo:( a mój Tato nie żyje......... oby nigdy nie musial doswiadczac tego co ja doswiadczyłam. Mimo wszystko nie zycze mu tego:-( dla mnie on jest mordercą. I na zawsze juz nim zostanie...:( a tych w prokuraturze i na policji niech szlag jasny trafi. Nikomu nie mozna ufac....nikomu:( Temat moj i mojego M pomińmy. Nie ma o czym gadac. Nawet nie chce mi sie o tym gadac. Niech sie dzieje co chce...Zostawiam sprawe własnemu biegowi. Widze ze nasze przyszle mamusie kwitną:-) życze Wam i waszym dzieciaczkom duzo duzo zdróweczka. Odzywiajcie sie zdrowo i dbajcie o siebie kuleczko-----strasznie mi przykro z powodu dziadka:( smutno mi sie zrobilo. Przykro patrzec jak czlowiek cierpi:-O buziaczek dla Ciebie i trzymaj się. Bądz z dziadkiem póki jeszcze ma w sobie siły. Ja mu życze z całego serca duzo zdrówka. wczoraj postanowiłam sie rozerwac, odstresowac sie i w zwiazku z tym napiłam sie jak bąk.:) wróciłam do domu przed polnocą, po chyba 7 drinkach. Jak jechałam w taksówce myslałam ze z niej wypadnę albo wyhaftuje sie przez okno, taki mi wszystko latało w żolądku.:-O pozniej na szczescie szybko wytrzezwiałam i spokojnie zasnęłam. Rano tylko suszyło mnie jak diabli:-) ale teraz jest juz w miare ok:) Moj organizm chyba świruje:-O jest juz 2 marca a mojego okresu ni widu ni słychu:-O ja nie wiem co jest grane. Czekam i czekam i chyba sie nie doczekam. Powinnam dostac przed 20 lutego a tu dalej nic. Zaczynam sie denerwowac. Moze to stres czy co i dlatego to wszystko sie opóźnia? w zeszły miesiącu spoznil mi sie ale to bylo jakies 4,5 dni. A nie 12:-O hm...sama nie wiem co o tym myslec. Bolą mnie okropnie piersi, troche sie zdziwiłam bo w zeszlych miesiącach tak nie bylo. A teraz ledwo co moge stanik zalozyc na siebie:-O szlag by to trafił. Zawsze coś:-O Cóż mi zostalo, tylko cierpliwie czekac.
  13. dokładnie Ejmi, nie ma sie co nakrecac. Co ma być to będzie. Choć ja wierzę ze czasami sny mogą nam coś podpowiedzieć, zasugerować. Czasami tak się zdarza. Moze to byc tez wynik silnych przezyc. Ja po tamtym snie czułam sie okropnie, obudziłam sie zaryczana, serce biło jak oszalałe. A mojej siostrze np. 2,3 mies. przed smiercią taty non stop w nocy wypadały zęby:( noc w noc miała taki sen. Az do dnia wypadku Taty. No i 20 min przed wypadkiem Taty ta krew na ustach mojego siostrzeńca....:-O to musiał być jakis znak..
  14. dokładnie Ejmi, nie ma sie co nakrecac. Co ma być to będzie. Choć ja wierzę ze czasami sny mogą nam coś podpowiedzieć, zasugerować. Czasami tak się zdarza. Moze to byc tez wynik silnych przezyc. Ja po tamtym snie czułam sie okropnie, obudziłam sie zaryczana, serce biło jak oszalałe. A mojej siostrze np. 2,3 mies. przed smiercią taty non stop w nocy wypadały zęby:( noc w noc miała taki sen. Az do dnia wypadku Taty. No i 20 min przed wypadkiem Taty ta krew na ustach mojego siostrzeńca....:-O to musiał być jakis znak..
  15. witam :) napisze wam coś po krótce z samego rana, co u mnie i w ogóle:) wczoraj napisałam do M list. Długi. Własciwie to te słowa same się napisały, płynely prosto z serca. M dalej staje na głowie, nie moze sie z tym wszystkim pogodzic, przedwczoraj nawet pierwszy raz chyba, bo wczesniej tak nie bylo, poszedl na pogaduchy do kumpla poradzic sie go w tej sprawie, co robi zle, jak to naprawic. Z reguły nigdy sie nie zwierzał nikomu, ale teraz chyba nie wytrzymał i chciał sie komus wygadac. Wylałam mu kubeł zimnej wody nałeb. A nawet kilka kubłów, mozna powiedziec:-O wczoraj po pracy przeczytał mój list. Przyleciał po tym do mnie do pokoju, wziął mnie za reke, powiedział ze bardzo mu sie ten list podobał, ze tak to ujęłam wszystko zeby dac mu do zrozumienia, miejscami dosc brutalnie, ze robi zle i zachowuje sie jak kretyn. Postanowił odzyskac zaufanie mojej mamy- bo je stracił, moje i mojej siostry. Nie wiem jak to zrobi, tym razem nie bede mu w tym pomagac, niech sobie sam z tym poradzi. Przed nim naprawde ciężkie zadanie. Nawalił na całej linii. A ja nie zamierzam pomagac mu w naprawianiu jego błędów. Wczoraj znowu zaprosił mnie na rundkę po pubach:) poszlismy do kawiarni na lody, potem do restauracji w wieżowcu na 22 piętrze, zamówił mi mojego ulubionego drinka, posiedzielismy, porozmawialismy. Nawet miło, musze przyznac, spedzilismy ten czas. M powiedział ze po przeczytaniu tego mojego listu i po całonocnym rozmyslaniu zdał sobie sprawe ze to ja mam racje, ze to on we wszystkim nawalił. I dopiero teraz, jak przywoła w myslach poszczegolne sytuacje, widzi te swoje niedociągnięcia i gafy. Stwierdził ze jesli tylko mu pozwole, dam OSTATNIĄ juz szanse, odbuduje to wszystko, stanie chocby na rzęsach zeby to wszystko zmienic, ze bedzie nad soba pracował. A ja teraz postanowiłam jedno----skupic sie na nauce do obrony, na mamie i na siostrze. A z boku....obserwowac zachowanie M. To nasza ostatnia próba. Jezeli nawali-----powiem bez ogródek i przepraszam za wyrazenie----niech wypierdala na drzewo. I nie bedzie ze boli. Choc kurwa raz w zyciu musze pomyslec o sobie. Czlowiekowi owszem---wybaczyc mozna. Bo bledy mozna naprawic. Jesli tylko bardzo sie tego chce. Ja mam tylko taką malutką nadzieje, ze uda mu sie jednak odbudowac to zaufanie. Jesli spocznie na laurach........to do widzenia. Mam nadzieje ze was nie zanudziłam ale chcialam wam o tym napisac. pozdrawiam wszystkie Panie. Śmigne teraz popracowac a potem nadrobic zaleglosci w czytaniu Was.
  16. jestem Ejmi, jestem...... ale sie nie odzywam, tylko regularnie podczytuje. nie chce zasypywac forum moimi zalami i tym co sie teraz znowu zaczelo dziac w moim zyciu. Szczerze mówiąc...wolę to jakos przemilczec, przeczekać. Będzie lepiej, czy gorzej.....nie wazne, jakos tam będzie. W każdym razie- żyję. I dzięki skarbie ze spytałas:) kuleczko-- jeszcze się odezwę...
  17. witajcie:) ja dzis jestem totalnie zabiegana i nie miałam czasu od rana do was zajrzec. Siedze w papierach i nie moge sie obrobic:-O ale juz zaraz koncze wiec tak na chwilke postanowiłam zajrzec do Was:) widze ze Wasze dzieciaczki pochorowały sie troszke:( zycze duzo zdrówka, teraz pogoda jest troche zdradliwa i trzeba uwazac. Moja siostra znowu jest chora, tylko, odpukac oczywiscie i to kilka razy--mnie nic nie łapie:) i oby tak dalej:) Monia, gawit----jak Wasze pociechy? u mnie w pracy kumpela jest w ciazy, termin na czerwiec, wygląda przeslicznie z tym brzuszkiem, naprawde:) synuś bedzie, Kacperek:) ale ciąża jej słuzy, wygląda rozkosznie:) oby wszystkie kobietki tak wyglądały:) co do sprawy z moim M....cóż....od wczoraj cuduje, ze sie tak wyraze. Wysyła mi maile z przeprosinami, kartki, dzis rano chyba specjalnie urwał sie z pracy do domu i wyslał mi taką sliczną kartke z Misiem płaczącym z napisem \"przepraszam za wszystko\", dzwoni co chwile, wczoraj sie popłakał ze nie chce aby te 5 lat poszły w zapomnienie, ze on nie bedzie umiał zapomniec, ze bardzo mnie kocha i nie bedzie umiał zyc beze mnie. Wylałam mu na glowe kubeł wody, wiem o tym. Błaga mnie i zapewnia ze sie zmieni, ze mam mu mówic o tym co robi zle a on bedzie od teraz wyciągał z tego wnioski. Nie wiem czy moge w to wierzyc:-O ludzie sie tak łatwo nie zmieniają. Moze i sie zmieni....na tydzien, dwa......a potem wróci szara rzeczywistosc:-O nie chce tego. Ja chce tylko jednego---byc szczesliwa. Chcę sie czuc bezpieczna i spokojna. O nic innego mi nie chodzi... A boje sie, ze stare głupie nawyki zostaną, ze bedzie \"pięknie\" tylko przez chwile:( nie chce tracic zycia na to aby pracowac nad własnym facetem i mówic mu co wypada a czego nie, wychowywac go. Nie moja w tym rola. Tak uwazam. Nie wiem czy w tym wszystkim jest w ogóle jakikolwiek sens..... Wylałam mu wczoraj ponownie, wszystkie swoje żale, az do bólu. Ale trudno. Mialam dość ukrywania ze jest ok i ze zyje mi sie po prostu cudownie...jak tak wcale nie jest... cóż...zmykam do domku. Moze Wy cos poradzicie, choc pewnie nie znajdziecie złotego środka. Tak jak ja:( pozdrawiam
  18. dzien dobry dziewczyny nadrobiłam zaleglosci w czytaniu i postanowiłam sie zameldowac po powrocie choc...tak naprawde..nie mam o czym pisac...... moge napisac tyle co dobrego w domu u mamy zauwazyłam, była usmiechnięta, porozmawiałysmy duzo, posmiałysmy sie...tak choc przez chwile. Bylo bardzo milo. Ciesze sie ze pojechalam. Ejmi----jednak mialas racje. Ten wyjazd pozwolił mi na przemyslenia. Podjęłam decyzję. Wczoraj po powrocie usiedlismy z M aby porozmawiac. Bałam sie ze zrobi to co zwykle---wstanie i wyjdzie jak cos nie pojdzie po jego mysli. Jednak zaryzykowałam. Żre mnie to juz od tak dlugiego czasu, ze nie moglam dłuzej zwlekac. Rozstaliśmy się. Po 5 latach................ Za duzo jest miedzy nami złych emocji, niedomówień, nie potrafimy juz rozmawiac o uczuciach, M ucieka od takich rozmów a ja mam dosc udawania ze nic sie nie stalo i ze wszystko jest w porządku. Tak nie mozna. Duszę się od nawału mysli w glowie których tak naprawde własnemu facetowi boje sie powiedziec:-O nie tak to powinno wyglądac. mam dopiero 25 lat a czuje sie jak po 30 latach bycia w nudnym malzenstwie z którego nie mozna sie wydostac:-O nie chce tak dłuzej zyc:( M juz o mnie nie dba tak jak kiedys...a ja o niego, nie ma tego magicznego CZEGOŚ co nas do siebie ciągnęło, magnetyzowało. Wszystko runęło. Nie umiemy juz ze sobą rozmawiac tak jak kiedys...a bardzo mi tego brakuje:(i brakuje mi tego najwazniejszego-----poczucia bezpieczenstwa:-O jak jeszcze Tato zył, chyba nie potrafiłam tego braku dostrzec bo wszystko to dostawałam od Taty. Był dla mnie wzorem mężczyzny. A teraz....kiedy nie ma Taty, powinnam, mimo wszystko, czuc sie bezpieczna i spokojna. Dlaczego wiec tak nie jest?????????????:( czesto zagłuszałam ten brak wmawiając sobie ze wszystko jest w porządku, ze nic sie nie dzieje, ze to tylko mój jakis głupi wymysł. A jednak nie. Z dnia na dzien, z miesiąca na miesiąc zaczełam odczuwac ten brak coraz bardziej... Niestety po rozmowie M o wszystko mnie obwinił...tak jak przypuszczałam, powiedział ze na ten brak poczucia bezpieczenstwa sama sobie zapracowałam:( nie wiem jak mogl mnie tak obrazic:( to bylo podle......:( na koniec jednak tej całej dziwnej rozmowy, wziął mnie za reke, pocałował i powiedział ze skoro nie jestem szczesliwa to zyczy mi zebym znalazła kogos takiego kto spelni moje ukryte marzenia i z kim bede umiała byc szczesliwa.......... narazie tylko tyle Wam napiszę. Mam taki kolowrotek w glowie ze sama sie w nim gubię.......... Cóż...tak mialo byc........ Zaczynam nowe zycie. Tylko.....jeszcze nie wiem jak. W kazdym razie ja chciałabym WAM zyczyc wszystkiego najlepszego, milosci przede wszystkim, aby nigdy w waszym związku nie zgasło to COŚ co sprawia ze chce sie zyc, spiewac, tanczyc........ aby zawsze w Waszym związku panowała zgodna i ten płomyczek nadziei na kolejny wspaniały dzien z Waszą drugą połówką... wszystkiego dobrego.......
  19. Ejmi----wiesz...duzo myslałam o tej naszej ostatniej rozmowie. I doszłam do wniosku ze jak tylko to wszystko sie uspokoi, ta sprawa z mamy mieszkaniem, jak juz uda sie cos znaleźć i mame tam przenieść, zrobię sobie wakacje. Wezme sobie urlop, nie wiem ile dni mi wtedy zostanie do wykorzystania, ale nie wazne, wezme tyle ile bede mogla i wyjade gdzies. Sama. Bez M. Czy to do siostry pojade, czy do mamy juz na nowe mieszkanie, nie wazne, w kazdym razie zrobie to. Wiem, ze przyda mi sie taki wypad, zregeneruje siły i ......przemyślę co nie co, zgodnie z tym co mi radziłas:) bo teraz akurat jedziemy do rodziców razem, wiec teraz z przemyslen nic nie wyjdzie.. a teraz leć rób sie na bóstwo aby przywitac męża, gratuluje Ci 3 kg na minus, to super wynik, oby tak dalej! :-) ja wlasnie umyłam włoski, nakręciłam je, podmalowałam i tez czuje sie o wiele lepiej:)
  20. Monia------glowa do góry:) bedzie dobrze. Nie martw sie na zapas. Życze WAM wszystkiego dobrego a wieczorem napisz jak bylo u lekarza i jak sie ma dzidziuńka. dobra, 3 pączki wszamane. Az jestem na siebie zła. Ale co tam, zyje sie tylko raz prawda?:) jutro mam wolne:) musze odpoczac choc 1 dzien bo tak dluzej byc nie moze ze ja sie przewracam ze zmeczenia:-O 1 dzien w zupelnosci wystarczy zeby zregenerowac siły:)
  21. hej kociaki co z Wami? tak tu cichutko..pewnie obżeracie się pączusiami co?? ;-) ja zjadłam narazie 2 i juz chyba spasuję. Ostatnio pochłaniam dosc sporo kalorii:-D i jeszcze mnie to zgubi i dopiero bedzie:-D zastanawiam sie wlasnie czy by na jutro wolnego nie wziać i w koncu odespac. U mamy sie nie wyspie bo nie jade tam spac tylko pobyc z nią, pogadac. Mama wczesnie wstaje wiec bede pewnie razem z nią wstawała. A w poniedziałek znowu do pracy..I znów bede zakrecona jak słoiczek:) moze dzis jakies pivko w koncu machne? ostatnio poszcze strasznie :) a to by bylo za wczoraj;-) czyli za wczoraj i dzisiaj- razem 2 pivka:)
  22. Ejmi widzisz.....tu akurat mój M nie wymysla pretekstów, ale w ogóle nie porusza tego tematu. A przeciez ja nie wymagam tego aby mi sie tu zaraz oswiadczył, w trybie pilnym, nie, po prostu chciałabym zebysmy w koncu cos ustalili. Przeciez plany juz jako tako moglibysmy miec, np. na przyszly rok. Ale tych planów nie ma. I ja cały czas zyje jak głupia w jakiejs niepewności:-O Nie bede mu o tym nic mówic bo wyjdzie ze wymuszam. Juz kilka razy rozmawialismy o tym, ze ten rok byłby dobry zeby pozałatwiał wszystkie swoje sprawy koscielne (komunie, bierzmowanie). Ale on nawet do tego sie nie przymierza. Mam dosc bycia jego mamuśką zeby mu mówic co ma robic! przeciez to nie tak powinno byc. A jak mu o tym powiedziałam, zeby zajął sie tym co juz dawno powinien byl zrobic, czyli załatwieniem spraw koscielnych to wybuchł ze to nie jest takie proste i w ogóle, tak jakby sie od tego migał......... a dla mnie to jest wazne, bo jesli tego nie zrobi to nigdy nie dostaniemy slubu, a w takim związku jak teraz nie zamierzam zyc do konca zycia.... Szczerze mówiac nie wiem co dalej bedzie z nami. Moja siostra uznała ze on zachowuje sie troche malo odpowiedzialnie. Żadnych planów, zadnych decyzji na przyszlosc....nic. On wiedział ze kiedys nie chciałam w ogóle brac slubu. Ale jak zmieniłam zdanie co do tego tematu powiedziałam mu o tym, rozmawialismy. I w koncu............do niczego nie doszlismy:-O Wiem jedno---ze on oswiadczyłby sie na pewno ale tylko wtedy kiedy zaszłabym w ciążę. Bo ostatnio nawet dał mi to do zrozumienia. Ale ja do tego nie dopuszczę. I szczerze mówiąc......najlepszym wyjsciem bedzie to jak zaczne sie znowu zabezpieczac albo.......kubek zimnej wody....zamiast.....:-O
  23. elcia-----zeby poprawic sobie humor zaczełam czytac dowcipy:) znalazłam jeden fajny, zapodam wam:) \"Co będzie jak się skrzyżuje blondynkę z psem husky Ano... są dwie możliwości: albo wyjdzie nam blondynka zajebiście odporna na mróz albo husky, który będzie najlepiej ciągnął w całym zaprzęgu. \" bez obrazy wszystkim slicznym blondyneczkom;-)
  24. Ejmi----no widzisz kwiatku, ze mną w takim razie zawsze sie dogadasz;-) a mój M to pannica:) siostra raczek a mama rybka. Siostra gdyby rodząc małego Piotrka poczekała tak jeszcze z 6 dni to obchodziłby urodziny razem ze mną. No ale zamiast 16 maja urodził się 10:) ale i tak zawsze obchodzimy je razem:) coś czuję ze jakos powoli łapię doła. Nie wiem tylko dlaczego......
×