Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Monia671

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Monia671

  1. STARAJĄCE SIĘ Nick....................... Wiek...........Ilość cykli.....Data następnej @ Asik85.......................23..................2...... ............12.03.209 iwa18 /uk..................26..................10......... ..............pass niusiusia....................27..................13... . ............????????????? Myszka24/USA............25..................23.. . . .. .........27.03.2009 nikolka25...................25..................24.... .............21.03.2009 dorota822..................26..................28. .. .............13,03,2009 misiaczki....................23.................42... ..............22.02.08 Sylwia29.....................29.................38... ..............????????????? Rusaczek....................34.................46....... ..........30.03.2009 Sara76.......................32.................57.... .............23.03.2009 kalpek........................22.................29 ...................???????????? EwelkaO /Kraków.........27...................6.................27. 03.2009 felicity78....................30...................3.... ...............??????????? lilowa..........................27..................5... ..............29.03.2009 silnaaa.......................31...................2.... .............03.03.2009 mała kobitka...............30..................18................ .18.02.2009 miodziki...................33/25...............15....... ..........15.02.2009 pomocy7890..............21...................5......... ..........06.03.2009 Aura_34....................34..................38....... ...........10.02.2009 ZACIĄŻONE Nick/Skad...............Wiek........Tydzień ciąży......Termin porodu Monia671Kraków......28................34......... .................01.05.09 alutek29.................29.................24......... ...............25-06-09 graminis..................25.................20......... ..............09-07-09 jolanta2..................27.................23........ ................17-07-09 yourmind...................20...............6........... ..............16.08.09 Kamila1985.................23..............8............ ..............??.07.09 akinom24...................24..............11.......... ..............30.08.09 izulkaa......................30..............8.......... ................05.09.09 madzik255.................21..............4............. ........ok 01.11.2009 DZIECIACZKI URODZONE Nick....................Płeć.................Imię....... .........Data urodzin Fiolek..................córeczka...........Maja .....................02.05.07 izulkaa..................córka..............Zuzanna..... ...........28.06.07 Pani Misiowa..........córka...............Patrycja......... .......21.12.07 Obca...................synek...............Kubuś........ ............01.07.08 Kakusia 22............synek...............Kacper.................. 19.07.08 EwQa..................córeczka...........Emilka......... . .......30.10.08 becia_gask...........synek..............Kacper.......... .........13.11.08 Patinka26.............córeczka..........Olivia Hatice............19.11.08 Smerfetka29........syn i syn........Gabryś ,Nikodem.........31.12.2008 asiunia27............synek................Filip......... ............2.01.2009 Olawd................synek..........Tymoteusz.......... ........30.01.2009 kkinia30..............synek..............Daniel......... ..........10.02.2009
  2. Witam Kochane! na początku OGROMNIE Wam dziękuję za pamięć o mnie Nie wiem od czego mam zacząć... właśnie opuściłam progi szpitala i jestem nareszcie w domu! Jestem taka słaba, że ledwo na nogach stoję, ale nic dziwnego, skoro przez tyle dni praktycznie cały czas leżałam bez ruchu. A więc od początku: 5 marca dostałam straszne bóle, które promieniowały od podbrzusza na dół kręgosłupa, nie pomogła ani No-spa, ani Paracetamol, po prostu nie do zniesienia! Poszłam do wc i jak zobaczyłam krew, to już definitywnie postanowiłam wezwać pogotowie, oczywiście najpierw musiałam zadzwonić po męża, bo był w pracy, a Różyczka przecież chora. Ku mojemu zdziwieniu zjawił się w pół godziny, bo wziął taksówkę! Oczywiście był taki zdenerwowany, że słowa nie mógł wydusić, sama musiałam zadzwonić po pogotowie.Płacząc w oczekiwaniu na karetkę wygarnęłam mu, że jak teraz się dziecku coś stanie, to będzie tylko jego wina... nie pamiętam co tam jeszcze mówiłam, widziałam tylko jak sie trzęsie i bierze coś na uspokojenie. I tak znalazłam sie w szpitalu, okazało się, że te bóle, to po prostu silne skurcze, zaraz dostałam jakiś zastrzyk, potem badanie, na szczęście rozwarcie na pół cm, a krwawienie było spowodowane pęknięciem żylaka krocza:-( Potem oczywiście kroplóweczki i zero ruchu... Nie wspomnę już, że nie miałam ani kosmetyków, ani pantofli, bo właściwie jeszcze nic nie kompletowałam, a jak nie raz wspominałam mężowi, że już powoli trzeba, to mi mówił, że nie ma pieniędzy i, że za wcześnie! Z tej całej paniki wzięłam tylko koszulkę, a w nocy trzęsłam się z zimna, bo nawet szlafroka nie miałam. Ale najważniejsze było dla mnie żeby wszystko z małym było dobrze,zrobili mi usg i okazało się, że maluch czuje się świetnie, waży troszkę ponad 2 kg, ale i tak, był ułożony pośladkowo i w razie porodu musiałabym mieć cc. Na szczęście kroplówka powstrzymała skurcze, ale doszedł nowy problem- zaczęłam mieć problemy z oddychaniem i trzęsłam się jak galareta. Bogu dzięki, że pojawił się mój doktorek, jakbym anioła zobaczyła:-) od razu mnie poznał i zaraz \"mną się zajął\" stawiając na nogi wszystkie pielęgniarki, które o dziwo były bardzo miłe... Okazało się, że te \"trzęsawki\"+ przyspieszone bicie serca są spowodowane lekiem, który dostałam. Ale doktorek powiedział mi,że nie ma wyjścia i musi mi to dać w celu powstrzymania czynności skurczowej macicy. Z czasem miało się to unormować... I niby się unormowało, zostało to drżenie mięśni i po każdej dawce tego leku czuję jakbym miała \"odlot\", koszmar! Tak przeleżałam do końca zeszłego tygodnia i już się wydawało, że wszystko ok, a tu którejś nocy złapał mnie potężny ból podbrzusza, dostałam leki przeciwbólowe, ale niezbyt pomogły, rankiem znów przyszedł mnie zbadać mój doktorek, ale tym razem to nie były skurcze. Okazało się,że Adaś tak bardzo uciska w dole brzucha, że powoduje ból w miejscu blizny po cięciu, a co za tym idzie blizna robi sie coraz cieńsza... Już mi ręce opadły... Kolejne leki i doktorek, który wcześniej obiecywał, że spokojnie moge rodzić naturalnie powiedział mi prosto w oczy, że teraz mi tego nie może obiecac, bo blizna może po prostu pęknąć! Jest to niby tylko jedno małe miejsce, dosłownie centymetr, ale właśnie na to miejsce maluch uciska! Jeśli się przekręci, to ucisk będzie mniejszy i wtedy jest szansa, jak to mówi doktorek, że \"wszystko sie pięknie rozewrze i będzie sn\" A teraz, to ja już sama jestem tym dobita, bo gdybym wiedziała, że na 100%będzie cc, to bym się nastawiła i już. A jak sobie pomyślę, że mogć znów męczyć się ze 16 godzin w bólach, a na koniec dowiem się, że jednak musi ciąć, to chyba zwariuję! A wracając do mojej opowieści: myslałam, że wyjdę w zeszłym tygodniu, ale znowu badania krwi okazały się znacznie pogorszone, do tego białko w moczu i liczne bakterie, no i znowu antybiotyk... W sumie 5 butelek kroplóweczki i 7 tabletek do połknięcia- to był mój dzienny bilans. Uwierzcie, że nie miałam siły kompletnie i w pewnych momentach chciałam już urodzić. Doktorek obiecał, że zrobi wszystko, bylebym dotrwała do świąt. To naprawde kochany człowiek. A ja po prostu psychicznie się zamknęłam w sobie, teskniłam za córcią i czułam się jak manekin, ciągle zawroty głowy, drżenie całego ciałai swiadomość, że choćbym chciała coś zrobić, to nie mam siły... Laptopa nie miałam przy sobie, bo drażnił mnie nawet dźwięk telefonu. Jak patrzyłam w telewizor, to mnie ciągło na wymioty i tak leciał dzień za dniem. W piątek doktorek stwierdził, że jak mu obiecam dbać o siebie, to dziś mnie wypuści, byłam szczęśliwa, a zaraz po tym zadzwonił do mnie mąż, prawie z płaczem, że już drugi dzień ma temperaturę 40 stopni, złapała go jakaś infekcja pęcherza i już nie daje rady ustać na nogach, do tego mocz z krwią, wymioty itd... Córcię odwiózł do siostry, a sam ratował się lekami z apteki, oczywiście kazałam mu natychmiast do lekarza iść, ile się nagadał nim poszedł... ale tym razem powiedziałam, że nie mam zamiaru słuchac jego narzekań, bo ma się zająć dzieckiem. Wyobraźcie sobie, że nikt go w przychodni nie przyjął, bo było takie przepełnienie, a on co 4 minuty latał do wc. To jest nasza służba zdrowia. Ja ze szpitala zadzwoniłam do swojej znajomej lekarki i wybłagałam ją, żeby go przyjęła. Od razu dostał antybiotyk,skierowanie na badania i przy okazji jeszcze dowiedział się, że ma kiepskie wyniki jeśli chodzi o wątrobę, tak więc w tym tygodniu ma jeszcze zrobić usg. No i oczywiście, tak go położyło, że przesiedział na zwolnieniu, dopiero jutro idzie do pracy. Uff... to tylko mały skrót tych przeżyć. Przez czas mojej nieobecności mąż dostał powera do pracy(bo przecież nasz remont stanął w miejscu) i postępując ścisle wg mojego projektu prawie go zakończył, nawet farbę wybierałam:-) musiał się nieźle przestraszyć, że wrócę dopiero z dzieckiem, a tu nie ma gdzie się położyć! Oczywicie wszelkie dodatki kupiłam wcześniej, tylko w szafy pochowałam. Tak więc kosmetyka należy do mnie, muszę tylko powoli zregenerować siły... nawet łóżeczko zniósł ze strychu i rozłożył:-) Nie mam zamiaru go chwalić, bo wiecie jak to jest... ale na razie mam spokój. Córcia jak mnie zobaczyła, to przytuliła się i powiedziała: \"Mamusiu, a Adaś dalej w tym brzuchu siedzi?\" he he moja kochana, tak mi jej brakowało. Jak tylko skończę dekoracje w pokoikach, to wyślę Wam zdjęcia. Na razie myślę tylko o tym, żeby poleżeć. Kroplówki mam zamienione na tabletki, tak więc moja dzienna porcja to : 23 SZTUKI! Jejku, ale się rozpisałam, a i tak nie wszystko, tęskniłam za Wami, więc pewnie teraz kiedy będę leżeć, to częściej coś skrobnę. Na razie muszę zająć sie Różą, bo z okazji mojego przyjazdu nie poszła do przedszkola. JAk tylko dam radę , to się odezwę. Całuski kochane A! i myslę, że z tymi numerami telefonów, to dobrzy pomysł, zwłaszcza, że u mnie to już niedługo i będę chciała Was powiadomić o porodzie :-)
  3. Iga- tyłozgięcie macicy nie jest przeciwskazaniem dla ciąży, choć często się mówi, że to może utrudniać, a ja osobiście znam dziewczynę, która ma ten problem, a ma juz dwójkę dzieci. Powracające zapalenia musza mieć jakąś przyczynę, mogą powodować "osłabienie plemników" myślę, że warto znaleźć dobrego lekarza, który poważnie zacznie interesować się opisanymi przez Ciebie problemami. 2 lata to już odpowiedni czas. Powodzenia!
  4. Lilowa- moje przyjaciółki dawno wyjechały za granicę. Od śmierci mamy, zostałam sama, bo jedna z sióstr mieszka za granicą, druga niedawno urodziła i jest zbyt zajęta córcią, a trzecia myśli teraz tylko o chłopakach i dyskotekach(ma 13lat!). No dobra, koniec użalania się nad sobą. Okropnie boli mnie brzuch i mimo protestów córci muszę choćby poleżeć :-)
  5. Dziewczyny- dziekuję Wam za ciepłe słowa, miło, że ktoś wspiera dobrym słowem, choćby na \"papierze\" Pani Misiowa- moja teściowa ma prawie 80lat, z domu wychodzi tylko jak ma wizytę u lekarza, schorowana kobieta. Bardzo wszystko przeżywa, jakbym do niej zadzwoniła i powiedziała, co na sercu leży, to musiałabym sie martwić, czy zawału nie dostanie. W rodzinie męża trzyma sie w tajemnicy przed nią wszystkie problemy np. zdrowotne, własnie dlatego, żeby nie zaszkodzić jej sercu:-( Mąż jak do niej dzwoni, to zawsze opisuje, że wszystko w najlepszym porządku itd... czasem nie mogę słuchać tych jego \"uśmieszków\" rzucanych przez słuchawkę. Tłumaczę sama sobie, że nie mogę go sobie obrzydzać i nakręcać się... to bez sensu... Teraz naprawdę nie mam nikogo do pomocy, zostałam sama i muszę jakoś sama dać sobie radę.
  6. Witam kochane! Patinko- kochana- co się stało?, mam nadzieję, że z dziewczynkami ok?, napisz nam jak najszybciej, czasem wyżalić sie pomaga! Ewelkao-a próbowałaś dzwonić do mojego ginka? Lilowa- jestem pod wrażeniem Twojego męża, postanowił wziąć się za siebie dla waszego dziecka... jakie to wspaniałe, aż mi się łza w oku zakręciła. A ja miałam na razie nie pisać, dopóki nie ochłonę, ale... Nikolka- widzę, że udało się rozwiązać konflikt, to dobrze, że Cię przeprosił. Daisy- wg mnie krwawienie nie powinno być spowodowane luteiną, to na pewno inna przyczyna i powinnaś jednak odwiedzić ginka, nawet jeśli nie ma Twojego, to do innego! A teraz parę słów: W poniedziałek znowu była u mnie taka awantura... zaczęło się, gdy mąż wrócił z pracy i pierwsze co, to tekst: \"widziałaś jaki jest syf na ganku, czy tak Ci ciężko chociaż pozamiatać, razi w oczy\" pierwsze co, to mu powiedziałam, że nic takiego nie zauważyłam, a z resztą ja mam leżeć, a nie sprzątać. I zaczęło się... żeby takiej głupiej rzeczy nie zrobić... do tego nie trzeba mega zdolności itd. Normalnie obróciłabym to w żart, ale zrobiło mi się przykro. Przywiozłam Różę z przedszkola, była strasznie zapłakana i mówiła, że ją brzuszek boli i głowa, zaczął na nią wrzeszczeć, żeby się uspokoiła, bo nic jej nie jest, poszłam po termometr do kuchni i mówię mu, że coś mi się ona nie podoba, a on z głupim uśmieszkiem, \"to ją ubierz inaczej\", wracając do pokoju niechcący lekko pchnęłam go, bo się spieszyłam, a tu słyszę: \"patrz jak chodzisz, bo mała nie jesteś\" tego już nie wytrzymałam! zaczęłam mu krzyczeć, że już mam dośc jego docinek, i , że jest paskudny, ciągla coś mu nie pasuje i traktuje mnie jak śmiecia! A on na to, że jestem nienormalna i coś mi od początku ciąży na głowę uderzyło , i , że to ja traktuję go jak śmiecia... Mówię Wam, po prostu zaczęłam ryczeć, myślałam, że mi serce z żalu pęknie, trzasnął drzwiami i poszedł, a ja ryczałam tak do północy i nie mogłam tego powstrzymać, cholernie bolał mnie brzuch, a do tego okazało się , że Róża ma prawie 39 gorączki, płakałyśmy razem, ona z bólu gardła i głowy, a ja z żalu, bo wiedziałam, że jak zwykle na mnie spadnie obowiązek jazdy do lekarza i opieki nad nią. Ta noc była potworna, już myślałam, że będe pogotowie wzywac, ale ten ból brzucha to na pewno był z nerwów, poza tym, nie mogłam wydusić z siebie słowa, cały czas leciały mi łzy, oczy miałam takie zapuchnięte, że widziałam za mgłą. Gdyby nie choroba Róży na pewno zadzwoniłabym po pogotowie i na pewno zostałabym w szpitalu... ale tak chyba miało być,jak mogłabym zostawić chore dziecko? Wczoraj nad ranem obudził mnie i zapytał, czy chcę żeby w domu został, to razem pójdziemy do lekarza, ale odpowiedziałam, ze do tej pory dawałam radę bez niego, to teraz też dam. I tyle było naszej rozmowy... Udało mi się wcisnąc do przychodni,niestety mała ma anginę i znowu ma antybiotyk, był miesiąc spokoju, ... Ech... do końca tygodnia musimy w domu siedzieć! Mało napisać, że mam już dość... tak bardzo chciałabym gdzieś się wyrwać , zapomnieć o wszystkich kłopotach, choć na jeden dzień:-( Żyć mi się nie chce, dlaczego ludzie nie mogą się jakoś ze sobą dogadać? kiedyś jak mówiłam mężowi, że trzeba kupić dla małego to i to, to słuchać nie chciał, powiedziałam mu z żartem\"no trudno, chcieliśmy dziecka, to teraz trzeba mysleć jak powoli mu miejsce przygotować\" a on mi na to, że on wcale nie chciał, tylko ja tak naciskałam. A tak naprawdę, to powiem Wam, że myślałam nad tym rok, zanim podjęłam decyzję.Brałąm pod uwagę wszystko- nawet cierpliwie czekałam żeby dostać umowę na stałe,a Wiesiek ma przecież prawie 42 lata, to też nie jest młody wiek... Brak mi słów. Chyba za bardzo się rozżaliłam, ale znów dotarło do mnie, że jestem sama, że mogę liczyć tylko na siebie, nawet przebiegła mi myśl o rozstaniu. Po co być z kimś, komu się nie ufa, kto Cię nie wspiera, komu nie możesz się wyżlalić? Myslałam, że małżeństwo zawsze na tym polega... Gdyby nie te dzieciątka, to nawet bym się nie zastanawiała nad jakąś separacją, wydaje mi się, że jest coraz gorzej... Bardzo przepraszam z te moje żale, ale mi lepiej napisać, niż powiedzieć... Uciakam, bo córcia mi teraz żyć nie daje, gorączka jej spadła i zaczyna się nudzić! A bajki nie pomagają...Muszę uzbroić się w cierpliwość, dobrze, że przynajmniej ona mówi, że mnie kocha:-) To na razie, jak będę mieć chwilkę, to wpadnę. Buziaczki kochane!
  7. Graminis- dziekuję- a Ty to dopiero laska i taka szczuplutka! Tylko brzuszek Ci przybył! Ja juz kiedys pisałam, że wszystkie dziewczyny z naszego topiku to naprawdę laski!!! Lilowa- bardzo mi miło, ja jak byłam mała, to obiecałam sobie, że poślubię mężczyznę o tym imieniu:-) No, nie udało się , ale stwierdziłam, że będę mieć drugiego synka i musi tak mieć na imię, mąż się wściekał, ale, widząc mój upór, już się chyba do tej myśli przyzwyczaił:P
  8. Graminis- wysłałam Ci zaproszenie na NK :-)
  9. No tak, żalę się, ze wyglądam jak słoń, a przed chwilką ugotowałam sobie garnek budyniu i wpierniczam jak małpa kit:P To sa właśnie skutki "nicnierobienia"
  10. Laska, to ja byłam, teraz jestem mini słonik :-( Ale racja- kilka miesięcy po porodzie i będzie dobrze.... chyba... Nie narzekam na to leżenie, tylko taka cudna pogoda i zamiast trochę pospacerować.... No dobra, już nie marudzę:P
  11. Lilowa! nie dobijaj mnie kobieto z dietkami! Nie wolno sie odchudzać kiedy sie starasz o dziecko! a poza tym- takie z Was laski! Przesadzacie!
  12. Własnie oglądam zdjęcia na NK. EfQa- ty jestes chudzina! A tak narzekasz! Przecież podobno ważysz tyle, ile przed ciążą? Nawet sie nie waż mi tu o odchudzaniu mówić! A swoja drogą masz przystojnego męża :P Graminis- ja Cie chyba nie mam na NK? Dawaj namiary na moją pocztę!
  13. Hej! No tak, czasem zauważam, że tabelka źle skopiowana, ale nie zauważyłam żeby kogoś pominęła!!! po co te nerwy? Lilowa- @ spłatała Ci figla. Jakie cudne to słoneczko! graminis- a Ty jak sie czujesz?
  14. Myślałam, że troszkę pochodzę, bo tak cudnie na zewnątrz i ptaszki słyszę ,ale jak tylko parę kroków zrobiłam to już ból i skurcze więc wróciłam do łóżka :(Pozostaje mi jak na razie patrzeć przez okno:( ale jak tylko skończę 36 tydzień, to mam gdzieś! Pierwsze, co zrobię, to pódę na spacerek! a potem, to już mnie moga na porodówkę wieźć :P
  15. Kakusia- miło, że wpadłaś! Oszczędzam się bardzo,, wczoraj prawie cały dzień leżałam, a wieczorkiem jak troszkę pochodzić chciałam, to mnie skurcze złapały :-( Mąż nawet ostatnio sie przyciszył z docinkami! Rety! jak ja bym już chciała, żeby ten remont sie skończył i wreszcie wszystko na swoim miejscu było! A tu każdego dnia po trochu robi jak z pracy wraca, jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu dopiero malowanie:-(
  16. Cześć! Kalpek- to fajnie, że chociaż nas podczytujesz, u mnie też bez zmian, ale lubię czasem coś nabazgrać:-) Misiaczki-ta praca to Cię chyba dobija, z tego co widzę okropna harówa! Od razu przypominam sobie historię Smerfetki, która jak rzuciła pracę, to wiesz... Może warto czegoś innego poszukać? Efqa- który to rok ten Twój ślub hę? Ja też ze swojego nie mam cyfrowych... Nam się wczoraj auto zepsuło i dziś u mechanika stoi :-( nowy wydatek!
  17. UUUU... jakie pustki! Ale cóż, mam nadzieję, że dziewczyny odpoczywają! Muszę Wam się pochwalić, że mój mąż dziś ugotował pyszny obiadek i przyniósł mi do łóżka!!! Efqa- widzę, że Twój mąż to kawały lubi:-) A tak sobie myślę, że Ty chyba nam nie pokazywałaś zdjęć ślubnych i na Nk też nie masz?
  18. HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE HE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  19. Dzień dobry! No wreszcie przeskoczyłyśmy o jedną stronkę he he :p Ja jeszcze sobie leżę w łóżeczku i tak mi dobrze:p Efqa- u Ciebie jak w filmie he he, ja się niedawno dowiedziałam, że mąż mojej ciotki postrzelił ją 7 razy! A potem strzelił sobie w głowę! Ubzdurał sobie, że go zdradza! Oczywiście sam nie przeżył, a ciotka po rocznej rehabilitacji doszła do siebie, szok!!! Syn ją znalazł, jak ze szkoły wrócił, na szczęście chłopak 18 lat, rozumny szybko zainterweniował, bo kilka minut później i wykrwawiłaby się. Niestety taka nasza okrutna rzeczywistość, czasem lepiej nie wiedzieć... Po wczorajszym maratonie prasowania(4 godziny) tak mnie bolał brzuch, że się przestraszyłam nie na żarty, ale na szczęście dziś ok. Pewnie Adaś się wkurzył na matkę:p Patinko-fajnie, że do nas zaglądasz! Kalpek- a Ty gdzie? No i mamy marzec! A wczoraj mi mąż mówi, że za tydzień dzień kobiet, chyba cud, że pamiętał, może dostanę jakiś kwiatek he he. Będę zaglądać! Madzik- nie daj się teściowej! teraz to Ty masz prawo zadecydować!
  20. Ale tu pusto!!! No tak, drożdże robią swoje, bo moje placuszki, to się po prostu nalewa:-) Co porabiacie kobitki??? ja mężusia z córcią wysłałam w odwiedzinki do jego sióstr i zabrałam się za prasowanie powolutku, a przy okazji zapisuję jakich mi ubranek brakuje:-) Mam nadzieję, że któraś zajrzy:)
  21. Mój przepis jest łatwy i bardzo szybki!!! A racuchy wychodzą jak gąbeczki puchate!!!! Ibez drożdży! 0,5 l. mleka; 2 jaja; mąka; łyżeczka cukru; szczypta soli; 0,5 łyżeczki sody; jabłka 1-3, w zależności, czy sie chce mieć ich wyrazisty smak Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Mleko, żółtka, mąkę, cukier i sól zmiksować na gładką dość gęstą masę. Dodać sodę i jabłko utarte na grubych oczkach. Na końcu delikatnie wymieszać z ubitymi białkami. Smażyć na oleju, posypać cukrem pudrem. Mniam!!! już uciekam, bo tym razem Róza na mojej głowie:p
  22. Madzik- ja bym go normalnie..........przez maszynkę do mięsa!!! A to zdrajca!!!!!!!!!!! I co na to jego rodzinka? Ale się wkurzyłam! Jestem całkowicie padnięta i maluch kopie prosto w żebro, daje popalić, ledwo siedzę, ale dopiero trochę sprzatamy, bo się nie da nigdzie położyć, wszędzie kurz...
  23. He he, no cóż, mąż by mi nie wybaczył, gdybym sobie leżała, a on miałby gotować, tzn teraz, kiedy jest w trakcie roboty. Mała kobitko- dziękuję za uściski Alutek- o seksie nie wspominam, bo od początku ciąży mam zabroniony, ale chociaż jakiś geścik przytulenia, albo zwykłe miłe słowa... bardzo mi tego brak... Jak dotąd usłyszałam tylko, że wyglądam jak "MARYNA" co miało oznaczac, że przytyłam:-( Ech, taki już jest, tak naprawdę nie jest zły, ale w tych kwestiach... po prostu jakoś ulotniła się jego dawna romantyczność... to przykre... Nie będę się użalać. Kończę piec ostatnią porcję i jadę po córcię, no miałam leżeć... ale to i tak jest dla mnie mega odpoczynek!!! Kochane buziaczki, może wpadnę jeszcze później A racuszki robiłam szczerze mówiąc pierwszy raz, bo ich nienawidzę, ale wyszły takie puchate i smaczne, że zjadłam 2! :-)
  24. Oj Mała kobitko- nie pamiętam kiedy mnie przytulił, a szczerze mówiąć tak mi tego brakuje... Racuszki są pyszne, już piecze się kolejna porcja- zapraszam!!!
×