ulla35
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ulla35
-
test
-
Jestem:-) Właściwie niczego nowego się nie dowiedziałam....ich biopsja potwierdziła wynik mojej biopsji, z operacją nie ma pośpiechu, termin na 7 wrzesnia 2009 (!). Pan doktor powiedział, ze on by tyle nie czekał, i generalnie był lekko niemiły, ale to juz jego prywatny dramat:-) Ja spokojnie poczekam, bedę co 3 miesiące robic usg, i jesli gad bedzie rósł, to mam dzwonic. Ściskam Was, kochane babeczki:-)
-
Ana-1 :-) :-) :-) Moje towarzystwo też się pochorowało, a podobnie jak Ty mam w domu maluszka...we wtorek będzie miał siedem miesięcy:-) Mam nadzieję, że Twoje maluchy już dochodzą do siebie....nie ma chyba nic bardziej przykrego, niż widok cierpiącego dziecka. Niech zdrowieją szybko i psocą ile wlezie:-) Moja droga, w Istytucie mam byc na 10.00, ale oczywiście będę wcześniej. Jeśli nie pogonią mnie na jakieś dodatkowe badania, to czekam na Ciebie w okolicy gabinetu usg, tam będzie Twoja biopsja. Nie zapomnij zabrac ze sobą skierowania, jeśli dostałaś, i ....to się chyba nazywa Karta Konsultacyjna - na pewno dostałaś ją do ręki po ostatnim badaniu u lekarza. Może byc potrzebna. To jest mój prywatny adres e-mail, odezwij się, na wszelki wypadek wyslę Ci mój numer tel., gdybysmy się tam nie mogły odnaleźc to odpadnie nam opcja miotania się po korytarzach:-) urszula32-1973@tlen.pl Wierzę, że wszystko będzie dobrze, i u Ciebie, i u mnie, więc nic się nie bój, a jeśli nawet - to tylko troszkę:-) Do zobaczenia zatem, do jutra, kawa ze szpitalengo bufetu nas czeka:-) Uściskaj dzieci od \"cioci\" Uli, a Ciebie uściskam osobiście jutro:-) :-) :-) Miłego dnia!
-
Koczelada .....eeee.....no to wirtualny kubek herbaty... :-) Trzymaj się ciepło:-)
-
jakoś tak jesiennie bardzo się zrobiło, szaro i smutnawo... Koczelada nie poddawaj się, wysyłam Ci wirtualny kubek gorącej czekolady ściskam W poniedziałek Gliwice.
-
Ana-1 Wróciłam wczoraj późną nocą z pracy, zmęczona jak pies, i wiedziona nałogiem wlazłam na forum...żałuj, że nie widziałaś mojej miny po przeczytaniu Twojego posta:-) uśmiech od ucha do ucha:-) miałam nadzieję, że się odezwiesz, martwiłam się o Twoje odczucia przedbiopsyjne.Bardzo się cieszę na to spotkanie, może uda nam się wypic kawę i pogadac, a jesli będziesz chciała, poczekam z Tobą na biopsję. Wiesz, dzięki świedomości, że tam będziesz, perspektywa wizyty w Instytucie stała się dużo milsza:-) Ja po żadnej biopsji nie miałam sensacji, pobolewała mnie szyja, to wszystko. Mimo to najlepiej by było, gdybyś po badaniu dała sobie chwilkę na ochłonięcie, nie wsiadaj tak od razu za kierownicę. Pytasz, jak znoszę czekanie na wynik.....odliczam dni, ale jakoś dziwnie jestem pewna (no, bądzmy szczerzy - prawie pewna) że będzie dobrze. Mam nadzieję, że się nie mylę. Poza tym mam taką pracę, która zajmuje mi czas od świtu do ciemnej nocy, to również skutecznie odciąga uwagę od głupich myśli:-) Czekam, po prostu czekam, bez histerii, z nadzieją, cierpliwie. Najpierw wydawało mi się, że to lata świetlne trwa, a teraz - im blizej - tym szybciej czas płynie. To już niedługo. Trzymaj się ciepło, będzie dobrze. :-) Pozdrawiam mocno, mocno.
-
No, nie mogę, ależ fajna niespodzianka:-) :-) :-)
-
Ana-1 To Ty! :-) :-) Jesoooo, jak mi strasznie miło Cię tu widziec! Kolejna dobra wiadomośc jest taka, że pewnie zobaczymy się znów niebawem\" w realu\"...ja też będę w Instytucie 17.11:-) Bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam....trzymam kciuki. i do zobaczenia;_)
-
czuję się tak, jakbym po długiej rozłące spotkała się wreszcie z rodziną :-) może i głupio brzmi, ale cóż, tak właśnie jest:-) Mocno ściskam wsiech.
-
Koczelada kochana:-) :-) :-) jak się miewasz, lepiej się czujesz? Ściskam:-)
-
kochani, nowy wątek chodzi jak ta lala, znikajmy stąd!
-
no to zobaczmy, czy śmiga:-) cześc, Aga:-)
-
hmmmmm....to mamy problem. Na wp mona zaloyzc swojego prywatnego cyata, odpada problem z moderatorem wtedy,ale ryzykujemy obecnosc dziwnych postaci co jakis czas. Mój maż mówi, że może nam załozyc forum na swoim serwerze, możemy sporóbowac, bo jak on chodzi to nie mam pojęcia. Możemy spróbowac, jesli chcecie to zadziałamy jutro, pojutrze i damy znaka.
-
Marekgd próbujmy, i znikajmy stąd, zostawiając notkę, gdzie jestesmy, bo cholery można tu dostac. Rozpoczniesz działania?
-
tak, znikajmy stąd, jestem ZA.
-
hehehe.....albo w motyw z zajączków wielkanocnych.....boszzzz...tudzież łońcuch takich ludzików, co sie trzymaja za ręce...hihihi (sorry, mam głupawkę)
-
wojcio porażasz mnie swoim optymizmem.... :-) :-) :-)
-
Wysłałam przed chwilą maila z prośbą o pomoc dla ledwie zipiącego serwera na adres info@kafeteria.pl ......może coś zrobią, albo przynajmniej napiszą, do kogo w tej sprawie pisac:-) netowa biurokracja:-)
-
Marekgd skoro i Ty miałeś podobne odczucia, to natychmiast przestaję martwic się o stan mojego zdrowia psychicznego:-) Co do tych zwapnień, to pytałam wiedziona ciekawością. Ja się naprawdę nie boję, pewna jestem tych Gliwic, jak chyba niczego w życiu. Nie boję się. Ja - najwieksza panikara we wszechświecie - przestałam się bac. Cudowne uczucie:-) Pozdrawiam!
-
autobiografia dobrze to ujęłaś, że zdrowy chorego nie zrozumie...ja na przykład musiałam powiedziec w pracy, dośc oględnie zresztą, że moze zaistniec taka sytuacja, ze będę musiała miec wolne co jakiś czas, żeby pojechac do lekarza. Mój szef nie moze zrozumiec w związku z tym kilku rzeczy. Po pierwsze, skoro jestem chora, to powinnam lezec w łóżku, najlepiej otoczona wianuszkiem zrozpaczonych krewnych. Po drugie, jak to mozliwe, że nie do konca wiadomo, co mi jest. I wreszcie zagadką jest dla niego to, że trzy tygodnie wcześniej mówię mu, że jadę do szpitala. W jego mniemaniu osoba z guzem - jesli jedzie do szpitala, to już w nim zostaje:-) , a po stosownym czasie grono współpracowników przyklepuje jej dupę łopatą:-) kocham go:-) :-) :-)
-
autobiografia, ja wiem, że to może abstrakcja, ale nawet wtedy, kiedy pojawiają się nowe problemy, nadal spokojnie je przyjmuję. Nie smiej się z tego, co powiem, ale ja dopiero teraz dowiedziałam się, co znaczy wierzyc. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Niektórzy moi znajomi, kiedy słyszą słowo \"guz\", najchętniej już przyklepaliby mi d**ę łopatą. Wkurza mnie to, więc nic już nikomu nie mówię, przejdę przez to z Wami tutaj, z fantastycznymi ludźmi którzy wiedzą, że nikomu nie wolno odbierac nadzieji. Bardzo mocno ściskam. matka swojej córki jeśli mogę Ci coś doradzic, to proszę Cię, nie rób sobie w głowie piekła. Jeszcze niczego nie wiesz, nie masz w ręku konkretów, nie trac głowy, nie wydawaj wyroków. Poczytaj to forum, zobaczysz wtedy, z jakich opresji ludzie powychodzili. Nawet jesli to jest to, o czym myslisz, to to się przecież leczy. Mam nadzieję, że nie wpadniesz w szaleństwo, jakie nie tak dawno było i moim udziałem - i znajdziesz dobrych specjalistów, którzy Wam pomogą. Trzymam kciuki mocno, mocno.
-
autobiografia, dzięki, że odpowiedziałaś, tam w Gliwicach nie bardzo jest czas na zadawanie pytań. Ale fakt, jestem bardzo zadowolona, odkąd mnie tam przyjeli czuję się po prostu bezpiecznie. Wszystko dzieje sie w miarę szybko, lekarze nie podważają nawzajem swoich decyzji, wytyczyli mi dalsza drogę i nie muszę się już miotac jak kot z pęcherzem. Poza tym są baedzo mili, co też nie jest bez znaczenia. Ściskam!
-
Wytłumaczcie mi, proszę, na czym polega problem ze zwapnieniami w guzku. Chorurg zlecił mi dodatkową biopsję, bo dopatrzył się zwapnień, których w poprzednim usg nie było. help.
-
Koczelada, hurrra, fajnie, że już jesteś:-) zdrowiej, zdrowiej, już niebawem wszystko bedzie za Tobą. Rozminiemy się niestety w Gliwicach, Ty 27, ja 17:-( Szkoda, że nie wypijemy razem pysznej automatowej kawki;-) Ten post pojawi się pewnie na forum za rok :-), ale i tak miłego dnia życzę wsiem.
-
gosia, wybacz, ale jeśli myślisz, że Twoje porównanie naszej rozmowy na forum do agencji towarzyskiej było zabawne, to chyba rzeczywiście szwankuje mi poczucie humoru. Nie rozbawiło mnie, sorry. Z mojej strony koniec tematu.