Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zaczytana1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zaczytana1

  1. Dużo wiedzy o szczepieniach, ładnie podzielonej tematycznie jest na forum http://szczepienia.org.pl/ Są tam zarówno osoby nie szczepiące wcale, jaki szczepiące wybiórczo. Jest z kim porozmawiać o plusach i minusach.
  2. Na tej stronie są szczegółowe opisy wyciskarek do soków. Można porównać np. Omegę i Championa: http://www.eujuicers.pl/pl/katalog/sokowirowki-i-wyciskarki/dla-domu/wyciskarki-jednoslimakowe
  3. Jaka to książka o leczeniu oczu? Coś z NLP ? Poznałam NLP ale nie cenię i na mnie nie działa. Leczenia wzroku tą metodą nie znam. Dobre opinie na innych forach mają książki Dr Williama H. Batesa, np. ta: http://www.nieznany.pl/Naturalne-leczenie-wzroku-bez-okularow-pbi-1453.html
  4. Sprzedaż wysyłkowa leków z Częstochowy: tel. kom. 696 880 434 lub 696 993 855 SMSem można wysłać zamówienie na darmowy "Poradnik naturoterapii" z wykazem leków i aktualnym cennikiem.
  5. @ Gabsonik, gratuluję odwagi wytrwałości i sukcesów w odzyskiwaniu zdrowia :) Bardzo cenne, że podzieliłaś się doświadczeniami z innymi. Może to brak suplementacji wit. B12 osłabił Cię? Tak mi przyszło do głowy po lekturze tego, co przetłumaczyła Nelka i wstawiła na tej stronie: http://www.dobradieta.pl/forum/viewtopic.php?p=123482&sid=b17b73c44d6d85a6d41e863f9d993dd7#123482 Pewnie przyczyny są bardziej złożone. Alle najważniejsze, że masz ogromne efekty. Pozdrawiam :)
  6. Nie ma raczej mowy o lenistwie w przypadku poważnej choroby. Ktoś może nie mieć dość sił fizycznych i psychicznych by przestudiować dokładnie książkę, zdobyć niezbędne suplementy, szukać ekologicznych warzyw itd. i do tego być pewnym, że wszystko się dobrze zrozumiało i dobrze wykonuje. Ktoś, kto nigdy nie robił sobie lewatywy dodatkowo boi się tego zabiegu. Potrzebna jest jakaś pomoc. Do kliniki na Węgrzech można dlatego przyjechać z osobą towarzyszącą, której pobyt kosztuje już niewiele. Taką terapię dobrze jest zacząć pod fachowym okiem, robić jakieś badania, odczuć pierwsze pozytywne skutki i dopiero kontynuować samodzielnie w domu, mając już pewność, że się to robi właściwie. Ta pewność psychiczna jest dodatkowym czynnikiem ułatwiającym wyzdrowienie.
  7. @ Gabsonik Po Twoim samopoczuciu widać, że lepiej zaczynać od malutkich porcji tego mięsa i najlepiej jak będzie gotowane, duszone na małym ogniu. Organizm nauczy się znowu je trawić. Surowe żółtka są bardzo wartościowe i dobrze trawione nawet przez niedomagające jelita. Nie masz ich jeść? Tylko o czerwonym mięsie mówiła lekarka? Ja po roku wegetarianizmu nie miałam żadnych problemów wracając do mięsa (a były to świeta i zjadłam pieczeń z dziczyzny), ale Gerson jest jednak dietą znacznie bardziej restrykcyjną niż zwykły wegetarianizm. Twój organizm bardzo się przestawił przez te kilka miesięcy.
  8. @Gabsonik Zadajesz trudne pytania :) Nie łącz mięsa (białka) z węglowodanami, bo to się znacznie gorzej trawi. Tylko z warzywami, tłuszczem. A nawet czytałam ostatnio rady żeby surówkę zjeść na godzinę przed mięsem. Smacznego :)
  9. To zajadaj się teraz tym co najbardziej lubisz, chyba organizm najlepiej Ci podpowie czego potrzebujesz. Fajne takie steki :) Pewien były wegetarianin napisał gdzieś, że skonczył z dietą jarską, jak zaczął się ślinić na widok jedzenia w misce swojego psa. Organizm sam się domagał mięsa :)
  10. Nie no, nie namawiam do krwistego, takie jakie lubisz zjadać i podroby też są bardzo cenne, o ile je lubisz :) Ja zamierzam nauczyć się jadać tatary, ale dotąd nigdy w życiu nie zjadłam nic krwistego :)
  11. @ Gabsonik Super wieści :) już nie masz guza, endometriozy. No fantastycznie, zgodnie z tym co obiecuje terapia Gersona. To działa :) Myślę, że to dobry pomysł z tym mięsem. Nie wiem co by powiedziała na to córka Gersona, ale przecież Twój najważniejszy cel został już osiągnięty i wzmocnienie organizmu tym czerwonym mięsem wydaje mi się teraz mądre. Za produkty, które najczęściej szkodzą człowiekowi uważa się dzisiaj cukier, zboża (szczególnie glutenowe) i współczesne produkty mleczne – homogenizowane, pasteryzowane. Mięso i jajka są wartościowe i dla wielu ludzi są podstawą wyżywienia, pod warunkiem, że są z jak najlepszych źródeł. W skrajnych przypadkach żywienie mięsem wygląda tak, jak u tego pana, któremu surowe mięso uratowało życie: http://www.youtube.com/watch?v=MIrFhfyrmS4 To surowe mięso, to taka ciekawostka dla większości ludzi, ale ten pan ma już wielu naśladowców, w Polsce też już są. Czytałam też niedawno, że pewna terapeutka wyleczyła u pacjenta ciężką łuszczycę (którą wcześniej bezskutecznie leczył już wszystkimi możliwymi kuracjami) w 4 miesiące, zalecając mu jedzenie wyłącznie tatara z koniny. Dieta Gersona jak widać po Tobie jest świetna na jakiś czas, może do profilaktycznego powtarzania przez kilka tygodni, co kilka lat ? Teraz widać u Ciebie, że proces oczyszczania jeszcze trwa ale krótka przerwa nie powinna tego za bardzo przerwać. Tak na marginesie -wegetarianizm na całe życie wielu osobom nie służy, trudno uniknąć niedoborów. Sporo osób po np. 10 latach takiej diety wraca do mięsa i tłuszczów zwierzęcych, bo widzi u siebie dużo niekorzystnych objawów, które mijają od razu po zmianie diety. Gratuluję wytrwałości i bardzo się cieszę się razem z Tobą :)
  12. Gabsonik, ja ciebie też :) Za odwagę i nie tylko. Trzymam dalej kciuki i będę czytać twoje wpisy aż do szczęśliwego końca terapii. Dużo się już z twojej praktyki dowiedziałam :)
  13. kąpiel ziołowo-miodowa na włosogłówkę http://pasozyty.net/porady/ziola.html
  14. @Gabsonik Odnośnie Gersona to nie przymierzam się sama do całej terapii, bo na szczęście nie mam aktualnie nic do leczenia. Ale ponieważ w rodzinie nie ma nikogo, kto interesowałby się naturalnymi metodami leczenia to ja interesuję się za nich wszystkich :) i w razie czego mogę coś doradzić, chronić ich przed antybiotykami itp. Wcześniej, jak miałam jakieś dolegliwości, to miały one ścisłe powiązanie z dużymi stresami. Wtedy zioła kilkakrotnie stawiały mnie na nogi, dosłownie bo raz było już bardzo źle. Uważam to za najłatwiejszą metodę, bardzo bezpieczną i nie wymagającą dużo zachodu. Zioła wystarczy naparzyć raz dziennie do termosu, który można zabrać do każdej pracy. Podstawą jest oczywiście sprawdzony zielarz a takiego mam. Aczkolwiek dzisiaj na raka polecałabym raczej Gersona, o ile ktoś jest w stanie wytrwać przy tych wszystkich procedurach przez dłuższy czas :) Ta metoda wygląda na radykalniejszą i mocniejszą od ziół, chociaż jest dużo trudniejsza. Umiem już nie dawać się stresom, jak kiedyś. Za najważniejsze uważam teraz znalezienie dla siebie takiej diety (na całe życie), która nie ujmuje zdrowia tylko dodaje. Nie ma niestety jednej idealnej dla wszystkich. Trzeba szukać i obserwować organizm. Różnimy się grupą krwi, genami i to już powoduje że to co służy jednemu to drugiemu niekoniecznie. Nauczyłam się też już dawno praktykować profilaktyczne głodówki - z lewatywami ale jak dotąd jeszcze nigdy z kawy – to dopiero planuję . Mnie głodówki służą, zawsze coś tam podreperuję w organizmie. Ale to też nie jest metoda dla wszystkich, niektórzy bardzo źle znoszą. Ciągle nie mam dobrej sokowirówki. Ostatnio zauważyła fajne tutaj: http://www.igya.pl/sklep/urzadzenia_do_wyciskania_sokow.html Jak już kupię to będę robić te soki codziennie, tak profilaktycznie ze względu na enzymy i witaminy w nich zawarte . Twoje kryzysy wydają mi się „książkowe”. Bardzo dzielnie to znosisz i raz po raz postraszysz nas tu na forum opisami :) Ale takie relacje na gorąco dają dobry obraz tego, czego się można spodziewać, gdyby się ktoś chętny na to znalazł. Odnośnie stosowania pestek dyni na pasożyty to nie jest to łatwe. Siemionowa w „Szkole zdrowia” podaje, że należy obrać z łupin 300 g pestek, na dzień przed spożyciem, nie wcześniej. Muszą być świeżo obrane. Zielona skórka pod łupiną jest bogata w organiczne związki miedzi, które są śmiertelnie niebezpieczne dla glist i zupełnie nieszkodliwe dla ludzi. Ona pisze, że obieranie takiej ilości pestek zajmuje 10-12 godzin. Nie próbowałam ale to strasznie długo :) W kuracji Siemionowej po zjedzeniu takich pestek rano, po 2 godzinach bierze się środek przeczyszczający (sól gorzką) a po kolejnej godzinie wykonuje lewatywę Wtedy na 100 % ma wyjść, to co tam jest. @Anajka Tobie już kiedyś pisała na maila o moim zielarzu. Wtedy mi pisałaś, że nie możesz pić ziół. Ale możesz się u niego spróbować zdiagnozować za niewielkie pieniądze. Nie musisz kupować ziół. Może on znajdzie to COŚ. Co szkodzi spróbować? :)
  15. Pytanie było do Gabso, ale ja też napiszę, co jest w książce na temat zakończenia terapii. Nie znając książki i czytając wpisy Gabsonik można rzeczywiście martwić się o jej stan. Wg książki nie ma się jednak o co martwić, bo tak właśnie wygląda intensywne oczyszczanie. Lepiej ciągnąć terapię za długo niż kończyć za wcześnie. Str. 223 „Jeżeli zakończymy zbyt wcześnie, wcześniej niż wszystkie kluczowe organy zostały odbudowane, będzie to ogromnym błędem, który z dużą dozą prawdopodobieństwa może doprowadzić do ponownego pojawienia się symptomów chorobowych. W czasach praktyki dr Gersona, odbudowa sił obronnych organizmu w leczeniu raka trwała 18 miesięcy; w dzisiejszych czasach … świat jest dużo bardziej zanieczyszczony a ludzie znacznie bardziej wyniszczeni, niż to miało miejsce pół wieku temu. W efekcie chorzy na raka potrzebują 2 pełnych lat żeby wyzdrowieć. Ale nawet to może nie wystarczyć tym, którzy byli wcześniej leczeni chemioterapią … Pacjenci cierpiący na choroby inne niż rak, które bardzo dobrze odpowiadają na leczenie Terapią Gersona, mogą zostać całkowicie wyleczeni w rok lub 18 miesięcy, stosując mniej wymagający protokół, niż zalecany pacjentom chorym na nowotwory złośliwe. O ile zakończenie terapii zbyt wcześnie może być niebezpieczne, przedłużenie jej nie czyni żadnych szkód. Proces wychodzenia z reżimu terapii musi odbywać się stopniowo … soki, lewatywy i suplementy są stopniowo ograniczane.” Jeżeli taki zredukowany program soków i lewatyw nie powoduje pogorszenia i bólu głowy tzn. że ilość soków można zredukować jeszcze bardziej a lewatywy zakończyć. Świeże soki warto profilaktycznie pić już zawsze. Lewatywy z kawy nie grożą żadnym uzależnieniem. Z łatwością wraca proces naturalnego wypróżniania, kiedy terapia zbliża się do końca. Co do pasożytów, to rację ma Gabsonik. U niej „pięknie” wychodziły na tej właśnie terapii. Inni nie wiedzą co jeszcze mają w sobie. Tu jest dużo informacji o tej terapii, sądząc po tytułach, bo nie ściągałam tego sobie jeszcze: http://chomikuj.pl/Izanka/Terapia+GERSONA
  16. Gabsonik jest dorosła, ma swojego lekarza i sama podejmuje decyzje. Nikt na tym forum nigdy jej nie namawiał na jakąś szczególną terapię. Wszystko co robi, jest tylko jej wyborem - zawsze tak wynikało z jej postów. Osoby z forum tylko trzymają za nią kciuki i dobrze jej życzą. Objawy są zgodne z tym, co jest opisywane w książce. Tylko od Gabsonik zależy czy stosuje do opisanych zasad i rad z książki. Tylko od niej zależy, kiedy skończy terapię. Jak to zrobić też ma opisane w książce. Jest jej bardzo trudno, ponieważ jednocześnie pracuje. Ksążka zakłada, że chora osoba na terapii ma czas tylko dla siebie i dużo odpoczywa, bo organizm wykonuje ciężką pracę.
  17. @Gabsonik W ksiażce jest napisane (s.161-162), że jeżeli nagle pewnego dnia nie można wprowadzić więcej niż szklanki kawy, to jest to związane z kryzysem. Lewatywę należy wtedy wprowadzać w 3 dawkach, również zadziała. Kiedy jest odwrotnie, tzn. że prowadzonego litra kawy nie można wydalić po 15 minutach, to powodem jest skurczenie i zaciskanie jelita, które nie uwalnia płynu. Zalecają wtedy spokojnie położyć się na boku z butelką ciepłej wody przyłożoną do żołądka i sprówować się zrelaksować. Jeżeli to nie pomaga, to wlać przez odbyt niewielką ilość oleju rycynowego, to zwykle powoduje relaksację i ustąpienie skurczów. Jeżeli jednak ta sytuacja trwa dłużej, do czasu kolejnej lewatywy, pomaga dodawanie 2 łyżeczek mieszanki potasowej (Rozdział 14) do kazdej z lewatyw przez kilka dni. Odblokuje to zaciśnięte jelito i zabezpieczy przed skurczami. Nie stosować tej metody dłużej niż 2, 3 dni, aby uniknąć podrażnienia odbytu i jelita grubego.
  18. "wybacz ale boje się cokolwiek pisać i radzić i musisz te pytanie zadać na przykład do Anajki tzw. ekspertki na forum " Jak bedę miała pytanie do Anajki, to je zadam :) Teraz zainteresował mnie tekst o cytrynie, więc pytam tego kto wstawił. Zagladam też na inne forum, tam jest zwyczaj, że ludzie starają się podawać źródło swojej wiedzy. To dla tych, którzy chcą więcej doczytać, bo są dociekliwi. To chyba niezły zwyczaj. Szczególnie wtedy, gdy są prezentowane różne zdania (tak jest przecież wszędzie) i czytający chce się dowiedzieć wiecej by zdecydować co wybrać dla siebie.
  19. Do tego, kto wstawił tekst "o cytrynie" Czy możesz podać źródło? To z internetu? Jest tam ciąg dalszy?
  20. @ Gabsonik Jak czytam Twoje relacje, to przypomniała mi się historia, którą spotkałam w jakiejś książce, już dawno. Mogę coś pokręcić, jeżeli idzie o szczegóły. Temat dotyczył głodówek, oczyszczania organizmu sokami, dietą wegetariańską. Było to o jakimś pionierze w tych sprawach, chyba chodziło o Paula Bregga. Był on już dość zaawansowany w naprawianiu swojego zdrowia, minęło może 2 lata, może więcej, jak zaczął oczyszczać intensywnie organizm. Czuł się już świetnie, był w znakomitej kondycji fizycznej, uprawiał sport. Wybrał się na dłuższy spływ kajakowy. Pewnego dnia na środku rzeki złapał go niespodziewanie silny ból brzucha. Z ledwością udało mu się dopłynąć do brzegu. Tam zwrócił zawartość żołądka i w tej treści zauważył kulki rtęci. Organizm pozbył się trucizny, (przyjętej z jakimś lekiem) którą miał w sobie długie lata, chyba od wczesnego dzieciństwa. Po tym pozbyciu się rtęci Paul Bregg poczuł się fizycznie jeszcze lepiej, chociaż wcześniej wydawało mu się już jest świetnie. To jest przykład na to, że nie można przewidzieć kiedy i co nasz organizm zechce z siebie wyrzucić, jeśli jest ciągle coś tam do oczyszczenia. Trzy kryzysy opisane w Gersonie to pewnie jakiś najczęstszy schemat, ale to może być indywidualna sprawa. Później też trzeba się liczyć z czymś, co może zaskoczyć. Wyobrażam sobie jak Ci trudno, bo pracujesz, prowadząc terapię. Odpoczywaj ile możesz. Warto chyba brać czasami pojedyncze dni urlopu na spokojne wyspanie się po tych sensacjach fizycznych i psychicznych. Współczuję i pozdrawiam cieplutko.
  21. Gabsonik, trzymam cały czas kciuki za Ciebie, ale też jestem lekko wystraszona tym opisem. Dobrze, że masz kontakt z lekarką. Mam nadzieję, ze to ostatni taki kryzys. Tyle korzystnych zamian jest dotąd u Ciebie, ale teraz rzeczywiście masakra. Aż nie wiem co powiedzieć, trzymaj się.
  22. Czy te zagraniczne fora mają bardzo zorientowanych w temacie forumowiczów? Na polskich forach bywa różnie. Wszystko albo nic – tak radykalnie może być w ciężkim przypadku np. nowotworu złośliwego, który rośnie i zagraża życiu. Recepta – może jakiś znajomy lekarz? Lub znajomy znajomego? Wyciąg z wątroby został chyba później dołączony do terapii, bez niego też nieźle działała. Terapie naturalne mają takie opisy zazwyczaj: zastosuj wszystko od razu, to efekty będą szybkie, rozłóż w czasie to będzie wolniej, ale łatwiej. Ale to tylko takie moje głośne myślenie. Nie mam tu przecież własnego doświadczenia :) Gabsonik napisz tu: http://www.terapiagersona.com.pl/kontakt.html Dużo już zrobiłaś dla siebie. Pozdrawiam :)
  23. Gabsonik, poddać się :) Może masz gdzieś w rodzinie lub sasiedztwie dziewczynkę w wieku przedszkolnym? Pobaw się z nią, będzie zachwycona :) Czyszczenie ciała ma ogromny wpływ na psychikę. Kolejne "warstwy" emocji z przeszłości się uwalniają. Twój ostatni objaw jest sympatyczny :) Gorzej by było gdybyś była np. agesywna. Otoczenie musiałoby Ci dużo wybaczać. Co do przyczyny zmęczenia warto dopytać u faceta, którego namiary Ci podałam. Może to jednak normalne w pierwszych miesiącach kuracji, w końcu ciało wykonuje przeogromną pracę.
  24. Ja swój MMS kupowałam w niemieckim sklepie internetowym, bo teraz tu przebywam. Sprzedają go samodzielnie lub z aktywatorem. Wtedy na 1 buteleczkę MMS potrzebne jest 5 buteleczek aktywatora i taki komplet 6 szt kupiłam. Używając MMS na 1 jego kroplę dodaje się 5 kropli aktywatora lub świeżego soku z cytryny. Produkt dezynfekujący :) Jak coś nie ma oficjalnej rejestracji do użytku wewnętrznego, to tak piszą. Odkrywca MMSa od lat bezskutecznie próbuje go zarejestrować jako lek. Jest blokowany przez oficjalną medycynę.
  25. Ludi, dzięki za miłe słowa :) Na razie nie mam pracy, więc mam czas na internet i książki. Dużo się dowiedziałam przez te ostatnie miesiące. Ostatnio bardzo dużo z forum: http://www.dobradieta.pl/forum/index.php Jest tam kilka osób, które też walczyły z grzybicą i wygrały, oczywiście za pomocą diety, Niektóre osoby nadal są aktywne na forum. Zapisy na temat grzybic są raczej w starszych postach. Nie znam całego forum, bo jest tego bardzo dużo. Jak by ktoś chciał się tam czegoś jescze dowiedzieć o leczeniu grzybicy, to warto się zarejestrować i zapytać. Zaraz pewnie jakąś dobra dusza poda linki do wcześniejszych postów na ten temat. Swoje problemy ze zdrowiem, samopoczuciem, z wagą widzę w nadmiarze węglowodanów w diecie. Forum dobradieta uświadomiło mi to wyraźnie. Podstawą zdrowia, dobrego samopoczucia jest też jakość żywności, jaką spożywamy. Tak, jak opisuje swoje doświadczenia w tym temacie autor tego tekstu: http://www.eioba.pl/a73502/jak_niechcacy_stracilem_z_lenistwa_1_6_swojej_wagi_i_co_z_tego_wyniklo#post37937 Niestety wszystko, co przetworzone, konserwowane, pasteryzowane, homogenizowane, nafaszerowane chemią, wszelkimi dodatkami wzmacniającymi smak i zapach, poprawiającymi kolor, przedłużającymi trwałość, itd. rujnuje podstępnie zdrowie, wszystkim – tylko jednym szybciej, drugim wolniej. Ludzie żyjący w miastach mają teraz bardzo utrudniony dostęp do dobrej żywności. Warto swoją energię i czas poświęcić jednak na wyszukiwanie źródeł jak najbardziej naturalnych produktów. Wiem, że to trudne, ale wykonalne. Białko czerpać z wiejskich jaj, od kur wolno biegających na słońcu, skubiących zielone i dojadających owady, z jagnięciny, cielęciny, koziny – mięsa ze zwierząt, które pasły się na prawdziwej trawie i widziały słońce. Wszystko z chowu fermowego jest złej jakości. Produkty mleczne jeżeli jeść, to niepasteryzowane. Ktoś powiedział: „jesteś tym co jesz” i to prawda. Teraz, jak wchodzę do sklepu, to coraz mniej rzeczy jadalnych tam widzę.
×