Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

asiorekkk

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez asiorekkk

  1. słonka - no i spoko, ja sie nawet nie patrzę w jego stronę praktycznie, jakos nie umiem i nie mam ochoty. na poczatku jak weszłam tam do pokoju, w którym on siedzi i go zobaczyłam (i tym samym dowiedziałam się, że jest zamiast koleżanki dziś), no to było dla mnie zaskoczenie i odruchowo się ładnie usmiechnęłam i powiedziałam \"cześć\", on zresztą też się szeroko uśmiechnął no i tyle. Nie gadaliśmy, bo ja tylko odłożyłam segregator na pólke i wyszłam. Od rana byłam już tam kilka razy w pokoju, on zresztą też przechodził przez mój, kątem oka widzę, że się patrzy na mnie za każdym razem jak tylko jestem w zasięgu wzroku, ale ja nie reaguję, praktycznie nawet nie patrzę na niego. Oczywiście nie mam na twarzy focha czy coś, tylko po prostu nie zwracam na niego uwagi, jestem czymś np. bardzo zaaferowana, albo własnie rozmawiam z kimś innym itp. Kłapouch wyglada na lekko zdezorientowanego, ale to oczywiście moja subiektywna ocena bo równie dobrze może mieć to w głębokim poważaniu... No nic, byle do końca dnia..
  2. kobiety - no życie jest przewrotne... kiedy zaczynam wychodzić na prostą to znowu wystawia mnie na próbę. niby nic takiego się nie stało, ale przychodzę dziś do biura a tu Kłapouch... nie wiem co się stało, ale chyba koleżanka dziś ma wolne i on jest za nią, a to oznacza, że będę go dziś widzieć 8 godzin :O a jakby tego było mało, to mamy takie mini spotkanie wigilijne dziś w czasie pracy, więc też znowu jestem na niego \"narażona\"... no nic, biorę głęboki wdech i muszę dać radę, prawda?
  3. no wiem wiem lolka - ale wiesz, to już mnie zżerało od środka i musialam dać temu spokój, teraz będzie inny etap, ale kto powiedział, że mniej ciekawy :P
  4. lolka - spoko, zawsze się znajdzie cos do pisania ;)
  5. lolka - ja tez myślę, że prędzej czy później się odezwie, tak jak zwykł to robić do tej pory, czyli jak mu się akurat przypomni, albo jak będzie miał taki kaprys, albo jak nie będzie miał z kim pogadać... tylko, że w przeciwieństwie do czasu sprzed piatku teraz ja już na to nie czekam!!!i powiem szczerze, ze jeśli się odezwie to nawet nie wiem o czym miałabym z nim rozmawiać, po ostatniej pogadance po prostu opadły mi ręce i do tej pory nie mogę ich podnieść z ziemii :P i nie chce mi się już kombinować, starać się, wymyślać tematy, zeby się fajnie gadało... wyczerpał swoje mozliwosci jeśli chodzi o moją inwencję i chęci ;)
  6. no wiesz lolka - ja to ściągam dla siebie przede wszystkim, więc niezaleznie od tego czy mu pożyczam czy nie to i tak bym to miała :) no taka dobra ciocia nie jestem, spokojna głowa ;) zresztą temat i tak już nieaktualny bo ta sierotka już więcej nie poprosi, czuję to. Tak przechodzi mi tylko, że tym razem nie tylko na pokaz ale przede wszystkim w głowie. Przejrzałam na oczy, uświadomiłam sobie, że stworzyłam sobie pewien jego obraz jeszcze dużo wczesniej przed spotkaniem, wyidealizowałam go, dlatego tak trudno było nagle pogodzić się z tym, że ideał sypie się w gruzy... dlatego wierzyłam i chciałam mieć na nosie jak najdłużej różowe okulary mimo że w środku tak naprawdę intuicyjnie czułam, że nie jest dobrze. Potrzebowałam czasu, zeby do tego dojrzeć, żeby to oswoić i się z tym pogodzić i myślę, że pierwszy najtrudniejszy etap mam za sobą. Jeszcze trochę to pewnie potrwa zanim będe patrzec na niego bez tych emocji, ale myślę, że jest to do zrobienia :)
  7. lolka mam dla Ciebie newsa - dzwonił własnie ten mój niedoszły ;) ten kolega z którym byłam na kolacji w czwartek, znowu chce sie spotkać... ale ja nie chcę :O bo to znowu zaczyna przypominać powtórkę z rozrywki czyli akcje sprzed prawie roku, kiedy zczęliśmy sie spotykać... rany, czemu życie jest takie pokręcone? :O
  8. kaatioszka - wiesz co jest najlepsze, że ja już wcale nie myśle w kategoriach czy na niego zadziała czy nie, po prostu przestaje mi na tym zależeć, zmęczyłam się czekaniem, zastanawianiem... chcę normalnie żyć a brak Kłapoucha u mego boku w tym życiu nie będzie życiową tragedią ;) zabrzmi to głupio, ale swoim piątkowym zachowaniem wyświadczył mi tak naprawde przysługę, bo przestałam się łudzić, zastanawiać, czekać... i wreszcie zaczynam łapać oddech :)
  9. babaruda - oczywiście, że nie będę dla niego niemiła. to nie ma najmniejszego sensu, zresztą on mi nie zrobił nic co kwalifikowałoby się do zaliczenia go w poczet wrogich mi osób :P nie odwzajemnia moich uczuć i tyle, zniosę to z godnością, przynajmniej na zewnątrz ;) i dokładnie tak jak napisałaś - nie obnosiłam się z moim uwielbieniem, tak samo nie będę się obnosiła z moim żalem, wszystko wiecie Wy, ale dla niego zazwyczaj miałam pokerową minę i taką zamierzam zachować. a tak już abstrachując od efektów na jakie liczę czy nie liczę to i tak największe wrażenie na facetach robi obojętność, więc podążając tym tropem taka właśnie będę i niech się dzieje co chce :D
  10. babaruda - oczywiście, że może sobie znaleźć ten film, ale po co skoro ma taką naiwną koleżaneczkę, która mu poda, przyniesie i pozamiata i jeszcze inne atrakcje zagwarantuje :P macie rację - nie dam mu żadnej płyty!!! że też w ogole chciałam ;) ale od czego mam Was, moja dzielna babską brygadę, która mi zawsze doradzi :) dzięki kochane
  11. dzięki dziewczyny, o to mi właśnie chodziło :) nie będe mu dawać żadnej płyty bo na to nie zasłużył, a jak mu dam to i tak nie załapie komunikatu a tylko pomyśli, że znalazł naiwną :P niech sobie radzi Kłapouch!
  12. cześć kobietki:) babaruda - jak miło Cię widzieć tak z rana :) przyzwyczaiłam się do Twoich wpisów bardziej wieczorową porą, dlatego to taka miła odmiana ;) widzę, że nieźle się wczoraj porobiło na topiku, zawzięte dyskusje, oj mialam co czytać teraz;) moja postawa niezmienna, a ostatnie dwa dni tylko mnie w niej utwierdziły... i jestem już w stanie patrzeć na wiele rzeczy bardziej z dystansu i chłodniejszym okiem, naprawdę... doszło nawet do tego, ze dziś rano tak sobie pomyslałam, że ja już chyba nawet nie chcę się z nim spotkać, bo po co? on nie traktuje mnie poważnie, być może nigdy nie traktował, więc nie ma sensu go do niczego przymuszać... można być niesmiałym, zakłopotanym, miec masę problemów na glowie, ale jak facet chce sie spotkać z kobietą to znajdzie czas i okazje, zupełnie tak jak znalazł za pierwszym razem. dałam mu bardzo wyraźnie do zrozumienia, że mam ochotę kontynuować naszą znajomość, a jeśli zbyt mało czytelne były moje sygnały wcześniej to w piatek już praktycznie napisałam wprost... ruda babko - tak to wszystko są moje subiektywne odczucia, ale pewne rzeczy widziałam gołym okiem i sobie ich nie wymysliłam, wiesz o tym ;) Czyli jego zainteresowanie na samym początku, wiadomości przesyłane na naszej klasie kiedy byłam na zwolnieniu lekarskim, rozmowy na gg, zaproszenie na piwko... to wszystko świadczy o tym, ze w jakims sensie był mną zainteresowany, może jednorazowo, nie wiem... Komplikacje z jego niejasnym zachowaniem zaczęły się potem, bo zachowywał się dokładnie tak jak piszesz jak taka panienka, co chcialaby a boi się - krok do przodu, dwa kroki w tył. A na zebraniu gapił się na mnie ewidentnie, bo nawet dziś mi kolega, który siedział wtedy obok mnie dogryzał z tego powodu... Zresztą sama to widziałam i momentami to już nie wiedziałam, gdzie oczy podziać, bo przecież siedział centralnie naprzeciw, więc nie bardzo mialam nawet pole manewru ;) Tak czy siak, nie jest to już istotne, bo ja mam po prostu dość tej dziecinady, naprawdę mi to obrzydło i klapki zaczeły spadać mi z oczu. Teraz tylko zastanawiam się, (i tu proszę o radę;) ) jak rozegrać tą sytuację z płytą - czy olać i nie przypominać się (tylko wtedy może myśleć że ja wciąż czekam na jego super pomysł z przekazaniem mu jej) czy po prostu ostentacyjnie zostawić na biurku bez żadnych usmieszków na kopercie itp., zeby wiedział, że nie mam zamiaru traktowac tej płyty jako pretesktu do spotkania się z nim... Z jednej strony nie chcę mu nic dawać i mam ochotę to zostawić jak jest, ale z drugiej kusi mnie mozliwość przekazania mu w ten sposó komunikatu \"nie mam zamiaru dłużej czekać az coś wymyślisz, masz płytę którą ci obiecałam i koniec tych gierek\", jesli oczywiście ten osiołek tak to zinterpretuje ;)
  13. no kumam - no ja właśnie w moim ostatnim poście to napisałam... że nikt nie jest aż tak niekumaty... :O on po prostu nie chce się spotkać i teraz to wiem na pewno!
  14. lekka, berenka - ale ja już dostałam kochane odpowiedź... wcześniej faktycznie jeszcze się zastanawiałam, że może nieśmiały, że może problemy, że może ja za mało robię i powinnam sprawić by się jakoś przełamał... ale po piątku wiem, że on widzi we mnie jedynie koleżankę, z którą od czasu do czasu można niezobowiązująco pogadać i tyle... nikt nie jest aż tak ślepy czy głupi, żeby nie odczytać moich sygnałów jako zainteresowanie.Po prostu w to nie wierzę.Dlatego nie muszę pytać, bo to jasno teraz widać.A pytając mogłabym tylko narazić się na jakąś średnioprzyjemną dla nas obojga rozmowę, którą znowu bym potem odchorowywała... Dostał już bardzo czytelne sygnały i jeśli nie chce z tym zrobić nie więcej to trzeba powiedzieć trudno... Jedyne co jeszcze wciąż chciałabym wiedzieć to czy byłoby inaczej gdyby nie doszło do takiego zbliżenia między nami, czy on idąc na spotkanie ze mną zakładał, że to będzie miłe niezobowiązujące spotkanie czy dopuszczał myśl, że mógłby to być początek czegoś więcej, ale z racji tego co się stało, stracił chęć na kontynuowanie znajomości w takim wymiarze. Tylko, że ciężko poznać odpowiedź na to pytanie, bo nawet gdybym je zadała to czy mogę liczyć, że powiedziałby mi prawdę? I w sumie co tak naprawdę dałaby mi ta wiedza? Teraz to nic już nie zmienia więc chodzi bardziej o zaspokojenie ciekawości. Dlatego obojętność z mojej strony teraz jest tu najbardziej wskazana i to nie jako dalszy ciąg strategii w akcji \"Jak zdobyć Kłapoucha\", tylko jako sposób na normalne funkcjonowanie dalej po tej akcji. I tego funkcjonowania nie mogą zaburzać jego niby zainteresowane spojrzenia na firmowym zebraniu, jego uśmieszki czy odezwanie się czasem na gg. Po prostu muszę przyjąć do wiadomości, że on tak dalej będzie robił, ale że dla niego nie jest to punkt wyjścia do czegokolwiek... dlatego i dla mnie musi to być jedynie część koleżeńskiej relacji, bo inaczej zwariuję zastanawiając się ciągle co oznaczał ten uśmiech, tamto spojrzenie i jeszcze jakiś inny teskt na gg... Dotarło do mnie w piątek (i cały dzień po piątku), że nic tu z tego nie będzie, że gdyby miało być to by już było i tyle. Ktoś powie, że \"rychło wczas\" zdałam sobie z tego sprawę i że byłam durna i naiwna, bo chłopak już dawno pokazał, że nie zależy mu.. może tak było, ale osoby zauroczone mają tą nieznośną dla innych tenencję do pokładania nadziei w każdym słowie, geście, i mimo że to się przeplata jednocześnie z rezygnacją to jednak gdzieś tam chce się wierzyć tak długo jak to tylko możliwe. Dla mnie przełomem w takim myśleniu był piątek, od tej rozmowy nie mam już złudzeń na temat Kłapouchego... I proszę moja kochana ruda babko nie tarmoś mnie jutro za uszy, że znowu przeszłam na \"ciemną stronę mocy\" ;) tylko zrozum mnie, ja już nie chcę żyć nadzieją i złudzeniami, bo potem upadek boli jeszcze bardziej... Czas ruszać dalej bez Kłapoucha. A jak się w porę opamięta to może zwolnię dla niego kroku ;) Wiesz, że uwielbiam Twój optymizm i pogodę ducha, ale w tym momencie to już sama musisz przyznać, że ten osiołek wyczerpał wszelkie tego pokłady... Oczywiście będę cały czas odwiedzać topik, bo to już uzależnienie :) i jak tylko będę miała jakieś dla Was ciekawostki to piszę :) Buziaki gorące Wam przesyłam i życzę super niedzieli :)
  15. tak utylizatorka, tak trzeba będzie zrobić... żyć jak przed 10 listopada... skoro dla niego nie stało się wtedy nic takiego, to i ja musze uwierzyć w to, że czasem da się puścić w niepamięć takie wydarzenia... nawet jeśli to "puszczanie w niepamięć" zabierze trochę czasu i emocji...
  16. tak utylizatorka, chyba po prostu właśnie mam ten etap, nie mówię, że przebiega on bezboleśnie bo tak nie jest :( (jeszcze dziś polało się trochę łez, ale to też pewnie przez moje zmiany nastroju przed @ ;) ), ale po prostu oswajam się z myślą, że tak będzie jak jest, czyli on się będzie odzywał raz na kilka dni, tygodni, (nie wiem co prawda po co, no ale... ), ale za tym nie będzie szło nic więcej... ot takie pogadanki... dlatego musze mu pokazać, że nie zawsze będę w zasięgu jego możliwości, że mam życie poza nim... może paradoksalnie wtedy stanę się w jego oczach ciekawsza... z facetami nigdy nie wiadomo ;) ale bynajmniej nie robię tego tylko po to, by się przekonać co on zrobi, robię to dla siebie, zeby spokojnie się wyleczyć z niego ;) utylizatorka - kupiłam sobie książkę "Matematyka miłości" i krem do pielęgnacji biustu :D hahaha
  17. generalnie to tendencja jest taka, ze chcę na powrót myśleć o nim jak o jakimś tam koledze z pracy, który owszem ma rozbrajający uśmiech,ale to tylko kolega... i chcę zgodnie z sugestią madziulkkka móc tak go traktować tak jak on mnie, czysto po kumpelsku, móc mu czasem powiedzieć na gg, że nie mam czasu, albo jestem zmęczona/zajęta... że właśnie nie wszystko się wokół niego kręci...
  18. utylizatorka - a żebys wiedziała, że pryska... wczoraj coś pękło we mnie i dziś tak od rana myślę o tym w innych barwach, łapię się na tym, że mnie się już nic dobrego z nim nie kojarzy, że na myśl o nim nie mam już motyli w brzuchu i uśmiechu zakochanego szczeniaka na twarzy... na myśl o nim czuję tylko żal i smutek... a ponieważ nikt nie lubi sie tak czuć, to automatycznie nie chcę o nim już myśleć...
  19. lecę kobietki, odezwę się później, ale Wy piszcie, wszystko potem z uwagą przeczytam :)
  20. i zaczynam otwierać szeroko oczyc, wokoło jest wiele facetów!!! :D a on niech żałuje :P
  21. mnie też wkurzył i to na maxa!! ten chłopak robi dosłownie wszystko, żeby mnie do siebie zniechęcić... na myśl o nim coraz zcęściej odczuwam irytację i niesmak a nie sentyment... :O ale to jego wina i jego głupich gierek i podchodó które najwyczajniej w swiecei już mnie męczą... idę na miasto kupić sobie coś ładnego, i serio zaczynam wrzucać na luz, i to nawet nie z premedytacją... ja po prostu czuję, że kazda taka rozmowa i jego durne dziecinne niedojrzałe zachowanie sprawia że przestawia mi sie coś w głowie coraz bardziej.. na jego niekorzysc, dzis zamiast czuć doła, czuję siłę! :) dam radę!
  22. utylizatorka - zgadzam się, albo się bawi albo jest zwyczajnie niedojrzały i sam nie wie czego chce... tak czy siak z czekaniem chodzilo mi o to, że JA nie bede nic robić, tylko mogę ewentualnie zaczekać aż on cos wymysli, aczkolwiek tracę złudzenia... i dlatego zaczynam sie powoli chyba serio rozglądac za innym fajnym facetem :( ten mnie już więcej irytuje niz pociąga :O
  23. to jest piosenka o nim :P http://www.youtube.com/watch?v=y-LhyAVzDBI
  24. dobra idę spać, bo nic więcej nie wymyślę, a pomału padam z nóg... jutro na spokojnie na to spojrzę i wrzucę na luz... dobranoc:)
  25. a czy ja wspominałam że Kłapouch jest jedynakiem, nie wiem czy to ma znaczenie, ale może dlatego jest czasem taki dzikusek;) szkoda, że siostry nie ma, najlepiej starszej, dałaby mu babską szkołę ;)
×