asiorekkk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez asiorekkk
-
babaruda - :) no wiesz, dla mnie sprawa jest prosta, nie czuję nic do niego poza sympatią i to bez sensu dawać mu nadzieję... :( teraz tymbardziej wiem jak to boli... i włąsnie do mnie dotarło, że może Kłapouch traktuje mnie tak samo :/
-
lolka - z tym kolegą kiedyś coś nas łączyło, to znaczy on się zaangażował bardzo, ale ja nie potrafiłam wyjść poza sympatię i powiedziałam mu o tym.. nie byłam w stanie się zakochać a nie chciałam go oszukiwać, przestalismy sie spotykac w ogole, stracilismy kontakt, teraz znowu sie spotkalismy i widzę, że jemu nie przeszło... powiedział mi że nigdy do nikogo nie czuł tego co do mnie a ma 30 lat, że nigdy nikogo takiego nie spotakł... że jak mnie zobaczył po tym okresie niewidzenia się to poczuł, że nic się nie zmieniło... no generalnie wiem, że gdybym tylko chciała z nim być to mogę... ale po co? skoro nie czuję tego czegoś... :(
-
monixara - dokładnie! mam hamulce bo nie wiem u licha co jest grane... jak czuję, że facetowi zależy to jestem w stanie bardziej się wychylić, ale w tym przypadku to jest sprawa dla reportera normalnie ;)
-
monixara - wiem... to prawda - nikt nie wie co mu w duszy gra... wcale bym się zdziwiła, jakby on nie wiedział tak samo co gra w mojej bo facetom to czasem trzeba pewne rzeczy tłumaczyć drukowanymi literami!!! kiedyś mi kolega powiedział, że współczuje każdemu facetowi, który zakocha się we mnie, bo jestem straszna kokietką i facetom może się wydawać, że sobie z nimi pogrywam... i potem jeszcze usłyszałam z niezależnych źródeł podobne zdanie... ale tak wcale nie jest, bo ja owszem może jestem flirciarą na zewnątrz, lubię się pośmiać, powygłupiać, ale w środku a zwłaszcza kiedy mi zależy to jestem mała nieśmiała dziewczynka... Dziś sobie pomyślałam, że nie chciałabym, żeby Kłapouch tak o mnie myślał, ale przeciez mu tego nie powiem, że z nim to na poważnie, a nie tylko wygłupy :O
-
monixara - tylko znając jego to on sie w takim momencie jeszcze bardziej zamknie w sobie, tak jak było z tym podwiezieniem w środę... wczoraj poszłam własnie dla samej siebie na tą kolację, żeby sobie udowodnić, że sa faceci poza Kłapouchem i co? nie powiem, spędziłam bardzo miły wieczór,ale... no właśnie... żadnej chemii (z mojej strony), żadnego napiecia, po prostu facet podany na talerzu a mnie nie chciało się jeść ;)
-
wiecie jaki los jest przewrotny? wczoraj byłam na kolacji z dawnoniewidzianym kolegą i wpatrywał się we mnie jak w obrazek, prawił komplementy i w ogóle wyznał mi wiele rzeczy, których nie spodziewałam się usłyszeć... no ale co z tego skoro ja go bardzo lubie ale tylko lubię... :O i wiem, że wystarczy jedno moje słowo... ale to nie Klapouch... i pytajcie mnie po sto razy co ja widze w tej sierocie i nie powiem Wam... :O ale fakt jest faktem - póki co nie umiem go wymienić na \"lepszy\" model :(
-
zdanie kobiety - ale mnie Twój P.S. ubawił ;) ale co do reszty - zgadzam się jak najbardziej, zresztą juz to wczoraj pisałam kilka razy - nie mam zamiaru wysyłać mu żadnych smsów, zagadywać na gg, nic z tych rzeczy, przecież on nie ma 5 lat żeby go ciągle prowadzić za rączkę... :O i mimo, że tak mnie nadal trzyma i mam do niego cholerną słabość to po prostu męczy mnie juz ten jego brak zdecydowania i dlatego nie mam zamiaru mu niczego ułatwiać i znowu sie potem czuć jak idiotka :O kiecki, ładny wygląd, niezobowiązujący usmiech - jak najbardziej, ale nic więcej... babaruda - jesteś kobietko niemożliwa po prostu!!!! :D Ty chyba naprawdę codziennie wcinasz tą zupkę z muchomorów, że tyle w Tobie energii :) Izóchnaaaa - haha, dobre z tym chlebkiem i I fazą wypieku :D oj babki kochane, czemu co faceci są tacy dziwni czasem... :O
-
myszkowa - pewnie, że lepsze:) kurcze, naprawdę nie sądziłam, że będzie 100 stron!!! :D
-
zaraz mnie ktoś zleje tu ale ja wcale nie uważam, żeby nie kumam był cepem i szowinistą... nigdy tak nie pomyslałam, jego wpisy zawsze były pisane z szacunkiem i dystansem, tyle, ze miał inne zdanie niż niektórzy - ot co:)
-
Lekka - no witam witam:) pytaj śmiało :)
-
bratex - wyluzuj proszę :) nie kłócmy się kobiety!!!
-
łotahel - a tak po babsku Ci powiem, ze niezależnie od tego czy coś z tego będzie czy nie to po wczorajszym wieczorze mam i tak cholerna satysfakcję, bo wpatrzone we mnie oczy Kłapoucha - BEZCENNE :P warto było tą kieckę wdziać ;) hahaha
-
kobitki - proponuje najzwyczajniej w świecie odpuścić... nie ma sensu się wdawać w dyskusje... a tylko się topik zasmieca :O
-
Izóchnaaaa - no mówię Ci, jakbys mnie widziała po tym jak mi ten koleżka wyskoczył jak filip z konopii... miałam taką minę, że miałam wrażenie, że aż się zawahał... ;) haha ale wycedziłam przez zęby, że jasne, i poszłam jak na ścięcie z nim, w środku przeklinając los za to, że tak sobie ze mną igra... :O spacja - kochanie to się tak łatwo mówi po fakcie;) wierz mi, ze nikt bardziej niż ja nie chciał żebym mogła wracać własnie z nim, ale sytuacja totalnie mnie zaskoczyła, poza tym no trochę by dziwnie wyszło jakbym o tej porze (ciemno, zimno...) stwierdziła, że idę na spacer... chyba nawet Kłapouch by na mnie spojrzał jak na oszołoma ;) i jak go \"znam\" to może on też by uznał, że ja naprawdę chcę iść na spacer zamiast np. wracać z nim ;) echhh, no nic juz nie zrobię, widocznie tak miało być... Cypek - a ja uwielbiam budyń :D A tak serio, to wiem o co Ci chodzi, no ale widzisz, że serce jest durne czasem i \"ma swoje rację których rozum nie zna...\" i dlatego szczerze mówiąc to właśnie czekam na to kiedy mnie zacznie irytować bo może wtedy mi przejdzie całkowicie... Po wczorajszym wieczorze mam mieszane uczucia, tzn.cieszę się, że nie pozostałam niezuważona bo wyraźnie widziałam jak mi się przyglądał przez całe spotkanie, zresztą nawet wybrał sobie niezłe miejsce naprzeciw mnie ;) , no i potem ta akcja na koniec, ale jednocześnie jestem niemal przekonana, że ta sierotka już nic nie zrobi... nie wiem czemu, jakos tak czuję, że on poza to gapienie się i uśmieszki to nie jest w stanie (lub nie chce) wyjść. no i trudno. ja ośmielać go więcej nie mam w żaden sposób zamiaru...
-
nie kochane, żadnych smsów! zresztą nie mam jego numeru bo znowu go po ostatnim razie w złosci wywaliłam ;) nie wiem w co on gra, ale nie mogę znowu dać się w to wciągnąć i bawić się w "ośmielanie go"... niech wreszcie on pokaże (jeśli oczywiście w ogóle chce), że potrafi być facetem a nie sierotką... ;)
-
babaruda - no musiałam do Was napisać!!! :D ach... czemu to życie takie jest dziwne, mogliśmy wracać razem to się nagle koleżka znalazł cholera jasna :O no nic, idę spać...
-
raczej nie... ja padam z nóg po całym dniu i pewnie zaraz idę do wanny a potem spać bo rano do pracy... :O poza tym Kłapouch napisał mi w ostatnim smsie, że "na gg jest teraz bardzo rzadko"... cokolwiek by to miało oznaczać... w ogóle to teraz już zaczynam się zastanawiać czy może ja sie sama za bardzo nie nakręciłam, może to nadinterpretacja z mojej strony... ale kurcze, to naprawdę tak wyglądało...
-
szczera dziewczyno - ale co miałam u licha zrobić??? powiedzieć tamtemu "nie, bo.. nie"... no porażka :O akcja jak z kiepskiego filmu... i teraz siedzę skołowana i prawie przekonana, że teraz ta oferma ;) zamknie się w sobie już całkowicie i tyle go widziałam...
-
kobitki jestem!wybaczcie, że będę pisać nieskładnie ale to relacja na gorąco;) nie wiem sama co mam myśleć po tym zebraniu... otóż - Kłapouch stawił się na zebraniu, zajął takie miejsce, że siedział dokładnie naprzeciw mnie,praktycznie cały czas na mnie spoglądał a kilka razy przyłapałam go na tym, że się wgapia, bo jak tylko na niego spojrzałam to od razu się peszył... poza tym parę razy (w jakichś zabawnychh momentach) od razu szukał mojego wzroku i wymienialiśmy porozumiewawcze uśmiechy, raz nawet tak nas oboje coś rozbawiło, że nie mogliśmy przestać się śmiać i raz po raz wybuchalimy śmiechem jak tylko na siebie spojrzeliśmy... w każym razie jak tylko skończyła się część oficjalna, zaczęłam się zbierać (stwierdziłam, że chcę już wracać do domu) i on od razu też zaczął się ubierać, szłam już w stronę wyjścia i kątem oka widzę, że on idzie za mną, przystanęłam na chwilę w takim naszym korytarzu i wiązałam szalik i widzę, że on idzie tak niepewnie w moją stronę, patrząc na mnie... podchodzi, mówi \"cześć\" i chciał chyba jeszcze coś powiedzieć i nagle...praktycznie z podziemi wyrósł inny kolega i pyta czy mnie nie podrzucić do domu... Kłapouch taki zmieszany, uśmiechnął się tylko i wycofał, ja totalnie nie wiedziałam co powiedzieć...wybąkałam tylko \"jasne, dzięki\" i zaczęłam wychodzić razem z tym drugim kolegą, Kłapouch szedł przed nami... wyszliśmy z budynku,on wsiadł w swój samochód, ale jak odjeżdżał (ja stałam jeszcze chwilę na parkingu z kilkoma osobami i rozmawiałam) to obrócił głowę w moją stronę i patrzył tak długo na mnie, że aż odwróciłam oczy bo jakoś mi się tak dziwnie zrobiło... no i pojechał... a ja zostałam sama z kolegą, którego miałam ochotę udusić :O
-
dzięki kochana:) ja się boję, że się nakręcam tak na to zebranie, a może on wcale się na nim nie pojawi, albo wpadnie, omiecie mnie wzrokiem i tyle tego było... a tak bym Wam chciała napisac coś nowego :) trzymajcie kciuki! :)
-
o kurcze, umknęła mi ta informacja, że ona miała chłopaka w tym czasie... teraz dopiero przeczytałam jeszcze raz uważnie.
-
nie kochane, na razie jestem zagrzebana w pracy :O spotkanie dopiero jest o 19tej... oczywiście, że się przygotowałam, włoski ułożone, make-up jest, spódniczka, obcasik - a jak! :D przynajmniej psychicznie się lepiej czuję, kolega od razu rano stwierdził, że super dziś wygladam :) niczego się nie spodziewam po Kłapouchu poza jego czarującym nie wiadomo co mającym oznaczać kłapouszym spoglądaniem, ale zobaczymy...
-
kropka - wiesz co, podziwiam Cię... ja po takiej jednorazowej akcji nie mogę dojść do siebie od miesiąca, a co dopiero gdybym miała z Kłapouchym tak trwać w takim układzie, i angażować się coraz bardziej.. zeżarłoby mnie od środka :(
-
kropka - a skoro męczyłas sie tyle czasu (przypuszczam, ze byłaś bardzo zaangażowana) to czemu nie zdobyłaś sie nigdy na rozmowe z nim wprost? bałaś się?
-
kropka przecinek - dzięki że opisałaś swoja historię :) to fajnie jak ktos wie co czujesz i przezywasz bo wczoraj byłam na kawie z koleżanką i opowiedziałam jej pokrótce całą historię (zatrzymałam się na pocałunkach i pieszczotach, bo reszta jakoś nie była w stanie mi przejść przez gardło:O ) i ona była szczerze zdziwiona, że mnie tak długo trzyma i wciąż to przeżywam i rozpamiętuję... stwierdziła, ze ona by już dawno zapomniała bo on pewnie zapomniał o wszystkim następnego dnia... a wracając do Twojej opowieści - faceci są dziwni... a czego on się bał??? rany... :O