ivisia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ivisia
-
Witajcie:* Czesia ja też mam żywą choinkę, zawsze chciałam no i w końcu mam, malutką co prawda, w donniczcce za 13 zlotych ale ładna i żywa:) Mojej mamie się zawsze taka wielka żywa marzyła, jak wszystko dobrze pójzie i problemy się nam skończą,t o w przyszlym roku jej taką z siostrą zafundujemy. Sedam odstawiam powoli ale już długo biorę a chyba tyle nie można, wiem że powinnam iść do lekarza, ale wciąż wszystko jest ważniejsze, jakoś ciągle nie mogę znaleźć czasu, w ogole mało mam czasu na siebie i dla siebie, tak wychodzi. U mnie też tak wieje, ponoć na całym południu wieje bardzo a jytro ma być jeszcze gorzej, hmmm.. Mam nadzieje że mnie wiatr nie porwie:) Czesiu dzięki za te miłe słiwa, mam taką nadzieję, że jestem dla niego oparciem. Bardzo sie stsram choć mam złe dni i fochy stroje, no ale z kamienia nie jestem, czasem wysiadam już. Ja też mam nadzieję, że Ejli mąż dostanie jakiegoś olśnienia i go odmieni w świeta nie tylko na święta ale już w ogóle, jakby nie, to niech się strzeże!:) Całuski:*
-
Dzień Dobry wszystkim:* Pragnę dołączyć się do grupy wsparcia lękających się wizyt u ginekologa! Ten fotel to rzeczywiście koszmar, ale jednak wolę to niż dentyste, to na pewno:) Ejla, oj jak długo nie byłaś, to przydałoby sie wybrac, nie jest to przyjemne, ale może skutkować gorszymi sprawami, badanka co najmniej raz w roku trzeba by zrobić. Może to małe pocieszenie ale też się niebawem wybieram. Czesia głowa do góry, nie dawaj się złym nastrojom, ja się staram z całych sił, idzie mi średnio, ale staram się. Czesia niestety to nie będzie brylant, jednak cenowo chyba by luby nie wyrobił, a nie chcę go zagnębiać dołami z powodu niemożności zapłacenia za pierścionek, wybrałam sobie póki co taki za niecałe 300 złotych z cyrkonią, jest śliczny i bez brylantu a wiem że kamień lubemu z serca chyba spadł. Ejla na zakupach byłam, puściłam juz wszystkie zaoszczędzone pieniążki, mama moja chyba też, ale prezenty już są w komplecie. Co do prezentów dla facetów, to zawsze jest problem, ja zazwyczaj jakąś wode toaletową kupuje albo koszulkę albo bluze, to zależy co kto lubi, mogłaby jakaś gra komputerowa być, ale wszystko zależy od upodobań pana dla którego będzie prezent. Drogi Itourze, właśnie może bys dał nam dobre rady, co by tak naprawdę panowie mile widzieli jako prezent?? Dziś Wojtek pojechał na zastrzyk do Krakowa, mam nadzieje że nie będzie żadnych przeszkód i go dostanie. W poniedziałek przyszły kolejna chemia, 4 już, ponoc prezłomowa.. Wypiszą mi go 21 i będzie umierał przez całe święta:( No ale co zrobić... Choinkę żywą sobie kupię, malutką, w donniczce, 13 złotych, tyle to jeszcze wykrzesam z portfela ale tak chcę żywą. Ogólnie to mam hustawki nastrojów, raz mi nawet dobrze, ale częściej bardzo smutno, bardzo sie boje wyników po tej chemii, mają robić dokładne badania jaki jest postęp w leczeniu a ja bardzo boję się wyników tych badań.. A w ogóle odstawiam powli Sedam i czuję jego brak. Trzymajcie się Aniołki:*
-
Witajcie:* Ejlunia Czesia ma racje, jak mąż choć raz poczuje jak to jest, to na pewno lepiej będzie Cię rozumiał. Jak kogoś głowa albo ząb nigdy nie bolały, to nigdy nie zrozumie, jak to jest. Czesia mój talent do gotowania jest tylko troszke większy niż chęci:) Gdyby nie to, że Wojtek chory jest, to na pewno by tak różowo nie było. Ale nawet teraz mi się zdarza przynajmniej raz w tygidniu zupy na 2 dni lub 3 nagotować, więc nie miej Ty wyrzytów sumienia:) Oj jak ja bym się chciała tak podbudować!! Daj przepis Czesia! Ja powoli odstawiam Sedam, czuje juz negatywne tego skutki, jest mi coraz częściej smutno i znów mam duuużo czarnych myśli w związku z chorobą Wojtka.. Wiem, że przydałoby sie do lekarza iść i zmienić leki z tych na inne powoli, ale wciąż mi czasu brak.. Mam zapalenie korzonków, nie mogę się schylać, jestem dodatkowo tym rozdrażniona, ale staram się nie tracić głowy. Jutro idę z moją mamą szukać prezentu dla Wojtka i pooglądać pierścionki zaręczynowe:) Jakis plusik na horyzoncie. Trzymajcie się dziewuszki i Ty, nasz rodzynku:)
-
Witajcie:* Czesia nie przepraszaj, jak masz zły dzień to pisz, nie ma co udawać, że jest dobrze, jak nie jest, zwłaszcza przed nami. Jeśli Cię to pocieszy, mnie też kłuło w klatce i łeb mnieboli od 3 dni, poza tym coś mi strzyknęło w plecach i sie zginać nie mogę, jakiś pech chyba. Kaloryfery prawie zimne, nie wiem co jest grane, czy jak już jest zero stopni to oni myślą, że to znaczy cieplej??? Bu! Czesia studia, praca i dom to bardzo dużo, to i tak cdu, że do tej pory dajesz radę! Powinnaś być z siebie dumna, chyba każdy miałby problemy, żeby temu podołać, a Ty dajesz radę! Itour, gonitwa mysli prowadzi najczęściej nie do za ciekawych wniosków, przynajmniej mnie. Im więcej myslisz o pewnych sprawach, tym bardziej przytłaczają. Myslę, że nawet bardziej od leków dobrze zrobi Ci pobyt u mamy w domu, może sobie odpoczniesz od wspomnień i natłoku myśli. O zmianie leków to by chyba trzeba było z lekarzem pogadać, bo samemu nie warto chyba nic zmieniać. Trzymaj się dziecko /:)/, będzie lepiej! Buźka dla wszystkich:*
-
Dzien Dobry:* No właśnie, jakoś puściutko ostatnio, chyba wszyscy się pod kołderki pochowali i śpią jak misie:) Czesia rybka ma chyba obawiam się objawy śnięcia, ale to na pewno nie od jedzenia, raczej morze ze starości?? No ja dostałam wyobraź sobie paczke chipsów:) Ale to dlatego, że mój luby oszczędza na pierścionek zaręczynowy:) Kurcze ja też na diecie bezsłodyczowej, juz mnie tak sręca, że nie mogę, śnią mi sie czekoldaki i ciasteczka.. Ania, tej sprawy z teściową to się chyba delikatnie nie da załatwić, bo ucierpi jej duma, raczęj bez spięcia, choćbys nie wiem jak delikatnie jej odmówiła się nie obejdzie, zwłaszcza zwazywszy na to, jaka jest twoja teściowa. /swoją drogą, pewnie ma czkawkę:)/. Misiek mój znów nie dostał zastrzyku, miał dobre wyniki, ale bardzo wymiotował na przystanku i w szpitalu i lekarze mu dopuścili ten raz, żeby organizm mu odpoczął. Żal mi go tak było, nie mogłam z nim jechać, jak by dobrze było to nic, ale pewnie sie cvzuł strasznie samotny jak tak wymiotował na przystanku i wszyscy sie gapili. Oczywiście nikt mu nie pomógł, nie zapytał, jak sie czuje, tylko ludzie szeptali, że pijak:( No ale dośc smutów, wrócił jakoś, chuj z tymi ludziami co nie wiedzą a juz obgadują, juz sie lepiej czuje a to jest naważniejsze. Mamy awarie w łazience, juz 3 noc z rzędu woda mi sie ze spłuczki wylewa, mamy tego głupiego Cersanita, nigdzie nie moge dokupic pływaka do tego i średnio co 2 miesiące jest awaria, teeaz to juz mi 3 raz łazienkę zalało, za wodę sie chyba nie wypłacę, mój cudny nowy dywanik łazienkowy pływa 3 raz, porażka! Niestety raz że żal wywalić nowego Cersanita kibelka na smietnik, dwa na inny mnie nie stać, więc trzeba znów pływaka jakiegos szukać i naprawiać.. W ogóle to mam dośc, pogoda jest straszna, pada to snieg, to deszcz, butów na zimę dalej nie mam, mokną mi te wiosenne, szlak mnie trafia, chce żeby juz była 16, chce do domu i wreszcie mieć spokój O! Buźka:*
-
I'm not the average girl from your video And I ain\'t built like a supermodel But I learned to love myself unconditionally, Because I am a queen I'm not the average girl from your video My worth is not determined by the price of my clothes No matter what I\'m wearing I will always be me Am I less of a lady if I don\'t where panty hose My momma said a lady ain\'t what she wears but what she knows So get in where you fit in Go on and shine Clear your mind Now\'s the time Put your salt on the shelf Go on and love yourself \'Cause everything\'s gonna be alright I\'m not the average girl from your video And I ain\'t built like a supermodel But I learned to love myself unconditionally, Because I am a queen I\'m not the average girl from your video My worth is not determined by the price of my clothes No matter what I\'m wearing I will always be me India.Arie Drogie Panie, bierzmy przykład z tej postawy:)
-
Aniu no cóż tu dodać, chyba oczywiste kto jest chory. Teściowa chyba z epoki kamienia łupanego i jeszcze ze skrzywieniami, chyba lepsza samotność. :*
-
Witajcie:* Ejla masz rację, odrzucenie boli znacznie bardzij, niż takie nieodzywanie, ale nieodzywanie też jest bolesne, a najgorezej, jak dwie uparte osoby sie zejdą i każdej źle, ale żadna pierwsza milczenia przerwać nie chce.. Ja byłam u mamy, bo dziś imieninki miała, teraz już w domku. Cmokasy:*
-
Aniu nie ma sytuacji bez wyjscia, no, może kilka jest takich, ale ta ma wyjście. Dobrze że porozmawiałaś z mężem, od czegoś trzeba cząć. Jeśli masz ubezpieczenie to eraz drugi krok - trzeba iść do lekarza. Masz książki, możesz się uczyć, ja też się w domu sama dla siebie angielskiego z książek uczyłam, bo na kurs mnie nie stać. Angielksi jest w zasadzie łatwo przyswajalny, więc zobaczysz niebawem efekty. Za językiem idzie ten plus, że będziesz mogła z ludźmi zacząć rozmawiać. Od teściów z daleka, jesli wam bardziej szkodzą, niż pomagają, to szkoda twoich i męża nerwów. Zresztą nieprzyjaźni ludzie Tobie na pewno zaszkodzą i poglebią twój stan. Ania, od czegoś trzeba zacząć, więc książki na początek. Mąż jak pójdzie na studia, to będzie dla was ciężki czas i poświęcenie, ale pomyśl ile plusów potem. Może jak Ty języka się poduczysz to pójdziesz na jakieś kursy albo studium. Aniu, nie ma sytuacji bez wyjścia, twoje życie w twoich rękach. Główka do góry!! :*
-
Hej:* Czesia trzymaj się Bejbe, ja to czasem sobie myślę, że w naszym społeczeństwie to nawet zdrowym ciężko jest funkcjonować:) ja dziś nie gotuję, bo mojemu lubemu tylko zupa jakoś wchodzi, reszta jest zwracana:( Ide popołudniu do mojego chrześniaczka przekonać go, że Mikołaj u mnie był z prezentem dla niego:) Cmoki:* Gdzie reszta???
-
Witajcie:* Wojtek mój czuje się strasznie, wygląda strasznie i zachowuje się strasznie, jest zmierzły tak, że juz nie mogę, nawet sie nie odzywam, bo go wszystko złości, nawet jak sie pytam co mu do jedzenia zrobić itp. Wiem że to prze tą chemię, że wszystko go boli, żal mi go tak strasznie, a z drugiej strony bliska jestem wybuchu, bo moje nerwy też nie ze stali są:( Obrałam taktykę nie ozdywania się, jak duch chodzę, przynoszę soki i jedzenie i znikam, bo mam takie odczucie, że nawet mój widok go drażni:( Strasznie to przykre, ale co zrobić:( tacham 10 kg zakupów do domu, a On burczy że chujowe bułki kupiłam, nie jest mi wtedy przyjemnie, ale cały czas sobie tłumaczę, że to przez ta truciznę, co z niego teraz schodzi. No jakoś wytrzymać muszę jeszcze te parę dni w takiej atmosferze. Aniu mieszkam w Polsce, tak że daleko troszkę:) Naprawde wszyscy Ci tu radzimy, żebyś do lekarza poszła a nie męczyła się z tym sama! I rezczywiście, pogadaj z mężem, w końcu wspierać sie macie, może uda mu się jakąś lepszą pracę Ci załatwić. Wiem że sie birze czasem co jest, ale raczej lepiej nie mieć chwilowo pracy niz byc kaleką potem. Moja siostra wyjechała z mężem do Irlandii, bardzo tęskni, ale wiesz, maja internet, non stop rozmawiamy i się widzimy za pomocą kamerki, mama moja do mnie przyjeżdza i tez sobie gadają, jakos sie wtedy tak jakby zmniejsza ta odległość, która nas dzieli. Ciociu Joli, myslę, że jeśli dziewczynka ma takie problemy, że aż wmawia sobie, że kogoś zabiła, to to jest poważne i na pewno przydałby sie lekarz. Jeśli ma takich rodziców, którym sie nie chce zauważyc, że dziecko ma problemy i cierpi, to chyba na Ciebie spadła chcąc nie chcąc rola matki. Przydałoby sie nie chodzic po domach i wypytywać ludzi o zwoki w beczce, bo sie jeszcze policja tym zainteresuje, tylko iść z dziewczynką do lekarza. Ja tam znawczynia nie jestem, ale takie mysli to powazna sprawa. Co do jej rodziców, to słów mi brak, mysle, że niektórzy ludzie w ogóle nie powinni mieć dzieci, jesli ktoś olewa swoje dziecko tylko dlatego, że urodziło sie dziewczynką, to znaczy że nigdy nie dorósł do roli rodzica! Wiele ludzi chce miec dzieci i nie może, a zbyt wielu ma dzieci a NIGDY nie powinno, bo po prostu sie nie nadaja na rodzica. Ja tam myślę, że nie sztuka w tym, żeby urodzic, tylko w tym, żeby wychować. Reasumując, namawiam na lekarza jesli to dziecko jest Ci bliskie. Kontrunia no jesteś:) Och ja mam fajną przyszłą teściową akurat, ale koelażanki maja zmierzłe, mozna z tym żyć o ile nie przyjdzie Wam zamieszkać razem z nią:) A wyniki sie poprawiły po tych drogocennych zastrzykach, nie ma sie co oszukiwać, że z innych powodów:) Nie no na powaznie, to to po tych zastrzykach, ale teraz raz za razem mogą spadać i znów trzeba będze brac zastrzyki itd.. jak na karuzeli. Droga 14 i tak trzymaj! Papieroski precz, złe mysli precz, facet który na Ciebie nie zasłużył precz a do życia sie usmiechaj!!! Itour rodzynku Ty nasz męski to może tacie pod choinka jakiegoąś psiaczka ze schroniska Mikołaj zostawi??? Np. ze scgroniska, np. niezbyt młodego, żeby byli obaj odpowiednio doświadczeni przez zycie i żeby sie obaj uratowali od samotności? Co Ty na to? Zwierzęta to najwierniejszi przyjaciele plus pomagaja, są jakby terapią, ostatnio robili badania dzieciom chorym na raka, w szpitalach jak było jakieś zwierzątko na oddziale, to dzieci duzo lepiej znosiły udręki tej choroby. Może to naprwdę byłby dobry pomysł, żeby taka dostał psa? Kurcze jak słysze w radiu ta reklamę, gdzie dzieci takim głosikiem smutnym wymieniaja, że na Mikołaja by chciały: ciepłe buty, chcleb, żeby mama nie płakała, to ja zaraz cała juz jestem bliska płaczu:( To chyba nasjmutniejsza reklama, jaką słyszałam:( :*
-
Aniu nie dziecko mam chore, mój mąz przyszły ma raka. dzieci na razie nie mamy i nie wiadomo czy kiedys będziemy mogli mieć swoje, bo plemniki mogą juz nigdy nie powrócić po chemioterapii.. Co do twojej pracy, tak, na 100% twoje szefostwo złamało prawo, jesli dałas notatke od lekarza, to nie moga przenosić Cie na stanowisko, gdzie sa dla Ciebie uciążliwe warunki pracy. Problem w tym, że sie tego wypierają. Czy masz jakiegos świadka, że dawałas to świadectwo? Albo np. ksero z podbita pieczątka, że je odebrali w kadrach? Nawet jeśli nie, to może teraz weź drugie od lekarza i zanieś i niech mąż z Toba idzie i wytłumaczy, że po prostu nie możesz tak ciężko pracować. Może akurat trafisz na jakichs normalnych ludzi, którzy to zrozumieją. Trzymam kciuki! A z kręgosłu[pem to nie żarty, uważaj na siebie Aniu.
-
Witajcie:* Och Ejla teraz się dopiero zacznie zapieprz, bo Święta blisko, swój dom muszę wybłyszczeć, bo ja to mam halo na tym punkcie, a jeszcze mamie pomóc, więc pewnie sie zajadę! Kupiłam sobie juz choinkę, malutka taką i słomiaczkowe ozdoby, Wojtek sie wysmiewa z niej:) Oczywiścię ubiorę dopiero przed Wigilią, tak jak nas mama uczyła:) Ojczym na wygnaniu, więc mama ma spokój, ale wiem, że i tak wróci... Misiek w domu, puscił w szpitalu pawia przy studentach medycyny, ale mało go to obeszło:) Ogólnie czuje się fatalnie, ale nawet mu humor jakoś dopisuje.. Na oddział przyjęli kolejnego chłopaka w jego wieku, spiknęli się i chyba im raźniej, nawet dużo raźniej jakoś teraz.. Aniu, zupełnie nie znam sie na lekach, więc Ci nawet w tej sprawie nie doradzam, raczej takie rzeczy lepiej zostawić lekarzowi. Nie ma sie co mmęczyć, w końcu te leki robia po to, żeby pomóc ludziom, no i oczywiście zarobić:) Aniu doradzam lekarza, po co masz to wszystko sama dźwigać? Dodatkowo, rzeczywiście, Ejla ma świętą rację, samotnośc, poczucie wyobcowania na pewno dobrze na twój stan nie wpływają!! Mąż zapracowany, ludzie obok obcy, język barierą, nic dobrego, więc Anus biegiem do lekarza!! Itour, poraniona duszo męska, czekam, aż Cie ktoś odczaruje:) Ja to sobie myslę, że Tobie jest potrzebne lekarstwo na M jak miłość:) Echhhh święta, doczekać sie nie mogę:) Ciekawe co mi Mikołaj pod choinką zostawi.. Oczywiście pod ta mamina choinką, bo moja za mała:) Gdzie Nerwi i Kontra??? Buźka dla wszystkich:* P.S. Wiecie że jedna taka kroplówka chemi, którą Wojtek dostaje kosztuje 15 tysięcy złotych? Nie wiem co tam złoto jest czy co??????????
-
Witajcie:* Zielone oczka mega mi miło że odzyskujesz wiare w siebie choć w malutkiej części z powodu moich wpisów! Sama mam problemy z samooceną, ale teraz przez te wszystki inne problemy, jakoś zeszło mi to na drugi plan. Odebrałam Wojtka ze szpitala, właśnie wcinamy mandarynki, pyszne. Dziś jeszcze czuje sie dobrze, jutro zacznie się organizm odrtuwać i przez 3 dni będzie źle, ale potem już z górki. Po tych zastrzykach, co sobie Wojtek w brzuch bił, miał teraz wyniki krwi tak dobre jakby sie dopiero co narodził:) Dziś w nocy przyjeżdża moja przyjaciółka z Wiednia na kilka dni, doczekać się jej nie mogę!!! Jutro się zobaczymy. Buziaczki:* Trzymajcie się ciepło.
-
Hej:* Czesia twoje modlitwy już chyba doraźnie coś pomogły, luby zadzwonił ze szpitala że doszedł nowy kolega, kolejny w wieku lat dwadzieściakilka i że właśnie im jedzonko przywizli, gotowanego kurczaka sobie zamówili z jakiejś restauracji! Teraz we 3 siedza po tych kroplówach, co jednemu sie bardziej pewnie rzygać chce nazywając rzecz po imieniu ale kurczaka jedza:) Nastepna chemia tuz przed Wigilia o ile wszystko pojdzie zgodnie z planem.. Mam mi sie dzis przyznała ze wywlaila ojczyma, uderzyl ją znów:( Mam wyrzuty sumienia, jak byłam w domu to bym na to nie pozwoliła, Ania w Irlandii, ja mieszkam osobno i mam została sama z tym tyranem:( Ale choc tyle ze powiedziala dosc i wyjebala mu rzeczy wszystkie przed dom! Pewnie za jakis czas poprzeprasza i wroci, ale zapamieta na pewno zbieranie ciuchow w ten mroz sprzed domu. Kurwa tacy to sie trzymaja, chleje i nic mu nie ma, a inni sie szanuja i choróbska ich dopadaja.. Jutro jade lubego ze szpitala odebrac, przy okazji odwioze jego nowego kolege a rano rosół będę gotować. Ania są tu większi specjaliści od nerwicy niż ja, ale myslę, że może by tak zmienić lekarza skoro nie pomaga? Albo leki zmienić? Ale jeśli już 14 lat bierzesz, to pewnie wypróbowałaś wszystko. Mam nadzieję że sie u nas zadomowisz i Ci jakoś pomożemy. Buziaczki dla wszystkich:* A pogoda do dupy, to fakt!
-
Witajcie:* Idę krok za Ejlą:) Ech Misiek w szpitalu, wyniki sie poprawiły na tyle że chyba chemię mu podadzą, ale nic jeszcze nie wiadomo:( Komórkę ma wyłączoną i żołądkiem mi rzuca ze strachu, co się tam dzieje.. Ale może jest po prostu tak zafascynowany książką, którą mu dałam, że zapomniał ze by dać znać wypadało, co się dzieje. A książka to \"Kod Leonarda Da Vinci\", rewelacyjna!! Ja wczoraj poszłam zakupić świąteczne prezenty, póki pieniądze są, popłaciłam rachunki i nic prawie nie zostało... Hmmm.. Nic nie zostało, ale to tak miło widziec radośc w czoach osób, które dostają prezenty, bardziej mnie to cieszy niż dostawanie prezentów od innych. Buziaczki dla wzystkich:*
-
Witajcie:* Powiem tyle: Jezus dziecko, przed Toba jeszcze cale zycie, nawet sobie sprawy nie zdajesz, ile jeszcze pięknych rzeczy może Cię spotkać! 14 lat to trudny wiek, domyślam się, że jest Ci bardzo ciężko, że problemy Cie przerastają, że Ci się wydaje, że świat się wali, bo ten chłopak Cie nie chcę lub gra na twoich uczuciach, ale uwierz, powiem z perspektywy czasu, ja też miałam 14 lat, teraz mam 26 i to nie pierwszy na pewno i nie ostatni facet w twoim życiu, szkoda byłoby manrnować dni z jego powodu!! Nie chę Ci tu frazesów i kazania prawić, ale kurcze pomyśl o twoich rodzicach, gdyby coś Ci się stało, dla nich byłaby to tragedia, mogliby się nigdy z tego nie otrząsnąć. Młodość się rządzi swoimi prawami, pewnie wszyscy czegoś tam poprubują, piją itd, ale 14 lat to stanowczo za wcześnie na takie doświadczenia. I to za wcześnie, żeby przekreslać swoje życie, jeszcze wszystko przed Tobą!! Aż mi się włosy jeża jak czytam, że się tniesz i przedawkowywujesz leki:( Skarbie, nie warto, z powodu jednego faceta, uwierz nie warto!!! Gdzieś za kilka lat pewnie sama jak spojrzysz wstecz dojdziesz do tego wniosku, tylko daj sobie szansę, że móc sie oglądać wstecz za kilka lat. Naprawdę nie warto nisczyć sobie życia. Polecam wizyte u dobrego leakrza, jeśli jesteś z małej miejscowości, to poproś o skierowanie do jakiejś przychodni w większym mieście, pogadaj z rodzicami, powiedz im, jak bardzo Ci ciężko, trzeba szukać ratunku z tej sytuacji, za młoda jesteś na to, żeby tak się niszczyć!!! Trzymam kciuki!!! :*
-
Dzieki Narwi:) Ja swoich dziadków tez nie znam, mam tylko babcię z mamy strony, dziadek umarł zanim przyszłam na świat. także tatę mam po tamtej stronie od 21 lat.. Dziadków ze strony taty nie znałam nigdy, nikogo z jego rodziny, jego matka go zostawiła, brat poszedł do domu dziecka, tatę wychowywała jego babcia ale zmarła, zanim przyszłam na świat. W zasadzie mam tylko rodzinę ze strony mamy, od strony taty nie znam nikogo.. Czasem mnie ciekawi, jaka mam rodzinę, ale ogólnie smuci mnie to, że ich nie poznałam, oni nas nie chcieli znać, ich strata. A tata mam nadzieje że tam czeka i mam nadzieje, że troszczy sie stamtąd jakoś o nas a zwłaszcza teraz o mojego Wojtka. Nie chciałabym powtórki z histrorii, moja mam została wdową z 2 dzieci jak miała 26 lat... Czyli tyle ile ja teraz. I jak patzrę na to teraz, to dziwię się, jak dała sobie z tym wszystkim radę.. Zostać samą z 2 dzieci małych.. Ale babcia jej dużo pomogła. Nasza babcia będzie chyba świętą, nie znam drugiej takiej osoby.. Dzieki Nerwi raz jeszcze!!! Mój Wojtek co prawda ma przerzuty, ale jak słyszę, że ktoś z tego wyszedł, to zaraz mam większą nadziej, że on wyjdzie także. :*
-
Dzień Dobry:* Nerwi chciałabym wiedzieć, czy umieranie boli.. Chyba by mi lżyło, jakby mi ktoś powiedział, że na 100% nie i że to nic strasznego.. Zwłaszcza teraz.. Teraz często myslę, jak to jest i co jest po drugiej stronie, jestem wierząca, ale chciałabym dokładnie wiedzieć, czy na pewno wszyscy się tam spotkamy... I czy jeśli ktoś, kogo sie kocha odchodzi wcześniej, to czy tam czeka? Chciałabym wiedzieć, że tak... Ejli wiem że brak słów, bo mi też, zresztą jak meirała na raka mama mojej najbliższej przyjaciółki, w ogóle nie wiedziałam co powiedzieć.. Tylko że tam była troszkę inna sytuacja, bo juz nie było nadziei, więc śmierć była jakby wybawianiem. Dla Wojka nadzieja jeste, więc to co innego, po prostu tak ciężko mi patrzeć, jak on cierpi, że się tak męczy i boje się każdej takiej nowej aytuacji.. Choc lekarze juz na początku uprzedzali, że taka sytuacja może być, to nie tylko jemu sie przydarza. No mam nadzieje, że te antybiotyki i zastrzyki pomogą. Póki co ma gorażcakę cały czas, w domu jest sauna a jemu zimno:( No i mnie boli to, jak widzę, że on przez to wszystko musi przechodzić, już bym ja wolała byc chora niz patrzeć na jego chorobę:( Czesia no właśnie gdzie w góry jedziesz? Ja to wolę morze, bo ja w ogóle zwierze ciepłolubne jestem i góry zwłaszcza zimą to nie dla mnie:) Kontra chyba mam dobra intuicje jesli o klimat chodzi, od zawsze marzy mi sie Nowa Zelandia, tak jest tak slicznie, zielono, cieplutko, cudnie ech.. Ewentualnie z innej bajki Londyn lub Nowy Jork:) Z tym swataniem to bardzo dobrze wymysliłaś, dwa smutne serduszka razem dają jedno wesołe, nawet matematycznie by to wyszło, w końcu dwa minusy daja plusa:) Itour, jestem czerwona z zawstydzenia po cebulki moich włosów z powodu twoich komplementów. tak naprawdę przecież chyba każdy by tak postępował, ale dziekuję, miło było to przeczytać!!! Wiesz co, ja myslę, że lepiej było przezyc cos pięknego i teraz pocierpieć, niż nie przeżyć wcale, jest takie porzekadło które mówi, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło niz żałowac całe życie, że się nie zrobilo... Zobaczysz, że kiedyś ulotnią sie te niemiłe wspomnienia z nią związane a zostana te dobre, takie wspomnienie czarodziejskiego czasu razem.. Ale to dopiero, jak Ci smutki przejdą i znjadziejsz kogoś, kto Cie uleczy. Cmoki:*
-
Wszystkiego najlepszego Czesiu!! Zdrówka przede wszystkim! Myslę, że wierszyka życzeniowego Ejli nic juz nie przebije:)
-
Hej:) Kochana Nerwico, jednak wyjade z tym, że ktoś tam czeka. Naoglądałam sie samotnych wokół, każdy się w końcu swojego sczęścia doczekał, nawet mój wujek, 53 lata był kawalerem, poznał w sanatorium babeczkę z drugiego końca Polski, wdowe, wzieli ślub, teraz chodzą za rękę, wspierają się, bo to juz te latka, że choroby się ich imają, ale szczęka mi opada, jak ich widzę razem, wszystko razem robią, trzymają się za ręce, no i wirze, że każdy kiedyś spotka tą właściwą osobę. Gorzej idzie mi z wiarą, że jeśli ta osobę stracisz, to spotkasz inną... Czesia ja pisałam pracę swoją juz 3 latka temu prawie, z rachunkowości, potem napisałam jeszcze 2 koleżankom, po znajmości:) Właśnie tą drugą magisterską kończyłam, wszystkie z rachunkowości. Na szczęście już wszystkie psiapsiółki srudia kończą, więc odpocznę sobie od pisania cudzych prac z dobroci serca:) Pijaństwo w domu ostro potępiam, miałam w domu, jestem PRZECIW! I dobrze, że jest ta nowa ustawa, że teraz to nie babeczka ma z dzieckiem uciekać, jak ja facet leje, tylko to jego można wywalić na zbity pysk!! Tyranom mówi NIE!!! Buźka:*
-
Witajcie:* No tak, o ile przemoc fizyczna jest często widoczna i słyszalna, o tyle ta psychiczna nie jest, dopóki ofiara głośno o tym nie powie. To źle Ejla, że Ci mama wmawiała, że o tym się nie mówi, właśnie sie powinno mówić, to kat ma byc napiętnowany, a nie ofiara cierpieć! Mojego ojczyma to było słychać, bo on sie darł jak opętany jak popił plus chciał dom rozwalić, więc trudno, żeby nikt nie wiedział, tych moich sąsiadów też słychać w całym bloku chyba i dobrze, bo teraz wszystkie babeczki patzrą na tego gościa jak na ostatniego ciula! A ja telefonik i na policje dryń dryń, niech ma za swoje. Ejla, tak z doświadczenia wiem, że jak mi sie tak mega nic nie chce, to wiesz, jakby sie tak na siłę wziąśc w garść, to juz potem idzie, tylko trzeba zacząć:) Buźka:*
-
Dobry wieczór:) Ech przeleciał weekend aż za szybko..buuu:( Chyba wszyscy mają lenia, zwłaszcza teraz, wcześnie ciemno, nic się nie chche, nawet moje zdrowiutkie psychicznie kolezanki mają doły i lenia, także Kontra nie jesteś sama:) Ja też mam lenia, pranie sie odkłada, porządki w szafkach itp, a tu święta niebawem, nie dość, że trzeba swoje mieszkanko wypucować, to jeszcze mamie chciałabym pomóc, trzeba się wziąść w garść. Dziewczynki główki do góry!! Itour, nasz jedyny rodzynku, Ty też główkę do góry podnieś, pewnie teraz w to nie wierzysz, ale gdzieś tam czeka twoja PRAWDZIWA druga połówka, taka, która żyć bez Ciebie nie będzie mogła!! Uwierz, miłość dopada człowieka w najbardziej zaskakującym i niespodziewanym momencie. Mam przyjaciela, 3 lata mi smucił, że wszyscy kkgoś mają tylko nie on, że co kogoś pozna, to to nie to, że się wszystko rozpada, a teraz proszę, poznał cudowną osóbkę i jest przeszcęśliwy!! Więc nie myśl o tym, co była robi z Włochem /makaroniarze dołem!:)/, tylko pomyśl, że ta właściwa gdzieś tam w świecie czeka na Ciebie!! Kurcze mojej przyjaciółki mąż wylądował w szpitalu po ciężkim pobiciu, poszli sobie do klubu, wyszedł na chwilkę a jak wrócił po 10 minutach, to juz nie mówił, u nas w szpitalu nawet się za to nie zabrali, przewieźli go do Krakowa, ma szczękę złamaną w 3 miejscach, musieli mu 6 zębów usunąć i będą mu teraz operacje robić a potem zadrutują na 6 tygodni!!! KOSZMAR! Czuję w środku taką złość, na tego, co mu to zrobił i taki żal, że słów mi brak:( Jak można tak kogoś pobić, w sumie za nic, nie nie rozumiem:(
-
W ogóle to się rozpisałam jak szalona:) Dziękuję Wam naprawdę za te miłe słowa, to tak fajnie poczuć, że sie ktoś mna przejmuje i moim Miśkiem. :*
-
P.S. Nie ma to jak takt wrodzony, spotkałam moją ciotkę a ona do mnie, że kiedyś to ładnie wyglądałam, a teraz Ania /moja siostra/ błyszczy a ja wyglądam bardzo źle, jakos blado i w ogóle nie dobrze. No tak, nie ma to jak ciepłe słowo od rodziny:) Moja siostra jest śliczna, to fakt, a ja jestem mniej śliczna i zaniedbana, bo wolę 2 kartony soków z czarnej porzeczki kupić niz na solarium iść albo na aerobik, no bo taki czas, nie ma na wszystko, to sie wybiera to ważniejsze nie? Ale co się jej będę tłumaczyć, niech spada na bambus:) ;P