alonuszka

To dobrze, zę nie bierzesz do siebie. JA się nie wyrażam z niechęcią o kobietach, które w czas się zreflektowały- zwyczajnie tak wyszło, ze wcześniej nie poszło. Ale sa jeszcze w wieku rozrodczym i mają pełne prawo do tego by zostać matkami. Ale nie lubię ingerowania w naturę, jeśli nasz czas na pewne rzeczy przeminął

I dziewczyny- za bardzo bierzecie wszystko do serca. JA się nie utożsamiam z niedojrzałymi 20 które nie potrafią się dzieciakami zajać więc się nie denerwuję jak ktoś po takiej pojedzie. Poza tym to Wy nie widzicie żadnych negatywów płynących z późnego rodzicielstwa? Bo ja widzę dużo płynących z młodego. Z tym, ze gdybym była w takiej sytuacji jeszcze raz, za nic nie zmieniłabym decyzji.

Obeznana nie urodziłą po 50. a poza tym pisałąm, że dużo zależy od człowieka więc nie można wszystkich pod to podciągać. Moze obeznana po prostu późno dojrzała. I po 30 byla jak te po 20:D

Obeznana- bo po gębie oberwie:) Ja też uważam, że dziecko ma prawo mieć rodziców a nie dziadków. A taka babka po 50 to myśli o tym, że to dziecko straci rodziców wcześnie? Ze samo będzie sobie musiało w życiu dać radę? Ja uważam, że natura to madra gadzina. Swietnie to poustawiała, że w pewnym momencie jajeczka sa do dupy i już z dziećmi basta. A my nie powinniśmy w to ingerować. Co innego jak natura się jebnęłą i młodej dziewczynie dałą niesprawny sprzęt- wtedy wypada powalczyć. A taka stara baba co do 50 robiła karierę a teraz zamarzyła jej się laleczka do lulania to mnie tylko wkurwia. bo życie nie jest usłąne różami i trzeba dokonywać trudnych wyborów- albo kasa, kariera i wolnośc albo kilka łądnych lat w pieluchach i na wywiadówkach. A jeśli ktoś na starośc przypomni sobie, zę jest sam i tak mu jakoś sutno to niech se szczeniaka sprawi a nie dzieciaka na siłę.

Na czasie-czyli nowsze- czyli nowoczesne ( w definicji znajdziesz współczesne).Moje sa nieco przedawnione. Ja mam starodawne:D

Em- nie obrażaj sie. Nie lubie po prostu wszelkich misiaczków i pysiaczków ani od koleżanek ani od męża.

Zresztą ja nigdy nie uważałam, że mam nowoczesne poglądy:)

Ale to jest moje zdanie Em i nic tego nie zmieni. Baba po 50 z natury nie nadaje się raczej do rodzenia dzieci. Bo w tym czasie zwykle jest po menopauzie. Tak natura to ustawiła i uważam, zę nie powinno się tego zmieniać. To, zę wspomagają się pary po 30- inna rzecz. Zgodne z naturą. I nie kiciuj mi bo nie lubi takich zwrotów

Obeznana- a jam wierzyła żeś Ty młoda laska!

a tych cudów- typu zapładnianie na siłę w wieku starszym, przy pomocy cudów i wynalazków, to już nie rozumiem i dla mnie to zabronione powinno być. Bo to dziecko później biedne nie zdąży dorosnąć a ma rodziców staruszków. I nie oszukujmy się- z wiekiem bardzo się zmieniamy. Zaczyna na mózg inaczej pracować. I o ile moja mam np. moim zdaniem dobrze nas wychowywała to do wnuków ma już bardziej babciowe podejście. Tak samo widzę po ludziach, którzy mają różnicę wieku między dziećmi około 15 lat w zwyż. Te młodsze zwykle zachuchane jak wnuki:D ( nie słuchać Rafinka:)).

Em- nie berz sobie nic do serca. Pisze dość ogólnikowo. Mówię o tym jak zapatruję się na takie rzeczy. Dla mnie 30 to późno, 20 to wcześnie. Nie ZA PÓŹNO i nie ZA WCZESNIE bo każdy to dostosowuje do siebie jak mu wygodniej.

pohrcja- polewam- mam dużo:)chlupnę niczym wojskowa grochówą:D Ja nie chciałam o tym mówić, bo znowu ktoś sobie do serca weźmie. Ale często tak jest, ze starsi rodzice sa nadopiekuńczy i przy okazji wiele wymagają od swoich dzieciaków. Proszę sobie nie brać do serca. Młodzi z kolei często mają pstro w głowie:D Wiadomo, ze różnie to bywa. Ale jest czas na zabawę, później na rodzenie a na koniec dochowywanie i oczekiwanie na wnuki. Ja skróciłam jeden okres, niektórzy przeciągnęli go mocno. Każda matka, która ma dzieciaki z dużą różnicą wieku- i proszę Rafinkę i zieloną o potwierdzenie mojej teorii- przyzna, że inaczej podchodziło do pierwszego a inaczej do drugiego. Ja uważam, zę najlepszy czas na dziecko jest po studiach. JA przyspieszyłam z przyczyn zdrowotnych. a , zę zawsze chciałam mieć dzieci i tyllko zdrowy rozsądek kazał odkładać to nie miałam oporów. Ale na późne macierzyństwo nie pisałabym się raczej. Chyba, zę los zdecydowałby za mnie

To pewnie zależy w jakim środowisku sie obracamy, jakie ludzie mają priorytety. U mnie nie mal każdy po studiach, pod koniec studiów, pierwszy rok pracy itd.

Dobrze,ze wczoraj ugotowałam zupę to mam obiad z głowy. Ma ktoś chęć na kalafiorową? To,że Franek uwielbia Franklina to wiecie pewnie wszystki. Ale żadna nie zgadnie co czytuje chętnie sam- tzn. z tych ksiązek małych z twardymi kartkami. " O ZMARTWYCHWSTANIU CHRYSTUSA". Nie wiem nawet już skąd on to ma. Ale uwielbia! zafascynowała go ta historia. Bo chyba nie obrazki. Tam same chłopy z długimi brodami:D

Coś mi się tak zdawało, ze tan mały podczytujący na chorobę grubszą się zbiera:(

Podczytująca-trzymam kciuki. Onieśmielona- rocznikowi miałam 22 lata- faktycznie 21 jak urodziłam franka. Nie jest to wiek wybitny- żeby zakrawał na patologię. Ale jak na dzisiejsze czasy to dość wcześnie. Natomiast to o czym Ty mówisz- ze wiek się przesunął, to ja właśnie myślę , że się przesunął ale na te 27-28 lat-maksymalnie do 30. Po 30 to już jest tak trochę później. Aczkolwiek to indywidualna sprawa każdego

Obeznana jest stara na potrzeby moich docinek! Tak to kobieta młoda duchem i ciałem:D

Ja arbuza! JA! A ja mam ten sok cisnięty przez męża jeszcze. Chętnie użyczę.

Onieśmielona- późno jak na ogólne standardy. Dla Ciebie moze w sam raz. I tego nie kwestionuję. JA się zdecydowałam wcześnie. I się nie dziwię jak ktoś pyta- dlaczego tak wcześnie? Bo się ogólnie przyjęło, ze pierwszy dzieciak to tak po studiach ewentualnie z rocznym czy dwuletnim poślizgiem.

Obeznana- właśnie o to mi chodzi. Męża rodzice mają ruinę po babci na wsi. Takiej włąśnie starej,brudnej, zabitej dechami. Kila razy tam byliśmy- tak- na świeżym powietrzu posiedzieć. ale nie mogę tam jeździć bo mi serce pęka. Pies na łańcuchu. głodny tak, zę obierki wpierdziela. Wszyscy pijani. Dzieci zasmarkane. za chatą starta jakichś łachów- włąśnie ze zbieractwa. Tylko koń w miarę zadbany bo zrabiał na siebie. Co z tego, ze psa odkarmiliśmy- teściowie też czasem coś tam do zarcia zwierzakom podrzucali- skoro w przeciągu miesiąca i tak z wycieńczenia zdechł:( I tacy ludzi przyjeżdzają do miasta i mają podobny stosunek do wielu rzeczy. Byliśmy nad wodą. Farta mieliśmy bo wybitny ruch na wodzie. Franko statki mógł podziwiać

Ja tez nie mam nikogo na wsi. a szkoda. marzy mi się wiocha z prawdziwego zdarzenia. chociaż nie lubię typowych wieśniaków- nie ma to na celu obrażenia nikogo. Chodzi mi o to, zę to ludzie o innej mentalności. Ja panienka z miasta mam inne podejście do wielu spraw. do dzieci, do zwierzat. Ja widze te wygłodniałe psy na łańcuchach, te zabiedziałę zwierzaki, brutalność z jaką wszyscy tam do nich podchodzą. I te brudne, niewychowane dzieci. Nie uogólniam rzecz jasna. Wiem, ze są tez normalne rodziny. Ale mentalność "starej wsi" mi nie leży Idę się szykować i z młodym na spacer bo łeb mi pęka od niedotlenienia

Obeznana jak zwykle tylko wirtualnie się odgraża. Kto by tam takiego starego, zużytego wora chciał smyrać:D

Obeznana- mykaj mi na maila

Ja jeszcze nie mam tej poduchy Obeznana- ale em zaczyna być coraz mniej potrzebna. Moze Ci pożyczy- moze chociaż na czas jej pobytu w szpitalu

To moze to nieprawnie odpierdzielają. Tak nie mozę być, zę mają płącone a ich nie ma. Rozumiem sporadycznie czy od święta ale nie na co dzień. Weź się myszza nie daj. Zanim gdzieś usuniesz dziecko narób im koło dupy