alonuszka

pustki tu... wizytę u teściów przeżyłam. nie obyło się bez wrednych komentarzy teściowej- co prawda tylko pod adresem męża ale zawsze....na szczęście szwagier szybko przyjechał więc bez większego bólu wizyta odbębniona. ona za to nie potrafiła się zachować i nie zadzwoniła nawet w urodziny męża z życzeniami. no ale cóz-to tylko o niej odpowiednio świadczy... Wczoraj z kolei mąż miał właśnie urodziny. Musiałam pożreć się z moją babcią za co zostałam prawie przeklęta. Ja mojemu dziecku nie żałuję- daję mu czasem ciastka i inne pyszne paskudztwa. ale moje babcia go dopadła i po kryjomu wciskała mu czipsy, frytki i pianki jojo. zwracałam jej uwagę milion razy, podtykałam chrupy kukurydziane i owoce. nie dotarło to w końcu ostro powiedziałam że wystarczy dokarmiania . no i babcia spuściła głowę jak męczennica a reszta gapiła się na mnie wilkiem:O pies mój jest niesamowicie bystry. już prawie bezbłędnie sika na dworze- chyba że faktycznie się zagapimy. ale wystarczają jej już 3 góra 4 spacery dziennie

havanna-podwójne gratulacje jadę do teściów. życzcie powodzenia żebym jakoś to zniosła. w najgorszym wypadku-jak już będę wychodzić z siebie, zostawie dzieciaka na ich pastwę i pójdę na dłuuuuuuugi spacer z psem pies robi postępy. wczoraj 3 godziny siedział sam i się nie zlał. jak wróciliśmy mało nie wyszedł z siebie i nie odstępował mnie na krok. największy mamy problem wieczorami- bo wtedy ona spacerów wcale nie akceptuje i trzeba trochę z nią powalczyć żeby zrobiła to co słuszna. ale cóż-takie uroki "używanych " psów

ja zrobiłam krokiety i nawpierdzielałam się jak dzika:D

już jestem na nią taka zła że hoho. facet przez całe życie zapierdalał fizycznie na rodzinę. teraz choruje- jest zawałowcem. dorabia do renty jak może lżejszymi pracami. a teściowa i szwagierka co rusz mu gadają , ze jest leniem i bez nich z głodu zginie:Oi wyliczają mu jakieś grosze kieszonkowego:O

ja też bym z chęcią siedziała....ja go chyba ściągnę do szczecina i uwolnie od czarownicy;) oj bo podła ona dla niego....

a myślisz, ze ona by nas puściła??przecież halinka z bloku obok chwaliła jej się wnukami, a bozenka ot roku wypytuje o franka:Oja nie mam w sobie na tyle siły , żeby z nią walczyć:O

oj, nie wiecie co gadacie z tym spacerem!!5 godzin na spacerze z teściową w takiej pipidówie?? toż to będziemy chodić od gieni do helenki po drodze zahaczając o barbarę i pokazując jakie sztuczki potrafi ukochany wnusio:O

mam dylemat. jutro szwagier jedzie do miasta gdzie mieszkają teściowie i zaproponował że mogę pojechać na parę godzin razem z nim. pewnie bym pojechała bo teść co chwilę dzwoni i zaprasza. za to teściowa tak się pożarła z moim mężem ostatnio- gadając przy tym tak wstrętne rzeczy , ze wszystkiego mi się odechciało. zrobiła z nas nędznych materialistów którzy oczekują tylko, ze: -będzie dawała młodemu kupę kasy -kupi nam mieszkanie -przyśle nam swoje plony z działki i oraz zbiory przerobione na słoje:O -przyśle nam prezenty na urodziny, swięta,itp. I ona to wszystko robi(poza punktem 2 i 1 nieco okrojonym;)) a my jesteśmy niewdzięczni, gadamy na nią, jesteśmy złośliwi i wyrzuciliśmy ją z dumu(tego ostatniego to w ogóle nie mogę pojąć). tzn. niby mówiła tylko o mężu ale do mnie też przestała się odzywać:Ono i jeszcze dodała-"zanim założyłeś rodzinę byłeś inny":O no i tak nie wiem co robić. bo ona teoretycznie połowę mojej wizyty powinna być w pracy. a teścia mi trochę żal. ale jak pomyślę że mam się u niej gościć to .......tym bardziej , że mąz ma w sobotę urodziny i pewnie powie że znowu po gadżety jedziemy.... Już nic od niej nie biorę- tych parszywych jej zbiorów i słoików. mówię jej żeby nie dawała frankowi tyle kasy- niech lepiej kupi jakiś drobiazg albo za tą kasę przyjedzie do nas częściej- to ona znowu wyjeżdza z niewdzięcznością. mąż mój jest na nią wkurwiony wybitnie i gotów jest się do śmierci nie odzywać ale ja nie chcę zeby oni tak bez sensu byli skłóceni. w końcu to franka dziadkowie. no i jest jeszcze Bogu ducha winien teść , który traci z nie swojej winy:(

gdzie jesteście???? ale mam dzisiaj dzień.cholera mnie bierze. jak nie franek mi za skórę zalezie to psisko.wrrrrrrr w końcu wzięłam się za sprzatanie, po sprzątaniu obiad. na moje nieszczęście franek się obudził. zostawiłam go w pokoju i zmażę sobie w najlepsze naleśniki ale zaniepokoiła mnie cisza. okazało się ze moje cudowne dziecko postanowiło jeszcze raz zmienić świnkom trociny(zmieniałam rano:O).porządnicki się znalazł. szkoda tylko że zapomniał o worku i całą podłogę osypał trocinami. psu w to graj- bawił się tym w najlepsze.ja dziękuję za taka pomoc- sama będę im zmieniać.

miałam dzisiaj natworzyć krokietów a strasznie mi się nie chce... w ogóle przed pójściem do pracy obiecałam sobie pomrozić jedzenie ale nic z tego nie wyszło

no jak to?zielona stawia a nikt nie pije?nieladnie. w prawdzie zimna ale wypiję żeby się nie zmarnowało od wczoraj pies tylko raz mi nasikał w domu. i to wszystko przez franka , który tuż przed wyjściem z domu zażyczył sobie korzystanie z toalety.wiedziałam, ze skończy się to tragicznie. oddali się czynnościom fizjologicznym w tym samym czasie. ale z dwojga złego wole mycie podłogi po psie niż babranie się w mokrych szmatach franka

meble mam niskie i prawie wcale gładkiej płaszczyzny. okna nie zakleję bo będzie światło zabierać a o ścianach nie wspominam bo mnie chuj strzela. chciałam kiedyś małemu okleić pokój ale u mnie się nie da:O

ja sobie mogę kurwa co najwyżej na oknie przykleić:O

ja w sumie dostałam zwrot kasy. i kupiłam sobie lepszą w tej samej cenie:)

o lodówce to nic nie mówcie bo ja się swego czasu ze 2 miesiące bez lodówki bujałam.wrrrrrrrrr

pierwsze odchody w trawę poszły!!!:) u niej z gazetą nie przejdzie bo ona w ogóle nie jest nauczana żadnych zachowań-leje gdzie popadnie- no moze poza swoim posłaniem , kanapami i innymi chłonnymi rzeczami za co jestem jej wdzięczna. drugi problem z nią jest taki ze ona obawia się trochę spacerów. ktoś ją wyrzucił w lesie na spacerze więc chyba obawia się powtórki z rozrywki

dobra- franek się obudził- idę wszystkich podopiecznych uczyc sikać:O

nie tak łatwo szybko za wszarz i za okno bo ja musze po drodze franka wyrychtować i wtedy to juz trwa trochę

z tym ze nowobogackim często odpierdala to ewentualnie mogę się zgodzić. ja przynajmniej na takich często trafiam. u nas franek w końcu załapuje że nie musi czekać aż ja go zapytam czy chce siku. trzymać skubany umie tylko niekoniecznie chce wołać. ale ostatnio albo pakuje się na nocnik- tyle ze ubrany:Oalbo wspina się na kibel- i wtedy nawet pozbywa się gaci. nie wiem z czym to się ma że na nocnik lezie w portkach. w każdym razie czuję ze już coraz blizej końca pieluch

moja lekarka kiedyś mówiła ze jak oduczali syna od pampersa to mąż pokazał mu jak sikają mężczyźni i razem nalali na płot. ja chyba pokażę mojemu psu jak należy sikać i przelecę się z gołą dupą po trawniku

myszsza- może trafiasz akurat na takich ludzi a moze zwyczajnie mniej zamoznych częsciej się spotyka. bo pomijając znajomych- panią w sklepie, pana w autobusie, panią sprzatającą czypana listonosza spotykasz codziennie. a cała reszta tych bogatych siedzi sobie w biurze i do nikogo nosa nie wystawia. a cała masa urzędników , którzy mają płacone dobrze a z którymi nie idzie nic załatwić to co? tylko te drobne rzeczy których doświadczamy każdego dnia jak zielone mięso, spierdalający autobus czy kurier-frajer zapisują nam się w pamięci jakoś szczególnie i mówimy wtedy "kasjerki są cwane" "pielęgniarki są leniwe" "motorniczy spierdalają dla zabawy'. bo to się przydarza często. a jak załatwiamy coś większego i jakiś "ważny" stawia przed nami mur to myślimy "że też trafiłam akurat na takiego chama"

wczoraj go już przytargałam tak to jest rewelacyjna jak na szczeniaka. leży na kanapie- bo to pies kanapowy będzie:)gryzie tylko swoją kosc, nie zaczepia świnek i uwielbia franka:)a franek wpuszcza ją do swojego łóżeczka i jest mega szczęśliwy. tylko że ona ma już 4,5miesiąca a nikt nie uczył jej lać na zewnątrz. jak zaczyna się kręcić to ją wynoszę a wtedy jej pzechodzi. o 7 rano zlała się w domu -od tej pory odwaliliśmy 4 spacery i nic. a brzuch ma już pełny że hoho

marcheuka- ja zwykle macham ręką na tego typu nieszkodliwą glupotę ludzką...facet w sumie bardziej mnie śmieszy niż irytuje jakoś dzisiaj nie mogę zebrać myśli i ubrać w słowa tego co mam w głowie... głupi pies nie chce lać na dworze:O

myszsza- ja i tak się z Tobą nie zgodzę. obracam się w naprawdę róznych środowiskach-z jednej strony nabytki typu znajomi wszelkiego rodzaju- czyli często ludzie wykształceni, z dobrymi posadami. z drugiej strony rodzina i znajomi rodziny- a pochodzę z rodziny niezbyt zamożnej gdzie ludzie do tej pory trudnili się raczej praca fizyczną. chamów spotykam w jednej i drugiej grupie. to wszystko jest kwestia wychowania. w życiu nie zgodzę się z Twoim zdaniem. nienawidze uogólniania i oceniania z góry

do mnie często przyjeżdża ten sam kurier. i zawsze wtedy kiedy zamawiam duże graty. za każdym razem jakoś to komentuje ale ja się tylko śmieję. a niech se poburczy. zawsze mu za ciężko, za dużo i nie po drodze.