Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

alonuszka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez alonuszka

  1. to ja się melduję też. a depresję to mam bo nic mi się ostatnio kupy nie trzyma. a teraz jeszcze jedziemy na ten durny slub:Otak więc spędzę weekend z wielce obrażoną teściową która będzie udawała że nic się nie stało. będzie łazić za nami wszędzie, męczyć mi dzieciaka i regularnie go dożywiać. skończy się to pewnie wielką awanturą między nią a moim mężem a atmosfera zrobi sie niemożliwa. ale już nie narzekam:) wakacje planuję:)Szukałam nam jakiejś fajnej agroturystyki czy czegoś. ale takiej z prawdziwego zdarzenia- z krowami i świniami.z tego co widziałam to takie chyba tylko w górach. a u nas agroturystyką nazywa się drewnianą chatkę w jakiejs wiejskiej dziurze:Oa jedyne atrakcje w mojej okolicy to woda morska i piach:O
  2. Wpadłam powiedzieć że żyję. przepraszam ze się nie odzywałam. Ale wzruszyłyście mnie swoją troską początkowo miałam depresję, później zapierdol, potem pojawiło się lato aż w końcu pojawiły się problemy z komputerem. teraz od nowa zaczyna się depresja, mam zakończenie roku z dzieciakami więc znowu mam zapierdol, później jadę na ten parszywy ślub więc znowu mnie nie będzie lub będę sporadycznie. no a od 25 zaczyna mi się całomiesięczny urlop z czego jestem wielce rada:) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za troskę ps. co to za potworny nalot bywalca z pomarańczową wathą??
  3. mojej kuzynki syn też tak siadał jak miał 4 miesiące. siedział sobie pewnie i elegancko. dzisiaj ma 7lat i nie widać żeby mu się to na kręgosłup rzuciło. jak sam siada to nic mu nie będzie
  4. miałam masakrycznie masakryczny dzień. dawno takiego złego nie było. marzę tylko o tym żeby naciągnać kołdrę na łeb i spać przynajmniej do przyszłego wtorku, nie chodzić do pracy, nie widywać się z rodziną i wyłączyć się na chwilę z tego całego gównianego życia
  5. dzięki havanna- moze wytarabanię się na strachy. chociaż to tak późno... przeginka- a co mi tam- mogę i za Twoją macicę pić! odpowiedzialnośc w robocie faktycznie mam masakryczną . walczę cały czas o jakąś pomoc, szukam studentów- ale Ci jak już to wolą popołudniową zmianę. jutro dzień dziecka i muszę się z tą zgrają zatarabanić na jakieś lody. drugiego opiekuna muszę szukać wśród znajomych:Opowinnam dostawać jakiś dodatek jak w szkole specjalnej za trudne warunki pracy moje dziecko znowu zasmarkane. nie wiem co z nim jest. zawsze był okazem zdrowia. zastanawiam sie czy ja nie przywlekam od tych moich diabłów. bo zaczał tak chorować właśnie w tym czasie kiedy poszłam do pracy więc wychylam jeszcze kieliszeczek za macicę przeginki i drugi za macicę którejkolwiek która ma ochotę żeby za nią pić!
  6. no widzisz... ja tak się zastanawiam- jakiego pecha trzeba mieć zeby faktycznie wpasć. to ja już flaszkę stawiam za Twoją krawawiąca macicę
  7. czyżby Fasola nam faktycznioe zakiełkowała...?ja nie wiem po co Ty sie tyle czasu w niepewnosci trzymasz. ja już dawno bym zrobiła
  8. ale mnie ta pogoda dobija.jakaś taka rozmemłana jestem rozciumkana- dobrze , ze żyjesz bośmy się już zastanawiały... na wieksze wywody aktualnie nie mam siły
  9. to ja się kawy napiję. owszem- to co robią ze mną jest niezgodne z prawem ale wszyscy mają to gdzieś.na wyjścia poza teren placówki to wogóle powinno być sporo opiekunów a ja się czasem sama z nimi tarabanię. dlatego też chciałąbym zmienić pracę. ja nie jestem w stanie ich wszystkich czasem upilnować. a jak się coś stanie to nie ksiądz, nie mopr a ja dostanę po dupie.... to dopijam kawę i się zrywam bo jeszcze w proszku jestem. wczoraj późno wróciliśmy z chrzcin a przed wyjazdem jak zwykle taki sajgon zostawiliśmy,, że nie było kiedy tego ogarnąć. zaraz przyjadzie moja momoniania więc nie chcę zostawiać jej takiego chlewu
  10. my dzisiaj cały dzien na działce a jutro jedziemy nad jezioro- na chrzciny. weekend spędzamy bardzo aktywnie. pogoda na jutro niewiadomo- nie wiem więc jak się ubrać. ale u mnie to standart. stawiam wieczorną kawę. pyszną, mocną lavazze-bo ostatnio w takiej zagustowałam
  11. no nieładnie tak olac zmasakrowaną koleżankę...
  12. ja do pedantek nie należałam nigdy co do pracy to podzielam doła. ochujeć dosłownie można. co tam że mam 30 dzieciaków na liście- dowalą mi jeszcze dwójkę. jak mówię że nie daję rady to kiwają głową ze zrozumieniem i mówią- no ale to tylko dwoje:Oja ich gdzieś podpieprze chyba bo to pod jakąś karalnośc podlega na pewno. noż kto to słyszał żeby 37dzieciaków przypadało na 1 wychowawcę. i to połowa z nich to błąkające się 2-3 latki, które , za przeproszzeniem, tyłka i nosa same sobie nie wytrą. wczoraj miałam mały wypadek w pracy- dziecko wyrżnęło mi na kafelki. na moje nieszczescię było to dziecko najbardziej awanturnej matki- zeby było śmieszniej- tej co bije własne dzieci. dzisiaj rano przyszła z taką awanturą ze głowa mała. nie dałam po sobie poznać ale byłam tak wściekła , ze gdyby nie świadkowie to bym ją chyba zaszlachtopwała. dziecka nie potrafi nauczyć posłuszeństwa, jak cyt. "ogarną ją nerwi" to samo potrafi wpierdolić dziecku pasem czy czymkolwiek tam jeszcze, a do mnie ma nieziemskie pretensje bo dziecko kolano sobie stłukło:Owrrrrrrrrr do tego wszystkiego dochodzi mi katar, ogólne osłabienie, perspektywa zakupów różnych rzeczy dla dzieci na różne okoliczności(na co brak mi pomysłów), brak weny do gotowania obiadu, sterta prania i wiele wiele innych...ciężki to był tydzien...,
  13. no skoro przeginka sie zbuntowała to ja stawiam kawę ostatni dzien pracy i znów weekend:Dznowu dostałam propozcję przyjścia do pracy w niedzielę:O tym r azem nie dam się wrobić. weekend zmarnowany, umęczę się (albo przyjadę na darmo), nikt mi za to nawet nie zapłaci a straci na tym tylko moje dziecko.czasy kiedy mogłam udzielać się wolontaryjnie bez opamiętania niestety już minęły. tylko z każdą taką odmową wiazą się zdziwione spojrzenia współpracowników i nienawistne spojrzenia rodziców. jak ktos nie ma życia prywatnego to może i mu nie robi różnicy co robi w niedzielę.. mi jest szkoda franka w tygodni zostawiać a oni jeszcze jakieś cuda wmyślają... wczoraj, z wielkim strachem , przymierzałąm sukienkę , w której występowałam 1,5roku temu. wlazłam i mam nawet sporo luzu więc nie jest ze mną tak źle jak myslałam. zaczynam chyba popadać w paranoję jeśli chodzi o moją wagę. no nic-zbieram się bo mi jeszcze klka talerzy w zlewie zalega i trza to trochę ogarnąć piijta kawę na zdrowie
  14. ja znowu w pracy miałam starcie z jedną matką, dzieciaki zrobiły mały sajgon, ojciec się spóźnił pół godz po dziecko i znowu wiercili mi dziure w brzuchu zeby pracowac za darmoche w najbliższy weekend- czyli niby dzień jak zwykle. ale doszło do tego niskie ciśnienie(stąd nie mogłam zwlec się do was na kawe i piłam na szybkiego w łazience między prostowaniem włosów a nakładaniem tuszu na rzęsy), niezapowiedziana wizyta szwagierki, różne zatarcia z tesciową, wieczorne zakupy, stan przedprzeziębieniowy i dzień z przeciętnego zrobił się baaaaaaaardzo zły:O co do prezentów na dzień dziecka to ja bardziej stawiam na atrakcyjnie spędzony dzień. zabawek to młody dostanie dużo bo mam dużą rodzinę więc kolejna będzie mu wisiała. a jakaś porządna wycieczka zrobi mu dużo frajdy.
  15. każdej z nas czasem zdarza się myśleć , że "niezłej matce" to nawet do pięt nie dorasta. ale jak tak się zastanowić nad swoim życiem, miejscem jakie dziecko w nim zajmuje, to dochodzi się do wniosku, ze dzieciak trafił w naprawdę niezłe ręce:) miałam iść dzisiaj wcześniej spać i jak zwykle nie poszło. jeszcze mi się pranie w pralce tarabani. Chwała Bogu ze kupiłam sobie suszarkę pokojową bo gdybym musiała o tej porze zapierdzielać na strych to bym się załamała..., chociaż- i tak w sumie u nas mąż był od strychowania więc dramatu by nie było;) przeginka- zostawiam Tobie kawę na rano-Ty tylko zaparz. i będzie roboty po równo- żebyś się nie awanturowała
  16. skąd ja znam to zjebane samopoczucie kiedy starasz się wcisnąć w siebie chociaż pół pieprzonego kotlecika bo wszyscy dookoła mówią Ci ze głodzisz dziecko:Oproblem jadłowstrętu gruntownie przerabiałam całą ciążę. gazetami to w ogóle głowy sobie nie zawracaj. piszą tam -za przeproszeniem- jedno wielkie gówno i to w kółko to samo. jeśli kiedykolwiek spędziłaś choć chwilę z małym dzieckiem wszelkie informacje z gazet stają się zbędne... drzemki w pracy- w ciąży normalne. a pracodawca niech się cieszy, ze nie poszłaś jeszcze na l4;) głowa do góry, jak piszą dziewczyny- wyluzuj- póki jeszcze jest naprawdę znośnie;)
  17. jakaś padnięta jestem. w ogóle waszych błędów nie wyłapuę póki palcem nie wytkniecie
  18. ooooooooooo, wypraszam sobie. ja tu z myszsza od pierwszego dnia... a co Cię tak zdołowało?u nas codziennie któraś zdołowana to pasujesz jak ulał:)
  19. myszsza powodziowa-błogosławiono-dzieciata, fasola dzieciata wystraszona ze moze być błogosławiona gdzieś z okolicy gdańska, przegika też. ja , rafinka i havanna ze Szczecina.no i mamy jeszcze rozciumkaną -chyba z okolic Wrocławia ale mogłąm pokręcić. no i jb jeszcze-ale nawet pod groźbą śmierci nie przypomnę sobie skąd ona
  20. do nas każdy moze dołączyć- tyle ze niektórzy po jednym dniu się zwijają i znikają na zawsze:)
  21. przeginka- ja wpadła rano się napic tylko napisać nie zdąrzyłam:D co do chorób to ja teraz daję młodemu tran i z całego serca wierzę że to mu pomoze miałam dzisiaj męczący dzień ale całkiem sympatyczny. syn wręczył mi kwiaty, kubek i zaprosił na lody. całkiem miło z jego strony:) myszsza- ciesze się że u lekarza wszystko dobrze. jakoś Twoje problemy z dzieckiem bliskie są i memu sercu:) jb- dziękuję za słowa zrozumienia. chociaż ja tak narzekam a pracę swoją i tak lubię:) fasola- toż byś miała niespodziankę z tą ciazą- ledwo się z jednej wygrzebałaś... ja tam się okresem nie stresuję. gdyby mi sie coś przytrafiło byłabym w 7 niebie- ale samej ciężko się zdecydować... havanna- gratuluję poskromienia młodego buntownika Rozciumkana- gdzie Ty się podziewasz?!?
  22. gaszę a rano liczę na kawę od przeginki- jeśli dam radę się posadzić przed komputerem
  23. ale numer rano wywinęłam:D zawsze przed wyjściem do pracy sprawdzam czy mam ze sobą klucze do świetlicyna później jeszcze raz przed tym jak wsiądę do auta/tramwaju no i na koniec- jak już wysiadam (taka moja obsesja). no i dzisiaj- na moje nieszczęście- zaliczyłam sprawdzanie pierwsze i ostatnie z pośpiechu pomijając 2:Ow domu sprawdziłam czy sa, coś mnie zatrzymało, położyłam je na chwilę na blacie i wystrzeliłam z domu spóźniona- bo już na mnie szwagier czekał. pod koniec podróży zorientowałam się że kluczy nie ma:Oszwagier spóźniony do pracy to mu głowy nie chciałam zawracac. połowę rodziny postawiłam na nogi aż w końcu znalazłam jelenia co mi te klucze dowiózł. ale ponad pół godziny stałam z dzieciakami i tymi pierdolniętymi matkami na zimnym podwórku. ależ byłam na siebie wściekła...
×