alonuszka

a ja przestałam robić sobie wyrzuty odnośnie jedzenia i wzięłam się za bardziej konstruktywne trzymanie wagi, tj. ćwiczenia. leniwa jestem jak diabli ale to mi na dobre wyjdzie. czasem musze się tyle nagimnastykować z młodym ze odrobina ruchu mi się przyda bo teraz niedomagam

wstawać kobi po zdjęciu płąszcza ty,kawę ze mną pijcie! idędzisiaj do fryzjera:)w końcu bo już patrzeć na siebie nie mogę:) w ogóle wiosna idzie i czas się za siebie zabrać. trzeba w końcu pp zdjęciu płąszcza jakoś po ludzku wyglądać wczoraj właśnie pierwszy raz spotkałam wiosnę w postaci jednego, zdezelowanego , zmarniałego przebiśniega. choć wyglądał załośnie moje serce przepełniało się nadzieją. dodatkowo jego sytuację psuł krajobraz. w tle bowiem można było dostrzec świeżo odmrozonego lisa:O

no każdy robi jak tam mu wygodniej. ja jak śpię z młodym to cała się zgrzeję, poodgniatam i w ogóle nie śpię tylko mam cały czas jakiś czujnik załączony... a co do wagi dziecka to kawał chłopa z tego Twojego syna! ileż on ma- z 4 miesiące? mój waży 9 kg- może więcej może mniej- na tyle na ile dokładnie można zważyć takiego chłopa który z wagi niemowlęcej spieprza a i na zwykłej sie kręci. To ja współczuję takiego ciężkiego niemowlaka.mój w tym wieku to chyba nawet 5 nie ważył:)

ja zbijam jak jest wyżej niz 38 i dalej rośnie. nad preparatem czy badaniami pomyślę jak jeszcze trochę to potrwa. mam nadzieję ze samo mu przejdzie coście się takie kłótliwe zrobiły? pogódźcie się z tymi facetami bo pustki tutaj straszne

no gdzie znowu się podziewacie? zawsze się chwaliła nie kończacym się apetytem mojego dziecka. tj. może nie chwaliłam ale byłam zadowolona że nie mam z tym problemów. potrafił wciągnąc wszystko w każdej ilości. no i przyszedł czas na mnie. początkowo niewinnie- dwa dni jem- jeden nie. potem proporcje się zmieniały coraz badziej. a teraz z dnia na dzień nie je prawie nic. zjada małe śniadanie, małą kolację i czasem coś w porze obiadowej- ale absolutnie nie jest to obiad a już broń Boże mięso! nie wiem w sumie od czego to. mniej bym mnie to zastanawiało gdyby tak miał zawsze a top mu się tak zwyczajnie poprzestawiało. nie jest chory, dużo się rusza, nie miewa problemów brzuszno - jelitowych. raczej tez nie od zebów- bo przy zębach dojadał jogurtami, serkami- a teraz nawet to mu nie idzie. i w sumie nie wiem co to moze być. nie zmuszam go do jedzenia- jak nie chce jeść to zaieram talerz.nie częstuje go ciastkami, chrupkami i innymi cudami. wiem ze z głodu nie umrze ale zastanawiam się czy coś z tym robić czy czekać. co wzmaga apetyt u dziecka?

oj krycha! wojuj wojuj a my trzymamy kciuki z zwycięstwo;) kawa dla tych wszystkich co wczoraj przysnęły- i dla reszty też

ja też nie mogę z młodym spać. dlatego między innymi od małego śpi sam my dzisiaj byliśmy na wycieczce w parku wodnym. ależ młodemu się podobało. mam nadzieję że już niedługo będziemy mieć coś na ten kształt bardziej po drodze bo to gryfino średnio mi się widzi odwiedzać. póki co moja siostra tam pracuje więc mamy się gdzie zatrzymać. ale jechać na taką wycieczkę tylko po to zey się pochlupac to mi średnio odpowiada jak człowiek z rana kawy nie postawi to towarzystwo niedobudzone- nawet nie zajrzy... przeginka, jb, rafinka, rozciumkana, krycha- WSTAWAĆ!!! ma się już ku wieczorowi!

my też to teraz przerabiamy ale póki co dajemy radę bez paracetamolu. jednak czasem naprawde warto my jutro jedziemy na wycieczkę do gryfina. zrobimy małemu frajdę i zabierzemy go na basen. a później- w ramach dodatkkowych atrakcji- zabierzemy go na wizytację do szkoły specjalnej:)

możesz masować małemu dziąsła tym gryzakiem sama. z zeli polecam dentinox- bo bobodent to dla mnie porażka. chociaż te żele to w ogóle jakiś kit. ja też broniłam się bardzo przed lekami przeciwbólowymi ale młodemu tak opornie te zęby idą ze czasem daję jemu trochę paracetamolu i jest super. momentalnie się wycisza, spokojniej śpi i dzięki temu dzielniej znosi dalsze trudy. gdzieś słyszałam że na ząbkowaniedobrze dać wyparzony duży klucz. mnie to z lekka odrzuca- ale jak młody dorwał dzieś klucze to też mu pasiło- chopciaż sama nie zniosłabym wydoku dziecka memłającego klucz

to ja się częstuje. pół chaty rano zdąrzyłam wysprzatać bo dzisiaj albo jutro znowu rodzina męża może wpaśc. ale jak zwykle nie raczą poinformować wceśniej czy będą czy nie. kiedyś jak przyjadą na weekend bez zapowiedzi to chyba im zamknę drzwi przed nosem i powiem ze sama wyjeżdżam;)

ja też częśto tak mam. jak czytam książki i opis postaci podany jest gdzieś dalej niż jest przedstawiona to zawsze mi nie tak wyglada jak trzeba:O

no wiedziałam ze niepotrzebnie ktoś mi w głowie namieszał i wymyślał ze są wśród nas blondynki!tzn. nawet jeśli są- jak np. Rafinka- nto w ojej wizji pozostaną brunetkami. a tak zescie mi tą zabawą w głowie namieszały ze mam rozmazane wyobrażenie krychy;)

mąż mnie wkurwił w sumie nie wiem o co. myślicie ze jak chłopu by w nerwach przypierdolic w łeb to by źle o nas świadczyło?

to się wygadałam:) obcasy fakt- też mi nie pasują ale to pewnie stereotyp tak jak z blondynkami. a swoją drogą to uważam ze każda kobieta powinna w pewnych sytuacjach zakładać podwyższone chociaż buty choć ja nie zawsze się stosuję

coś mi się poplątało- obeznana miała być nienajciemniejsza a tej havanny na końcu miało nie być:)

no to trafione- jestem, póki co:) drobna, mam krótkie ciemne, proste 9tzn. prostuję:))włosy (choć z natury jam blondyna, i cycki rozmiar c/d rafinka to mi się wydaje wysoka,średniej budowy i włosy ciemne jak u wszystkich przeginka raczej niska i włosy falowane- a że wlczy z wagą to średniej budowy-tzn. takiej zwyczajnej havanna- włosy proste, średniej długości, dosyć szczupła fasola- nie wiem czemu ale włosy ma obowiązkowo związane:) a myszsza wydaje i się być niska i rozrabiara- więcej mi się nie kojarzy z nią nic rozciumkana- myślę że dosyc krótkie włosy ma i dosyć szczupła jest- ale różnie kobita o sobie pisze więc ciężko się połapać krycha najjaśniej mi się kojarzy- jako ze młoda matka to też pozwiązywana i obeznana tez mogłaby być nienajciem niejsza i generalne zawsze narzekała na wzrost rozmiarówki więc lekko tego;) havanna- włosy

ehhhhhhhhh tam mi konkurencja. wszystkie- nawet najbardziej ciumkające myślą ze są wyluzowane. nazwa nieciumkające dopiero uśwoiadamia ludziom o co w wyluzowaniu chodzi:)

mój odkurzacz tyraktuje jak jeździk pchacz fasola- a skąd ja takie wielkie portki wezmę????

ja widziałam gdzieś ten topic. mam nadzieję ze zdechnie. my jestesmy jedyne:) havanna- ciekawe trochę jak wyglądałam w tym Twoim śnie. to w ogóle ciekawe jak Wy wyglądacie. bo wg moich wyobrażeń na naszym topicu nie ma żadnej blondynki:) bibliotekę mam prawie na rogu strzałowskiej. dwa kroko od poczty. dziecko moje diabeł nawiedził. byłam dzisiaj u kuzynki i taki sztan w niego wstąpił ze dzieciak nie do poznania. a czytałam tu na forum ze jak takie rzeczy się dzieją to warto wezwac egzorcystę albo oduroczyć;) kuzynki syn też zaszalał więc z bezsilności wyciągnąłyśmy kremik kawowy i żeśmy popiły;) o malo się nie skończyło tragedią bo wysłałysmy te diabelskie dzieci do drugiego pokoju i w tym czasie jeden omal nie zadłąwił się klockiem a drugiemu nie uschła noga uwięziona między stolikiem a szafa. całe szczęście ze zareagowałyśmu w porę i nie trzeba było w stanie lekkiego upojenia wzywać pogotowia do poszkodowanych dzieci;)

ja póki co zadowolę się wiosną. Póki co zaczęłam łykać witaminy. średnio regularnie ale to zawsze coś. pod koniec zimy zawsze mnie jakas awitaminoza trafia

Kolejny wtrętny, zimowy dzień... ubzdurałam sobie magiczną granicę w połowie marca. szczerze wierzę ze w połowie marca wszystko się odmieni. nie będzie śniegu, nie będzie trzeba palić w dwóch piecach a dzicku wymienię kombinezon na bluzę.Tak więc czekam na tą moją połowę marca i w sumie jest już blisko a znacznej poprawy nie widać:O Chociaż kawę stawiam. I magnez- dla równowagi. bo mnie się straszliwie od kawy wypłukuje

ja też muszę zapisać się do biblioteki. mam dwie chwile piechotą a nie mogę się wybrać. pora zacząć się odchamiać znowu nawędrowałam się po mieście. młody prowadza się na własnych nogach więc przemieszczam się w tempie żółwia moje dziecko to dziwadło jakich mało. dwa dni ma wilczy apetyt i wciągnąłby konia z z kopytami a następny tydzień albo dwa nie chce tykać prawie nic i na samych jogurtach jedzie. no i owocach. nie wiem o co mu idzie w ogóle mam dosyć znowu wszystkiego. oddelegowałam męża na wieczorne czytanie. w sumie weszło mu już to w nawyk i nie pamiętam kiedy młodego ostatni raz kładłam. wszystkim wychodzi to na dobre- mi bo odpoczywam psychicznie, młodemu bo siedzi z ojcem a wężowi - bo jako dyslektyk ma okazję ćwiczyć głośne czytanie:)nawet widać efekty tych ćwiczeń:)

ja kiedyś szłam przez wojciecha wieczorem. głupio mi było bo co drugie auto zwalniało obserwując chyba czy nie jestem jedną z "tych"

i rafinka nie leć pod latarnię zima! widziałam gdzieś ze panienki muszą sobie same odśnieżać:) a jak już się jednak zdecydujesz to idź na wojciecha., tam wykosisz konkurencję na bank. dziewczyny tam stoja dość...drugorzędne:)

a orientujecie się może ile kosztuje wynajęcie sali na godziny? tak ze powiedzmy potrzebowałabym sali na dwie - trzy godziny- czy wtedy są koszty jak za dobę czy można godzinowo?