Mili Klubowicze!
Smutno tu u Was jakoś i zgorzkaniale. Przepraszam, nie chciałam nikogo urazić. Sama nie jestem już najmłodsza i życie nie słało mi ciągle róż pod nogi. Wiem, że piszecie o tym co Was boli potrzebujecie zrozumienia u innych.
Zgadzam się z tym, człowiek musi z siebie wyrzucić to co go boli, czuje sie wtedy lżej. Zrozumienie przez innych, z podobnymi przykrymi przeżyciami i sytuacjami życiowymi sprawia, że czujemy się lżej.
Ale... czy sam problem przez to zniknie?
Może uważacie, że te wszystkie nieprzyjemne i trudne sytuacje życiowe są całkowicie nieodwracalne, nie macie żadnego wpływu na ich zmianę?
Moje zdanie: i tak i nie. Losowe smutne przypadki, które nam sie się przydarzyły są nieodwracalne. Ale stosunki międzyludzkie?
Ktoś nas obraził, wyrządził krzywdę, jest dla nas niemiły, nie chce mieć z nami nic wspólnego, oczernia nas przed innymi...
Nasza ludzka reakcja jest odpłacić mu tym samym. Pokazujemy mu naszą twarz, na której widać nasze wrogie uczucia w stosunku do tej osoby (to co w środku czujemy, można prawie zawsze odczytać w wyrazie naszej twarzy). Odpłacamy mu się tym samym: złym słowem, wrogim milczeniem, pogardą, nie ukrywamy swojego wrogiego stosunku do tych osób przed innymi.
Gorzkniejemy, bo tacy ludzie i samo życie wydaje nam się niesprawiedliwe.
Pozwólcie mi coś z (mojego doświadczenia) Wam poradzić.
Spotkanie w cztery oczy z tymi ludźmi i szczera rozmowa czasami coś zdziałają - ale nie zawsze.
I teraz to, co sprawdziło się w moim życiu już nie raz:
Wyobraźcie sobie tą nieprzychylnie nastawioną Wam osobę jako kogoś miłego, z wieloma zaletami. Wyobrażajcie sobie, że bardzo i szczerze ją lubicie, że ją rozumiecie.
Jeżeli przy tym bedą Wam sie nasuwały myśli o krzywdzie jaką Wam ta osoba uczyniła - odrzucajcie je zdecydowanie!
Wyobrażajcie sobie, że ta osoba Was lubi i rozumie.
Bardzo ważne jest abyście mieli dobre uczucia dla tej osoby.
Może to się Wam wydawać niewykonalne ale wierzcie mi, to jest możliwe!
Mówię to z własnego doświadczenia. Ci niemili dla mnie ludzie wydawali mi się potem jak odmienieni!
W jaki sposób to działa, czary-mary? Nie wiem. Może oddziaływanie na podświadomość. Naprawdę nie wiem, nie jestem ani psychologiem, ani psychiatrą, ani też bardzo religijna w potocznym znaczeniu tego słowa, chociaż wierzę w Boga.
Może jest coś niewidocznego co wiąże wszystkich ludzi a nauka tego jeszcze nie wykryła? Może to telepatia, a może jeszcze coś innego? Jak powiedziałam, naprawdę nie wiem. Wiem tylko , że to funkcjonuje.
A może są też pośród Was tacy, którzy to doświadczyli.
Jeżeli nie - życzę Wam tego serdecznie!