linna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Cześć dziewczyny. 8 tydzień termin na 26 października (przynajmniej tak mi z netu wyszło) Druga ciąża (pierwsza cesarka), jeszcze mnie lekarz nie widział tzn ginekolog, rodzinny mi pogratulował i tyle. Właściwie jedyne potwierdzenie ciąży to test. No cóż tak się prowadzi ciąże w UK. I wiecie co wcale mnie to nie martwi i nie stresuje. :-) Będzie dobrze i nie mam zamiaru się napędzać i stresować. W końcu spokój jest nam teraz najbardziej potrzebny.
-
hahaha super kontrolo jakości trafiłaś w samo sendo :-), też myślałam o tym, że przydałaby mu się ta lektura. Nic lepiej nie odda sytuacji i uczuć Kasi (oraz opinii innych na ten temat) jak ten topik. Kasiu pomyśl o tym. Pozdrawiam.
-
To nie ja go prowadziłam za rączkę, dałam szanse a on ją dobrze wykorzystał. Wiele osób mi to odradzało uważało jak Ty. A ja uznałam że jedyny sposób na to aby się przekonać czy jest wart tego aby być z nami jest rzucić go na głęboką wodę i po raz ostatni zaufać. Po ogromnych problemach wyjechał sam zagranicę na półtora roku ja zostałam z małym dzieckiem i wiedziałam że jeśli się sprawdzi w tak trudnej sytuacji to wygraliśmy jeśli nie nie mam czego żałować. Udało się od jakiegoś czasu znowu jesteśmy razem bardziej szczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej. Jesli chodzi o Kasi męża na pewnym etapie tej dyskusji pisałam że może się pogubił, że myślę iż wszystko się ułoży byłam za to bardzo krytykowana, ale nie forsowałam swojego zdania za siłę. Życie okazało że miałam racje.
-
Melek zgadzam się z Tobą, ale do wszystkiego trzeba dojrzeć, byle nie za późno. Moja mama zmarnowała 10 lat, bo czekała aż coś się zmieni, dlatego zaznaczyłam że musi być nieodwracalny termin załatwienia sprawy, bo nawet nie wiadomo kiedy miną lata i szanse na szczęście. Co do wspólnej imprezy tez mam mieszane uczucia, bo można nie robić dymów, wyrzutów ale wspólna zabawa bez wcześniejszej rozmowy... sama nie wiem, mam wątpliwości. Przynajmniej ja bym nie potrafiła. Ale to Kasia decyduje i ona poniesie ewentualne konsekwencje.
-
ewa przelotem, ale tu właśnie chodzi o to żeby nie być upierdliwa babą tylko spokojnie pogadać, powiedzieć o swoich uczuciach, bez oskarżeń, ale wiedzieć co tak naprawdę się wydarzyło. Bo właściwie nie wiadomo dlaczego chciał odejść i dlaczego chce zostać? Wiem że faceci tego nie lubią, a my kobiety tego potrzebujemy, ale też Kasia dała mu czas uszanowała jego wolę teraz niech on uszanuje jej potrzebę wyjaśnienia sytuacji.
-
Nieprzenikniona - jak dla mnie niedopuszczalna jest przemoc względem drugiej osoby, a cała reszta to kompromisy, np. wybaczanie lub nie, oraz cała gama uczuć i ludzkich emocji, na które się godzimy bądź nie. Nie osadzaj tak łatwo innych. Nie znasz człowieka, nigdy z nim nie rozmawiałaś więc dlaczego wydałaś na niego wyrok? Czasami mam wrażenie że tego Twojego męża Kasiu palą tu niektóre Panie ;-) co wieczór na stosie. (żart)
-
Tak jak pisałam jesteś mądrą kobietą, zaufaj sobie, będziesz umiała załatwić tą sprawę na spokojnie i do końca. Wierze w Ciebie!!! Ja swojego bym już ze sto razy udusiła, próbując wydusić z niego co się dzieje, ale na mojego duszenie zadziałało, Twojego może trzeba najpierw trochę pogłaskać a później poddusić ;-)
-
Rozumiem i szanuje metodę Kasi, ale czy w momencie kiedy już będzie "wszystko dobrze", będzie jeszcze sens i chęci żeby na nowo rozdrapywać rany? A bez tego jak wybaczyć??
-
Moja wcześniejsza wypowiedź, była napisana zanim przeczytałam to co napisałaś Kasiu. Bardzo się ciesze, że sytuacja się normuje, że odnajdujecie się na nowo, sama wiesze, że miałam nadzieje na taki obrót sprawy, ale dalej uważam, że trzeba rozmawiać, dużo rozmawiać i na tej podstawie budować. Nie chodzi mi o to żeby ciągle wypominać, ale parę oczyszczających rozmów było by zbawiennych. Po burzy powietrze się oczyszcza.
-
Całkowicie zgadzam się z wypowiedziami Melek. We wcześniejszych wypowiedziach starałam się pisać, jak sytuacja może wyglądać ze strony męża Kasi, ponieważ tak naprawdę jego opinii nie znamy. A sytuacja w jego oczach może wyglądać zupełnie inaczej. Zresztą ja, sama mimo że czytam wypowiedzi Kasi nie do końca rozumiem czego ona oczekuje, skoro spędzają mile chwile, śmieją się itd. to jest to dla niego sygnał że wszystko jest ok. Po co on ma jeszcze rozmawiać? Powiedział że zostaje i to prawdopodobnie uznał za załatwienie sprawy. Nikt nie lubi rozmawiać o sprawach trudnych, o tym że źle postąpił i sam prawdopodobnie nie zacznie tej rozmowy, widząc że Kasia też tego nie próbuje, że rozmawia z nim normalnie jak by nic się nie stało. I żyją tak sobie razem i koło siebie. Byłam w sytuacji bardzo podobnej, wiedziałam że mąż coś ukrywa, a on wolał się rozstać niż przyznać do tego co się dzieje. Ja mam taki charakter że w tym momencie nie ma zmiłuj. Rozstaniemy się jeśli tego chcesz, ale najpierw mi powiesz o co chodzi. Powiedziałam mu wprost że nie ma szansy na to że zaśnie dzisiaj dopóki szczerze ze mną nie porozmawia, trochę to trwało, nad ranem przekonał się że nie odpuszczę i powiedział o wszystkim. Przeżyłam szok, rozpłakałam się, byłam załamana, nasze dziecko miało wtedy pół roku. On mówił, że kocha, bardzo żałuje, że wszystko naprawi. Po pierwszym szoku zaczęłam myśleć co dalej. Postanowiłam, po raz ostatni, co dobitnie zaznaczyłam "OSTATNI" wybaczyć i zaczęliśmy razem szukać wyjścia z tej bardzo trudnej sytuacji. Udało się, dzisiaj jestem z nim bardzo szczęśliwa. Ale gdyby nie ta rozmowa teraz nie było by już "nas". Nie chce Ciebie Kasiu krytykować, ale kiedyś rozmawialiście, co się dzieje? Uważam że nie ma związku bez rozmowy. Ja razem z mężem staramy się być teraz przede wszystkim dla siebie przyjaciółmi a dopiero na drugim miejscu małżonkami. A kim Wy jesteście?? Uwierz mi można bardzo dużo wybaczyć, można stworzyć jeszcze szczęśliwym związkiem, ale lekarstwem na te rany jest rozmowa. Po skończonej rozmowie kiedy wszystkie karty są wyłożone na stół, można dopiero świadomie decydować co dalej. A co postanowisz to już jest tylko Twoje i Twojej rodziny. Często komunikacja między kobietą a mężczyzną jest zaburzona. Nie wiem czy Wy (inne Panie piszące tutaj) tez tak macie, ale jak rozmawiam z innymi kobietami, też to widzą. Np. mówisz facetowi że "robi coś źle" a on słyszy że "jest beznadziejny", już nie wspomnę o tym żeby np. "posprzątał" a on odkurzy i zrobione. Dlatego trzeba się wyrażać bardzo precyzyjnie. A co powiedzieć o tym że Ty Kasiu nie wyrażasz się wcale. To co on tak naprawdę myśli i czuje? A co Ty czujesz?? Jak macie się o tym dowiedzieć?
-
A ja sobie pomyślałam że może pojechać do nich, bo faktycznie szkoda dziadków, ale przed lub po nim.
-
Ja zakładam, że Kasia dobrze wiec co to za wyjazd i dlatego podchodzi do tego tak spokojnie.
-
AAAA no i gratuluje pierwszego słowa :-) mała wiedziała co powiedzieć w Waszej sytuacji ;-)
-
Kasiu skoro faktycznie sytuacja jest dalej tak skrajnie nie jasna, tym bardziej bym z nim porozmawiała. Pisałaś wcześniej że postanowiliście spróbować, więc uznałam to za fakt i przełamanie impasu. Skoro Ty dalej nie jesteś pewna do czego to wszystko zmierza to ja bym chyba porozmawiała i to jeszcze przed wyjazdem. W czasie rozstania będzie okazja pomyśleć o tym wszystkim co zostało powiedziane, i będzie można sobie odpowiedzieć czego tak naprawdę oboje chcecie. A jego powrót będzie świetna okazją na jakąś decydującą rozmowę. Jeśli faktycznie nie nie wiesz na czym stoisz i czy on chce z Tobą być to ja bym rozmawiała, starała się w miarę możliwości robić to spokojnie, ale bym rozmawiała. Nie chce Ci niczego narzucać, ja po prostu bardzo źle znoszę sytuacje niejasne, a szczególnie w tak istotnych sprawach. Myślę, że mieliście dosyć dużo czasu względnego spokoju, żeby się zorientować w swoich sytuacjach i uczuciach. A jego wyjazd jest świetną okazja na poruszenie tego tematu "przed" i "po" powrocie.
-
Kasiu wydaje mi się że Twój mąż z Tobą o tym nie rozmawia, bo uznał że temat jest zakończony. Była jedna rozmowa w trakcie której stwierdził, że chce spróbować i on uważa że wszystko zostało już powiedziane. Zresztą dla niego temat nie jest też nieprzyjemny, więc nie będzie go zaczynał bez potrzeby. Tak naprawdę ta rozmowa jest potrzebna tylko Tobie. Widać,że powoli zaczynacie odnajdywać siebie nawzajem. Ja uważam, (z tego co piszesz) że kryzys mija i nie wiem dlaczego cały czas zastanawiasz się nad tym że może odejść. Przecież powiedział że tego nie chce. Owszem ryzyko zawsze istnieje, Kasiu tak naprawdę nikt nie ma gwarancji na związek (a szkoda można by było czasami składać reklamacje ;-). Ja mimo, że między nami jest bardzo dobrze od jakiegoś czasu, czuje się kochana itd. to nie wiem czy za kilka dni nie wróci z pracy i nie powie, że pojawiała się w firmie nowa babka i zakochał się na zabój. Zresztą to samo może stać się ze mną. Przyszłości nie znamy, możemy tylko pracować nad teraźniejszością. Owszem po takim wydarzeniu jak u Ciebie obawy są silniejsze, dlatego sądzę że to Ty powinnaś z nim porozmawiać, z tego prostego powodu, że to Ty potrzebujesz tej rozmowy. Nie wiem czy Tobie odpowiada taka forma, ale ja kupiła bym dobre winko (absolutnie bez kolacji, na kolacyjki macie jeszcze czas), ale przy lampce dobrego wina łatwiej się rozmawia. Powiedziała mu że potrzebuje tej rozmowy, bo mam w sobie wiele obaw itd. Nie wiem może zaproponować jakiś czas w ciągu którego będziesz ten temat jeszcze dotykać, bo potrzebujesz się upewnić, zaufać na nowo. I pytaj w tym czasie ile wlezie, a on ma odpowiadać bo to jest Tobie potrzebne, żeby poradzić sobie z sytuacja. Pamiętaj każda rozmowa jest terapią! Gdy minie wyznaczony przez was czas przestajesz pytać, bo już wszytko wiesz, wszystko powiedziałaś i się oczyściłaś, on odbył karę (bo ciągłe gadanie na nieprzyjemny temat jest karą) i nie ma co go dalej męczyć. Nie wiem co o tym myślisz, ale mi pojawił się właśnie taki pomysł na zakończenie Waszego kryzysu. Życzę mądrych decyzji i myślami jestem z Tobą.