Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Siuśka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Do Pupy: Pracuję w takiej organizacji, która dociera do dzieci w ich środowisku domowym, wolontariuszy też mamy wielu gotowych przyjść z pomocą umęczonej matce by ta właśnie miała czas dla siebie. to bardzo ważne by matka mogła zająć się również sobą. Ale nie można oczekiwać, że wszystko przyjdzie do nas samo...najpierw trzeba trochę dobrej woli i chcieć znaleźć taką pomoc a nie tylko pieniądze na pieluchy. Bo tu o pieniądze nam poszło...Pomoc jest potrzebna jak najbardziej, ale niekoniecznie ma polegać na daniu pieniędzy w rękę mamie. Chodzi o to, by takiej matce dać wędkę, czyli pracę, czas wolny, pomoc psychoterapeuty itp. po to, by sama zechciała szukać pomocy dla swojego dziecka, by miała na to czas i siłę. Nie dawajmy matce złowionej już ryby...Co jej z pieniędzy, które wyda w dwa dni, często oczywiście na bardzo potrzebne rzeczy typu materiały higieniczne itp, ale co jej z tego jeśli za kilka dni znowu tych pieniędzy nie będzie i znów będzie musiała wyciągać rękę po więcej...Dajmy takim ludziom możliwość zadbania o siebie i swoje życie a także o życie swojej rodziny, więc wskażmy miejsca, gdzie może się udać po fachową pomoc, pracę, terapię. Dajmy jej wsparcie merytoryczne, możliwość dokształcania, powrotu do zawodowej aktywności, pomóżmy w opiece nad chorym dzieckiem, by umożliwić jej tą pracę. Nie dawajmy pieniędzy do ręki, bo tak jak mówię, pieniądze po kilku dniach się rozpłyną i znów nie będzie co jeść. Na tym polega pomoc. A do tego dobre chęci samej mamy i zmiana naszej polskiej, paskudnej roszczeniowej mentalności. Nie czarujmy się, z nieba nikomu nic nie spadło. Do Gyrty: Jeśli mowa o opiece za granicą-owszem, państwo i organizacje mają o wiele większe możliwości wsparcia. Jest o wiele więcej pieniędzy przeznaczone na profesjonalną pomoc rodzinom, nie tylko tym z pogranicza. Specjalistów też jest więcej i ich zarobki też są adekwatne do ogromu ich ciężkiej pracy zarówno fizycznej jak i psychicznej. o tym to już nikt nie pomyśli.Tu w Polsce mam koleżanki po studiach magisterskich i podyplomowych, matki 2 dzieci, które zaczynają pracę o 6.30 bo miejskimi autobusami dowożą sprawniejsze dzieciaki z ich domów rodzinnych na zajęcia w placówce, przez 8 godzin prowadzą terapię tych dzieci, później odwożą dzieci do domów i wreszcie mogą wrócić do swoich rodzin. Pracują za najniższą krajową pensję. Więc nie dziwię się, że nie mogą słuchać narzekań niepracujących matek na brak pieniędzy i trudy rodzicielstwa. I nie dziwię się że denerwują się kiedy czytają takie wpisy jak Pupy. W takim kraju żyjemy, że nikomu nie jest łatwo. A tym kobietom mimo wszystko się chce pracować z waszymi chorymi dziećmi a wam drogie mamy się nie chce... Ale to, że lepiej jest żyć za granicą wie każdy Polak, lepiej się tam żyje nie tylko matkom niepełnosprawnych dzieci i żadnego odkrycia w tym nie ma.
  2. do pupy- pani obraźliwe wpisy potwierdzają jedynie to, co napisałam wcześniej ja jak i kilka innych osób. Nie będę się powtarzać, nie opisywałam żadnych skrajnych przypadków i o ferrari nie pisałam. Pisałam natomiast o chamstwie i postawie roszczeniowej matek chorych dzieci. Tym bardziej dzieciakom współczuję, w niezdrowej atmosferze na pewno szybciej nie wyzdrowieje bądź nie osiągnie sprawności. Droga pani Pupo głęboki oddech proszę i zapraszam do placówek wsparcia. Odnośnie darmowej pomocy, jak już pisałam, nie każdy rodzic chce takie miejsce znaleźć a później podporządkować się regułom tam panującym. Moja placówka np musiała zwrócić prawie 30 tys. zl. z funduszy unijnych bo nie zostały one wykorzystane z powodu braku chętnych! Jedna godzina terapii to średnio 60-80 zł, pomyślmy ile dzieciaków z tych pieniędzy mogłoby skorzystać. Były to pieniądze do wykorzystania tylko i wyłącznie na terapię a nie na wycieczki lub prezenciki. W tej placówce z pomocy korzysta ponad 100 dzieci, mogłoby o wiele więcej gdyby ich rodzice zechcieli włożyć w to nieco trudu...
  3. Zdecydowanie się z tym zgadzam, wiem, że dla postronnych osób może to być szok i pewnie zaraz ktoś napisze parę nieprzychylnych słów w moją stronę ale cóż... Ja też wielokrotnie spotkałam się z sytuacją, kiedy rodzic przyszedł zapisać dziecko na terapię i zanim jeszcze podał nazwisko już pytał o wsparcie finansowe, prezenty,wycieczki i gratisy. No naprawdę tak jest! Staramy się wspierać rodziny najbiedniejsze, ale aż się we mnie gotuje kiedy przychodzi rodzina w wypasionych ciuchach, super wóz, wczasy itp i oni chcą bonusy i jest to ich największe zmartwienie. Jeśli zorganizuję wycieczkę to obowiązkowo wszystkie bilety wstępu gratis, nocleg gratis i wyżywienie gratis, wtedy mamy komplet dzieci, nawet takich, które zostały zapisane na terapię kilka miesięcy temu ale pierwszy raz na oczy zobaczyłam dziecko na wycieczce...skąd rodzice wiedzieli o imprezie? Od znajomych, bo te dzieci uczą się w jednej szkole bądź przedszkolu i rodzice się informują nawzajem... Wszystkie spotkania, typu opłatek bądź mikołaj kończy się zawsze tak samo...rodzice w rękawach wynoszą ciastka i soki ze stołów...no naprawdę! istna komedia! Mogłabym tak pisać i pisać, tych przykładów podać całe mnóstwo! Szkoda tylko dzieciaków, po kilku latach pracy mogę śmiało powiedzieć, że praca z dzieckiem niepełnosprawnym to minimalne wyzwanie w porównaniu do pracy z rodzicami tych dzieciaczków!
  4. Jetem oligofrenopedagogiem i logopedką, prowadzę terapię m.in.dzieci autystycznych. Z cała odpowiedzialnością stwierdzam, że jest całe mnóstwo fundacji, poradni i stowarzyszeń, gdzie dzieci i ich rodzice mogą uzyska ć kompleksową pomoc zupełnie za darmo! Sama prowadzę zajęcia w kilku takich placówkach i wiem, że nie każdy rodzic chorego dziecka docenia to. Szukamy dzieci, zapisujemy, pozyskujemy mnóstwo kasy z różnych źródeł, sprzęt, kadrę itp, zapisujemy dzieci a później siedzimy w pustych gabinetach bo rodzice nie przywożą dzieci z różnych powodów, a bo zimno, a bo późno, a bo za wcześnie, za blisko, za daleko itd...Nawet łaskawie nie zadzwonią i nie odwołają wizyty, wtedy inne dziecko skorzystałoby z tego czasu. Wszystko tylko dać dać, za darmo, kasą sypnąć, wszystko im załatwić ale żeby pomoc docenić to już nie łaska. Jak coś jest za darmo to się tego nie szanuje. Oczywiście nie wszyscy rodzice są tacy, w czasie swojej pracy poznałam wielu wspaniałych rodziców i dzieciaczków, zawsze chętnych do współpracy i działania a nie tylko do narzekania i żebrania. Więc zanim sięgniemy do czyjegoś portfela po pieniądze na rehabilitację dziecka, poszukajmy najpierw miejsc, gdzie znajdziemy logopedę, oligofrenopedagoga, surdopedagoga, tyflopedagoga,psychologa,psychiatrę,dogoterapeutę,arteterapeutę,rehabilitanta i całe mnóstwo przeróżnych rodzajów i metod terapii dostosowanych do potrzeb dziecka i jego rodziny. A przede wszystkim drodzy rodzice pozbądźcie się postawy roszczeniowej i żądającej. Wiem, że cięzko jest wychowywać niepełnosprawne dziecko, ale samym narzekaniem jeszcze żadnemu dziecku nie pomogliście. Nie liczcie tylko na MOPS i NFZ, szukajcie na własną rękę, nie pienięðzy od zwykłych litujących się ludzi ale profesjonalnych placówek, w których dostaniecie profesjonalną opiekę dla waszych dzieci i całych waszych rodzin.
  5. Witam, mam poważny, wydaje mi się problem żołądkowo-jelitowy... Otóż od ponad 2 tygodni, dziś dokładnie 17 dzień mam biegunkę. Boli mnie przy tym brzuch, nogi i plecy u dołu. Pojawia się w stolcu krew od ponad tygodnia:( Nie są to hemoroidy myślę, z racji tej biegunki no a poza tym czasem wydalam jedynie tą krew i śluz. Malutko ale jednak... Jestem na jutro zarejestrowana do lekarza, boję się i obawiam tej wizyty:( Miał może ktoś z Was podobne problemy? Nie wiem czy to może mieć jakiś związek, ale te problemy zbiegły się w czasie z przyjmowaniem przeze mnie Lutenylu, leku hormonalnego od ginekologa na torbiel w jajniku. W ulotce pisze, że mogą pojawić się przejściowe problemy żołądkowe, ale wzięłam tylko 10 tabletek, skończyłam je brać tydzień temu dolegliwości się nasilają. Poza tym od jakiś 13-14 dni mam krwotoki z nosa, nie wiem,czy to może mieć jakiś związek również z tymi tabsami. Jeśli ktoś ma jakieś dobre rady proszę o nie...
  6. na ciepło nie mam warunków, a chleb chciałabym ograniczyć do minimum...ale może ten razowiec to nie taki zły pomysł jest
  7. cześć dziewczynki, kolejny dzień przed nami...u mnie fatalnie, bo wczoraj taka cudna jesień była a dziś ciemno, zimno i deszcz...noi łapie mnie jesienna chandra...a na smutki najlepsza jest czekolada i chyba dziś kupię jakąś maleńką czekoladkę :( Wzięłam do pracy na śniadanie gruszkę, jogurt truskawkowy taki malutki z \"czwórki\" i sałatkę z 2 rodzajów sałaty zielonej, pomidorka i papryki...w domu nic nie jadłam bo tak rano to nie dam rady nic zjeść...więc moja racja żywieniowa musi wystarczyć mi do 17. Później jak wrócę zjem żurek z jajkiem i to na tyle dziś... Noi migreny atakują...prawie nie spałam w nocy, zapisałam się już do neurologa, zobaczymy co powie na moją dietę, ale te bóle i zawroty są nie do wytrzymania:( Jutro rano wielki dzień-ważenie:0
  8. no właśnie tu mam problem...bo widzę ile jedzą niektóre dziewczyny i co jedzą...koleżanki w pracy cały czas coś podjadają, 2 śniadanie mają większe niż moje całodzienne wyżywienie, d tego mnóstwo słodyczy i fast foodów a są szczuplutkie bardzo...nie wiem gdzie popełniłam błąd i to mnie dobija, to nie fair jest
  9. a wiecie, jakiś czas temu też mocno ograniczyłam moje jedzenie, ale właśnie te migreny i omdlenia wróciły, z tym się nie da normalnie funkcjonować, już nieraz miałam rozbitą głowę czy kolano...a najgorszy ból głowy jest noi boję się że historia się powtórzy...w ogóle jakoś to dziwnie u mnie jest bo pomimo mojej wagi i ilości zjadanych słodyczy mam niski poziom cukru we krwi, miałam częste badania, niski cholesterol, a przede wszystkim bardzo niskie ciśnienie...nieraz lekarze mi mówili, że jak czuję się słaba mam zjeść coś słodkiego, najlepiej batona albo czekoladę...no tylko problem jest w tym, że jak już tą czeko odpakuję to potrafię zjeść całą zamiast kilku kostek...
  10. ja stosuję rygorystyczne mniej żreć :) od dwóch tygodni i efekty już są:) Prawie 3 kg w dół. Problem w tym, że ja mam bardzo słaby organizm, potworne migreny i kiedy jestem głodna albo mdleję gdzie popadnie albo dopada mnie tak straszny ból głowy że chce mi się umrzeć...ciężko mi na tej diecie...właściwie nigdy nie jadłam dużo, na śniadanie albo płatki z mlekiem albo jakiś jogurt, później na obiad albo zupka albo jakieś drugie, najczęściej bezmięsne bo nie lubię, kolacja koło 19, dwie kanapki z serkiem najczęściej i pomidor/ogórek... Dobiły mnie niestety słodycze, cukier i słodkie napoje, tak myślę...tłusto nie lubię, z fast foodów jedynie pizza i to bardzo rzadko, raz na 1,5-2 miesiące...zabijają mnie ciasteczka cukierniane i czekolada.. no ale jestem twarda i póki co trzymam się dzielnie... dziś jeszcze nie jadłam nic, ale zaraz zabiorę się za śniadanie, mam taki malutki jogurcik Serduszko i jabłko...później koło 17 zjem obiad, dziś pomidorowa z ryżem, pewnie za godz. będę głodna :0 Ale kolacji już nie jadam, ewentualnie pomidor lub owoc zaraz po obiedzie... najgorzej jak idę późno spać, koło północy mam napad głodu, ale w nocy nigdy nie zdarzyło mi się zjeść na szczęście... Dużo przytyłam przy pigułkach anty, wtedy miałam straszny pociąg do słodyczy...odstawiłam je po 4 latach we wrześniu i walczę se sobą:) Do ślubu 2 lata, chcę bez wyrzutów sumienia dać się podnieść na ręce przyszłemu mężowi. On w ogóle cały czas by mnie nosił na rękach ale ja z tym ostro walczę bo mam wyrzuty sumienia, że zamęczę bidulka...on waży koło 80 kg przy 187 cm wzrostu...ja 70 przy 165 :/ Na początek chciałabym schudnąć do 65 kg, później do 62 i końcowo do 60...ważyłam tyle rok temu i bardzo dobrze się ze sobą wtedy czułam...tylko jak wytrzymać rygory i jak utrzymać wagę? Ćwiczę-skakanka, rower, mnóstwo spaceruję i biegam z psem, jestem bardzo aktywną osobą, zarówno zawodowo jak i poza pracą...nie mogę ważyć tyle ile ważę teraz, bardzo mi to przeszkadza:( Nie mogę pisać tu tak często jak wy dziewczynki, ale mam nadzieję że będziecie mnie wspierać:) Odezwę się później:)
×