Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Blueszcz

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Blueszcz

  1. Kałamarnica Ubezpieczenie zdrowotne jakieś pewnie masz, ta moja koleżanka tez nie miała od kogo wyciągnąć bo jej akurat palec w oko włożył jej narzeczony, przez przypadek i też nie chciała go skarżyć (zresztą ile on jej czekoladek w ramach przeprosin nakupił :D). Ja nie wiem dokładnie co tam sie pisze w tych podaniach, bo sama osobiście nie miałam z tym do czynienia, ale jak sie leczysz na oko i masz na to papiery to warto sie starać chociaż niech za leki oddadzą.
  2. A ja dzisiaj się wafelkami w czekoladzie objadam, mąż mi kupił rano moje ulubione :D. Czeka mnie długa nocka dzisiaj bo robię koledze projekt i chce to dzisiaj skończyć, robię sobie mała przerwę :D. pimach Co do dziecka to ja chciałam się starać zaraz po ślubie, ale w pewnym momencie w wakacje mnie dopadły takie czarne wizje że mam skończone 24 lata małe doświadczenie w pracy, brak mieszkania, czy damy radę się utrzymać itp. Wiem ze nigdy nie ma na to dobrego momentu na dziecko, ale chciałabym chociaż z rok popracować albo żeby mąż miał chociaż jakąś konkretniejszą pracę.
  3. A u mnie jakiś tydzień temu rodzice wałówkę nam przywieźli i od tamtej pory jem znowu chyba za dużo mięsa, chociaż staram sie zagryzać jabłkami i sałatą. Okres mi juz prawie mija i znowu mam luz w spodniach. Teraz zauważam że mi trochę uda chudną :D. Mój mąż coraz częściej mówi o tym ze powinniśmy sie zabrać za robienie dzieci, tylko że dla mnie w tym momencie stoimy w takim punkcie że trudno mi sie na cokolwiek zdecydować przez najbliższe 2 lata. No więc on ma prace dorywczą tak ze starcza nam na jedzenie i opłaty, w ogóle chcielibyśmy po studiach stąd wybyć. Oczywiście poradzilibyśmy sobie w to nie wątpię, ale chodzi o to że w tym momencie mimo że mam tam jakies swoje oszczędności to czuję się jak pasożyt i jego utrzymanka i jak miałabym jeszcze tak przez minimum 2 lata ciągnąć.
  4. Amorki Ja antybiotyków to nigdy nie brałam, jedyne poważniejsze lekarstwa w moim życiu to leki na ospę wietrzną. Ja mam przez ostatnie lata takie wrażenie, że lekarze w ogóle leczą tylko objawy a nie chorobę i to nie tym co najzdrowsze tylko tym co najłatwiejsze. Moja siostra jak miała 16 lat to miała tak że jej miesiączka co 2 tygodnie wypadała, ciągle anemia itp. no i poszła do ginekologa, a ten zapytał tylko czy na coś chorowała i czy rodzice zdrowi i jej tabletki antykoncepcyjne przepisał. Mama to się wkurzyła i sama poszła z nią do innego lekarza który porobił badania, kazał jej mierzyć temperaturę przez miesiąc (okazało sie że to nie okres tylko krwawienia międzycykliczne) stwierdził żeby przez jakiś czas brała magnez w tabletkach i to pomogło. Wracając do antybiotyków to mój mąż ma młodszego brata który ma 14 lat i od kilku lat nie jest w ogóle odporny na choroby za to na antybiotyki juz jest odporny, w ogóle wystarczy popatrzeć ile dzieci chodzi do szkoły w okresie zimowym to widać jaka jest odporność na choroby. Tylko że w tym wypadku raczej jego lekarza nie można o wszystko obwiniać, bo teściowa wielokrotnie powtarzała że lekarz jej proponował żeby mu wcisnęła czosnek, miód, cytrynę, cebulę cokolwiek a antybiotyki w ostateczności jak by to nie zadziałało, a ona leciała od razu po antybiotyki bo dziecko nie lubi cebuli i czosnku :o. Cholera przecież to normalne że dzieciak ci nie zje cebuli i czosnku dobrowolnie (mi tata musiał z cukrem rozrabiać i dać dyszkę żebym to zjadła :D). a jeszcze do tego wszystkiego to próbuje go w szklanej bańce zamknąć bo poza szkołą w ogóle nigdzie dzieciak nie wychodzi na dwór (no bo sie rozchoruje).
  5. witam. Ja byłam dzisiaj u teściów i teściowa jak zwykle nie mogła zaakceptować faktu że nie chcemy u nich przenocować :(, i jeszcze oburzyła się jak mąż powiedział \"Idziemy do domu\" no bo przecież jego dom jest przy niej a nie tam gdzie ze mną mieszka, to jest przecież tylko wynajęta kawalerka a nie dom. Ja sie troszkę podjadam ostatnio, wiem nie fajnie, ale jakoś mi tak ciężko mi się oderwać od jedzenia dobrze że się nie ważę, brzuch mi trochę wywaliło ale za to z tyłka zeszło centymetr przez ostatni tydzień. Dzisiaj postanowiłam sobie spisać wymiary i się nimi tak trochę rzetelniej sugerować
  6. :D :D :D a mi Kałamarnica narobiła teraz smaku na te placki ziemniaczane bo coś tam wspominała. Pochwale sie jeszcze że mój mąż wcina mięso z sałatka jak mu zrobię i podstawię pod nos :D, makarony z warzywami, ryż z warzywami i różne takie niełączone. Czasem tam coś doda do mięsa chleb, albo ciachem zagryzie. I zamiast kupować napoje to coraz częściej wodę pije i herbatki :D.
  7. Kałamarnica ja tez dzisiaj juz kopytek narobiłam i zjem je z bułką tarta, ale to dopiero za godzinę bo wypiłam właśnie wiadro wody :P. Oczywiście żartuję wypiłam tylko dwa kubasy ale czuje sie jakbym wypiła wiadro. U mnie znów półtora kilo do przodu ale tłumaczę sobie że to przez zbliżająca się miesiączkę, no bo ogólnie czuje sie rewelacyjnie. truskawson Ja ziemniaki jem jeszcze ze śmietaną, z masełkiem albo robie frytki, ale widzę że liczysz kalorie więc chyba frytki odpadają :). Kurde już normalnie te kopytka zjadam wzrokiem :), chyba zacznę je powoli szykować :)
  8. Moj mąż tez ostatnio choruje, ale mnie na szczęście się zarazki nie trzymają :D nawet katar jak mnie dopadnie raz na ruski rok to pokicham góra dwa dni i koniec. U mnie w domu było tak że mój ojciec był powiedzmy przeciwnikiem lekarstw i jak coś się nas czepiało to nam wciskał albo czosnek albo cebulę z cytryną i miodem i zazwyczaj przechodziło, ale nie lubiłam tego jak cholera raz miałam cofkę ale grypa przeszła jak ręka odjął. Zawsze tez chodzę bez szalika, kiedyś w 7 klasie jak byłam to byłam u babci i powiedziała mi że nie wyjdę lepic bałwana do póki szalika nie założę no i założyłam, tak sie po tym rozchorowałam na anginę że miałam ferie z głowy (bo nie było tez taty wciskającego czosnek :)). Od tamtej pory powiedziałam ze nigdy w życiu szalika nie założę i już nigdy w życiu nie miałam anginy. Co innego grypa żołądkowa, bo to to muszę przynajmniej raz w roku odchorować ale babcia mówi że najlepiej to kielicha wypić i przechodzi :). Ja jestem teraz tydzień przed @ i już czuję sie znowu pulchniejsza, u mnie to trochę dziwne bo napięcie przedmiesiączkowe mam zawsze tydzień przed potem parę dni normalnych i dopiero @, chyba juz odrazu wagę schowam.
  9. \"rów mariański\" :D :D :D uśmiałam się, bo sobie przypomniałam jak mojej byłej współlokatorki chłopak sobie kiedyś kucną po coś :D. Sorry że nie zaglądam, ale okres przedsesyjny. Postanowiłam zajrzeć i też się pochwalić, bo mąż właśnie mi powiedział \"Ale ci tyłek zleciał\" :D. Beattraax Ja ważę 75 kg, od miesiąca zastój, ale leci z centymetrów :D. Co do tych, moich węglowodanów których miałam ilość zwiększyć to na razie nie wiem bo sie nie ważyłam, pozatym chyba za wcześnie coś stwierdzać. Wszystkim chorym życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
  10. A ja sama sobie smaka na pomarańcze narobiłam i poszłam kupiłam :P. Kiedyś byłam grejfrutożerna więc wiem jak to ciężko wyjść z tego nałogu :D Własnie konsumuje herbatniki takie z zasypka cukrową i herbatą słodką, nie to że mam zamiar na ten rodzaj węglowodanów przejść, ale po prostu myślę o nich już tak żeby nie skłamać za każdym razem jak wchodziłam do sklepu i je widziałam a dzisiaj to po prostu siedziałam w domu i myślałam ze tam sobie leżą w sklepie na półce herbatniki smutne ze ich nie zabrałam :), no to poszłam kupiłam. Na śniadanie zjadłam trochę makaronu, ale teraz nie wiem czy nie przeholuje z tymi weglowodanami, bo na obiad już nie chce z tymi herbatnikami białek mieszać, a na kolację mąż mi pisał na gg że chyba frytki zrobi, chyba żebym ja teraz zrobiła na obiad, a na kolacje cos białkowego, ale jak on juz powiedział ze zrobi to chyba nie odmówię sobie tej przyjemności :D.
  11. Siaka Ja też właśnie coś takiego czytałam i wydawało mi sie to słuszną teorią, jednak moje samopoczucie i mój organizm twierdzi co innego, jak mam przewagę białkowych posiłków to po prostu czuje sie wzdęta przez ten i następny dzień. jak szukałam dzisiaj wiadomości to znalazłam tą stronkę http://zdrowezywienie.w.interia.pl/weglowodany.htm i tam jest że to jednak węglowodanów powinno sie spożywać najwięcej a potem tłuszczy i na końcu białek. Oczywiście najlepiej spożywać je chyba w owocach i warzywach, ale chyba nie ma takiego osobnika który byłby w stanie zjeść dziennie 3 kg jabłek albo pomarańczy, no chyba że Kałamarnica :P. Ja przez ostatni miesiąc to jadałam dziennie tak parę kawałków mięsa lub parę kawałków śledzia, czasem jajecznicę czasem szynkę, a na śniadanie kanapki. Makaron i ryż i ziemniaki próbowałam ograniczyć. No nic to spróbuje przez następne dni jeść z przewagą węglowodanów i zobaczę co się będzie działo.
  12. Witam wszystkie dziewczyny. Mam takie pytanie. Jakie posiłki u was przeważają: białkowe czy węglowodanowe ? No bo ja czytałam kiedyś że węglowodany powinno się dostarczać do organizmu, ale że powinno być ich w miarę możliwości niedużo a jak już coś to powinny być w owocach, warzywach itp. No i ostatnio przyznam się że troszkę próbowałam zwiększyć ilość białka a zmniejszyć ilość węglowodanów (oczywiście nie drastycznie ale powiedzmy że podświadomie starałam się ograniczać), bo pomyślałam że może za dużo tego i trzeba ograniczyć no i efekt 1 - Co bym nie wypiła i co bym nie zrobiła i ile sałaty czy jabłek bym nie zjadła to nie mogę się za przeproszeniem wypróżnić :o (natomiast wystarczy że następnego dnia najem się ryżu czy makaronu i jak ręką odjął. 2 - Nie ma takiej możliwości żebym wcisnęła w siebie więcej albo chociaż tyle samo białek niż węglowodanów 3 - Ciężko jest dostarczyć odpowiednią ilość energii przez samo mięso 4 - Z przyczyn wymienionych w punkcie pierwszym czuje się lepiej po dawce węglowodanów niż jakbym miała sie białkami zajadać Dlatego właśnie pomyślałam że coś jest nie tak i dzisiaj poszperałam i znalazłam wiadomości zupełnie odwrotne na stronie na Interii, z tamtych tabeli wynika że powinno sie jeść dużo dużo więcej węglowodanów niż białek. I teraz nie wiem w co wierzyć. I właśnie tak mi mój organizm podpowiada, że więcej węglowodanów, więc przestawiam sie na zwiększenie dawki węglowodanów i zobaczę co będzie się dziać. Acha jeszcze jedno, teraz się zastanawiam czy mój zastój wagi nie był spowodowany tym że przyjmowałam za dużo białka a za mało węglowodanów.
  13. Część dziewczynki. Jak obiecałam tak i zrobiłam moje 10 udawanych pompek, wczoraj. Tylko że mąż się ze mnie śmiał bo sie odbijałam z hukiem od podłogi, ale jeszcze parę tygodni i ja mu pokarzę :P. chyba że mi się znudzi. Wczoraj wreszcie się wzięłam za układanie w szafkach i stwierdzam że mój mąż ma większy bałagan niż ja :D, no proszę a jak z nim chodziłam jeszcze to miał zawsze taki porządeczek w szafce (pewnie dlatego że teściowa mu składała ciuchy :P). Ale uważam to za pozytywny aspekt naszego związku bo przynajmniej mi nie wytknie że to ja mam większy bajzel w szafce :D jak to już kiedyś miał w zwyczaju. Teraz już mam pozaliczane parę przedmiotów i siedzę więcej w domu, tylko że dla mnie to w zasadzie działa tak że zapominam wogóle o jedzeniu, a już o piciu to nie wspomnę, prawie że wykluczyła mi sie ta zasada, chyba że się zapomnę to wtedy poczekam godzinę :O.
  14. Kałamarnica u mnie też to przeszłość, ale mam nadzieje że też przyszłość. Na razie postanowiłam robić 10 pompek dziennie nawet bylejak. Jeśli chodzi o robienie na pięściach to mieliśmy na sali taką podłogę jakby z gumy i to co innego niż robienie pompek na dywanie czy na panelach.
  15. Kałamarnica ja kiedyś robiłam dużo pompek i to na glebie, chodziłam na tekwondo w liceum i tam było niezłe wojsko, mieliśmy w każdej rozgrzewce przynajmniej te 20 pompek, oczywiście czasem trochę z początku udawałam bo tempa chłopaków nie wytrzymywałam. Potem przyszły czasy że jeszcze więcej żeśmy robili. Dodatkowo w pewne wakacje sensej przyłapał mnie na obozie na fajkach i się na mnie uwziął, robiłam pompki z byle głupotę przez całe wakacje, na zmianę z bieganiem w koło boiska. Wtedy to na mnie ciuchy wisiały. Wszyscy grali w siatkę a ja biegałam w koło boiska i robiłam pompki :o przez wakacje. Prawda jest taka że jak robisz regularnie pompki na glebie to po prostu z czasem możesz ich wykonywać więcej i więcej, tylko że od tego jaki masz styl wykonywania zależy jak będzie wygodnie wykonywać później. My np robiliśmy na pięściach i mi np było ciężko wykonać pompkę na całych rękach, nawet jeśli na pięściach nie sprawiało to problemu, prawie to samo ale jednak nie to samo. Ale to też u mnie przeszłość :D. Proponuje to ćwiczenie zacząć z grubej rury czyli na glebie, nawet jeśli na początku nie wychodzi za dobrze. Ja zaczynałam od takich gdzie po każdej pompce kładłam się na ziemi a te prawidłowe pompki to dopiero z czasem mogłam wykonywać. Teraz to ciężko zrobić jakiekolwiek :o. Teraz postanowiłam sobie że będę robić pompki bo to najfajniejsze ćwiczenie jakie kiedykolwiek robiłam :D, ale zaczynam od tych leżących ile będę mogła.
  16. Cześć dziewczynki. Sorki że się nie udzielam ale ma na razie dużżżżo roboty. Wczoraj znalazłam trochę czasu na pranie, a zebrało się tego z ponad tygodnia bo postanowiłam się ostatnio nie dekoncentrować zajęciami domowymi. Problem w tym że nie mieliśmy już w czym chodzić za bardzo. Normalnie bym to zleciła mężowi tak jak częśc pozostałych domowych zajęć, ale on prał w tej pralce aż 2 razy i zawsze nasypał tyle proszku że trzeba było przez całe pranie stać nad pralką i wybierać pianę, która się tworzyła a potem płukać to kilka razy :o. A jak ostatnio próbowałam mu nasypać proszku tyle ile uważam to stwierdził że nie jest dzieckiem i że sam umie nasypać proszek, no i nasypał i znowu trzeba było piane wybierać :P. A ja nie chudnę nie tyję a chodze i żyję. Trzymam się dietki dalej, chociaż mi się trochę przestawiły pory posiłków, śniadanie o 11 a kolacja o 21 ale że chodze spać późno to ok. Za miesiąc jak już się skończą zaliczenia to idę najpierw na zakupy a potem postaram się coś poćwiczyć. Tez ostatnio pompki robiłam, całe pięć ale na glebie :D wiec nie ma się co chwalić.
  17. Ja jestem cały czas, tylko wole nic nie pisać, bo znowu spędze pół dnia na kafeterii zamiast sie uczyć :P. Mój mąż kiedyś powiedział że mi zablokuje, albo że się ze mną rozwiedzie, jak będę siedziec na kafe (sama mu mówiłam że ma mnie gonić do nauki jak będę zaglądać na kafe, oczywiście poza tym jednym tematem, bo oczywiście potrzebuję wsparcia w diecie :P, więc czasem się przed nim ukrywam :D).
  18. Kałamarnico Fantastycznie :D, oby więcej takich wypadów. Ja to lubię na zakupy z mężem chodzić, a najlepsze w tym jest to że on jest taki niezdecydowany że to JA się bardziej męczę zawsze idąc na zakupy z nim niż on ze mną :D. Zawsze się ze mnie śmieją że co ze mnie za kobieta skoro mnie zakupy męczą. Ale ostatnio to nic innego nam nie wychodzi niż wspólne wyjście do tesco. Dobre i to. Dziewczyny moja waga od początku świąt stoi w miejscu, chyba jednak przesadziłam z tymi ciachami :D. Wydaje mi sie że za mało wody piję i ostatnio tylko wieczorem pije bo w ciągu dnia to coś jem i mi się nie chce czekać aż będę mogła coś wypić, a potem wieczorem pije ile mogę, trzeba to zmienić. Staram się jeść ostatnio produkty lekko strawne, ale do póki mam w szafce jakieś zapasy czekolady to się czasem skuszę, oczywiście jak mąż mi smaka narobi bo sama z siebie to się trzymam. Tylko że ostatnio jak chudzę do sklepu po zakupy to się zawsze na mnie a to jakieś ciastka patrzą, a to wafelki, a to drożdżówka i normalnie bym je kupiła ale mówię sobie \"nie\" w szafce mam to i tamto i wogóle za dużo węglowodanów mam w codziennym spożyciu i jakoś mi przechodzi. Za to mój mąż jak zobaczy jakieś moje ulubione ciacho w sklepie to zawsze myśli o mnie i robi mi niespodziankę i kupuje :o, normalnie kocham go za to. Zaczęłam pisać że waga mi stoi w miejscu, ale mam wrażenie że i tak chudnę, bo w zeszłą środę mi tyłek nie chciał wejść w jedne spodnie które sobie przywiozłam (kolejne z serii - w nadziei że się w nie zmieszczę) a w niedzielę je ubrałam bez problemu. Mam na razie cel ubrać takie moje jeansy które kiedyś mi wchodziły do połowy ud a ostatnio je wcisnęłam na tyłek, tylko że nie zapięłam, a już najbardziej chciałabym ubrać spodnie które nosiłam już kawał czasu temu ale do tego potrzebuje przynajmniej 10 cm mniej w pasie :D.
  19. Normalne jest też to że się krępujecie, ale w pewnych sprawach trzeba się przełamać, kto ma to robić jak nie rodzice.
  20. Kałamarnico Niedawno było w rozmowach w toku o takich panach, którzy nie robią czegoś przy swoich dzieciach bo a to się wstydzą, a to wymiotują, a to sa zbyt zmęczeni po pracy, a to coś tam jeszcze i wypowiadali się psychologowie na ten temat twierdząc że to jedynie wygodnictwo tych panów. Wstydzić się może raz, drugi, trzeci, dziesiąty, ale nie można się wstydzić całe życie i to jeszcze własnego dziecka, przecież nie będzie w przyszłości córce opowiadał że „jej szparkę oglądał” tylko że jej pieluchy zmieniał. Równie dobrze ty mogłaś parę lat temu powiedzieć że sie wstydzisz pisiora swojego synka i zwalić całe to przewijanie na męża. Ja uważam, że takim facetom to trzeba dzieci częściej zostawiać pod opieką żeby wiedzieli, co to znaczy być tatusiami. Nie mam dzieci ale wiem że praca z dzieckiem jest bardziej męcząca niż nie jedna praca która wykonują nasi panowie, a co dopiero z dwojgiem czy trojgiem dzieci, a faceci często tego nie rozumieją i jaknajbardziej trzeba im czasem dać to odczuć. Mój mąż ma takiego kumpla który zaraz po urodzeniu pierwszego dziecka przez żonę chciał mięć drugie i mieli drugie, a potem gadał jeszcze o trzecim. Dosyć niespotykana sytuacja, ale ta dziewczyna juz przy tej dwójce mimo, że jej mama pomagała z dziećmi to była wykończona, więc ta biedna dziewczyna zaraz po tym jak jej mąż przychodził z pracy to juz nie było że się kładł spać tylko miał się zajmować dziećmi, odechciało mu się na najbliższych parę lat dzieciaków.
  21. Aaa i u nas w akademikach było popularne czyszczenie zlewów podczas sesji :D o każdej porze dnia i nocy. U nas w czasie sesji to codziennie któraś zlew szorowała, czasem płynem do naczyń żeby odtłuścić, czasem pastą do zębów żeby sie ładnie błyszczało, a czasem czymś do odkamieniania, mój rekord to czyszczenie zlewu około 3.30 kiedyś.
  22. Cześć dziewczyny Net mi przez ostatnie parę dni strasznie się ślimaczył. A teraz spać nie mogę bo po raz pierwszy od dawna wypiłam 2 kawy w ciągu dnia. Wczoraj dostałam @ i miałam się nie ważyć ale się zważyłam i to był błąd :o, nie powinnam była. Za to mój mąż jest chyba przed okresem bo ciągle coś słodkiego wpierdziela i ja razem z nim się czasem skuszę, znowu. Niestety jak on je to ja też muszę, ale przynajmniej nie łączę i nie tyję. Wczoraj to była masakra bo mi tak brzuch wywaliło że chodziłam w największych spodniach jakie miałam i mi nie spadały i jeść też nic nie jadłam poza kanapkami na śniadanie i czekoladą którą mój mąż zaczął jeść i na kolacje się pomarańczy najadłam. Niezbyt zdrowe ale nie mogłam patrzeć na jedzenie. A dzisiaj jak ręką odjął to wszystko. Pochwalę się. Mój mąż po tym co serwuję na obiad mimo że zagryzie białko węglowodanem, czy węglowodan białkiem albo popije to schudł. Chociaż on twierdzi że to dlatego że ma ostatnio zapierdziel w robocie, niech mu będzie. Juz ja go podkarmię sałatkami. Amorki, Kałamarnica dużo :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D
  23. U mnie dalej wszystko git i waga już pokazuje 75 kg, nawet cellulit jest tak mi sie wydaje że mniej widoczny :D. Ja właśnie jestem przed okresem i ciągle patrzę, co by tu jeszcze zjeść. Dobrze, że mi sie nic słodkiego na razie nie chce (chyba te ciacha co je dojadałam pomogły). Może podczas okresu nie powinnam się ważyć, chociaż w zeszłym miesiącu nie widziałam u siebie wielkiej różnicy.
  24. Ja trochę liczę, ale w zasadzie tylko po to żeby przyjąć tyle ile dziennie potrzebuje mój organizm, staram sie tego nie ograniczać.
  25. Dzięki siaka sama się dziwię. Nie martw się wracasz z powrotem do dietki ja jak wróciłam z domu i stanęłam na wagę to też na początku było więcej, potem jak kończyłam zapasy to było jeszcze więcej, a teraz już ok. Dobra ja tak może teraz nieskromnie powiem że od kilku dni nie mogę się napatrzyć na własny tyłek i na moje boczki :D (jeszcze pełne cellilitu ale nie ważne). Po prostu wreszcie mi ubywa stąd skąd powinno, nabieram kształtów jeszcze owalnych ale już nie zwisających i dawno nie miałam takiej figury po prostu. Nadal jestem waga ciężka, ale parę kilo mniej a człowiek od razu lepiej się czuje. Skoro teraz tak jest to co będzie dalej.
×