Mój dziadek należy do osób, które, w odróżnieniu ode mnie, nie potrafi wstrzymać, kiedy chce mu się dokonać grubszej toalety. Kiedy go dopadło w jakimś hipermarkecie. Pobiegł, mimo sędziwego wieku, zrobił swoje a tu... papieru toaletowego brak. To akurat mało śmieszne, mało, bo temat wyeksploatowany, często się słyszy o taki fakcie. Ale mój operatywny dziadek nie wpadł w panikę. Wyjął z portfela odcinek emerytury i nim się podtarł. Nie wiem, czy mu to starczyło, może posiłkował się czymś jeszcze, nie wiem i w tej chili jest to nieważne. W każdy razie - odcinek ten zawierający jego imię i nazwisko absolutnie i pod żadnym pozorem, nie słuchając żadnym nakazów i będąc głuchym na błagania dziadka - nie chciał dać się spłukać. Nie wiem, jak ta historia się skończył, wiem, że dziadek był zdjęty trwogą i niezwykle zażenowany.