Klitajmestra

JA się myje wieczorem, znaczy prysznic biorę. Nie pocę się jakoś, więc mi to wystarcza. Rano , ofkors, twarz, zęby. No chyba ze nastaną jakieś wielkie upały, że człowiek rano mokry się budzi, wówczas i rano się wyprysznicuję. Wynika to z tego, że mnie prysznic nie orzeźwia, kojarzy mi się ze snem, więc po porannym prysznicu jestem dętka czyli flak.

Co prawda, to prawda.

A jak by było związać się z... hmmm... weterynarzem? Nie pozwoliłby mi się depilować? A jakby to było ze sprzedawcą w kiosku Ruchu? Pewnie mielibyśmy na ścianach gazety zamiast tapet:)

Na Mazurach;)

Mój dziadek należy do osób, które, w odróżnieniu ode mnie, nie potrafi wstrzymać, kiedy chce mu się dokonać grubszej toalety. Kiedy go dopadło w jakimś hipermarkecie. Pobiegł, mimo sędziwego wieku, zrobił swoje a tu... papieru toaletowego brak. To akurat mało śmieszne, mało, bo temat wyeksploatowany, często się słyszy o taki fakcie. Ale mój operatywny dziadek nie wpadł w panikę. Wyjął z portfela odcinek emerytury i nim się podtarł. Nie wiem, czy mu to starczyło, może posiłkował się czymś jeszcze, nie wiem i w tej chili jest to nieważne. W każdy razie - odcinek ten zawierający jego imię i nazwisko absolutnie i pod żadnym pozorem, nie słuchając żadnym nakazów i będąc głuchym na błagania dziadka - nie chciał dać się spłukać. Nie wiem, jak ta historia się skończył, wiem, że dziadek był zdjęty trwogą i niezwykle zażenowany.

Szukam przepisów na domowe kremy, toniki itp. Najbardziej jednak zależy mi na tym, by samodzielnie sporządzić zmywacz do buzi, żebym nie musiała jej myć wodą. Mam cerę tłustą i wrażliwą jednocześnie. Jestem wdzięczna za każdy przepis.

Dziewczyny, jesteście bardzo odważne. Ja mam 26 lat (skończone) i ciąży nie planuję ze względu na niezbyt dogodną sytuację materialną i osobistą. Tak sobie myślę, że najpierw stała praca (umowa na zastępstwo jest niepewna), później rok czy dwa popracuję i może wtedy. Chociaż bardzo bym pragnęła już teraz zostać mamą:)

Jadam masło. Jak powinny wyglądać takie kąpiele?

Przed kilkoma laty wymroziłam sobie dłonie. Na kostkach powstały nieładne czerwone plamy. Od tamtej pory, każdej zimy, jest gorzej. W tym roku, powiedziałabym, problem jest ciężki do wytrzymania. Zaczerwienienia są nieistotne, ale skóra mi dosłownie pęka, leci krew. Na początku przejmowałam się, że to brzydko, wręcz obrzydliwie, wygląda; teraz przejmuję się przede wszystkim tym, że mnie to boli. Noszenie bardzo ciepłych rękawic nie pomaga, nie pomagają kremy do rąk. Dokucza mi pieczenie - czasem nie mogę wytrzeć rąk ręcznikiem, ich mycie to katusze. Do tego doszła praca w biurze - ciągłe dłubanie w papierach wcale tu nie pomaga:) Czy ktoś sympatyczny mógłby mi polecic jakąś maść (byle niedrogą, rzecz jasna)?