Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pralinka33

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pralinka33

  1. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Tak czytam co napisałam i może wyjaśnię, żeby nie być źle zrozumianą. TYLKO jeden konkretny lek mi zaszkodził i nie znaczy to, że z tobą będzie tak samo. Inne zawsze pomagały. Pewnie gdybym po leczeniu wspomogła się psychoterapią byłoby znacznie łatwiej zapanować nad ewentualnymi nawrotami. Niestety moje życie potoczyło się w złym kierunku... W połowie ciąży dowiedziałam, że moje dziecko ma jedną z najcięższych wad genetycznych i to, że wciąż we mnie żyje jest właściwie cudem. Po wielu badaniach ( w tym genetycznych) usłyszałam, że w momencie odcięcia pępowiny umrze. Byłam w 6 miesiącu. Mój świat runął. Moja córeczka urodziła się i zmarła 3 tyg. później... Po trzech miesiącach załamałam się i znówpozostalo mi tylko leczenie. Gdy stanęłam na nogi i odstawiłam leki postanowiłam walczyć !!! Mimo, iż lęki atakują, a ja chwilami czuję jakbym była choRa na najróżniejsze raki i inne świństwa nie poddaję się. CHODZĘ NA PSYCHOTERAPIĘ, zapisałam się nawet na prawo jazdy.
  2. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Nikitka5 Mi za pierwszym razem wystarczyło 6 miesięcy leczenia i było ok. Niestety po urodzeniu syna choroba wróciła. Przez złe dobranie leku wpadłam wtedy w dodatkowe stresy bo podejrzewano u mnie guza przysadki mózgowej. Okazało się, że to nie guz tylko skutki uboczne leku, na który mój organizm akurat w taki sposób reaguje. Ale ja byłam już tak przerażona, że przerwałam leczenie i zaczęłam panicznie bać się chorób i leków. Jakiś czas to trwało zanim znów zdecydowałam się ( po wielu cierpieniach ) na leczenie farmakologiczne. I niestety znów na własną prośbę przerwałam branie leku. A CZUŁAM SIĘ JUŻ TAK DOBRZE JAK NIGDY, myślałam, że to już nie wróci. Po prostu bardzo chciałam mieć drugie dziecko... Niestety jakiś czas po odstawieniu leku i zajściu w ciąże choroba wróciła. DLATEGO TAK BARDZO WAŻNE JEST, ŻEBY GDY LEKI JUŻ POZWALAJĄ NOrMALNIE ŻYĆ I GDY DECYDUJEMY SIĘ ( NAJLEPIEJ POD KONTROLĄ LEKARZA PSYCHIATRY ) JE ODSTAWIĆ - ODDAĆ SIĘ RĘCE PSYCHOTERAPEUTY.
  3. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    JUSTAH I STUDENATKA III ROKU bardzo Wam dziękuję za dobre rady. Do NIKITKA5 Jak o Tobie przeczytałam to, aż dostałam zawrotów głowy - tak bardzo przypominasz mnie i moje życie z przed kilku lat, a częściowo i obecne. Z całej siły i z całego serca chciałabym Cię przytulić... Gdybym była z Twojego miasta, uwierz, że mimo grypy za pól godziny byłabym u Ciebie, bo doskonale wiem co przeżywasz i jak Ci ciężko. Niestety jestem zbyt daleko, spróbuję więc chociaż tu na forum dać Ci jakieś rady. Kilka lat temu również siedziałam całymi dniami sama z małym dzieckiem w domu. Podobnie mojego męża nie było od rana do nocy a ja umierałam ze strachu i wciąż czułam się chora. Dziś mam świadomość tego, iż jednym ( OCZYWIŚCIE Z WIELU INNYCH ) powodów była SAMOTNOŚĆ - brak kontaktów z innymi ludźmi. WIEM, ŻE NAWET GDYBY OD DZIŚ CODZIENNIE KTOŚ Z TOBĄ BYŁ TO SAMO TO CI NIE POMOŻE (ale powinnaś o tym wiedzieć ). Powiem CI co mnie pomogło !!! LEK ANTYDEPRESYJNY ( oczywiście przepisany przez lekarza psychiatrę ). Najpierw przez jakieś 6 tyg. trzeba poczekać i się jeszcze przemęczyć ( zwykle po takim czasie zaczynasz się czuć lepiej). Na początku może być pogorszenie - ale zwykle lekarze na ten czas dają również coś na uspokojenie - aby wytrwać. POTEM Z KAŻDYM DNIEM BĘDZIESZ CZUŁA SIĘ JUŻ TYLKO LEPIEJ !!!!!!!!!!!!!! Leczenie trwa zwykle od 6 miesięcy do roku. Ale po odstawieniu leku od każdego indywidualnie zależy czy i w jakim stopniu objawy wrócą. Zalecana jest wtedy psychoterapia, która ma zadanie odnaleźć w nas przyczyny tego wszystkiego.
  4. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Oczywiście jak zwykle ze strachu nie biorę żadnych leków, tylko homeopatyczne. Dużo piję i robię sobie inhalacje. Podobnie dopadło mnie rok temu i trzymało chyba ze trzy tygodnie. Mam nadzieję, że tym razem odpuści szybciej.
  5. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Czesć nerwuski Tym razem to NIE WKRĘT naprawdę się rozłożyłam i to tak z nienacka. Zaczęło się w piątek późnym wieczorem od bólu gardła z prawej strony i pobolewania prawego ucha. Następnego dnia ból prawej strony ustąpił i przeszedł na lewą. Od tamtej pory mam mega katar i zatkane, szumiące lewe ucho. Głowa nadmuchana jak balon. Gorączka była 38-39 stopni. Dzisiaj 37,5. Może znacie jakieś sposoby na odetkanie tego ucha, bo chyba zwariuje...
  6. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Witam wszystkich, a szczególnie Nowe Osoby. To smutne, że jest nas coraz więcej... Dzisiaj miałam kiepski dzień bo byłam na grobie u mojej małej Córeczki, a zawsze bardzo te wizyty przeżywam. Wogóle klimat tych świąt bardzo mnie przygnębia bo wracają wspomnienia... Moja Maleńka miałaby teraz już przeszło 2 latka. Gdy widzę na cmentarzu małe dziewczynki aż ściska mnie gdzieś głęboko. Ale cóż, niestety nic nie mogę z tym zrobić. Do tego jeszcze te cholerne dolegliwości - ciągle COŚ. Jak już pisałam wcześniej jestem na etapie chorób odbytu. Ze strachu byłam już nawet u chirurga, który po badaniu stwierdził, że nic takiego nie widzi oprócz uszkodzeń śluzówki. Wogóle samo badanie wydało mi się dziwne bo trwało chyba tylko 5 - 10 sekund. Wolałabym gdyby poświęcił mi trochę więcej czasu. Ginekolog, również potwierdził, że nie widać żadnych powiększonych hemoroidów. Dlaczego więc cierpię. Czy możliwe jest, że parcie i ból, który czuję jest skutkiem napięcia ? Wciąż czuję to miejsce. Już sama nie wiem co robić. Dwóch lekarzy mówi, że nic nie widzą, a ja dalej się boję. Przepraszam, że dzisiaj tylko narzekam, mam nadzieję, że jutro będzie lepiej... Pozdrawiam.
  7. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Jak to miło jak ktoś wysłucha i jeszcze do tego zrozumie. Już zapomniałam jakie to uczucie.
  8. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    STRES-STOP Być może mi przeszło bo uspokojona przestałam zwracać na to uwagę. Od tamtej pory przerabiałam już też przełyk, żołądek i jelita, a teraz jestem na etapie chorób odbytu, Już sama nie wiem czy śmiać się czy płakać. Najgorsze jest to, że obniża to znacznie moją i tak niską samoocenę. Pozdrawiam i trzymam kciuki - jutro z pewnością oznajmisz nam dobre wiadomości. KSIUNI Jakie my jesteśmy biedne przez te nasze wkręty. Najgorsze jest to, że my naprawdę cierpimy i odczuwamy te wszystkie objawy a dodatkowo stres i lęk. Ja też mam jutro wizytę u lekarza - ginekologa i mam zamiar go zagadnąć o ten mój obolały odbyt... Zobaczycie, że jutro wszystkie trzy będziemy miały dobre wieści, musimy w to wierzyć !!! Trzymaj się jutro. Bianka120 Trochę czytałam wasze wcześniejsze wpisy i nie dziwi mnie fakt, że niektórzy są nieufni wobec osoby, która nie chce spróbować pomóc wszystkim tu na forum. Przecież jeśli Lulek jest jednym z nas i przechodził przez to wszystko to mógłby naprawdę pomóc wielu cierpiącym osobom. Nie rozumiem po co ta konspiracja. Ale w końcu to nie moja sprawa. Daj Boże, żeby pomógł chociaż Tobie, czego ci z całego serca życzę. Pozdrawiam
  9. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    STRES-STOP U mnie na nogach nic nie było widać. Miałam uczucie bólu, ucisku i ciężkości. Najpierw sięgnęłam po Aspargin aż w końcu ze strachu wylądowalam u lekarza. Nie stwierdził zapalenia żył ani żylaków. Uspokoił mnie i przepisał łagodny roślinny środek na poprawę krążenia. Ponieważ jest znanym specjalistą uwierzyłam mu i mimo, iż w końcu nie wzięłam tych tabletek dolegliwości ustąpiły. Być może miała na to wpływ zmiana pogody ( skończyły się upały ), a może poporostu przestałam się tym
  10. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    STRES-STOP Podobnie jak Ty również miałam problem z bólem nóg. Dopadło mnie w sierpniu przed wyjazdem na urlop. Czułam ból łydek, nogi wydawały się ciężkie, niekiedy wręcz jakby spuchnięte - choć nic z zewnątrz nie było widać. W nocy budziły mnie potworne skurcze łydek. Efekt był taki, że zaczęłam się tym coraz bardziej martwić. W końcu nie myślałam już prawie o niczym innym, a rano po przebudzeniu sprawdzałam czy wciąż boli.
  11. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Szczerze mówiąc to lubię mówić o swoich dolegliwościach i lękach, wręcz odczuwam taką potrzebę, ale niestety nikt nie chce tego słuchać !!! U mojego męża wręcz wywołuje to słowną agresję, przy czym wychodzi wtedy również z pokoju zostawiając mnie samą. Czję się wtedy jeszcze gorzej... Już sama nie wiem jak sobie pomóc. Od dwóch miesięcy ciągle sobie coś wkręcam - już nie mam siły. Najgorsze jest to, że cały czas boję się, że jestem chora na coś poważnego.
  12. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    A jak sobie z tym radzisz ?
  13. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Obiecuję, że postaram się nie tylko narzekać, ale na razie proszę o wyrozumiałość bo już nie daję sama rady. Potrzebuję Was. Pozdrawiam
  14. pralinka33

    Moja nerwica.....cd..

    Chciałabym do was dołączyć. Jestem megahipochondryczką do potęgi entej. Chwilami już sobie kompletnie nie radzę. Mam świadomość tego, że wszystkiemu winien jest LĘK, który każe nami szukać w sobie tych wszystkich urojonych chorób, ale z drugiej strony tak bardzo dołuje mnie i przeraża ta skłonność ( a szczególnie fakt, jak całkowicie potrafi to zapanować nad moim umysłem i emocjami ), czego skutkiem jest jeszcze potężniejszy lęk. Itak koło się zamyka - na tym w skrócie podobno polega nerwica. Czuję jakieś dolegliwości, zaczynam je drążyć, dopasowuję sobie jakąś chorobę i wkręcam na maxa. Przy czym ta cała otoczka ( czytanie o tym, wizyty u lekarza, badania ) mimo, że wydaje się nam, że wykluczy to czego się tak obawiamy, a tym samym obniży napięcie i lęk W REZULTACIE NAKRĘCA JESZCZE BARDZIEJ, BO CAŁY CZAS ZAJMUJE NASZ UMYSŁ. Niejednokrotnie zdarza się przecież, że po wyjściu od lekarza mam uczucie, że niedokładnie mnie zbadał, lub coś pomylił. I szukam dalej. Być może powinnam zupełnie nie zwracać uwagi na dolegliwości zlekceważyć je. Ale jak nie myśleć o czymś co czuje. Czy rozumiecie o co mi chodzi, bo chyba jakoś nakomplikowałam.
×