Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lipenka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam serdecznie dziewczyny :)))) Wlazłam w wolnej chwili, żeby serdecznie pozdrowić Was i Wasze dzieciaczki. Widzę, że dzieci juz więcej :). Kalinka, mimo ciężkiego startu jest dość żywiołowym dzieciaczkiem. Wszędzie jej pełno (za pełno). Szatanica i tyle. W każdym razie dzieciak nam się "starzeje" hahaaa... Mąż chciałby kolejne, ale wiecie, po ostatnim porodzie i krwotoku, który mnie prawie pozbawił życia, mam poważne obawy. Mam zamiar podwiązać jajniki, bo mąż za bardzo chce. Wprawdzie szansa na prawidłowy poród itd. jest, ale pod warunkiem, że dziecko będzie miało krew grupy "0" a nie "A". Na to nie ma żadnych gwarancji a planowanie a potem jakieś usuwanie nie wchodzą w grę. Ok. To juz nie przeszkadzam. Mam nadzieję, że w ogóle wiecie kto, co i skąd się wzięłam :))).
  2. Są tu spełnionen babki. Też rocznik 75 :). Jak widać jestem mamą 4 cór, aktywna zawodowo (biuro w domu, bo wygodniej), hobby i pasja to muzyka, jestem basistką i warrgitarzystką (touche guitar style). Mam świetnie życie :). Wiadomo, czasem dół, bo niemoc twórcza, bo dzieci dają w kość, albo mąż sprawdza ile mam cierpliwości. Jednak ogólnie nie mam na co narzekać. :) Pozdrawiam spełnione babki.
  3. hej mamuśki, długo nie pisałam, ale nie starcza mi doby. Dla siebie to mam czas, jak muszę iść ze sobą do lekarza. Myślałam ostatnio, że to mój dar organizacyjny gdzieś przepadł, ale niestety... Za dużo na głowie. Jestem 24 godziny na dobę w domu a nie mam czasu. Od pół roku walczę z architektem o każdą duperelę w moim przyszłym domu, żeby nie było, że gdzieś jest za mało miejsca a gdzieś jest niefajnie doświetlone poddasze itd. Kur.. normalnie jasny gwint mnie bierze i siwizna zalewa. Mówiłam mężowi, że nie ma brać architekta, bo oni chcą bardzo być artystami i przelewać swoje pomysły na papier i je narzucać klientom, a ja mam swoją wizję i nie ma zmiłuj. Przecież to ja wiem, ile mi potrzeba miejsca w kuchni, jadalni czy gdzie tam jeszcze. Ech, nie będę marudzić. Najwyżej zwolnię faceta. Nie ma kumpli w tych kwestiach i już. Poza tym mam już prawie 4ha ziem w Dolinie Wisły. Dokupiliśmy jedną skarpę z lasem. Teraz to na pewno nikt nam do okien zaglądać nie będzie. Ambitny plan to moja czterdziestka w mojej rezydencji. Jak będzie naprawdę, to się okaże. Jeżeli praca nad projektem potrwa kolejne pół roku to chyba oleję to wszystko i zostanę w obecnym domu. Szkoda czasu i nerwów. Życie jest tylko jedno i nie muszę marnować czasu na użeranie się z kimkolwiek. Co do dzieci to najstarsza ma prawdziwego chłopaka :). Fajny osiemnastolatek (prawie). Przeszedł testy muzyczne, więc może być. Poza tym mam poważny problem z dzieciakami, bo nie chcą mi się uczyć. Mimo, że są pilnowane, żeby zawsze poodrabiały co mają i nauczyły się z ostatnich lekcji, to wyniki w nauce im siadły o ocenę w dół. Nie wiem z czego to wynika, ale będą miały bardzo nimiłe wakacje, jeżeli to się nie zmieni. Zatrudnię nauczycieli i przerobią zaległości latem zamiast się bawić. Wiele dzieci nie ma takich warunków do nauki a wyniki mają bardzo dobre i mają ambicje. Moje córy po prostu siadły. Moi rodzice pomagają mi w uczeniu ich (dyktanda, liczenie, starsza szkolona jest z chemii, matmy, fizyki...). Czy to jakiś zastój umysłowy czy co? Za to Kalina pędzi z rozwojem do przodu. Gada, śpiewa jak najęta, gra na instrumentach perkusyjnych i to całkiem nieźle. Taki mały szatan. Pozdrawiam i znikam na czas jakiś...
  4. hej, witam po dłuższym czasie. Ciągle pędzę. Tylko cholera po co... Za "chwilę" święta a ja nie mam czasu na nic. Wszyscy popędzają. Na dodatek muszę kur.. walczyć z zatrudnionym architektem o każdy MÓJ kąt w moim przyszłym domu. I jeszcze za to płacę! Przecież to chore. To ja wiem, co chcę mieć, ile pomieszczeń, jakich i dla kogo, więc o co chodzi z tymi przepychankami. Ostatnio powiedziałam wprost, że nie podejmę się budowy domu, w którym nie będę chciała mieszkać. Przecież nie muszę. Mam dom. Owszem, za mało jest pokojów, bo brakuje dwóch, żeby każda z dziewczyn miała swój. No, ale ja musiałam mieszkać w bloku i jakoś żyję, więc po co ja mam się denerwować? Ogólnie to jestem zmęczona. Odbija się to na rodzince, bo jak ja jestem w złym humorze to cały dom siada. Nawet nie chce mi się wybyć, żeby odpocząć. Nie mam po prostu ochoty na nic. Próbuję się podnieść kombinując sobie różne pyszności w kuchni, ale to pomaga na chwilę. Zrobiłam ponad 20 słoiczków orzechów w miodzie. Część już rozdałam a przy okazji świąt porozdaję resztę. Zdrowa przekąska. Jutro muszę upiec sporo ciasteczek maślanych, bo przecież dzieci obiecały, że na szkolną Wigilię mama upiecze. Przecież nie odmówię dzieciakom. Co roku czekają albo na ciasteczka albo na moją czekoladę. Także robota mnie czeka. A Kalina jest coraz większym łobuzem. Jak każda z moich cór w tym wieku. Zakochana w tacie nadal. Jak słyszy, że podjeżdża pod dom swoim samochodem to szaleje i krzyczy "tata, tata, tata", podbiega do drzwi i wali w nie pięściami, żeby ją wypuścić. Niezły ubaw mam z tego. Ostatnio byłam na szczepieniu (chyba ostatnie z tych płatnych), tylko pisnęła i był spokój. Teraz czekamy na bilans dwulatka. Czy Wasze pociechy też organizują sobie wspinaczki po krzesłach, szafkach i czym popadnie? Muszę iść spać, chociaż tak mi szkoda tych moich samotnych chwil. Tylko w nocy mam spokój, ciszę i nie widzę nikogo. Może poza królikiem, którego kupiłam córce, a którym całkowicie ja się opiekuję. Kica sobie po pokoju i przychodzi do mnie po pieszczoty.
  5. hej, Tatonka ja robię najczęściej nasz ulubiony węgierski. Na rozgrzany olej wrzucam pokrojoną w półkrążki cebulę, pokrojony w dużą kostkę boczek wędzony i zasmażam, aż boczek puści trochę tłuszczu. Potem wrzucam wołowinę pokrojoną w kostkę i dobrze przesmażam. Potem zalewam ją butlą wina czerwonego wytrawnego i jakiś czas duszę. Wszystko tak na wyczucie. Kolejny etap to wrzucenie papryki, pomidorów a potem pieczarek i na koniec pokrojonych w kostkę ziemniaków, żeby nie trzeba było osobno ich gotować. W trakcie dolewam jeszcze butlę wina i doprawiam razem z mężem i ewentualnie goście mogą też doradzić co jeszcze. U nas kociołkowanie to spora impreza przy wielkim ognichu :). Samej wołowiny idzie ze 3 kg :P. Na koniec, jeżeli coś zostaje to rozdaję po słoiku swoim gościom. Chętnie zresztą wracają :). Mamy zamiar zrobić wkrótce ponownie taką imprezę. Przydałby się śnieg. Wtedy takie ognicho i kociołek gulaszu to niesamowity klimat. Do tego grzaniec robiony z dodatkiem korzenia drzewa cynamonowego (o wiele lepszy aromat niż mielony cynamon), goździkami, cytryną i pomarańczą w plastrach... Normalnie miodzio. Wczoraj zrobiłam 10 słoiczków orzechów w miodzie. Dziś podrukuję etykiety i rozdam kilka sztuk. Doskonała przekąska i wspomagająca układ odpornościowy. Dziś mam kolejne spotkanie z architektem w sprawie mojego drugiego domu. W przyszłym roku chcemy mieć fundamenty a ja ciągle mam jakieś "ale" do projektu. No musi być tak jak JA chcę, bo trzeciego budować nie chcę. W obecnym poszłam na masę ustępstw i teraz muszę się budować, bo mi brakuje kilku pomieszczeń. Trudno. Nie mogę iść na żaden kompromis. Tymbardziej, że to ja płacę. Przeraża mnie to, co mnie czeka. Pamiętam jaki to stres takie przepychanki z tymi co niby wiedzą lepiej co ja chcę. Tylko, że teraz jestem już bezlitosna i obrosłam skorupą.
  6. hej, dawno mnie nie było. Nie mam czasu na nic. Na dodatek dziś się okazało, że czas świąteczny będzie w moim przedsiębiorstwie bardzo pracowity i nie mam szans na "wybycie" w świat. Kalina rozwija się za szybko (to oczywiście moje narzekanie). Wszędzie jej pełno. Jest silnie uzależniona od taty co mnie szczególnie nie martwi. Nawet nie wiem co tu Wam pisać. Moja rodzinka żyje sobie jak zawsze. Ostatnio miałam przelot grypy, ale w miarę łagodnie poszło. Tylko Michasia trochę się pomęczyła. Nie mam pojęcia która z gryp to była. Nie wiem czy nadrobię zaległości w czytaniu. Pozdrówka dla wszystkich :)
  7. Ach i Sylvianko, absolutnie nie martw się o blizny. Moja Alina, jak miała tyle co teraz nasze młode, pociągnęła w kuchni ceratę leżącą na stole. Na środku stała gorąca kawa, która się przewróciła i trochę jej poleciało na czoło i prawą skroń i policzek. Natychmiast zrobiłam okład z lodu, żeby nie poszło za bardzo wgłąb to poparzenie. Też się zamartwiałam, ale pediatra powiedziała, że będzie dobrze. Nie ma żadnego śladu. U Ciebie będzie tak samo. No i dołączam do opinii, że nie jest to Twoja wina, bo dzieci w tym wieku są szybsze od nas a szczególnie w kwestii brojenia i wymyślania sportów ekstremalnych.
  8. hej, Shamanko, do tej średniej wlicza się też zarobki tych wszystkich prezesów banków i innych "na górze", którzy zarabiają setki tysięcy. Ta średnia to jedna, wielka ściema. Ja zawsze patrzę na najniższą krajową, bo takie są realia. Byłam na USG piersi, żeby skontrolować to, co tam się dzieje po czterech ciążach. Wszystki w jak najlepszym porządku. Natomiast lekarz podjechał na tarczycę i mam lekko powiększoną. Powiedział, że mam sobie badania hormonalne zrobić, bo mam zapewne niedoczynność. Nawet zgadza się z pewnymi objawami (stany depresyjne, brak chęci do życia, ciągłe zmęczenie). Także muszę sobie porobić te badania. Poza tym to morfologię mam całkiem niezłą, jonogram też... i parę innych też ok. Raz w roku będę się gruntownie badać. Za dużo moich kumpli choruje na różne g.... Co do niespokojnych nocy to Kalina też chyba zaczyna intensywnie śnić, bo budzi się czasem z płaczem. Co do robaków to warto się od czasu do czasu odrobaczać, szczególnie po lecie. Każda piaskownica to kuweta i tego nikt nie zmieni. Cholera go wie co w jelicie nosimy. Wstyd się przyznać, ale jedyne co robię w kierunku pozbywania się ewentualnych robali to podawanie czosnku. Wiadomo, że czasem to może być za mało. Muszę się spiąć i porobić również te badania sobie i dzieciom.
  9. ainom, każdy kawaler będzie przesłuchany przeze mnie, także już im współczuję :P
  10. Znalazłam zdjęcie z najstarszą. To z babskiego wypadu nad morze. Tatko został w domu z Kaliną a ja ze starszymi wypoczywałam :P. http://img360.imageshack.us/img360/3695/lato2009.jpg
  11. hej, dzięki wielkie za komplementy. Ach ile może zdziałać dobrze dobrana sukienka i wysooookie buty. Ja mam grube uda i w ogóle krótkie nogi i to mnie boli najbardziej :P. Co do fotek to mam ich bardzo mało i takie raczej przypadkowe lub robione przez dzieci. Ja sama nie miewałam nigdy parcia na fotografowanie. http://img106.imageshack.us/img106/3892/27wrzesien2009.jpg Na tej fotce jest mąż z trzema młodszymi. Może gdzieś znajdę najstarszą córę, ale nie wiem czy na moim laptopie jakieś jej zdjęcia mam. Ona ma pewnie w swoim komputerze jakieś, ale ja jej po kompie nie szperam. Poza tym widzę, że tu się ciąże sypią :D. GRATULACJE! Ja już niestety mam szlaban od lekarza na kolejną ciążę a szkoda...
  12. hej, zaznaczam obecność. Sorry, że tak marnie się tu udzielam. Trochę Was zdradzam z Vitalią. Jestem na diecie, bo chcę odciążyć maksymalnie mój kręgosłup i dojść do wymarzonej wagi sprzed ....nastu lat. Mam świadomość, że to dość wygórowane marzenie, ale co tam. Ostatnie dwa miesiące to u mnie ciężka praca. Inwestycje w ziemie, inwestycje w mojej firmie. Notariusze, papiery. Nie lubię tego wszystkiego, ale przy okazji załatwiania papierów sporządziłam testament. Mąż zresztą też. Od dawna chciałam to zrobić, bo wiem, jakie są problemy w przypadku, gdy takiego jasnego przekazu nie ma. A tak mamy to poukładane i w razie czegoś niefajnego mamy jeden problem mniej. Wczoraj zaliczyłam wesele znajomych. Mimo, że jestem absolutnie na NIE dla takich imprez to mile się rozczarowałam. Impreza na poziomie, nie było ochlaństwa i tego weselnego "brudu" (nie znoszę nachlanych ludzi). Nasza ekipa (grono długoletnich znajomych) była prawie w komplecie (poza naszym zmarłym w lipcu kumplem). Powspominaliśmy, popłakaliśmy, pobawiliśmy się i jakoś tak zjednoczyliśmy. Oto jak wyglądałam: http://img43.imageshack.us/img43/6434/101009.jpg Za ewentualne straty w sferze psychicznej spowodowane oglądaniem mojej osoby lub brudu w tle nie odpowiadam. Przy czwórce dzieci i braku gosposi nie czuję się absolutnie winna :P.
  13. hej, zaznaczam obecność. Sorry, że tak marnie się tu udzielam. Trochę Was zdradzam z Vitalią. Jestem na diecie, bo chcę odciążyć maksymalnie mój kręgosłup i dojść do wymarzonej wagi sprzed ....nastu lat. Mam świadomość, że to dość wygórowane marzenie, ale co tam. Ostatnie dwa miesiące to u mnie ciężka praca. Inwestycje w ziemie, inwestycje w mojej firmie. Notariusze, papiery. Nie lubię tego wszystkiego, ale przy okazji załatwiania papierów sporządziłam testament. Mąż zresztą też. Od dawna chciałam to zrobić, bo wiem, jakie są problemy w przypadku, gdy takiego jasnego przekazu nie ma. A tak mamy to poukładane i w razie czegoś niefajnego mamy jeden problem mniej. Wczoraj zaliczyłam wesele znajomych. Mimo, że jestem absolutnie na NIE dla takich imprez to mile się rozczarowałam. Impreza na poziomie, nie było ochlaństwa i tego weselnego "brudu" (nie znoszę nachlanych ludzi). Nasza ekipa (grono długoletnich znajomych) była prawie w komplecie (poza naszym zmarłym w lipcu kumplem). Powspominaliśmy, popłakaliśmy, pobawiliśmy się i jakoś tak zjednoczyliśmy. Oto jak wyglądałam: http://img43.imageshack.us/img43/6434/101009.jpg Za ewentualne straty w sferze psychicznej spowodowane oglądaniem mojej osoby lub brudu w tle nie odpowiadam. Przy czwórce dzieci i braku gosposi nie czuję się absolutnie winna :P.
  14. Zgadzam się. Dziecko nie może mieć antybiotyku raz czy dwa razy w roku tylko raz czy dwa razy na 10 lat. Przecież to niebezpieczne.
×