Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lipenka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Lipenka

  1. Nadiya nie życzę Ci porodu miesiąc wcześniej niż termin :O Szczerze mówiąc nie sądzę by to było to ;). Jednak jeżeli masz regularne skurcze co 10-15 minut od dłuższego czasu to mierz czas. No i jak tam dół brzucha, czujesz wbijanie się główki? Taki silny ucisk na spojenie łonowe, może być dość bolesne. I jeszcze czop śluzowy - odszedł?
  2. 1. poród absolutnie nie jest rzezią :P 2. co do położnej to też nie opłacam żadnej 3. mąż przy porodzie - w moim przypadku absolutnie NIE :) może ze mną wejść na porodówkę, ale w fazie bóli partych WON :P na szczęście on sam woli poczekać obok i wejść jak już maleństwo na piersiach leży
  3. hej, piszecie o bólach kłujących w dole, o intensywniejszych skurczach itd. Nie nakręcajcie się, że to już poród, bo skurcze porodowe na 100% odróżnicie od tych przepowiadających, przede wszystkim ich nasilenie jest inne. Samo \"wbicie się\" główki w kanał rodny jest bardzo charakterystyczne. U mnie zawsze było to takie puknięcie w spojenie i uczucie, że dziecko zostało \"unieruchomione\". Zresztą krótko przed porodem dziecko prawie w ogóle się nie rusza albo baaaaardzo rzadko. Co do odejścia czopa, bo niedługo zapewne zacznie nam odchodzić, to też bywa różnie. U mnie średnio 2 tygodnie przed porodem odchodził. Jednak czasem dzieje się to bezpośrednio przed "akcją", albo w trakcie. Ostatnio miałam nieznaczne krwawienie (tzw. żywą krwią) i oznacza to u mnie rozwieranie się szyjki. Jestem raczej pewna, że pochodzę do lipca, bo jestem z tych, co lubią rodzić w terminie. A małe rozwarcie to nic takiego. Zawsze z miesiąc przed porodem szyjka mi "puszczała" w granicach normy. No i te kłucia, skurcze przepowiadające, bóle kręgosłupa itd. to mogą cały 9 miesiąc się powtarzać ;). Co do bólu porodowego to ja nie porównywałabym go do miesiączkowego :P. Może początkowe skurcze tak, ale u mnie nic poza tym.
  4. LARS serdeczne gratulacje dla Ciebie i oczywiście Twojej dzielnej żony :)
  5. Shamanka nic się nie martw, mam takie samo podejście do tematu. Nie wierzyłam w wygraną polskiej drużyny, bo niestety daleko im do niemieckiej :O. Najgorsze było to nakręcanie przed meczem, że przecież musimy wygrać... niektórzy nawet zarzekali się, że tym razem NA PEWNO wygra Polska i to 2:1 :D na to reagowałam po prostu śmiechem. Zresztą ci, którzy znają mniej więcej styl gry Polaków i styl gry Niemców od razu wiedzieli, że będzie wyjątkowo trudno wygrać z niemiecką drużyną.
  6. Wiecie już, że ja rodziłam 3 razy, SN i bez znieczulenia, bo nie ma u nas takiej opcji. Bolało (jak wcześniej pisałam wolę ten ból od bólu zęba) . ALE nigdy nie straszyłam NIKOGO, wręcz przeciwnie. Zresztą co tu opowiadać o porodzie? Samo parcie jest trudnym etapem, ale moje podejście było od początku takie, że PORADZĘ SOBIE, będę rodziła swoim tempem i skupiała się na swoim instynkcie. Dlatego najdłuższy mój poród od pierwszego skurczu trwał 2 godziny a kolejne 1,5 i JEDNĄ godzinę. My kobiety jesteśmy doskonałe i każda z nas DA SOBIE RADĘ! TAK MAMY TU MYŚLEĆ I KONIEC! Jedyne zło, jakie miało miejsce przy moich porodach to sukowate położne, które w naszym szpitalu są po prostu walnięte w łeb. Przed tym mogę ostrzegać, ale wyłącznie w przypadku naszego szpitala. Straszenie pierworódek jest według mnie chore, a osoby, które coś takiego robią są zapewne osobami rozchwianymi emocjonalnie i nie należy brać ich na poważnie. Jest coś takiego jak \"pułapka niewybaczonej krzywdy\". Kobiety te wyżywają się na innych straszeniem, by samym poczuć się lepiej, ale ostatecznie gorzknieją dalej i straszą dalej. Trzeba takich unikać. To taka moja próba analizy psychologicznej tego typu bab. :D
  7. hej, zaznaczam obecność. Cały czas ciąża książkowa, wyniki dobre... Nie mam powodów do narzekania :). Nadal nie biorę L4 chociaż lekarz nalega, ale przy moim zajęciu to zupełnie zbędne przecież. Co do życzliwych to ja nie mam problemów z takimi. Niektóre osoby z otoczenia, mające pierwsze dziecko też mają mi tyyyyle do powiedzenie, ale ja tylko pytam \"po co mi to mówi, ja to już przerabiałam 3 razy\". Świetny zimny prysznic dla życzliwych. Będąc w pierwszej ciąży też dawałam sobie radę z takimi osobami. Nikt mi nie będzie gadał co mam robić a już straszenie zawsze komentuję brakiem edukacji takiej osoby :). Cóż, czasem jestem wybitnie nieasertywna. Co do nacinania to już chyba pisałam, wolę nacięcie, bo szybciej się goi. Po prostu u mnie po 7 dniach mam spokój. Tylko, że to też zależy od genów. Każdy ma jakieś tam swoje lepsze predyspozycje do tego czy tamtego. Porodu się nie boję, bo jest nieunikniony i tyle. Oby wszystko poszło jak chcę, bo na CC nigdy się nie zgodzę. Dzisiaj u notariusza finalizuję zakup kolejnej działki :):):) udało mi się. Koło 13-stej będę miała uwaga: piętnaście tysięce metrów kwadratowych ziemi z kawałem lasu i z kawałkiem doliny w Dolinie Wisły zresztą. Już wcześniej pisałam, że mam ją na oku i zaliczkowałam, ale dzisiaj wszystko zakończę. Kolejny etap to dokupienie kilku kawałków skarp, które są własnością naszego państwa i graniczą z \"prawie moją\" działką no i nie ma do nich dojazdu. Nie można tam nic zrobić, bo skarpa i to zalesiona, więc co tam. Zgodzili się sprzedać, ale muszą przygotować sporo papierów i przetarg. Inwestycja w ziemię to najlepsza inwestycja. Poza tym nasz dom jest za mały na sześcioosobową rodzinkę i trzeba drugi budować. Jestem zadowolona, że się udało, bo nie było łatwo...
  8. hej, wyprać najlepiej wszystko, bo wiecie jak to jest w fabrykach. Niby czyste, nowe, ale jak gdzieś, po drodze spadnie z taśmy na podłogę to podnoszą i pakują takie kocyki czy ręczniki. Co do prasowania to ja akurat z tych nieprasujących. Wychodzę z założenia, że skoro wygotowałam w pralce ubranka to prasować nie będę. Jedynie tetra, po odpowiednim złożeniu prasuję tą konkretną stronę, która będzie stykała się z kroczem. Co do używania pieluch tetrowych to pisałam już, że przez pierwsze tygodnie (chociaż dwa) chcę ich używać. Dość widziałam problemów z bioderkami itd. no i łatwiej z higieną pępuszka, bo wiadomo, że nie należy na niego zakładać pieluch (ważne, żeby trzymać go sucho). Poza tym jedna z moich cór miała tak wrażliwą skórę, że jednorazowe pampersy czy bella mogłam zacząć używać po kilku tygodniach. Wolę nie ryzykować i mam 60 pieluch tetrowych (jest to 30 zmian choć często wystarczy 20, zakłada się dwie, żeby bioderka były prawidłowo ułożone) i 15 pieluch flanelowych, które są doskonałe na początek. Dlaczego dwie tetry na raz? Otóż jedną składamy w trójkąt a drugą w tradycyjną pieluchę. I na ten trójkąt kładziemy prostokąt, na to dziecko i zakładamy prostokąt między nóżki, potem w odpowiedni sposób trójkąt. Pod trójkąt można założyć te ceratki wiązane po bokach, żeby dziecko nie zalało łóżeczka za każdym razem :). Może niezbyt dokładnie opisałam moje sposoby, ale co tam. Każda ma swój. Ja na początku nie zakładam nawet śpioszków. Zamiast tego używam pieluchy flanelowej, którą owijam nóżki. Kładę opieluchowane dzieciątko na flanelę i owijam w tzw. spódnicę dolną część ciała. Dziecko czuje się bezpieczniej, bo dzieci lubią być \"opatulone\". I tak sobie śpi w łóżeczku. Jeżeli jest za gorąco to niczym więcej nie okrywam, jeżeli chłodno to rożek (najczęściej, bo znowu kwestia tego opatulenia, czyli unieruchomienia, które kojarzy się dziecku z bezpiecznym pobytem w brzuchu mamy), kocyk czy kołderka. W zależności od potrzeb. Mam wiele swoich sprawdzonych sposobów, ale najlepiej wypracować własne. Dlatego nie udzielam tu jakichś specjalnych rad. Coraz ciężej mi pracować czy to przed komputerem, czy to w ogrodzie. Chciałabym jeszcze zdążyć zabrać dzieciaki na jakiś ciekawy wekend, ale kto wie czy dam radę. Uwielbiam jeździć samochodem, ale ostatnio po godzinie jazdy zaczynam mieć uporczywe skurcze. Dziecko chyba się wkurza na nasze drogi :O. Dzisiaj wieczorem (właściwie w nocy) zakończę 35 tydzień ciąży od jutra już zacznę 36. Za 3 tygodnie mogę bezpiecznie rodzić. Brzuch na razie jako tako się trzyma, chociaż czuję, że delikatnie się obniża. Skurcze przepowiadające mam już dość silne, co jest normalne i ćwiczę sobie oddychanie gdy mnie łapią. Torbę do szpitala będę pakować już w tym tygodniu. Lubię czekać na poród bez stresu, że czegoś zapomnę czy nie mam :). Im szybciej człowiek przygotowany tym lepiej. Jeżeli dzisiaj znowu będzie taki ukrop jak wczoraj to chyba zaprzęgnę męża do rozłożenia naszego basenu... chętnie bym skorzystała.
  9. Juni nic się nie martw o kaftanik zapinany z przodu. Ważne, żeby tył nie miał ani zatrzasków ani guzików. Z przodu nie będzie uwierało, bo maleństwo nie będzie na brzuszku leżało, nie? Myślę, że sam kaftanik też może być ;). Ja tylko przestrzegam przed koszulkami i rzeczami dla niemowląt, które wszelkie zapięcia mają na pleckach. Przecież dzieciaczek prawie całą dobę spi na pleckach i wyobraź sobie na tych zatrzaskach czy guzikach spać :O, nawet dorosła osoba czuje dyskomfort a co dopiero tak delikatna istotka. Mi też twardnieje brzuch, ale tak normalnie, jak to w ciąży bywa. Stawia się i już. Tak ma być :).
  10. hej, ja mam za sobą przedostatnią wizytę u gina. KTG idealne. Dziecko bardzo dobrze czuje się we mnie. Nie muszę się w niczym ograniczać co mnie bardzo cieszy, bo dzisiaj robię znowu imprezkę z kociołkowaniem. Nie dają mi ludzie spokoju tak im smakuje.... Co do seksu, bo temat wraca. Jeżeli nie ma wyraźnych przeciwwskazań od lekarza to można do samego porodu się seksić. U mnie zawsze do samego porodu i zawsze w terminie rodzę. Za dwa tygodnie ostatnie usg, żeby ostatni raz podpatrzeć małą. Potem już tylko czekanie. Co do ubranek dla dziecka. Rodziłam raz zimą i dwa razy latem (wprawdzie sierpień i wrzesień, ale jeszcze lato). Tym razem lipiec i zabieram dla małej: koszulkę wiązaną z boku (wszelkie zapinane z tyłu są dla mnie nie do przyjęcia, bo dziecko autentycznie cierpi, gdy w ciałko wpija się jakiś zatrzask), kaftanik zapinany z przodu, śpioszki, bawełnianą czapeczkę i w razie czego sweterek+czapeczka cieplejsze (raczej będzie to zbędne, ale warto mieć) + rożek lub lżejszy kocyk. Rozmiar ubranek zabieram 56, bo w zupełności wystarczą. Nie sądzę, żebym urodziła tak długą córę, żeby te na 56 nie wystarczyły :).
  11. hej, wpadam tu rzadko, bo czasu mało :). Od 23 czerwca mogę spokojnie sobie rodzić i też coś czuję, że mogę nie dotrwać do lipca. Starać się będę, bo nie ma co niczego przyśpieszać i narażać dziecka, ale... zobaczymy co natura na to. Termin mam oficjalnie między 8 a 9 lipca. Bezpiecznie rodzić mogę więc od 25 czerwca. Wyprawka w pełni gotowa. Rzeczy poprane, przygotowane... Jeszcze spakuję torbę do szpitala dla mnie i mogę rodzić. Stopy mi też troszkę puchną wieczorem po intensywnym dniu, ale nie tak, żeby martwić się o jakieś poważne problemy. Cały czas staram się żyć w miarę intensywnie. Tylko drzemki czasem potrzebuję (co wcześniej było nie do pomyślenia). Jutro znowu kociołkowanie u mnie w ogrodzie :). Fajne są takie imprezy. Dzisiaj jadę do gina na kardiotokografię żeby zobaczyć jak tam się dziecko czuje w środku. Według mnie bardzo dobrze, aż za dobrze, bo szaleje jak moja trzecia córa. Któraś z Was pytała o piżamkę do szpitala. Ja zabieram i piżamkę i koszulę. Też preferuję piżamkę. Myślę, że położne nie będą mi robiły pod górkę, bo zrobię się \"nerwowa\". Generalnie po tym, co przeszłam w naszym szpitalu przy trzecim porodzie to tylko RAZ mi któraś podskoczy i będą miały niezły bałagan. Już nie będę taka spokojna i potulna jak wtedy. Będą musiały traktować mnie jak człowieka a nie krowę ;)
  12. i jak tam po weekendzie? Mi udało się zabrać dzieciaki do Rogowa do dinoparku. Wyszalały się i chociaż te nieliczne promienie słońca wykorzystały. Powoli muszę spasować z jazdą samochodem w dłuższe trasy, bo mi się brzuch \"wścieka\" (stawia). Nadal nie biorę L4, bo mi się nie opłaca. Do samego porodu nie wezmę, już lekarzowi powiedziałam, że nie dam sobie wcisnąć :P. Generalnie jestem w pełni przygotowana na Kalinę i jedyne co mi pozostało to poczekać te kilka tygodni. Chyba zakupię jeszcze tylko zestaw do porodu domowego, bo coś czuję, że zanim do szpitala dotrę lub dotrą do mnie ze szpitala to będzie po wszystkim, więc choć zaciski do pępowiny się przydadzą :O.
  13. hej, a ja dopiero wróciłam z Torunia. Miałam małe spotkanko towarzyskie w restauracyjce Prowansja (moja ulubiona:)). Poza tym była tam dzisiaj spora impreza. Czuję się nieźle, więc nie odmawiam sobie życia towarzyskiego. Wkrótce nie będzie aż tak intensywne, dlatego muszę się nacieszyć :). Do grania koncertów też za szybko nie wrócę, chociaż właśnie w lipcu \"moja\" ekipa się zbiera i chcą zacząć jakiś projekt... Moooże mi się uda pograć co nieco... Teraz idę pospać. Jutro chcę zabrać dzieciaki do parku jurajskiego (taki tam park z wielkimi dinozaurami). Mam nadzieję, że im się pomysł spodoba, chociaż już tam bywały. Może nawet zabiorę je do KFC (co robię góra dwa razy w roku, bo to g.wniane żarcie jest, ale one szaleją:)). No... to czas pospać.
  14. hej, ja piorę przez pierwszy miesiąc życia w proszkach typowo dziecięcych. JELP wg mnie najlepszy (ale uwaga, jest bezzapachowy). Nie używam płynów do płukania, bo za intensywnie pachną. Ostatnie płukanie ustawiam w pralce podwójnie. Co do kosmetyków to już pisałam: Sebamed Baby (bezzapachowe) i też na początek, potem stopniowo na te tanie mydełka dziecięce. Oilatum rzeczywiście stosuje się w przypadku problemów alergicznych i ciągłe stosowanie nie jest konieczne a nawet niektórzy lekarze dermatolodzy odradzają. Warto mieć, ale używać w przypadku jakichś skórnych problemów.
  15. Jedyne co zawsze powtarzam to to, że poród boli, ale wolę ten ból niż ból zęba ;) a skurcze przy porodach mam z krzyża i z brzucha razem, więc szczyt bólu, ale za to kilka minut i faza parcia zakończona.
  16. Hej, ZZO prawie zawsze osłabia akcję porodową :O moja siostra rodziła z ZZO i zasypiała, bo akurat na nią tak zadziałało. Ja generalnie jestem za SN bez znieczulenia. Co do lewatywy to jestem ZA. Świetna sprawa. Co do nacinania to rzeczywiście ładniej i łatwiej się goi nacięcie niż pęknięcie (miałam nacięcie a przy trzecim porodzie pękłam). W sumie nie wiem co Wam tu pisać o porodach, bo i tak każda z nas jest inna i inaczej będzie to wyglądało. Daleka jestem od udzielania rad, bo to nie zawsze ułatwia decyzję i okazuje się trafne w innym (niż mój) przypadku. Ciąża, poród, połóg, pielęgnacja dziecka... cóż, tu najważniejszy jest instynkt i to, co same czujemy.
  17. hej, zaznaczam obecność. U mnie bez zmian. Weekend miałam udany :). Co do puchnięcia to u mnie też nogi puchną gdy za dużo chodzę, ale nie jest źle, bo opuchlizna schodzi błyskawicznie gdy zarzucę nogi do góry przy odpoczynku. Dzisiaj jestem leniwa i nawet mi się pracować nie chce...
  18. Dziewczyny nie panikujcie z tym rozwarciem. Jeżeli jest na opuszek palca to nie ma strachu. Ja w pierwszej ciąży chodziłam od szóstego miesiąca z rozwarciem na palec i donosiłam bez żadnych problemów. Lekarz nawet nie miał specjalnych zaleceń. Mówił, że to się często zdarza. Tylko oczywiście szaleć nie ma co i z seksem(tym bardzo aktywnym ;) ) trzeba sobie troszkę spasować :P. Po prostu oszczędzać się i będzie dobrze.
  19. Juni ja nic nie chciałam, bo nie było potrzeby. ZZO u nas nie ma, poza tym nie ma szans podania mi go, bo za szybko rodzę. Jak pisałam wcześniej, pierwszą zaczęłam rodzić po 6-stej rano a o 8:30 już było po wszystkim, druga od 3:30 do 4:30 a trzecia to ... o 18-stej latałam po domu a o 18:55 było po porodzie. Nie ma sensu nic brać, bo u mnie natura działa ekspresowo. Boję się, że z Kaliną będzie jeszcze szybciej, ale w razie czego zaopatruję się w zestaw do porodu domowego i dam sobie radę, jeżeli nie zdążę do szpitala. W końcu Martynkę rodziłam sama na porodówce, bo położna miała kawkę do wypicia :O. Niestety mój szpital z tych niesławnych...
  20. moja Kalina waży niewiele ponad 1800g. Żeby mówić o odstępstwach od normy to musi wystąpić znaczne ich przekroczenie w jedną lub w drugą stronę. Lekarze doskonale znają zakresy norm i nie ma co się nakręcać, że coś jest nie tak.
  21. hej, zaznaczam obecność z rana. Bunia, te, które najgłośniej krzyczą o tym, jakie to złe są mamy, bo biorą ZZO, to potem przy porodzie są przerażone ogromem bólu jaki odczuwają. Ja nigdy nie miałam ZZO, bo moje porody były do wytrzymania no i za szybkie, ale są przecież osoby, które podczas bólu mdleją, a to jest niezbyt pomocne przy rodzeniu i wtedy trzeba rozważyć czy nie lepiej znieczulić. Poza tym jest 21 wiek i mamy prawo wyboru. Tego nie powinno się odbierać. W Polsce jeszcze daleko do normalności, ale jeszcze trochę edukacji (głównie dla położnych i lekarzy, bo kobiety wiedzą często więcej z aktualnej literatury) i my kobiety będziemy mogły swobodnie korzystać z tego, co medycyna już na świecie dokonała. Znam osobiście odważną co to uważała, że matki dzieli się na te, które rodziły SN, bez znieczuleń itd. i całą złą resztę. Tak było u niej do pierwszego konkretnego skurczu przy porodzie. Ostatecznie skorzystała z ZZO, bo nie wytrzymała już tych początkowych bóli a te nie są przecież takie straszne. :P Teraz to ja jestem dziwna, bo 3 porody SN i bez znieczulenia... \"przecież tego się nie da wytrzymać\".
  22. hej, u mnie też książkowo. Ciąża idealnie się rozwija, żadnych nieprawidłowości, ułożenie prawidłowe, łożysko podpełzło w górę i nie mam się o nic martwić. Szyjka macicy też pięknie trzyma. Kalinka jest bardzo podobna do sióstr :). Pępowina pięknie pompuje krew. Narządy wewnętrzne prawidłowe, żadnego wodogłowia... Jak to lekarz mówi: \"kobieta stworzona do ciąży i rodzenia\". Najstarsza córa jest na wycieczce a młode były ze mną u lekarza :). Popatrzyły sobie na siostrzyczkę.
  23. hej, widzę gorący temat teściów... ech... jak wyszłam za mąż to zamieszkaliśmy u teściów. Wytrzymałam 3 czy 4 miesiące i się wyprowadziłam. Nie będę zagłębiać się w temat, ale to był koszmar. Nie wtrącali się do opieki nad dzieckiem, ale to, co się tam działo... Pochodzę raczej z normalnej rodziny, bez nałogów, bez kłótni, gdzie każdy miał prawo do własnego zdania i poglądów na świat. U teściów zupełnie inna jazda. Na szczęście minęło od tego czasu ....naście lat. Po wyprowadzce zaczęłi mnie szanować i tak jest do dziś. Teściowa wprawdzie zmarła po drodze na raka, ale teść jest idealny. Zagląda do nas raz na miesiąc i wystarczy :). Moi rodzice mają dom jakieś 300m od nas i też widujemy się przy okazji urodzin, imienin itp. okazji. Wystarcza również. Zawsze wychodziłam z założenia, że mam teraz swoją rodzinę i ona jest na pierwszym miejscu, choćby niewiadomo co się działo. Co do wcinania się w moje sprawy przez kogokolwiek... nie ma szans :). Warto czasem powiedzieć DOŚĆ, albo pokazać rodzicom czy to męża czy swoim, że już nie jesteśmy dzieciakami, którym można dyktować swoje warunki. Jesteśmy dorośli i mamy prawo żyć po swojemu nawet, jeżeli czasem popełnimy błąd. To uczy pokory. Ubrałam sobie łóżeczko, żeby zobaczyć jak będzie i jakoś nie chce mi się go rozbierać. Zakurzy się na 100% i będę przebierać przed porodem w drugi komplet :O. Głupie to, ale tak ładnie wygląda w naszej sypialni...
  24. ciekawe... słowo t.h.u.j z mojego posta powyżej, zostało zupełnie przez kafeterię przekręcone :O, ech, cały czas nie mają chyba porządnych informatyków
  25. Ustronianka, ja widzę, że masz głowę na karku i nie poddajesz się. facet nie zdał egzaminu dojrzałości a Ty tak. On kiedyś pożałuje a Ty będziesz miała to, czego on nie uświadczy... Za kilka lat zapewne obudzi się i będzie bardzo żałował, że nie widział jak jego dziecko rośnie, rozwija się, stawia pierwsze kroki... Przegapić te momenty u własnego dziecka to przegrać.
×