Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lipenka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Lipenka

  1. hej, Nadiya powiem Ci, że poczekaj z lekarzami itd. Podawaj lekkostrawne potrawy (ryż na wodzie, jakaś zupka marchwiowa itd. jak to zwykle przy luźnych kupkach). Dziewczyny dobrze radzą. Co do powodów to nie zdziwiłabym się gdyby powodem były ząbki. Moja Kalina przy trzonowych miała i gorączkę i biegunkę i wściekała się, śliniła, wkładała do buzi co się dało. I gryzła mamę. Shamanka czarny stolec to zbyt duża dawka żelaza w pokarmie. Nie martw się tym zbytnio. Po prostu stopniowo wprowadzaj nowe mleko, albo nie wprowadzaj i już. Ty i tak lepiej wyczujesz małą niż lekarz. Na razie zmykam.
  2. hej Kobiety, zaznaczam obecność. Nie mam za dużo czasu, bo dzieci są absorbujące w wakacje. Ciągle jestem w ruchu. Nadiya zdecydowałam się na dietę na Vitalii, bo pamiętam, że coś o tym pisałaś. Od poniedziałku mam i właśnie reguluje mi się organizm (oczyszczam się:P). Muszę schudnąć niestety, albo i stety. Moja waga to 67kg przy wzroście 165cm, ale lekarz kazał odliczyć 3 kg na skórę, która mi narosła w czasie czterech ciąż i jeszcze z kilogram odjąć na cycki. Mimo to, muszę schudnąć do 60-62kg. Czyli gdzieś do 59kg nie licząc fałdy skóry. Byłam na rezonansie i nie jest dobrze. Mam dwa dyski w stanie do operacji w części lędźwiowej i kręgi chyba mi będą musieli drutować. Na razie odwlekam operację, bo neurochirurg powiedział, że warto się wstrzymywać jak najdłużej. Po operacji życie już nie jest takie proste. I mając 4 dzieci będzie mi ciężko się oszczędzać. Nie wyobrażam sobie NIE PRACOWAĆ. Mam skracać czas pracy przy kompie (z tego żyję), nie wolno mi nic dźwigać, bo wypuklina jest bardzo poważna, nie wolno mi się schylać... kur.. nic mi nie wolno. A ja lubię sama sadzić rośliny w ogrodzie, samo też się nie wypieli między tujami itd. Wprawdzie mam dwóch ludzi do pracy w ogrodzie, no ale sadzić kwiaty ludźmi? To nie to. Albo przyciąć drzewka... Ja lubię taką robotę, bo odpręża po burzy mózgu przy kompie czy czasem kompach. Wczoraj zgrzeszyłam i zakisiłam 15kg ogórków. Narobiłam się, ale starałam się wszystko na prostym kręgosłupie itd. Nawet nie siadałam przy tym wszystkim tylko stałam wyprostowana. Na tarasie sobie kuchnię zrobiłam i spokojnie powekowałam. Jestem zapisana na Super Rodzice, taka strona. Dostaję regularnie informacje na temat rozwoju dziecka itd. Takie tam dyrdymały. Ale dziś dostałam fajny i bardzo krótki artykulik o zaletach mamy. \"Najlepsza mama dla swoich dzieci... Uwierz nam! Jestes najlepszym ekspertem od wychowania wlasnego dziecka. Nawet jesli sie to nie podoba ilustrowanym magazynom, nauczycielce w szkole, psychologowi, ani tesciowej. Poniewaz dziecko... jest Twoje; i zaden specjalista nie przebywa z nim na co dzien, nie wstaje w nocy, aby je uspokoic, nie leczy rozbitych kolan ani zranionej duszy. Poniewaz dajesz mu najwiecej wtedy, kiedy jest Ci dobrze, zyjesz w zgodzie ze soba , a nie stosuja c sie wbrew sobie do rad ekspertów. Poniewaz lepiej jest miec mame do swojej dyspozycji, kiedy jest wypoczeta po popoludniu spedzonym na nicnierobieniu w parku, niz mame wyczerpana po seansie u logopedy, warsztacie prac plastycznych, lekcji muzyki. Poniewaz sama wiesz najlepiej, dlaczego w tej chwili odsta pisz od jedynie slusznej prawdy - dla dobra wszystkich. Lucile Vagner-Police, psycholog z Paryza dla Magicmaman\" Doskonała rzecz. Jak ktoś Wam będzie mówił, że coś źle robicie to rzućcie im ten artykuł w nos.
  3. hej, podpisuję listę obecności. U mnie po staremu. Dzieci się "starzeją". Kalina już coraz mniej się mną interesuje i sama biega po domu i po ogrodzie. Woli dzieci od starych i to dobry znak :). Po schodach sama chodzi, więc jej pokój został oddany do użytku. Na razie jednak zostawiłam łóżeczko w naszej sypialni. Myślę jednak, że nie na długo. Roczek minął świetnie. Impreza przy kociołku, dzieci szalały po ogrodzie i kąpały się w basenie. Było tak, jak powinno być, impreza pod dzieci. Thelly pogadaj z mężem poważnie, bo jeżeli nagle się zmienił to niestety może to być wina osób "trzecich". Może kogoś ma. Trzymaj się dzielnie i nie dawaj dziadowi. Pozdrawiam wszystkich i uciekam spać.
  4. Nadiya olej typa od razu! Przecież on może Cię zabić. Pier...dolony alkoholik i damski bokser. Nie masz tam komu się wyżalić? Jakiegoś kumpla? Bo prawdziwi mężczyźni wiedzą jak sobie z damskim bokserem poradzić. To najgorszy typ faceta. Koleś, który chleje i bije to dno. Sirry, wiem, że to ojciec Twoich dzieci, ale właśnie teraz pokazuje Twoich synom jak mają traktować kobiety i w przyszłości oni stworzą patologiczne związki, jak ten Twój teraz. Tak, tworzycie patologię. Nie myśl, że chcę Ci dopiec, bo akurat TY nie masz z tym nic wspólnego. Ale jemu spokojnie możesz zarzucić, że robi z rodziny patologiczną rodzinę. Powiedz mu też, że nawracające choroby dzieci mogą być spowodowane właśnie tym, jaki klimat rodzinny on tworzy chlejąc i bijąc. Ucz dziewczyno swoich synów, by NIE SZANOWALI ojca gdy jest pijany! Nie pozwól na współuzależnienie! Jak tak właśnie wychowuję swoje córy: rodzic pijany to nie rodzic tylko śmieć. TAK właśnie robię. I nie ma zmiłuj. Mój mąż wyszedł z patologicznej rodziny. Jego rodzice byli alkoholikami. On i jego brat różne rzeczy widywali, łącznie z biciem. Jedno co mój sobie powiedział to to, że NIGDY NIE ZAFUNDUJE SWOIM DZIECIOM TEGO, CO SAM PRZEŻYŁ. Tego się trzyma i w naszym domu alkohol jest bardzo rzadko. Nigdy na urodzinach dzieci, bo to dla nas NIEPOJĘTE jak można chlać na urodzinach dzieci. To chore (moja opinia). Alkohol nie jest potrzebny do niczego. Czasem można wypić lampkę czerwonego, wytrawnego wina do kolacji rodzinnej, ale chlać? Po co? Człowiek pijany nie jest człowiekiem tylko workiem instynktów. Alkohol nie jest dla ludzi, którzy nie potrafią skończyć na kieliszku czy dwóch. Zrób mu taki wykład a potem wywal go z chałupy. Nie daj się jakiemuś alkoholikowi. Nie pozwól mu na niszczenie dzieci. To tyle ode mnie. Normalnie się wkurzyłam. Widziałam wiele dzieci, które musiały takie coś oglądać na co dzień i dokładnie wiem co to DDA. Widziałam oczy takich dzieci, które bały się wracać do domu, bo tata pije i bije. Tego się nie da opisać. Nie da się też opisać tego, jak te dzieci cierpią w szkole (akurat na świetlicy profilaktyczno-wychowawczej). Ech... co ja tu będę Wam pisać.
  5. Nadiya nie ma co się tak denerwować. My tu i tak nic o Twoim życiu nie wiemy. Jedno jest pewne na 100%, Twój mąż nie ma prawa Cię tknąć bez Twojej zgody a co dopiero uderzyć! NIE MA PRAWA i koniec. Nie dziwię Ci się, że nie możesz go znieść. Ja też bym nie mogła. Przede wszystkim bym oddała, ale cięższym kalibrem :P. Przecież facet musi kiedyś spać, nie? Hehe... ALE nie namawiam do żadnej zemsty, bo każda zemsta niszczy również tego, który się mści. Coś na ten temat wiem. Rób to, co najlepsze dla Ciebie, bo jak TY będziesz szczęśliwa to i dzieci będą. A nieszczęśliwa mama to zniszczone dzieci, więc... co tu dużo pisać. Liczysz się TY. Jeżeli Twój mąż nie potrafi opanować swojej agresji to powinien się leczyć u psychiatry. Można się wściekać, nawet nawyzywać, ale bić? NIGDY!
  6. No i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla wszystkich roczniaków
  7. hej, zaznaczam obecność. Festiwal się udał i mam w końcu spokój. Pewnie tylko na jakiś czas, ale... Siadł mi kręgosłup. Za tydzień mam rezonans a potem lekarz. Chyba czeka mnie operacja kręgosłupa. Nie ma to jak dyskopatia lędźwiowa. Ledwo chodzę, czasem po prostu nie chodzę. Zebrałam wszselkie siły w ostatni, festiwalowy weekend i teraz odchorowuję. Jednak dotychczas aż tak mnie nie ścinało. W razie czego trzasnę sobie endoskopową operacyjkę, usunę zbędne dyski i już. Oby jednak nie było aż tak źle. Przewinłą się gdzies tam temat szczepień. Ja pewnie zaszczepię, ale moja sąsiadka po zaszczepieniu widziała, jak dzieciak odpływał. I nie wrócił. Ma autyzm. Tyle na ten temat. Nie wiadomo dlaczego, ale czasem ujawnia się to po tym szczepieniu. Ogólnie jest nieźle. Kalina sobie lata po ogrodzie, wścieka się, jak nikt się nią nie interesuje, włazi na psy i łapie koty. Standard. Po prostu zdrowe dziecko. Mieliśmy też rotawirusa w domu, ale zahaczył tylko Martynę i Michalinę, męczył je dokładnie dobę. Alina i Kalina nie załapały. Akurat się nie dziwię, bo Misia i Martyna miały lekkie osłabienie po jakimś przeziębieniu, więc byle wirus je mógł zaatakować. Niestety wokół nas wiele dzieci bardzo chorowało. Nawet niektórzy dorośli mieli problem. Co by tu jeszcze... w sumie nie dzieje się teraz wiele. Kalina w niedzielę ma roczek i powinno się to udać. Muszę tylko załatwić konkretne tabletki przeciwbólowe albo poprosić sąsiadkę o zastrzyk z ketonalu. Wtedy będę mogła torty robić. Zakupiłam sporo sprzętu na www.tortownia.pl i wyrzeźbię jej coś. Nadiya rób jak czujesz. Jak męża nie kochasz a tamten mężczyzna zaakceptuje Twoje dzieci to ok. Chyba, że zechcesz zostawić dzieci mężowi. Jeżeli to on zarabia to by sobie poradził. Gorzej z dziećmi. Mogą mieć poważne problemy z utrzymaniem swoich związków w życiu dorosłym. Pamiętaj też, że chemia mija szybko a to, co potem pozostaje to jest to, co łączy ludzi na dziesiątki lat. Nie ma iskier, fajerwerków, ale jest zaufanie, lojalność, szczerość i wizja dwojga staruszków siedzących gdzieś w fotelach... Po prostu. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz to zawsze już będziesz ponosić tego konsekwencje.
  8. Nadiya miód możesz podać, ale w herbacie. W miodzie znajdują się najróżniejsze bakterie i zanim się go da dziecku powinno się go zalać wrzacą herbatką dla bezpieczeństwa. Eurespal może pomóc, ale w początkowej fazie choroby. Z reguły dzieci go nieźle znoszą. Co do pulmex baby to jak mi córy za dużo kaszlą, albo mają problem z oddychaniem to po prostu je smaruję. Acidolac możesz podawać, bo w dobie półproduktów, sztucznie pędzonych warzyw, owoców, albo antybiotykoterapii w celu przyśpieszenia wzrostu drobiu itd. to mamy tak zniszczoną florę bakteryjną jelit, że na 100% nie zaszkodzi. Tym bardziej, że Twoje bąble co rusz mają antybiotyk. Będzie dobrze Nadiya. Tak naprawdę to są dzieci, które mają okres ciągłych choróbsk a potem jak ręką odjął. Nagle przestają chorować i jest spokój. Zresztą nie ma się co dziwić, że tyle dzieci choruje. Przy takiej pogodzie i zmianach temperatur to niestety...
  9. hej, Nadiya dawaj codziennie cebion bez względu na to czy dzieci chorują czy nie. Taką podstawową dawkę (tam jest napisane co i jak). Jak masz mozliwość zdobycia recepty na Eurespal - syrop dla dzieci, to kup. On często zapobiega rozwojowi infekcji i wiele dzieciaczków dobrze reaguje na ten syrop. To dlatego, że zmniejsza ilość wydzielin w drogach oddechowych. Generalnie dobrze się sprawdza u dzieci ze skłonnościami do zapaleń górnych dróg oddechowych. ALE to na przyszłość, bo kaszel u Twojego malucha może być oznaką oczyszczania oskrzeli z flegmy powstałej podczas choroby. A tak to Pulmex Baby i smarować klatkę piersiową, żeby się dziecko inhalowało. Najważniejsze to odciągać wydzielinę z nosa, jak jest. Bo to najczęstszy powód kaszlu. Wieczorem, podczas kąpieli, dobrze jest przygotować łazienkę. Wstawić misę z gorącą wodą z dodatkiem Amolu. Im więcej takiej pary w łazience tym lepiej. Ja dodatkowo przed snem, wylewam kilka kropel Amolu na poduszkę dziecka (ale w rogach, żeby dziecko na tym nie leżało). To bardzo ułatwia oddychanie i oczyszcza drogi oddechowe. Warto też oklepywać dziecko, ja tak robię. Ciężko będzie mi to wytłumaczyć... W każdym razie oklepuję plecy, składając dłoń w tzw, łódkę. Klepię od dołu płuc w górę po obu stronach kręgosłupa. Nie wolno klepać po kręgosłupie ani poniżej płuc. To powoduje odrywanie się flegmy. W ogóle to podczas każdej infekcji jest tak, że dziecko już uporało się z wirusem i następuje kaszel mokry, czyli taki, który usuwa zalegającą flegmę, która tworzyła się podczas choroby. I jeżeli oprócz mokrego kaszlu nic się nie dzieje to jest to normalna kolej rzeczy po zapaleniu wirusowym. Nie wolno już wtedy podawać syropów przeciwkaszlowych, bo się narobi bałagan. Tylko wykrztuśne można podać, ale to rano i w południe, nigdy na noc. Przy tak częstych infekcjach obowiązkowy jest nawilżacz powietrza w domu i najlepiej pozbycie się wszelkich dywanów, firan i tego typu rzeczy trzymających kurz, który też może być przyczyną kaszlu. Ja mam nawilżacz-oczyszczacz BONECO 2055. No i codzienne wietrzenie wszystkich pomieszczeń w domu. Wiadomo, że to, co lata w powietrzu to nie tylko kurz, ale też odchody roztoczy, które bardzo mogą zaszkodzić. Tylko codzienne wietrzenie (oprócz odkurzania) usuwa ten syf z powietrza. Wracam do pracy. Jakby co - pytać. :) dla chorujących maluchów
  10. hej, sorki, że nie odpowiadałam, ale mam bardzo napięte dni. Nadiya z alkoholem nie próbowałam nigdy, bo to dla mnie niedopuszczalne i może mocno zaszkodzić. Martyna ropy nie miała. Jeżeli już bym próbowała zetrzec ropę z migdałków (bo tam najczęściej się pojawiają ropienie) to tylko gazik sterylny na palec i szybkim, zdecydowanym ruchem bym spróbowała, bo to potężny ból dla dziecka. Na szczęście nie musiałam tego robić, bo to też kontrowersyjna metoda. Poza tym jak jest ropa to jest bakteria. Co innego mętna wydzielina z nosa, nawet zielonkawa a co innego ropa. Martyna już zdrowa. Poradziłam sobie bez lekarza jak zwykle. Grunt to: nawadnianie, kontrolowanie temperatury, leżenie w łóżku, żeby organizm mógł skupić wysiłek na walce z wirusem, ewentualnie tabletki do ssania na gardło, krople do nosa, gsyby był zbyt zpchany itd. No standard po prostu. Czekam teraz na to, która następna zachoruje, bo to raczej nieuniknione. Wirus to wirus. Izolowanie może nic nie dać. Alina wróciła z wycieczki bardzo zadowolona. Szkocja jej się podobała bardziej niż Anglia. Cieszę się, że jest zadowolona. Mam potwornie dużo zajęć. Już za tydzień Festiwal Mocnych Brzmień a ja od dwóch dni dopiero wspieram organizatorów. ALE udało mi się załatwić zespół na gwiazdę wieczoru. Nie będę tu Wam pisać, bo to jednak chyba nie Wasze klimaty. Wracam do pracy.
  11. hej, zaznaczam obecność. Jestem zagoniona. W zeszłym tygodniu wysłałam córę na wycieczkę po Wielkiej Brytanii a dzisiaj moi rodzice lecieli do Wiednia (w ramach wspomnianego wcześniej prezentu na rocznicę). Jednak organizacja takiej wycieczki to jest stres. Jeszcze zamiast lecieć liniami, które im wykupiłam to pani na lotnisku w Warszawie zaproponowała inny, szybszy lot. Myślałam, że osiwieję na miejscu jak mi tata zadzwonił, że w Wiedniu będą 2 godziny wcześniej. A tam miałam umówioną przewodniczkę dla nich i transport do hotelu... i takie tam. Co za jazda była. Ale już sa po pierwszym spacerze ulicami Wiednia. Oczywiście nie mogę odetchnąć z ulgą, że zaczynam wakacje, bo 27 czerwca mam Festiwal Mocnych Brzmień. Muszę przejąć część organizacji. Także chyba zacznę na rzęsach chodzić. Akurat ten rodzaj pracy lubię, bo to moje klimaty. Muzyka jest najlepsza. Martyna ma od 3 dni bardzo wysoką gorączkę i gardło zawalone. Wirus ją dopadł, ale walczymy dzielnie. Na razie olewam lekarza. Zresztą antybiotyku na wirusa nie ma. Muszę po prostu odczekać, aż cykl życiowy wirusa się dopełni. Tymczasem zbijam gorączkę i działam jak zwykle... Wczoraj Kalina zaczęła samodzielnie chodzić. Cieszę się, że w końcu odważyła się puścić. I to w imieniny Aliny. Miło jej będzie. Ok. Spadam, bo muszę popracować.
  12. hej, Nadiya przemywaj wacikiem nasączonym solą fizjologiczną a jak nie masz to letnią, przegotowaną wodą. BYLE NIE RUMIANEK, bo zasuszy ujście kanalika i głębiej będzie się zbierać ropa. Jak to ropienie jest wynikiem wcześniejszej infekcji to lepiej iść z tym do lekarza, bo może przeniosło się na kanaliki. Jak nie to można spróbować powalczyć solą fizjologiczną, ale jak nie będzie lepiej po 3 dniach to i tak lekarz.
  13. Nadiya powiem tak, ja unikam antybiotyków jak ognia, bo osłabiają układ odpornościowy na zawsze. Im częściej to gówno podasz tym szybciej dziecko Ci zachoruje po raz kolejny. Moja najstarsza córa miała okres w życiu, kiedy dawałam się nabrać na antybiotyki. Przez rok mi chorowała (między 4 a 5 rokiem życia to było) prawie non stop. W końcu olałam lekarzy i zdałam się na babcine sposoby. Dzisiaj ma 15 lat i ostatnia antybiotykoterapia była niemal 10 lat temu. Jest zdrowa, a wszelkie katary, grypy, choroby gardła itp. leczę domowymi sposobami. Czasem podpieram się syropkami przeciwkaszlowymi odpowiednimi do rodzaju kaszlu i przeciwzapalnymi typu paracetamol. Michasia i Martyna też miały może ze 2 razy w życiu antybiotyk i tylko w przypadku bakteryjnego zapalenia gardła. Niestety Kalina już w 12 godzinie życia dostała dawkę antybiotyku na rzekomo wrodzoną infekcję (rzeczywisty powód to brud na porodówce) i potem w 4 miesiącu życia antybiotykoterapia, na którą namówił mnie znajomy lekarz (któremu ufam, bo właśnie on oduczył mnie antybiotykoterapii). Obawiał się, że Kalina po takich przejściach na początku może szybciej załapać bakterię. Od tego czasu miewała katarki, grypę itp. ale antybiotyków już zero i oby jak najdłużej. Nadiya weź tylko pomyśl nad tym, ile razy wzięto wymaz z gardła do badań, żeby potwierdzić, że antybiotyk jest niezbędny i jaki dobrać do szczepu bakterii atakujących dziecko. Rzadko kiedy lekarze zlecają badania. Wolą to olać i przepisać antybiotyk producenta, który funduje wakacje. W każdym razie jak zbliża się przeziębienie, czyli oczka robią się \"szklane\", z nosa zaczyna ciec bezbarwna wydzielina (potem robi się coraz mniej przejrzysta i zielonkawa), dziecko zaczyna gorączkować itd. to kilka do kilkunastu razy dziennie odciągam śluz, robię inhalację amolem (np. podczas kąpieli dziecko się bawi w wannie a obok stawiam miskę z gorącą wodą z dodatkiem kilkunastu kropel amolu), podaję wapno w syropie, cebion i w zależności od tego czy kaszel jest i jaki, odpowiedni syrop. Jak temperatura przekracza 38 stopni to podaję czopek. W nocy też odciągam wydzielinę z nosa bardzo często. Jeżeli wydzielina słabo schodzi to pomagam sobie solą morską w spray\'u. Podczas choróbsk cały czas chodzi u mnie nawilżacz-oczyszczacz powietrza z dodatkiem olejku \"inhalol\". No i codzienne wietrzenie domu. Takie przeziębienie trwa tak samo długo jak chorowanie z antybiotykiem i często ludzie wymiękają po trzech czy czterech dniach i lecą po antybiotyk. A to błąd. Dziecko musi się przeziębiać jak jest małe, bo dzięki temu układ odpornościowy uczy się reagować na czas. Zresztą uczciwy lekarz powinien zaproponować alternatywę dla antybiotykoterapii. Mój mąż jest przykładem dziecka antybiotykowego. Byle przeziębienie powoduje u niego takie objawy, że ląduje z zawalonymi zatokami, bólem mięśni, po prostu nie do życia. Ja z kolei jestem przeziębiona raz na jego 20 razy. Wyjątkowy był ostatni rok, bo po krwotoku i problemach z krwią, chyba ze 4 razy byłam mocno przeziębiona, ale nigdy nie kończyło się to lekarzem. Co do nienaturalnie częstego chorowania dzieci o podłożu bakteryjnym to warto sprawdzić, które z rodziców jest ewentualnym nosicielem i jakiej bakterii. To się nie bierze znikąd. Wymaz z gardła, z nosa itd. można sobie porobić (ja tak zrobiłam po porodzie jak mi wmawiali, że ją zaraziłam jakąś bakterią a okazało się, że jednak nie). Mój mąż ma bakterię w gardle, bo mu się migdałki nie cofnęły po 25 roku życia i może zarażać niestety. Na szczęście jeszcze się nie zdarzyło. Dobra, bo znowu się rozpisałam. Muszę wracać do \"roboty\".
  14. hej, zaznaczam obecność. Ale temat akurat jak wchodzę... Tatonka niestety było to do przewidzenia. On tylko bardziej się pilnował i tyle. Najlepsza metoda to atak, czyli mówienie głośno o panience na boku i nie daj sobie wmówić, że to brak klasy. Brak klasy to siedzenie na dupie i pozwalanie na plucie sobie w twarz. Tacy czekają aż żona zdradzi, zbierają dowody i mają asa w rękawie. Jeżeli masz możliwość to pogadaj z rodzicami męża. Oni muszą się dowiedzieć choćby po to, żeby mieli pogląd na sytuację w przypadku rozwodu. Może też warto pogadać ze swoją rodziną. Sama chyba nie powinnaś być. Czy ktoś nie mógłby do Ciebie wjechać na kilka dni? Tak naprawdę to liczysz się Ty i dziecko. I słuszną decyzję podjęłaś w sprawie tzw. pożycia małżeńskiego. Nie narażaj się na choroby, którymi może Cię uraczyć. Cholera go wie komu ta małolata daje i co on ma jeszcze na sumieniu. Unikanie dotyku to świetna metoda. Poza tym nie ma nic bardziej upokarzającego niż obojętność. Jak poczuje, że Ci nie zależy to może podejmie męską decyzję i zdecyduje, z którą z Was chce być. Teraz ma idealnie, bo praczka, sprzątaczka i kucharka w domu a kochanka poza domem, ale Ty nie musisz się na to godzić. Niech sobie sam pierze, gotuje itd. On nie dba o Ciebie to i Ty nic nie musisz. Współczuję Ci, że jesteś daleko od swoich bliskich i ciągle narażona na jego brak szacunku. Ale się rozpisałam :O, najgorsze, że cokolwiek się doradzi to i tak nie zmniejsza to bólu u osoby oszukanej przez kogoś, z kim chciało się zestarzeć. Nadiya nie wiem jaki był powód ku temu, że zdradziłaś (bo to nas różni od facetów, my musimy mieć bardzo poważny powód a ich powód to chęć zaliczenia kolejnego orgazmu). Może wypalenie się uczucia do męża... Gadanie, żebyś sobie przypomniała jak to było, gdy męża poznałaś itd. czyli próba przypomnienia sobie uczuć, moim zdaniem, nic nie da. Albo się kocha albo nie. Można sobie powspominać, ale uczucie się nagle nie pojawi. Kochasz innego, ale nie chcesz zmian w swoim życiu. Czyli w tym momencie żyjesz jak chcesz. Jak jesteś szczęśliwa to ok. Jeżeli taki układ pasuje Twojemu mężowi to też ok. Życie jest jednak zawiłe i trudne. Nigdy nie wiemy co nas spotka za chwilę. Warto czasem myśleć tylko o sobie, żeby też coś z tego bałaganu mieć.
  15. hej, doczytałam, że pisałyście o chodzikach. Jakiś czas temu nabyłam taki chodzik: http://yfrog.com/0dchodzikj Odpowiada mi, bo stawia opór i Kalina może sobie przy nim chodzić. Kolejny plus to to, że można z niego zrobić stolik. Są dodatkowe nóżki, które się przykręca i powstaje stabilny stolik, który można też pchać. Wadą jest to, że Kalina szybko nudzi się tymi melodyjkami i całym tym bałaganem na chodziku. Teraz szukam jej jakiś rowerek i... samochód z fotelikiem z silnikiem akumulatorowym i sterowaniem na pilota dla rodzica. Dziwny pomysł, ale... ona uwielbia, gdy ją zabieram na kosiarkę (taki traktorek mam) podczas koszenia trawnika. Lubi jeździć. Poza tym starsze dzieci mają quada i obawiam się, że ona będzie się do tego garnąć. Na to nie mogę pozwolić, bo nie chcę, żeby starsze ją woziły. Stąd pomysł autka.
  16. Agatha a jaki to wstyd? To raczej świadczy o tym, że wiesz czego oczekujesz od tej sfery życia. Jeżeli oboje z mężem jesteście ciekawi jakby to było to czemu nie. My próbowaliśmy tego typu rzeczy i żyjemy. Dopóki nie krzywdzimy siebie wzajemnie to jest ok. Co do gumek to jestem bardzo zadowolona, że nie muszę tego używać. Odkąd mam mirenę nie muszę się martwić antykoncepcją. Nie mam już żadnych dolegliwości związanych z tą wkładką. Chociaż na początku bóle brzucha, głowy, ciągłe plamienia mnie męczyły. Teraz mój okres ogranicza się do trzech dni lekkich plamień, więc najcieńsze wkładki jakie są wystarczają. To dla mnie sukces po tych moich miesiączkach rodem z horroru :O. Bunia ja bym nie rezygnowała z wyjazdu. Szybko zareagowałaś na przeziębienie, więc nic większego raczej z tego nie będzie.
  17. Witam po dłuższej nieobecności. Jakiś czas nie było mnie w Polsce a teraz mam na głowie wycieczki dzieci. Michasia jedzie dzisiaj na wycieczkę klasową. Potrwa do piątku, więc muszę ją dobrze przygotować. Potem Alina ma wyjazd do Anglii i Szkocji i też mam stresa, bo to jednak mocno poza moim \"matczynym\" zasięgiem. Pisałam kiedyś, że jak mój mąż wrócił z wypadu motocyklowego, Kalina niezbyt go pamiętała. Kilka dni później ja wyjechałam na tydzień i po powrocie Kalina jak się na mnie wspięła i wtuliła to przez dwa dni nie chciała mnie puścić. Biedny tata :P. A tak mnie ostrzegał: \"przygotuj się na to, że Kalina Cię nie będzie pamiętać\", hehehe, nic bardziej błędnego. Mama to mama! Kalina rozwija się świetnie. Charakterek ma dość ciężki. Za bardzo podobna do mnie, więc współczuję nam obu. Ma ciąg dalszy ząbkowania i wścieka się na ból. Wyszły jej górne piątki a teraz idą dolne dwójki. Nietypowo, ale nie dziwi mnie to. Co do jedzenia to Kalina jest wszystkożercą. Słoiczki to jej mogę podawać jak niczego innego nie ma w zasięgu jej wzroku. Jak tylko wyciągam talerze dla nas na obiad to słoik idzie w odstawkę. Tu widzę temat orgazmów itp. Któraś z Was pisała, że kobieta musi sobie wypracować orgazm. Zgadzam się, ale pod warunkiem, że mężczyzna czynnie w tym uczestniczy. Kobiety przeważnie znają swoje ciało na tyle, żeby wiedzieć jakimi pieszczotami itd. można ją do orgazmu doprowadzić. I teraz kwestia zaufania facetowi i nauczenia go co, jak i kiedy robić. Jak nie chce współpracować, nie zależy mu na orgaźmie kobiety, jest za leniwy itd. to... zmienić faceta :P. Udany seks dwojga ludzi to spokojny związek (pisząc bardzo ogólnie). Wiadomo, że sam seks nie jest najważniejszy, ale udany seks to element bardzo scalający. W momencie gdy staje się tylko kolejnym \"obowiązkiem\", do związku wkrada się zawód, żal, osamotnienie... ech co ja tu Wam będę płynąć. To się da wyczuć. Pozdrawiam
  18. hej, zaznaczam obecność. Nadiya to Ty na zdjęciu? Jeżeli tak to piękna kobieta z Ciebie! Co do tuniki to rzeczywiście świetna jest. Zamiast dżinsów załóż brązowe legginsy, wyższe buty (niekoniecznie szpile oczywiście, bo niewygodne to to), nie ściągaj tasiemki u dołu i już będzie ok. Na szyję jakiś wisior sięgający połowy dekoltu, włosy rozpuść, do tego jakaś dżinsowa kurteczka koniecznie rozpięta i jest bosko! Od jutra przygotowuję się do mojego wyjazdu. Mąż wrócił wczoraj i Kalina nie do końca jest do niego przekonana :P. Oby po moim powrocie było lepiej...
  19. hej, zaznaczam listę obecności i zaraz uciekam. Nadiya 7 miesięcy bez seksu? Współczuję :P. To fatalnie wpływa na kobietę... U mnie to niemożliwe do zrobienia. Nawet po krioterapii (po trzecim porodzie) nie wytrzymałam przepisowych sześciu tygodni. Kalina jest ostatnio do d..y. Ciągle chce na ręce, wścieka się jak jej nie chcę brać a nie chcę i nie zachcę. Być może to brak taty ją \"zdołował\". Tata to taki duży dzieciak i wariat, zawsze poszalał z nią itd. Poza tym tata kąpał a tu nagle matka się wcina i psuje klimat. Na szczęście w niedzielę tata wraca, więc od poniedziałku względan normalność się pojawi, ale tylko do środy, bo od czwartku mnie nie ma. Na tak długo jeszcze się z Kaliną nie rozstawałam a to zaledwie 5 dni. Tym razem tatko będzie miał marudę w domu. Ostatnio wróciły do mnie dawne czasy i zaczęłam myśleć o dredach... Kto wie czy się nie skuszę. Zbyt poważne i szybkie jest to pieprzone życie. Tylko pęd za kasą. I co z tego będzie? Kolejne \"rzeczy\" w domu? Moje dzieci stają się materialistami a ja taka nigdy nie byłam. W szkole koleżanka ma to a tamta tamto, ja chcę to, ja chcę tamto... Kurr.... pogięło je. Co za czasy nastały. Jakaś chora zawiść o byle gówno. A bo tamta ma taką bluzkę a tamta takie spodnie. Sorry, że tak marudzę. Wiem, że stać mnie na różne rzeczy, ale po co. Wolę posadzić kolejne drzewa w swoim lesie. Więcej z tego pożytku niż z dwudziestej bluzki, która i tak będzie założona raz, bo nagle będzie fe. Koniec z tym.
  20. karenina no zamurowało ich oboje :P Nie wiedzieli o co chodzi i czy to czasem nie jest jakiś żart. Wręczyłam im książkę o Wiedniu i bilety. Ojciec jak zawsze stoicki spokój a mama cóż... zaniemówiła. W ciężkim szoku była przez długi czas. Teraz martwi się, że nie ma kreacji do opery na koncert. Jak tam już dolecą to jeszcze ich kilka niespodzianek czeka. Także to nie koniec emocji, bo wszystkiego nie zdradziłam. Jeszcze i tak muszę się z nimi spotkać w tej sprawie, bo trzeba jeszcze zorganizować wiele spraw. Kupię mapy, pozaznaczam wszelkie trasy w związku z atrakcjami... Teraz muszę jednak opanować dom itd., bo mąż daleko.
  21. hej, tak tylko piszę, że jeszcze istnieję :). Stu234 czytałam Twój blog i powiem Ci, że nie Ty pierwsza i niestety zapewne nie ostatnia wycierpiałaś swoje przy porodzie. Gdzieś tu opisywałam swój trzeci poród... Wrogowi nie życzę :O. Oby Twój plan podjęcia się zawodu położnej wypalił. Sama miałam taki pomysł po tym co przeszłam, ale chyba wolę wspomagać pomysł porodów w domu polecany przez tworzący się związek położnych w tym kierunku szkolonych. Hanio niezłe te abstrakcje. Można kupować? Kiedyś sama kilka obrazów namalowałam, ale się \"rozeszły\" a najlepszy został skradziony :P. Mąż właśnie się kładzie spać, bo o 5-tej wyjazd na wschód :). Sama z czwórką dzieciaków znowu... ech będzie walka :), ale z góry wygrana przeze mnie he he heeee. Łebsko mi pęknie z nadmiaru obowiązków. Mam nadzieję, że firma nie padnie pod moimi rządami.
  22. No i zweryfikowałam dane, mąż jedzie do Lwowa. Nie wiem dlaczego, ale mnie na wschód nigdy nie ciągnęło. Wprawdzie do samych Rosjan i innych wschodnich nacji nic nie mam, bo i z jakiej racji, ale jechać tam i zachwycać się tym wszechobecnym betonem i resztkami starych miast... Wolę Brukselę :P albo Amsterdam. To mój klimat. Co do ginących na drogach to mam podobne zdanie, piraci niech się zabijają na drzewach a nie na innych, tych normalniejszych kierowcach. 3 lata temu pijany kierowca zabił mojego kumpla i jego syna. Wracali spokojnie z meczu koszykówki w Grudziądzu. On, jego trzej synowie i kuzyn młodych. A z Bydgoszczy wracała rodzinka: tata-zachlany i wściekły, mama i syn. Teraz słuchajcie. Prowadził syn, bo tata nie mógł dobrze na nogach stać. Syn jechał zgodnie z przepisami. Tata wściekał się, że za wolno. W końcu kazał synowi się zatrzymać i sam wsiadł za kółko. Matka próbowała za wszelką cenę go zatrzymać, ale się nie udało, więc wyciągnęła syna z auta i zadzwoniła na policję, że jej pijany mąż właśnie wsiadł za kierownicę i jedzie do domu. Zanim policja odnalazła go na trasie Bydgoszcz-Grudziądz, było już za późno. Facet nie wyrobił się na zakręcie i z całym impetem i prędkością trzasnął w bok berlinga, którym jechał Czarek z synami i ich kuzynem. Najmłodszy Michał i Czarek zginęli na miejscu. Starsi synowie i kuzyn przeżyli. Pijak zginął na miejscu i nie wiem do końca czy to dobrze czy nie. Za łatwo mu uszło to zabójstwo, bo moim zdaniem to okrutne zabójstwo. Z premedytacją wsiadł za kółko. Ech... Nie ma co się dołować, bo niczego nie zmienię. Szkoda ludzi, a jeszcze bardziej tych co zostali. A tak z innej beczki to dziś przekazuję rodzicom e-tickety na romantyczny tydzień we Wiedniu. Mam nadzieję, że się ucieszą. Wszystko tak zorganizowałam, że nudzić się nie powinni. Udało się nawet wynająć indywidualnego przewodnika. Teraz tylko niech lecą, wrócą i powiedzą, że było ok. Wtedy zejdzie ze mnie stres.
  23. hej, jakby co to żyję. Dzieci i mąż też. Shamanka co by tu nie pisać to i tak ze swoimi problemami jesteśmy sami i już. Tylko nasze własne decyzje mogą lub nie mogą coś zmienić. Takie to pop... życie. Ja dzisiaj wstałam lewą nogą. Pyska darłam na wszystkich od rana jak popaprana. Mąż dostał za niewinność. W końcu wsiadłam w samochód i pojechałam sobie kupić kwiata do ogrodu w OBI. Potem do tesco po 10kg owoców. Myślę, że zmęczenie zaczyna mnie niszczyć, ale dam sobie z tym radę. Jak nie sama to dzieciaki mnie sprowadzą do pionu. Raz czy drugi powiedzą, że nie mam krzyczeć i człowiek zacznie używać rozumu. Zresztą jak wróciłam to było ok. i zrobiliśmy sobie pyszną kolacyjkę. Jak jutro będzie tak samo to samą siebie zagnam do ogrodu i będę obkopywać i pielić wokół drzewek i stawu. Odechce mi się mordę drzeć. Mąż wyjeżdża w tym tygodniu na kolejną motocyklową wyprawę. Tym razem Litwa... chyba :P. Nawet nie wiem gdzie jedzie. Za to ja wybywam 21 i wracam 26. W sam raz na dzień matki czyli do roboty, bo trzeba będzie coś dzieciakom przygotować. Chyba łatwiej będzie przywieźć coś z Leeds. Widzę, że przygotowujecie się na wakacje. Zazdroszczę. Też bym sobie gdzieś pojechała, ale nie mam pomysłu. Nie chcę daleko, bo mi się nie chce wszystkiego organizować itd. Cała ta organizacja zawsze jest na mojej głowie i zamiast odpoczynku to mam jazdę non stop. Jest opcja wysłania całej familii gdzieś w miarę blisko, ale beze mnie :P. To by był raj. Od rana do wieczora sama w domu... Ale jeszcze nie wiem. Teraz mam stresa w związku z wyjazdem męża, potem mój wyjazd a w czerwcu moja najstarsza córa jedzie do Anglii i Szkocji na wycieczkę. Jeszcze w międzyczasie Michalina na trzy dni do Wielonka i Martyna też ma gdzieś jechać z klasą. Można osiwieć, ach sorry, przecież ja już osiwiałam w zeszłym roku...
  24. Ufff... skończyłam malować pokój Aliny :). Teraz tylko jakoś to urządzić i spokój. Został pokój Kaliny, ale z tym się nie muszę śpieszyć. Zdrowia chorym maluchom życzę, bo widzę, że ta popłynięta pogoda daje się we znaki :O. Idę spać przy dźwiękach muzyki Kate Bush (stęskniłam się za jej zjawiskowym głosem). Polecam utwór "Pi".
×