Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lipenka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Lipenka

  1. ożesz... za 4 godziny muszę wstać :O! Czas do łóżka.
  2. Deelite to warrguitar :) gitara i bass w jednym :) Ten model ma akurat 10 strun. Mój idol Trey Gunn na takiej gra. Z \"natury\" jestem basistką, ale w pieleszach domowych, na European Tap Seminar w Belgii i w LA jestem warrgitarzystką :P. Długo by pisać o tej przygodzie. Lepiej posłuchać muzyki :P. www.warrguitars.com
  3. mam nadzieję, że się wyświetli :P mniej więcej tak teraz wyglądam, tylko sobie włosy na tzw. \"boba\" ścięłam http://img218.imageshack.us/img218/3443/grayom2.jpg
  4. Nadiya kiedyś, jak miałam profil na NK to miałam tu fotkę w stopce no i na NK trochę zdjęć. Jestem zwyczajną babką po trzydziestce. Kalina jest całkiem \"normalna\" jak na swój wiek. Co do chodzenia to cały czas tylko przy meblach albo za rączki. Najszybciej przemieszcza się raczkując. Nie wysyłałam fotek na pocztę, bo nie miałam do tej starej dostępu. W sumie nawet na ten dostęp nie nalegałam :P. To jednak moje czwarte dziecko i jakoś tak bardzo się już nie nakręcam postępami jak kiedyś :). Nawet przy ząbkowaniu wiedziałam kiedy się wybiją obserwując intensywność objawów. Tak samo jest z innymi sprawami. Intuicyjnie i nie tylko wiem co mnie czeka. Doszło do tego, że lekarzowi tłumaczyłam pewne sprawy związane z Kaliny rozwojem, jak to się zadziało, że jest tak czy tak. Ale to mój znajomy, więc nasze rozmowy są bardziej na luzie. Znajdę jakąś fotkę i wkleję link. Co do filmów to mam tylko z TropicalIsland, ale wolę ich nie umieszczać w sieci. Olam :) ja z moim też od 17-stu lat razem, ale dopiero 15 rocznica pożycia małżeńskiego w tym roku :P
  5. hej, widzę, że na forum smutki i radości... Po prostu życie :). Shamanka ja coś widzę, że Ty bardziej się starasz od swojego męża. Któraś z dziewczyn pisała o swojej metodzie pisania listu. Może w Twoim przypadku to strzał w dychę. Jeżeli szanowny małżonek nie jest w stanie wysłuchać, w czym problem tkwi itd. to może taki list dotrze bardziej. Facet musi zrozumieć, że stając się rodzicem trzeba się pogodzić ze zmianami. Nie możesz nad nim latać, biegać, chuchać i dmuchać, żeby było dobrze. Trzeba się wspierać, bo jak człowiek jest sam to niestety, wszystkiego nie ogarnie. Jak my budowaliśmy dom to Ci powiem, że byłam już z pozwem w sądzie :P. Ciągłe problemy jak nie z pieniędzmi to z wyborami co kupić, jak znaleźć kompromis między tym co chcemy mieć a na co nas stać itd. Raz ja się upierałam, że ma być tak raz on. Jakoś się wybroniliśmy wspólnie dzięki wspólnym gdybaniom jak to będzie, jak już zamieszkamy, jak będziemy spędzać zimowe wieczory z książką przy \"kozie\" (mamy kominek wolnostojący Jotula ;) )... I te momenty nas chyba uratowały. Teraz zaczynamy budowę drugiego domu. Na razie jest w fazie projektowania i już są pewne niesnaski. Ja mam konkretne wymagania (choćby 6 sypialni, bo nie wiem jak to będzie za 10 lat i trzeba mieć w razie czego miejsce dla cór). Czasem strach mnie oblatuje jak dam radę z tym stresem budowania, ale muszę to zrobić, bo to inwestycja na przyszłość. Jak nie ja to choć dzieciaki będą miały jakieś minimalne zabezpieczenie. Krenina już wiesz co jest. Teraz będzie tylko lepiej :);) (jakieś tam pałeczki perkusyjne czy małe djembe bym kupiła hahaha :) ) Olam macie jeszcze M72? My mamy MW750 :) i sporo zlotów za sobą. Kto wie, może kiedyś się spotkaliśmy gdzieś w Polsce :). Jak się uda to w tym roku coś zaliczymy. Ja na swoim motorku (virago535) a mąż na MW :) A Kalina ma katar. Noc była bezsenna :O, ale damy radę. Wyjścia nie ma.
  6. hej, zaznaczam obecność. Karenina! Padaczka nie jest dzisiaj niczym strasznym. Nie napiszę Ci, że współczuję itd., bo jestem przekonana, że dacie sobie z tym radę. Sama mam a raczej miałam taki problem. Niestety u mnie tomografia jest bezlitosna i pokazuje problem dokładnie. To, co opisywałaś jako utratę przytomności a raczej kontaktu z otoczeniem znam z autopsji. Wiem, jak się człowiek czuje przed, w trakcie i po epizodzie. Najgorzej jest po. Człowiek zaczyna widzieć i zupełnie nie wie kim jest, gdzie, z kim i w ogóle o co chodzi. Na szczęście to nie boli :) i nie jest zbyt uciążliwe. Mogę Cię uspokoić tylko tym, że da się z tym żyć, osiągać swoje cele, pracować i w ogóle wszystko się da! Konsekwencją tego u mnie jest... artystyczna dusza, talent muzyczny i plastyczny ;). Być może będziemy mieli kiedyś wielkiego muzyka lub artystę w Twoim synu? Kto wie :). Nie daj się NIKOMU zdołować. Nie daj sobie wmówić, że epilepsja to wstyd lub jakiekolwiek upośledzenie, bo tępaki (ludzie, którzy gówno wiedzą i jedzą) nadal potrafią do tego tak podchodzić. Nie pozwól też sobie na wmawianie, że to Twoja lub Twojego męża wina, bo znajdują się i tacy idioci nawet wśród lekarzy. U mnie w rodzinie nie było przypadków epilepsji u przodków, na których bezkrytycznie próbowano zwalać winę. Kilku dobrych lekarzy (w tym profesorów) nie zdołało ustalić jak to się stało, że mam taką a nie inną budowę mózgu (mam coś na kształt guza, ale wypełniony jest płynem rdzeniowo-mózgowym... nie chce mi się pisać dokładnie, bo skomplikowane to jest). Tylko jeden lekarz powiedział mi, że taka moja \"uroda\" i muszę z tym żyć, ale nie mam się martwić, bo Einstein miał podobnie. No i pogratulował talentu artystycznego, choć nie wiedział, że muzykuję. Na szczęście poziom wiedzy wśród samych Polaków no i lekarzy systematycznie rośnie. Współczuję tylko tych badań. To nic nie boli, ale trochę przeraża widok tych wszystkich urządzeń. Potrwać też może dopasowanie leku i dawki. Na pocieszenie mogę dodać, że można z tego wyrosnąć czego Marcinkowi życzę. Ja od lat mam się dobrze bez jakichkolwiek leków :).
  7. hej, zaznaczam obecność. Karenina popieram Twoją decyzję o prywatnym neurologu. Pewnie zaleci EEG i być może tomografię głowy. Ja miałam podobne objawy. Takie niby omdlenia z otwartymi oczami, bezwładne ciało itd. Jednak nie znaczy to, że u Twojego Marcinka ta sama dolegliwość. W razie czego zapisz sobie dokładnie co się działo bezpośrednio przed zasłabnięciem (czy zmieniło się cokolwiek w jego zachowaniu bezpośrednio przed tym), jak wyglądał w trakcie zasłabnięcia i zaraz po (czy nie był czasem zdezorientowany, śpiący itp.). Trzymaj się dzielnie. Będzie dobrze! A u Kaliny bez większych zmian. Chodzi przy meblach, czasem puszcza je i próbuje stać bez podparcia, ale szybko ląduje na pupie. Ostatnio coraz częściej chce, żebym ją brała na ręce, albo tuliła. Jakaś taka łasa na wszelkie czułości jest. No i najgorsze, że zaczyna być zazdrosna. Jak tulę Martynę czy Michalinę to ona normalnie biegiem raczkuje i czepia się moich spodni i mam wrażenie, że chce się wspiąć na mnie. Nawet jak sobie siedzę na sofie a mąż leży z głową na moich kolanach to ona zaraz przychodzi, staje przed nami i marudzi, że chce do mamy (\"mama, mama, mama\"). Obawiam się, że będzie miała ciężko, bo nie zamierzam jej traktować inaczej niż starsze córy :P.
  8. hej, zaznaczam obecność. Cierpię na chroniczny brak czasu :P. Coś widzę, że tu źle się dzieje. Jakieś dziwne zachowania, problemy z pocztą? Co do IP to lepiej coś takiego zgłosić do administratora tego forum, bo inne opcje to jednak naruszanie prawa. Pewnie można by shakować stronę, ściągnąć ją jakoś nielegalnie z serwera po złamaniu hasła i odczytać poszczególne IP. O ile dana osoba nie ma dynamicznego IP (czyli każdorazowo łącząc się z internetem, otrzymuje inny numer) to admin raz dwa połączy wpisy pomarańczki z czarnym nickiem. Zastanawia mnie motywacja osób, które czerpią radość ze złośliwych występków wobec innych kobiet (na dodatek kobiet, które mają podobne problemy). Co do poczty to ja nie muszę mieć do niej dostępu. Wolę być bardziej anonimowa. Mój mail jest przy nicku i gdyby którakolwiek z Was chciała pokorespondować to zapraszam. Co do Kaliny to od jakiegoś czasu stoi w miejscu. Raczkuje, chodzi przy meblach, ma te 6 zębów już całkiem dużych. Na razie nie chce chodzić sama i jej nie zmuszam. Wystarczy, że już jej wszędzie pełno tylko przy raczkowaniu. Co do diety to coraz bardziej woli nasze jedzenie od słoiczkowego, więc zjada pół na pół. Mleka zjada koło 250ml na jedno posiedzenie. Łącznie koło litra na dobę. Dość sporo, ale gruba nie jest. Widocznie ma taką potrzebę, ale zastanawiam się nad zastąpieniem jednej butli modyfikowanego mlekiem sojowym. Niech przyzwyczaja się do zdrowszych smaków. Może podam jej dziś trochę sojowych flaczków. Nadiya podziwiam Twoją walkę z kilogramami. Ja ważę tyle co przed ciążą, ale to nadal 5kg za dużo jak na mój wzrost. Mieszczę się w prawidłowym BMI, ale jednak wolę mieć rozmiar 38 niż 38-40. Moim problemem nie jest ani brzuch, ani biodra tylko ramiona i uda. Mam masywne mięśnie (pewnie zatłuszczone) ramion i ud. Mąż tego tak nie widzi, ale ja chyba mam inne \"postrzeganie\".
  9. hej, wróciłam z dzieciakami z TropicalIsland. Wyszalały się za wszystkie czasy na zjeżdżalniach, placu zabaw, na \"plaży\" i lagunie. Na pewno tam wrócimy, bo warto. Kalina szalała w wodzie. Nie mogłam jej wydostać. Kładła się na wodzie, parę razy mi zanurkowała... Ogólnie wielki szał w wodzie. Czuję, że latem będę od rana siedziała z nią w basenie :P. Powoli ujawnia się jej \"charakterek\". Taki mały zbir z niej jest. Już po mimice wiem, że kombinuje z brojeniem. Ulubione zajęcie to uciekanie przede mną z głośnym śmiechem. Cieszy mnie to, że Kalina już ładnie żuje. Ostatnio dałam jej kawał bułki do ręki i radziła sobie nieźle. Całkiem dobrze poradziła sobie też z parówką. No... muszę przerwać, bo Kalina przyszła z kupskiem :P
  10. hej, zaznaczamtylko obecność. Nie mam na nic już czasu. Czasem wejdę poczytać, ale nie mam takich problemów jak Wy i nie mam co pisać. Zresztą zawalona jestem pracą. Wmawiają nam kryzys ale jak kiedyś mówiłam, za dużo jest w Polsce do zrobienia, żeby bawić się w kryzysy. Piszą, że ludzie są zwalniani wszędzie a to bzdura. Przynajmniej u nas. Dopiero w poniedziałek zabieram córy do Tropical Island. Tydzień ferii musi im wystarczyć niestety. Kalina już pięknie raczkuje. Jest dzika jak Martyna. Zamiast spokojnie się poruszać to wszystko biegiem. Pewnie wstaje przy meblach i robi bokiem kroczki i to stając na całych stopach. Na palcach stawała już 2 miesiące temu jak ją do skoczka wsadzałam na 10 minut dziennie. Chyba będzie chodziła najszybciej z moich cór. Lekarka mówi, że nadrobiła wszelkie straty spowodowane niedokrwistością i stwierdziła, że dzieci starsze od niej o dwa miesiące nie zawsze są tak zwinne i wyćwiczone. Cieszy mnie to i trochę martwi, bo szybciej będę miała latanie za nią :O. Cieszy mnie też, że jest wszystkożerna. Tylko niestety coraz mniej chętnie zjada obiadki ze słoiczków. Jak smakuje to co my jemy to ma gdzieś jałowe smaki. Nawet warzywa, które sama gotuję na parze, więc i bez soli są dla niej smaczniejsze niż te słoikowe. Ugotowałam ostatnio zielony groszek i dałam jej kilka kuleczek to wkładała je do buzi i żuła aż jej się uszy trzęsły. Dostała też kawałek piersi z kurczaka z naszego obiadu i też wniebowzięta była. Ona po prostu chyba lubi żuć. Jej ulubioną zabawą jest uciekanie przede mną i podawanie mi różnych rzeczy. Ja daję jej ona mi oddaje. Kolejna ulubiona zabawa to \"granie\" pałeczką od perkusji po wszystkim od podłogi, przez ściany, aż do blatu kuchennego gdy siedzi w swoim krzesełku. Garnie się też do stojaka z gitarami. Dobrze, że wyniosłam perkusję na pięterko, bo już bym tu miała niezłe zgrywki :P.
  11. hej, zaznaczam obecność. Kalina rozwija się bardzo dobrze. Z jedzeniem większych problemów nie ma. Lubi obiadki ze słoiczków i moje też. Często je i to i to. Lubi chrupać swoje ciasteczka, moje zresztą też. Jest bardzo samodzielna i stara się mi wyrywać łyżeczkę, którą jest karmiona. Nawet trafia nią ładnie do buzi, tylko czasem zawartość nie dociera w całości :). Ładnie radzi sobie z chodzeniem bokiem przy stoliku kawowym. Czasem próbuje się puścić jak stoi, ale zaraz leci na pupsko. Rozwija się bardzo szybko, ale to normalne. W końcu ona jest czwarta z kolei :). Tak czytam Pampusię i włoś mi się jeży na głowie. O co chodzi z tym laniem wosku, bo nie rozumiem? I co to za oznaki rzekomego \"przestraszenia\"? Wiecie co? Ja to czasem mam wrażenie, że niektórzy nie powinni mieć dzieci, bo są zbyt... tępi. Mocne słowo, ale totalny brak edukacji mnie po prostu boli. Kołtuny na głowie oznaką przestraszenia, wylewanie wosku na głowę (to powinno być karalne!), jajko na głowę... kur.. co to jest? Dla mnie to pewna forma znęcania się nad dzieckiem i tyle. Pampusia nie dziwię się, że Cię to lekko oburzyło, bo rzeczywiście w XXI wieku tacy ludzie to absurd.
  12. hej, zaznaczam obecność. Nie ma mnie tu zbyt często, bo mam na głowie masę pracy. Niedługo sadzimy las na naszej wielkiej działce w Dolinie Wisły. Poza tym architekt, organizacja wyjazdu na ferie, organizacja prac w moim ogrodzie, gdzie ma stanąć w tym roku konkretny basen i sama już nie wiem w co łapska włożyć. A to wszystko przy asyście raczkującej, wszędobylskiej Kaliny, która nie usiedzi na miejscu. Ona mi wstaje przy meblach i próbuje chodzić a ja nie mam już pomysłów jak ją od tego odciągać. Nic nie daje, że się przewraca na tyłek. Ona się tylko uśmiecha i wstaje nadal. Nawet z pozycji raczkowania prostuje te swoje nogi i czasem mam wrażenie, że za chwilę trzaśnie mi na twarz. Cieszę się, że dzieciaki mają ferie, bo przynajmniej mnie odciążą w obowiązkach domowych. Olam mam pytanko. Twój mąż jest historykiem i pisze książki. Czy możesz zdradzić jaka jest ich tematyka? Mój mąż jest fascynatem historii, ale z okresu II wojny światowej. Ma dziesiątki książek o formacjach wojskowych SS i innych. No i jest wariatem na punkcie militarów, sprzętu itd. Szuka też fortyfikacji na naszych terenach. Udziela się na jakimś forum dotyczącym właśnie tej tematyki. Jeździ po bunkrach i robi zdjęcia. Ma nawet przedwojenne niemieckie mapy naszych terenów. Po prostu fascynat. Zastanawiam się jaka część historii jest konikiem Twojego męża.
  13. hej, Shamanka dużo wytrwałości życzę i cierpliwości. Nie daj się nikomu zgnębić. Zresztą widzę, że masz głowę na karku i masz swoje zdanie a to najważniejsze. Facet to facet, pewnie go \"boli\", że więcej uwagi poświęcasz Tosi, ale to naturalne, słuszne i kiedyś Ci za to podziękuje. Ja miałam podobnie. Wieczne niezadowolenie a teraz to \"świetne dzieciaki rodzisz\". Dasia NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, że dziecko półroczne musi raczkować czy robić cokolwiek więcej. Nawet nie musi siedzieć i tyle! Jak urodziłam Alinę to też naokoło wszyscy truli, że w wieku CZTERECH miesięcy to ich dzieci siedziały!!! Nawet kilka osób próbowało wymusić na mnie, żebym sadzała na siłę w poduszkach :O. Co do chodzenia to Alina zaczęła nieśmiało chodzić w wieku 13 miesięcy i nie zmuszałam jej do tego wcześniej, bo po co. Michalina była szybsza, bo w wieku 10 miesięcy puściła mebel i nieświadomie przeszła kilka kroków. Martyna też dopiero po ukończeniu roczku zaczęła chodzić a Kalina pewnie zrobi jak Michalina. Zawsze znajdą się osoby, które stwierdzą, że jeżeli dziecko czegoś jeszcze nie robi to jest na pewno chore. Bzdura. Dziecko samo wie kiedy może sobie pozwolić na więcej i już. My to sobie możemy najwyżej wspierać rozwój a nie wymuszać. A martwić to się można jak są jakieś poważne zaburzenia rozwoju a takie to lekarz zobaczy od razu na zwykłym ważeniu czy badaniu dziecka. Teraz spadam, bo robotę mam.
  14. hej, zaznaczam obecność. Wchodzę rzadko, bo mam masę pracy przed wyjazdem na ferie z dzieciakami. Papierki w tym kraju mnie rozp... Nawet do zwykłej przejażdżki po Unii Europejskiej trzeba się użerać z tymi padalcami w urzędach, bo łaskę robią, że mi papiery o ubezpieczeniu zdrowotnym wydają. I tak kupuję ubezpieczenie prywatne na ten czas za granicą, bo przecież nie jestem naiwna i na nasz NFZ to nie liczę :O. Szał zakupów u mnie przez ten wyjazd. Moje córy rosną jak na drożdżach. Najstarsza to już mi może napluć na głowę :P ma 171cm wzrostu a ja 165 hehe. I znowu widzę, że kłopoty z facetami. Czasem trzeba odpuścić i nie walczyć z nimi. To jednak duże dzieci. Niestety cały czas trzeba mieć ich na oku i obserwować czy zachowania nie robią się typowe... wiecie o czym piszę.
  15. KasiulaSz pomyślcie o pediatrze-neurologu najlepiej prywatnie i opiszcie oboje jak to dokładnie wyglądało.
  16. hej, zaznaczam obecność. U nas w miarę dobrze. Piszę w miarę, bo cholera męczy mnie to przeziębienie i męczy. Mała na szczęście jakoś się przed tym broni, chociaż ma więcej wydzieliny z nosa i kto wie co będzie za kilka dni. Tak \"po łebkach\" przeczytałam ostatnie strony i zwróciłam uwagę na problemy ze snem ostatniej nocy. Kalina też miała jakieś dziwne zachowania. Budziła się, wierciła, marudziła. Może jakaś znaczna zmiana pogody będzie? Nie wiem sama o co chodzi. Co do ząbków i kolejności wyrzynania to u mnie wszystkie córy miały pierwsze 6 zębów w następującej kolejności: dwie dolne jedynki, dwie górne jedynki, dwie górne dwójki. Nie pamiętam dokładnej kolejności poszczególnych zębów. Tylko Alinie wychodziły po dwa jednocześnie. Kalina ma już 6 ząbków i radzi sobie z gryzieniem całkiem nieźle. Najchętniej gryzie moje palce. Niby złapie żeby wstać i zaraz potem następuje atak :D. Olam moja Kalina też nie uleży spokojnie przy przewijaniu. U nas to jest normalnie regularna WALKA. Shamanka nie chciałam Cię martwić tą kaszką i Chinami, ale oddział Nestle w Chinach dał ciała. Na pewno pamiętasz aferę z ich mlekiem NAN. Kilkoro dzieci zmarło, bo komuś nie chciało się umyć zbiorników i użyli zabrudzonych do produkcji. Nie mam nic do Chin, ale nawet jak kupuję warzywa to sprawdzam kraj pochodzenia i unikam chińskich. Choćby dlatego, że wiem, że np. piekny, biały, jędrny czosnek sprzewdawany w siateczkach najczęściej pochodzi z Chin. Oni go tam wybielają chemicznie, szprycują chemią, żeby nie wyrastał i może bardziej zaszkodzić niż pomóc w przeziębieniach. Dlatego staram się kupować te produkty, które są od nas. Czosnek ma mieć kolor lekko różowy, ma prawo wyrastać a nawet gnić jak za długo się go nie zużywa. Chiński najwyżej zacznie czernieć czy schnąć :O. Dobra wracam do roboty, bo mam dzisiaj trochę do zrobienia.
  17. Widzę, że ciągle są problemy z tą kaszką Nestle. Zapewne już nie będą nasi jej sprowadzać. Oby nie miało to związku z Chinami i słynną aferą w tamtejszych zakładach Nestle. Trzeba uważać na wszystko co od nich jest sprowadzane :O. Co do szybkiego rozwoju mojej Kaliny to składają się na to nie tylko moje ćwiczenia z nią (mam takie różne sposoby), jej obserwacja starszych sióstr, ale też geny. Mój mąż też był taki szybki. W ósmym miesiącu chodził, więc geny też tu mają jakiś wkład. Nie porównuję jej z innymi dziećmi, nawet z jej siostrami. Nie sprawdzam jak to było z ich wagą w danym miesiącu itd., bo każda jest inna i tak ma być. Zauważyłam ostatnio, że ona bardzo lubi rytm :). Cieszę się jako muzyk sekcji rytmicznej :P. Lubi też słuchać jak gram i próbuje szarpać struny. Fajnie reaguje też na pianino i chyba jej kupię jakiś mały klawisz. Taki z jedną oktawą, żeby się osłuchała. Wracam do pracy, bo cholera nic nie chcą za darmo dawać nigdzie :P a mała śpi, więc mam czas.
  18. hej, widzę, że jeszcze żadna z mam nie była tu dzisiaj... To otwieram dzień.
  19. hej, a ja już od jakiegoś czasu mam chodzik. Kalina biega w nim po całym domu. Nie kupuję kojca, bo wiem, że jej tam nie utrzymam :P. Co do krzesełka do karmienia to kupiłam już miesiąc temu. Kalina szybko stabilnie siedziała, więc musiałam kupić, żeby ją unieruchomić do karmienia łyżeczką :). Kupiłam krzesełko na tyle wysokie, żeby mogła z nami siedzieć przy rodzinnym kuchennym blacie. Jest świetne. http://esklep.babyfant.pl/site/ogal.php?url=krzeselka/zuma/ztlem.gif Dzisiaj Kalina pierwszy raz wstała samodzielnie przy meblu. Chwilę się posiłowała i upadła na pupę z uśmiechem. Ona bardzo chce się szybko przemieszczać. Widzi jak siostry szaleją i sama chce. Próbuje je gonić raczkując, ale niestety musi jeszcze poćwiczyć mięśnie. Cała aż się trzęsie i mieli tymi nogami w miejscu, bo ręce zapominają, że potrzebna współpraca. Niestety mam drewnianą podłogę w salonie, która przechodzi w kafle w kuchni. Jest dość ślisko i nie będzie jej łatwo. Do chodzika zakładam jej miękkie buciki z gumową podeszwą, żeby mogła się odepchnąć. Co do chodzików i opinii. Moje wszystkie córy miały chodziki :). Żadna nie miała problemów z chodzeniem, stawami, kręgosłupem itd. Zresztą mój lekarz mówi, że używanie chodzika jest kwestią wyboru rodziców i on nie jest ani ZA ani PRZECIW. Jak rodzicom wygodniej to czemu nie. Jak nie to po co wydawać kasę. Tyle w temacie. Tak samo kojec. Ja nie kupię, bo charakter Kaliny jest taki a nie inny. Widzę, że to nie dla niej. Natomiast na pewno kupie bramkę do schodów i ogrodzenie kominka (a mam kozę Jotula, więc trzeba). Jednak jadę na ferie z dzieciakami :). Cieszę się. Córy wybrały fajne miejsce i w miarę blisko. Tropical Island w Brand. To jakieś 50km od Berlina. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawiły. Chętnie bym popatrzyła też na jakieś góry jak bywało w ferie, ale... niech mają.
  20. hej, zaznaczam obecność. Kalina ma już 5 zębów: dolne jedynki, górne jedynki i górna lewa dwójka. Teraz leci prawa. Co do tzw. osiągów to nie porównujmy dzieci do siebie, bo to bezsens. Mamy przecież inne geny. Kalina chodzi w chodziku po całym domu a jak ją posadzę na podłodze to przemieszcza się po swojemu, bo prawdziwe raczkowanie to to nie jest. Rozwija się zdecydowanie szybciej niż poprzednie córy, ale to dzięki temu, że ma trzy starsze siostry, obserwuje je, chce się z nimi jakoś \"dogadać\", bawić itd. Nie na darmo mówi się, że każde następne dziecko jest \"szybsze\". To właśnie wynik tych obserwacji. Dziecko dąży do tego co widzi wokół. Kalina próbuje wstawać przy stoliku kawowym i przy sofie. Nie podoba mi się to i staram się ją trochę stopować. Wystarczy, że ma chodzik. Jakiekolwiek próby położenia jej na brzuchu kończą się tym, że przekręca się na bok i siada. Nie lubi leżeć i już. Niestety coraz mniej też lubi siedzieć :O. Jak widzi siostry ganiające wokół niej to rwie się do wstawania i tyle. Co do jedzenia to doskonale radzi sobie z gryzieniem herbatniczków (te pierwsze ciasteczka). Radzi sobie też z jabłkiem i bananem. ALE to jej żucie to wynik tego, że od czwartego miesiąca dawałam jej łyżeczką kaszki i wprowadzałam nowe pokarmy. Dzieci szybciej łapią żucie jak są karmione łyżeczką. Ma już ulubioną potrawę. Zupa pomidorowa z ryżem. Z deserków to jogurty. Uwielbia je i drugie śniadanie to właśnie jogurt. A na noc lubi kaszkę manną z dodatkiem czekolady. Ok. Idę spać, bo jestem wykończona. Wróciłam niedawno z koncertu Australian Pink Floyd. Niesamowite przedstawienie, coś wspaniałego.
  21. hej, zaznaczam obecność i wracam do \"roboty\".
  22. no i dziękuję za słowa otuchy Hanio i Karenina, jakoś mi te obawy przechodzą, ale mam chwile słabości :) Ostatnio sobie gadam z najstarszą córą o tych moich przemyśleniach, że przez to, że mam tyle dzieci to mogą czuć się takie jakieś... zaniedbane, ale zapewnia mnie, że tak nie jest. Za to na tatę narzekają wszystkie trzy :P, ale to inna bajka. Tata po prostu wymaga od nich więcej niż mama :D.
  23. hej, no Nadiya... Dobrze, że to TY spałaś z dzieciaczkami w domu, bo wiesz jak to faceci :P. Nie chcę im ujmować niczego, ale to my MATKI mamy czujny sen. Kto wie jak to by się skończyło gdyby mąż sobie spał z nimi. Mężczyźni często mają twardy sen i nawet taki dym mógłby nie obudzić go na czas. A dym może przecież dzieci podusić. Co do czadu to oprócz tego, że nie ma zapachu, nie widać go itd. to czasem, gdy jest minimalnie zanieczyszczony to pozostawia charakterystyczny, słodkawy posmak na podniebieniu. Pierwszym objawem zaczadzenia są uderzenia bólu głowy (czasem takie kłujące), senność a jak już się zaśnie to często się człowiek wybudza z bólu głowy właśnie i to już sygnał alarmowy, żeby jak najszybciej wietrzyć... Trochę wiem o czadzie i jego działaniu, bo przeżyłam taką \"przygodę\" jako dziecko :P
  24. peg, sorki, ale wcześniej nie miałam czasu odpisać. Dopiero ogarnęłam \"dom\". Tak jak piszesz: główka wyżej, o ile nie ma zielonego śluzu z noska, bo jak jest to może zainfekować gardło, krtań itd. to już lepiej żeby stał wyżej i odciągać częściej. Nawilżanie non-stop. Co jakiś czas misa z gorącą wodą z wkroplonym Amolem. Najlepiej w łazience taką misę z wrzątkiem i Amolem postawić i usiąść z dzieciaczkiem na czas parowania. Świetnie inhaluje i odtyka nosek. Poza tym podaję wapno w syropie co wspomaga odporność i łagodzi trochę infekcję. Kilka kropli Cebionu też nie zaszkodzi. Jeżeli zaczyna się gorączka, która przekracza 38,5 stopni C to podaję albo panadol w syropie albo czopek Efferalgan (ale gdzieś pół czopka). No i podaję duuużo picia, bo w czasie przeziębienia dzieci muszą więcej pić. Co do kropli do noska to Nasivin jak najbardziej, ale z umiarem i góra trzy dni. Niestety niszczy śluzówkę u takich maluszków :O. Lepiej sól fizjologiczną wkroplić (ze dwie kropelki na dziurkę wystarczą, żeby ulżyć). A babciny sposób na \"wyciągnięcie przeziębienia\" to nasypanie do skarpet bawełnianych ziarna gorczycy i nałożenie ich na noc :). Moja babcia tak leczyła przeziębienia u swoich dzieci i u nas - wnuków.
  25. hej, weszłam się przywitać :) i już wracam do dziecięcia.
×