Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Amazonka99

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Amazonka99

    nieudane spotkania w realu

    Od kilku juz dni czytam wasze wypowiedzi, raz ze wspolczuciem, raz z usmiechem na twarzy, ale jakos nie zdobylam sie na to, zeby samej dodac swoj kawalek historii - az do teraz, po wydarzeniu majacym miajsce ostatniej nocy. Sluchajcie dziewczyny - historyjka, a w niej opisani faceci jest tak zalosna, ze az smieszna. Zaczelo sie na poczatku zeszlego roku, kiedy to zwialam od swojego owczesnego chlopaka, nazwijmy go Pan J., po tym jak nie wytrzymalam jego fizycznego i psychicznego znecania sie nade mna. Myslalam sobie, ok, moze powinnam postarac sie znalezc inna bratnia dusze, dzieki ktorej znalazlabym podpore, moglabym wrocic do normalnego zycia i nie marttwic sie wiecej o tego palanta...ktorego nadal bardzo kochalam. Utworzylam sobie profil na randkowej stronce i zaczelam sie umawiac na kawki. Niestety - jeden wielki niewypal. Umowilam sie moze z 4 facetami. Z nich jeden fajny z wygladu, ale widac, ze szukal jednorazowych przygod, 2-gi nie w moim typie, a jak mnie zlapal do pocalunku na 1-szej randce, az mi sie niedobrze zrobilo - splawilam go niedlugo potem, 3-ci z wygladem tez nie grzeszyl (wprawdzie ladne oczy, ale uszatek), a i chyba ja mu nie wpadlam w oko, nie spotkalismy juz sie wiecej, i w koncu ostatni - z wygladu nie najgorszy, lekka nadwaga, zazwijmy go Pan S. To byla nietypowa randka, bo ze swoich profilow wyczytalismy, ze oboje lubimy wedrowki po gorach, no i omowilismy sie na 1-dniowa wspinaczke, w czasie ktorej moglismy nie bardziej poznac.Bylo sympatycznie, ale po kilku randkach wydawalo mi sie ze facet zbyt bystry nie jest. Facet szczegolnie gadatliwy nie byl i nie zadawal mi wielu pytan, przez co nie moglam sie otworzyc i poczuc swobodnie w jego towarzystwie. NIe bylam pewna, czy to poziom inteligencji czy jeszcze niedojrzalosc zyciowa (takze glupie teksty czasami sypal w odpowiedzi w ramach niewyczucia nastroju, albo jak cos mowilam o swoim codziennym zyciu, zeby mnie blizej poznal, to robil miny typu \' ojej, biedactwo, zaraz mi sie tu poplacze\'). W kazdym razie po tych kilku randkach powiedzialam mu, ze to nie jest to, czego ja oczekuje od drugiej osoby w tym okresie mojego zycia. Splawilam go. A raczej staralam sie go splawic przez poltora roku. Na poczatku, gdy mu powiedzialam \'adios\' siedzac w kawiarni, odszedl z podkulonym ogonem. Nawet odchadzac poplakal sie pokatnie, bo zdazyl sie juz we mnie zakochac. NIe odzywal sie przez kilka miesiecy. Ja w tym czasie wrocilam do swojego stuknietego ex (nie pytajcie czemu - glupie baby za duzo szans daja jak za bardzo kochaja). Poza tym zwatpilam, ze kogos wyjatkowego spotkam. I tak z nim dlugo nie pociagnelam, zwialam juz na dobre po kolejnej wiazance jego epitetow i zachowan uwlaczajacej mojej godnosci osobistej. W kazdym razie Pan S. odezwal sie ponownie po kilku miesiacach i chlipal mi co jakis czas przez caly nastepny rok, jak to on zaluje swoich niedojrzalych zachowan i jaki to on glupi byl, ze przez niezrozumienie mnie stracil dziewczyne swojego zycia. Ja mu caly czas na to, ze mi przykro, ale nie wlaczam go do czesci swojego zycia. No i cos kolo tego etapu mojego zycia zaczepil mnie na necie pewien facet, nazwijmy go Pan P. Pan P. W ciagu kilku miesiecy tak sie we mnie internetowo zadluzyl (pozniej juz tez telefonicznie, a dzieki kamerkom i zdjeciom wiedzielismy jak wygladamy), zreszta on zaimponowal mi takze, ze postanowil do mnie przyjechac z drugiego konca globu. To byl szczesliwy etap w moim zyciu i czulam sie jak w skowronkach. Nawet mielismy juz wstepne plany na przyszlosc. Spotkanie bylo super, ale z totalnym zaskoczeniem dla mnie, a mianowicie po godzinie przebywania ze mna oswiadczyl mi sie! Spekalam na poczatku, no bo w koncu praktycznie go nie znalam w realu a tu takie pytanie wiazace pada...Myslalam sobie, jak odmowie to go moge rozczarowac i tym wszystko popsuc juz na samym poczatku, a ze ja tez o nim myslalam powaznie i wiedzialam, ze jesli oswiadczyn nie przyjme teraz to nastepne spotkanie moze sie zdazyc po dluuugim czasie (daleka odleglosc miedzy nami i problemy z dokumentami, a chcielismy byc razem). W koncu zebralam swoja kopare z ziemi i postanowilam isc na calosc i zobaczyc co z tego bedzie. W koncu pierscionek to jeszcze nie slub. Ufff... Niestety Pan P. niedlugo po powrocie do swoich rodzinnych stron poczul sie zbyt pewnie w stosunku do mnie. Zaczal sie obrazac jak dzieciak (facet 37lat!) jak mu mowilam, ze wyszlam sobie na piwko do pubu dla zabicia czasu, czy takie tam podobne. Wtedy urywal kontakt na kilka dni, nawet jak ja chcialam wytlumaczyc o co chodzi, to w sms-ie \'nie, bo to nic nie zmieni\' i odmawial mi tej jedynej lacznosci jaka z nim jaki mialam - nie odbieral telefonow dopoki sie nie odbrazil. Ja powinnam przeciez w domu teraz juz siedziec, prowadzic zycie praca-dom-praca, bo jak slyszal, ze robie co innego to fochy lecialy az milo. Po pewnym czasie rozpracowalam ta jego strategie i przy nastepnym takim locie w koncu sie wk...am i zostawilam mu wiadomosc na poczcie glosowej, ze jak chce to pierscionek moge mu wyslac poczta. To byl koniec mej historii z \'narzeczonym\', haha! Az sie smiac chce teraz. Ale to jeszcze nie koniec! Pan S. (ten internetowy facet z ktorym bylam w gorach) mial dobrego nosa chyba, bo po kilku miechach mojego bycia singlem (nawiasem mowiac, bardzo mi sie zycie singlem spodobalo-zero stresu) znowu sie ze mna skontaktowal. Umowilismy sie na kawe raz i drugi, i w koncu po raz pierwszy szczerze porozmawialismy. Ja mu wyjasnilam, dlaczego wtedy odeszlam, on przeprosil i poprosil zebym mu wybaczyla, ze kompletnie nie zdawal sobie sprawy, przez co ja wtedy przechodzilam (nigdy sie mnie wtedy nie spytal). Ale tym razem wydawal sie byc duzo dojzalszy. Pomyslalam sobie, ze przez 1,5 roku faktycznie mogl zrobic facet postep, a i kontaktowalismy sie tez okazjonalnie w ciagu tego czasu, wiec mu nawet ufalam, a on mi. Od jakiegos miesiaca sie spotykamy. I teraz wyobrazcie sobie najlepsze - wczoraj w nocy lezymy sobie w lozku. On zaczyna gre wstepna, ja mu mowie, ze sorry, dzis nie bo dopiero co wrocilam z koncertu, jestem zmeczona i musze wstac za 4 godziny do pracy. On na to ok, w porzadku, ale ze musi wziac tabletki nasenne bo ma teraz za duza ochote i nie bedzie mogl zasnac. Mysle, biedactwo, moze robotka reczna mu pomoze, poswiecam sie, ale po jakims czasie on mowi ze chyba nic z tego, bo jak on nie widzi, ze ja mam tez przyjemnosc to jemu tez raczej nie wyjdzie...Po czym...siegnal do kieszeni spodni i ...wyciagnal maly wibratorek dla mnie (!!!!!! :O ) ze slowami, ze moze mi tez dobrze w kilka minut zrobic, jesli nie mam nic przeciwko!!! Oczywiscie ze mialam przeciwko (wyobrazcie sobie - z facetem od niecalego miesiaca, nigdy kwiatow jeszcze od niego nie dostalam, ale wibrator juz mam! lol!!!) Powiedzialam \'dobranoc\', odwrocilam sie od niego tylkiem i poszlam spac...Rano po prostu wyszlam z domu...siedze teraz w pracy i mysle, ze go dzis wysle z torbami. Osobiscie do wibratorow nic nie mam i pewnie go sobie zatrzymam zeby robic sobie z niego uzytek, ale jak znowu bede singlem! Chodzi mi o jego wyczucie jesli chodzi o prezent. Rozbrajajace, nieprawdaz?! :-( A moze przesadzam i powinnam sie cieszyc? Co o tym myslicie? Podsumowujac - dzieki internetowym znajomosciom przekonalam sie jak wielu facetow jest swiniami i graczami a z mojej checi do nastepnych zwiazkow i planowania rodziny zostalo tyle: slub - NIGDY W ZYCIU!, dzieci - BOJ SIE BOGA! ZALUJE, ZE NIE JESTEM LESBIJKA! Internetowym znajomosciom mowie NIEEEEE!!! Pozdrawiam
×