Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oczekiwanie

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Chcę walczyć o NIego, o nas! Tylko nie bardzo wiem jak....
  2. Ah, wiem, że to, że żona i teściwoa zatruwałją mu życie, to prawda! Powtierdziło tokilka innych osób, któe tam mieszkają i znają ich. On wie, że ona się nie zmieni i sam przyznaje, że nigdy ne był z nią sczęśliwy i juz nie będzie, bo już nic się nie zminei. A ja byłam i jestem miłością o któa tyle wlaczył i tak pranął. Wciąż powtarzał, że już raz mnie starcił i już nigyd więcej do tegonie dpouści! A teraz poddaje siępresji otoczenia. On nie zna polskiego prawa, boi się, że już nie zobaczy syna, jeśłi odejdzie. Aleboi się też,żestarci mnie, że będzie nieszczęśliwy już do końca życia, że ja będę nieszczęśliwa. Że On zmarnuje sobie życie. Wciążmyśli, że nie będzie z nią \"do końca życia\" Nie chce już żyć tak jak żył do tej pory! Wszyscy cały czas pytali Go po co On się z nią ożenił. Żartuą, żęto z teściwą powinienn był śłub abrać, bo jego żona to nie żona. To teściowa podejmuje wszelkie decyzje, nawet o śłubie i to czy wróci tam tez zależy od teściowej! To On z teściową wychowywali syna! Teraz się o niego boi, boi się o mnie, boi się o swoje życie, boi się o swoją przyszłość (przez te wszystkie lata życia z nimi one nie raz Go wyrzucały!), a nie jest już młody. Wie że jeśłizostanie tam, to nie dość zę będzie nieszczęśliwy pewnie jeszcze bardziej bo srtaci mnie, to jeszcze nie zmieni swego życia, a nie chce już żyć jak do tej pory... to wszystko starszne...
  3. Czytam Was już od dawana, bo moje życie podobne do życia wielu z Was. Teraz zdecydowałam się napisać, bo wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Kocham mężczyznę od wielu lat, On kocha mnie od 7 lat. Chciał być ze mną już wtedy gdy się poznaliśmy. Ja wtedy byłam młodziutka i nie zdecydowana. On jest cudzoziemcem. Ja nie chciałam z Nim być jako jego żona, nie chciałam z NIm wtedy na poważnie się wiązać. Wiedział że kończy Mu się wiaza, a do karju nie nie mógł wróćicć. Związał się z inną, ale ze mną kontaktu nie zerwał!!! Nadal chciał ze mną być. Z tamtą szybko się potozyło, rodzina jej ttak jakoś Go wmanipulowała, że nie mógł jej zostawić, wchodziły w to duże pieniądze i mieszkanie. Pojawiło się dziecko z nią. On nadal był ze mną jednocześnie przez 4 lata nie chciał z nią brać ślubu i był nielegalnie w Polsce. PO 4 latach miał dosyć, bała się deportacji, rodzina zaczęlą naciskać, że musi się z nią ożenić. Zrobił to. Ślub był cywilny, nawet obrączek nie miał, tylko pożyczył. Teraz nawet nie pamięta kiedy brał ślbu :-) Cały czas był też ze mną. NIe chciał mnie zostawić. Kochał mnie, a ja wciąż Go zwodziłam. Jego brat w zazdrości (też chciał ze mną być :-) ) wykrzyczał, że mój ukochany ożenił się jakiś czas temu. On przprosił, powiedział, że nie powiedział bo bał się, że mnie starci, że chciał powiedzieć, ale nie wiedział jak, żeby mnie nie starcić. Odeszłam. Przepraszał, prosił, żebym nie odchodziła, płakał, mówił, że nie chce mnie starcioć. Ja byłam twarda. Związałam się z inym. Ale Mój ukochany wciąż był w moim sercu. Próbowałam odciąć się cąlkiem od niego. Zmiana nr telfonu, powiedziałm mu że wyszałm za mąż. Trwało to 2 lata. On wciąż walczył o kontakt, wciąż twierdził, że mnie kocha. Przyjeżdzał szukał mnie, pisał, dzwonił. Przez wszystkie te lata bycia z tamtą był nieszczęśliwy. Wszyscy naokoło wiedzieli że tamto małżeństwo to była katastrofa. Nie chciał z nią być, ale było dziecko, które On bardzo kocha. Już wcześniej poiwedział jej, że nie będą ze sobą do końca życia. Związał się z inną, myślał, że może z nią zacznie nowe szczęśliwe życie. po 2 latach spotkaliśmy się. Miłość rozkwitła do niweyobrażalnych rozmiarów. Świat się zatrzymał, już nic nie było wązne, tylko, że że chcemy być razem! Do końca życia! Pokochaliśmy się jeszcze bardziej, jak nigdy dotąd! Właściwie od razu powiedział żonie, że jej nie kocha, że nie chce z nią być, że już tam nic się nie zmieni, że chce się wyprowadzić, ale nie ma dokąd. Dzieli nas odległość. Nie mógł wytrzymać do weekendu, przyjeżdżał co tydzień 600 km! NIe mógł tam normalnie funkcjonować, wciąż dzwonił, bardzo tęsknił,.! PO 4 miesiącach wyprowadził się z domu. I tu się zaczyna wszystko komplikować. Na początku było ok, był pewny, że zrobi wszystko byleby być ze mną. PO kilku dniach spotkał \"życzliwego\" kolegę swojej żony, który mu nagadał. Zaczęły się kłopoty finasowe, nie miał gdzie mieszkać, nie miał pieniędzy, wszyscy tam zaczęłi go osaczać i obwiniać, a ja byłam daleko. Za miesiąc ma jechać w odwiedziny do swojej rodziny. Tęsknił za synem i wystraszył się potwornie! że go straci! Nie wytrzymał. Powiedział, że chce tam wróćić przynajmniej na jakiś czas. Ja postawiłam ultimatum, że jeśłi wóci ja odejdę. Załamał się, pojawiły się wątpliwości. Powiedził że mnie kocha, że chce być ze mną ale nie wie jak to zrobić. Chyab dziasiaj tam wróci. Nie powiedział, ze mnie zostawia, powiedział zę zrobi wszystko żeby mnie nie zostawić. Ale jest w kompletnym dołku, rozsyapł się cłakeim. Ma ogromne atpliwości. Mówi, że nie chce starcić syna, że boi się, że kiedyś syn mu zarzuci,że ich zostawił, że nie che,aby syn się \"zmarnował\", żebymiał do niego żal. A ja boję się ;-(((( Nie chcę Go starcić!!! Nie po tylu latcha walki! On tyle lat walczył o mnie a teraz yzykuje, że starci mnie, choć dzień wcześniej zarzekła się, ze za nic w świcie już mnie nie straci!!! Nie wiem co robić. Nie wiem jak Mu pomóc? Nie wiem czy to tylko chwila załamania, bo jest bardzo zmęczony wszystkim, nawet tym jeżdzęńniem co tydzień 600km! On mói, że potrzebuje teraz odpoczynku, że potrzebuje czasu,że tonie jest takie łatwe jak Mu się wcześniej wydawało, że nie ma siły na nic. Że nic już nie wie. Ale wciąż mnie kocha! Powiedział, że musi się uspokoić, nabrać sił i odpocząć, że musi pomyśleć, i że jak wróci ze swojego karju, to wetdy podejmemiy decyzję, co będzie dalej i jak będie dalej. A ja się boję! Za nic nie chcę Go starcić! NIepo tym wszytskim!!! Tyle lat walczyliśmy o siebie!!! Tyle lat On był nieszczęśliwy, i walczył o mnie! A teraz wie, że jeśłi tam zostanie a ja odejdę, to On dalej będzie nieszczęśliwy, ale jeśli zosatwi dziecko, to tez może żałować po jakimś czasie że to zrobił. Ale kocha mnie i tez nie chce mnie starcić! I syna również! Co mam robić? Poradźcie! Czekac cierpliwie, aż Mu przejdzie to załamanie? Ale czy to tylko załamanie? Czy u Was było coś podobnego? Ja tak bardzo Go kocham! Nie chcę Go starcić!!!
×