Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

__o rany

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez __o rany

  1. Annalies, ja przeczytałam. I wiesz co? Śmiech pusty mnie ogarnął... Bo nagle się okazało, że wszystkie te ciężarne, które godzinami przesiadują na necie: - źle się czują albo mają ciąże zagrożone - są samotne albo ich mężowie pracują po 24h na dobę/są daleko - nie mają żadnej rodziny do pomocy ani przyjaciół - mieszkają na wsiach zabitych dechami, gdzie do najbliższego sklepu/poczty/lekarza jest kilka km. I te słodkie, kulturalne, wrażliwe, wyjątkowe kobiety, tak troszczące się o dobro nie swoje przecież, tylko swoich dzieciątek, potrafią życzyć wszystkiego co najgorsze innym kobietom. I tak się uśmiałam, a teraz się zastanawiam, czy nie zapłakać...
  2. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Cześć! :-) U mnie po staremu. Nie widziałam się z teściową przez trzy tygodnie - było cudownie. Wreszcie jednak nadszedł ten moment, kiedy zaprosiła nas na obiad. Na tym obiedzie odstawiła taki cyrk, że powiedziałam, że co najmniej przez miesiąc nie będę do niej na obiady chodziła. Co ja się będę denerwowała... A ją szlag trafia, bo wybieramy się kupować meble i pojedziemy bez niej... ;-) Co do Wirki, to wiem, że rozstała się ze swoim partnerem i jego mamusią. Miała tu zaglądać, ale chyba zapomniała o nas - bo problem ma z głowy. :-) Była synowa - nie denerwuj się niepotrzebnie. Zignoruj ich i tyle... Pozdrawiam! :-D
  3. Wiesz, pisanie \"jakbym tak napisała\" i jednocześnie pisanie tego, co to niby jakby tak napisała, to bardzo śliskie jest. I obojętnie, czy miała to na mysli, czy nie, wyobraźnię ma zdecydowanie chorą. A odkąd to chamstwo i głupotę zwalcza się chamstwem i głupotą? Wydawało mi się, że tylko wtedy, kiedy innych środów brak. Ja bym tego zdania nie broniła, niezależnie od jego kontekstu.
  4. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Uwielbiam Chorwację... :-) Ale chcę zobaczyć też coś nowego, wiec chyba poza sezonem wybierzemy się gdzieś dalej. Patrycja - ja do lazanii daję mięso mielone, pomidory, paprykę, ser, cebulkę, przecier. Rzeczywiście, podobnie jak do spaghetti, tylko doprawiam trochę ostrzej :-) więcej bazylii i oregano :P A co do teściowej - biedaczka rozczarowana, bo umyłam okna... :-) Ja już chcę wyjechać :-)
  5. Wg mnie każdy powinien mierzyć swoje siły na zamiary. Ja umiem to robić, i jesli się czegoś podejmuję, to albo wiem, że nie sprawi mi to trudności, albo wiem, jakie trudności mogę napotkać. Samotne przyszłe matki, przyszłe matki bez samochodów, których męzowie pracują 24 h na dobę, powinny się raczej liczyć z tym, że będzie im CIEŻĘJ niż innym i próbować sobie jakoś układać zycie w tej swojej cięższej sytuacji, niż liczyć na to, że społeczeństwo im będzie pomagać. Nie mówię, żeby nie ustępować itd. Ale niech każdy sobie zdaje sprawę ze swoich ograniczeń... Nie mam samochodu, nie mam męża? Ustawiam sobie czas zakupów i innych wypadów na okres najmniejszego obciążenia transortu publicznego, a gdzie mogę, chodze piechotą, biorę taxi, proszę kogoś o pomoc.
  6. Widzę, że dyskusja kwitnie. Na szczęście jakoś mniej obelg. W odpowiedzi na jedno dramatyczne pytanie wyżej: \"Czytal ktos Antygone???? Kto byl zly? Krol ze respektowal prawa? Antygona ze bronila czci brata?\" Zły był brat... Antygona tylko głupia. A król bez winy. Kropka.
  7. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    W ramach rozrywki zapodaję: Zaprosiłam ostatnio rodzinę na obiad - jego i moich rodziców. Zrobiłam lasagne, mój mąż bardzo lubi. Podczas obiadu pytam, czy smakuje, moi rodzice chwalą, teść chwali. Mój mąż zdążył powiedzieć tylko: \"Bardzo lubię, jak to przyrządzasz.\" A teściowa na to: \"Ale ty nigdy nie mówiłeś, że tak lubisz takie dania, jak chcesz, to ja ci mogę takie zrobić przecież!\" Chyba nie muszę mówić, jaka przy stole zapanowała konsternacja. :P Pozdrawiam Synowe!
  8. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Moze im dłużej Cię nie zna, tym łatwiej jej bagatelizować \"problem\". Odmawiając poznania Ciebie zaprzecza temu, że coś znaczysz dla jej syna, jesteś dla niej tylko kolejną dziewczyną, bedą następne, po co się trudzić. Nie wiem, ale może chodzić o to. Moja tez to stosowała. A potem nie chciała poznać moich rodziców (to już tuż przed ślubem), bo \"po co?\". Widzieli się pierwszy raz na błogosławieństwie, przedtem wszystkie zaproszenia mojej mamy były odrzucane. :-)
  9. Nie jestem agresywnie nastawiona, wręcz przeciwnie. :-) Właśnie dlatego na samym początku uprzedziłam, że \"wierzgnę\" - chodzi mi bardziej o ożywienie dyskusji niż o bój w słusznej sprawie... Trochę mi tylko zgrzała krew ta opowiastka przytoczona z piątego czy szóstego źródła, co do której nie wiadomo, jak było naprawdę, a prawdopodobieństwo tego, że było jak opisujesz, jest niewielkie... bo przecież nawet Twoja przyjaciółka zna to już tylko z tysiąca innych wersji. A ciekawam jeszcze jednego - ta biedna zrozpaczona matka, po stracie dwóch godzin, dokąd z tym dzieckiem wybiegła? Do domu, bo zaczął się ulubiony serial...? Hm... Działam trochę jak devil\'s advocate. A tak naprawdę - wierz mi, jestem bardzo życzliwa ludziom, nawet tym niemożebnie głupim. :-) Pozdrawiam.
  10. A ja znowu wierzgnę, Shalla. Bo wiesz, pomoc pomocą, ale jak ja bym widziała matkę, która dwie godziny plącze się po przychodni z rozgorączkowanym dzieckiem i nie zbierze się do jakiegoś działania, to prędzej bym ją kopnęła w zadek niż podkładała poduszki. Ludzie, którzy się źle czują, i odczekali już swoje, mają prawo zachować się tak, jak CHORZY w tej przychodni. Natomiast zdrowa matka, która nie potrafi zadbać o swoje dziecko i naraża je swoim niedbalstwem i źle pojmowaną nieśmiałością na dalsze pogarszanie stanu zdrowia, to jest dla mnie nędza. Nie mówiąc już o tym, że z dzieckiem w takim stanie powinna iśc na pogotowie, a nie do przychodni. I tam dwie godziny by nie czekała na pewno. A moze było całkiem inaczej, hm? W końcu znasz to tylko z opowieści... Wiesz, że plotka wołem wychodzi. może było tak: do przychodni wpadła a dzieckiem na ręce paniusia, pokręciła się chwilę po poczekalni nie podchodząc nawet do rejestracji i jak nikt się nie rzucił jej pomagac, po chwili wyszła z obrazoną miną...? Bo ja częściej widywałam właśnie takie sytuacje... A jesli było tak jak mówisz - to z czyich opowiadań to znasz? Kto z Twoich znajomych (a przecież dobrze sobie dobierasz znajomości) był takim chamem, że patrzył dwie godziny na cierpiace dziecko i potraktował je wyłącznie jako temat do plotek...? Tyle jest stron medalu, Shalla... Pozdrawiam. PS. Nie chcę-nie będę: z tego sie powinno wychodzić w dzieciństwie. Może źle Cię odczytałam (y\\wybacz, jeśli tak) ale Twoje \"NIE BĘDĘ płacić rachunków przez net, mimo że mam stałe\" zrozumiałam jako \"będe chodziła na pocztę, a wy wszyscy tu marudzący będziecie mnie przepuszczać w kolejkach. bo tak chcę.\" Troszkę niepoważnie...
  11. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    \"o co to to nie\" dobrze piszesz, pisz dalej, i jesli mozesz, to tutaj, bo to zabawne i wciąga :-) powiedz mi tylko - to Twoje, czy tylko wrzucasz cytaty z czegoś? bo jeśli Twoje, to chciałabym wiedziec, co z tym ślubem. (dla wyjaśnienia: nie zgodziłabym się na kościelny dla zachcianki teściowej...)
  12. ESD - Eksperymentalny Sygnał Dobra. To było prawie 30 lat temu, a i tak niejeden podczas prób mógł dostać po buzi. :-) To co dopiero teraz... Uśmiech zawsze pomaga, pewnie że tak. Czasami tylko ciężko się na niego zdobyć. :-) Pozdrawiam.
  13. majaja - ok. :-) Ja nie ustępuję... bo nie siadam. No, chyba że autobus jest prawie pusty, albo źle się czuję. Opiszę może dwie sytuacje, które ostatnio zburzyły mi krew. 1. Jechałam autobusem, akurat siedziałam i czytałam. Zza moich pleców wyszła kobieta, powiedziała mi, że powinnam jej ustąpić, bo ona się źle czuje. Tak, jak to czytacie. Byłam w środku strony, wiec trochę nieprzytomnie wstałam, pozbierałam bety i ustąpiłam bez słowa. Po czym spojrzałam przed siebie - za mną na fotelu siedziało kilkuletnie dziecko, obok jego mamusia. Szlag mnie trafił i zapytałam wprost tę kobietę, czemu nie powiedziała matce, że ma wziąć dziecko na kolana, tylko mnie spędza z siedzenia. Oczywiście odpowiedzią było \"Nie widziałam.\" Ciekawe, bo koło tego dziecka musiała przejśc, zanim trafiła do mnie. Powiedziałam wiec na głos, że teraz się aprobuje wysiadywanie małych dzieci, a za kilka lat będzie narzekania na nie ustępujących miejsca nastolatków. Trochę konsekwencji, ludzie!!! 2. Byłam ostatnio w kościele. Minutę przed mszą do środka wpadła babcia, z szumem huraganu podbiegła do ławki i zaczęła się na głos domagać ustąpienia miejsca od młodego człowieka. Oczywiście, swoje miejsce dostała, ale z komentarzem: \"Kościół to nie tramwaj. Mogła pani sobie do niego przyjśc wtedy, kiedy jeszcze jest pusty. Po to między innymi ja przyszedłem wcześniej.\" Uważam, że miał rację. Czasami bywa i tak. A wtedy empatia we mnie chowa się gdzieś cholernie głęboko. :-)
  14. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Men podrapał się w głowę, objął mnie i wydusił: \"Bez kościelnego się jednak nie obejdzie. Moi rodzice doszli do wniosku, że jak bez kościelnego, to oni żadnych gości zapraszać nie będą, bo nie ma po co.\" Myślałam, że człowiek myslący o ślubie jest już dorosły... I sam decyduje o swoich sprawach. Jego rodzice doszli do wniosku...? Oni chyba swój ślub mają już za sobą... więc co tu mają do gadania? Podrap się w głowę, obejmij go i wyduś: \"Kochanie, doszłam do wniosku, że albo nasz ślub będzie naszym ślubem, albo go nie będzie...\" Ciekawe, co powie.
  15. Do majaja: przede wszystkim zdecyduj się na coś, bo jak piszę, że ciężarne mają korzystać z pomocy - przede wszystkim własnych mężów - to na mnie wyjeżdżasz, bo przecież KAŻDY mąż pracuje 24 h na dobę 7 dni w tygodniu (co to za herosi, ja takiego jeszcze nie widziałam?), jak mówię, że ustępuję, to też Ci się nie podoba, bo Ty masz chory kręgosłup - to co, mam ustępować przede wszystkim Tobie i olać ciężarne? Jakoś brak Twoim wypowiedziom konsekwencji. A co do ikei czy marketów - to przede wszystkim tam chodziło o konkretne przypadki, kiedy kobiety NIE PRACOWAŁY, tylko siedziały w domu, a po drugie, tak, chodzę sobie w niedzielę. I nie czyni mnie to twardzielem - bo niby czemu? Nie bardzo rozumiem.
  16. Ja wyznaję taką zasadę - czuję się dobrze - stoję, nawet jak sa miejsca. To mi zdrowiej dla kręgosłupa. Jak się źle czuję - staram się usiąść. Chyba, że widzę kogoś, komu jeszcze gorzej niż mnie... :-)
  17. A co to takiego okropnego zostało napisane o sytuacji w Stanach? Bo chyba nie doczytałam... Spróbujmy: \"na poczte przecietny Amerykanin chodzic nie musi, bo rachunki placi sie wysylajac czek\" - u nas to już nawet do przodu trochę poszło, bo można puścić przelew przez internet... \"najczesciej jednak ciezarnym towarzysza ich mezowie, wiec jesli ciezarnej zrobi sie slabo, wychodzi poza kasy lub poza supermarket, a maz czeka w kolejce.\" dramat prawdziwy!!! naprawdę??? tak, to zdecydowanie o ten fragment musiało chodzić, że biedny mąż musi stać dalej w kolejce... no do czego to dochodzi w tej Hameryce... :P \"dlaczego wiec, drogie panie, nie bierzecie swoich panow na zakupy? dlaczego nie wysylacie ich na poczte? skoro zle sie czujecie stojac w kolejkach, wasz partner zyciowy powinien zadbac o to,zeby rachunki byly zaplacone i lodowka pelna.. przeciez nie musicie same taszczyc siatek...\" - przepraszam, czy to herezja jakaś jest? bo nie wiem? chociaż ja tu już wyczytałam na kafe, że pójście do marketu to taka zwykła rozrywka w ciąży, a zakupy w Ikea to życiowa konieczność... i wszystko, wszystko same, mąz wtedy przed tv z piwkiem siedzi, czy jak? a nie, przepraszam, w pracy jest. 24h na dobę pracuje (chyba, bo przecież póki co nawet ikea jest czynna w niedziele)... nie przesadzajmy w żadną stronę, proszę.
  18. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    To jest, Moja Droga, wyciąg z regulaminu Kafe - i to coś, co go tu wkleiło, zapewne uważa, że go notorycznie łamię. :-) A to ciekawe, bo jak wygląda tego czegoś post, cytuję: \"Jesteś strasznie rozkapryszona. Ty nie masz przyjaciółek w realu, że tu się non stop rozpisujesz? Mamy ciebie tutaj tak samo dość, jak ty swojej teściowej! Jasne? Mam nadzieję, że zrozumiesz i swoje płytkie żale wylewaj gdzie indziej, bo nam już od tego biadolenia chce się wymiotować...\" w świetle punktu 4. \"...Pamiętaj, że komentujesz i oceniasz zdanie lub opinie - nie osobę.\" A puknty 5-10 w ogóle mnie nie dotyczą. No, chyba że gołym okiem po moich postach widać, że jestem pedofilem... :P Oj... - trzymaj się raźno! Jeśli akurat wymiotujesz, czytając mojego posta - to przepraszam za kłopot. Potrzymać Ci głowę? ;-) Pozdrawiam!
  19. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    To się przeraziłam, ojejku... O starości do mnie piszesz? Moje teściowa jest stara już od lat, chociaż nie wiekowo, starości się latami nie liczy... A co do bezstresowego wychowania, to nie wiem za bardzo, kogo masz na mysli - mnie, mojego męża, czy teściową...? Bo z nas trojga to najbardziej rozpuszczona i skoncentrowana na sobie jest zdecydowanie ona.
  20. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    A pytałaś ich o to? :-) Ja byłam wczoraj na obiadku u jak zwykle zmęczonej życiem teściowej. Najpierw wysłuchiwaliśmy, jaka to ona zmęczona, a potem zażądała, żebyśmy jej pomogli przemeblować pokój (w ciągu ostatniego roku przemeblowywany już dwa razy), bo jak ona cały dzień ogląda tv, to jej okna w telewizorze odbijają... Oglądanie tv to baaardzo męczące zajęcie, mówię to Wam ku przestrodze! :-) Mąż się wściekł i poszliśmy do domu :-)
  21. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    \"Szacunek się należy i już! Za darmo!\" Ciekawe, że tylko wybranym... Chyba, że Ty tak wszystkich za darmo szanujesz? To nic nie wart ten Twój szacunek. Bez obrazy. Oj... - jak tam? Przeprowadzają się? Ja się nie mogę urlopu doczekać, bo teściową znowu wzięlo na ciągłe kontakty i spokoju nam nie daje. Ostatnio już nawet mój mąz nie odbiera od niej telefonu, bo go to męczy. Jak się dowiedziała, że się wybieramy na urlop, to palnęła nam godzinną mówkę o tych szczęsliwcach, co to mogą gdzieś jechać, bo ich stać... :-O Pozdrawiam!
  22. Dla wyjaśnienia - sama do niedawna byłam panią małego kundelka. Płaciłam za nią regularnie podatek i szlag mnie trafiał, jak wychodziłam z nią na spacer - z bloku, poza blokiem zawsze na smyczy, dopiero jak wyszłyśmy gdzies poza osiedle, to ją spuszczałam na pobieganie - a naprzeciwko mnie szła paniusia na szpileczkach z rottweilerem na różowej smyczce (albo i bez), albo moja sąsiadka - z dwiema agresywnymi sukami - mieszańcami owczarka niemieckiego z nie wiadomo czym. \"Bo one są szkolone.\" \"Bo on jest łagodny.\" Bzdura... a potem są tragedie. Inna sprawa - szlag mnie trafiał również wtedy, kiedy wsiadała ze mną do windy mamusia z dzieckiem (mój pies siedzi mi przy nodze, na smyczy) i albo wydzierała się na cały głos \"żebym wzięła tego psa\" (gdzie? na ręce? było poczekac na inną windę, a nie łądować się za mną) albo namawiała dzieciaka, żeby pogłaskał ładnego pieska. Mój pies do dzieci nie był przyzwyczajony, ani do ich zapachu, ani do wrzasków, wiec zawsze wtedy trzymałam ją krótko i informowałam taką mamusię, żeby tak samo postępowała z dzieckiem...
×