Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

__o rany

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez __o rany

  1. Zoja rzeczywiście ładne imię, ale ja bym się na te dzieci nie chciała nigdzie natknąć. No co to za skandal, moi państwo, że starsza osoba domaga się ustąpienia miejsca od sześciolatki!!! I cóż to za godny pochwały obrazek, kiedy dziecko kopie dorosłą osobę! Cudowne, po prostu tylko przyklasnąć! Ja bym przyklasnęła, ale kapciem po zadzie. I tak, że żadna by nie siadła przez tydzień, nie tylko w autobusie. A może ja ciebie z córcią widziałam wczoraj w przychodni, co? Byłam oddać krew, norma w ciąży, ja tam swoje w kolejce odstoję, bo jestem zdrowa i mi nie ubędzie. Obok mnie na ławeczce siedziała mamunia z córunią, były przede mną. W międzyczasie na badanie przyszła starsza kobieta. Nogi jej latały jak w febrze, miała dwie laski. I co? Myślicie, że mamunia z córunią sie ruszyły? Ależ skąd! Obydwie jak na komendę odwróciły głowy. Podniesionym tonem (przyznaję się bez bicia) kazałam dziecku wstać. Myślałam, że mnie ta mamusia wzrokiem zabije. Wstały chyba tylko dlatego, że była ich kolejka. Może to mama mama mama i jedna z jej pociech...? Na szczęście normalni też są. Stałam przed świętami w kolejce do kasy w Auchan i pani z obsługi bardzo miłym tonem poprosiła mnie do kasy dla uprzywilejowanych. Odstałam też swoje, bo nie byłam jedyną w ciąży, ale znacznie mniej, niż gdybym stała w zwykłej kasie. To było bardzo miłe z jej strony, że zauważyła i pomyślała. :) Aha - a propos miarki u gina. U mnie nie ma żadnych przywilejów. Jest kolejka dla wszystkich i koniec. I prawidłowo. :)
  2. Dys tajm , no co Ty za rzeczy piszesz!!! Przecież wiadomo, że na zdrowiu i bezpieczeństwie Twojego dziecka ma zależeć całemu światu (głównie zgromadzonemu w autobusie i w kolejce), a nie Tobie! :P Powiem Ci, ja nie będąc w ciąży też spotykałam się z nieoczekiwaną pomocą, do dziś nie zapomnę, jak wsiadłam do autobusu po uczelni, stanęłam sobie przy rurce i jedna babcia do mnie powiedziała \"Daj mi dziecko tą torbę na kolana, wy to teraz takie cięzkie nosicie\". Szczęka mi opadła do ziemi. A co do pani z wózkiem opisanej powyżej - jasne, że w teorii miała rację, miejsce na wózki zawsze jest na środku, to bez siedzień i ona miała prawo tam stanąć. Ale zachowanie świadczyło o tym, że jest totalną chamką, moim skromnym zdaniem wobec takich osób kultura nie obowiązuje, bo - jak to mawiał mój kumpel - \"my do nich z sercem, a oni do nas z młotkiem\". :)
  3. To znowu ja, czarna owca wśród ciężarnych. Byłam ostatnio w sklepie (zgroza!), najfajniej było, jak zarobiłam z łokcia w plecy od jednej damulki - przecież ona idzie, co to ja, nie mam oczu naokoło głowy, żeby jej czerwony dywan rozzpostrzeć? Powiem wam, jak się odwróciłam i zobaczyła, że też jestem w ciąży, to nawet okiem nie mrugnęła, nie mówiąc o \"przepraszam\", tylko sunęła dalej jak lodołamacz, waląc ludzi po drodze łokciem albo koszykiem, zależy, z której strony. Urocze.. A laurka numer dwa - poszłam sobie w ikea do kasy dla uprzywilejowanych, a co, wszędzie chyba po 10 osób, mówię, raz skorzystam. To powiem wam jedno - mężczyźni słowa nie powiedzieli, wręcz przeciwnie, odsuwali się z wózkami, ten, za którym się ustawiłam, bo już o mało na taśmę nie wykładał, to mi jeszcze podziękował, że go przepuściłam. A kobiety, to myślałam, że mnie żywcem zeżrą, spojrzenia takie, że mało mi swetra na plecach nie przepaliły. Urocze...
  4. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Oj..., uwierz mi, że nie chcę, ja tej babie zwyczajnie nie ufam, odrzuca mnie to, że czuć od niej papierochy i wiele innych rzeczy. Nie wyobrażam sobie jej z moim dzieckiem. Ostatnio coś tam tez było w temacie, jak to ona sobie będzie z opieką nad dzieckiem radzić, i ona zaczęła wywodzić, co się robi przy dziecku kilkutygodniowym. Powiedziałam jej wprost \"No ty nie będziesz robić nic.\" Spojrzała na mnie, ciężko zdziwiona, no ale sorry, jak moje dziecko będzie miało kilka tygodni, to ja będę w domu. Była też już awantura z moim męzem o to, że nie wg niego nie mogę iśc na wychowawczy (wiadomo, bezpłatny), choć chciałam iśc na pół roku, żeby mały przynajmniej rok skończył, kiedy wrócę do pracy. Mój mąż uważa, że nie damy sobie rady finansowo. Odpowiedziałam mu, że może wtedy jego mamusia zacznie przychodzić do nas wreszcie z pełną ręką, a nie gębą pełną dobrych rad. I jeszcze jedno - pisałam wam, jaka to ona niby jest biedna i na nic jej nie wystarcza. Na razie dostałam od niej dla pierwszego wnuka jedne (jedne!) śpioszki za 20 zł, resztę ona sobie będzie kupowała \"do siebie\". Ale to jeszcze nic. Wczoraj się dowiedziałam, że planuje właśnie na teraz (praktycznie już wszystko umówione) remont przedpokoju, dużego i kuchni (\"bo co to teraz jest 700-800 zł za meble\") i zakup laptopa, bo ona chce mieć dostęp do allegro. Mnie to nie przeszkadza, to jej kasa, ale niech mi cholera nie wmawia, jaka jest biedna, bo mnie krew zalewa, jak tego słucham. Dalej nie wiem, jakich argumentów używać w rozmowie z mężem. Jak głuchy i niedorozwinięty jest czasami... :( Oj... - życzę powodzenia przy zabiegu, z całych sił {kwiatek] :-O
  5. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Wiesz, u nas panują takie stosunki, że raczej kiedy jesteśmy u niej - czy zresztą oni u nas - to jesteśmy traktowani jak goście, nie jakbyśmy byli u siebie. Obojętnie, czy oni sa unas, czy my u nich, nikt nikomu do kuchni nie wchodzi i po szafkach nie grzebie np. w poszukiwaniu widelca. Z tą różnicą, że jak oni sa u nas, to ja zawsze pytam, co podac, podaję, potem pytam, czy jeszcze. U niej nie. Dostaję obiad na talerzu, a jak chcę co do picia, muszę poprosić. Ona czasami pyta, ale wyłącznie swojego synka. U mojej mamy jest inaczej, moja mama jest wychowana tak jak ja, więc gdy siadamy do stołu, zaraz jest pytanie, kto co pije, z czym, potem tata idzie do kuchni zrobić i jest z tego wielka, na żarty oczywiście, ceremonia. Ja czasami pomagam, ale rzadko. Tak jesteśmy nauczeni. Natomiast coś takiego, żeby trzymać u siebie kogoś np. dwie-trzy godziny o tzw. \"suchym pysku\", to widziałam u mojej teściowej pierwszy raz w życiu.
  6. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Moja teściowa cały czas mówi o tym, jak to ona będzie się opiekowac moim dzieckiem (cytat: \"Ktoś to dziecko musi wychować.\") Problem w tym, że jak ostatnio tam byliśmy, to jak poprosiłam o herbatę, a ona akurat zmywała (u niej trzeba prosić, sama z siebie nic nie poda), to na hasło \"czy mogę prosić o herbatę?\" odpowiedziała \"Nooo, możesz.\" takim mdlejącym tonem, jakbym ją ta prośbą zabijała. Plus strzeliła nam 20-minutowy wykład o tym, jak to ją nogi i plecy bolą przy najmniejszym ruchu. Nie wiem w związku z tym, jak ona sobie wyobraża codzienną 10-godzinną opiekę nad małym dzieckiem. Wsadzi je do łóżeczka i zamknie za nim drzwi? Najgorsze jest to, że mój mąż chyba tego nie rozumie - z jednej strony żałuje mamusi, że ona taka schorowana, a z drugiej cały czas nawija o tym, że jak wrócę do pracy, to ona się dzieckiem będzie zajmowała. Nie wiem, jak z nim rozmawiać...
  7. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    U mnie się zaczyna. Był chwilowy spokój, a teraz, jak już zaczynamy powoli mysleć o końcówce ciąży, teściówka zaczyna pokazywac swoje. Byliśmy u niej w piątek, i powiedziała mi, że w pokoju (wskazała dokładnie miejsce) będzie miejsce na zabawki dla małego, i ona mu juz upatrzyła jakiegos misia i jakieś klocki. Chciałam jej dac subtelnie do zrozumienia, że to trochę za wcześnie, i na początku będą raczej inne potrzeby, niz pluszaki, zresztą ja w ogóle nie widzę potrzeby nadmiernego szaleństwa zabawkowego przy dzieciach. Ona na to \"Ale te zabawki będą tutaj.\" Na zasadzie - ty rób co chcesz, a u mnie będzie tak. To jaj jej na to ostrzej, że spoko, jak ma ochote się bawić, niech sobie kupuje, co chce, ale zabawki dla mojego dziecka będą kontrolowane przeze mnie, bo nie chcę, żeby ich miał miliony, kupowanych nie wiadomo gdzie. Jej odpowiedź \"Jak nam nic nie wolno kupowac, to nawet lepiej, będziemy mieli więcej pieniędzy.\" Czyli - kupimy tylko to, na co mamy ochotę, a nie to, czego wg ciebie potrzeba, a ty morda w kubeł. Przyjemnie...? Rzuciła jeszcze kilka uwag dobitnie świadczących o tym, że dla niej generalnie jestem inkubatorem, i poszliśmy, bo miaąłm juz tego dosyć. Zaczynam się bać, jak to będzie, jak się mały urodzi.
  8. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Tortilla, jak tu już kiedyś pisałaś, to moze kojarzysz dziewczynę o nicku Wirka - miała podobne problemy do Twoich, też na jej mieszkaniu przyszła teściówka rządziła się jak na swoim, i jej zawsze bylo najważniejsze. Wirka się postawiła, zerwała z facetem i rok później chyba szczęsliwie wyszła za mąż za innego. Ja wiem, Ty masz dziecko w drodze, i jesteś już mężatką, ale moim zdaniem to nie ma najmniejszego znaczenia. W Twojej sytuacji stwierdzenie \"mąz groził mi rozwodem\" jest dla mnie prawie humorystyczne, bo moim zdaniem ona raczej obiecywał Ci szansę na wolność i coś lepszego w zyciu niż taka ciota jak on. Wiem, że nie jest to proste, ale niestety. Musisz powiedzieć jasno - i od razu zaznaczyć, że to nie podlega dyskusji, to nie ejst temat do obgadania, tylko Twoja decyzja - do teściów się nie przeprowadzasz, a jesli on się przeprowadzi, to sam. I niech się wtedy liczy z rozwodem i alimentami. Nie bagatelizuj swoich problemów, robiłaś to już za długo. Trzymaj się mocno.
  9. Kuraiko - pozdrowienia te verde, Czarna Anielica - dzięki za to, że myślicie podobnie, to mi przywraca wiarę w Kobietę :-D
  10. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    \"Ileż można słuchać pitolenia głupot.\" Święta prawda. :) Ja też tak mówię... A z nowości i ciekawostek: moja teściowa uznała, że to niesprawiedliwe, że ja się w ciąży tak stale badam, i załatwiła swojemu synkowi badanie krwii i moczu. A niech też ma. Czy to nie słodkie, jak mamusia się troszczy...? :-O
  11. Ale powiem wam jedno - ten wątek po ciężkim tygodniu w pracy to zawsze jest niezły fun. A to jakaś się wywnętrznia, jak to ją w kościele kurwica bierze. Ciekawe, że nie ma tam nic innego do roboty, no ale cóż, może tylko tam może spokojnie o topiku pomyśleć... A to jakaś w jednym zdaniu pochyla się nad ludzką znieczulicą, a w drugim bluzga po bliźnim tak, że zdecydowanie wolałabym, żeby go w ramach tej znieczulicy, którą tak potępia, w ogóle nie zauważała... A to jakaś w 9-tym miesiącu ciąży żyć bez łyżki do lodów nie może... A to jakaś capslockiem oznajmia, że ona jest w ciąży i kolejka jej nie obowiązuje... A to jakaś udowadnia wbrew wszelkiemu rozsądkowi i historii zapisanych tu stron, że żadna z wypowiadających się tu ciężarnych nigdy nie uchybiła zasadom dobrego wychowania... (jeśli sa jakies wątpliwości, to ja się od razu przyznaję, zostałam tu nieraz zjechana za chamstwo w stosunku do współciężarnych :P) Dzięki za ten kabaret, znacznie poprawia mi humor tak raz na jakiś czas. :)
  12. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Do suchej szosy: \"natomiast zadna z was nie powiedziala slowa odnosnie tego,co sama zaproponowalam- szczerej rozmowy, bez krzykow i wrzaskow z tesciowa na temat konfliktu.moim zdaniem brakuje wam wlasnie tego-szczerze, kawe na lawe,ale bez obrazania,krzykow i wrzaskow, bez epitetow. szczerze- to mnie boli i czy moglybysmy to w naszych relacjach zmienic.\" Tylko to jedno z całej twojej pisaniny (nadaremnej zresztą) świadczy o tym, że nie masz pojęcia o problemach, które są poruszane na tym topiku, i nie czytałaś nawet procenta z tego, co tu zostało napisane. Szkoda dyskusji z takimi osobami.
  13. Ewangelia, tak btw - czemu nie poszłas do kasy bezobsługowej albo takiej do 5 sztuk? Byłoby znacznie szybciej nawet przy załozeniu, że zamiast otworzyć buzię, cierpisz koszmarne męki w milczeniu. I jeszcze jedno - nikt ci nie każe robić awantury. Wystarczy tą jedną łyżką zamachać przed oczami pani kasjerce i powiedziec jej, że chcesz skorzystać z kasy uprzywilejowanej. I niech sie ktoś przyczepi, ciekawa jestem, czy by się taki znalazł. Ale ja mam inne pytanie. Kto projektowal te super kasy uprzywilejowane, że one są tak samo wąskie jak inne? Jak ja się mam przepychać z koszykiem obok innego koszyka, albo czekać, aż trzy osoby przede mna wycofają się ze swoimi, bo ja mam prawo, to juz wolę poczekać i nie rozbić zamieszania, naprawdę... :-O
  14. kolepocia, karaoke, ale wy biedne jesteście. Okulary albo luteina. Gdybyście choć trochę zwracały uwagę na to, co inni tu piszą, zamiast trzepać językami w kółko to samo, to byście zrozumiały, że nawiazywałam do jednej tutaj heroiny, która właśnie siedziała w przychodni i cierpiała nieziemskie męki, dopóki znajomy lekarz nie wybawił jej z tego piekła i nie pouczył chamstwa, że ta pani powinna iśc bez kolejki. A użyłam czegoś, co nazywa się ironią, pewnie pierwsze o czymś takim słyszycie... :-O
  15. Karaoke: \"Po prostu rzygać sie chce jak widze rozwalona na siedzeniu w autobusie gówniare, czy wystrojoną paniusie lub całkiem zdrowego mężczyzne, obok której stoi osoba bardziej potrzbujaca tego miejsca siedzacego niż on.\" A wiesz, kto to jest, ci, których własnie opisałaś? Ukochane bejbiki przerważliwionych mamusiek, które najpierw zbolałym głosem domagały się dla siebie wszędzie pierwszeństwa przy byle za przeproszeniem pierdnięciu, a potem miejsc dla swoich bezcennych progenitur. Nauczone, że wszystko im się należy, bo najpierw były w ciąży, a potem były z dziećmi, a potem to już z przyzwyczajenia. Ktoś tych ludzi tak wychował, i to - wyobraź sobie - nie są ludzie z probówki. I jakoś łatwiej mi jest sobie woybrazić, że takiego człowieka wychowała ciężarna, której korona z głowy spada, kiedy ma pysk otworzyć do drugiego człowieka z prośbą, ale potem tu go chętnie otwiera, żeby na wszystkich narzekać, niż kobieta, która potrafi sobie z uśmiechem w życiu poradzić. Wczoraj byłam u ginekologa na comiesięcznej wizycie. Babka jest świetna, więc standardowy poślizg u niej to ok. godziny. Tą godzinę siedziałam w poczekalni na twardym, plastikowym krzesełku, dwa razy nawet musiałam wychodzić, bo mi się robiło słabo, piecem tam grzeją i jest gorąco. I co? Mam tu teraz napisać, jakie tam chamki chodza, że nie przepuściły ciężarnej? Nie napisze, bo każdy tam czeka na swoją kolejkę bez pretensji, jest miło, sympatycznie, a mnie się krzywda wielka nie działa. Odczekałam swoje, dowiedziałam się, że dziecko jest zdrowe i szczęśliwa pofrunęłam do domu. NO SZKODA, ŻE ŻADEN ZNAJOMY LEKARZ NIE PRZECHODZIŁ, ŻEBY CHAMSTWU POLSKIEMU UŚWIADOMIĆ, ŻE PRZECIEŻ JESTEM W CIĄŻY I WSZYSTKO MI SIĘ Z DEFINICJI NALEŻY, NAWET JEŚLI TEGO NIE POTRZEBUJĘ.
  16. Wesolutka, dokładnie o tym mówię. Ja też ciążę miałam zagrożoną na początku, i teraz jestem przeczulona, jak mnie w pracy coś boli, to nie ma dyskusji, wyjdę na chwilę na korytarz i pospaceruję, uspokoję się, albo usiądę gdzies w kącie i spokojnie się herbaty napiję. Jak mnie coś boli bardziej, jadę do domu zaraz po pracy i nie ma robienia zakupów, tylko się kłade i leżę, aż się nie poczuje lepiej. Bo wiem, że tak jest lepiej dla mnie i dziecka. Mąż z głodu nie zdechnie i krzywda mu się od tego nie stanie, że zakupy zrobi czy obiad sobie sam. Ale też wiesz, mam takie wrażenie, że te wszystkie tutaj, które tak narzekają, to znoszą tą ciąże jak jakiś dopust, takie marudne, wiecznie nieszczęsliwe, wiecznie krzywdzone. I to mnie wkurza, bo jesli naprawdę ciąża jest takim cudownym stanem, to powinny być jak jeden mąż takie jak Ty - Wesolutkie. I umieć spojrzeć na świat i innych z odrobiną dystansu do siebie. Pozdrawiam.
  17. Ja się w ogóle dziwię takim pyskówkom. Dziewczyna ma dwadzieścia kilka lat, widac, że nie panuje nad emocjami i plecie, co jej do głowy wpadnie, a niektórzy się tu dają prowokować. W ogólnym zarysie niestety ma rację, bo trudno jest porównywać starszego człowieka, którego nie wiadomo jakie choroby i na dodatek wiek dotknęły, ze zdrową młodą kobietą w ciąży. Naprawdę, dziewczyny, nie róbcie z siebie kalek, bo same sobie tylko szkodzicie. Ja mam takie pytanie retoryczne - jak takap rzyszła matka z trudem umie zadbać o siebie, bo ani o miejsce nie poprosi, ani o przepuszczenie w kolejce, tylko cierpi za niewinność i płacze w poduszkę, to jak ona sobie potem z tym dzieckiem da radę? Moim zdaniem nie da. Pójdzie do znajomego psychologa, który jej wypisze karteluszek na ADHD i już będzie usprawiedliwiona przed całym światem, prawda...?
  18. \"Dobrzeb ze przechodzil znajomy lekarz to zwrocil pozostalym osobom i mi oczywiscie czy nie znam swoich praw i ze nie powinnam stac w kolejce.\" A to on musiał zwracać uwagę? Sama nie potrafiłaś się upomnieć? To znaczy, że nic się nie działo i spokojnie mogłaś poczekać. Czyż nie? No, ale jak znajomy pan lekarz przyszedł i zwrócił... To nie pozostawało nic innego, jak wejść poza kolejnością, prawda? Podtrzymując tym samym w reszcie czekających (obojętnie, jaki mieli wyraz twarzy) mit o świętych krowach w ciąży...
  19. kolepocia, jak czytasz i komentujesz, to czytaj ze zrozumieniem i komentuj z sensem. Po pierwsze, nie chodzi mi o to, że nikt nie może czuć się gorzej - chodzi mi o to, że jak byś się źle nie czuła, jest zawsze wyjscie z sytuacji. Za przeproszeniem wkur...ją mnie te matki Teresy co to pozwalają wszystkim naokoło siedzieć, kiedy one tak potwornie cierpią (widocznie nie aż tak, bo jak ja się źle czuję, to potrafię z uśmiechem poprosić o miejsce i wyjaśnić, dlaczego. Ja nie cierpię, ludziom z głowy korona nie spada i wszyscy są zadowoleni, a ja tu potem moich ali nie wylewam), albo te, co to umrzeć mogą, ale wózka z zakupami w markecie nawet na sekundę nie zostawią. To co jest do cholery ważniejsze - ich bezcenna \"fasolka\" czy \"bejbik\" (co za durne określenia, może to z tego wynika? dla mnie to jest DZIECKO), czy te zakupy? dybym ja się NAPRAWDĘ źle czuła w tej kolejce, to bym walnęła w tej kolejce tym wózkiem, wyszła i pojechała taxi na pogotowie, wierz mi. A nie płakała na cafe. Po drugie, nie wiem, co to dla Ciebie znaczy \"czuć się gorzej\" w sytuacji, kiedy - jak już pisałam - miałam poronienie zagrażajace, krwawienie, bóle, ogromny strach. Tylko że wtedy, kiedy się kobieta w ciąży czuje naprawdę źle, to po marketach nie lata, choćby na te świeta karpia miało nie być albo choinka nie postrojona w nowe bombki. Po prostu są rzeczy ważniejsze, ale widzę, że mało która z tych cierpiących tu na forum to rozumie.
  20. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    kluska serowa, dzięki :) No czytać to czyta się fajnie, czasem nawet pośmiać się można. Jeśli czytałas, to pewnie kojarzysz, że ja z moją też miałam przekopy przy sprzątaniu i kiedyś za moimi plecami przyszła mi okna umyć. Wysiłek żaden, ale za to potem na całym osiedlu mogłaby głosić, jak to ona pomaga (czyt. jest wykorzystywana) swojej synowej. Ubawiłam się wczoraj, bo jak zwykle złapałam ją na przeczeniu samej sobie. A wyglądało to tak, że mój mąż jej opowiadał, jak to zrobiłam obiad, jakiś tam gulasz, i potem było mi niedobrze. Na to ona cały wkład o tym, jak ja się powinnam lekko odżywiać i uważać, co jem. Po czym zaproponowała, że zrobi w niedzielę kluski (polewa je tłuszczem, zamiast sosem, to koszmarne) i jakieś do tego mięso. No to mój mąż na to, że raczej nie, bo znowu będę wymiotować i po co mi to. A ona na to \"Ojejku, co to takiego, zwymiotuje i tyle.\" Jak się zaczął śmiać, to się kapnęła, że coś nie tak, i coś tam zaczęła tłumaczyć, ale najważniejsze, że na obiad niedzielny się nie wybieramy... Zjemy sobie sami COŚ LEKKIEGO :P Pozdrawiam! :)
  21. Pisałam juz kilka razy na tym topiku, ale zawsze z pozycji osoby, która \"nie ma pojęcia\". Otóż od pewnego czasu mam pojęcie, bo jestem w ciąży.. W najmniej miłym czasie, bo w końcówce pierwszego trymestru (nudnosci, zawroty głowy, bóle brzucha, senność, wymioty, migreny, itp itd.) byłam w marketach w dwóch momentach szału zakupowego - raz przed świętami i raz przed sylwestrem. Przed świętami byłam z mężem, bo dużo tego było. Zrobiło mi się niedobrze, zostawiłam go na pasażu, poszłam do WC i zwymiotowałam. Chwilę posiedziałam na ławce, wróciłam. Kiedy stał w kolejce, ja znowu wyszłam i poczekałam na ławce. Przed sylwestrem byłam sama, bo zakupów mniej. I to samo - okropne nudności. Ustawiłam wózek w mało uczęszczanym miejscu, wyszłam do Wc, zwymiotowałam, wróciłam. Wózek stał nietknięty, dokończyłam i wyszłam. Przy kasie w kolejce trochę pocierpiałam, ale uznałam, że nie będę się rozbierać do rosołu, a pod kurtką zimową raczej 4-miesięcznego brzucha nie widać, więc trudno pchać się do kasy uprzywilejowanej. PRZEŻYŁAM. O rany, jak to możliwe??? Ano, możliwe. Skończcie mi więc marudzić, jakie to macie ciężkie życie w tej ciąży. Nie macie, teraz już wiem. W normalnej, zdrowej ciąży są pewne NIEDOGODNOŚCI, nie dramaty, które można znieśc i sobie z nimi radzić. W ciąży zagrożonej pewnych rzeczy się nie robi. Jak ja miałam poronienie zagrażające, to nie wstawałam z łóżka trzy tygodnie, a nie latałam po marketach. Tyle na ten temat. Pozdrawiam.
  22. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Oj..., z całego serca życzę powodzenia. A teściową na czas leczenia odetnij zupełnie, bo stres Ci niepotrzebny. Moja teściowa jak zwykle przegina, teraz troche straciłam czujność, a ona już dla małego cały pokoik urządziła...u siebie. Wystarczy, że mój mąż jej coś powie, że kupujemy takie i takie, albo planujemy takie i takie, to ona zaraz leci do sklepu i potem nam mówi, że ona widziała lepsze, ale to nie ma w sumie znaczenia, bo to wg niej lepsze kupi się do niej do domu... Ja nawet już wychodzę z pokoju, jak ona dzwoni, co się mam denerwować. Oj..., a czy Ty wiesz, że brałyśmy ślub w tym samym miesiącu i roku? :) Sierpień 2005, tak? :) Pozdrawiam cieplutko wszystkie Synowe! :D
  23. __o rany

    TEŚCIOSTWO

    Niestety, tak dobrze nie ma. :) Ale nie jest tak źle, okazało się, że jetsem w ciąży i teraz mąż chodzi wokół mnie na paluszkach i pilnuje, żebym sie nie denerwowała... :) Chyba przez dobre pół roku jeszcze czeka mnie świety spokój - za który oczywiscie będę musiała odpokutować, kiedy urodzi się PIERWSZY WNUK... :)
  24. Cześć Dziewczyny! Wpadłam podzielić się radością, dziś gin potwierdził, że będę mamą. :) Termin - 20 czerwca, na razie moje maleństwo ma 13 mm... Pozdrawiam Was serdecznie wszystkie i życzę tego samego!!! :)
  25. Cześć! :) Zgłaszam się po wynikach badań krwii - wg nich to 5-6 tydzień :). Mąż robi remont małego pokoju, i już szaleje na mysl o tych wszystkich zakupach, kóre będzie mógł zrobić... Fadeintoyou, dzieki za miłe słowo - dziś w pracy na szczęście spokojniej... Staram się być mnie nerwowa, ale ja z natury choleryk jestem. :) Mam pytanie do dziewczyn w ciąży - kiedy powiecie o tym rodzinie? Rodzicom, teściom?
×