

__o rany
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez __o rany
-
\"Oprócz tego jeszcze wysokie opłaty za posiadanie psa oraz stosowne grzywny za atakowanie, ujadanie, sranie tam, gdzie nie trzeba itp.\" Na jakim ty świecie żyjesz, że tak uprzejmie zapytam? Jest podatek za psa - śmiesznej wysokości, płacony raz na rok. I ilu właścicieli go płaci? 5% 10% przy dobrych wiatrach. Więc nie podniecaj się pomysłem grzywien, bo nowy nie jest. Tylko że tych pieniędzy nie ma komu i jak egzekwować. I przy okazji wysokich opłat za posiadanie psa - dlaczego nie płaci się podatku za koty, świnki, ptaszki czy fretki? Porafią być tak samo, jeśli nie bardziej, hałaśliwe, a koty czy fretki tak samo wyprowadzane sa na spacer. Więc...?
-
Moja się na mnie obraziła, bo raczyła nas jak zwykle zagadnąć o dziecko. Jak jej powiedziałam, że jeszcze nie chcemy, to urażonym tonem stwerdział, że radzi, żebyśmy się pospieszyli, póki ona jeszcze ma siły się tym dzieckiem zająć. No i powiedziałam jej, że mam nadzieję moim dzeckiem zajmować się sama... I się obraziła :-) Myslała chyba, że zaraz po urodzeniu jej to dziecko oddamy i będzie się miala czym zajmować... Pozdrawiam!
-
Najgorzej jak teściówka nie podpada pod taką lekturę, bo niby nic się nie dzieje... Ma małe odchyły, ale w normie... Tylko, że te odchyły w normie odbijają się tylko na nas - synowych... :-O
-
A z jakiej paki ma obca dla mnie baba rządzić w mojej rodzinie...? Głupie prowokacje... Ja miałam ubaw w ten weekend, bo poszliśmy na obiad do mamusi szanownej i mąz odniósł jej naczynia. Ona podchodzi do mnie z tym garem i mówi \"a czemu to takie tłuste tutaj, popatrz\" i przejeżdża palcem po tym syfie. A ja jej na to spokojnie \"mąż to mył\". I on jej też - \"no mamo, ja myłem\". I nagle się okazało, że to nic nie szkodzi, przecież nic się nie stanie, jak ona to teraz umyje, a w zasadzie następnym razem nie musimy myc wcale, bo ona sobie umyje, możemy przynieśc brudne. Trzęsłam się ze śmiechu, mąż też się ubawił. Plus oczywiście standardowa porcja obgadania całego osiedla, od najbliższych po najdalszych sąsiadów, zahaczając po drodze o rodzinę. Tu mogę słuchać jednym uchem, bo zawsze mogę powiedziec, że nie znam ludzi, to się nie wypowiadam. Ale jak słucham tego steku jadu, to mi się aż podnosi. A co u Was?
-
Cześć, Betif! :-) Gdzie byliście...? Jakie wrażenia...? Co do teściowej - gratuluję... Żeby tak się moja kiedyś z własnej chęci odwaliła... ale niestety, nawet, jak się obrazi, musi trzymać rękę na pulsie. A jej stałe telefony i smsy doprowadzają mnie do szału... Dobrze przynajmniej, że ją rzadko ostatnio widuję...
-
Jak tak czasami czytam o Waszych problemach, to mi się wydaje, że moje są malutkie... I pewnie obiektywnie tak jest. Ale uwierzcie mi, kiedy moja teściowa po raz kolejny czepia się czegoś, co kupiliśmy sobie za własne pieniądze, że taaaaakie drogie, to krew mnie zalewa i obiektywizm szlag trafia... :-) Musimy się mocno trzymać, bo inaczej oszelejemy.
-
Cześć :-) Jak załatwiłaś, tak załatwiłaś - widocznie innego wyjscia nie było. I dobrze, że jest jak jest, skoro jesteś spokojna i zadowolona, skoro czujesz się U SIEBIE. Życzę wszystkiego dobrego, odzywaj się do nas. A tak przy okazji - jak to \"wydzwaniają\", \"chcą przyjechać\"? Czyżby on nawet w takiej sytuacji nie umiał się puścić maminej spódnicy...? Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się mocno!
-
Takasobie - jak na razie to raczej Ty tu siejesz większy ferment niż Patrycja... Patrycja nigdzie nie napisała, że uważa się za mądrego doradcę - natomiast dziewczyny, które tutaj piszą, często z jej porad korzystają, co chyba o czymś świadczy. Pisząc o osobach na pewnym poziomie, też nie pisała wprost o sobie -i może to być tylko Twoja nadinterpretacja, dość złośliwa zresztą. Nie wiem, co chciałaś przez to osiągnąć...? I jeszcze jedno - uważam, że Patrycja jest jedną z najbardziej wyważonych i spokojnych osób na tym topiku, i to ona zawsze powtarza, że złość jest złym doradcą. Nie widzę zatem powodu do takiej o Niej opinii, jaką Ty wyraziłaś.
-
Mnie zawsze dziwi tylko jedno - pogląd typowy dla każdej kochającej mamusi - że to teściowej zasługa, że mąż jest taki, jaki jest, jakim go pokochałyśmy. WIĘKSZEJ BZDURY W ŻYCIU NIE SŁYSZAŁAM. Jestem dorosłą osobą, mam dwoje rodziców. Byłam zupełnie inna jako małe dziecko, które wychowywali na etapie do liceum, byłam zupełnie inna jako zbuntowana nastolatka (wtedy wymknęłam im się spod kontroli) zupełnie inna jako zaczynająca znajdować swoje miejsce na świecie studentka i jestem całkiem inna jako dorosła osoba. Twierdzenie, że moja mam wychowała mnie na to, kim jestem, jest przede wszystkim nieprawdziwe, a po drugie, mogłoby ją do grobu wpędzić, bo nie zgadzamy się w wielu kwestiach. Więc nie wpierajcie mi, że powinnam byc wdzieczna teściowej za mojego męża i z tej wdzięcznosci płaszczyć się przed nią całe życie. Przy okazji - u mnie drugi tydzień bez teściowej. Mąż spokojniejszy, częściej uśmiechnięty. Wkurzyła go tylko jednym telefonem, uciął sprawę i zapomniał. :-) Patrycja, Oj... - pozdrawiam, Dziewczyny! :-)
-
Taaak, iren, Twoje opinie o wypowiadających się tutaj osobach są dla nas bardzo cenne. Nie wiem, jak byśmy sobie poradziły bez Twojego niewątpliwego autorytetu na tym topiku. :-o NIE MAM JUŻ SIŁ - odezwij się. :-)
-
Daj znać jutro, jak Ci poszło. Trzymaj się ciepło!
-
Przede wszystkim odbierz jej auto. Powiedz, że raty płacicie wy, wiec jest to wasza własność. Jest zarejestrowane na nią, czy na was? Narzeczonemu powiedz, że albo skończy utrzymywanie mamusi, albo skońcy zwiazek z Tobą. Uwierz mi, za daleko to zaszło. Poczytaj sobie kilka stron wstecz, jak skończył się związek Wirki i wyciągnij wnioski. Trzymaj się i walcz o swoje!
-
Od tego tu jesteśmy :-) Fajnie, że zapytał... to dobrze wróży. :-) Trzymaj się!
-
Lena, radzę Ci używać przeciwko niej swojego męża. :-) Ja miałam podobnie, teściowa mi docinała, ja się jej odcinałam i wychodziło na to, że jestem wredna. Wreszcie pokazałam mojemu mężowi (cytując wprost) jak ona się do mnie odnosi, on przyznał mi rację, że mamusia czasami przesadza. I potem kilka razy było tak, że jak ona mi coś docięła (np. że jestem za szczupła) to ja nie reagowałam, tylko pytałam (przy niej) mojego męża, czy słyszał. I on już wiedział, że to, co ona powiedziała, mnie zabolało czy zdenerwowało. Czasami zresztą powtarzałam jakies oczywiste chamstwo na głos (ona do mnie takie uwagi wygłaszała półgłosem, żeby niby nikt nie słyszał...). I wtedy mój mąz docinał mamusi, co jej się oczywiście o wiele mniej podobało... I skończyły się docinki :-) A przynajmniej w takiej ilości. :-) Pozdrawiam!
-
Wesele robili moi rodzice, za ślub płaciliśmy sobie sami, ja miałam sporo oszczędności, to poszło w sukienkę i transport, na obrączki mieliśmy złoto, a reszta to już drobnica, więc też jakoś poszło. Teściowej wydatki zwiazane ze ślubem to kreacja dla niej (wybierana dłużej i z większym gadaniem przy każdej okazji niż moja ślubna suknia) i krawat dla teścia, bo przecież on nowego garnituru nie potrzebuje... Ale wrzaski o to, kto z jej rodziny MUSI być na weselu to do dzisiaj mam w uszach :P
-
Cześć, Patrycja :-) Jak miło Cię widzieć :-) Co do prezentu ślubnego... hm... myśmy nie dostali. :-) Nawet kartki, nawet kwiatka. Widocznie uznała, że wystarczajacą łaskę nam zrobi, jak przyjdzie na ślub. Co wiecej, kupiliśmy jej prezent na nowe mieszkanie. Nie dość, że nie uznała za stosowne odwdzięczyć się tym samym, kiedy my byliśmy w podobnej sytuacji, to jeszcze potrafiła ze dwa miesiace po fakcie komentować wady prezentu, który jej daliśmy - a który sama sobie wybrała... Grunt to spokój... :-) Trzy tygodnie bez teściowej i od razu uśmiech częściej na twarzy :-D Pozdrawiam!
-
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Zgadzam się z poprzedniczką, ale niestety takie poglądy pokutują wśród ludzi... nie wiadomo za co. BTW: Gdybym się przy emeryturze miała oglądać na ZUS, to bym się mogła niemile zdziwić, kiedy ta emerytura nadejdzie. Radzę więc zainteresować się innymi rozwiązaniami w tym zakresie i przestać śnić o następnych pokoleniach, które wypracują nam niebotyczne emerytury... -
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A Wy - przepraszam, usiłujesz mi wmówić, że w autobusie pełnym ludzi jadą sami epileptycy...? Nie ma ani jednej osoby zdrowej, która ustąpi kobiecie w ciąży...? Mogę się z tobą zgodzić, że to choroba tych ludzi, ale epilepsją się nie nazywa, uwierz mi. Aggie - rzeczywiście, argument o zarabianiu dzieci na nasze emerytury jest do cna wyeksploatowany... i z grunt nieprawdziwy. Każdy na swoją emeryturę pracuje sam. Kobieta, która decyduje się na dziecko, bierze na siebie odpowiedzialność za swoją ciążę. Nie oznacza to jednak, że wszyscy wokół muszą być dla niej nieuprzejmi, żeby jej to udowodnić. -
Oj... - u nas jest zawsze ta sama reakcja - jak tylko się dowie, że gdzieś jedziemy/coś sobie kupujemy, zaraz jest komentowanie, ile to kosztuje. A co ją to obchodzi, przeciez to nas kosztuje, nie ją. Opowiadałam Wam już, jak biega po sklepach szukając rzeczy, które kupiliśmy, i sprawdza, czy jej podaliśmy prawdziwą cenę. A jak do nas przychodzi, to najbardziej ją boli, jak drzwi do jakiegoś pokoju są zamknięte i nie ma tam jak zajrzeć... :P Norma :-) Trzymaj się! :-D
-
bimbo - bzdura, ale pisałam juz o tym kilkanaście stron wcześniej i nie zamierzam się powtarzać. Iren - bzdura nr dwa, gdyby mój mąż pod względem charakteru mi się nie podobał, to bym za niego nie wyszła. Nie rozumiem zatem, dlaczego mój syn ma być \"lepszy\". niech bedzie dobry i to wystarczy. Co u Was słychać, Synowe?
-
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Pszczoła - rozumiem. :-) BTW: piękny dzieciaczek siedzi w Twojej stopce. :-D Pozdrawiam -
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ja to świetnie rozumiem, co napisałaś. Czasami warunki są takie, a nie inne. Ale wiesz, jak mój mąż pracował w soboty, to wielkie zakupy na cały tydzień robiliśmy w niedzielę. Bo tak jest po prostu łatwiej - po co ja się mam męczyć z siatami i lataniem po całym osiedlu pół soboty - w tym czasie zrobię co innego. A zakupy w następnym dniu, w ciągu dwóch godzin. Mnie z kolei chodzi o to, żeby kobiety w ciąży nie robiły z siebie na siłę heroin, które mimo zmienionych warunków i tak dadzą sobie ze wszystkim radę i nie musza wcale być specjalnie traktowane, bo to nie choroba. Oczywiście, że to nie choroba, co nie zmienia faktu, że kobiecie w ciąży należa się specjalne względy - zarówno od osób bliskich, jak i obcych. -
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Anulka, witaj :-D Ano, było się podniosło. miło, prawda? Na stronie głównej afeterii jest taki sympatyczny artykuł \"Narodziny rodziny\". Przeczytałam i tak mnie trochę ruszyło... Chyba już bym chciała własne maleństwo... :-D Chyba coraz bardziej :-D Pszczoła5 - rozumiem, że starasz się sobie tłumaczyć, i to dobrze, bo przynajmniej kontrolujesz w ten sposób negatywne emocje. Popieram na calej linii :-) Grunt, żebyś nie usprawiedliwiała takiego zachowania przed innymi - a trochę tak odczułam Twój post. Co do dalszej części, piszesz: \"to ja pisałam, że nie wyobrażam sobie, aby mój mąż po całym dniu pracy leciał mi robić zakupy. I dalej tak uwazam. Ja nie chodziłam w ciąży do pracy, siedzialam ostatnie tygodnie w domu i mimo iż czasem było ciężko, to głupie zakupy i ugotowanie obiadu było dla mnie oczywiste. On się stara zarobić na dom, ja staram się ten dom prowadzić. \" I to też jest w zasadzie słuszne... Ale nie mogę się zgodzić z dwoma sformułowaniami: po pierwsze - mąż leci MI zrobić zakupy. Mój mąz, wychowywany przeze mnie twardą ręką ( :P ) nie zna czegoś takiego, jak robienie MI zakupów, czy sprzatanie MI w domu. To jest nasz dom, wiec zakupy, kiedy jestem chora, sprzątanie, kiedy nie mogę, on robi NAM. A więc tez dla siebie. Nie robi mi żadnej łaski i nie wyświadcza żadnej przysługi. Standardowo robimy to razem - jeśli któreś z nas nie moze z tych czy innych powodów (np. on idzie w sobotę do pracy wyjątkowo, ja wtedy sprzątam sama) nie mamy uczucia, że ktoś robi coś dla tej drugiej osoby. wszystko robimy dla nas. A druga rzecz w Twojej wypowiedzi - on się stara zarobić na dom, ja staram sie go prowadzić - wydawało mi się, że wcześniej napisałaś, że ostatnie tygodnie nie chodziłaś do pracy. Czyli byłas zatrudniona, ergo - otrzymywałaś takie czy inne wynagrodzenie. Dlaczego więc piszesz o takim dziwnym podziale? Utrzymujecie dom razem i dbacie o niego razem... A w związku z tym, że Tobie w tym stanie jest trudniej, mąz powinien dac z siebie trochę więcej niż zwykle. Przynajmniej ja to tak widzę. :-) Ależ się rozpisałam. Pozdrawiam :-) -
Cześć. :-) Widzę, że coraz więcej nowych twarzy tu zagląda. Z jednej strony fajnie, bo dobrze widzieć nowe osoby, a z drugiej nie bardzo, bo to oznacza, że jednak dużo kobiet ma ten problem... U mnie mała przeprawa wczoraj, przyjechaliśmy po pracy, robię obiad, teściowa dzwoni, że coś jej się zepsuło i mąz ma zaraz przyjśc to zrobić. Pikuś, że obiad na stole, zaraz poszedł, żeby sie nie darła. Dobrze, że wrócił szybko. Wkurza mnie to, że ona sobie z naszego domu zrobiła graciarnię, mnóstwo jej rzeczy, które się \"jeszcze przydadzą\" zalegają w naszych szafach. Na szczęście nie na długo, bo likwidujemy tew szafy, co ona oczywiście przyjmuje z żywą dezaprobatą... :P
-
Cześć, Dziewczyny! U mnie po awanturze cisza i spokój. Niunia - niestety, jeśli to były obietnice tylko, to nic nie możesz zrobić. Ja bym sugerowała wizytę u teściów, kilka słow prawdy, gitara pod pachę i farewell. Jak się opamiętają, to niech zadzwonią, a wtedy wy się zastanowicie, czy podnieśc słuchawkę... Emerytka - zazdroszczę Twojej synowej. Moja teściowa nie jest niestety taka jak Ty i w odpowiedzi na Twoje pytania mogłabym dokładnie przytoczyć wypowiedź betif. Cokolwiek moja teściowa daje, oczekuje wdzięcznosci do grobowej deski - najlepsze jest, kiedy ode mnie oczekuje wdzięczności za prezenty, które daje swojemu synowi. Bez przerwy domaga się zapewnień, jaka to ona jest cudowna i że bez niej byśmy do niczego nie doszli. Jest to ewidentna bzdura, ale ona żyje takimi urojeniami. Czasami czuję się przy niej jak taka chińska lalka, tylko kiwam głową i mówię \"dziękuję-dziękuję-dziękuję\". Można zwariować...