__o rany
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez __o rany
-
Prawa ciężarnych a chamstwo ludzi. Polacy gdzie wasza kultura?
__o rany odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Anulka, witaj :-D Ano, było się podniosło. miło, prawda? Na stronie głównej afeterii jest taki sympatyczny artykuł \"Narodziny rodziny\". Przeczytałam i tak mnie trochę ruszyło... Chyba już bym chciała własne maleństwo... :-D Chyba coraz bardziej :-D Pszczoła5 - rozumiem, że starasz się sobie tłumaczyć, i to dobrze, bo przynajmniej kontrolujesz w ten sposób negatywne emocje. Popieram na calej linii :-) Grunt, żebyś nie usprawiedliwiała takiego zachowania przed innymi - a trochę tak odczułam Twój post. Co do dalszej części, piszesz: \"to ja pisałam, że nie wyobrażam sobie, aby mój mąż po całym dniu pracy leciał mi robić zakupy. I dalej tak uwazam. Ja nie chodziłam w ciąży do pracy, siedzialam ostatnie tygodnie w domu i mimo iż czasem było ciężko, to głupie zakupy i ugotowanie obiadu było dla mnie oczywiste. On się stara zarobić na dom, ja staram się ten dom prowadzić. \" I to też jest w zasadzie słuszne... Ale nie mogę się zgodzić z dwoma sformułowaniami: po pierwsze - mąż leci MI zrobić zakupy. Mój mąz, wychowywany przeze mnie twardą ręką ( :P ) nie zna czegoś takiego, jak robienie MI zakupów, czy sprzatanie MI w domu. To jest nasz dom, wiec zakupy, kiedy jestem chora, sprzątanie, kiedy nie mogę, on robi NAM. A więc tez dla siebie. Nie robi mi żadnej łaski i nie wyświadcza żadnej przysługi. Standardowo robimy to razem - jeśli któreś z nas nie moze z tych czy innych powodów (np. on idzie w sobotę do pracy wyjątkowo, ja wtedy sprzątam sama) nie mamy uczucia, że ktoś robi coś dla tej drugiej osoby. wszystko robimy dla nas. A druga rzecz w Twojej wypowiedzi - on się stara zarobić na dom, ja staram sie go prowadzić - wydawało mi się, że wcześniej napisałaś, że ostatnie tygodnie nie chodziłaś do pracy. Czyli byłas zatrudniona, ergo - otrzymywałaś takie czy inne wynagrodzenie. Dlaczego więc piszesz o takim dziwnym podziale? Utrzymujecie dom razem i dbacie o niego razem... A w związku z tym, że Tobie w tym stanie jest trudniej, mąz powinien dac z siebie trochę więcej niż zwykle. Przynajmniej ja to tak widzę. :-) Ależ się rozpisałam. Pozdrawiam :-) -
Cześć. :-) Widzę, że coraz więcej nowych twarzy tu zagląda. Z jednej strony fajnie, bo dobrze widzieć nowe osoby, a z drugiej nie bardzo, bo to oznacza, że jednak dużo kobiet ma ten problem... U mnie mała przeprawa wczoraj, przyjechaliśmy po pracy, robię obiad, teściowa dzwoni, że coś jej się zepsuło i mąz ma zaraz przyjśc to zrobić. Pikuś, że obiad na stole, zaraz poszedł, żeby sie nie darła. Dobrze, że wrócił szybko. Wkurza mnie to, że ona sobie z naszego domu zrobiła graciarnię, mnóstwo jej rzeczy, które się \"jeszcze przydadzą\" zalegają w naszych szafach. Na szczęście nie na długo, bo likwidujemy tew szafy, co ona oczywiście przyjmuje z żywą dezaprobatą... :P
-
Cześć, Dziewczyny! U mnie po awanturze cisza i spokój. Niunia - niestety, jeśli to były obietnice tylko, to nic nie możesz zrobić. Ja bym sugerowała wizytę u teściów, kilka słow prawdy, gitara pod pachę i farewell. Jak się opamiętają, to niech zadzwonią, a wtedy wy się zastanowicie, czy podnieśc słuchawkę... Emerytka - zazdroszczę Twojej synowej. Moja teściowa nie jest niestety taka jak Ty i w odpowiedzi na Twoje pytania mogłabym dokładnie przytoczyć wypowiedź betif. Cokolwiek moja teściowa daje, oczekuje wdzięcznosci do grobowej deski - najlepsze jest, kiedy ode mnie oczekuje wdzięczności za prezenty, które daje swojemu synowi. Bez przerwy domaga się zapewnień, jaka to ona jest cudowna i że bez niej byśmy do niczego nie doszli. Jest to ewidentna bzdura, ale ona żyje takimi urojeniami. Czasami czuję się przy niej jak taka chińska lalka, tylko kiwam głową i mówię \"dziękuję-dziękuję-dziękuję\". Można zwariować...
-
Chyba się zapiszę na kurs jogi... Ręce opadają... Dzięki za wsparcie, Dziewczyny :-) Jak to dobrze, że tu się można wygadać :-)
-
Klops, moje Kochane, bo synuś mamusi stwierdził, że ja mam fobię na jego matkę. Ta k...wa decyduje o tym, jak ma wyglądać nasze mieszkanie (a przynajmniej próbuje), o tym, na co i kiedy mozemy wydać swoje pieniądze, o tym, co ja mam robić w domu, a on twierdzi, że ja mam fobię??? Jestem wściekła, o teatrzyku nie ma mowy... Raczej będzie awantura. On przeciwko mamusi nie powie ani słowa, o tym, że powinien dorosnąć i przestać się z nia prowadzać za rączkę, też nie... i opadają mi ręce. Ona go traktuje jak gówniarza, jemu z tym wygodnie, bo mamusia wszystko za niego zrobi i załatwi, a ja sobie mogę postać z boku i popatrzeć... :-o
-
Cześć, Dziewczyny! Patrycja, Betif - proszę o radę... Nie wiem, co mam zrobić. Pisałam już tutaj, że mój mąz zamiast wziąć sprzęt na raty, chce pożyczyć pieniadze od swojej matki. Ja tego nie chcę, z oczywistych powodów, tym bardziej, że pieniądze mamy i gdybyśmy brali na raty to tylko dlatego, żeby nie pozbawiać się tak znacznej sumy od razu. Teraz jest cięzka obraza, czemu ja nie chcę pożyczyć pieniędzy od mamy, przecież będzie dobrze, ona nic do tego sprzętu nie będzie miała. Biorąc pod uwage ostatnie wydarzenia, kiedy to miało być dobrze, a było fatalnie, bo ta cholera zrobiła wszystko po swojemu, a także to, że za pożyczkę, której nie potrzebujemy, ona mnie, a nie swojemu synkowi, każe dziękować do końca życia, to ja dziękuję za taki interes. Jak mu wytłumaczyć, że to bez sensu? Przytaczam wszystkie arugmenty przeciw, a on dalej swoje... Nie zgodzę się na tę pożyczkę, ale nie chcę sobie też psuć weekendu. Proszę, poradźcie mi.
-
Niestety trzeba powalczyć o swoje... Najgorzej jest, kiedy już myslisz, że ukręciłaś łeb hydrze, a tu nagle ona cię gryzie w tyłek. :P Mój mąz ostatnio dogadał się z mamusią za moimi plecami, że lepiej będzie, jak pożyczymy pieniądze od mamusi i jej będziemy spłacać, niż jak weźmiemy sprzęt na raty. Krew mnie zalała... Betif, gratuluję spokoju :-) Mądra kobieta z Ciebie :-)
-
Do poprzednika - świetny pomysł! :-D
-
Jak sama oznajmia - to ciężko nie przyjmować do wiadomości, ale można po prostu odmówić. Mamo, w ten weekend niestety nie będzie nas w domu. Czy to tak trudno wygłosić jedno zdanie??? Z tego - jeśli swój pierwszy post nazywasz \"krytycznymi uwagami\", to się nie dziwię, że dobrze żyjesz z teściową - swój ciągnie do swego. Dla mnie twój post był niewybrednym atakiem, wyzwałaś nas od prostaczek i innych. Przeczytaj go sobie może jeszcze raz i zastanów się nad tym.
-
z tego - zamknij się i nie zagladaj tu więcej. Nic nie czytałas i nic o nas nie wiesz, a jeśli czytałaś, jak dziewczyna w ciązy została przez mamusię cudowną swojego męża zaatakowana świecznikiem, jesli czytałaś, że dziewczyny ze swoimi męzami zostały wyrzucone z domów, jeśli czytałaś, że teściowe nie liczą się z nikim i niczym poza swoim własnym zadkiem, i nadal twierdzisz, to co twierdzisz, to świadczy wyłącznie o twojej niskiej inteligencji i świadomości zasad współżycia społecznego. krzyżyk na drogę! (Przepraszam Was, Moje Drogie, ale nieco mnie poniosło, jak przeczytałam ten post...)
-
Ech... Trochę mi ciśnienie opadło, tym bardziej, że wczoraj szanowna mamusia nie raczyła się pokazac ani odezwać, na szczęście. Mam nadzieję, że nie będę miała z nią do czynienia przynajmniej do końca długiego weekendu... Patrycja - dzięki za wsparcie moralne... Jak to niektóre nie umieją docenić porządnych teściowych, nie...? ;-) Zołza - baw się dobrze i odezwij się, jak tylko będziesz miała okazję! Drewniana zupa - witaj w klubie... :-)
-
Cześć Wszystkim! :-D Aggie, szczerze powiem, że nie zakumałam, o co Ci chodzi z tym rozwodem... Nasze teściowe generalnie mają mężów... Hm. Jak po świętach? Ano, jak po świętach. Ulga. :-) Już po wszystkim. Teściowa odstawiła kilka drobniejszych numerków typu \"jak ja mogłam cokolwiek na świeta dla nas przygotować, jak ona się tak napracowała dla nas\" ale została kulturalnie spacyfikowana. Starałam się być miła ze wzgledu na męża, on dla odmiany ograniczył wizyty u mamusi do minimum i jakoś minęło. Jedno mnie tylko ciekawi - czy na Boże Narodzenie teściowa jak zwykle przygotuje górę jedzenia? Bo tym razem wyraźnie jej dałam do zrozumienia, że sobie tego nie życzę. Obraziła się, oczywiście, ale mam nadzieję, że dotarło... Pozdrawiam Was! :-D
-
U mnie jak zwykle wojna. Jak ja zaproponowałam śniadanie w niedzielę, to teściowa powiedziała, że mamy przyjśc na obiad w poniedziałek. A na śniadanie w niedzielę ona nam da wszystko w sobote wieczorem. Chyba ją popieściło! Powiem jej otwarcie w ten poniedziałek (albo w niedzielę) że ma się przyzwyczajać do robienia świąt dla siebie iteścia, bo swięta dla mojej rodziny zrobię sobie sama wg własnego uznania. Nie będzie mi gotowała wszystkiego dwa razy tyle i zarzucała mnie połową! Wojna, wojna, wojna. A Wam, Dziewczyny Kochane, Synowe i Teściowe, życze spokojnych(!) Świąt Wielkanocnych. Dużo radosci i pogody ducha. :-) Do zobaczenia!
-
Mó mąż się na mnie obraził, że nie chce trzech dni świąt spędzić u jego zakichanej mamusi. Efekt jest taki, że chyba każde z nas spędzi święta u swoich rodziców. A co dalej z małżeństwem, to zobaczymy.
-
Moja teściowa w ciągu zeszłego tygodnia zdązyła mi CZTERY RAZY powiedzieć w ten czy inny sposób, że jestem stara. Obsesję ma jakąś, czy co? Ona młodsza ode mnie nie jest... Wczoraj przegięła pałe maksymalnie w byciu chamską pod przykrywką obrzydliwie słodkiego uśmiechu i wychodząc od niej dokopałam jej tak, że jej wpięty poszło. I jestem z siebie zadowolona!!! :-D
-
U mnie po staremu, teściowa daje popalić jak jasny gwint. Napiszę, jak będę miała dłuższą chwilę. Trzymajcie się!
-
Nie mówiąc już o tym, że wypowiadają się tu także kobiety - teściowe... A także, jak wnioskować można z postów powyżej, kobiety - które blade mają pojęcie na temat, w którym się wypowiadają...
-
Może dlatego, że to jest Magazyn dla KOBIET - Kafeteria...? Tak mi tylko przyszło do głowy... :P
-
Zazdroszczę Twojej synowej - też bym chciała, żeby moja teściowa miała SWOJE życie. ;-) Pozdrawiam.
-
Taaak, komentatorom nie czytającym komentowanych przez siebie wypowiedzi już dziękujemy i nie zapraszamy ponownie. Oj... - to po prostu były SŁOWA, KTÓRE LECZĄ :P Coś mnie głowa dzisiaj boli, może mi też coś powiesz...? ;-)
-
Cześć, Dziewczyny! U mnie na razie spokój (w sobotę w sklepie byliśmy sami, ufff...), ale zajrzałam sprawdzić, co u Was słychać. Cześć, Oj...! Dawno Cię nie było. :-) Już myślałam, że o nas zapomniałaś... :-) Otworzylyscie mi oczy - nie szukaj pretekstów i nie zwalaj na nas. Po Twojej wypowiedzi widać, że obrażasz się z prędkością światła o byle detal... Pozostaje mi tylko przyłączyć się do wyrazów współczucia dla Twojej przyszłej synowej. Betif, niunia666 - przykra sprawa, ale czasami zerwanie stosunków to jedyne wyjście... :-( Patrycja, hej! :-D Lalaboo - ja bym męża zjechała z góry na dół, że idzie gdzieś, obojętnie czy do mamusi, czy do pubu, i nie masz z nim kontaktu. Teściową olej, ale jemu powiedz, że jak jeszcze raz będziesz się musiała przed jego mamusią tłumaczyć dlaczego i z jaką sprawą dzwonisz, i zostaniesz tak odprawiona, to wyrzucisz mu komórkę przez okno. Ona nie jest jego ochroniarzem ani niańką, a jak Ty chcesz z nim porozmawiać, to powinna Ci to bez gadki umożliwić. Pozdrawiam! :-)
-
Zabrakło mi słów. Współczuję takich przeżyć... i gratuluję Męża.
-
Onekia - ja bym uznała, że to koło Ciebie. Ne mieszkasz tam, Twój chłopak rzadko, niech jej córka w sprzątaniu pomaga - 14 lat to już nie jest dziecko, ja w tym wieku potrafiłam całe mieszkanie z mamą sprzątnąć, jak tata był w pracy. Puśc to mimo uszu. Patrycja - trudna sprawa. Z jednej strony rozumiem Ciebie - masz żal i nie chcesz pomocy od teściowej. Ale pomyśl o tym tak - to nie dla Ciebie, ale dla dziecka. Pecunia non olet, jak to mówią. Poza tym weź za dobrą monetę to, że mąz zaangażował się tak w sprawę dla Ciebie ważną... :-) Oszczędzaj siły na batalię swiąteczną ;-)
-
Cześć, Patrycja! :-) Dawno Cię nie widziałam... :-) Trzymasz się? Jak sprawa ze świętami? U mnie na razie cisza... Misssska - właśnie przeczytałam Twój topik na ten temat. I była tam jedna bardzo dobra rada - powiedz swojemu facetowi, że jego mamusia potrzebuje pomocy przy sprzątaniu. ;-) Ja wiem, że on wie, i że powiedział to Tobie, tylko dla mnie takie łańcuszki też się nie do przyjecia. Jak potrzebuje, niech coś powie. Ty oficjalnie nic na ten temat nie wiesz. Niech Twój facet jakoś zareaguje, zamiast Ci bezwolnie powtarzać to, co usłyszał.
-
Cześć, Zołza! Nagle okaże się, że nie tylko nie jesteś teściową, ale i babcią... :-( Smutne. Ale - jak napisałaś - to synowa założyła sprawę o ojcostwo... Rozumiem, że chce udowodnić, że Twój syn jednak jest ojcem? Mam nadzieję, że jakoś to przetrzymasz... Odzywaj się do nas. Habris - jak dla mnie, jedź. Pocierpisz, a jak wrócisz do siebie, to masz spokój. Niech przynajmniej nie wychodzi na to, że Ty coś utrudniasz. Badź w stosunku do niej w porządku, przyjechałaś, pobyłaś, odnosiłaś się grzecznie, a że ona jest, jaka jest - trudno. Jak zacznie poważniej dopiekać, broń się. Ale jedź. Najważniejsze, że masz oparcie w partnerze. :-) Ciekawe, gdzie jest reszta pań?