__o rany
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez __o rany
-
Patrycja, ja bym chciała olewać, ale trudno olewać coś, co dosłownie włazi Ci na głowę - sama dobrze wiesz. Na weselu powiedziałam jej - robiąc jedną z moich bardziej wrednych min - że się jej nie boję, bo mając w rodzinie świetnego lekarza i prawnika nie boję się nikogo. :-) Zamknęła się i nie odzywała się już potem do mnie, ani - co lepsze - do nikogo z mojej rodziny przez cały wieczór. :-) Wirka - dziewczyno, jak możesz na to pozwalać? Sugeruję rozmowę z narzeczonym, póki jest jeszcze przed ślubem. Nigdy bym nie pozwoliła, żeby mój mąż, partner, nie wracał z pracy prosto do domu na obiad. Drugie kanapki? A czy on chodzi do pracy, czy do przedszkola? Byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne... Nie martw się, nie udziwniasz i nie wymagasz za wiele, jesteś całkowicie normalna! A my jesteśmy z Tobą...
-
Matka dwóch synów - dobrze, że Cię tu mamy :-) Moja teściowa jest po 50-tce. Z jednej strony bez przerwy narzeka na zdrowie, a z drugiej bez przerwy domaga się, żeby jej mówić, jaka jest atrakcyjna i generalnie, jaka jest super. Może to rzeczywiście hormony... Hm... :-) Jeszcze nie synowa - powiedz jej po prostu, że Was nie stać. Pytanie brzmi, czy Was nie stać, czy nie chcecie, bo to dwie różne sprawy... Ja poszłam na kompromis z moją mamą, która chciała wesela - zrobiłam małe przyjęcie dla dosłownie 30 osób, można było potańczyć, ale przymusu nie było. Patrycja - skąd ja to znam, teściowa przez cały czas narzekała, że ona w ogóle nie ma uczucia, że jej synuś się żeni (to znaczy - ona nie ma na nic wpływu), ale to pomocy się nie garnęła, jej przygotowania do ślubu i wesela ograniczyły się do wyboru kreacji. Poświęciła temu zajęciu cztery miesiace, a potem następne dwa zapewnianiu wszystkich, że będzie najpiękniejszą kobietą na imprezie... Ot, skromość... Przy obiedzie weselnym szepnęła mi w ucho, tak, żeby mąz nie słyszał - \"Jak skrzywdzisz mojego syna, to bedziesz miała ze mną do czynienia.\" Odgryzłam się natychmiast, ale to chyba pokazuje, jakie miała nastawienie do sprawy...?
-
Dzięki za odpowiedź, Matko dwóch synów... Choć utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu, że moja teściowa to przypadek beznadziejny. Ja z nią próbowałam rozmawiać, to zmieniała temat, nie wiem, jak to opisać, ale to było takie \"ślizganie się\" ja jej o wigilii, że chcemy razem, ona mi o nowym obrusie. Mój mąż też rozmawiał z matką, ale na każdą jego uwagę, że jestem jego żoną, człokiem rodziny, ona wybuchała lawiną lamentów - ona się tak dla nas stara, a my jej nie rozumiemy i jeszcze na dodatek on jej robi na złość, mówiąc takie rzeczy. Koszmar po prostu. Jest niezdolna do jakiejkolwiek rozmowy na temat naszych stosunków... A ja powoli dochodzę do etapu, w którym mam \"alergię\" na sam dźwięk jej głosu w telefonie... I wiem, że mojemu mężowi coraz bardziej z tym źle. :-(
-
Długo mnie nie było... :-) I jak się zrobiło tłoczno! :-) Witam wszystkie \"Nowalijki\"! :-) Matko dwóch synów, Zołza, czy jakakolwiek teściowa, która tu zajrzy... Powtarzam pytanie jednej z poprzedniczek - co robić z takimi teściowymi, jak nasze? Wścibskimi, usiłującymi rządzić, natrętnymi, mamusiami synusiów? Jak do nich podchodzić, kiedy sztuczny uśmiech wychodzi bokiem? W moim przypadku nawet rozmowa nie dała rezultatu... Moje słowa jak groch o ścianę jej uprzejmego, fałszywo-słodkiego zdziwienia... Może wy - teściowe, matki - coś nam poradzicie? Pozdrawiam Was wszystkie, Moje Drogie! :-)
-
Literówka - miało być \"nachalnie\"... :-D
-
Pozostaje mieć nadzieję, że są po prostu tacy mało kontaktowi... Może to smutne, co powiem, ale naprawdę lepiej, żeby tak pozostało, że Wy sobie, oni sobie, niż żeby Ci się nagle zaczęli nahalnie do wszystkiego wtrącać... Postaraj się tym nie przejmować, wiem, że chcesz sobie z chłopakiem życie ułożyć i z jego rodzina tez, ale najważniejsze jest to, żebyś z nim dobrze żyła - a z nimi to tylko przy okazji... :-) Bycie na dystans z teściami to nie zbrodnia, zwłaszcza, jesli Twojemu chłopakowi to nie przeszkadza. Głowa do góry, Irminko! Pozdrawiam :-)
-
Jeszcze raz ja, tym razem tylko do Zołzy: Przepraszam, że odpowiedziałam na Twój wpis tylko połowicznie, już się postaram poprawić. Co do kontaktu z synem i jego żoną - rozumiem, że chcesz się usunąć, żeby nie niszczyć ich małżeństwa, to bardzo szlachetne z Twojej strony. I uważam, że na dzień dzisiejszy powinniście sobie dac trochę oddechu, po tej nieprzyjemnej sytacji z mieszkaniem. Dlatego myslę, że powinnaś jechac do Maroka, pooglądać świat, zajać myśli czym innym. Ta wycieczka to naprawdę jedyna w życiu okazja... Ne wahaj się. Ale uważam też, że po powrocie,i po odpoczynku po odpoczynku (wiadomo, trzeba się po takim wyjeździe pełnym wrażeń z powrotem przestawić na rzeczywistość ;-) ) możesz spokojnie spróbować skontaktować się z synem. Masz prawo zadzwonić do własnego dziecka, dowiedzieć się, jak mu się wiedzie, zaprosić do siebie. Jesli nie robisz tego tak jak moja teściowa, która dzwoni kilka razy dziennie i pyta, gdzie mó mąż jest, co robi, co planuje i co dziś jadł, to przecież jest to zupełnie naturalne. Porozmawiaj z nim chwile przez telefon, potem spórbuj zaprosić oboje na kawę. Zobaczysz, jak sytuacja się rozwinie. Jeśli nie będą chętni, nie będziesz miała wyrzutów sumienia, że nie próbowałaś. A jeśli się zgodzą, to tym lepiej - w końcu to Twoja rodzina... Bardzo łatwo jest w emocjach zerwać kontakty, trudno je potem nawiązać.... Nie twierdzę, że macie sobie \"pić z dzióbków\", ale jednak kontakt z synem powinnaś mieć... Pozdrawiam Cię serdecznie!
-
Witam , Drogie Panie! (nie piszę już: Synowe, bo Zołza wróciła :-) ) Zołza - proszę, ja nie raczyłam odpowiedzieć, zrobiłam to z przyjemnością, bo o okaz \"normalnej\" teściowej trzeba dbać. :-) Co do wyjazdowych świąt, to właśnie znajoma moja wróciła ze Słowacji i mówi, że to bardzo ciekawe przeżycie, spędzić świeta nieco inaczej - też gorąco mi poleca. Zastanawiam się nad tym jeszcze, bo wiesz, i ja, i mąż pochodzimy z dosc tradycyjnych rodzin, typu - \"święta tylko we własnym domu, z rodziną\". Mysleliśmy o urządzeniu na przyszły rok świąt w szóstkę, z jego i moimi rodzicami, ale ze wzgledu na nastawienie teściowej do całego świata moze to być trudne, tak że perspektywa wyjazdu w tym okresie bardzo mnie kusi. Ehhhhhhh - to bardzo dobrze, że mąż trzyma Twoją stronę, to bardzo ważne. W przypadku konfrontacji będziesz wiedziała, że możesz się na nim oprzeć. Wiesz, u mnie było podobnie, mąż na początku w domu przyznawał mi rację, ale przy rozmowach z matką po prostu milczał, tak jakby \"wyłączał się\". Po pewnym czasie i kilku rozmowach doszedł do wniosku, że woli stronę aktywną - oczywiście, w ograniczonym zakresie - i próbuje się wtrącać i ustawiać mamusię... :-) Może wiec u Ciebie też będzie ok. :-) Irminka, może rzeczywiście jest tak, jak Zołza mówi - chcą Wam dać trochę prywatności... Może drugi syn coś tam matce powiedział i teraz ona stara się robić inaczej... Następnym razem, jak tam będziesz, spróbuj coś do niej zagadac na tematy ogólne, wyczuć, czy mozesz się na 5-10 minut przysiąść, a potem iśc do pokoju z chłopakiem... Po reakcji będziesz trochę więcej wiedziała. :-) Pozdrawiam Was wszystkie! :-D
-
Cześć, Zołza! Jak miło Cię widzieć po przerwie! Zazdroszczę Ci możliwości podróży, ja na Twoim miejscu nie wahałabym się ani chwili. Pieniądze są Twoje, zaproponowałaś pomoc, ale ją odrzucono, więc niech sobie sami radzą... Przykre jest to, co się stało, ale ja nie widzę powodu, dla którego miaąłbyś dążyć do zgody takim dużym kosztem. Jedź do Maroka, pozwiedzaj świat, a jak wrócisz, zadzwoń do syna, spróbuj z nim porozmawiać, nawiazać jakiś kontakt. Teraz, kiedy oni są jeszcze święcie obrażeni, że nie dałaś im tych pieniedzy na tacy, wydaje mi się, że jest za wcześnie. Aha - na wszelki wypadek, gdyby nie chciało Ci się czytać całego postu - JEDŹ! :-D
-
Jeszcze...? Ale ma zdrowie... ;-) A jaką pamięć!
-
ehhhhhhhhhhhh... Ogromne współczucia! Mieszkanie z teściową to najgorsze, co może być - jak dobrze, że ja to mam za sobą. Współczuję Ci tym bardziej, że będzie z Wami Maleństwo... A jak znam życie - i wnioskuję z Twoich postów - tesciowa wszystko wie najlepiej... Ja tak jak poprzedniczka - nie decyduję się jeszcze na macierzyństwo, bo bym nigdy tej walki nie wygrała... Poczekam jeszcze rok, dwa, spacyfikuję ją trochę i wtedy pomyślę... Póki co - trzymaj się mocno, ciepło i zdrowo, i staraj się unikac denerwujących rozmów z teściową... niech to załatwia Twój mąż. :-) Pozdrawiam serdecznie, wpadaj tutaj do nas, zawsze jest łatwiej, kiedy człowiek się drugiemu wyżali... :-)
-
Cześć, Oj...! :-) Zawsze powtarzam, że ciche dni z teściową to najpiękniejsze dni... :-) Ja też z moją po tym sylwestrze unikam kontaktu. :-) I mam na razie spokój. Czekam do wiosny, jak zacznę remont dużego pokoju, to będą prawdziwe jazdy... Teraz tylko od czasu do czasu podskakuje i próbuje gryźć :P Może też oszczędza siły...? Wyrozumiała - no to ładnie, że zadzwonili... ale też mądrze z Twojej strony, że będziesz obserwować. :-) Pozdrawiam, Synowe! :-D
-
Do aniafr: Po pierwsze - nie wyzywaj mnie od idiotek, z łaski swojej. Po drugie - skoro nie dośc dobrze Ci odpowiedziałyśmy, to tym bardziej się odczep i szukaj odpowiedzi gdzie indziej, bo nie powiemy Ci nic innego. Chyba, że znowu chcesz się dowiedzieć - bo już raz Ci to tutaj napisano - że masz jakieś problemy ze sobą. Do elk: Niby czemu jestem nie fair? Zapytała, odpowiedziałam, nie tylko zresztą ja, a ona wkleja to samo od nowa i od nowa. Może się w końcu znudzić, nieprawdaż...? Zresztą, nie tylko ja jej już napisałam, że przynudza. Do "nie przejmuj" - dzięki za wsparcie, nie przejęłam się, bo znam takie osoby - moja teściowa do nich należy :P Twoja też? :-)
-
Wszystkie świetnie Cię rozumiemy. :-D Witaj wśród Synowych :-) Przede wszystkim zachowaj spokój, nie tylko ze względu na dziecko, ale i na siebie. :-) Szkoda, że jej powiedziałaś, że łóżeczko jest upatrzone... Trzeba było powiedzieć, że już kupiliście. ale skoro tak, to możesz w rozmowie z nią powiedzieć, że pokoik dla dziecka macie już zaprojektowany i to łóżeczko idealnie Wam pasuje... albo - wyjście drugie - kupić łóżeczko, które wybraliście i postawić ją przed faktem dokonanym... A jesli zażąda zwrotu pieniędzy - oddać je... :-) Trzymaj się ciepło!
-
Odświeżyć pamięć...? Wycinki tylko z tego topiku. ania fr mam dosc niezreczna sytuacje z..tesciami...jak juz wiecie co nieco,odcielismy sie od nich ponad rok temu....to byla nasza obopulna decyzja,moja i mojego meza,do tej pory bylo w miare ok,tzn.tesciowa nienachodzila nas,nie wydzwaniala,od roku zadzwonila tylko dwa razy i w sumie raz bo czeki przyszly na stary adres i trzeba bylo je odebrac,a drugi raz jak siostrzenica tesciowej przyleciala tu do USA to strasznie nas zapraszala,jakos po drodze zapomniala zlozyc mi zyczen urodzinowych,ale no coz widocznie ja sie nie licze....mniejsza o to,nie wiem czy i jak bedzie w tym roku ale obawiam sie ze bedzie nas zapraszac na Gwiazdke do siebie,nie wiem czy do niej nic nie dociera czy co,ze nie chcemy kontaktow ale ona wciaz probuje,ja mam do nich duzy zal o pewne sprawy(glownie brak szacunku do naszej instytucji malzenskiej jak i do moich rodzicow),aha dodam ze tesciowa uwaza ze \"w ich nie lezy zadna wina tego ze jej rodzony syn i ja nie chcemy utrzymywac zadnych kontaktow,tylko w Nas a juz w szczegolnosci we mnie\"!jak grzecznie acz tak aby dotarlo odmowic? KOCHANE LICZE NA WASZA POMOC.DORADZCIE COS... Potem następuje Twoja dyskusja z oj... Dziewczyna Ci radzi, rozmawiasz z nią, inne tez coś tam piszą. Potem Twoja kwestia: ania fr wkleje ci moj stary post-to samo chcialam przed chwilka napisac,dodam tylko ze kompletnie nigdy nie okazali szacunku moim rodzicom: a to ten post ja z mezem swoim postanowilismy powiedziec tesciom a malzonka rodzicom ze nie chcemy na razie a moze wogle utrzymywac kontaktu(po latach przykrosci z ich strony do nas a przedewszystkim do mnie i moich rodzicow)efekt taki tesciowa sie poryczala do telefonu a ja sie glupio czuje moze lepiej bylo nic nie mowic i po prostu sie nie odzywac(tzn.nie odzwaniac)?w sumie to nie wiem teraz juz nic, przed chwilka odczytalam emaila od niej(tesciowej)\"ze mojemu ojcu mozna wspolczuc ale ja mam ich w to(czyli chorobe ojca) nie mieszac\"(sprawa wyglada tak ze mieszkajac pod wspolnym dachem ja z mezem i oni doznalam przez tesciow samych przykrosci,ponizen,efekt w ciagu pol roku przeszlam zalamanie nerwowe,depresje i chcialam skonczyc ze soba)w chwilach slabosci nie mialam sie do kogo zwrocic-maz pracowal dnie i noce dzwonilam do swoich rodzicow i sie wyplakiwalam naprawde nie moglam sobie z tym poradzic,i moj ojciec ktory wczesniej nie mial zadnych problemow z sercem dostal 2 ataki serca w ciagu 1,5 roku uwazam ze to ich wina wina tesciow i nie wybacze im tego raczej juz nigdy zreszta forma emailowa od tesciowej utwierdzila mnie tylko przy tym a wy co o tym sadzicie poradzcie co wy byscie zrobili! Ten sam był bodajże tez na ślubach... I jeszcze w kilku miejscach. ale to nic, dziewczyny nadal do Ciebie piszą. A Ty, bez reakcji na ich wypowiedzi, piszesz: ania fr a czy ktos moze mi jeszcze pomoc z moim klopotem ktory wyzej opisalam? I za chwilę ta historia... nastepna synowa kochane kobitki pomozcie!ja tez mam problem z babskiem,zerwalismy kontakty z tesciami,owszem jest spokoj az do świat,tzn.kiedy sie zblizaja to zaprasza na telefonicznie na swieta ,tak uczynila na Wielkanoc i teraz na Gwiazdke,moje pytanko:wierzycie ze osoba ktora szczerze Was nienawidzila,zatruwala zycie i wieszala \"psy\"na Was moze sie zmieniac po roku od zerwania kontaktow?dodam tylko ze skladala zyczenia na urodziny i imieniny mezowi (a jej synowi) telefonicznie,a o moich urodzinach,imieninach,naszej rocznicy slubu jakos niepamieta,czy to nie dziwne?takie specjalne pomijanie? Znowu marudzenie o tym, że nie pamiętała o urodzinach, brzmi znajomo...? Daj już spokój, ileż można jedno i to samo...?
-
Oj..., u mnie rzucanie słuchawką tez było - jak mąz zadzwonił do niej zapytać, czy wszystko w porządku, w końcu poszła sama do domu... Opieprzyła go za wszystkie grzechy świata i rzuciła słuchawką... Naturalnie, w sylwestra już był znowu jej kochanym synusiem, jak jej składał życzenia - złożył życzenia od nas, o odebrał tylko dla siebie... Ciekawe, co...? Bała się mu powiedzieć, czego mi naprawdę życzy? ;-)
-
To niesamowity musiał być ten bal z teściami na 20 par, skoro po 22 tu na necie siedziałaś... :P Ja nie mam dzieci i jeszcze jakiś czas nie zamierzam mieć, a teściowa nie jest mi potrzebna do niczego. Cześć, Synowe, w Nowym Roku! Najpierw nowiny. Teściowa załatwiła mi cudowną końcówkę roku - pojechaliśmy z mężem na zakupy, ona mu od rana biadoliła, że jej się nudzi, serce mam miękkie, to mówię - weź ją z nami, niech się zabawi, połazi sobie po sklepach, zawsze to lepiej niż siedzieć w domu. Teściowa naturalnie nie mogła połazić po sklepie za czymś swoim, tylko chodziła za nami i cokolwiek nie oglądaliśmy, to komentowała, jakie to fatalne, ona ma lepszy gust i powinniśmy na jej doświadczeniu polegać (to jest cytat!). Jak jej zasugerowałam, żeby poszukała czegoś dla siebie, zrobiła sobie jakiś prezent na Nowy Rok, to wreszcie stanęła przed lampami i stała przy nich prawie godzinę, nie puszczając swojego synka od siebie na krok, bo ona jej musi doradzić. Wreszcie mąż się wkurzył i mówi jej - kup sobie, jaką chcesz, ale kup już ileż można stać przed czterema lampami i debatować! To ona obrazona, bo on jej nie chce pomóc - najpierw zrobiła scenę pt. to ja nic nie kupię, a po kolejnych 20 minutach w tym samym miejscu i błaganiu jej, żeby jednak kupiła, kupiła i... poszła dodomu ostentacyjnie piechotą, obrażona, bo my jej nie doradziliśmy, jak należy. Myślała może, że nam zepsuje sylwestra, ale nie udało jej się... :P Aha - aniafr, następna synowa i ile tam jeszcze masz nicków - nie tylko na tym forum, ale i na innych, mnóstwo ludzi odpisuje na Twój problem. Albo nie czytasz, albo nie rozumiesz, co się do ciebie pisze. Zdecyduj się, czy chcesz dostać jakieś odpowiedzi, czy wystarczy Ci, że wklejasz wszędzie ten sam tekst. Pozdrawiam Synowe!
-
Zołza62 - szczerze współczuję. Naprawdę mi przykro... Szkoda, że żadna z nas nie trafiła na taką teściową jak Ty. Na Nowy Rok życzę Ci wszystkiego najlepszego - dużo, dużo miłości. Dobrze, że potrafiłaś ją znaleźć tam, gdzie ona jest - pamiętaj, że dzieci z Domu zawsze na Ciebie czekają. Wesołych Świąt - baw się dobrze na wyjeździe, a jak wrócisz, zdaj relację, jak było... :-D Dziewczęta, Synowe - życzę Wam przebrnięcia przez święta, i żebyście w tym czasie znalazły kilka szczęśliwych chwil tylko we dwoje z Waszymi Mężami - im więcej, tym lepiej... Głowy do góry, Moje Panie, walka się jeszcze nia zakończyła ;-) Spokojnego, szczęśliwego Nowego roku - ja od wtorku mam urlop, wiec już w tym się nie spotkamy, ale mam nadzieję, że wszystkie tu powrócicie w styczniu... do \"zobaczenia\"! Trzymajcie się!
-
Cześć, Synowe! I nie tylko :-) Ależ się Was namnożyło nagle.. :-D I dobrze! Pozdrawiam wszystkie nowe - następna synowa, Wirka i reszta! Zołza62 - obstaję przy swoim. Skoro synowa wymyśliła kredyt (alleluja, cóż za intelekt!), to niech go sobie wezmą. Ja bym się nad pożyczką porządnie zastanawiała, o podarowaniu w ogóle nie wspominam. Nie daj się wykorzystać! Młoda niech idzie do pracy, jak chce utrzymywac rodzinę \"na odpowiednim poziomie\". Przecież to rodzina jej i Twojego syna, a nie Twojego syna i Twoja, prawda...? Małe dziecko nie jest tu dla mnie przeszkodą. Bez przesady. Jakże łatwo wydaje się cudze pieniadze, prawda...? Zołza - nie daj się... A przy okazji - może obierzesz jakiś sypmatyczniejszy nick...? ;-) Bo rzeczywiście trochę głupio się tak do Ciebie zwracać... :-) Wirka - chyba masz poważniejszy problem niż my... ;-( Jeżeli omc była w stanie rozwalić jedno małżeństwo, to musi się bardzo pewnie czuć... Przede wszystkim wspieraj swojego męża... Jak może dorosły facet płakać przez mamusię...? Na pewno ograniczyłabym ich kontakty sam-na-sam do minimum... Są chyba na to sposoby, pokombinuj... A święta sami - w domu. Tak, jak my. Trzymam kciuki, powodzenia!!!
-
Zołza - pomóż, czemu masz nie pomóc. Moja mama też nam pomogła. ALE... Nie rozumiem, po co im jest 160 tysięcy złotych. Jeśli chcą kupić mieszkanie, niech sobie wezmą kredyt - Ty mozesz im pomóc na samym początku - opłata kredytu, notariusza - to są jakieś tam sumy, moja mama właśnie tak nam pomogła, że nam to zapłaciła, bez tego nie mielibyśmy szans. Kredyt wzięliśmy na mieszkanie, 80 tys. złotych, a mama zapłaciła nam ok. 10 tys. opłat. Pomóż, ale nie załatwiaj wszystkiego za nich. Poza tym sama wiesz, jak jest z pożyczkami w rodzinie - rodzicom, osobom najbliższym oddaje się najpóźniej i najmniej. Moja rada - pomóż w załatwieniu kredytu. A jak synowa ma minę obrażonej księżniczki, to zasugeruj, że za pomoc wymagasz przynajmniej uśmiechu i \"dzień dobry\" na powitanie. PS. Nie zarzucaj Domu Dziecka, w tym akurat Cię popieram w pełni.
-
Do \"do o rany\" - dobra rada: wyp....laj. Choćbyś miała tynki żreć i piechotą chodzić, weźcie jakiś kredyt czy cokolwiek i byle dalej...
-
Ja nie przeczę, zdarzają się nieciekawe synowe, moja ukochana Ciocia ma właśnie taką. Ale dużo częściej zdarzają się teściowe, które nie potrafią zrozumieć, że syn, żeniąc się, zakłada swoją rodzinę i że rodzina ta nie polega na tym, aby j\\kolejna osoba (żona) wchodziła mu do tyłka bez wazeliny jak mamusia przez całe życie, tylko na czyms zupełnie innym. Mój mąż znowu się wczoraj pokłócił ze swoją matką, bo jak tylko się u niej pojawił - na jej zaproszenie - to zaraz rzuciła mu litanię, ile to ona dla nas nie robi i że nikt jej nie może zarzucić, że ona mało robi, a my jesteśmy taaaacy niewdzięczni. Czyli ta sama śpiewka, co zwykle. Szkoda tylko, że jej umknęło, że ma dla nas robić MNIEJ, a nie więcej, niż robi. Grochem o ścianę...
-
Hej, to może dotrzyma slowa i już się nie pojawi...? Tylko trochę szkoda teścia... :P
-
Dumna jestem z niego jak jasny gwint! Musiałam się pochwalić, i tyle :-) Co do tego drugiego dnia to też nie jest tak różowo, bo obiad generalnie oznacza nasiadówę kilkugodzinną, ale może się uda... W końcu jest obrażona!!! :-D Na szczęście udało mi się postawić i nie idziemy do niej na wigilię... Choć były takie plany, bo to przecież blisko i atmosfera rodzinna, bla bla bla... Loretta, a co się stało? Oj... - a jak u Was? Mamusia przyniosła łapcie z powrotem? dla Was, Synowe :-)