Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

__o rany

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez __o rany


  1. Oj..., uwierz mi, że nie chcę, ja tej babie zwyczajnie nie ufam, odrzuca mnie to, że czuć od niej papierochy i wiele innych rzeczy. Nie wyobrażam sobie jej z moim dzieckiem. Ostatnio coś tam tez było w temacie, jak to ona sobie będzie z opieką nad dzieckiem radzić, i ona zaczęła wywodzić, co się robi przy dziecku kilkutygodniowym. Powiedziałam jej wprost \"No ty nie będziesz robić nic.\" Spojrzała na mnie, ciężko zdziwiona, no ale sorry, jak moje dziecko będzie miało kilka tygodni, to ja będę w domu. Była też już awantura z moim męzem o to, że nie wg niego nie mogę iśc na wychowawczy (wiadomo, bezpłatny), choć chciałam iśc na pół roku, żeby mały przynajmniej rok skończył, kiedy wrócę do pracy. Mój mąż uważa, że nie damy sobie rady finansowo. Odpowiedziałam mu, że może wtedy jego mamusia zacznie przychodzić do nas wreszcie z pełną ręką, a nie gębą pełną dobrych rad. I jeszcze jedno - pisałam wam, jaka to ona niby jest biedna i na nic jej nie wystarcza. Na razie dostałam od niej dla pierwszego wnuka jedne (jedne!) śpioszki za 20 zł, resztę ona sobie będzie kupowała \"do siebie\". Ale to jeszcze nic. Wczoraj się dowiedziałam, że planuje właśnie na teraz (praktycznie już wszystko umówione) remont przedpokoju, dużego i kuchni (\"bo co to teraz jest 700-800 zł za meble\") i zakup laptopa, bo ona chce mieć dostęp do allegro. Mnie to nie przeszkadza, to jej kasa, ale niech mi cholera nie wmawia, jaka jest biedna, bo mnie krew zalewa, jak tego słucham. Dalej nie wiem, jakich argumentów używać w rozmowie z mężem. Jak głuchy i niedorozwinięty jest czasami... :( Oj... - życzę powodzenia przy zabiegu, z całych sił {kwiatek] :-O

  2. Wiesz, u nas panują takie stosunki, że raczej kiedy jesteśmy u niej - czy zresztą oni u nas - to jesteśmy traktowani jak goście, nie jakbyśmy byli u siebie. Obojętnie, czy oni sa unas, czy my u nich, nikt nikomu do kuchni nie wchodzi i po szafkach nie grzebie np. w poszukiwaniu widelca. Z tą różnicą, że jak oni sa u nas, to ja zawsze pytam, co podac, podaję, potem pytam, czy jeszcze. U niej nie. Dostaję obiad na talerzu, a jak chcę co do picia, muszę poprosić. Ona czasami pyta, ale wyłącznie swojego synka. U mojej mamy jest inaczej, moja mama jest wychowana tak jak ja, więc gdy siadamy do stołu, zaraz jest pytanie, kto co pije, z czym, potem tata idzie do kuchni zrobić i jest z tego wielka, na żarty oczywiście, ceremonia. Ja czasami pomagam, ale rzadko. Tak jesteśmy nauczeni. Natomiast coś takiego, żeby trzymać u siebie kogoś np. dwie-trzy godziny o tzw. \"suchym pysku\", to widziałam u mojej teściowej pierwszy raz w życiu.

  3. Moja teściowa cały czas mówi o tym, jak to ona będzie się opiekowac moim dzieckiem (cytat: \"Ktoś to dziecko musi wychować.\") Problem w tym, że jak ostatnio tam byliśmy, to jak poprosiłam o herbatę, a ona akurat zmywała (u niej trzeba prosić, sama z siebie nic nie poda), to na hasło \"czy mogę prosić o herbatę?\" odpowiedziała \"Nooo, możesz.\" takim mdlejącym tonem, jakbym ją ta prośbą zabijała. Plus strzeliła nam 20-minutowy wykład o tym, jak to ją nogi i plecy bolą przy najmniejszym ruchu. Nie wiem w związku z tym, jak ona sobie wyobraża codzienną 10-godzinną opiekę nad małym dzieckiem. Wsadzi je do łóżeczka i zamknie za nim drzwi? Najgorsze jest to, że mój mąż chyba tego nie rozumie - z jednej strony żałuje mamusi, że ona taka schorowana, a z drugiej cały czas nawija o tym, że jak wrócę do pracy, to ona się dzieckiem będzie zajmowała. Nie wiem, jak z nim rozmawiać...

  4. U mnie się zaczyna. Był chwilowy spokój, a teraz, jak już zaczynamy powoli mysleć o końcówce ciąży, teściówka zaczyna pokazywac swoje. Byliśmy u niej w piątek, i powiedziała mi, że w pokoju (wskazała dokładnie miejsce) będzie miejsce na zabawki dla małego, i ona mu juz upatrzyła jakiegos misia i jakieś klocki. Chciałam jej dac subtelnie do zrozumienia, że to trochę za wcześnie, i na początku będą raczej inne potrzeby, niz pluszaki, zresztą ja w ogóle nie widzę potrzeby nadmiernego szaleństwa zabawkowego przy dzieciach. Ona na to \"Ale te zabawki będą tutaj.\" Na zasadzie - ty rób co chcesz, a u mnie będzie tak. To jaj jej na to ostrzej, że spoko, jak ma ochote się bawić, niech sobie kupuje, co chce, ale zabawki dla mojego dziecka będą kontrolowane przeze mnie, bo nie chcę, żeby ich miał miliony, kupowanych nie wiadomo gdzie. Jej odpowiedź \"Jak nam nic nie wolno kupowac, to nawet lepiej, będziemy mieli więcej pieniędzy.\" Czyli - kupimy tylko to, na co mamy ochotę, a nie to, czego wg ciebie potrzeba, a ty morda w kubeł. Przyjemnie...? Rzuciła jeszcze kilka uwag dobitnie świadczących o tym, że dla niej generalnie jestem inkubatorem, i poszliśmy, bo miaąłm juz tego dosyć. Zaczynam się bać, jak to będzie, jak się mały urodzi.

  5. Tortilla, jak tu już kiedyś pisałaś, to moze kojarzysz dziewczynę o nicku Wirka - miała podobne problemy do Twoich, też na jej mieszkaniu przyszła teściówka rządziła się jak na swoim, i jej zawsze bylo najważniejsze. Wirka się postawiła, zerwała z facetem i rok później chyba szczęsliwie wyszła za mąż za innego. Ja wiem, Ty masz dziecko w drodze, i jesteś już mężatką, ale moim zdaniem to nie ma najmniejszego znaczenia. W Twojej sytuacji stwierdzenie \"mąz groził mi rozwodem\" jest dla mnie prawie humorystyczne, bo moim zdaniem ona raczej obiecywał Ci szansę na wolność i coś lepszego w zyciu niż taka ciota jak on. Wiem, że nie jest to proste, ale niestety. Musisz powiedzieć jasno - i od razu zaznaczyć, że to nie podlega dyskusji, to nie ejst temat do obgadania, tylko Twoja decyzja - do teściów się nie przeprowadzasz, a jesli on się przeprowadzi, to sam. I niech się wtedy liczy z rozwodem i alimentami. Nie bagatelizuj swoich problemów, robiłaś to już za długo. Trzymaj się mocno. 🌼

  6. \"Ileż można słuchać pitolenia głupot.\" Święta prawda. :) Ja też tak mówię... A z nowości i ciekawostek: moja teściowa uznała, że to niesprawiedliwe, że ja się w ciąży tak stale badam, i załatwiła swojemu synkowi badanie krwii i moczu. A niech też ma. Czy to nie słodkie, jak mamusia się troszczy...? :-O

  7. Do suchej szosy: \"natomiast zadna z was nie powiedziala slowa odnosnie tego,co sama zaproponowalam- szczerej rozmowy, bez krzykow i wrzaskow z tesciowa na temat konfliktu.moim zdaniem brakuje wam wlasnie tego-szczerze, kawe na lawe,ale bez obrazania,krzykow i wrzaskow, bez epitetow. szczerze- to mnie boli i czy moglybysmy to w naszych relacjach zmienic.\" Tylko to jedno z całej twojej pisaniny (nadaremnej zresztą) świadczy o tym, że nie masz pojęcia o problemach, które są poruszane na tym topiku, i nie czytałaś nawet procenta z tego, co tu zostało napisane. Szkoda dyskusji z takimi osobami.

  8. kluska serowa, dzięki :) No czytać to czyta się fajnie, czasem nawet pośmiać się można. Jeśli czytałas, to pewnie kojarzysz, że ja z moją też miałam przekopy przy sprzątaniu i kiedyś za moimi plecami przyszła mi okna umyć. Wysiłek żaden, ale za to potem na całym osiedlu mogłaby głosić, jak to ona pomaga (czyt. jest wykorzystywana) swojej synowej. Ubawiłam się wczoraj, bo jak zwykle złapałam ją na przeczeniu samej sobie. A wyglądało to tak, że mój mąż jej opowiadał, jak to zrobiłam obiad, jakiś tam gulasz, i potem było mi niedobrze. Na to ona cały wkład o tym, jak ja się powinnam lekko odżywiać i uważać, co jem. Po czym zaproponowała, że zrobi w niedzielę kluski (polewa je tłuszczem, zamiast sosem, to koszmarne) i jakieś do tego mięso. No to mój mąż na to, że raczej nie, bo znowu będę wymiotować i po co mi to. A ona na to \"Ojejku, co to takiego, zwymiotuje i tyle.\" Jak się zaczął śmiać, to się kapnęła, że coś nie tak, i coś tam zaczęła tłumaczyć, ale najważniejsze, że na obiad niedzielny się nie wybieramy... Zjemy sobie sami COŚ LEKKIEGO :P Pozdrawiam! :)

  9. Oj..., z całego serca życzę powodzenia. A teściową na czas leczenia odetnij zupełnie, bo stres Ci niepotrzebny. Moja teściowa jak zwykle przegina, teraz troche straciłam czujność, a ona już dla małego cały pokoik urządziła...u siebie. Wystarczy, że mój mąż jej coś powie, że kupujemy takie i takie, albo planujemy takie i takie, to ona zaraz leci do sklepu i potem nam mówi, że ona widziała lepsze, ale to nie ma w sumie znaczenia, bo to wg niej lepsze kupi się do niej do domu... Ja nawet już wychodzę z pokoju, jak ona dzwoni, co się mam denerwować. Oj..., a czy Ty wiesz, że brałyśmy ślub w tym samym miesiącu i roku? :) Sierpień 2005, tak? :) Pozdrawiam cieplutko wszystkie Synowe! :D

  10. Niestety, tak dobrze nie ma. :) Ale nie jest tak źle, okazało się, że jetsem w ciąży i teraz mąż chodzi wokół mnie na paluszkach i pilnuje, żebym sie nie denerwowała... :) Chyba przez dobre pół roku jeszcze czeka mnie świety spokój - za który oczywiscie będę musiała odpokutować, kiedy urodzi się PIERWSZY WNUK... :)

  11. Cześć! :) Zgłaszam się po wynikach badań krwii - wg nich to 5-6 tydzień :). Mąż robi remont małego pokoju, i już szaleje na mysl o tych wszystkich zakupach, kóre będzie mógł zrobić... Fadeintoyou, dzieki za miłe słowo - dziś w pracy na szczęście spokojniej... Staram się być mnie nerwowa, ale ja z natury choleryk jestem. :) Mam pytanie do dziewczyn w ciąży - kiedy powiecie o tym rodzinie? Rodzicom, teściom?

  12. Mija, powiem, jak lekarz potwierdzi, dobrze? :) Dziewczyny, powiem Wam, że miałam bardzo ciężki dzień. Nie dość, że szef kazał mi prawie cały dzień stać przy kserze (a to podobno bardzo jest niezdrowe w ciąży, i od razu na samą myśl się źle poczułam - a przecież mu nie odmówię, bo co powiem - jestem w ciązy i nie mogę?), to jeszcze na dodatek miałam inną nieprzyjemną sytuację w pracy i ogromny stres. Nie chcę być jedną z tych, co to dwie kreski na teście i od razu na L4, chcę pracować, jak długo będę mogła, ale czasami po prostu ręce opadają, jacy ludzie potrafią być chamscy... :( Pozdrawiam!

  13. To u mnie chyba dziewczynka :) Byłoby fajnie, choć wyobraźcie sobie, że dziś przed śniadaniem w ciągu 15 minut bez wojen wybraliśmy imiona dla obu płci :) Więc jestem ubezpieczona. Jutro mam wyniki badań krwi... O kresce pod pępkiem pierwsze słyszę, muszę się przyjrzeć w domu :) Fadeintoyou, u nas było tak, że niby zaczęliśmy o tym mysleć rok temu, ale chyba bardziej się nie staraliśmy, niż staraliśmy. W zeszłym miesiącu powiedziałam - koniec, trzeba się na coś zdecydować. No i udało się - mam nadzieję... :)

  14. Baby22, o której masz wizytę? :) Mycha, ne wiem, czy jak kupisz, to ją zmusisz do zrobienia testu, ale myślę, że będzie łatwiej, na zasadzie \"jak go już mam, to co się ma zmarnować\". Tylko, że jak ona nie chce być w ciąży, to bedzie się starała nie dopuszczać do siebie tej mysli jak najdłużej. U mnie śluz był gęsty i biały zaraz \"po\" :), teraz nie ma nic. Nie mogę się doczekać wizyty u gina, chociaż jestem pewna na 98%... Pozdrawiam was wszystkie! :)

  15. Cześć, Dziewczyny. Ja spokojnie czekałam na okres, tylko, że mnie bardzo piersi bolały. ale ponieważ lekarka wcześniej wysłała mnie na biopsję, myślałam, że to z nerwów. :) Głodna rano byłam, ale ja zawsze jestem głodna. :) Bardzo mnie bolało, jak na okres, niestety nie wytrzymałam i wzięłam dośc silną tabletkę przeciwbólową. Wczoraj zrobiłam test i wyszły dwie bardzo wyraźne kreseczki... Powtarzam test jutro rano, o 16 mam wizytę u ginekologa :) Trzymajcie kciuki!

  16. Moja też jest wiecznie chora i jeździ po lekarzach (usiłowałam kiedyś wytłumaczyć mężowi, że ona to robi dla swojej przyjemności, ale mit, że \"mamusia jest taka schorowana\" siedzi w nim zbyt silnie). Cieżko stwiedzić, co jej jest, ale jak tylko zaczyna się rozmowa o chorobach, zawsze słychac z jej strony, że ona ma gorzej, bo... :) Ostatnio głupio wpadła - zawsze mnie fascynował u niej ten paradoks, że ona niby taka chora, że bez mała po mieszkaniu się poruszać nie może, ale miała zrobić obiad, to CAŁE MIASTO zawsze schodziła, żeby DLA MNIE, niewdzięcznej cholery, znaleźć najładniejsze (I NAJTAŃSZE) produkty. Opowiadała, i opowiadała, jak to chodziła tu i tam, a jednocześnie narzekała, że jak stoi przy piecu, to ja nogi bolą, i nie może wysiedzieć w fotelu, tak ją bolą plecy. I ostatnio był niezły cyrk... Pojechała z nami w odwiedziny do jednej ciotki, po tej wizycie myśmy jeszcze mieli coś do załatwienia, ona miała się z nami spotkać dosłownie za rogiem. I jak tam podjechaliśmy, to ona do nas z wyrzutami (a teśc tresowany dzielnie jej sekunduje), że jak mogliśmy jej kazać iśc tak daleko, skoro ona nie może chodzić! A mój mąz jej na to - to mamo, jak ty chodzisz na te zakupy, co to podobno pół dnia z siatami biegasz po całym mieście - i nagle się zamknęła. I chwilowo nie musze wysłuchiwac, jak to ona się wybrała na wielka wyprawę, bez mała dwie godziny w jedną stronę, po świeżą kapustę do surówki... :D

  17. A tak bardziej na luzie - trucia psa tez bym nie zniosła. Może Twoja teściówka ma na coś uczulenie? To może za mocno... Ale myślę, że ciastko z dużą dozą środka na zaparcia możesz jej podać. :) Z życzeniem smacznego...
×