Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

egz30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez egz30

  1. Alicja-cały czas myślałam jak tam Twój transfer! Bardzo się cieszę że masz podane aż trzy zarodeczki,chyba to rzadkość, najczęściej sie słyszy o transferach dwóch, a tak przy trzech to w ogóle masz ogroooomne szanse na powodzenie! I jeszcze są takiej dobrej jakości-naprawdę super!!:) Boże tak bardzo bym chciała żeby Ci się teraz udało i coś tak czuję ze właśnie tak będzie:) Teraz dbaj o siebie, nie przemęczaj się , uważaj na spacerze z psem (pamiętam że ostatnim razem po transferze miałaś niemiłą przygodę z pogryzieniem więc teraz niech mąż lata na spacery, a Ty leż w ciepełku i odpoczywaj), a jesteś na zwolnieniu? Z całych sił zaciskam kciuki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Napisz jeszcze jakie leki bierzesz na postrzymanie, całusy! Myszka-Ty jesteś następna, potem Inka- niech w końcu statystki na naszym topiku się poprawią! Pozdrowienia dla wszystkich!
  2. Alicja-super że zapłodniły się wszystkie komóreczki!!! Trzymam z całych sił kciuki za transfer !!! Myszka-za Ciebie też trzymam kciuki, podjęłaś rozsądną decyzję!
  3. O rany liliawodna ale nowiny!!! Gratuluję!!!!!!!!:) Ale mnie zaskoczyłaś, myślałam że masz jeszcze sporo czasu do porodu, a który to był tydzień?? Najważniejsze że dzieci są zdrowe:) A jesteście jeszcze w szpitalu? Jak się czujesz? Napisz coś więcej jak znajdziesz chwilę czasu, chociaż przy bliźniakach to będzie pewnie trudne:) Jeszcze raz wielkie gratulacje!!!
  4. Alicja- z całych sił zaciskam kciuki żeby te 4 komóreczki pięknie się zapłodniły!!! Bądź dobrej myśli, a teraz zrelaksuj się trochę i nastaw pozytywnie, wiem że to niełatwe bo stres jest duży, ale ja wierzę że tym razem uda Ci się!!!! Trzymaj się kochana, będzie dobrze!!!
  5. Alicja-czekam z niecierpliwością na newsy po punkcji! Jak będziesz czuła się na siłach to napisz ile komóreczek pobrano, nie puszczam kciuków!!! Sara-dużo zdrówka!Kuruj się i zdrowiejcie szybko!
  6. http://szerlok.pl/nakarm_psa/, jak macie chwilę to kliknijcie
  7. Alicja-trzymam kciuki z całych sił za jutrzejsza punkcję, oby pobrali jak najwięcej komórek!!! Alicja, Kiki, Dosia-dzięki za Ciepłe słowa...
  8. Alicja no to super wiadomość z tymi pęcherzykami!!:) Super że będzie więcej! Zawsze to większa szansa na mrozaczki:) No i endo ładne-pięknie się spisałaś!:)Rzeczywiście bardzo dużo tych zastrzyków,ale jak mają pomóc to trzeba się kłuć, nie ma wyjścia. Zaciskam kciuki za powodzenie!!!!!! Myszka za Ciebie oczywiście też!!Już się nie mogę doczekać Waszego świątecznego testowania!
  9. Alicja- i jak po wizycie????? Pęcherzyki podrosły??Jakie masz endo??Trzymam kciuki za pomyślną punkcję!!!!!!!!
  10. lala79- pytałaś o cenę ivf- każde podejście kosztowało mnie ok10tys, jeśli natomiast chodzi o podejście do kolejnego programu na wiosnę to nie wchodzi to w rachubę przede wszytskim ze względu na pracę, nie mogę niestety znowu wziąć wolnego na tak długo.Poza tym nie wiem czy psychicznie byłabym gotowa, z jednej strony z wiosną wszystko budzi się do życia i pewnie humor miałabym lepszy,ale nawet lekarz kazał mi więcej odczekać,bo w zeszłym roku miałam przecież aż 3 ivf, tak więc na spokojnie podejdę w wakacje. Kochana bardzo Ci dziękuję za ofertę pomocy ale naprawdę jakoś uzbieramy z mężem tą kwotę, naprawdę kochana jesteś że chcesz pomóc bezinteresownie obcej osobie..To takie rzadkie w dzisiejszych czasach...Ale spoko luz, naprawdę dam radę. Miejmy nadzieję że to będzie wtedy już ostatnie podejście!Ściskam gorąco i pozdrowienia dla córci!:) Alicja- jak idzie stymulacja???? Urosły jeszcze jakieś pęcherzyki??Jakie masz endo? Czy już wiadomo kiedy będzie punkcja?? Pisz koniecznie! Myszka-a jak u Ciebie?Kiedy zaczynasz się kłuć?? Skoro mieszkasz w USA to naprawdę masz powodzenie gwarantowane:) Na naszym topiku wszystkie dziewczyny ze stanów zaciążyły za pierwszym podejściem, widocznie macie tam jakies super metody:) zamyślona-dzięki... Miłego wieczoru, mam nadzieję że dzis zasnę szybko, padam z nóg...
  11. Witajcie, przepraszam że się nie odzywałam,ale musiałam ochłonąć, nie wchodziłam praktyczne w ogóle ostatnio na neta,chciałam się odciąć od wszystkiego...Nie ukrywam że bardzo mi było i jest ciężko, to w końcu już 5 lat ciągłym porażek, 4 IUI, 3 ivf, w międzyczasie poronienia, nowotwówr, chemia...Totalna beznadzieja, chyba każdy w takim wypadku miałby dość..I ja w tym momencie mam, na samą myśl że miałabym przechodzić przez stymualcję jeszcze raz robi mi się autentycznie niedobrze, boli mnie brzuch na myśl o zastrzykach, nawet Białystok który tak mnie zachwycał teraz budzi wstręt, po prostu muszę od tego odpocząć, wiem że jeszcze spróbuję bo nie mam wyjścia, za bardzo chcę mieć dziecko,ale w tym momencie nawet nie chcę o tym mysleć... Chcę sobie dać czas, mieć wolną głową od zamartwiania się czy będzie duzo pęcherzyków, jak edno, mam dość tych wstrętnych orzechów brazylijskich i diety wysokobiałkowej... To nie tak że odpuszczam starania, na wakacje podejdziemy jeszcze raz, może ostatni do ivf na moich pęcherzykach a jak nie wyjdzie to wtedy z dawczyni... Teraz chodzę do pracy to mam taki zapieprz że nie mam czasu rozmyślać dlaczego tak mi to życie po grudzie idzie, najgorzej jest wieczorem, w nocy..., mam straszne problemy ze spaniem, wtedy nie mogę uciec od myśli..Ktoś wspominał o psychlogu-to na pewno dobry pomysł, ale po pierwsze nie mam na to teraz kasy, muszę oszczedzac na kolejne podejscie,a po drugie nie wiem czy rozdrapywanie tego wsyztskiego przyniosłoby mi ulgę... Także życie toczy się dalej, nie jest juz tak pięknie kolorowo,no ale co zrobić...Z jednej strony cieszę się że idą święta, że spędzę je z moją kochaną rodzinką a z drugiej strony wyć mi się chce i łzy same płyną do oczu że my znowu bez dziecka..:(:(:(:( Totalnie mnie dobija to czekanie, ale poddać się nie mogę, znajdę w sobie za jakiś czas siłę by znowu walczyć. Przeczytałam w jakiejś książce że "Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.", może i u mnie kiedyś tak będzie.Bo niczego tak nie pragnę jak być mamą, opiekować się tą małą istotką, pokazywać jej świat i kochać bezgranicznie... Kochani, wybaczcie mi że nie zawsze będę pisać na bieżaco, po pierwsze nie za bardzo mam czas, bo trzeba niestety podjąć się kilku etatów żeby zarobić na ivf (taki mamy kraj że ciągle nie ma refundacji i temat ucichł jak zwykle po wyborach), a po drugie chcę trochę dać odpocząć myślom w tym temacie.Ale jestem ciągle w Wami, teraz najbardziej kibicuję naszym kochanym dziewczynom;Alicji i Myszce (Myszka Ty mieszkasz w USA??), a potem na wiosnę Ince (kochana odezwę się wkrótce na maila) , zaciskam kciuki też za "ja też trzymam"-oby Ci się udało!!, Guzia pisz co u Ciebie, przyszłym i obecnym mamusiom wysyłam buziaki, trzymajcie za nas ciągle się starających kciuki,fjolecik-ja miałam laparo i uważam że ten zabieg może wiele wyjaśnić,u mnie wszystko się dobrze zagoiło,po zabiegu troche brzuch mnie bolał,ale tylko 1 dzien i naprawdę nie było tak źle,a pierwsze słyszę że trzeba czekac z zajsciem w ciążę, wrecz lekarza każa się starać, bo łatwiej jest zaciązyć na takiej "przewietrzonej" macicy, szanse są większe tak do pół roku po zabiegu i mój ówczesny gin mówił że miał wiele pacjentek, które w tym czasie zaciążyły. Dziewczyny i Georgio-bardzo Wam dziękuję za wszystko, za te ciągłe wsparcie którego mi udzielacie, kochani jesteście i z całego serca życzę Wam spełnienia marzeń!!! Alicja, Myszka-tzrymam kciuki!!! Piszccie na bieżąco jak idzie program!!
  12. I kolejne (które to już ???) święta spędzimy bez naszego dziecka, w niepełnej rodzinie...:(
  13. Niestety znowu się nie udało..............Powinnam się już przyzwyczaić do tych porażek ale za każdym razem boli jeszcze bardziej...........
  14. Kochani betę będę znała za ok. 2-3 godz, też siedzę jak na szpilkach......
  15. Kochani dziękuję za wsparcie, u mnie dziś trochę lepiej, nie chcę zapeszyć, ale plamienia jakby mniejsze,do tej pory tylko parę kropli , więc chyba nie jest tak źle, dużo leżę i staram się nie stresować choć to nie łatwe...Jutro jadę na betę, nie wytrzymam do niedzieli, pojechałbym już dziś ale mąż cały dzień w pracy i nie ma mnie kiedy zawieźć, jutro po południu będę już wiedziała co i jak....Proszę o modlitwę i kciuki.... Inka odpiszę Ci na maila już niedługo, na razie nie jestem w stanie skupić się na niczym...Przepraszam i jeszcze raz dziękuję za słowa otuchy, może jednak nie będzie tak źle... Mam jeszcze pytanie do Kiki- czy przez te plamienia lekarz jakoś zwiększył Ci dawkę progesteronu???
  16. Kochani niestety u mnie chyba znowu powtórka z poprzedniego razu..:(:(:( Dziś zaczęły mi sie plamienia...:( Wiem że to niby jeszcze o niczym nie przesądza ale co ja sie głupia będę łudzić że stanie się cud i ten jeden słaby zarodeczek się przyjął...Z jednej strony nie przyjmuję jeszcze do wiadomości ze to koniec, bo nie raz czytałam że dziewczyny maja czesto plamienia na początku ciąży, ale z drugiej strony ostatnio tez je miałam i wiecie jak to sie skonczyło:(Dziś jest 8dpt, póki co są to niewielkie plamienia, ale są.... Cholera chyba znowu nic nie wyjdzie:( No nic, musze czekać do niedzieli na betę, ale może pojadę juz w sobotę, wiem ze to bedzie dopiero 10dpt ale jak jestem w ciąży to i tak juz wykarze... Proszę trzymajcie za mnie kciuki żeby to nie był jeszcze koniec...... Kiki-pamiętam że Ty miałaś plamienia, ale proszę napisz mi czy były intensywne, czy tylko parę kropli, sory ze pytam o takie szczegóły ale bardzo chciłabym wiedziec, a jak długo trwały? Lekarz zwiększył Ci przez to dawkę luteiny czy duphastonu? Ja na razie nie chcę dzwonić do swojego, zadzwonię jak już bedę znała wynik bety... Czy komuś jeszcze udało się utrzymać ciążę pomimo plamień????
  17. Słońce kurcze przykro mi że beta nie wyszła :(:( Nie wiem co Ci powiedzieć..., wydaje mi się że w 7dniu powinna już beta wyjść ale może zarodki później się zagnieździły...?Nie chcę Ci dawać złudnej nadziei bo wiem jak potem boli rozczarowanie, za parę dni też będę się stresować wynikami bety i bardzo się boję...Trzymaj sie, może jednak nie wszytsko stracone, na pewno nie można się poddawać w walce o dziecko,jeśli tyko starczy Ci sił, pieniędzy i wytrwałości to walcz dalej, in vitro rzadko się udaje za pierwszym razem, chociaż na naszym topiku jest parę takich dziewczyn, życzę Ci żeby Twoje marzenie o macierzyństwie jak najszybciej się spełniło!!!Pozdrawiam cieplutko!
  18. Słonce-ile wyszła Twoja beta????Bo u mnie nie widać...Chyba jak się stawia znak mniejszości czy większości to ucina post, napisz koniecznie ile wyszło, mam nadzieję że beta pozytywna!!!
  19. Dosia-dzięki za informację, powiedz mi jeszcze jak liczyć te dni po transferze, czy dzień transferu liczy się jako pierwszy dzień? Ja chyba będę robić betę w niedzielę, transfer miałam w zeszłą środę czyli jeśli liczyć to jako pierwszy dzień to w niedzielę będzie 12 dpt...Boję się bardzo, wiem że nie mogę oczekiwać cudów, nie mam szczęścia do tkich pozytywnych podarunków od losu, ale gdzieś tli się nadzieja że może jednak tym razem się uda..No nic, zobaczymy, na razie staram się nie stresować (chociaż ciągle o tym wszsytkim myślę), dużo wypoczywam, biorę leki i czekam..Dosia-mam jeszcze pytanie do Ciebie odnosnie clexane, bo wiem że Ty ciągle te zastrzyki bierzesz- czy cały czas robisz je w brzuch? Ja póki co cały czas się kłuję w brzuch, raz zaboli, a raz nie,wiadomo że mam już tak pokłuty ten brzuch po stymulacji że skóra jestjuż twarda i ciężej się wkłuwa,ale ogólnie nie jest źle, ale martwi mnie trochę to, że zaraz po zastrzyku, tak ok5min szczypie mnie brzuch w tym miejscu, poprzednim razem też tak miałam, myślisz że to normalne? Dosia a na kiedy masz termin porodu?Już wybraliście ostatecznie imię dla synka? :) pozdrawiam gorąco! Misia, Kiki, Liliawodna i pozostałe dziewczyny w ciązy po ivf-jeśli pamiętacie to napiszcie jaka była u Was beta i w którym dniu robiłyście? Myszka, Alicja- jak samopoczucie???? Cały czas zaciskam kciuki!!!Będzie dobrze!:) Całusy dla wszystkich, miłego dnia!
  20. Słonce-przykro mi, ale może rzeczywiście jeszcze nie wszystko stracone, to dopiero 5 dzien po transferze...Trzymam kciuki i daj znać jak po wizycie. A tak swoją droga ja też uwazam że robienie bety tak wczesnie to niepotrzebny stres, w mojej poprzedniej klinice kazali wlasnie robic bete w 3 , 6 i 9 dniu, zazwyczaj przy 3 dniu wychodziła 0 i dziewczyny sie tylko niepotrzebmnie denerwowaly, a lekarze mówili ze przy 3 dniu może wyjść minimalna beta ale najczesciej jest 0 nawet jak jest ciąża, więc po co kazali im robic tą betę tak szybko?? Dla kasy oczywiscie-takie jest moje zdanie.. A tak przy okazji mam pytanie do dziewczyn po in vitro-przypomnijce mi w którym dniu robiłyscie betę i ile Wam wyszła? Pozdrawiam wszytskich gorąco!!
  21. Cześć wszystkim! My wczoraj dojechaliśmy do domu, co prawda droga się dłużyła niesamowicie (6 godz jazdy) a niestety nasze polskie drogi są beznadziejne, co chwilę dziury i łaty więc cały czas stresowałam się czy kruszynka wytrzyma te podskoki...Oby tak!!!! Kochani jeszcze raz po stokroć dzięki za to niezwykłe wsparcie jakie mi dajecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Georgio- witaj po dłuższej przerwie, to rzeczywiście zapracowany z Ciebie facet, szkoda że na tak długo musisz zostawiac swoją żonę...Na pewno nie jest jej łatwo, mam nadzieję że jak pojawi się u Was dziecko to będziesz mógł przystopować trochę, cieszę się że już macie plany na następną próbę chociaż życzę Wam z całego serca żeby się udało naturalnie!! Dzięki ze ofertę pomocy finansowej, to naprawdę cudowne że chcesz się podzielić swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi z obcą przecież osobą, ale myślę że dam radę:) Mam nadzieję że przyjmie się ta kruszynka i nie będę musiała podchodzić do czwartego ivf, ale jeśli tak to do wakacji jakoś skombinuję kasę, ale naprawdę wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelkie dzięki za ofertę!!!!!!!!! Pozdrawiam gorąco! Sportsmenka- cieszę się że podjeliście decyzję o ivf, życzę Wam żeby do tego czasu udało się natural ale gdyby nie to naprawdę jestem przekonana ze u Was uda się za pierwszm podejściem!!!! Alicja, Mysza- z całych sił zaciskam za Was kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Boże oby się udało!!!! Teraz najważniejsze etapy programu przed Wami,pamiętajcie o dobrym odżywianiu, dotleniajcie się i nie stresujęcie (łatwo się mówi, wiem..). Alicja, jak brałam prenatal to już nie brałam dodatkowo kwasu foliowego, bo byłoby to niepotzrebne podwojenie.Skonczyłam brac prenetal tuż przed punkcją, akurat skonczyly mi sie tabletki, a nie chcialam wykupywac nowych, jakoś nie chce od samego pozatku faszerowac dzidzi lekami, wiem że wsród lekarzy zdania są podzielone czy brac witaminy na poczatku ciązy czy nie, ja na razie zatem nie biorę, i tak mam tyle leków że nie chce jeszcze obciążac dodatkowo wątroby, staram się teraz dostarczac te witaminy naturalnie, w miarę możliwości, a potem pomysle czy brac cos dodatkowo. Kochane-mysle o Was i trzymam kciuki za powodzenie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Liliawodna- jestes juz w domku? Jak zdrówko? Dosia, Kiki,Misia- cieszę się że dobrze znosicie ciążę!Tak trzymac!:) Kiki-dziękuję Ci również bardzo bardzo za ofertę pomocy, ale tak jak pisałam-dam radę!:) Ale to naprawdę bardzo wzruszające..... Kochani-nie chcę za długo siedzieć przy kompie, więc będę pisać na raty, na razie czuję się ok, czasem pobolewa mnie lewy jajnik,ale to pewnie po stymulacji, całusy dla wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!
  22. Kochani!!!! JESTEŚCIE ABSOLUTNIE NIESAMOWICI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak przeczytałam te wszystkie wpisy to miałam aż gęsią skórkę ze wzruszenia....Mówi się ze w internecie jest tyle nienawiści i wrogości, a ja spotkałam tutaj dobro i bezinteresowną chęć niesienia pomocy obcej osobie. Napiszę kiedyś o tym książkę :)) To dobro które mi wysyłacie, wróci do was ze zdwojoną siłą. Po prostu kocham WAS :) !!!! Ja jestem już po transferze kruszynki 6B, czyli troszeczkę podrosła. Mam nadzieję że zostanie ze mną na całe 9miesięcy. Jestem już trochę bardziej pozytywnie nastawiona niż przed transferem, moze jednak zdarzy sie cud... Dzisiaj mija równo 10lat odkąd jesteśmy z mężem razem, a poza tym tuż po transferze, jak leżałam w łóżku w klinice leciała nasza piosenka, która bardzo rzadko leci w radiu :))) Może to jakis znak.Póki co jestem ostrożnie optymistyczna - tak jak mi radzicie. Po transferze mąż mnie rozśmieszał i czarował brzuszek.A ja teraz powiedziałem swojej kruszynce w brzuchu ze tyle osób jej kibicuje, ze nie moze sie poddac. Uciekam teraz do wyrka i postaram sie nie myslec o tym wszystkim. Jestem naprawdę zbudowana Waszą postawą, dziękuję za modlitwe i trzymanie kciuków. Lela - jesteś niesamowita i wspaniała - Twoja oferta jest bardzo wzruszająca, ale mam nadzieję że damy jakoś radę finansowo. Sportsmenka - Ty z kolei chciałaś sie podzielic Swoją komórką - to niesamowity i niezwykły gest z Twojej strony... W ogóle Wszyscy jesteście kochani i bym Was najchętniej wyściskała i ucałowała, bo to że dalej walczę to jest w dużej mierze Wasza zasługa. To uciekam już, całusy, pa !!!! Ps:W sprawie encortonu - ja biorę od pierwszego dnia cyklu cały czas 2 razy po 1. Dzisiaj doszedł mi estrofen.
  23. Jestem po wizycie u lekarza i zapaliło się światełko w tunelu...Co prawda bardzo malutkie i słabe ale zawsze...Mam jedną jedyną komóreczkę, w tej chwili jest 4B, mogłoby być lepiej,może do transferu do godz.16 jeszcze się podzieli. Lekarz generalnie długo z nami rozmawiał, mówił że niestety jest jakiś problem z komórkami, pomimo tego że badania genetyczne są ok to jednak coś jest nie tak i nie koniecznie miała na to wpływ przebyta chemia, może ja tak mam z natury, bo przecież pierwsza ciąża , jeszcze przed chemią też obumarła, niestety tylko w tym momencie nie jesteśmy w stanie stwierdzić co dokładnie jest nie tak. Ciążę łapię tylko ,zaszłam dwa razy naturalnie i dwa ze wspomaganiem, ale dlaczego ona nie chce się rozwinąć??? Lekarz pocieszał mnie że trzeba walczyć, próbować z różnymi protkołami i lekami a na poewno pośród tych moich feralnych komórek pojawi się taka która zaoowcuje ciążą, powiedział że nie ma co udawać że jestem łatwych przypadkiem bo tak nie jest, mam tą nieszczęsna macice jednorożną, przebytą chorobę nowotworową, cienkie endo więc tych barier do pokonania trochę jest, ale powiedział że i w trudniejszych przypadkach uzyskiwano ciążę....Wiem że starał się nas pocieszyć, bo widział że jestem na granicy rozryczania się, oczy z resztą mialam zapuchnięte jak baniaki po przepłakanej nocy, starał się żartować że jak ma się szczęscie w miłości to inne rzeczy nawalają a choróbska się do mnie kleją niestety...Pytałam też o komórkę dawczyni i powiedział że owszem jest to jakieś wyjście ale mam na to zawsze czas (ja oczywiście panikuję przy moich już 32 latach a on mówił że jakbym miała 42 to wtedy byłby to kłopot a nie teraz), oczywiście nie wiadomo jakie będą w przyszłości uregulowania prawne,ale sugerował żeby jeszcze raz podejść do ivf tym razem na protokole krótkim z antagonistą, on wie że to dla nas kolejna kasa i czas i musimy sobie to sami na spokojnie przemyśleć.Teraz póki co mam podejść do tego transferu, choc lekarz uczciwie mówi że nie ma jakiś wielkich szans przy tej jednej slabej komóreczce a gdyby się nie powiodło to zrobić sobie przerwę i w ogóle stwierdził że możliwe że w tym czasie zajdę w ciążę naturalnie bo już tak było i nigdy nic nie wiadomo...Boże dziewczyny nie wiem co myśleć, mam taki mętlik w głowie...Nastawiałam się dzisiaj na powrót do domu bez transferu, okazuje się że jedna słaba kruszynka jest, boję się wierzyć w powodzenie wręcz nie pozwalam sobie na to, za bardzo boli kolejne rozczarowanie, ale jednocześnie jak ma się udać skoro ja w to nie wierzę? Gdzieś cicho w głowie tli się nadzieja że skoro ta jedna kruszynka miała siłę i wolę walki żeby przetrwać to może zostanie ze mną, ale szanse są przecież tak małe...Boże jak jak to wszystko wytrzymam,jestem emocjonalnie zjechana, dziś po wizycie u lekarza tak mnie zaczął boleć kręgosłup że myślałam że umrę, po prostu cały ten stres i napięcie wychodzi... Kochani ja jestem przekonana że to dzięki Waszej modlitwie i modlitwie mojej rodziny ta komórka przetrwała, bo ja nie umiałam sie wczoraj modlić, byliśmy w kościele ale czułam taką pustkę że nie wiedziałam co mam mówić, jak jeszcze prosić. To Was Pan Bóg wysłuchał więc proszę Was ciągle o wsparcie, wczoraj jak czytałam Wasze wpisy to ryczałam, jesteście kochani, niesamowici..., nawet jak mi się nie uda nigdy nie zapomnę jak bardzo mnie wspieraliście.. Dobrze, kończę już, te hormony dają mi się we znaki, tylko ryczę i ryczę, muszę się jakoś wziąść w garść do 16.00, do domu wracamy jutro, żeby chociaż dobę po transferze poleżeć. Dziękuję Wam za wszystko!
  24. Dzwonili do mnie z kliniki i niestety nie jest dobrze...Jest duży problem z moimi komórkami, nie chcą się rozwijać:(:(:(:(:( Lekarz mówi że niestety możliwe że nie dojdzie do transferu...Ryczę i zastanawiam się dlaczego mnie to wszystko spotyka, czy nie dość już tych nieszczęść??????????? Do cholery jasnej co ja takiego złego zrobiłam???????? Jest jeszcze jeden dzień, mam czekać do jutra, może jednak jakaś komórka zacznie się dobrze dzielić, lekarz mi mówił że poprzednim razem też były problemy z moim komórkami,ale nie aż takie (nawet o tym nie wiedziałam, może nie chcieli mnie martwić skoro jednak te dwie 8B zostały), lekarz mówił mi teraz że niestety może to być jakaś poważna wada komórek, może po tej chemii, i to by wyjaśniało że moje ciąże nie rozwijają się prawidłowo....To jest już moje 3 in vitro i wychodzi że za każdym razem jest duży problem z komórkami...:(:(:( I teraz boję się że nawet jak jakimś cudem ze dwie komóreczki przetrwają do jutra to będzie powtórka z poprzedniego podejścia, dojdzie do ciąży ale komórki bardzo szybko przestaną się rozwijać...Jestem załamana całkowicie, nie mam już wiary w powodzenie, ale nie wyobrażam sobie że nie zostanę nigdy matką...................................................... :(:(:(:(:(:(:( Odechciewa się żyć..........
×